fakty i mity 03 2010, Fakty i mity 2010
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KSIĄDZ PIOTR STRASZY
BISKUPÓW POTĘPIENIEM
ß
Str. 8
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 3 (515) 21 STYCZNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Po odwołaniu Tadeusza Wrony,
kościelnego prezydenta Często-
chowy, czas na kolejnego waty-
kańskiego patriotę i dobroczyń-
cę – Jerzego Kropiwnickiego.
Miejmy nadzieję, że od najbliż-
szej niedzieli łodzianie będą go
pozdrawiać: Gdzie masz czapkę,
ch…u?!
ß
Str. 7
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 3 (515)
15 – 21 I 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Prawdziwi katolicy spod znaku Radia Maryja i „Naszego Dzien-
nika” wściku czterech liter dostali i zapowiadają manifesta-
cje, bo PO chce klepnąć ustawę o ochronie symboli religij-
nych. O co chodzi? Otóż chronione mają być symbole wszel-
kich religii, a nie tylko krzyż. To faktycznie po prostu skan-
dal! I dyskryminacja.
Lewa, prawa...
Zwykłego obywatela Świnoujścia, który wystąpił do sądu prze-
ciwko wieszaniu krzyży w urzędach publicznych, „Rzeczpospo-
lita” zestawia ze Stalinem, Mao, Kim Ir Senem i Pol Potem.
Bo oni też nienawidzili krzyży. Skoro tak, to my „Rzepę” mu-
simy porównać do „Prawdy”. Takie same wzorce dziennikar-
stwa. Taka sama prawda.
i ugięte ze strachu kolana post-PZPR-owskiej lewicy po 1989
roku doprowadziły do totalnego przejęcia władzy przez prawicę
i Kościół. Na domiar złego SLD źle obrał target wyborczy i błęd-
nie ocenił własny elektorat. Jestem przekonany, że nie mniej niż
połowa Polaków, która zagłosowała na PO w ostatnich wybo-
rach, wyznaje wartości lewicowe. Poparli oni ekipę Tuska z po-
wodu tchórzostwa i bezideowości Sojuszu oraz w obawie przed
PiS-em. Ja sam tak właśnie zagłosowałem, więc tym bardziej
zrobili to wyborcy stojący w ideowym rozkroku. Fakt, że SLD
nie punktuje teraz Platformy za jej klerykalne decyzje i brak ko-
niecznych reform, zwłaszcza w służbie zdrowia czy ZUS-ie, za-
krawa – jeśli nie na sabotaż – to co najmniej na głupotę.
A przecież oprócz punktowania można samemu zgłaszać kon-
struktywne projekty ustaw i w ten sposób rzesze światłych wy-
borców dla lewicy odzyskać.
Z tysięcy listów, które przychodzą do redakcji,
wiemy, że Polacy wyglądają ideowej, odważnej le-
wicy jak kania dżdżu. Ale, niestety, podczas kolej-
nych wyborów sytuacja może się powtórzyć, bo par-
lamentarna lewica wciąż nie jest lewicowa i antykle-
rykalna, no i wciąż boimy się nieobliczalnych świrów
z PiS-u. Cała nadzieja w oddolnej, antyklerykalnej opo-
zycji, która w narodzie narasta. Może to wymusi
w końcu po lewej stronie sceny politycznej powrót
do wspólnych idei i jakieś spektakularne zjedno-
czenie kilku największych partii, w tym RACJI PL,
co byłoby pozytywnym bodźcem dla wyborców.
Co może skłonić obecne kierownictwo Sojuszu
do takich racjonalnych kroków? Chyba tylko
spadek SLD w sondażach poniżej progu 5 pro-
cent, czyli realna groźba, że nawet biuro po-
lityczne nie załapie się na sejmowe posady.
A przecież nie zawsze tak było...
W II RP, tak gloryfikowanej dziś przez prawicę, wła-
dza wspierała kler, ale się szanowała. Przed wojną ta-
kie chore ciało jak Komisja Wspólna Rządu i Episko-
patu byłoby nie do pomyślenia. Prymas Polski po
śmierci Józefa Piłsudskiego przez 5 dni żebrał o spo-
tkanie z prezydentem, premierem lub którymś z mar-
szałków obu izb parlamentu. Żaden nie miał dla nie-
go czasu. Dzisiaj premier, prezydent, szefowie parla-
mentu porzucą wszystkie obowiązki, aby biec na spo-
tkanie z jakimś biskupem. I to w miejscu i czasie przez
niego wyznaczonym, co od razu sprowadza pań-
stwowego urzędnika do pozycji petenta. A naj-
częściej uniżonego wykonawcy sugestii (czyt.:
poleceń). Państwo i samorządy skapitulowały przed Episkopa-
tem i pełnią wobec niego rolę służebną. Odwołam się tu do bar-
dzo celnej myśli wyrażonej w listach od Czytelników: tak, głupi
jest ten, co tuczy złodzieja, a nie sam złodziej! To pożal się Bo-
że wybrańcy skatoliczonego narodu nauczyli duchownych, że:
1) bez ich zgody żaden społeczny projekt nie może być zrealizo-
wany; 2) za tę zgodę kler ma dostać to, co mu się żywnie po-
doba. Tak zawartą zbójecką umowę polscy politycy nazywają...
mandatem społecznego poparcia.
A zaczynało się tak wzniośle – od mediacji Kościoła podczas
przygotowań do okrągłego stołu. Już wtedy biskupi wytargowa-
li dla siebie u premiera Rakowskiego zwrot wszystkich dóbr. Póź-
niej było już tylko gorzej. Po paśmie czołobitności kolejnych rzą-
dów i niespełnionych obietnicach Episkopatu hierarchom dał się
zwieść nawet Leszek Miller. Uwierzył on w 2003 r., że bez po-
parcia biskupów wynik referendum w sprawie wstąpienia Pol-
ski do UE jest niepewny. A była to nieprawda. Konferencja Epi-
skopatu Polski i tak zresztą nie wydała listu do wiernych za-
wierającego jasne poparcie dla akcesji. Głosując każde zdanie
oddzielnie (!), biskupi przyjęli dokument, w którym niczego nie
powiedzieli. Jednak w zamian za to, że nie powiedzieli NIE, do-
stali od Millera gwarancje rezygnacji z liberalizacji ustawy an-
tyaborcyjnej, uwzględnienia Kościoła w funduszach unijnych oraz
dziesiątki pomniejszych haraczy w tzw. terenie. Na całym świe-
cie coś takiego nazywa się szantażem. W Katolandzie władza
cieszyła się z dobrych stosunków z Kościołem...
Zamiast przeprosić za błędy 20-lecia III RP i powrócić ni-
czym synowie marnotrawni do swoich wyborców, liderzy SLD
dalej kopią grób lewicy. Niestety, przy okazji także tej ideowej,
która – skutecznie izolowana przez media i sam Sojusz – w sze-
rokiej świadomości społecznej nie istnieje. A to właśnie dla niej
na scenie politycznej miejsce niejako zrobiło się samo. Słabnie
bowiem religijność i odsetek Polaków akceptujących dominację
Kościoła w państwie. Ludzie, także dzięki emigracji, są coraz bar-
dziej świadomi, cenią wolność przekonań i wiedzą, że inne pań-
stwa (np. Anglia) prowadzą politykę społeczną, której katolicka
Polska nie prowadzi, bo pieniążki woli wydać na tacę. Liderzy
SLD powinni walczyć właśnie o takich wyborców i o taką poli-
tykę. Powinni też – zamiast kulić pod siebie ogony, gdy mo-
wa o PRL-u – przypominać, że na przykład 20 lat temu cen-
zurę w Polsce zlikwidowała koalicja posłów PZPR i SD oraz
mała grupka posłów „Solidarności”. Reszta posłów „S”,
m.in. Jurek, Niesiołowski oraz posłowie związani
później z PC, była przeciw likwidacji państwo-
wej cenzury, gdyż groziło to, według nich, po-
wszechną demoralizacją. Dziś także le-
wica ma szansę powalczyć o wolno-
ści obywatelskie, bo na przykład PO
– przy pełnym poparciu PiS – chce
wprowadzić niemal totalną inwigilację
internautów pod pretekstem rejestru
stron promujących hazard, pedofilię,
faszyzm i komunizm.
A dlaczego SLD nie podejmuje tematu pol-
skiej prezydencji w UE w 2011 roku? Rząd
i PiS – zajęci robieniem sobie wzajemnych
wstrętów – milczą. Czasu zostało niewiele. Każ-
de państwo w okresie przewodzenia stara się
wnieść do Unii jakieś pozytywne wiano, no-
we, ciekawe inicjatywy. Będzie to czas, któ-
ry zadecyduje o pozycji Polski w UE na lata.
A możemy rzucić na stół ciekawe projekty
dotyczące nauki, energetyki, współpracy
z Chinami, Indiami, Rosją i Afryką. Co wy-
brać? Jakie priorytety? Jakie inicjatywy?
Co z rolnictwem? Czy UE powinna posta-
wić na integrację polityk społecznych? To
wszystko winno być już teraz przed-
miotem wielkiej debaty.
Ludzie lewicy to z reguły pacyfiści. I w tym przypadku wier-
chuszka SLD odstaje od normy. Jeśli już jednak jesteśmy w Afga-
nistanie dzięki Kwaśniewskiemu i Szmajdzińskiemu, to może
w tym kraju pozbawionym gospodarki warto rozejrzeć się za ja-
kimś interesem dla Polski? Rządy Finlandii i Norwegii wysłały
do Iraku po 15–18 żołnierzy, a w zamian za to dostały licencje
i kontrakty o wartości setek milionów dolarów. Inni, nie wysy-
łając do Afganistanu ani jednego żołnierza, budują tam instala-
cje wydobywcze (Chiny), stacje benzynowe (Iran), sieci komór-
kowe (...Tadżykistan!). Amerykanie odkupili poradzieckie czołgi
dla afgańskiej armii od Niemców i Czechów, bo Polska na ofer-
tę nie odpowiedziała. A nasze pyszne krówki, przysmak afgań-
skich dzieci, dostarcza im przedsiębiorca z... Dubaju. SLD winien
zapytać: co rząd zrobił, aby umożliwić ekspansję polskich firm
na tamtejszym rynku?
Ale skoro SLD nie robi NIC i robić nie ma zamiaru, to życz-
my mu, by trafił on tam, gdzie jest dzisiaj AWS – na śmietnik
historii. Taki jest koniec wszystkich nygusów i frajerów, którzy
mając w rękach narzędzia do walki politycznej, nie potrafią ich
wykorzystać, a jeśli już coś robią, to popełniają szkolne błędy
i lekceważą swoich wyborców. Miejsce zgnuśniałego SLD zaj-
mą nowi, głównie młodzi ludzie, którzy wypunktują i ośmieszą
klerykalną prawicę. I wygrają wybory w 2015 roku.
Czy świnia może zostać człowiekiem? Może, pod warunkiem
że jest to Człowiek Roku „Gazety Polskiej”. Agent Tomek
– cynicznie, łajdacko żerujący na uczuciach kobiet – takim wła-
śnie Człowiekiem został. Czyżby red. Sakiewicz wybierał „Czło-
wieka” na swój obraz i podobieństwo?
„Istnienie Radia Maryja zależy od was. Od ciebie. Liczymy
na ludzi świadomych, kochających Pana Boga i Polskę. Jan
Paweł II zaapelowałby z nami, gdyby tylko mógł. Ale nie mo-
że! A teraz zapiszcie nasz numer konta...”.
Tak, zgadliście! W tak ohydny sposób, odkopując truchło pa-
pieża, zachęcać do wpłacania pieniędzy może tylko tata Rydzyk.
Najważniejszym eksponatem powstającego właśnie na Jasnej
Górze muzeum JPII będzie święte papieskie BMW podaro-
wane paulinom przez Dziwisza. Widzimy w tym znak boski,
czyli kardynalski, aby naród po wsze czasy był Bierny, Mier-
ny, ale Wierny.
W diecezji płockiej (prekursorskiej pod tym względem w Pol-
sce) tylko ksiądz, który ukończy specjalny kurs, ma szansę zo-
stać parafialnym proboszczem. Czy szkolenie ma dotyczyć sfe-
ry duchowej? Może samarytańskiej? Nie, przyszli plebani przej-
dą ostry kurs marketingu biznesowego i psychomanipulacji
społecznej. Wykładowcą powinien być Rydzyk. Jak nic!
Kupić sobie plastikowego bałwana, krasnoluda, słonia czy mo-
że Jana Pawła II? Przed takim niełatwym dylematem stają
klienci sklepu z rzeźbami ogrodowymi w Szaflarach. Natural-
nej wielkości papież kosztuje mniej niż tej samej wielkości sar-
na. I to właśnie rozsierdziło kustosza sanktuarium Matki Bo-
skiej Ludźmierskiej, który zapowiada wizytę w prokuraturze.
Watykan testuje balon próbny – od czego (jeszcze wolnego)
świętym może być Jan Paweł II. Może patronem sportu? Tak
wobec dziennikarzy zastanawiał się kard. José Saraiva Martins.
My proponujemy świętego – antidotum na kryzys. W końcu za
jego kadencji Kościół w Polsce stał się potęgą finansową.
„Relikwie św. Mikołaja nie mogą znajdować się w tym pirackim
mieście i natychmiast mają wrócić do Turcji” – oświadczył tu-
recki minister kultury Ertugrul Günay, mając na myśli włoskie
Bari, którego obywatele – jeszcze jako krzyżowcy – tysiąc lat te-
mu zwędzili relikwie z miasta Myra. Zapowiada się ostry spór,
bo na pielgrzymkach do relikwii świętego, który realnie nigdy
nie istniał, Bari zarabia miliony euro rocznie. Całkiem realnych!
„Politycy popierający aborcję nie będą dopuszczeni do komu-
nii” – oświadczyli hiszpańscy biskupi. Dodali, że dotyczy to
także zwykłych obywateli, którzy takich polityków popierają.
I tak oto ogromna większość Hiszpanów zostanie pozbawio-
na cotygodniowego opłatka. Brawo biskupi!
Chcesz osobiście poznać Matką Boską? Nic prostszego. Wejdź
na jej profil na Facebooku i zaproś do grona swoich przyjaciół.
MB w informacjach o sobie napisała, że jest żoną, matką i za-
wsze dziewicą, a urodziła się 8 września w Betlejem. Wkleiła
też liczne fotografie. Na przykład zdjęcie z Jasnej Góry i Fati-
my. Ma już na FB kilka tysięcy przyjaciół. Sama też chętnie
odpowiada na zaproszenia.
Kościół – jak przed wiekami – wtrąca się do każdej dziedziny
życia. „L’Osservatore Romano”, oficjalny organ prasowy Wa-
tykanu, skrytykował najnowszy film Jamesa Camerona „Ava-
tar”, któremu ponoć brak „żarliwości antyimperialistycznej”...
Noo, choćby takiej, jaką wykazał się w zwalczaniu Hitlera bo-
hater Watykanu – Pius XII.
W maleńkiej Łotwie (2,2 mln obywateli) bezrobotny jest co
piąty dorosły obywatel, a PKB spadł o 20 procent. Komplet-
nie bezradny premier Valdis Dombrovskis oficjalnie oświad-
czył, że udał się po radę do... wróżki. Jak przypuszczamy, roz-
mowa wyglądała tak:
– Poradź, co robić z Łotwą.
– Łotwo powiedzieć...
Znana amerykańska gwiazda, bardzo religijna Jennifer Lopez,
jest przeciw in vitro – zachwyciły się katolickie media na świe-
cie. A polskie to po prostu dostały orgazmu, cytując słowa pio-
senkarki-aktorki: „Jeśli idzie o rodzinę i miłość, to jestem
w pełni tradycjonalistką”. A w szczegółach: tradycyjny katolicyzm
Jennifer to trzeci mąż i kilkoro dzieci od różnych tatusiów.
JONASZ
T
ydzień temu opisałem, jak to permanentna pokuta za PRL
Nr 3 (515)
15 – 21 I 2010 r.
GORĄCE TEMATY
3
polita gdański
Sławoj Le-
szek Głódź
, kiedy pod ko-
niec 2009 roku oświadczył,
że kapłani wręcz powinni wskazy-
wać wiernym, jak mają głosować,
recenzując z ambony sylwetki przy-
szłych wybrańców: „Księża powin-
ni głosować i wskazywać właściwych
kandydatów. W wybory samorządo-
we Kościół się zaangażuje” – oświad-
czył, nie bawiąc się w dyplomację
(„FiM”...). Zasiał więc arcybiskup
ziarno, wyjechał naładować akumu-
latory na ranczu w rodzinnej Bo-
brówce, a od razu po powrocie przy-
stąpił do pracy.
Na 16 stycznia br. zwołał u sie-
bie naradę. Mają się odliczyć wszy-
scy pomorscy prezydenci, burmi-
strzowie i starostowie. Większość
z nich już obecność potwierdziła.
Nie mogło być inaczej.
– Wytyczne od hierarchów przy-
chodzą ciągle, tyle że zazwyczaj po
cichu. Pod płaszczykiem „opłatków”,
przy dźwiękach kolęd i wśród ten-
dencyjnych życzeń organizuje się
klasyczne odprawy. W końcu jak bi-
skup spotyka się z politykiem, to by-
najmniej nie po to, aby życzyć mu
wszystkiego najlepszego – mówi rze-
czowo jeden z trójmiejskich radnych.
– Kto nie chce się narazić na ostra-
cyzm, a chce cokolwiek zdziałać na
lokalnym gruncie, idzie, bo inaczej
jest skazany na niebyt – dodaje.
No i właśnie – jak kraj długi
i szeroki – zaczęły się odprawy.
Spraw do załatwienia jest sporo. Do-
tacje i darowizny na kościelne agen-
dy, gwarancja torpedowania nie-
moralnych pomysłów wyzwolonych
Odprawa
oczyszczali swe dusze na specjalnie
dla nich zorganizowanym dniu sku-
pienia. Sam purpurat nie dopisał,
ponieważ – jako przewodniczący Ko-
misji Konferencji Episkopatu Pol-
ski ds. Misji – załatwiał akurat waż-
ne firmowe sprawy w Boliwii. Zo-
stawił jednak samorządowcom wy-
tyczne na piśmie. Mają być oto
świadkami miłości:
„Przypomina
Wam o tym krzyż zawieszony w Wa-
szych urzędach. Mając prawo do
obecności w przestrzeni publicznej
naszego społeczeństwa, niech Was
zachęca do przyjmowania postawy
Cyrenejczyka”
– poucza Skworc.
W pierwszej piętnastce najbar-
dziej wpływowych osób na Podkar-
paciu, tuż za marszałkiem wojewódz-
twa, wojewodą czy prezydentem Rze-
szowa, uplasował się metropolita
przemyski abp
Józef Michalik
, kil-
ka oczek dalej – ordynariusz diece-
zji rzeszowskiej bp
Kazimierz Gór-
ny
i biskup pomocniczy diecezji san-
domierskiej
Edward Frankowski
.
O tym, jakie dorodne owoce
przynosi owo kumoterstwo, świad-
czy również ostatni triumf biskupa
pelplińskiego
Jana Bernarda
Szlagi
. W Tczewie w blasku fleszy
i w obecności władz województwa
– m.in. wicewojewody
Michała
Owczarczaka
oraz wicemarszał-
ka
Leszka Czarnobaja
(obydwaj
z PO) – kościelny dostojnik pokro-
pił nowy budynek starostwa, aby
– jak stwierdził – lepiej służył pra-
cownikom i mieszkańcom. W sali
obrad na honorowym miejscu za-
wisł – rzecz jasna – krzyż.
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
Zbliżające się
wybory
samorządowe
to niepowtarzalna
okazja dla kleru
do dyscyplinowania
nawet najbardziej
niepokornych
egzemplarzy
w krawatach.
Fot. WHO BE
niekatolików w zamian za ciepłe sło-
wa z ambony, jedność w obronie krzy-
ży w instytucjach publicznych – to tyl-
ko niektóre z nich. A że zwyczajowo
do urn karnie maszerują uczestnicy
niedzielnych mszy... Toteż hierarcho-
wie z okazji do propagandowych po-
gadanek korzystają bez umiaru:
Przedstawicielom władz woje-
wódzkich, powiatowych i samorzą-
dowych dziękował za dotychczasową
współpracę, dbałość oraz wsparcie,
jakiego samorząd udziela parafiom,
no i oczywiście polecał się na przy-
szłość biskup świdnicki
Ignacy Dec
.
Przed obliczem bpa
Edwar-
da Dajczaka
, ordynariusza kosza-
lińsko-kołobrzeskiego, zgromadzili
się niemal w komplecie samorzą-
dowcy z całej diecezji. Najpierw po-
śpiewali kolędy, później wysłuchali
kazania, a na koniec oddali się roz-
ważaniom na temat przesłania en-
cykliki
Benedykta XVI
...
Parlamentarzyści i samorzą-
dowcy z diecezji drohiczyńskiej
i reszty Podlasia stawili się z kolei
u biskupa
Antoniego Dydycza
. Po-
dobnie jak koledzy z północy Pol-
ski pochylili się na koniec nad pa-
pieską encykliką „Caritas in veri-
tate”, która w centrum wszelkich
działań sytuuje Boga i ostrzega
przed niebezpieczeństwami płyną-
cymi z globalizacji.
Nie zasypia gruszek w po-
piele biskup tarnowski
Wiktor
Skworc
. W jego diecezji prezyden-
ci, wójtowie, burmistrzowie i radni
Świątecznej Pomocy już za nami.
Polscy katolicy mieli pełne ręce
roboty, żeby zrobić czarny PR „temu dia-
błu Owsiakowi”. Psy zajadle szczekały,
a karawana – jak co roku – poszła dalej,
bijąc kolejny rekord...
Na antenie Radia Maryja nagonkę zaczął
Tadeusz Rydzyk
wraz ze swą moherową ro-
dziną. Uderzali w te same co zawsze struny:
ruja i porubstwo na Przystanku Woodstock,
wspieranie parszywej sekty Hare Kriszna, do-
statnie życie na koszt darczyńców oraz nieroz-
liczanie się ze zbiórek (!). O.
Piotr Andru-
kiewicz
postanowił nawet nielubianą konku-
rencję podliczyć. Wyszło mu, że etatowi pra-
cownicy fundacji Owsiaka zarabiali w 2006 r.
prawdziwe kokosy, tj. około... 2,5 tys. zł brut-
to miesięcznie. „Całkiem nieźle się zarabia na
tej charytatywnej działalności” – podjudzał
słuchaczy o. Piotr. Ile zarobił w tym samym
czasie tatko Rydzyk – Andrukiewicz już nie
powiedział, choć są tacy, którzy są ciekawi.
W sukurs ojcu pospieszyła m.in. słuchaczka
Zofia
: „A jaki jest Owsiak, on się nigdy nie
rozliczał, co on z resztą pieniędzy robi, jak
jeden sprzęt tam jakiś kupi. A resztę pienię-
dzy – no to powinien się rozliczać, bo to jest
korupcja, tak samo jak teraz, co ta komisja
śledcza jest. To by się też przydało jemu to
zrobić. Ktoś by się powinien wziąć za to, bo
to jest karygodne, to jest wręcz takie graso-
wanie. Także ten pan by się mógł w piersi ude-
rzyć i nie robić tego” – zdiagnozowała, pobu-
dzając tym samym aktywność internautów:
Trybuna(ł) ludu
A gdzie i z kim rozlicza się szaman Ry-
dzyk? Bo chętnie o tym poczytam. A mówiąc
poważnie – możecie sobie, mohery, pluć ile wle-
zie. Owsiaka i ludzi z nim sympatyzujących
(w tym wielu księży, bo pod moim kościołem
zbierają na WOŚP i sam proboszcz się co ro-
ku dorzuca) obchodzi to tyle co zeszłoroczny
śnieg. Tatko-szaman ma doła w styczniu – i to
rozumiem. Taka kasa idzie koło nosa główne-
mu naciągaczowi w Polsce
(„wikal”);
Pogadamy o rozliczaniu, gdy sobie Ry-
dzyk przypomni, co zrobił z kasą na stocznię
(„velvet_demon”);
WOŚP sama się obroni – Rydzykowi
i spółce pewnie po prostu żyłka pęka, że oni
na to nie wpadli. A można by już od lat ko-
sić szmal, obiecywać pomoc dzieciom, a na-
stępnie powiedzieć, że pieniądze przeznaczą na
szczytne wspieranie mediów katolickich w Pol-
sce
(„hobbes 1980”);
Można by faktycznie jedną zbiórkę prze-
znaczyć na potrzeby Ojca Tadeusza, który po-
trzebuje przecież nie dla siebie, tylko dla Pana
Boga
(„antymaryja”);
Między ojcem Kasiorem i Owsiakiem
jest jedna zasadnicza różnica. Ten pierwszy
zbiera pieniądze – i później zupełnie nie wia-
domo, co się z nimi dzieje
(„Krzych”);
Ten Owsiak Boga w sercu nie ma. Za-
miast podzielić się z ojcem dyrektorem, by ten
biedaczek miał na odwierty i na paliwo do swo-
jego krążownika, to kupuje sprzęt dla ratowa-
nia zdrowia czy życia jakichś tam noworodków
(„fred1953”).
W odpowiedzi ruszył do ataku interne-
towy odłam frontu katolicko-narodowego.
Przeciwnikom WOŚP przeszkadza przede
wszystkim medialne nadmuchiwanie impre-
zy Owsiaka, przez co zapomina się o wielu
inicjatywach, które pomagają przez cały rok,
a nie tylko w drugą niedzielę stycznia. Poza
tym – co najbardziej godne potępienia – in-
nym dziełem organizatora Orkiestry jest prze-
cież Przystanek Woodstock, na którym ostat-
nio jakaś szatańska ręka zniszczyła przecież
sławną już na cały kraj wystawę antyaborcyj-
ną „Wybierz życie”. Użytkownicy katoporta-
lu fronda.pl, wspierani przez „Naszą Pol-
skę” i ruchy antyaborcyjne, starali się więc
przekonać świat o tym, że cała Polska nie
lubi i nie potrzebuje Owsiaka. Ale skutek był
wręcz odwrotny:
A dlaczego te „prawdziwe” organizacje
charytatywne nie zrobią czegoś na taką skalę
jak WOŚP, która potrafi w jedną niedzielę wię-
cej uzbierać niż niektóre z nich przez cały rok?
(„maris”);
Dajcie na luz, gul czarnych ściska, że
nie mogą łapy położyć na pieniądzach zebra-
nych przez WOŚP
(„inkw”);
Fot. RP
Jak Rydzyka się krytykuje za jego prze-
kręty, za manipulacje biednymi, samotnymi
i starszymi ludźmi, to się jest rydzykofobem, ale
jak sie krytykuje Owsiaka, który ma swoje wa-
dy, to się można spodziewać poklasku. Facet
podjął inicjatywę, sprawił, że młodzi ludzie cho-
ciaż raz na rok udzielają się charytatywnie i za-
miast siedzieć na klatkach, idą na koncert. Nie
rozumiem, co macie do Woodstocku. Wy chy-
ba nigdy na juwenaliach nie byliście, jak was
upijanie się szokuje. A co do wystawy i Przy-
stanku Jezus, to znowu pokazujecie, że na każ-
dy skrawek ziemi w tym kraju musicie się wpier-
niczyć. Jedźcie sobie z tym Przystankiem do Emi-
ratów pod meczet i tam się bratajcie
(„kasa12”).
No a na koniec głos rozsądku:
Wystarczy
zadać pytanie: ile dzieci/osób dorosłych żyje
dzięki sprzętowi zakupionemu przez WOŚP,
a ile osób wyzdrowiało dzięki modlitwie słu-
chaczy Radia Maryja?
(„sowa2010”).
JULIA STACHURSKA
S
ygnał do startu dał metro-
O
siemnasty finał Wielkiej Orkiestry
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 3 (515)
15 – 21 I 2010 r.
POLKA POTRAFI
Jako mąż i nie mąż
Prowincjałki
W Zespole Szkół nr 3 w Łukowie odbyła
się najdłuższa lekcja religii na świecie. Przez
24 godziny 10 księży prowadziło bez przerwy coś w rodzaju rekolekcji szkol-
nych. Na poszczególne godziny przypisano dyżurujących słuchaczy, a wszyst-
kim chętnym umożliwiono spowiedź. Ten typowo polski rekord uświadamia,
do jakiej roli sprowadzono w Polsce szkoły – miejsca religijnej propagandy.
Szczęśliwie doczekaliśmy cza-
sów, kiedy wynająć lub kupić
można wszystko, z materiałem
ludzkim włącznie.
W okresie bożonarodzeniowym
Polacy wynajmowali... zapasowe bab-
cie. Starsze panie pasowały do świą-
tecznego stołu, przywoływały miłe
wspomnienia, bawiły się z dzieciąt-
kami, wytwarzał się odpowiedni na-
strój i było jakoś tak – tradycyjnie.
Na najpopularniejszej w Polsce
aukcji internetowej ogłosiła się ma-
turzystka. Szuka partnera na stycz-
niową studniówkę. Jej ofertę zna-
lazły rodzime media i zaprezento-
wały jako przykład total-
nego rozpaskudzenia pol-
skiego narybku, płci nie-
wieściej zwłaszcza. Nieja-
ka
Paula
reklamuje się,
opowiadając o cyckach
w rozmiarze 75 D, opa-
lonym ciałku, sugeruje
wspólny nocleg tuż po, doda-
jąc, że „jazda próbna po wcze-
śniejszych oględzinach”. Nie-
jeden chciał się przeje-
chać...
Kolejną nowością
na naszym rynku są
wypożyczalnie mężów.
Firmy oferujące takie usługi to m.in.:
Faceci z Wenus (że niby tacy znie-
wieściali?), Złota Rączka do Wyna-
jęcia, Mąż na Godziny. Kojarzy się
z alkową, a chodzi o szeroko rozu-
mianą pomoc domową. Przynaj-
mniej oficjalnie.
Ktoś odkrył, że nawet superno-
woczesne singielki i inne feministki
chcą od czasu do czasu popatrzeć,
jak prawdziwy chłop męczy się i po-
ci, żeby miały w domu ładniej. Za-
pasowy mąż kupi z nami autko, za-
montuje żyrandol, zawiezie dziecko
do szkoły, psa do weterynarza, na-
rąbie drewna do kominka, wyniesie
rzeczy byłego, zrobi
porządek z meblami
połamanymi po rozsta-
niu. Pójdzie też na im-
prezę, kiedy wypa-
da przyjść z kimś,
a nie samemu. Moż-
na pokazać go ro-
dzicom, można pod-
stawić pod nos ko-
leżankom, żeby pa-
dły z zazdrości. Tym
bardziej że dobry
„mąż na godziny”
– jak czytamy
w ofercie pracy
– powinien być ugrzeczniony i przy-
stojny. Wszystko szybko, spraw-
nie, dyskretnie. Kilkadziesiąt zło-
tych za godzinę.
„Jeśli masz jakiś problem, skon-
taktuj się z nami, wspólnie go roz-
wiążemy”; „Zawsze, wszędzie i w każ-
dej sprawie cię wesprzemy, wysłu-
chamy, doradzimy, a jak trzeba – na-
prawimy”; „Grupa naszych złotych
rączek czeka na twój telefon”;
„Wkrótce nowi mężowie w twoim
mieście!” – ogłaszają się wypoży-
czalnie. Pomysł interesujący. Firm
oferujących etatowych małżonków
przybywa. Zadowolonych klientek
też:
„Jestem samodzielną, zapraco-
waną mamą 3-letniego skarbka (...).
Mieszkamy w domu z ogródkiem (...).
Wprawdzie zwykle sobie radzę sama,
nawet z technicznymi zadaniami,
ale... kilkakrotnie już korzystałam
z ich usług (...). Zamontowali
w oknach żaluzje, zmontowali me-
ble ogrodowe... Aż się marzy, aby
mieć takiego na stałe w domu”...
Wygląda na to, że facet w do-
mu stanie się luksusem, na który nie
każdą będzie stać. No, chyba że
przyjmie zapłatę w naturze. Wtedy
będzie jak zawsze.
JUSTYNA CIEŚLAK
Ryszard Jankowski
, proboszcz parafii
w Rąbinie (Wielkopolska), na swojej ple-
banii nie mieszka sam. Towarzyszy mu... duch hrabianki
Zofii Chłapow-
skiej
, która ponad 250 lat temu popełniła tu samobójstwo. Baba regular-
nie straszy księdza – m.in. strasznie charczy. Przerażony wielebny o modli-
twę prosi parafian (chyba to raczej on chce ich przestraszyć...). Ci są po-
dzieleni – jedni są pewni, że proboszcz coś słyszy, drudzy – że coś pije.
Z okazji kolędy wierni parafii NMP Królowej
Rodzin w Białymstoku dostali od swoich
duszpasterzy takie oto wytyczne: księdzu należy dać dwie koperty – w jed-
nej co łaska, w drugiej ofiara na budowę kościoła – 300 zł na rok.
54-letnia mieszkanka gminy Kamień od po-
nad 2 lat starała się o rentę chorobową.
Kiedy po raz kolejny odmówiono jej świadczenia, schorowana kobieta nie
wytrzymała. Podcięła sobie żyły w inspektoracie KRUS. Przeżyła.
W Pucku wszczęto alarm. Telefon poin-
formował dyżurującego policjanta o kra-
dzieży sprzętów liturgicznych we władysławowskim kościele. Wysłano pa-
trol i sprawnie ujęto włamywaczy, którzy byli... policjantami. Cała akcja to
były jedynie ćwiczenia policji.
Seks w szkołach to ciągle temat tabu, to-
też dzieciaki radzą sobie jak potrafią.
Z gazetki szkolnej redagowanej przez młodzież z Zespołu Szkół Transporto-
wo-Komunikacyjnych w Lublinie można się było dowiedzieć m.in., ile kalo-
rii spala się podczas stosunku, jaka ilość alkoholu hamuje wydajność sek-
sualną oraz ile kalorii ma męskie nasienie. Rodzice i nauczyciele zareago-
wali świętym oburzeniem, a uczniowie dostali łupnia.
Opracowali: MaK, WZ
lam, dwa systemy religijne nawzajem sobie
niechętne i rywalizujące ze sobą. Ich wspólnym
mianownikiem jest jednak chęć wprowadzenia za-
sad religii do praw państwowych.
Stulecia minęły od czasów średniowiecza, kiedy w Eu-
ropie Zachodniej i Środkowej uformowało się totalitar-
ne katolickie państwo wyznaniowe. Monarchowie i du-
chowni dzielili między siebie wła-
dzę, a ludzie kwestionujący
sta-
tus quo
byli wysyłani na stosy
lub trafiali do więzień. Od tam-
tej pory narodom Europy uda-
ło się wyszarpać temu tandemo-
wi zupełnie sporo wolności.
Monarchów ścięto, pogoniono lub zredukowano do
roli narodowych maskotek. Kościołowi wyrwano podczas
reformacji całe połacie kontynentu, a pozostałe kraje
wywalczyły sobie pokaźną niezależność dzięki antyklery-
kalnej masonerii, XIX-wiecznym liberałom oraz lewicy.
W tym wszystkim tylko sam Kościół niewiele się zmienił.
Nadal jest tą samą żądną władzy dyktaturą. Tam gdzie
może, gdzie się go jeszcze boją, gdzie dają się nabrać na
jego czary-mary, próbuje wywalczyć sobie strefy wpływów.
Widzimy to aż nadto dobrze podczas debaty wokół
krzyży w budynkach publicznych oraz in vitro. Zrozu-
miałem lepiej ten mechanizm po lekturze jednego
z ostatnich numerów czołowego katolickiego tygodnika
„Gość Niedzielny”. Jeden z autorów omówił tam ko-
ścielne rozumienie zasady neutralności światopoglądo-
wej państwa. Według Kościoła, neutralność ta polega
na... sprzyjaniu przez państwo postulatom hierarchii oraz
uległych jej świeckich.
Zawsze wydawało mi się, że słowo neutralność ozna-
cza bezstronność i niewdawanie się w spór, na przykład
międzynarodowy. Państwo neutralne w czasie jakiegoś
konfliktu zbrojnego nie angażuje się po żadnej stronie
sporu, tak jak robiła to Szwecja lub Szwajcaria w czasie
II wojny światowej. W przypadku stosunków państwo
– uczestnicy sporów światopoglądowych (kościoły, związ-
ki wyznaniowe, organizacje skupiające zwolenników
różnych poglądów filozoficznych, np. ateistów) instytu-
cje państwa, zachowując neutralność, nie wspierają w ja-
kikolwiek sposób żadnej ze stron, ewentualnie wspiera-
ją wszystkie strony. Moim zdaniem, idealne rozwiązanie
polega na tym, że nie wspiera się nikogo. W tak dużym
kraju jak Polska istnieją przecież setki wyznań i organi-
zacji światopoglądowych, a pań-
stwo nie ma fizycznej możliwo-
ści wsparcia wszystkich w jed-
nakowy sposób. Dla zachowa-
nia zasady sprawiedliwej bez-
stronności najlepiej więc zosta-
wić wszystkich w spokoju.
Jednak zdaniem „Gościa Niedzielnego”, naginanie
prawa do wspierania światopoglądu katolickiego to „życz-
liwa neutralność”. Państwo ma obowiązek wprowadzać
w życie zasady określone przez kościelne rozumienie
prawa naturalnego (np. poprzez wprowadzenie zakazu
aborcji) albo poprzez zasady „etyki chrześcijańskiej”,
czyli moralności określonej przez Watykan. Czy można
sobie w tej sytuacji wyobrazić jakiekolwiek złamanie za-
sady neutralności na korzyść Kościoła? Katolicki tygo-
dnik odpowiada, że owszem – mianowicie wtedy, kiedy
zadekretowano by, że
„każdy ma obowiązek wierzyć
w Boga albo pod sankcją karną uczestniczyć we mszy świę-
tej w każdą niedzielę”
. Zatem dopóki protestantów, ate-
istów lub prawosławnych nie wsadza się w Polsce do wię-
zień za to, że nie są katolikami, dopóty nie powinni skar-
żyć się oni na swój los. Państwo neutralne to państwo
katolickie, tyle że już bez stosów. Cóż za wielkodusz-
ność i jakiż nowoczesny sposób widzenia świata! Przy-
pomina on podejście do tej kwestii wielu muzułmanów,
którzy gdy tylko w jakimś kraju zdobędą przewagę po-
lityczną lub liczebną, natychmiast biorą się do podpo-
rządkowywania jego praw pod dyktat Koranu oraz is-
lamskiej tradycji. Totalitaryzm religijny wiecznie żywy.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Ojcze, rozliczamy się. To ojciec się nie rozlicza i przewala kasę.
(Jerzy Owsiak do o. Tadeusza Rydzyka)
¹¹¹
Zrobię wszystko, by zapobiec reelekcji Lecha Kaczyńskiego.
(Włodzimierz Cimoszewicz)
Nie odpuszczą
¹¹¹
Często dyskutuję z Bogiem. Traktuję go jak faceta, z którym trzeba po-
ważnie porozmawiać, bo ma trochę za uszami. Może istnieje. Ale jeśli ist-
nieje, to czasem trochę przesadza.
(Bartosz Arłukowicz, poseł klubu Lewica)
¹¹¹
Mój antyklerykalizm w PRL brał się z wszechobecności Kościoła w my-
śleniu. Niby był komunizm, ale po cichu rządził Kościół. I to tradycjona-
listyczny – najpierw jeszcze przedsoborowy, a potem taki, który komplet-
nie nie przemyślał Soboru Watykańskiego II. Długo na przykład musieli-
śmy coś klepać po łacinie. Łacina była wówczas rodzajem czarownictwa
dla półanalfabetów. Ale nawet pojawienie się języka polskiego nie zdemo-
kratyzowało, nie otworzyło polskiego Kościoła.
(profesor Zbigniew Mikołejko, filozof i historyk religii)
¹¹¹
Wciąż jeszcze słyszymy spod ołtarzy o Polaku koniecznie katoliku. Wciąż
jest to wypychanie ludzi niebędących katolikami poza nawias narodu. Ja
nie jestem katolikiem. Zdawało mi się, że coś dobrego dla Polski stara-
łem się zrobić, ryzykowałem może bardziej niż niektórzy, są świadectwa
tego ryzyka, i czuję się wypychany, słyszę na co dzień, że Polak to kato-
lik. Ja katolikiem nie jestem! A Polakiem tak! Żaden biskup swoim nie-
mądrym gadaniem polskości mi nie odbierze.
(Andrzej Celiński, opozycjonista z czasów PRL,
potem polityk Unii Demokratycznej i lewicy)
Wybrali: AC, OH
FLAKI Z OLEJEM
UWIERZ W DUCHA
ŁASKA RAZY 300
ZDROWAŚ MARIO!
POLICYJNE PRIORYTETY
SEKSOSAMOUKI
W
ydaje się, że niewiele łączy katolicyzm i is-
Nr 3 (515)
15 – 21 I 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
WOLA PREZYDENTA
Albo u św. Antoniego (patrona
wszystkich „zagubionych”), św. Lau-
rentego zwanego Wawrzyńcem (pa-
trona amatorów wina) lub dziewi-
cy męczennicy św. Bibiany (podob-
no w miejscu jej śmierci wyrosło
ziele łagodzące bóle głowy). Moż-
na też prosić o interwencję znane-
go opiekuna pijaków i złodziei
– św. Mikołaja. Może jakąś flasz-
kę na kaca podrzuci...
do wiadomości zeświecczenia go
przez papieża i domaga się kościel-
nej emerytury. Zapracowałem na
nią – argumentuje.
Wojewódzki Sąd Administracyj-
ny w Rzeszowie uznał rację prezy-
denta Stalowej Woli
Andrzeja Szlę-
zaka
i nakazał klerowi oraz kościół-
kowym krzykaczom usunąć samo-
wolnie ustawiony krzyż na osiedlu
Młodynie. W ten sposób biskup
Edward Frankowski
chciał sobie
zaanektować miejsce pod kościół
pw. Błogosławionego (!) Jerzego
Popiełuszki. Problem przepychanek
na linii władza duchowa–władza
świecka poruszaliśmy w „FiM” wie-
lokrotnie (m.in. 11/2009; 19/2009).
Tym bardziej cieszy, że ostatecznie
stalowa wola prezydenta wygrała
z kościelną propagandą.
WZ
CS
– mówił wzruszony burmistrz mia-
sta
Włodzimierz Klata
. A
Mał-
gorzata Bresler
, przewodnicząca
rady miejskiej, dodała: „Mamy na-
dzieję, że ten rok upłynie nam
w zdrowiu i spokoju i że błogosła-
wieństwo księdza biskupa da nam
siłę do intensywnej pracy dla do-
bra mieszkańców i naszego mia-
sta”. Ile ratusz zapłacił za błogo-
sławieństwo? – nie wiadomo. Ale
„zdrowie, spokój i siła” warte są
każdych pieniędzy!
i nieufających hierarchii kościel-
nej są do siebie zbliżone. Do naj-
bardziej antyklerykalnych miast na-
leżą jeszcze Szczecin (39 procent
nie ufa), Wrocław (35) i Poznań
(34 procent).
A JEDNAK MOŻNA
MaK
W katolickiej Chorwacji wybo-
ry prezydenckie wygrał socjaldemo-
krata
Ivo Josipović
. Jakby tego by-
ło mało, w drugiej turze wyborów
Josipović miał za przeciwnika tak-
że lewicowego kandydata,
Mila-
na Bandicia
, bo wszyscy prawico-
wi kandydaci przepadli w pierwszej
turze. Ale i to nie wszystko – Ban-
dić był kandydatem wspieranym
przez wpływowy Kościół katolicki
i... przegrał. Skoro takie cuda są
możliwe w Chorwacji, to może
i u nas...
AK
SAME STRATY...
BICZ NA KRZYŻ
Podsumowanie ubiegłego ro-
ku 2009 proboszczowi parafii św.
Huberta w Zalesiu Górnym dostar-
czyło niemało zgryzot:
„1/3 wiernych zmarłych nie była
przygotowana na swoje spotkanie
z Bogiem (odeszli bez sakramentów
świętych, często po bardzo długim
okresie zaniku życia sakramentalne-
go). Niepokojący jest brak zaintere-
sowania bliskich stanem łaski lub jej
braku przez ciężko chorych i umie-
rających; nie ma powołań kapłań-
skich z parafii. Obserwujemy niepo-
kojące lekceważenie przykazania VI
przez rodziców, którzy lekkomyślnie
pozwalają zamieszkiwać swoim dzie-
ciom bez lub poza sakramentem mał-
żeństwa. Zbyt mało chorych prosi
o spotkanie z Jezusem w swoim do-
mu; systematyczne praktyki wiary nie
są jeszcze docenione wystarczająco.
Niektórzy rodzice mało poważnie
traktują lekcje religii swoich dzieci,
zdecydowanie więcej osób, choćby
małżeństw, mogłoby korzystać z ofer-
ty kursów czy rekolekcji w naszym
Domu Rekolekcyjnym. Tyle darów
jest omijanych”.
AK
Przykra wiadomość dla papy
BXVI
– w jego ukochanej katolic-
kiej Bawarii w pewnej szkole zdję-
to krzyż, obawiając się procesu. Czy
to początek świeckiej rewolucji?
Walka o obecność krzyża w tej
szkole zaczęła się w 2006 roku, gdy
rodzice pierwszoklasistki zażądali,
by nauczyciele usunęli krzyż z sa-
li, gdzie uczy się ich dziecko. We-
dług rodziców, krzyż to dowód na
„dominację religii chrześcijańskiej”
w publicznej placówce edukacyjnej,
co zaprzecza zasadzie neutralno-
ści państwa. Pierwsze skargi i roz-
mowy z dyrekcją zakończyły się tym,
że krzyż pozostał.
Gdy w 2008 roku nowa nauczy-
cielka zaczęła odmawiać modlitwę
z dziećmi, rodzice zaangażowali ad-
wokatów i zagrozili procesem. Dy-
rekcja szkoły usunęła krzyże przed
Bożym Narodzeniem.
POLSKA KRAJEM
WYZNANIOWYM
PIS-OWCY KRZYŻUJĄ
MaK
Z inicjatywy radnych PiS w sej-
miku województwa podkarpackie-
go uchwalono rezolucję domagają-
cą się uczynienia z krzyża oficjalne-
go symbolu Unii Europejskiej. Ani
jeden radny nie sprzeciwił się kru-
cjatowym zapędom PiS. Natomiast
w Częstochowie uroczyście powie-
szono krzyż w sali sesyjnej Staro-
stwa Powiatowego. Także z inicja-
tywy partii
Kaczyńskich
.
MaK
WELCOME
TO IZRAEL
Od kogo można się nauczyć
prawdziwego kultu Boga, jak nie
od Narodu Wybranego? A niektó-
re praktyki religijne Izraelici mają
godne zauważenia. Na przykład
wśród aktów pobożności wyznaw-
ców judaizmu jest zwyczaj publicz-
nego opluwania chrześcijańskiego
duchowieństwa. Staje się on na ty-
le popularny, że ambasada Izraela
przy Watykanie musiała zaapelo-
wać do rodaków, aby wyzbywali się
niegrzecznego nawyku. Problem
w tym, że wpływ ambasad na prak-
tyki dewocyjne jest żaden.
o.P.
CARITAS
NA BUDOWIE
PPr
Kuria w Lublinie ogłosiła spra-
wozdanie finansowe za ubiegły rok.
Generalnie – mimo kryzysu – wy-
niki są dobre, a przychody górują
nad wydatkami; m.in. Caritas osią-
gnął 96 tys. zł nadwyżki. Najcie-
kawszy jest cel, na który pieniądze
te zostaną przeznaczone. Jak chwa-
li się abp
Józef Życiński
, „część
z tych pieniędzy trafi na budowę
kościoła w Winnicy na Ukrainie”.
Caritas jest organizacją charytatyw-
ną pożytku publicznego, dotowa-
ną z budżetów publicznych, na-
wiązek sądowych i odpisów podat-
kowych. Zawsze wiedzieliśmy, że
większa część tej ogromnej kasy
przepada, ale po raz pierwszy kler
tak szczerze to przyznał.
MaK
IDŹCIE
I ROZMNAŻAJCIE SIĘ
Aż 70 procent studentów so-
cjologii Państwowej Szkoły Wyższej
im. Papieża Jana Pawła II w Białej
Podlaskiej uznało Polskę za kraj wy-
znaniowy. W anonimowej ankiecie
przeprowadzonej przez „Tygodnik
Podlaski” zapytano studentów pierw-
szego roku wydziału socjologii „pa-
pieskiej” PSW o funkcjonowanie re-
ligii w przestrzeni publicznej. 75 pro-
cent z nich zdeklarowało się jako
wierzący (64 proc. – katolicy, 11 proc.
– prawosławni, z tego do regularne-
go praktykowania przyznała się tyl-
ko co piąta osoba), a 25 proc. okre-
śliło się jako niewierzący. 39 proc.
przyznało się, że wbrew własnej wo-
li musiało uczestniczyć w prakty-
kach religijnych, 43 proc. było prze-
ciwko umieszczaniu symboli religij-
nych w miejscach użyteczności pu-
blicznej, a 48 proc. stwierdziło, że
osoby wyznania innego niż kato-
lickie mogą w Polsce czuć się dys-
kryminowane.
AK
W Kenii ugrupowanie księży,
którzy zbuntowali się przeciw wła-
dzy Watykanu, zaapelowało do za-
konnic, by zrezygnowały z celiba-
tu i wychodziły za mąż.
Liderem grupy żonatych du-
chownych jest abp
Daniel Kaso-
mo
, który zerwał z Kościołem ka-
tolickim i ożenił się. Twierdzi, że
w Kościele naruszanie celibatu jest
powszechne i wzywa wszystkich
księży mających kochanki do po-
ślubienia ich i wyjścia z ukrycia.
Kasomo został wyświęcony przez
zbuntowanego arcybiskupa zambij-
skiego
Emmanuela Millingo
,
który ostatnio odmówił przyjęcia
PODBIJANIE
AMERYKI
FRONTEM
DO KLIENTA
Deputowani Dystryktu Fede-
ralnego, czyli stolicy Meksyku, za-
twierdzili legalność małżeństw jed-
nopłciowych na równi z heterosek-
sualnymi. Tym sposobem stolica
drugiego co do wielkości kraju ka-
tolickiego na świecie (po Brazylii)
wprowadziła prawo, któremu ostro
sprzeciwia się Watykan. W tym sa-
mym czasie pierwsze małżeństwo
jednopłciowe w Ameryce Łaciń-
skiej zawarto w równie katolickiej
Argentynie, a konkretnie na Zie-
mi Ognistej.
Łódzcy dominikanie mają swo-
je stoisko na targach ślubnych „Ślub
w Łodzi”. Reklamują na nich dwu-
dniowe kursy dla narzeczonych.
I tu ciekawostka: w trakcie kursu
aspektami teologicznymi małżeń-
stwa zajmuje się duchowny, nato-
miast innymi aspektami, na przy-
kład sferą praktyczną (?), towa-
rzysząca mu para małżeńska. To
zrozumiałe, zważywszy, że – jak to
na targach – odbywają się prezen-
tacje i pokazy...
PO KOLĘDZIE
W RATUSZU
MaK
PPr
JE biskup
Jan Szlaga
7 stycz-
nia nawiedził po kolędzie ratusz
w Lęborku. Z tej okazji zbiegli się
tam księża z lęborskich parafii,
przedstawiciele jednostek miejskich,
placówek oświatowych, służb mun-
durowych, przedsiębiorców i rze-
mieślników. „Znaczenie tej wizyty
jest dla nas – samorządowców
i urzędników miejskich – szczegól-
ne, gdyż mamy oto okazję raz
w roku na bezpośrednie spotkanie
z księdzem biskupem, podzielenie
się z nim radościami i troskami mi-
nionego roku, wspólne dziękczynie-
nie za otrzymane łaski, a także – na
otrzymanie od księdza biskupa bło-
gosławieństwa na cały 2010 rok”
ŚWIĘCI NA KACA
AK
Ani kiszona kapusta, ani sok po-
midorowy, kawa z cytryną, kwaśne
mleko, ani nawet cudowna aspiryna
nie pomoże na katolickiego kaca.
Tu skuteczna jest jedynie mo-
dlitwa do jednego ze świętych orę-
downików. Na przykład do św. Mar-
cina z Tours lub św. Macieja – naj-
bardziej znanych patronów pijaków
i alkoholików.
Antykacowe łaski wypraszać
można również u świeżo błogosła-
wionego Irlandczyka Matta Tal-
bota, który wsławił się tym, że przez
16 lat codziennie chlał na umór, by
przez następne 41 lat pokutować.
ANTYKOŚCIELNA
ŁÓDŹ
Wśród mieszkańców dużych pol-
skich miast przeprowadzono bada-
nia sondujące ich stosunek do Ko-
ścioła katolickiego. Najmniej ufają
mu łodzianie – ponad 43 procent
mieszkańców nie ufa Krk. Łódź
jest też jedynym dużym miastem
w Polsce, gdzie liczby ufających
[ Pobierz całość w formacie PDF ]