ewolucja chorob, genetyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ewolucja choroby
Poznanie zasad dzia¸ania doboru naturalnego dostarcza nie tylko cennych
informacji medycynie, ale takýe pozwala zrozumie natur« nas samych
Randolph M. Nesse i George C. Williams
kim cia¸em, odczuwamy zarazem na-
boýny l«k i zak¸opotanie. Na przyk¸ad
d¸ugo wywo¸ywa¸o zdumienie oko, ze sw prze-
jrzyst, ýyw tkank rogwki zakrzywion do-
k¸adnie tak jak potrzeba, ze renic dopasowu-
jc si« do nat«ýenia æwiat¸a i z soczewk Ð do
odleg¸oæci w ten sposb, iý optymalna iloæ pro-
mieni æwiat¸a ogniskuje si« dok¸adnie na siat-
kwce. Podziw dla tej oczywistej doskona¸oæci
szybko prowadzi jednak do konsternacji. Wbrew
jakimkolwiek rozsdnym za¸oýeniom konstruk-
cyjnym naczynia krwionoæne i nerwy przecina-
j wn«trze siatkwki, tworzc plamk« ælep
w miejscu, w ktrym opuszczaj oko.
Nasz organizm kryje mnstwo takich ude-
rzajcych sprzecznoæci. Z jednej strony mamy
coæ tak wspania¸ego jak zastawki serca, z drugiej
Ð z«by mdroæci. Nici DNA kieruj rozwojem
10 bln komrek sk¸adajcych si« na organizm
doros¸ego cz¸owieka, pozwalajc jednak p-
niej na jego stopniowe niszczenie i ostatecznie
æmier. Uk¸ad odpornoæciowy potrafi rozpozna
i unieszkodliwi milion rýnych cia¸ obcych,
niemniej jednak wiele bakterii nadal moýe nas
zabi. Te sprzecznoæci zdaj si« wskazywa, ýe
organizm zosta¸ zaprojektowany przez zesp¸
znakomitych inýynierw, ktrym czasem prze-
szkadza¸ Rube Goldberg (amerykaÄski rysow-
nik, ktry cz«sto w swoich pracach ukazywa¸
rýne skomplikowane, ale niepraktyczne wy-
nalazki Ð przyp. red.).
Takie pozorne niezgodnoæci staj si« jednak
zrozumia¸e tylko wwczas, gdy badajc pocho-
dzenie u¸omnoæci naszego cia¸a, zachowamy
w pami«ci mdre s¸owa zas¸uýonego genetyka
Theodosiusa DobzhanskyÕego: ãNic w biologii
nie ma sensu, jeæli nie uwzgl«dnia si« ewolucji.Ó
Biologia ewolucyjna jest oczywiæcie naukowym
pod¸oýem ca¸ej biologii, a biologia Ð fundamen-
tem medycyny. Zdumiewajce, ýe biologia ewo-
lucyjna jest jednak obecnie traktowana jak pod-
stawowa nauka medyczna. Rozpatrywanie
zagadnieÄ medycznych w kontekæcie ewolucyj-
nym nazwano medycyn darwinowsk. W
wi«kszoæci badaÄ usi¸uje si« wyjaæni przyczy-
ny choroby danego osobnika i poszukuje si«
sposobw wyleczenia lub z¸agodzenia jej obja-
ww. Tradycyjnie wysi¸ki te opieraj si« na ana-
lizie pokrewnych zagadnieÄ i bezpoæredniego
pod¸oýa chorb, a wi«c na badaniach anatomicz-
nych i fizjologicznych mechanizmw w ich obec-
nym kszta¸cie. W przeciwieÄstwie do tego me-
dycyna darwinowska docieka, dlaczego cia¸o
jest zbudowane w sposb, ktry czyni je po-
datnym na zagroýenia, takie jak nowotwory,
miaýdýyca, depresja czy ud¸awienie. Proponu-
je ona tym samym szerszy zakres prowadzenia
poszukiwaÄ.
Ewolucyjne wyjaænienia wad naszego cia¸a
naleý do zaskakujco niewielu kategorii. Po
pierwsze, niektre dokuczliwe dolegliwoæci, ta-
kie jak bl, gorczka, kaszel, wymioty, l«k, nie
s w istocie ani chorobami, ani usterkami kon-
strukcyjnymi, lecz raczej wykszta¸conymi w pro-
cesie ewolucji mechanizmami obronnymi. Po
drugie, zdarzaj si« w naszym ýyciu ãkonflik-
tyÓ z innymi organizmami, na przyk¸ad z
Esche-
richia coli
lub z krokodylem. Po trzecie, niektre
fakty, takie jak powszechna dost«pnoæ t¸uszczu
w poýywieniu, pojawi¸y si« tak niedawno, ýe
dobr naturalny nie mia¸ jeszcze szansy sobie
z tym poradzi. Po czwarte, organizm moýe paæ
ofiar kompromisu mi«dzy korzyæciami z danej
cechy a cen, jak trzeba za ni zap¸aci Ð pod-
r«cznikowym przyk¸adem jest gen wywo¸ujcy
niedokrwistoæ sierpowatokrwinkow, ktry
chroni jednoczeænie przed malari. Wreszcie do-
br naturalny ma ograniczenia sprawiajce, ýe
szczeg¸y budowy organizmu pozostaj niedo-
skona¸e, jak w przypadku oka ssaka.
Mechanizmy obronne
Kaszel jest prawdopodobnie najbardziej oczy-
wistym z nich; ludzie, ktrzy nie potrafi si« po-
zby cia¸a obcego z drg oddechowych, zapew-
ne umr na zapalenie p¸uc. Zdolnoæ do od-
czuwania blu jest z pewnoæci rwnieý korzyst-
na. Nieliczne osoby jej pozbawione nie doæwiad-
czaj nawet niewygody, gdy d¸ugo pozostaj
w tej samej pozycji. Ich nienaturalny bezruch
zaburza dop¸yw krwi do staww, ktre ulega-
j zwyrodnieniu. Tacy ludzie zwykle umieraj
m¸odo w wyniku uszkodzeÄ tkanek i zakaýeÄ.
Kaszel czy bl s zwykle uwaýane za objawy
choroby lub urazu, podczas gdy w rzeczywi-
stoæci nie stanowi one problemu, a raczej przy-
czyniaj si« do jego rozwizania. Te zdolnoæci
obronne, ukszta¸towane przez dobr natural-
ny, s utrzymywane w zanadrzu do czasu, gdy
b«d potrzebne.
28 å
WIAT
N
AUKI
StyczeÄ 1999
K
iedy g¸«biej zastanawiamy si« nad ludz-
Ograniczenia
Przyk¸ad: Z budowy ludzkiego oka wynika
istnienie plamki ælepej oraz moýliwoæ odklejenia
si« siatkwki. Oko ka¸amarnicy nie ma takiej wady.
SIATKîWKA KAüAMARNICY
SIATKîWKA CZüOWIEKA
Obrona
Przyk¸ad: Takie objawy,
jak kaszel lub gorczka,
nie s s¸aboæciami,
lecz mechanizmami
obronnymi organizmu.
Kompromisy
Przyk¸ad: Nadmierny rozwj jednego
uk¸adu Ð para nie¸amliwych ramion,
zaburzy¸aby funkcjonowanie
ca¸ego organizmu.
Konflikty
Przyk¸ad: Ludzie prowadz cig¸ walk«
z innymi wysoko wyspecjalizowanymi
ewolucyjnie organizmami.
PRZECINKOWIEC CHOLERY
Nowe ærodowiska
Przyk¸ad: Organizm
cz¸owieka dopiero
niedawno przystosowa¸
si« do obecnego
ærodowiska, pe¸nego
niegdysiejszych
rarytasw takich
jak wysokot¸uszczowe
poýywienie.
å
WIAT
N
AUKI
StyczeÄ 1999
29
åMIER
l«ku daje gupikom. Rybki podzieli¸ na
trzy grupy: bojaliwe, przeci«tne i od-
waýne Ð w zaleýnoæci od sposobu reago-
wania na obecnoæ bassa ma¸og«bowego.
Bojaliwe chowa¸y si«, przeci«tne po
prostu odp¸ywa¸y, a odwaýne nie opusz-
cza¸y swojego terytorium i obserwowa-
¸y przeciwnika. Nast«pnie kaýd z grup
gupikw pozostawiono w akwarium
z bassem. Po 60 godz. przeýy¸o 40% bo-
jaliwych rybek i tylko 15% przeci«t-
nych. Natomiast wszystkie odwaýne
osobniki wygin«¸y, umoýliwiajc w ten
sposb rozprzestrzenianie si« genw
bassa zamiast w¸asnych.
Z faktu selekcji genw warunkujcych
zachowania l«kowe wynika, ýe powinny
wyst«powa osoby nadmiernie l«kliwe
(i tak jest w rzeczywistoæci), a takýe lu-
dzie o zmniejszonej l«kliwoæci, wynika-
jcej z uwarunkowaÄ genetycznych lub
z przyjmowania lekw przeciwl«kowych.
Otwart kwesti jest prawdziwy charak-
ter i cz«stoæ wyst«powania takiego ze-
spo¸u niedoboru l«ku Ð przecieý niewielu
ludzi udaje si« do psychiatrw, uskarýa-
jc si« na niedostateczne odczuwanie l«ku.
Jeýeli jednak dobrze poszuka, takich pa-
tologicznie nieul«k¸ych moýna znale na
oddzia¸ach chirurgii urazowej, w wi«zie-
niach i w kolejkach po zasi¸ek.
Przeæwiadczenie o przydatnoæci po-
spolitych i niemi¸ych dolegliwoæci, takich
jak biegunka, gorczka i l«k, nie opiera
si« jedynie na intuicji. Skoro to dobr na-
turalny kszta¸tuje mechanizmy reguluj-
ce reakcje obronne, jak ludzie przyjmu-
jcy leki hamujce te reakcje unikaj wy-
rzdzenia sobie oczywistej szkody? Cz«-
æciow odpowiedzi na to pytanie jest
fakt, ýe rzeczywiæcie nieraz wyæwiadcza-
my sobie niedwiedzi przys¸ug«, zabu-
rzajc mechanizmy obronne.
Herbert L. DuPont z University of Te-
xas w Houston i Richard B. Hornick z Or-
lando Regional Medical Center badali
biegunk« wywo¸an przez pa¸eczki z ro-
dzaju
Shigella
(powodujce czerwonk«)
i stwierdzili, ýe pacjenci leczeni prepa-
ratami przeciwbiegunkowymi chorowa-
li d¸uýej oraz byli bardziej podatni na po-
wik¸ania niý ci, ktrym podawano pla-
cebo. Innym przyk¸adem s prace prze-
prowadzone przez Eugene D. Weinber-
ga z Indiana University, w ktrych wyka-
za¸, ýe czynione w dobrej wierze prby
uzupe¸niania powaýnych niedoborw
ýelaza doprowadzi¸y w niektrych re-
gionach Afryki do nasilenia wyst«powa-
nia chorb zakanych, zw¸aszcza ame-
biazy (pe¸zakowicy). Jest ma¸o prawdo-
podobne, by ýelazo zawarte w wi«kszo-
æci doustnych preparatw uzupe¸niaj-
cych mia¸o jakiæ wp¸yw na przebieg po-
wszechnych infekcji u uprzednio zdro-
wych ludzi. Moýe jednak powaýnie za-
NIEWIELKA
PRZYKROå
OSTRA
REAKCJA,
GDY NIE MA
ZAGROûENIA
BRAK
OSTREJ
REAKCJI
W SYTUACJI
ZAGROûENIA
OLBRZYMIE CIERPIENIE jest niepotrzebne, lecz nie-
uniknione z powodu natury naszych mechanizmw obron-
nych dzia¸ajcych na zasadzie wykrywacza dymu. Koszt
fa¸szywego alarmu Ð silna reakcja, taka jak wymioty, cho
brak rzeczywistego zagroýenia ýycia Ð to chwilowa przy-
kroæ. Ale cen niezadzia¸ania alarmu w razie prawdzi-
wego zagroýenia, takiego jak obecnoæ toksyn pokarmo-
wych, nierzadko jest zgon. Brak reakcji obronnej, na
przyk¸ad podczas ciýy, moýe spowodowa æmier p¸odu.
Gorczka, wymioty, biegunka, l«k,
zm«czenie, kichanie i stany zapalne s
rzadziej uznawane za mechanizmy
obronne. Nawet niektrzy lekarze nie
zdaj sobie sprawy z przydatnoæci go-
rczki. Nie jest ona wy¸cznie skutkiem
wzrostu tempa przemiany materii, ale
wynikiem starannie kontrolowanego
podwyýszenia punktu nastawczego (set
point) ãtermostatuÓ cia¸a. Wyýsza tem-
peratura u¸atwia niszczenie patogenw.
Prace Matthew J. Klugera z Lovelace In-
stitute w Albuquerque (Nowy Meksyk)
wykaza¸y, ýe nawet zmiennocieplne
jaszczurki, gdy zostan zakaýone, prze-
nosz si« do cieplejszych miejsc i pozo-
staj w nich do czasu, gdy ich tempera-
tura cia¸a przekroczy o kilka stopni
zwyk¸ dla nich wartoæ. Uniemoýliwie-
nie im tego zwi«ksza ryzyko æmierci
z powodu infekcji. W podobnych bada-
niach Evelyn Satinoff z University of De-
laware wykaza¸a, ýe stare szczury, ktre
walczc z zakaýeniem, nie mog pod-
nieæ temperatury cia¸a do tak wysokich
wartoæci jak m¸odsze, rwnieý poszuki-
wa¸y instynktownie cieplejszych miejsc
w swoim otoczeniu.
Zmniejszenie st«ýenia ýelaza we krwi
jest kolejnym nie rozumianym mechani-
zmem obronnym. U osb cierpicych
z powodu przewlek¸ych infekcji cz«sto
obserwuje si« spadek poziomu tego pier-
wiastka we krwi. Cho jego niedobr cza-
sami uwaýa si« za przyczyn« chorb, fak-
tycznie jest reakcj obronn organizmu.
Podczas zakaýenia ýelazo jest zatrzymy-
wane w wtrobie, co utrudnia atakuj-
cym organizm bakteriom dost«p do te-
go ýyciodajnego pierwiastka.
Poranne md¸oæci s od dawna uwa-
ýane za niepoýdany objaw towarzysz-
cy ciýy. Nudnoæci zbiegaj si« jednak
w czasie z szybkim rýnicowaniem si«
tkanek zarodka, kiedy jest on najbardziej
wraýliwy na szkodliwe dzia¸anie tok-
syn. Kobieta odczuwajca nudnoæci sta-
ra si« ogranicza spoýywanie potencjal-
nie trujcych substancji o ostrym smaku.
Obserwacje te sk¸oni¸y niezaleýn ba-
daczk«, Margie Profet, do postawienia
hipotezy, ýe md¸oæci s u kobiet ci«ýar-
nych przejawem adaptacji, dzi«ki ktrej
matka chroni dziecko przed kontaktem
z truciznami. Profet sprawdza¸a t« kon-
cepcj«, badajc zakoÄczenie ciýy. Fak-
tycznie, kobiety silniej dotkni«te t przy-
pad¸oæci rzadziej mia¸y poronienia. (Ten
wynik potwierdza hipotez«, ale nie jest
rozstrzygajcy. Jeýeli Profet ma racj«,
dalsze badania powinny wykaza, ýe ci«-
ýarne samice rozmaitych gatunkw
zwierzt maj zmienne preferencje die-
tetyczne. Zgodnie z jej teori naleýa¸o-
by takýe oczekiwa cz«stszego wyst«-
powania wad wrodzonych u potomstwa
kobiet, ktre wcale nie mia¸y md¸oæci po-
rannych lub wyst«powa¸y one spora-
dycznie, a zatem ktrych dieta by¸a bar-
dziej urozmaicona.)
Inn cz«st dolegliwoæci jest l«k,
oczywiæcie powsta¸y jako obrona w sy-
tuacjach zagroýenia i sk¸aniajcy do re-
akcji unikania i ucieczki. W 1992 roku
Lee A. Dugatkin z University of Louis-
ville bada¸ korzyæci, jakie odczuwanie
30 å
WIAT
N
AUKI
StyczeÄ 1998
szkodzi osobom niedoýywionym, kt-
re zosta¸y zakaýone. Tacy chorzy nie wy-
twarzaj wystarczajcych iloæci bia¸ka
wiýcego ýelazo Ð pozostaje ono zatem
w wolnej postaci i jest wykorzystywane
przez patogeny.
Wrmy do porannych md¸oæci kobiet
ci«ýarnych; ostatnio obwiniano jeden z le-
kw przeciw tym dolegliwoæciom o wy-
wo¸ywanie wad wrodzonych. Wydaje
si«, ýe nie wzi«to pod uwag« moýliwoæci,
ýe sam preparat mg¸ by nieszkodliwy
dla p¸odu, ale powodowa¸ wady wro-
dzone, upoæledzajc obronny odruch wy-
miotny u matki.
Kolejna trudnoæ w zrozumieniu ko-
rzyæci z mechanizmw obronnych bierze
si« z tego, ýe wielu ludzi regularnie do-
æwiadcza pozornie nieprzydatnych re-
akcji, na przyk¸ad l«ku, blu, gorczki,
biegunki czy md¸oæci. Wyjaænienie ich
wymaga analizy uk¸adw regulujcych
odpowiedzi obronne na gruncie teorii
odbioru sygna¸u. rd¸em krýcej w or-
ganizmie trucizny moýe by coæ, co znaj-
duje si« w ýo¸dku. Organizm ma szan-
s« pozby si« jej dzi«ki wymiotom, lecz
musi za to zap¸aci. Kosztem fa¸szywego
alarmu Ð wymiotw, gdy nie ma w or-
ganizmie toksyny Ð jest utrata zaledwie
kilku kalorii, ale kar za zlekcewaýenie
jednego prawdziwego alarmu Ð braku
wymiotw, gdy toksyna jest obecna Ð
moýe by æmier.
Dobr naturalny dýy zatem do wy-
posaýenia systemw regulacyjnych w me-
chanizm wyzwalajcy, ktry dzia¸a na po-
dobnej zasadzie jak wykrywacz dymu.
Niezawodne urzdzenie, ktre obudzi
æpic rodzin« w razie poýaru, b«dzie
wzbudza¸o fa¸szywy alarm, ilekro przy-
pali si« grzanka. Cen, jak ponosi nasz
organizm za liczne ãalarmy poýaroweÓ,
jest nieraz cierpienie, ca¸kowicie natural-
ne, lecz w wi«kszoæci przypadkw nie-
potrzebne. Zasada ta wyjaænia rwnieý,
dlaczego hamowanie mechanizmw
obronnych cz«sto nie powoduje tragicz-
nych nast«pstw. Poniewaý wi«kszoæ re-
akcji obronnych nast«puje w odpowiedzi
na znikome zagroýenia, ingerencja jest za-
zwyczaj nieszkodliwa; ogromna wi«k-
szoæ alarmw, ktre nie zosta¸y podnie-
sione z powodu wyj«cia baterii z urzdze-
nia alarmowego, by¸aby fa¸szywa, a za-
tem taka strategia zapobiegania im moýe
wydawa si« rozsdna. Oczywiæcie do
czasu wybuchu prawdziwego poýaru.
niezwykle szybko, ma podczas jednej do-
by tyle okazji do mutacji i selekcji, ile
ludzkoæ w cigu tysiclecia. A nasze
mechanizmy obronne, naturalne czy
sztuczne, przyczyniaj si« do tworzenia
silnej presji selekcyjnej. W odpowiedzi
patogeny albo szybko rozwijaj kontr-
mechanizmy, albo gin. Paul W. Ewald,
biolog z Amherst College, zapropono-
wa¸ klasyfikacj« zjawisk zwizanych z za-
kaýeniem w zaleýnoæci od tego, czy ko-
rzyæci z nich odnosi gospodarz, patogen,
kaýde z nich, czy ýadne. Rozwaýmy ka-
tar towarzyszcy przezi«bieniu. Wydzie-
lina b¸ony æluzowej nosa moýe usun
intruza, ale takýe przyspieszy przenie-
sienie patogenu na inny organizm. Zda-
rza si« rwnieý, ýe zajd oba zjawiska
[patrz: Paul W. Ewald, ãEwolucja wiru-
lencjiÓ;
åwiat Nauki
, czerwiec 1993]. Wie-
lu odpowiedzi dostarczy¸yby badania
sprawdzajce, czy zahamowanie sekrecji
wydzieliny z nosa skraca, czy wyd¸uýa
chorob«, lecz jak dotd niewiele takich
prac przeprowadzono.
Ludzkoæ odnios¸a wielkie zwyci«stwa
w wojnie przeciw patogenom, opraco-
wujc antybiotyki i szczepionki. Nasze
wygrane by¸y tak szybkie i wydawa¸y
si« tak ca¸kowite, ýe w 1969 roku naczel-
ny chirurg (amerykaÄski minister zdro-
wia Ð przyp. red.) William H. Stewart
oznajmi¸, iý ãczas juý zamkn rozdzia¸
o chorobach zakanychÓ. Jednakýe nie
doceniono nieprzyjaciela, jak rwnieý
pot«gi doboru naturalnego. Rzeczywi-
stoæ jest taka, ýe patogeny najwyraniej
potrafi zaadaptowa si« do kaýdego
specyfiku wymyælonego przez naukow-
cw. (ãWojna zosta¸a wygrana Ð zaýarto-
wa¸ ostatnio jeden z badaczy Ð przez
przeciwnika.Ó)
Opornoæ na antybiotyki jest klasycz-
nym przyk¸adem doboru naturalnego.
Bakterie przypadkiem majce geny, kt-
re umoýliwiaj im rozwj pomimo obec-
noæci antybiotyku, namnaýaj si« szyb-
ciej niý inne, tak wi«c geny warunkujce
opornoæ rozprzestrzeniaj si« pr«dko.
Mog nawet przeskakiwa do innych ga-
tunkw bakterii (s przenoszone na frag-
mentach zakanego DNA), co wykaza¸
laureat Nagrody Nobla Joshua Leder-
berg z Rockefeller University. Dzisiaj nie-
ktre szczepy prtka grulicy w Nowym
Jorku s oporne na wszystkie trzy pod-
stawowe antybiotyki; chorzy zakaýeni
tymi bakteriami nie maj wi«kszych
szans na przeýycie niý w ubieg¸ym wie-
ku. Stephen S. Morse z Columbia Uni-
versity zauwaýy¸, ýe taki wielooporny
szczep, ktry rozprzestrzeni¸ si« wzd¸uý
Wschodniego Wybrzeýa, mg¸ powsta
w schronisku dla bezdomnych usytu-
owanym naprzeciw Columbia-Presby-
terian Medical Center. Takie zjawisko
bem jego przenoszenia. Jak wykaza¸ Paul W. Ewald z Amherst College, zakaýenie
wymagajce bezpoæredniego kontaktu b«dzie zwykle prowadzi do os¸abienia zjadliwoæci
patogenu, poniewaý gospodarz musi pozosta wystarczajco ruchliwy, aby spotka si«
z potencjalnymi biorcami. Jednak wektory przenoszce czynnik chorobotwrczy nawet od
ca¸kowicie niesprawnego (ci«ýko chorego) gospodarza mog zwi«kszy wirulencj« pato-
genu. Okreælone zachowania, takie jak unikanie ryzykownych kontaktw seksualnych, rw-
nieý mog zmieni charakter patogenu.
CZYNNIKI SELEKCYJNE
SPRZYJAJCE WI¢KSZEJ
WIRULENCJI
CZYNNIKI SELEKCYJNE
SPRZYJAJCE MNIEJSZEJ
WIRULENCJI
Konflikty z innymi organizmami
Dobr naturalny nie moýe zapewni
nam idealnej ochrony przed wszystkimi
patogenami, poniewaý ewoluuj one
znacznie szybciej niý cz¸owiek. Na przy-
k¸ad
Escherichia coli
, ktra namnaýa si«
Poæredni nosiciele choroby
(komary, r«ce pracownikw
s¸uýby zdrowia, skaýone zasoby wodne)
Seks bez stosowania zabezpieczeÄ
i/lub stosunki z przypadkowymi partnerami
Przypadkowa transmisja mi«dzyosobnicza
(kichanie, kaszel, dotyk)
Seks z zabezpieczeniem
i/lub monogamiczny
å
WIAT
N
AUKI
StyczeÄ 1999
31
Ewolucja wirulencji
Z
miany zjadliwoæci wiý si« z cyklem ýyciowym danego czynnika zakanego i sposo-
Nowe ærodowisko Ð nowe niebezpieczeÄstwa
szy tempo przenoszenia HIV, szczepy,
ktre nie zabijaj szybko swego gospo-
darza, b«d mia¸y wi«ksze szanse na
przetrwanie niý bardziej zjadliwe wiru-
sy, ktre ginc razem z chorym, trac
moýliwoæ rozprzestrzeniania si«. Nasz
wsplny wysi¸ek moýe zmieni praw-
dziw natur« HIV.
Konflikty z innymi organizmami nie
ograniczaj si« jedynie do patogenw.
W dawnych czasach ludzie byli naraýe-
ni na duýe niebezpieczeÄstwo ze stro-
ny drapieýnikw szukajcych poýy-
wienia. Z wyjtkiem paru miejsc duýe
zwierz«ta mi«soýerne nie s obecnie za-
groýeniem dla cz¸owieka. Wi«ksze nie-
bezpieczeÄstwo stanowi dla nas me-
chanizmy obronne ma¸ych organizmw,
na przyk¸ad jad pajkw i w«ýy. Jak na
ironi«, nasz strach przed ma¸ymi stwo-
rzeniami, przybierajcy posta fobii, po-
woduje prawdopodobnie wi«cej szkd
niý wszelkie kontakty z tymi zwierz«-
tami. Znacznie bardziej niý drapieýni-
ki lub jadowite stworzenia zagraýaj
nam przedstawiciele naszego gatunku.
Napadamy jedni na drugich nie po to,
by zdoby poýywienie, lecz partnera,
terytorium bd inne dobra. Gwa¸tow-
ne konflikty dotycz przede wszystkim
rywalizujcych ze sob m¸odych m«ý-
czyzn i s powodem powstawania or-
ganizacji, ktre im to u¸atwiaj. Armie,
zwykle z¸oýone w¸aænie z ludzi m¸o-
dych, osigaj podobne cele, realizowa-
ne cz«sto olbrzymim kosztem.
Najbardziej nawet bliskie zwizki po-
mi«dzy ludmi wywo¸uj konflikty ma-
jce medyczne implikacje. Na przyk¸ad
interesy rozrodcze matki i jej dziecka wy-
daj si« pocztkowo zbieýne, lecz szyb-
ko ulega to zmianie. Jak wspomnia¸
w swym juý klasycznym artykule z 1974
roku biolog Robert L. Trivers, kiedy
dziecko ma par« lat, w interesie genw
matki jest by zasz¸a ona ponownie w ci-
ý«. Dla dziecka natomiast najkorzystniej-
sze jest skupienie opieki macierzyÄskiej
wy¸cznie na nim. Nawet w ¸onie matki
toczy si« spr. Z jej punktu widzenia
optymalna wielkoæ p¸odu jest nieco
mniejsza niý ta, ktra by¸aby najlepsza
dla dziecka i ojca. David Haig z Harvard
University uwaýa, ýe ta niezgodnoæ jest
powodem walki mi«dzy dzieckiem a
matk o optymaln wartoæ jej ciænienia
t«tniczego i st«ýenia glukozy we krwi,
co czasem prowadzi do nadciænienia i cu-
krzycy u ci«ýarnych.
Najcz«stsze zagroýenia zdrowia w okresie od 20 tys. lat p.n.e. do czasw obecnych
Wypadki
G¸d
Drapieýniki
Choroby zakane
Najcz«stsze zagroýenia zdrowia obecnie
(w technologicznie rozwini«tych spo¸eczeÄstwach)
Zaostrzenie choroby wieÄcowej, udar mzgu i inne zaburzenia na tle miaýdýycowym
Nowotwory
Inne przewlek¸e schorzenia zwizane ze stylem ýycia
i d¸ugowiecznoæci
Cukrzyca typu 2 (insulinoniezaleýna, zwizana z oty¸oæci)
Oty¸oæ
Nowe choroby zakane
moýna by¸o w istocie przewidzie w æro-
dowisku, w ktrym ogromna presja se-
lekcyjna szybko usuwa mniej oporne
szczepy mikroorganizmw. Przeýywa-
jce bakterie s wynikiem selekcji na
opornoæ.
Wielu ludzi, w tym niejeden lekarz czy
naukowiec, wciý wierzy w przestarza-
¸ teori«, ýe patogeny zawsze staj si« ¸a-
godne w wyniku d¸ugotrwa¸ego wsp¸-
ýycia z gospodarzem. Na pierwszy rzut
oka wydaje si« to s¸uszne. Organizm, kt-
ry zabija bardzo szybko, moýe nigdy nie
znale nast«pnej ofiary, tak wi«c dobr
naturalny wydawa¸by si« sprzyja mniej-
szej zjadliwoæci. Na przyk¸ad ki¸a by¸a
niezwykle z¸oæliw chorob, kiedy po
raz pierwszy pojawi¸a si« w Europie, ale
w miar« up¸ywu wiekw stawa¸a si«
stopniowo coraz ¸agodniejszym schorze-
niem. Zjadliwoæ patogenu jest jednak
cech zwizan z ewolucj i moýe si«
nasila lub s¸abn w zaleýnoæci od te-
go, ktry wariant jest korzystniejszy dla
genw.
Niewielka wirulencja moýe by ko-
rzystna dla czynnikw chorobotwr-
czych przenoszonych bezpoærednio z
osobnika na osobnika, poniewaý po-
zwala gospodarzowi pozosta aktyw-
nym i styka si« z innymi potencjalnymi
gospodarzami. Pewne choroby jednak,
takie jak malaria, s rwnie dobrze, a mo-
ýe nawet lepiej przenoszone przez ci«ý-
ko chorych. Tym patogenom, zaleýnym
od tzw. wektorw, czyli innych organi-
zmw przenoszcych czynniki chorobo-
twrcze, na przyk¸ad komarw, duýa
zjadliwoæ moýe zapewni przewag« se-
lekcyjn. Z zasady tej wynikaj bezpo-
ærednie wskazwki dotyczce zwalczania
zakaýeÄ szpitalnych, gdyý d¸onie pra-
cownikw s¸uýby zdrowia bywaj wek-
torem prowadzcym do selekcji bardziej
zjadliwych szczepw.
W przypadku cholery rol« wektora
pe¸ni system zaopatrzenia w wod«. Jeæli
woda pitna i przeznaczona do mycia jest
zanieczyszczona odchodami i wymioci-
nami chorych, dobr naturalny dýy do
zwi«kszenia zjadliwoæci patogenw, po-
niewaý nasilenie biegunki sprzyja roz-
przestrzenianiu si« drobnoustrojw, na-
wet jeýeli gospodarze szybko umieraj.
Ewald jednak wykaza¸, ýe w miar« po-
prawy warunkw sanitarnych dobr na-
turalny dzia¸a przeciwko klasycznemu
przecinkowcowi
Vibrio cholerae
, fawory-
zujc ¸agodniejszy biotyp El Tor. W ta-
kich warunkach martwy gospodarz
oznacza ælep uliczk« w rozwoju pato-
genu. Z kolei osoba mniej chora, a zatem
bardziej aktywna, zdolna przez d¸uýszy
czas zakaýa wielu innych, jest skutecz-
nym wektorem patogenu charakteryzu-
jcego si« mniejsz wirulencj. Podobne
zjawisko zachodzi w przypadku bakterii
powodujcej czerwonk«, lepsze warunki
sanitarne bowiem prowadz do wypar-
cia zjadliwej pa¸eczki z gatunku
Shigella
flexneri
przez bardziej ¸agodn
S. sonnei
.
Powyýsze rozwaýania mog by istot-
ne dla polityki spo¸ecznej. Na podstawie
teorii ewolucji daje si« przewidzie, ýe
czyste (jednorazowe) ig¸y i zach«canie
do bezpiecznego seksu nie tylko uchro-
ni rzesze ludzi od zakaýenia si« wiru-
sem HIV. Jeæli samo zachowanie zmniej-
Radzenie sobie z nowoæci
Spacer po jakimkolwiek nowocze-
snym szpitalu dostarcza smutnego æwia-
dectwa na powszechnoæ chorb, ktre
ludzkoæ sama na siebie sprowadzi¸a.
32 å
WIAT
N
AUKI
StyczeÄ 1998
[ Pobierz całość w formacie PDF ]