fakty i mity 2014 726 05, Fakty i mity 2014
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fundusz marnuje miliony, prywatne kliniki kradną nasze składki
NFZ OSZCZĘDZA NA SENIORACH
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 5 (726) 6 LUTEGO 2014 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Mimo obowiązującego do 2016 r. moratorium na sprzedaż gruntów
rolnych cudzoziemcom w ręce spółek z kapitałem zagranicznym
trafiły już dziesiątki tysięcy hektarów. Agencja Nieruchomości
Rolnych sprzedaje ziemię Duńczykom, Niemcom i Holendrom,
bo biedniejsi Polacy przegrywają w przetargach.
Nasi zdesperowani rolnicy – bezskutecznie zabiegający o możliwość
powiększenia rodzinnych gospodarstw – wyszli na ulice.
Str. 9
ISSN 1509-460X
Nr 5 (726)
31 I – 6 II 2014 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FAKTY
Oko proroka
„Gazeta Wyborcza” ujawniła, że Zbigniew Wassermann spo-
rządził już w 2007 r. dla Jarosława Kaczyńskiego poufny raport,
z którego wynikało, że służby stworzone w miejsce WSI są
niewydolne i panuje w nich chaos. Macierewicz nigdy nie po-
niósł konsekwencji za zniszczenie polskiego wywiadu wojsko-
wego i dekonspirację setek agentów na całym świecie. Na czy-
je zlecenie działa ten agent, siejąc w Polsce zamęt od 10 lat?
Prestiżowy dziennik „Washington Post” podał, że CIA zapła-
ciła polskim służbom wywiadowczym 15 mln dolarów w go-
tówce za użyczenie willi w Kiejkutach. Budynek służył
Amerykanom za tajne więzienie dla podejrzewanych o terro-
ryzm – o czym prestiżowy tygodnik „FiM” przekonywał już
4 lata temu (nr 38/2010).
N
iektórzy ekonomiści twierdzą, że wkrótce świat dotknie
było
„
pozyskanie Watykanu
dla takiego państwa narodo-
wego jak Rzesza”.
Skąd się bierze niezwykła wprost popularność księdza Oko?
Z głupoty klerykalnych polityków, którzy mu wierzą, oraz z wy-
rachowania mediów, które po owcy Dolly i kobietach z brodą
uznały, że czas na błazna w koloratce. Także regulamin Sejmu
powinien zabraniać organizowania konferencji z ludźmi, których
miejsce jest w zakładzie zamkniętym z Trynkiewiczem, a nie
w polskim parlamencie! Poznałem wielu takich księży, dlatego
nie mam wątpliwości, że kapłan Oko jest maniakiem seksual-
nym, a jego przepowiadanie to nic innego, tylko znana w psy-
chologii projekcja. Wmawia innym to, co sam przeżywa.
Zapewne jest wiernym synem Kościoła i wiernie przestrzega
czystości, żyjąc w celibacie. Niestety, w niektórych przypad-
kach zduszenie naturalnego (boskiego) popędu powoduje efekt
odwrotny od zamierzonego. Mówiąc językiem księdza Oko:
sperma wali na mózg.
Wspomniane złote myśli kapłana i jego
występ w Sejmie mogłyby przejść do hi-
storii kabaretu – wszak już nie takie atrak-
cje (Rydzyk, Bashobora) fundowała nam
za pieniądze podatników polska kleropra-
wica. Niestety, głupota jest zaraźliwa.
Oto najnowszy przykład. Ministerstwo
Sprawiedliwości przygotowało projekt
zmian w Kodeksie karnym, który zakłada
większe kary za przestępstwa seksualne
wobec dzieci. W ten sposób Polska ma
wprowadzić dyrektywy Parlamentu
Europejskiego i Rady Europy dotyczące
„zwalczania wykorzystywania seksualne-
go dzieci oraz pornografii dziecięcej”.
No
i chwała Unii! – chciałoby się wykrzyknąć.
Niestety...
„Rodzi się obawa, że nowe
przepisy mogą zostać wykorzystane przez
ideologię gender”
– oznajmiły PiS i SP,
a poseł Marek Ast zapowiedział, że PiS
– choć zwyczajowo jest za zaostrzeniem prawa – tym razem
będzie przeciwko.
„Wszystkie kroki zmierzające do wychowa-
nia dzieci przez rodziców w tradycyjnej rodzinie mogą być
w którymś momencie kwestionowane pod zarzutem, że godzą
w
jakiś tam rozwój psychoseksualny dziecka
”
–
twierdzi
poseł.
I daje nawet przykład:
„Jakieś dziecko uznałoby, że
czuje się dziewczynką, a nie chłopcem, a rodzice by interwe-
niowali (…). Jak będzie się wówczas kwalifikować działania
rodziców, którzy będą chcieli dziecko
przywołać do porządku
”
(czytaj:
dać mu porządnie w dupę). PiS nazywa unijne dyrek-
tywy
„niepotrzebną ideologizacją prawa karnego”.
A zatem
niepotrzebną ochroną dzieci. Czyżby przed księżmi pedofilami?
Na ojca duchowego tego klerykalnego wariactwa wyrasta
ks. Oko. Jego koloratka i pewność siebie, z jaką kłamie, za-
pieklą jeszcze bardziej jakąś i tak straconą dla racjonalizmu
grupę fanatyków, ale już następnych Kościołowi nie przysporzą.
Co więcej, już wkrótce z łezką w oku będziemy księdzu Oko
dziękować za uświadomienie Polakom, kto chce z nich zrobić
idiotów.
totalny kryzys. Współcześni prorocy mówią wprost
o końcu świata. Ksiądz Oko zna już nazwę tego armage-
donu. To genderyzm.
Na konferencji w Sejmie – na którą zaprosił go
Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji – Oko
powiedział m.in.:
„Nadchodzi nowa rewolucja, podobna do
nazizmu i komunizmu, a jej twórcami są maniacy seksualni”.
Jednym z nich
„był Pol Pot z Kambodży, który zgładził jedną
trzecią swojego narodu”.
Jeśli ktoś jest tak głupi, że nie ro-
zumie, co ma wspólnego równość płci z ludobójstwem, to
ks. Oko mu objaśnia:
„Bo Pol Pot i genderyzm miały te same
zatrute źródła myślenia. Skoro można kształtować płeć czło-
wieka, można kształtować społeczeństwo”.
W Sejmie, który
powinien być świątynią demokracji i tolerancji, ks. Oko, po-
wołany ponoć do miłowania grzeszników, przekonywał:
„W Polsce ideologię gender realizują
lesbijki nienawidzące mężczyzn, du-
chowo i fizycznie są spadkobierczynia-
mi komunizmu
(…).
Ideologia gender
promuje homoseksualizm, a do istoty
genderyzmu należy pedofilia”.
Wniosek? – księża nie mogą być pe-
dofilami (jak im to wmawiają wrogo-
wie Kościoła, na przykład policja i sę-
dziowie w sądach), ponieważ zwalcza-
ją gender. A co łączy maniaków sek-
sualnych, lesbijki i gejów – promoto-
rów gender?
„Ludzie, którzy promują
gender, zasadniczo są ateistami”
. Ooo,
dowiaduję się w tym momencie cie-
kawych rzeczy o większości
Czytelników „FiM”! Nie wiedziałem, że
to Wy promujecie tę
„szatańską ideo-
logię”
! Ale to jeszcze nic, bo „na Oko”
niewierzący
„mogą stać się łatwiej
maniakami seksualnymi”
. Podobnie jak
„ateiści stali się największymi zbrodniarzami w dziejach”.
Oko
nie ma wątpliwości, że
„ideologia gender promuje homosek-
sualizm. A w takich klubach gejowskich jest darkroom, gdzie
każdy może kopulować z każdym, jak zwierzę”
(skąd on to
wszystko wie?), a także że większość pedofilów to homosek-
sualiści. Jako przykład podaje Kroloppa, założyciela chóru
„Słowiki”, który
„stworzył w Poznaniu homo-pedo-burdel”
.
Zapomniał tylko Oko dodać, że największymi przyjaciółmi
Kroloppa byli poznańscy biskupi (m.in. Paetz) i księża, którzy
do końca go bronili i odwiedzali w szpitalu.
Słuchając księdza doktora (filozofii i teologii), niewprawny
w logicznym myśleniu niekatolik mógłby odnieść mylne wra-
żenie, że ma do czynienia z seksualnym zboczeńcem. Tymczasem
ks. Oko po prostu nie przebiera w słowach, broniąc natury
stworzonej przez katolicką Bozię:
„Stosunek homoseksualny
można porównać do tłoka w silniku, który zamiast w silniku
porusza się w rurze wydechowej. Taki samochód nie będzie
działać. Zakończenie przewodu pokarmowego nie do tego słu-
ży. Tam jest kał, krew, mieszają się wydzieliny i stąd wszystkie
choroby homo się biorą”.
Również w polskim
sejmie ks. Oko stwierdził, że
„gender propaguje
poliamorię, osiem kochanek, każdy z każdym,
jest to cofanie kultury do rozpusty. (…) można
to robić z kozą, baranem, z szafą…”.
Oszczędzę Państwu kolejnych „złotych my-
śli” księdza Oko, na przykład tej o wrogości
Kościoła wobec nazizmu. Właśnie czytam książ-
kę Mariana Podkowińskiego „W kręgu Hitlera”,
m.in. o konkordacie papiestwa z III Rzeszą oraz
przyjacielskich relacjach największych nazistów
z Pacellim, nuncjuszem Watykanu w Niemczech,
późniejszym Piusem XII. Na temat konkordatu
Hitler powiedział, że jego największą korzyścią
W Sejmie odbyła się kolejna już batalia o ministra zdrowia.
PiS enty raz – nie dając alternatywnych pomysłów na popra-
wę sytuacji – obsobaczyło Bartosza Arłukowicza za długie
kolejki do lekarzy, niewydolność służby zdrowia i wnioskowa-
ło o wotum nieufności. Koalicja PO-PSL jak zwykle ocaliła
mu skórę. A kolejki do lekarzy nie skróciły się nawet o mili-
metr.
Nie widać końca nękania komendanta radomskiej policji
Karola Szwalbego za zdjęcie krzyży w dwóch pomieszczeniach.
Prokuratura z Kozienic przesłuchała już w tej sprawie
20 osób (!) i będzie dalej prowadzić śledztwo w sprawie
„przekroczenia uprawnień komendanta”. Bo w Polsce obro-
na konstytucji przez państwowego funkcjonariusza jest prze-
kroczeniem uprawnień właśnie.
Sąd Okręgowy w Warszawie potwierdził wyrok skazujący ws.
księdza Grzegorza K. z praskiego Tarchomina, oskarżonego
o molestowanie ministranta. Duchowny dostał tylko rok wię-
zienia w zawieszeniu na 4 lata. Wcześniej – mimo wyroku
pierwszej instancji – sprawował funkcję proboszcza i został
odwołany przez arcybiskupa Henryka Hosera dopiero po skan-
dalu medialnym. W sprawie księdza toczy się także inne śledz-
two o molestowanie. A Hoser zarzucał ks. Lemańskiemu, że
„przedstawia Kościół jako siedlisko pedofilów”…
Jak niewiele trzeba, aby w środowisku PiS zostać kimś najwy-
bitniejszym. Profesorowi i europosłowi Ryszardowi Legutce
wystarczyło ukaranie przez sąd za okazanie chamstwa wobec
licealistów (str. 12, 25), aby Bronisław Wildstein nazwał go
„wybitnym, może najwybitniejszym polskim filozofem”. To tak
głupie, że trudno nie nazwać Wildsteina geniuszem!
Kampania antygenderowa przeniosła się z Sejmu (Kempa,
Oko) do samorządów, na przykład Ostrołęki, gdzie trwają
antygenderowe nagonki radnych PiS. Przypomina to akcje
towarzysza Mao w Chinach. Nowa rewolucja (nie)kulturalna.
Media PiS-owskie w walce o rząd prawicowych dusz kąsają
nieustanie partię Jarosława Gowina oraz Ruch Narodowy,
czyli swoich współbraci w wierze i trosce o interesy kleru.
Narodowców wręcz nazwano w „Gazecie Polskiej Codziennie”
„prawicą z nieprawego łoża”. Najwidoczniej liderzy RN nie
przespali się z kim trzeba z PiS.
Ruch Narodowy (Zawisza, Bosak, Winnicki) nie tylko nie
ukrywa sojuszu z faszystowską partią Jobbik na Węgrzech, ale
wymieni się z nimi kandydatami na listach do wyborów euro-
pejskich. Można by też stworzyć wspólne państwo. Żeby nie
ten ich język…
Katolicka makabra w szpitalu kieleckim. Matki, które prze-
żyły tam poronienie płodów, są nakłaniane do nadawania im
imion, a w związku z tym czasem nawet do wymyślania im
płci (w przypadku kilkutygodniowych zarodków). Następnie
organizowany jest pochówek. Do jednej traumy katolicka opre-
sja dodaje więc następną. I to jest prawdziwa „ideologia gen-
der” – płeć nie tyle kulturowa, co zmyślona.
W Lublinie zatrzymano sześciu mężczyzn odpowiedzialnych
za powtarzające się w mieście ataki o charakterze antysemi-
ckim. Złapano ich z plakatami zachęcającymi m.in. do „pale-
nia i wieszania”. Jeden z zatrzymanych pracuje w… Muzeum
na Majdanku, miejscu zagłady m.in. Żydów. Prawdopodobnie
tam też drukowano plakaty. Trzeba mieć grubą skórę…
Biskupi chcą ograniczenia liczby pijanych kierowców. Zgłosili
nawet sensowny pomysł ograniczenia punktów sprzedaży al-
koholu, co przyniosło w niejednym kraju spadek jego spożycia.
Przytomnie rzecznikiem tej sprawy nie obrali abpa Jareckiego
– tego od latarni.
JONASZ
Ksiga Jonasza
Z kościoła w Abruzji (Włochy) skradziono kroplę krwi JPII.
W pierwszej chwili winą za kradzież obarczono satanistów.
Policja porzuciła ten trop. Rodzi się pytanie: do czego i komu
może być taka krew potrzebna? Ostrzegamy, że już jeden
Kubica jeździ z całą jej fiolką i ma wypadek za wypadkiem.
Wybrane komentarze naczelnego
„Faktów i Mitów” z lat 2000 - 2010
w dwóch tomach.
Rząd katolickiej Malty wymusił na Watykanie renegocjację
konkordatu w sprawie prawa małżeńskiego, a tamtejszy pre-
mier ogłosił, że rozdział Kościoła i państwa jest pilną koniecz-
nością! Watykan musiał się zgodzić, że to sądy cywilne decy-
dują w sprawie rozwiązania małżeństw katolików. Dotąd to
sąd kościelny miał ostatnie słowo. Zamiast głosić, że się nie
będzie klękać, wystarczy czasem coś zrobić…
RELAX NAD BIAŁYM Sp. z o.o.
WA
NE!!! W zamówieniu prosimy poda
numer telefonu i adres, na który mo
emy wysła
ksi
ki.
Nr 5 (726)
31 I – 6 II 2014 r.
3
GORĄCE TEMATY
Odżyła sprawa tajnego więzienia urządzonego
w Polsce przez amerykańską Centralną Agencję
Wywiadowczą oraz stosowanych tam tortur
wobec jeńców.
O tajnym więzieniu pisa-
liśmy kilkakrotnie (najbar-
dziej obszernie w raportach
„Dali CIA-ła” oraz „Pol-
ski bantustan” – „FiM”
38/2010 i 29/2013). Ujawni-
liśmy m.in., że w okresie od
5 grudnia 2002 r. do 22 wrześ-
nia 2003 r. samoloty wynajmo-
wane przez CIA co najmniej
siedmiokrotnie korzystały z lot-
niska w Szymanach koło Szczytna,
gdzie przyjmowano je oraz
odprawiano bez jakiej-
kolwiek kontroli. Pre-
zentowaliśmy daty i licz-
by transportowanych
firmy budowlanej negocjo-
wał (wciąż będąc formal-
nie szefem lotniska) wie-
lomilionowy kontrakt na
finansowaną przez USA
budowę osiedli mieszka-
niowych. 1 czerwca 2004
r. został porwany przez nie-
znanych sprawców, którzy
z sobie tylko znanych powo-
dów nie chcieli za niego nawet
centa okupu. Amerykanie stanę-
li na głowie i już po tygodniu
intensywnych poszukiwań
zdołali naszego rodaka
odbić.
„Mówili tylko, że je-
stem agentem CIA. Ja
tłumaczyłem, że byłem
wcześniej w Iraku, ale
jako inżynier. Że Pola-
cy i Irakijczycy byli kie-
dyś w świetnej komitywie.
A oni, że tak było kiedyś, a te-
raz są okupantami” – żalił się
Kos na terrorystów po powrocie
do ojczyzny.
– Towarzysze amerykańscy do-
stali sraczki, że jak go w niewoli
przycisną, to dla ratowania życia
mógłby opowiedzieć straszne rze-
czy o Szymanach – twierdzi nasz in-
formator z kręgów wywiadowczych.
„Nigdy nie odniosłem wrażenia,
że operacje na lotnisku są ściśle taj-
ne” – przekonywał były dyrektor
z Szyman, zeznając w grudniu 2006
r. przed specjalną komisją śledczą
Parlamentu Europejskiego.
Komisja ds. Wywiadu w Senacie
USA zapowiada odtajnienie części
raportu (pełną wersję zapisano na 6
tys. stron) ze śledztwa dotyczącego
nielegalnych więzień CIA. Będzie
znakomita okazja do odświeżenia
sobie pamięci...
ANNA TARCZYŃSKA
Burzę wywołała publikacja
dziennika „Washington Post” z 23
stycznia, w której nową istotną in-
formacją jest kwota 15 mln dola-
rów ofiarowana przez CIA za „goś-
cinność” naszej rodzimej Agencji
Wywiadu. Według gazety zapłaty
dokonano na początku 2003 roku.
Pieniądze przywieziono do am-
basady USA w Warszawie pocztą
dyplomatyczną z Niemiec. Dwóch
obowiązków Siemiątkowskiego na-
leżało m.in. przedstawianie ówczes-
nemu premierowi
Leszkowi Mille-
rowi
planów istotnych przedsięwzięć
i sprawozdań z ich wykonania. Mil-
ler twierdzi dzisiaj, że o więzieniu
nie miał pojęcia, bo nie musiał znać
„szczegółów operacyjnych”. Ale…
publicznie wyraził opinię, że gdy-
by nawet coś takiego faktycznie
istniało, to stosowanie tortur
CIAstko z zakalcem
oficerów CIA przepakowało paczki
banknotów do kartonowych pudeł,
by dostarczyć je do siedziby AW,
gdzie kasę odebrała i policzyła
trzyosobowa komisja pod kierow-
nictwem płk.
Andrzeja Derlatki
,
wiceszefa wywiadu cywilnego do-
wodzonego wówczas przez
Zbignie-
wa Siemiątkowskiego
. Ameryka-
nie wyłożyli też dodatkowo prawie
300 tys. dolarów na odpowiednie
wyposażenie obiektu o kryptonimie
„Quartz”, zlokalizowanego w obrę-
bie ośrodka szkoleniowego wywia-
du w Starych Kiejkutach nieopodal
Szczytna.
Szef AW podlega Prezesowi
Rady Ministrów, który mocą usta-
wy
„sprawuje bezpośredni nadzór
nad działalnością wykonywaną przez
Agencję Wywiadu
” i „
określa kie-
runki działania
”. Do podstawowych
było usprawiedliwione
pragnie-
niem zdobycia ważnych infor-
macji
. „Załóżmy, że w Polsce na-
sze obecne służby dowiadują się, że
jest przygotowywany zamach i mają
człowieka, który może powiedzieć,
kiedy i gdzie jest zlokalizowana bom-
ba, a nasze służby wiedzą, że jeżeli
tej wiadomości nie uzyskają, to na
przykład zginie tysiąc czy dwa ty-
siące ludzi w jakimś supermarkecie.
Jestem ciekaw, co by wtedy zrobio-
no” – tłumaczył przewodniczący SLD
24 stycznia w programie TVP Info
„Dziś wieczorem”. „Jak pan myśli, co
by wtedy zrobiono?” – zapytał dzien-
nikarz. „Myślę, że starano by się dzia-
łać skutecznie” – rzekł były premier,
kładąc akcent na ostatnie słowo.
A gdyby służby popełniły błąd
i człowiek by nie wiedział, „gdzie,
kiedy”, tym gorzej dla niego...
osób, a także nazwiska oraz re-
lacje torturowanych jeńców, któ-
rym w zamiatanym pod dywan pol-
skim śledztwie (przeciąganym pod
pretekstem niemożności uzyskania
pomocy prawnej z USA) przyzna-
no status pokrzywdzonych. A oto
kolejny wątek, który ujawniamy.
Zmowa politycznego milczenia
obejmuje m.in. przygotowania lot-
niska na potrzeby CIA. Do czasu
pierwszego lądowania samolotu
z jeńcami należało ono do Agencji
Mienia Wojskowego i było zarzą-
dzane przez cywilną spółkę Por-
ty Lotnicze „Mazury-Szczytno”.
W lutym 2003 r. nastąpiły błyska-
wiczne zmiany. Dzierżawę obję-
ła spółka Port Lotniczy „Mazu-
ry”, której udziałowcami zostały:
Przedsiębiorstwo Państwowe Porty
Lotnicze (podmiot dominujący),
Energopol-Trade SA, Skarb Pań-
stwa oraz miasto Szczytno, a pre-
zesem zarządu (w praktyce – dy-
rektorem lotniska) mianowano
inżyniera
Jerzego Kosa
, czło-
wieka znikąd, który z pewnością
nie znał się na lotnictwie, a jego
jedynym dotychczas doświadcze-
niem biznesowym było zasiadanie
w radzie nadzorczej pozostającej
w stanie likwidacji spółki paliwo-
wej „BP Gas Poland” z siedzibą
w Swarzędzu.
Kos zniknął nagle z Szyman
wiosną 2004 r., gdy CIA zamknę-
ło „Quartz” i wywiozło ostatnie-
go lokatora. Wkrótce okazało się,
że inżynier pojechał do... Iraku,
gdzie z ramienia wrocławskiej
P
odróż ze zmiażdżonym palcem i zacza-
Kierowniczka ekspedycji (numer identyfi-
kacyjny 11078) spisała notatkę i po konsulta-
cji ze stewardem dała nieszczęsnej pasażerce
lokum w przedziale służbowym znajdującym
się na samym końcu wagonu 32, będącym też
ostatnim przedziałem całego pociągu.
– Zasunęłam łańcuch drzwi i potwornie już
zmęczona położyłam się spać. W ubraniu, bo
czułam zaniepokojenie sytuacją, a zwłaszcza
numer alarmowy, zgłosiła się tamtejsza policja.
Opowiedziałam krótko o zaistniałej sytuacji,
wspomniałam, że nie miałabym szans przeży-
cia, gdybym się sama nie obudziła. Nie poj-
muję, dlaczego steward nie łomotał do drzwi
przedziału, skoro wiedział o awarii. Później
przyszedł jakiś konduktor, ale odmówił spisa-
nia notatki. Był wulgarny, w ogóle nie chciał
ze mną rozmawiać – twierdzi Danuta G.
braku odpowiedzialności za bezpieczeństwo
podróżnych. Czułam się coraz gorzej, a we
Wrocławiu – już tak źle, że musiałam wysiąść.
Pojechałam do Jeleniej Góry autobusem PKS.
Jeszcze tego samego dnia zgłosiłam sprawę
policji. Nie miałam czasu na nic więcej, bo
wyjeżdżałam do Norwegii i nazajutrz musia-
łam być w Gdyni. Odważyłam się ponownie
skorzystać z transportu kolejowego. Pojecha-
łam z duszą na ramieniu, ale tym razem ob-
sługa działała bez zarzutu. Często podróżuję
na liniach zagranicznych. Autobusami, samo-
lotami pociągami... Jednak tak drastycznej
wyprawy jak ta z Warszawy do Jeleniej Góry
nigdy jeszcze nie miałam. Przeżyłam dzię-
ki czystemu przypadkowi, bo gdybym wzięła
jakiś proszek nasenny, byłabym już trupem
– podkreśla niedoszła ofiara „Karkonoszy”.
PKP Intercity zapowiedziało nam „nie-
zwłoczne zbadanie” przygody Danuty G. w ter-
minie do 10 lutego. Postanowiliśmy rzecz opi-
sać, nie czekając na oficjalne wyjaśnienie, bo
mróz nie odpuszcza, więc zapewne niejeden
jeszcze kocioł ulegnie awarii i może dojść do
tragedii. Słabą wówczas pociechą będzie tłu-
maczenie wicepremier
Elżbiety Bieńkow-
skiej
, która komentując wielogodzinne opóź-
nienia pociągów, stwierdziła, że pasażerom to
można tylko powiedzieć: „Sorry, mamy taki
klimat. No, niestety”...
dzenie dymem z uszkodzonej instalacji
grzewczej. Takie ekstremalne przygody
funduje ludziom PKP...
Czas i miejsce akcji: noc z 19 na 20 grud-
nia 2013 r., pociąg pospieszny PKP Intercity
„Karkonosze” nr 16201 relacji Warszawa Cen-
tralna–Jelenia Góra.
Po 10-godzinnym locie z Indii pani
Danuta
G
. (61 l.) przyjechała z Okęcia na dworzec i wy-
kupiła bilet AEO 07160827 w wagonie sypial-
nym nr 32 do Jeleniej Góry (planowy odjazd:
godz. 23.05). Zapłaciła 123,21 zł, korzystając
z 37-procentowej zniżki przysługującej eme-
rytom. Dostała za to leżankę na najwyższym
trzecim „piętrze”. Przyjęła miejsce bez waha-
nia, bo jako doświadczona podróżniczka nie
takie przeszkody pokonywała. Po wejściu do
przedziału okazało się jednak, że prowizorycz-
na drabinka nie posiadała żadnego uchwytu
mocującego i podczas wspinaczki obsunęła się,
niemal miażdżąc kobiecie palec lewej dłoni. We-
zwany na pomoc steward wagonu poinstruował
ofiarę wypadku, że procedura obsługi drabinki
wymaga dostawienia jej do przeciwległej ścia-
ny przedziału, gdzie istnieją stosowne zatrzaski
i dopiero wówczas należy wykonać – ze szczebla
odpowiedniego do umiejętności gimnastycznych
– skok na łóżko (lub zeskok w razie konieczno-
ści zejścia na dół), co dla Danuty było, niestety,
problemem – dosłownie – nie do przeskoczenia.
Horror dalekobieżny
zachowaniem opiekuna wagonu. Obudził mnie
atak krztuszącego kaszlu wywołany wypełniają-
cym pomieszczenie dymem. Tak intensywnym,
że nic nie było widać. Wpadłam w panikę. Po
omacku znalazłam drzwi przedziału. Gdy je
otworzyłam, wydostałam się na korytarz i tam
również uchyliłam okno. Tuż obok stał wyluzo-
wany steward. Powiedział, że nastąpiła awaria.
Kotła lub czegoś podobnego. Tego szczegółu
akurat nie pamiętam. Traf chciał, że dymiło
tylko w tym jednym ostatnim przedziale, po-
nieważ na korytarzu było spokojnie. Złapa-
łam swoje bagaże i uciekłam do najbliższego
wagonu z miejscami siedzącymi. Wydarzenie
zaistniało gdzieś w okolicach Łodzi. Wiem to,
bo gdy już ochłonęłam i zatelefonowałam na
Zaczadzona, z sinym i opuchniętym pal-
cem oraz narastającym bólem dróg odde-
chowych, kontynuowała podróż. Na trasie
wymieniono prawdopodobnie drużynę kon-
duktorską, bowiem podczas kolejnej kontro-
li biletów kolejarz był zdziwiony, dlaczego
pasażerka nie korzysta z przysługującego jej
miejsca sypialnego.
– Opowiedziałam mu o sytuacji, okazało
się, że nic nie wiedział. Pojawiło się dwóch
panów z ochrony. Zapytałam, dlaczego nie
przyszli mi z pomocą. Stwierdzili, że to nie
ich problem, bo oni do wagonu sypialnego
nie mają dostępu. Słyszałam dużo opowiadań
o tragicznych wydarzeniach w pociągach, ale
to, co mnie spotkało, świadczy o całkowitym
MARCIN KOS
Nr 5 (726)
31 I – 6 II 2014 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKAPOTRAFI
Kara boska
„przez koszulę”. Lanie jako meto-
dę wychowawczą odpuszczano też
– i to się chwali – paniom w stanie
błogosławionym.
W XX wieku bito nadal, ale już
nie wypadało się tym chwalić – ani
bijącemu, ani bitej. Za to w wieku
XXI, całkiem niedawno, dziennikar-
ka publikująca na portalu Gazeta.pl
przeprowadziła eksperyment. Chcia-
ła sprawdzić, czy jej znajomi zwrócą
uwagę na fakt, że ma podbite oczy,
a nigdy wcześniej nie miała. Zain-
spirował ją popularny aktor
Marcin
Dorociński
, który opowiadał w wy-
wiadach, jak to po dniu zdjęciowym
(kręcili akurat „Boisko bezdomnych”)
wracał do domu w pełnej charaktery-
zacji – twarz zakrwawiona i posinia-
czona, ubrania podarte itp. A ludzie
na ulicy co? Nic. Dziennikarka siniaki
zafundowała sobie sama, a konkretnie
– były one ubocznym efektem zabiegu
odmładzającego. Pani kosmetyczka
wstrzyknęła jej coś odzmarszczające-
go pod oczy. Większość znajomych,
nie dociekając przyczyny siniaków,
dowcipkowała: „Zupa była za sło-
na?”; „Jak kobiety się nie bije, to jej
wątroba gnije”; „Ciężko się dodzwo-
nić na niebieską linię?” itp. Pewnie –
wydedukowała dziennikarka – znając
ją i jej męża, nie wierzyli, że padła
ofiarą domowej przemocy. Tyle że to
błędne myślenie. „Takie” rzeczy czę-
sto mają miejsce w tzw. porządnych
domach. Przypadkowo spotkany teść
udał, że nie widzi siniaków. I wresz-
cie… czwartego dnia eksperymentu
na ulicy podszedł do niej nastoletni
nieznajomy chłopak, wskazał na sińce
i zagadał: „Wszystko u pani OK?”.
„OK” – odpowiedziała pani.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Mężczyznę mieszkającego we wsi pod
Grudziądzem odwiedziła znachorka. Już od
drzwi krzyczała, że czuje w domu chorobę, nakazała gospodarzowi klęknąć
na ręczniku i żarliwie się modlić. Na koniec poprosiła o kurze jajo, w którym
wyczuła klątwę. Żeby złego przegonić, zażądała wszystkich pieniędzy, jakie
tylko się w domu znajdują. Gospodarz przyniósł 3 tysiące. Znachorka jajko
rozbiła, a gdy mężczyzna karnie poszedł zakopać skorupki – znikła.
CHORY NA WIARĘ
Kościelni moraliści jawią się jako
zwolennicy tradycji i tradycyjnego
podziału ról na damskie i męskie.
Stąd awantura o gender. I stąd
traktowanie ingerencji w życie ro-
dzin jako atak na te rodziny. A co
– można by zapytać – z uświęconym
tradycją obijaniem żony przez męża?!
Przez wieki Kościół w takim do-
mowym biciu większego problemu
nie widział. Wystarczy przytoczyć
wzruszającą opowiastkę z „Wyznań”
św.
Augustyna
(IX, 9) o dzielnej
pani, którą, gdy dorosła, wydano
za mąż „mężowi jako panu”.
„Jego
zdrady małżeńskie znosiła tak cierp-
liwie, że nigdy nie stały się przyczyną
nawet sprzeczki między nimi”,
i wie-
działa doskonale, że
„gniewnemu
mężowi nie należy sprzeciwiać
się ani czynem, ani nawet
słowem”
. Kiedy pan mąż
i tak się zdenerwował,
„czekała aż się wykrzy-
czy i uspokoi”
. Dzięki
temu – pouczał Au-
gustyn – sprytnie uni-
kała mordobicia.
Zresztą zacho-
wało się sporo po-
wiedzonek i dow-
cipów typu: Kiedy
kobieta choruje na
nerwy, najlepszym
lekarstwem jest la-
nie; Koń potrzebuje
ostrogi, żona kija; Co
mają wspólnego kobieta i muł? Jedno
i drugie potrzebuje porządnego lania;
Mąż tak pobił swoją żonę, że trzeba
było wezwać lekarza i aptekarza. Za-
płacił im podwójnie. Pytają, za co. Od
razu za następny raz – odpowiedział.
I tym podobne…
Uważano, że skoro mąż ponosi
odpowiedzialność za swoją żonę, to
może ją również karać, podobnie jak
dzieci. Każdy przypadek odwrotny
– na przykład gdy żona biła pijane-
go męża – uznawano to za przestęp-
stwo. Średniowiecze stworzyło nawet
zasady bicia ludzkiej kury domowej.
W zwyczajowym prawie bry-
tyjskim mąż mógł bić żonę
tylko określonymi przed-
miotami,
„na grubość
jako pręt nie większy
niż kciuk”
.
Dopiero w oświe-
ceniu zaczęto zasta-
nawiać się nad tym,
że może jednak „nie
wypada”... Krajem
ciut bardziej cywi-
lizowanym okazały
się wówczas Pru-
sy.
Fryderyk II
zatroszczył się
o płeć niewieś-
cią – zakazał
bicia kobiet ki-
jem, dopuszcza-
jąc jedynie skó-
rzany pejcz, i to
Pod Przysuchą na Mazowszu syn poprosił
matkę o pieniądze. A że dać nie chciała,
oblał ją benzyną i podpalił. 83-letnia kobieta zdołała ogień na sobie ugasić
i resztką sił dotarła do sąsiadów. Synalka zwinęła policja. Przy okazji wyszło
na jaw, że nad matką znęcał się regularnie.
BALLADA O SYNALKU
Młoda kobieta odziana w koszulkę z napi-
sem: „Ciemna strona mocy” dewastowała
samochody zaparkowane na lubelskich ulicach. Straty właściciele oszacowali
na 10 tys. zł. Już po zatrzymaniu tłumaczyła, że zarysowała karoserię w sied-
miu autach, żeby odreagować zdenerwowanie.
RYSA NA PSYCHICE
W kotłowni szkoły w Kaczórkach dyrektor
pił wódkę z woźnym, któremu połowica
właśnie powiła potomka. Sprawa pewnie rozeszłaby się po kościach, gdyby
nie to, że panowie nad butelką się pokłócili, woźny dyrektora spoliczkował,
a ten zadzwonił po policję. Funkcjonariusze mieli alkomat. Woźny wydmuchał
ponad półtora promila, dyrektor – ponad 2.
PĘPKOWE
Krzysztof B.
,
policjant z Kłomnic, nie po-
trafił oddzielić życia zawodowego od pry-
watnego i kiedy dostał wezwanie, aby jechać z interwencją do pijących pod
sklepem motocyklistów, pierwsze, co zrobił, to chwycił za komórkę i zaalar-
mował kumpli: „Jadą do was psy, spierdalajcie!”. Za ujawnienie tajemnicy
służbowej grozi mu zwolnienie z roboty.
SWÓJ CHŁOP
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Ja wiem, kto wyciąga największe korzyści z tytułu rozwalenia polskich
służb. W jednym miejscu niewątpliwie, na wschód od Polski, otworzono
butelkę szampana. Nawet po rewolucji bolszewicy oszczędzili cały wywiad
carski, bo to był wywiad, który służył państwu.
(prezydent Bronisław Komorowski)
To jest wypowiedź kompromitująca Leszka Millera. Gdyby tak było, toby
się okazało, że polski wywiad cywilny podlegał za czasów premiera Millera
decyzjom zagranicznego wywiadu. To coś nieprawdopodobnego. Premier
nie kierował polskim wywiadem? Kierował wywiad USA, bo płacił?
Millerowi Polska miesza się z Marokiem. Powinien sobie przeczytać, na
czym polega państwo demokratyczne, i przeczytać polską konstytucję.
(Józef Pinior, senator związany z PO)
Gdyby Lech Kaczyński żył, nie byłoby ofiar na Majdanie.
(Andrzej Urbański, były prezes TVP)
No to doczekaliśmy się. „Autorytety moralne” Trzeciej RP ruszyły z odsie-
czą dla Majdanu, który chce obalić tamtejszą – bądź co bądź – legalną
władzę. Gdyby polscy kibole budowali z płonących opon barykadę na
Krakowskim Przedmieściu w Warszawie oraz szturmowali siedzibę
Donalda Tuska, to Michnik z Baumanem na klęczkach prosiliby prezy-
denta Komorowskiego o wprowadzenie stanu wojennego. Reasumując,
hipokryzja do kwadratu.
(ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski)
Jestem wrogiem nacjonalizmu. Prezes Młodzieży Wszechpolskiej jest durniem.
(Roman Giertych, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej)
Nie zgadzam się, że ateiści są gorszą kategorią. Ksiądz Oko się myli.
Jezusa ukrzyżowali głęboko wierzący. Celnicy i prostytutki przyszli pod
krzyż, a ukrzyżowali go kapłani. Warto się nad tym zastanowić.
(Stefan Niesiołowski o wystąpieniu księdza Oko w Sejmie)
Wielu katolików poczuło się urażonych informacją, że Ojciec Święty
Franciszek ochrzcił dziecko rodziców, którzy zawarli tylko kontrakt cywilny.
Pewna pisarka mawiała, że „sytuacja ludzi głupich
w Polsce ulega stałej poprawie”. W środku zimy głu-
pota kwitnie; głupota obficie się zieleni!
Zastanawiam się, o czym myślał
Jarosław Kaczyń-
ski
, gdy w telewizji zobaczył ogień na ulicach Kijowa
i doniesienia o pierwszych ofiarach śmiertelnych. Czy
był zadowolony? Czy o to mu chodziło, gdy kilka tygo-
dni temu razem z innymi polskimi politykami i dzienni-
karzami szczuł jednych
Ukraińców przeciwko
drugim, gdy nawią-
zywał w przemówie-
niu do banderowskiej
stylistyki?
W Kijowie stało się
coś, do czego omal nie doprowadzono w Polsce. Bo czy
nie o coś podobnego chodziło, gdy oskarżono
Tuska
o zdradę i agenturalność? Czy nie po to co miesiąc
chodzono z pochodniami? Czy nie na to pracuje cały
przemysł kłamstwa i nienawiści w postaci niezliczonych
„smoleńskich” gazet i portali internetowych? Czy nie
po to ciągle krzesano iskry, aby w końcu od którejś wy-
buchły rozruchy i rozpoczął się przewrót? Na ich nie-
szczęście jednak w Polsce jest jeszcze za mało podpałki
złożonej z powszechnej biedy, beznadziei i brutalności
stosunków międzyludzkich, aby wzniecić pożar podob-
ny do ukraińskiego. My mamy wentyl bezpieczeństwa
w postaci Unii, która przez możliwość emigracji roz-
ładowuje napięcia.
Nie mogę się nadziwić głupocie polskich mediów
głównego nurtu, które z bardzo złożonego i wielowąt-
kowego konfliktu politycznego na Ukrainie zrobiły po-
jedynek między złą prorosyjską władzą a dobrym pro-
unijnym społeczeństwem. Nic nie jest tam takie, jak
pokazują polskie telewizje. Nie istnieje jakieś jedno
ukraińskie społeczeństwo stęsknione za Zachodem. Są
tam różne społeczeństwa o rozbieżnych aspiracjach,
różnych mentalnościach, tożsamościach, a częściowo
także językach. Nie ma też podziału na oligarchiczną
władzę i prodemokratyczną opozycję. Cała scena po-
lityczna na Ukrainie jest skorumpowana i niesłychanie
zbrutalizowana, nic więc dziwnego, że znalazł na niej
miejsce nawet facet
zawodowo bijący po
mordach innych face-
tów. Tamtejsze życie
polityczne jest po pro-
stu ekspresją stosun-
ków w poradzieckim
kraju, w dużej mierze oszukanym, zbankrutowanym
i rozkradzionym.
W tym tyglu beznadziejnych sprzeczności i na-
pięć mieszają jeszcze polscy idioci, którzy niczego
nie chcą zrozumieć ani nikomu pomóc, natomiast za
wszelką cenę chcą zaszkodzić Rosjanom. Oni nawet
nie chcą zrozumieć, że w polskim interesie jest istnie-
nie Ukrainy zjednoczonej, spokojnej i nieprawicowej.
Niedobrze jest mieć wojnę domową u swoich granic,
a w efekcie – upadłą gospodarkę, antypolski faszyzm
u władzy, tłumy zrozpaczonych ludzi, nastrój despe-
racji i chęć ucieczki.
Jednak polscy politycy i duża część mediów są nie-
wyuczalni. Skompromitowali się, popierając bombar-
dowania Jugosławii, najazdy na Afganistan i na Irak.
I dalej brną, mając za sztandar życzeniowy obraz świa-
ta i żałosne imperialne ambicje, które przypominają
opowieść o żabie, która wyciągała nogi do podkucia.
ADAM CIOCH
RZECZYPOSPOLITE
Podpalacze
(tygodnik katolicki „Niedziela”)
Wybrali: RK, AC, PAR, PPr
Nr 5 (726)
31 I – 6 II 2014 r.
5
NA KLĘCZKACH
proboszcza kosztować pozostanie
w parafii, a może przeniesienie
i awans? Oto wielka tajemnica…
w Rydzynie – proboszcz zwolnił
go z powodów całkowicie pozaar-
tystycznych. Oto parafialny muzyk
odszedł od żony i rodziny, czyli we-
dług Kościoła prowadzi się nieoby-
czajnie. A skoro tak, to nie może
podczas nabożeństw wyśpiewywać
chwały Pana, gdyż siałoby to zgor-
szenie wśród parafian. Ci jednak nie
zgłaszają zastrzeżeń ani do jego pra-
cy, ani sposobu życia; wręcz prze-
ciwnie – życzą sobie, by to właśnie
ten organista grał na przykład na
ślubach. Nie spotkało się to z apro-
batą proboszcza. Swoją drogą zasa-
dy pracy w Kościele są ostrzejsze
wobec organistów niż księży.
ŁP
ŚMIECIÓWKI
NA ŚMIETNIK
Wbrew propagandzie niektó-
rych środowisk większość Polaków
jest za zmianą przepisów o umo-
wach-zleceniach i o dzieło, które
rozważa rząd. 61 proc. popiera od-
prowadzanie od nich składek, nawet
jeśli z tego powodu dostaliby mniej
na rękę – wynika z sondażu IBRiS
Homo Homini dla „Rzeczpospo-
litej”. Przeciwko takiemu rozwią-
zaniu jest 31 proc. badanych, zaś
8 proc. nie ma zdania. Największy-
mi przeciwnikami umów śmiecio-
wych są ludzie pomiędzy 25 a 34
rokiem życia.
ŁP
działalności. Organizatorzy wizyty
w Watykanie informują, że każdy bi-
skup leci na własną rękę. Z przyczyn
bezpieczeństwa nie wyczarterowano
wspólnego samolotu, bowiem już
raz (w 2010 r.) wszyscy najważniejsi
urzędnicy lecieli jednym samolotem
i wiadomo, jak się to skończyło. Te-
raz się wyjaśniło, kogo biskupi uwa-
żają za najwyższą władzę w Polsce
– siebie.
kiedy KM przyznała zakonowi tyl-
ko jedną zamkową wieżę. Ta sama
Komisja kilka lat później zmieniła
zdanie i oddała misjonarzom cały
budynek. Do sprawy wrócimy.
ASz
PIJANY PASTERZ
Parafia Nawiedzenia Najświęt-
szej Maryi Panny w Suchej Be-
skidzkiej pozostaje obecnie bez
proboszcza. Nowego nie wyznaczo-
no, a poprzedni przebywa na lecze-
niu z alkoholizmu. Nie wiadomo,
czy i kiedy wróci na urząd. Zasły-
nął grudniową szarżą samochodem
z dwoma promilami we krwi, która
zakończyła się dachowaniem. Du-
chowny tłumaczył się parafianom, że
ma poważne problemy z alkoholem,
odkąd zmarła mu matka. Żałoba nie
przeszkadza mu jednak wymykać się
wymiarowi sprawiedliwości, który od
czasu feralnego incydentu ma kłopo-
ty z przesłuchaniem pirata.
KORWIN GONI
HERETYKA
Janusz Korwin-Mikke
, idol
polskiej prawicy, wziął się do in-
terpretacji Biblii. Uważa, że wbrew
nauczaniu trzech ostatnich papie-
ży każdy katolik powinien popierać
wprowadzenie kary śmierci.
„Ka-
tolik występujący przeciwko karze
śmierci jest jawnym heretykiem”
–
pisze prezes Nowej Prawicy.
„Żaden
katolik – i ogólniej: żaden chrześci-
janin, muzułmanin, ani Żyd – nie
może być przeciwnikiem kary śmierci.
Pan Bóg mówi bowiem: »A gdyby
ktoś bliźniego swego umyślnie zasa-
dziwszy się podstępem zabił – i od
ołtarza Mego weźmiesz go i zabi-
jesz!«”
. Idol prawicowych nastolat-
ków i katolik zapomina jednak, że
dla kleru katolickiego Biblia nie jest
wiążącym autorytetem.
ŁP
DONOSICIEL
PPr
KARMIŁA
KONKURENCJĘ
KTO POD KIM
GENDERUJE
Ksiądz
Mirosław Targaszew-
ski
spod Kutna odmówił mężczyź-
nie z Krośniewic odprawienia mszy
w intencji jego zmarłej żony, gdyż
ta... za życia uczęszczała na nabo-
żeństwa do innej parafii. Małżeń-
stwo przeżyło wspólnie 35 lat, ale
kobietę nagle zaatakowała choro-
ba. Po śmierci została skremowana
w Łodzi, a urna z jej prochami wró-
ciła do Krośniewic. Jej ostatnią wolą
było, by msza za jej duszę zosta-
ła odprawiona w drewnianym koś-
ciółku w jej rodzinnej miejscowości,
gdzie para również się pobrała.
ŁP
„Politycy PiS wprowadzają
swoich wyborców w błąd, ukrywa-
jąc prawdziwych ojców chrzestnych
gender” – twierdzi ks.
Kazimierz
Sowa
. Duchowny przekonuje, że
za czasów rządów PiS i dzisiejszych
polityków Solidarnej Polski władze
przyjęły „Narodowe strategicz-
ne ramy odniesienia 2007–2013”,
w których są pozytywne odnośni-
ki do „zasad równości szans kobiet
i mężczyzn” oraz takich pojęć jak
„gender mainstreaming” i „gender
impact assessment”, czyli oceny
wpływu na kwestie równouprawnie-
nia płci. Najpierw PiS-owcy uchwa-
lają, potem zwalczają… Genderma-
sochiści?
ŁP
BASHOBORA
POWRACA
Ugandyjski uzdrowiciel ks.
John Bashobora, który wsławił się
wielkim show na Stadionie Naro-
dowym, powraca do Polski. Skala
wydarzeń będzie tym razem mniej-
sza niż podczas zeszłorocznej sesji
w Warszawie, na której zgromadził
około 60 tys. osób. Magia nazwi-
ska już przyciąga kandydatów do
uzdrowień. Wejściówki rozchodzą
się jak ciepłe bułeczki. W lutym
afrykański szaman będzie prowa-
dził rekolekcje w miejscowościach
diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej
– Słupsku, Kołobrzegu, Szczecinku
i Pile. A naszych rodzimych ener-
goterapeutów się czepiają!
PPr
Proboszcz parafii pod wezwa-
niem Wniebowzięcia Najświętszej
Marii Panny i św. Jakuba Apostoła
w Szadku (woj. łódzkie) powiadomił
policję, bo jego zdaniem wolonta-
riusze WOŚP kwestowali bez po-
zwolenia na terenie kościoła. Du-
chowny zadzwonił także ze skargą
do lokalnego sztabu Wielkiej Or-
kiestry, a ta jeszcze w dzień zbiórki
zweryfikowała te doniesienia i oka-
zało się, że wolontariusze ani przez
chwilę nie stali na terenie kościoła,
tylko na ulicy obok. Mimo to pro-
boszcz nie daje za wygraną i żąda
ukarania winnych. Wielokrotnie
z ambony przestrzegał także wier-
nych przed akcją
Jerzego Owsiaka
,
uznając zbiórkę na chore dzieci za
„co najmniej niestosowną”.
ASz
MSZA ZDROWOTNA
Do niecodziennego zdarzenia
doszło ostatniej niedzieli w łódzkiej
katedrze. Otóż podczas mszy można
było dostrzec powiewający sztandar
bioenergoterapeutów. Jest to o tyle
niezwykłe, że oficjalnie większość
przedstawicieli Kościoła potępia
praktyki medycyny naturalnej jako
grzeszne i szatańskie. Łódzcy bio-
energoterapeuci, nie zważając na
ten niesprzyjający klimat, zamówi-
li mszę św. w intencji „pojednania
z odnową w Duchu Świętym” oraz
„za tych, którzy nie rozumieją ich
pracy dla osób chorych i potrzebują-
cych wsparcia”. Ma to być początek
większej kampanii, której celem jest
ukazanie braku sprzeczności między
doktryną katolicką a bioenergotera-
pią. Warto przy okazji wspomnieć, że
podobnymi praktykami zajmuje się
na przykład
Bolesław Pylak
, eme-
rytowany arcybiskup z Lublina.
ŁP
KSIĄDZ ORZE…
ASz
Prześladują byłego przeora pau-
linów z Wieruszowa i tamtejszego
proboszcza. W ubiegłym roku po-
licja podczas rutynowej kontroli
znalazła w samochodzie księdza za-
bytkowe lichtarze, które wcześniej
zniknęły z kościoła i które oferowa-
no na internetowej aukcji. Duchow-
ny oświadczył, że wiózł je do kon-
serwatora. W jego domu znaleziono
także inne zabytkowe przedmioty.
Cóż, Wieruszów to nie Jasna Góra
– nie przelewa się, więc ksiądz radzi
sobie, jak potrafi najlepiej.
MaK
PLURALIZM
KOŚCIELNY
Pamiętacie, jak tydzień temu
media pokazywały debatę na te-
mat gender zorganizowaną przez
episkopat, na którą biskup Po-
lak zaprosił m.in.
Lwa Starowi-
cza
i prof.
Małogrzatę Fuszarę
?
Świadczyć to miało o biskupiej woli
porozumienia i poszanowania plu-
ralizmu poglądów. Na tejże debacie
Alina Petrowa
z KAI oznajmiła,
że „dzięki dorobkowi kobiecej tra-
dycji Kościół zrobił najwięcej dla
godności i promocji kobiet”. A ja-
kim to cudem, jeśli wszelkie fak-
ty historyczne temu przeczą? Ano
„dzięki działalności licznych kobiet
świętych” – twierdzi Petrowa. Inny-
mi słowy, założycielki i członkinie
zakonów, które spędziły większość
życia za murami (one to stanowią
98 proc. świętych kobiet), promo-
wały kobiecość. A może nawet wal-
czyły o prawa kobiet!
ŁP
MUZYKA PSUJE
OBYCZAJE?
Hieronim Sznycer
jest orga-
nistą z 30-letnim stażem. Niedaw-
no musiał się pożegnać z posadą
w parafii św. Stanisława Biskupa
BITWA O ZAMEK
Zakończył się proces wytoczo-
ny przez powiat kłodzki Skarbowi
Państwa w sprawie zamku w Szczyt-
nej („FiM” 10/2012). Na 10 lutego
Sąd Okręgowy w Warszawie wyzna-
czył wydanie wyroku w tej sprawie.
W zamku od wielu lat działa pro-
wadzony przez powiat Dom Pomocy
Społecznej dla mężczyzn upośledzo-
nych umysłowo. W 2006 r. Komisja
Majątkowa dała ten liczący ponad
7 tys. mkw zabytkowy budynek ka-
tolickiemu Zakonowi Misjonarzy św.
Rodziny. Od tej pory powiat musi
dzierżawić zamek za około 150 tys. zł
rocznie. Zdaniem starosty kłodzkie-
go
Krzysztofa Baldy
Komisja bez-
prawnie odebrała powiatowi obiekt,
w związku z czym domaga się on
16 mln zł odszkodowania. Powołu-
je się przy tym na ugodę z 1995 r.,
(BEZ)RADNY KSIĄDZ?
W Browińcu Nowym doszło do
konfliktu miedzy parafianami a pro-
boszczem. Parafianie twierdzą, że
ksiądz nie prowadzi przejrzystej
polityki finansowej, a ich regular-
ne datki rozpływają się w niewia-
domy im sposób. Nie wiedzą też,
co dzieje się z pieniędzmi z upra-
wy 12 hektarów gruntów rolnych
należących do parafii. W proteście
przeciw takiemu zarządzaniu (po-
wszechny w wielu innych parafiach)
radę parafialną opuścili jej członko-
wie. Miejscowość odwiedził biskup
Andrzej Czaja
, by zapoznać się
z racjami stron konfliktu. Ile będzie
RK
GROBOWA
WYCIECZKA
1 lutego polscy biskupi wybiera-
ją się do Rzymu na pierwszą od 8
lat wizytę „ad limina apostolorum”
(do grobów apostolskich). Hierar-
chowie będą musieli podczas tej wi-
zyty złożyć papieżowi i odpowied-
nim urzędom sprawozdanie ze swej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]