fakty i mity 44 2007, Fakty i mity 2007
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JAK ODWOŁAĆ PREZYDENTA
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 44 (400) 8 LISTOPADA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 11
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 44 (400)
2 – 8 XI 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Po wielu dniach milczenia pan prezydent raczył był przemó-
wić do Rzeczypospolitej przez... „Rzeczpospolitą”. Dziwny to
sposób komunikowania się głowy państwa z narodem – via ga-
zeta. Ale na świecie tak czasem jeszcze bywa, np. na Kubie.
Lech oświadczył, że ma w zanadrzu coś strasznego na Sikorskie-
go (ale to tajne) oraz pogroził Tuskowi pięścią. A uczynił to tak:
„Nasza konstytucja wyraźnie przewiduje też drugi etap powoły-
wania rządu – przez parlament. Mówiąc krótko, przewiduje
konflikt między prezydentem a parlamentem (...). Ale nie pod-
jąłem jeszcze decyzji, jak postąpię”... Czyli cukierek albo psikus.
Dania że proszę siadać...
C
hociaż numer ten ukazuje się w Zaduszki, będę dziś pi-
służba zdrowia jest darmowa – nawet dla turystów. Ceny
w sklepach należą co prawda do najwyższych w Europie,
bo 25 proc. VAT obejmuje wszystkie produkty, ale głodu
w Danii nie zanotowano od średniowiecza.
Duńczykom przysługuje wiele ciekawych praw. Przede
wszystkim mogą bez przeszkód poruszać się po całym kra-
ju, łącznie z pałacami królowej, ministerstwami itp. Ochro-
niarzy prawie się tu nie widzi, a do niedawna policja nie no-
siła nawet broni palnej. Kierowcy mogą prowadzić po kilku
piwach (do 0,5 promila), mylić się w przepisach drogowych
(np. skręcać nie z tego pasa co trzeba). Każdemu obywate-
lowi przysługuje prawo do sikania w miejscach publicznych.
Podczas wielkiej migracji belon (ryba morska o kształcie
węża) każdy Duńczyk może ich nałowić dowolnym spo-
sobem i wynieść z plaży tyle, ile udźwignie. Podobnie
jak Finowie, Duńczycy lubią sobie strzelić w gardło, zwłasz-
cza w sobotę. Zresztą wódka jest tu bardzo tania,
nawet tańsza niż w Polsce, co ściąga przez cieśni-
nę Sund (tunel kolejowy i most o długości 16 km)
całe pielgrzymki Szwedów, którzy mają u siebie
wielkie ograniczenia w sprzedaży alkoholi.
A teraz wróćmy do przepaści pomiędzy króle-
stwem Danii i naszą RP. Dania tak bardzo różni
się od Polski, że nie sposób nawet stawiać jej za
wzór dla naszych obecnych rządów. Potrzebny
jest niewątpliwie okres przejściowy, by w kraju
takim jak nasz zastosować mechanizmy ro-
dem z przyszłości, z XXII wieku. A prze-
cież jest to ta sama Unia! W Danii
panuje humanistyczny socjalizm,
w Polsce – XIX-wieczny kapi-
talizm. I tak na przykład naszą
rozwijającą się dopiero gospodarkę aż tak wysokie podatki
zupełnie by stłamsiły. Tam o rozwój jest już bardzo trudno,
bo wszystko jest już rozwinięte (może poza niezbyt ładnymi
dziewczynami). Zbiera się więc tylko taksy od dochodu i in-
westuje w i tak już świetną i rozbudowaną infrastrukturę,
społeczeństwo, ekologię. Każda partia, inicjatywa obywatel-
ska czy organizacja może liczyć na państwową dotację. Jak
wspomniałem, wszystko to trochę Duńczyków rozleniwia,
hamuje operatywne jednostki. Także wysokie podatki spra-
wiają, że oligarchowie i multimilionerzy prawie w Danii nie
występują, bo niewielu chce się szarpać i ryzykować. Albo
budować wielkie rezydencje, czy kupować jachty, które pań-
stwo natychmiast słono opodatkuje.
Przez cztery dni zwiedziliśmy prawie cały, niewielki kraj,
w tym świetnie utrzymane potężne pałace i zamki, m.in. Kro-
nborg w Helsingør, gdzie Szekspir umieścił akcję „Hamleta”.
Tak wielkie nagromadzenie wspaniale zachowanych zabyt-
ków widziałem wcześniej tylko w Paryżu, w Luwrze. Byli-
śmy również w katedrze w Roskilde, którą w 1989 roku od-
wiedził Jan Paweł II. Nawiasem mówiąc, polskiego papieża
witała w Danii zaledwie garstka kilkuset katolików (łącznie
jest ich 4–5 tys.), a „centralna” msza z jego udziałem przy-
pominała wiejską sumę. W drugim dniu pobytu JPII parlament
duński przyjął ustawę o legalizacji związków partnerskich, ale
„niezłomny pielgrzym” nie śmiał się o tym zająknąć w swo-
ich kazaniach. Watykan nie ma w Danii nawet swojego nun-
cjusza, zaś w całym kraju są zaledwie trzy katolickie świąty-
nie, do których chodzą głównie Polacy. Kościół protestancki
w Danii też nigdy nie odgrywał kluczowej roli. Protestanccy
biskupi, ściśle związani z narodem, w przeszłości walczyli
z mieczem w ręku np. przeciwko Szwedom, a wielu było
wielkimi patriotami i odkrywcami, m.in. Grenlandii.
O dziwo, Bozia jednak Duńczykom wyjątkowo błogosła-
wi. Mają jeden z najwyższych na świecie dochodów na jed-
nego mieszkańca i, na dodatek, najwyższy wskaźnik samo-
zadowolenia. Dobrze się dzieje w państwie duńskim, choć
nikt się tam nie modli, by żyło się lepiej.
JONASZ
Zdjęcia wraz z opisami na str. 13
W powyborczą noc wielki szloch rozległ się na antenie Radia
Maryja. Dosłownie, a nie w przenośni, niektóre słuchaczki za-
nosiły się od płaczu. W końcu (o godzinie 2) głos zabrał sam
Tadeusz Rydzyk: „Czy Polska tę próbę przetrwa? To zależy od
naszej mocy. Polska jest szczególną areną walki. Szatan się uwziął
na Polskę, bo to jest najsilniejszy kraj katolicki w świecie”.
Zgadzamy się. Nic tylko szatan. I trzeba z nim walczyć! Ogła-
szamy więc akcję: „Schowaj babci emeryturę, długopis i prze-
kazy pocztowe...”.
sał o życiu, nie o śmierci. Nam trzeba „z żywymi na-
przód iść, po życie sięgać nowe”.
Dania, którą odwiedziliśmy z Markiem Szenbornem przed
wyborami, kojarzy mi się z właśnie z cywilizacją życia. Do
Kopenhagi zaprosili nas mieszkający tam Czytelnicy „FiM”,
którym jesteśmy bardzo wdzięczni i których z tych łamów
serdecznie pozdrawiam. Lecąc nad chmurami do tego ma-
łego (nie licząc Grenlandii), 5-milionowego państwa, pomy-
ślałem sobie, że zobaczę oto wzór do naśladowania dla Pol-
ski; kierunek, w którym po wyborach ma zdążać nowy rząd
Tuska. Na miejscu, już po rozmowach z naszymi gospoda-
rzami, zobaczyłem... przepaść.
Dania uchodzi za najbardziej cywilizowany kraj na
świecie. Praktycznie w każdej dziedzinie. Sami Duńczy-
cy zwykli mówić, że u nich wszystko jest już poukładane
na wieki wieków. Pewnie dlatego nie pozwalają niko-
mu majstrować przy swoich prawach i gospodarce.
Od lat wybierają tę samą partię liberalną i kombinu-
ją tylko, co by tu zrobić, żeby mniej pracować,
a dłużej odpoczywać. Duńczycy szczycą się rów-
nież najwyższym w świecie wskaźnikiem wza-
jemnego zaufania, co jest konsekwencją prote-
stanckiego wychowania do uczciwości i po-
wszechnej pomocy ze strony państwa. Ci ludzie
czują się po prostu bezpiecznie. Nie mu-
szą kraść, oszukiwać czy kłamać. Wie-
lu – pomimo dużej liczby emigrantów
– do dziś nie zamyka na noc domów
i samochodów. Pracy jest pod dostat-
kiem, a jeśli zarabiasz mniej od średniej
krajowej, która wynosi 23 tys. koron
(11,5 tys. zł) miesięcznie, to państwo chętnie dołoży ci jesz-
cze parę tysięcy. Oczywiście, są tacy (głównie napływowi),
którzy wykorzystują dziecinną duńską ufność. Na przykład nie-
dawno w Kopenhadze przed zamkniętym z powodu remontu
bankiem usiadł na krzesełeczku elegancki pan. Obok postawił
coś na kształt urny wyborczej, na której było napisane, że
bank bardzo przeprasza, ale wyjątkowo wszelkie utargi firm
i sklepów należy deponować do otworu w urnie. I ludzie na-
wrzucali mu parę milionów dolarów. Łatwowierni są też urzęd-
nicy, choćby skarbowi, którzy święcie wierzą deklaracjom
podatkowym. A na przykład firmy ubezpieczeniowe wypłaca-
ją odszkodowania bez żadnych dochodzeń czy postępowań
wyjaśniających. Do domu naszych gospodarzy było kiedyś
włamanie. Mieli ubezpieczenie całego dobytku, ale bez wy-
szczególniania czegokolwiek. Dopiero po włamaniu zapisali
w protokole, co im zginęło. Otrzymali zwrot wartości wszyst-
kich skradzionych rzeczy, i to według własnej wyceny. Mo-
gli dopisać jeszcze brylantową kolię i dziesięć złotych zegar-
ków, a też dostaliby za nie odszkodowanie – aż do wysoko-
ści kwoty ubezpieczenia. To też tak
à propos
przepaści...
Mieszkańcy Danii – podobnie jak inni Skandynawowie
– płacą jedne z najwyższych podatków na świecie. Stawki
podatku dochodowego wynoszą od 40 do 70 proc. Podatki
obejmują wszystko: dochody, nieruchomości (katastrat), lo-
katy bankowe, usługi itp. Ale Duńczycy nie krzywdują so-
bie, gdyż mogą zawsze liczyć na państwowe dodatki i za-
pomogi. Poza stałymi kwotami, np. na wychowanie dziec-
ka (ok. 20 tys. zł na rok) czy leczenie, potrzebujący zawsze
może po prostu pójść do urzędu i powiedzieć, że potrzeba
mu na: cieplejsze ubranie, kupno okularów (ponad 1 tys.
zł!), opłaty za dom, nianię, koszty przeprowadzki itp. I za-
wsze dostaje kasę. Od ręki. To jest trochę niewychowawcze
i rozprzęgające. W efekcie coraz więcej ludzi nie chce tam
pracować, ponieważ miesięczny zasiłek dla bezrobotnego
w wysokości 3.850 zł (roczny zasiłek dla osoby wychowu-
jącej dwoje dzieci to 83.500 zł!) wystarcza na godziwe, wy-
godne życie – utrzymanie domu, samochodu, na wycieczki.
Wszyscy uczący się po 18 roku życia otrzymują stypendia,
Policjanci z drogówki wygłoszą w kościołach kazania o bezpie-
czeństwie na drogach. Akcja rozpoczęta w Piotrkowie Trybu-
nalskim ma ogarnąć cały kraj. Księża będą w tym czasie – jak
mniemamy – stali przy drogach z „suszarkami”, kierowali ru-
chem, a przy tym, nie szukając długo, złapią kilku pedofilów.
Do trzech „wielkich manipulacji” doszło w powojennej Polsce.
Pierwsza to rok 1956, kiedy to naród uwierzył komunistom, dru-
ga – to Okrągły Stół, zaś trzecia to obecny spisek mediów
(w tym „FiM”), który przyczynił się do porażki PiS-u. Oto wy-
kładnia najnowszej historii Polski dokonana przez Jarosława
Kaczyńskiego. Poza tym wszyscy zdrowi.
Prokuratura bada, czy młodszy Giertych nie obraził prezyden-
ta RP, mówiąc, że ten być może jest członkiem mitycznego
„układu”. Na ów koncept Roman wpadł po tym, gdy dowie-
dział się, że Krauze jest z Lechem po imieniu i telefonuje do
niego z prośbami o interwencje.
Co tam Giertych, cały naród powinien przeprosić „jego nadę-
tość”, bo inaczej gotów się nam nigdy nie pokazać.
Obywatel IV (jeszcze) RP, niejaki Witold Śmiałek z PiS (zaufa-
ny Ziobry), został na kilka dni... (tak, tak!) posłem Najjaśniej-
szej. Jak to możliwe? A tak, że objął mandat w miejsce ustępu-
jącej posłanki Barbary Bubuli, która została członkiem KRRiT.
Pytanie: Czy taki nomen omen Śmiałek dostanie poselską od-
prawę w kwocie 30 tys. złotych? Odpowiedź: ależ oczywiście!
Koniec świata. Ideolodzy katoliccy przyznali rację „Faktom
i Mitom”! Opisaliśmy podróżującą po Polsce figurę św. Do-
minika. I określiliśmy ją jako skrajnie obrzydliwą, wręcz szka-
radną. I… zgodził się z nami ksiądz Jan Kracik: „Coś nie-
prawdopodobnego! Boże, widzisz to i nie grzmisz! Należało-
by posunąć się dalej i sprawić, by lalka mrugała i zapraszają-
co kiwała dłonią”. Słuszność przyznała nam też Halina Bort-
nowska, znana publicystka katolicka: „Cierpię, widząc, że coś
tak brzydkiego miałoby być symbolem wiary”.
Włoski historyk Sergio Luzzatto dowodzi (przytaczając relacje
świadków i dokumenty), że ojciec Pio – „święty stygmatyk”
kanonizowany przez JPII – był zwykłym oszustem, a jego krwa-
wiące rany to efekt potajemnego stosowania kwasu fenolowe-
go. Co więcej, zakonnik nader często uprawiał seks z kobitka-
mi. Lecz co tam fakty... Watykan już zawył z oburzenia, a or-
ganizacje katolickie zapowiadają procesy sądowe przeciwko au-
torowi publikacji, bo, ich zdaniem, ojciec Pio cierpiał za mi-
liony. Pewnie. A następnym w kolejce do świętości powinien
być Rydzyk. On też cierpi. Za miliony!!!
Kult świętej Brygidy Szwedzkiej zainicjowano w Warszawie
w ten sposób, że order jej imienia wręczono po znajomości
generałowi Romanowi Polce. Mszę na tę okoliczność odpra-
wił prałat Jankowski. Też kawaler wielu orderów i amator
wielu kawalerów.
Dziesięciu warszawskich prokuratorów złożyło dymisję. Wrze
w prokuraturach krakowskiej, gdańskiej i innych. Powody? Stró-
że prawa nagle, jeden po drugim, oświadczają (to, co „FiM”
pisały od dwóch lat), że byli (i są nadal) ręcznie sterowani przez
PiS-owski resort sprawiedliwości z Ziobrą na czele. Niektó-
rym kazano opóźniać śledztwo w sprawie ministra Lipca, in-
nym – kierować podejrzenia na polityków PO i lewicy.
Proszę, proszę – jak to prokuratorska odwaga staniała po 21
października...
„Farmaceuta ma prawo do sprzeciwu sumienia przy sprzedaży
leków” – oświadczył Benedykt XVI. O co Papie chodziło?
A o to, że aptekarz może odmówić Jasiowi prezerwatywy,
a Marysi spiralki lub pigułki antykoncepcyjnej. Bo to są narzę-
dzia śmierci! W sprawie Bumaru i innych fabryk sprzedających
armaty na całym świecie Papa na razie nie zabrał głosu.
Czytelnicy miesięcznika „Film” wybrali najlepszy film 50-lecia
(„Ziemia obiecana”), najlepszego aktora (Jerzy Stuhr) i ak-
torkę (Krystyna Janda).
Laureaci mają dostać „Złote Kaczki”... Naprawdę! Prezydent
jak nic nie odezwie się już do śmierci.
Nr 44 (400)
2 – 8 XI 2007 r.
GORĄCY TEMAT
3
Polko
(45 l.) sprawuje
funkcję „pełniącego
obowiązki” szefa Biura
Bezpieczeństwa Narodowego. Insty-
tucji, z pomocą której
„Prezydent Rze-
czypospolitej Polskiej wykonuje zada-
nia w zakresie bezpieczeństwa i obron-
ności”
. Jest urzędnikiem państwowym
podległym bezpośrednio
Lechowi
Kaczyńskiemu
, ale w zakresie obo-
wiązków Polki nie ma nawet wzmian-
ki, iżby miał publicznie komentować
nominacje ministerialne w przyszłym,
nielubianym przez pana prezydenta
rządzie. A jednak...
27 października – za pośrednic-
twem radiowej Trójki – Polko zasiał
defetyzm w naszej armii, bardzo
brzydko wyrażając się o
Radosławie
Sikorskim
, pretendującym do
Janusz Onyszkiewicz
uczynił go do-
wódcą stacjonującej w podwarszaw-
skim Rembertowie Jednostki Woj-
skowej 2305, bardziej znanej pod na-
zwą GROM.
– Przez wiele tygodni w dowódz-
twie GROM-u trwały z tej okazji li-
bacje alkoholowe z udziałem Roma-
na, by nie rzec, że w pewnym sensie
przez niego organizowane, bo na prze-
lew szły nagrody pieniężne, które co
i rusz przyznawał „swojakom”. Na nie-
szczęście nie trzeba było długo cze-
kać... – wspomina jeden z oficerów.
Zaczęło się od tego, że pijany jak
bela po kolejnej imprezie logistyk ka-
pitan
Andrzej K.
(dzisiaj pułkownik
rezerwy zatrudniony w znanej „FiM”
centralnej instytucji państwowej) do-
stał po łbie od sprowokowanego
– dodajmy, że trzeźwego – chorążego
nazajutrz po zwolnieniu złoży wizy-
tę w prokuraturze wojskowej. Polko
dopiero wspinał się po szczeblach ka-
riery, wolał więc nie ryzykować...
Podobnych incydentów z alkoho-
lem w tle było więcej, że przypo-
mnimy panu generałowi np. dwa cięż-
kie pobicia kierowców ze służby za-
sadniczej.
– Byłem osobiście świadkiem, jak
szef sztabu GROM-u, starszy cho-
rąży
Sylwester Ż.
, skutecznie nakło-
nił szefa służby transportowej, kapi-
tana
Zbigniewa K.
, do zatuszowa-
nia jednej z tych spraw, żeby do-
wódca nie miał kłopotów z żandar-
merią – twierdzi nasz kolejny roz-
mówca, służący w nieodległej prze-
szłości pod światłą komendą Polki.
Wspomina też skandal z tajnymi
dokumentami:
Szybki remanent w Kancelarii
Tajnej, fikcyjny protokół zniszcze-
nia wszystkich brakujących dokumen-
tów i rychły awans (za milczenie?)
kierownika tejże kancelarii ze stop-
nia chorążego na kapitana...
Udało nam się dotrzeć do wyso-
kiego rangą oficera Żandarmerii Woj-
skowej, który tak oto wspomina
pierwsze lata Polki w GROM-ie:
– Miał jako dowódca bardzo sil-
ne wsparcie ze strony Wojskowych
Służb Informacyjnych, bo
pułkow-
nik Tomasz A. wymusił zatuszo-
wanie co najmniej trzech spraw
z terenu jednostki, absolutnie kwa-
lifikujących się do wszczęcia śledz-
twa
. Oprócz bójek i znalezionych
na śmietniku dokumentów, była jesz-
cze bardzo śmierdząca historia z do-
mem (...) pod Białołęką.
ze służbą wojskową” – mówił 11 lu-
tego 2004 r. o swoich planach i przy-
czynach odejścia ze służby, podczas
oficjalnego pożegnania przez mini-
stra
Jerzego Szmajdzińskiego
;
~
„11 lutego 2004 r. złożył wy-
powiedzenie stosunku służbowego,
sprzeciwiając się polityce Sztabu Ge-
neralnego wobec Jednostki GROM
i sił specjalnych”
– czytamy w biogra-
fii Polki podanej przez BBN.
Jakkolwiek by tam naprawdę by-
ło, pozostaje faktem, że natychmiast
po odejściu z wojska dostał posadę
specjalisty ds. bezpieczeństwa u ów-
czesnego prezydenta Warszawy Le-
cha Kaczyńskiego. Podkreślmy, że
w samą porę, bo
fingowany atak
terrorystyczny
(20 października 2005
roku niewykryty do dzisiaj „ktoś” pod-
łożył w głównych punktach stolicy 13
paczek z napisem „bomba”)
dał Ka-
czyńskiemu i Polce wspaniałą oka-
zję do przeprowadzenia spektaku-
larnej akcji ratującej Warszawę
przed zagładą... w przededniu dru-
giej tury wyborów prezydenckich
.
Całkiem więc oczywiste było, że
tuż po objęciu sterów państwa pan
prezydent odwdzięczył się swojemu
„specjaliście”, załatwiając mu w lu-
tym 2006 r. ponowne dowództwo
GROM-u oraz mianując generałem
brygady. Pół roku później Polko dał
sobie spokój z trudami służby i ob-
jął posadę zastępcy szefa BBN
Wła-
dysława Stasiaka
(dożywa dzisiaj
swych ostatnich dni na posadzie mi-
nistra spraw wewnętrznych i admi-
nistracji), a w sierpniu 2007 r. pan
prezydent mianował Polkę najmłod-
szym w Polsce generałem dywizji.
~~~
Dodajmy
w zakończeniu,
że gen. Polko nie
zalicza się do lu-
dzi, którzy zapo-
minają oddać stó-
wę. Spośród jego
najwierniejszych
z wiernych w BBN
znaleźli m.in. ro-
botę byli GROM-
-owcy:
Sylwester
Żerdecki
(jako
pełnomocnik ds.
ochrony informa-
cji niejawnych),
Andrzej Kurkowicz
(naczelnik wydziału w Departamen-
cie Bezpieczeństwa Wewnętrznego),
a generałem brygady został niedaw-
no
Zbigniew Tłok-Kosowski
...
Także oficerowie WSI, którzy za-
pisali się we wdzięcznej pamięci gen.
Polki, robią dzisiaj kariery. Mimo iż
zarówno z ust jeszcze premiera Ka-
czyńskiego, jak i likwidatora woj-
skowych specsłużb
Antoniego Ma-
cierewicza
słyszeliśmy opowieści,
że to banda kryminalistów oraz za-
przedanych Rosjanom renegatów.
Ale o Jednostce Wojskowej 1079,
czyli wojskowych specsłużbach ze
wspomnianym wyżej płk Tomaszem
A. na czele (dzisiaj na pasku Macie-
rewicza), napiszemy za tydzień, bo to
doprawdy inna bajka. Zupełnie nie-
nadająca się na dobranockę...
ANNA TARCZYŃSKA
Towarzystwo broni
Jednostka Specjalna GROM zalicza się
do wojskowej elity. Czy to samo można
powiedzieć o jej dowódcach...?
ponownego objęcia funkcji ministra
obrony narodowej.
Wiadomo, że Sikorski jest po-
strzegany przez braci Kaczyńskich ja-
ko szuja do kwadratu od czasu, gdy
ujawnił, że
pan prezydent nie od-
dał mu 100 zł
, które pożyczył, bo
zabrakło mu „na tacę” podczas ja-
kiejś kościelnej imprezy w Radzymi-
nie. Wierny niczym giermek Polko
stwierdził więc teraz przez radio, że
choć nie chce przemawiać „przez pry-
zmat osobistych doświadczeń”, to
przecież on – żołnierz z krwi i kości,
tudzież człowiek honoru – nie może
ukrywać przed społeczeństwem, iż
wiarygodność niegdysiejszego szefa
MON-u, któremu miał nieszczęście
podlegać, jest żadna.
– Jeśli się umówiliśmy w pewnym
czasie z ministrem Sikorskim, że bę-
dzie realizowana moja koncepcja roz-
budowy wojsk specjalnych, a mie-
siąc po moim powrocie do wojska ta
koncepcja legła w gruzach i została
odrzucona, to nie są to doświadcze-
nia pozytywne. Z tego właśnie wzglę-
du jestem teraz w Biurze Bezpieczeń-
stwa Narodowego, zamiast dowodzić
wojskami specjalnymi – żalił się dzien-
nikarce były dowódca elitarnej for-
macji wojskowej GROM.
No cóż, skoro pan generał Po-
lko sam wyrwał się do tablicy, to ujaw-
nijmy – dla równowagi –
niektóre
jego dokonania, których próżno
by szukać w jakże licznych opu-
blikowanych dotychczas laurkach
...
~~~
Jeszcze podpułkownik Roman
Polko miał już za sobą kilka doświad-
czeń bojowych (m.in. dowodził pol-
skim kontyngentem wojskowym
w Kosowie), gdy 26 maja 2000 r.
ówczesny minister obrony narodowej
Ch.
z Oddziału Ochrony. Rozbity le-
wy łuk brwiowy, kilka szwów, trochę
siniaków... – zdawać by się mogło, że
kapitan puści incydent w niepamięć.
Niestety, gdy ten zaprzyjaźniony
z dowódcą oficer wytrzeźwiał, napi-
sał raport, że został bezzasadnie po-
bity przez niższego stopniem żołnie-
rza, który popełnił
w ten sposób krymi-
nalne przestępstwo.
Polko zlecił ka-
drowcowi GROM-u
– płk.
Przemysła-
wowi J.
, żeby jakoś
zgrabnie i po cichu
załatwił sprawę,
czyli wykopał cho-
rążego (spostpono-
wał mu przecież
kolegę ze szkoły
oficerskiej) na zbi-
ty pysk. Tak, aby,
nie daj Boże, nie
dowiedziała się o tym prokuratura
lub żandarmeria, bowiem śledztwo
niechybnie wykazałoby kompromi-
tujące okoliczności awantury (czyt.:
ostre chlanie).
„Ten Ch. to normalny bandyta,
ale przecież nie możemy zgłosić spra-
wy prokuraturze, bo
prawie cała jed-
nostka była wówczas pijana i cał-
kowicie niezdolna do wykonywa-
nia zadań bojowych
, co już jest wy-
padkiem nadzwyczajnym” – przeko-
nywał płk Przemysław J. dowódcę
Oddziału Ochrony, ostro protestu-
jącego przeciwko karaniu jego pod-
komendnego.
Sprawa ostatecznie umarła śmier-
cią naturalną. Kapitan K. wycofał
swój oskarżycielski raport, gdy kadra
pododdziałów GROM-u wstawiła się
za chorążym, a ten zapowiedział, że
Gdzie wspina się gen. Polko i czemu się tak – za
przeproszeniem – uświnił?
– Za czasów Polki przekazywano
je niejednokrotnie z ręki do ręki, bez
wymaganego pośrednictwa Kancela-
rii Tajnej. No i kwity zaczęły ginąć,
a czasem
znajdowano je na śmiet-
niku, choć oficjalnie figurowały
w rejestrach jako wybrakowane
oraz komisyjnie zniszczone
. Tak
właśnie było z pewnym dokumentem
sygnowanym przez zaprzyjaźnionego
z Polką szefa sztabu. No i wybuchła
afera. Teoretycznie powinien zająć się
nią odpowiedzialny za GROM oficer
obiektowy Wojskowych Służb Infor-
macyjnych kapitan
Andrzej B.
, ale że
był człowiekiem zbyt dociekliwym,
toteż w try miga wysłali go do Ira-
ku
i sprawę przejął sam szef Stołecz-
nego Oddziału Kontrwywiadu Woj-
skowego pułkownik
Tomasz A.
Efekt?
Wyjaśniamy, że „wykropkowane”
nazwisko nosi bardzo znana w woj-
sku (i nie tylko...) osoba, której nie
ujawniamy ze względu na jednoźró-
dłowy charakter informacji. Jeśli zaś
chodzi o „śmierdzącą historię”, to
polegała ona na tym, że żołnierze
z Nowego Dworu Mazowieckiego
– zamiast wykonywać prace remon-
towo-budowlane w Rembertowie
– tyrali na polecenie pułkownika
Pio-
tra P.
w hacjendzie owej „osoby”.
~~~
Polko nie nacieszył się zbytnio
GROM-em, co w pewnym sensie tłu-
maczy jego odnotowane na wstępie
rozżalenie:
~
„Pewien kierunek konkretny
już mam, ale z pewnych względów
nie chcę go ujawniać. Chcę, żeby mo-
je przyszłe życie związane było ze
służbą w służbach mundurowych lub
G
enerał dywizji
Roman
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 44 (400)
2 – 8 XI 2007 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
POczekamy!
zgryz, a mianowicie EURO 2012. Ja
wierzę, że Tusk nam załatwi, zgod-
nie z przedwyborczą obietnicą, miaż-
dżąco wysokie płace, tanią cebulę
i czosnek, zero wypadków na drogach,
przymusowe roboty w Niemczech, po-
wrót emigrantów z Anglii, emerytu-
ry na Kanarach, a nauczyciele zaro-
bią po 2 tysiące dolków miesięcznie
(obiecał im to w końcówce XX wie-
ku minister
Mirosław Handke
, ów-
czesny
Giertych
AWS). Ale czy Tusk
wybuduje stadion narodowy? Jako ki-
bic obawiam się, że wątpię.
No, może gdyby cały PiS posłać
w kamasze i do kamieniołomów i gdy-
by
Tadzio Rydzyk
zwołał emerytów,
tych samych, co warszawską Starów-
kę po wojnie odbudowali – toby się
zdążyło. „Wartałoby” też opodatko-
wać Grubego Rycha, jeśli chce dalej
trzepać u nas kapuchę. Inaczej na-
wet Chińczyki nie pomogą. A może
to i lepiej, bo oni zbudowaliby sta-
diony
made in China
, czyli jednora-
zowe. Donek, chyba masz przechla-
pane! Jak EURO 2012 nie odbędzie
się w Polsce, to kibole spalą cię na
stosie. Ja też polecę z zapałkami
i chrustem. A na razie: POczekamy!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Pokłócili się radni z Drawna.
Bogdan Buchajczyk
nie na żarty wkurzył się tym, że przewodniczący ra-
dy
Sławomir Bącelak
podczas sesji obiecał swojemu kumplowi wyremonto-
wanie chałupy. Traf chciał, że kumpel to proboszcz miejscowej parafii
Woj-
ciech Kozub
, a do remontu ma... plebanię.
Polacy już wracają z emigracji.
Z niemałą kasą. Jako pierwszy
wróci... Gruby Rysiek, najlepszy
płatnik.
Stanisław Bareja
, król polskie-
go kina komediowego („Miś”, „Alter-
natywy 4”, „Brunet wieczorową po-
rą”, „Poszukiwany, poszukiwana”,
„Zmiennicy”) miałby piękny temat do
filmu pt. „Jak powstrzymano atak klo-
nów”. Już to widzę – na początku te-
go filmu Kaczory po klęsce szarpią się
i mają ciężką myślówę. Proponują
przedłużenie ciszy wyborczej, aby ar-
mia miała czas na wyjście z koszar.
Zbyszko Ziobro
i
Mariusz Kamiń-
ski
wysuwają koncepcję, aby przedłu-
żyć ciszę do rana. Dlaczego? Bo ABW
i CBA mogą wejść dopiero o szóstej!
Wszystko szło jak po maśle, ale pre-
miera nie obudziła mamuśka i zaspał.
Kot też. I sprawa się rypła.
A teraz serio. Jestem twardy nad-
wrażliwiec, ale się popłakałem, kiedy
zobaczyłem Zbyszka Ziobrę na jego
ostatniej, pożegnalnej konferencji pra-
sowej. Przedtem motał, cyganił, a te-
raz, panie, strzęp człowieka. Jak twier-
dziła
Agnieszka Osiecka
,
„dziś praw-
dziwych Cyganów już nie ma i niewie-
le do szczęścia nam brak, pojaśniało
to życie jak scena...”
. A ja dodam od
siebie, trawestując refren piosenki: tyl-
ko Ziobry, tylko Ziobry, tylko Ziobry
nam żal! A szczególnie jego konfe-
rencji prasowych. Szczerze mówiąc, ja
się nie dziwię, że PiS przegrał. Gło-
sowanie na PiS to jak pierdzenie przy
obiedzie. Po prostu nie wypada.
Ja-
rek Kaczyński
(ksywka: szef działu
reklamy „FiM”) twierdzi, że przegra-
li z szerokim frontem nieprzychylnych
im mediów. To oczywista oczywistość,
że był to Front Wyzwolenia Narodo-
wego albo FOpPiS (Front Obrony
przed PiS). Proponuję, aby od teraz
polskim hymnem stała się piosenka
„Widziałem karła cień”.
A teraz bardzo przepraszam pa-
na
Lecha Kaczyńskiego
, prezyden-
ta wyborców PiS, w imieniu
Tuska
,
za to, że jego brat przegrał wybory.
Lechu, uśmiechnij się! Złóż Tusko-
wi gratulacje! Wracaj z emigracji we-
wnętrznej w prezydenckim pałacu
do Polski. Pani
Kaczyńska
, Matko
Polko, proszę o przywołanie swoich
bliźniaków do porządku, bo zadzwo-
nię po psychiatrę! Irasiad też już
na nich szczerzy kły. To chyba pies
z Układu, wtyka taka. Ale skoro
już o Tusku mowa, to jest pewien
Pracownicy kolei starają się jak mogą, żeby patrzeć
na tabor okiem weselszym niż trzeźwe. Jak na razie
przodują ci zatrudnieni w okolicach Poznania. W ostatnich dniach zatrzymano
już trzeciego nastawniczego nawalonego jak stodoła po żniwach. Facet zamknął
przejazd kolejowy prawie na godzinę i zabarykadował się w kanciapie sam na
sam z flaszką czystej. I
P
ił
K
olega,
P
ił, więc wydmuchał półtora promila.
Piją nie tylko kolejarze. Identyczny wynik (1,5 pro-
mila alkoholu w wydychanym powietrzu) uzyskał bur-
mistrz Nowego Stawu (woj. pomorskie) –
Jerzy Sz.
Pan burmistrz to jednak
człowiek obowiązkowy, więc z powodu kilku wypitych kieliszków nie zanie-
chał pracy na rzecz społeczeństwa. Z sesji Rady Miasta, na którą mimo wszyst-
ko się stawił, wyprowadzili go dopiero wezwani na miejsce funkcjonariusze.
Na gorącym uczynku złapano dwóch złodziei z Ża-
rów (woj. lubuskie). 25-letniemu
Czesławowi D.
oraz 43-letniemu
Mieczysławowi M.
najwidoczniej za daleko było do skle-
pu. A że potrzebowali coś przegryźć, włamali się do najbliższej chałupy. Łu-
pem obu panów padły parówki oraz salceson. Głód nie jest, niestety, okolicz-
nością łagodzącą.
Z wielką ulgą odetchnęli zapewne rodzice 19-letnie-
go
Andrzeja K.
z Goleniowa, kiedy synek został
aresztowany. W wolnych chwilach Andrzejek bił i kopał tatusia, który ledwie
uszedł z życiem. Mamusi też nie oszczędzał – wyzywał ją od najgorszych,
a nawet groził, że ją w końcu zabije. Na szczęście nie zdążył.
Pod podłogą można trzymać forsę albo tę forsę ho-
dować. Jak mieszkaniec domku jednorodzinnego
z Ratajów, który urządził sobie pod domem plantację marihuany. Facet miał
jednak prawdziwego pecha, bo na miesiąc przed zbiorami uprawę odkryła
policja.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
czyli w tym przypadku nieco więcej ludzi przy
urnach wyborczych, aby zmieść Kaczyńskich. „Lud
przemówił”, jak mówią Francuzi, i dobrze by się
stało, aby znów nie zamilkł na długie lata.
Głosowanie i frekwencja wyborcza to tylko bardzo
niewielka część procesu demokratycznego, bardzo nie-
wielki jego element, ale, jak widzimy, bardzo ważny. Za-
pewne dlatego związany
z Kaczyńskimi tygodnik
„Wprost” sugerował, że
frekwencja jest... nic nie-
znaczącym „fetyszem de-
mokracji”; sprawą, którą
nie powinniśmy sobie za-
wracać głowy. Dowodzono, że nie należy nawoływać do
pójścia na wybory, bo jeszcze do urn wybiorą się nie ci
obywatele co trzeba i wybiorą jakiegoś
Leppera
. A to
obciach, wstyd i niebezpieczeństwo. Że pójdą ludzie mniej
wykształceni i „o mniej demokratycznych poglądach”. Cóż,
ludzie wybrali się tym razem rzeczywiście jakby bardziej
masowo i – paradoksalnie – na ławkę rezerwowych ode-
słali nie tylko Leppera, ale znacznie groźniejszych od nie-
go populistów – braci K. Przy nich Endrju to niegroźna,
folklorystyczna małpa z salonu. Miejmy nadzieję, że wy-
borcy zapamiętają tę siłę krzyżyka na kartce do głosowa-
nia i będą z niej korzystać!
Wielu politologów zwraca uwagę na fakt, że dla rato-
wania demokracji trzeba koniecznie spróbować odciąć po-
litykę od wielkich pieniędzy. Pierwszy krok we właściwym
kierunku uczynili Francuzi, którzy zakazali wynajmowa-
nia przez partie i kandydatów billboardów oraz płatnych
reklam wyborczych w TV, czyli zlikwidowali najbardziej
kosztowne elementy kampanii wyborczej. Zauważmy, że
w odróżnieniu od zwykłych i tanich ulotek te kosztowne
reklamy nie wnoszą do demokratycznej debaty żadnych
merytorycznych wartości. To tylko tricki reklamowe, ni-
czym reklamy proszków do prania, których celem jest ra-
czej wpływ na podświadomość i ogłupienie, a nie rzetel-
ne poinformowanie widza – choćby o programie. Bo jaki
merytoryczny sens ma publikowanie facjat odmłodzonych
graficznie o 30 lat kan-
dydatek i kandydatów,
z kilkoma słowami hasła
wyborczego w stylu: „Oby-
śmy wszyscy byli zdrowi
i bogaci”? To fakt, że ta-
ka reklama ma siłę pod-
świadomej perswazji, ale ten rodzaj oddziaływania nie ma
nic wspólnego z demokracją – sprzyja tylko korumpowa-
niu partii przez wielkie firmy i ich interesy. Do dzisiaj na
przykład nie wyjaśniono kwestii finansowania kampanii wy-
borczej
Mariana Krzaklewskiego
z 2000 r., kiedy oka-
zało się, że z jednej poczty w Gdańsku wysłano dla nie-
go przekazy opiewające w sumie na setki tysięcy złotych
(po 10 tys. każdy – na tyle prawo pozwala wesprzeć kan-
dydata przez jedną osobę) od nieistniejących wyborców.
Nie wiadomo, kto je wysłał, a komitet wyborczy Krzaklew-
skiego dowodził, że o niczym nie wie i jest ofiarą mani-
pulacji tajemniczych sił... Korupcja polityczna uprzywile-
jowuje duże partie i te, które reprezentują interesy wiel-
kiego kapitału, blokuje wymianę elit i uczciwą konkuren-
cję programową. Historia RACJI PL jest dobrym przy-
kładem, jak funkcjonuje polska pseudodemokracja oligar-
chiczna, która skutecznie kosi wszelką alternatywę, zanim
zdoła ona rozwinąć skrzydła.
Taką decyzję podejmują karły moralne.
(Stefan Niesiołowski o powołaniu Ryszarda Bendera na marszałka
seniora Senatu)
RZECZY POSPOLITE
Polska jest specyficznym krajem w Europie, nasze społeczeństwo nieroze-
rwalnie jest związane z Kościołem.
(Arcybiskup Tadeusz Gocłowski)
PiS wpadło w pułapkę haseł walki z korupcją i nie mogło się z tego wy-
zwolić. W końcu musieli łapać swoich. Trzeba przyznać, z dużym sukce-
sem.
Mniej ściemniania
(Waldemar Pawlak)
Kiedy tak pana słucham, przypomina mi pan Jamesa Bonda. Albo prze-
sadziłem – nie Jamesa Bonda, tylko jego drinki. Po tym, co państwo zro-
bili z Polską, widać, że jest pan wstrząśnięty. Szkoda, że jeszcze nie zmie-
szany.
(Jerzy Wenderlich do Tadeusza Cymańskiego)
Miałem tego tyle, że nie mogłem o to dbać. A nie chciałem, żeby się po-
niszczyło, bo potem miałbym do siebie pretensje przez wieki, że ktoś coś
mi dał, a ja tego nie uszanowałem. Więc pozbierałem to, z pomocą in-
nych załadowałem na kilka samochodów i wszystko pojechało na Jasną
Górę. Wszystko. Zdjęcia, książki, prezenty, dużo złota.
(Lech Wałęsa o swojej domowej bibliotece)
Boże kochany, tak żeśmy się wszyscy modlili, rozmawiali między rodzina-
mi. I jak to się stało, nie mam pojęcia. Przecież wszyscy skreślaliśmy po-
słów i senatorów z listy PiS.
(Słuchaczka Radia Maryja)
Nie mogę spać po wyborach i trudno mi to wszystko przełknąć. Kolejny
raz człowiek się zawiódł na narodzie...
(Ksiądz Jan z diecezji sandomierskiej w Radiu Maryja)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
PRZEZ WOJTUSIA
KOLEJ-KA
NAWALONY
ZAGRYCHA?
SADYSTA
HODOWLA
W
ystarczyło tylko trochę więcej demokracji,
Nr 44 (400)
2 – 8 XI 2007 r.
NA KLĘCZKACH
5
PRAWIE JAK ZIOBRO
również codzienne modlitwy oraz
pieśni kościelne w charakterze
dzwonków. W roli obrazka ukazu-
jącego się po włączeniu aparatu
można mieć obrazki aniołów, arkę
Noego albo Jezusa przechadzające-
go się po wodzie. Religijna komór-
ka zapewni również gry – ale tylko
bezgrzeszne. Producent reklamuje
model hasłem: „Teraz będziesz mógł
czytać Biblię po ciemku”.
ST
przez arcybiskupa odbywał się tam
konkurs na... najlepiej ubranego
transwestytę.
Stanisław Ziobro
, kierowca
z Miedźnej, startujący w wyborach
z listy Polskiej Partii Pracy (kra-
kowski okręg wyborczy), zdobył aż
8 tys. głosów. Nikomu wcześniej
nieznany kandydat uzyskał więcej
skreśleń niż polityczne tuzy, np.
Zbigniew Wassermann
. Dzięki
pomysłowi PPP oszołomy z PiS-u
straciły w całym kraju tysiące mo-
herowych głosów!
Z owego zdarzenia warto wycią-
gnąć wnioski na przyszłość i przy
następnych wyborach jakiś LiD (lub
inna partia) powinien umieścić na
listach wyborczych kandydatów
o nazwisku np.
Sobecka
,
Maciere-
wicz
,
Bender
. Albo bez certole-
nia:
Rydzyk
,
Wojtyła
czy
Dziwisz
.
Partia Kobiet natomiast – jakąś Fau-
stynę.
JF
Wypadki spowodowane przez księ-
ży nie należą do rzadkości, ale nikt
jeszcze nie słyszał, aby sutannowiec
wspomógł jakoś ofiarę lub jej rodzi-
nę. Tak było m.in. w przypadku gło-
śnego wypadku pod Włocławkiem
(pięć ofiar śmiertelnych), do które-
go doszło z ewidentnej winy księ-
dza
Sobańskiego
. Ten obiecał nie
tylko modlitwę, ale i pomoc mate-
rialną osieroconemu dziecku z Kut-
na, ale skończyło się tylko na sło-
wach.
w języku włoskim – „Zachowanie
dziedzictwa – uniwersalne zobowią-
zanie”. Dlaczego minister rządu pol-
skiego chwali się przedstawicielo-
wi innego państwa działaniami
w zakresie konserwacji zabytków
i muzealnictwa? Odpowiedź jest
prosta:
„Możliwość przedstawienia
Ojcu Świętemu polskich prac w dzie-
dzinie konserwacji zabytków i mu-
zealnictwa to dla mnie wielki za-
szczyt. Była to podstawowa sfera mo-
ich wysiłków jako ministra kultury
i dziedzictwa narodowego. Wiem, jak
wielką wagę przywiązuje Stolica Apo-
stolska do kultury jako prawdziwego
fundamentu Europy. Przedstawię na-
sze wysiłki w sferze dziedzictwa kul-
turowego z podkreśleniem, że są one
ważną częścią zachowania pamięci
o chrześcijańskich korzeniach Euro-
py”
– powiedział minister
Ujazdow-
ski
, członek Opus Dei.
DP
KONIEC ŚWIATA
Jedna szósta obywateli USA
– 50 mln ludzi – jest święcie prze-
konana, że lada moment nastąpi ko-
niec świata, prawdopodobnie jesz-
cze za ich życia, i że Antychryst
jest już między ludźmi.
Nie ma to być taki „zwykły” ko-
niec, spowodowany wojną nuklear-
ną, katastrofą klimatyczną, zderze-
niem Ziemi z asteroidem itp., ale
kres dziejów według Biblii.
Mówią o nim bez przerwy fun-
damentalistyczni duchowni prote-
stanccy, powstają filmy i książki.
Trwa wypatrywanie znaków, sygna-
łów i porównywanie ich z biblijny-
mi przepowiedniami. W USA jest
to już cały przemysł apokaliptycz-
ny. Poważni eksperci wysuwają te-
zę, że konserwatywni, religijni re-
publikanie w rządzie
Busha
i Kon-
gresie USA mogą podjąć decyzje
o złowróżbnych konsekwencjach
(np. inwazja na Iran), sądząc, że nie
mają one znaczenia, bo koniec jest
bliski.
STATUA... PRZEPAŚCI
PS
Przepaść między zarobkami sze-
fów wielkich firm w USA a docho-
dami przeciętnych pracowników na-
biera kosmicznych rozmiarów.
Opublikowano właśnie raport
autorstwa Institute for Policy Stu-
dies. Obecnie szefowie zarabiają
więcej pieniędzy w ciągu jednego
dnia niż zwykli Amerykanie w cią-
gu całego roku. Przeciętna roczna
płaca prezesa dużej firmy wynosi
11 mln dol. Po ostatnim podnie-
sieniu płacy minimalnej – po raz
pierwszy od dekady, wbrew ostrym
sprzeciwom republikanów – wyno-
si ona 5,85 dol. na godzinę. Siła na-
bywcza takiego wynagrodzenia jest
o 7 procent niższa niż minimalnej
stawki przed 10 laty. Płace szefów
wielkich firm wzrosły w tym czasie
o 45 procent.
NEKRODYSPENSA
PP
ROMANS
KRUCHTOWY
Kończy się epoka, kiedy każdy
osobnik przystrojony w czarną su-
kienkę i koloratkę mógł poczynać
sobie niczym Bóg i car. Dosyć bo-
leśnie przekonał się o tym ks.
Ra-
fał
, wikary parafii pw. Chrystusa
Króla w Suwałkach, któremu skórę
przetrzepał... miejscowy organista.
Rzecz cała była utrzymywana
przez suwalską policję w całkowi-
tej tajemnicy, co wydaje się zrozu-
miałe w końcówce przykościółko-
wej IV RP, jednak w końcu spra-
wa się wydała. Organista
Janusz
B.
przyszedł do mieszkania wikare-
go w godzinach popołudniowych
i niezwykle gwałtownie zaczął się
dobijać do drzwi. Ksiądz Rafał chy-
ba domyślał się, o co chodzi, bo nie
chciał organisty wpuścić do środka.
Ten zdenerwował się nie na żarty
i naparł na drzwi tak mocno, że wy-
padły z zawiasami. Utorowawszy so-
bie drogę, zaczął okładać księdza...
kijem. Uderzył go kilkakrotnie
w plecy oraz głowę, po czym odwró-
cił się na pięcie i poszedł spokojnie
do domu. Pobity ksiądz zawiadomił
o całym zajściu policję.
Czym ksiądz wikary zasłużył so-
bie na garbowanie skóry? Policja
milczy jak zaklęta, jednak wróbelki
ćwierkają, że poszło o kobietę. Po-
dobno do przystojnego wikarego ma-
ślane oczy robiła jedna z pracują-
cych na plebanii młodych gospodyń,
o której względy zabiegał również
organista.
ŚWIĘTOKRADZCY
„A gdzie prezenty dla mnie?”
– tyle mówiła smutna mina
Bene-
dykta XVI
podczas audiencji
w Watykanie, na której przyjmo-
wał prezydenta Paragwaju
Oscara
Duarte Frutosa
. „Niestety, wa-
lizka z prezentami dla Waszej Świą-
tobliwości została podpie...lona na
lotnisku we Francji” – odpowie-
działy oczy prezydenta.
„Niech się dowiem przynaj-
mniej, co w niej było” – zwinęły
się w trąbkę usta Papy. „Poncho
w sześćdziesięciu kolorach, przety-
kane złotem, i liczne przedmioty ze
srebra” – wystękał Duarte. W tym
momencie stał się cud: święty ob-
raz w sali audiencyjnej zapłakał
krwawymi łzami.
PZ
CS
PŁONĄCA AFRYKA
Biskup siedlecki, „kierując się
dobrem wiernych”, postanowił
udzielić na piątek 2 listopada dys-
pensy od obowiązującej w tym dniu
wstrzemięźliwości od pokarmów
mięsnych. Tym samym katolicy
z diecezji siedleckiej mogą w Za-
duszki do woli i bezgrzesznie obja-
dać się szynką i schabowymi. Pod
dwoma wszakże warunkami – mu-
szą odmówić modlitwę „w intencji
Ojca Świętego” oraz spełnić poboż-
ny uczynek. Podobno niektórzy, po-
znawszy te warunki, rzucili się... na
owsiankę.
SIOSTRA GEJ
Palenie zniczy gdzie i kiedy tyl-
ko się da (ku radości ich producen-
tów) pomału urasta już do rangi
polskiej tradycji narodowej. Tym
razem pod hasłem: „Zapal światło
tam, gdzie go nie ma” bracia mniej-
si kapucyni z Krakowa postanowi-
li zorganizować pierwszą ogólno-
polską Noc Misyjną. W rocznicę
śmierci św.
Ojca Pio
grupy modli-
tewne oraz parafialne kółka misyj-
ne przeprowadzą akcję „Światło dla
Afryki”, polegającą na kupieniu
świeczki i postawieniu jej na... „pło-
nącym kontynencie afrykańskim”.
Palenie zniczy zaplanowano w po-
nad 20 miejscowościach na placach
kościelnych, miejskich rynkach lub
boiskach sportowych. Celem akcji
ma być propagowanie ducha mi-
syjnego na terenie Polski oraz po-
mocy duchowej i materialnej dla
misjonarzy w Afryce.
AK
MarS
Arcybiskup
George Niederau-
er
z San Francisco oskarżony został
o wywołanie „poważnego skandalu”.
Aktywiści katoliccy zarzucają
mu, że udzielił komunii dwóm prze-
branym za zakonnice aktywistom or-
ganizacji homoseksualistów, Sister
of Perpetual Indulgence, której
głównym zadaniem jest robienie so-
bie jaj z Kościoła kat.
Na łamach archidiecezjalnej ga-
zety abp Niederauer tłumaczy, że
nie rozumie zarzutów: zauważył
wprawdzie „dwie dziwnie ubrane
osoby, którym udzielił komunii”,
ale nie sądził, że ich habity są ele-
mentem happeningu. Parafia,
w której rzecz miała miejsce, sły-
nie z tego, że jest życzliwa gejom.
Tydzień przed mszą odprawianą
AK
PROWOKATORZY
DUCH ALBO ŚMIERĆ
Zanosi się na wielki skandal.
Międzynarodowa Organizacja Ate-
istów (FidA) zorganizuje wkrótce
zjazd w Toledo, połączony z pre-
zentacją obscenicznych zdjęć przed-
stawiających Chrystusa, Maryję i gro-
no świętych. Jakby mało było moc-
nych wrażeń, Ateistyczny Sobór To-
ledański odbędzie się w dawnym ko-
ściele, który pełni teraz rolę cen-
trum kultury. Organizatorom zjaz-
du, których potępili już hiszpańscy
biskupi i wiele organizacji, udało się
już jedno – sprowokowali Kościół
i zrobili sobie międzynarodową re-
klamę.
Jadwiga Ligocka
, przywódczy-
ni zbuntowanych betanek z Kazi-
mierza, jest ciężko chora na raka
krtani i nie może być przesłucha-
na przez prokuratora. Eksmitowa-
na guru siostrzyczek ma świado-
mość, że jej dni są policzone, ale
nie chce się poddać żadnej kuracji,
gdyż uważa, że pomóc jej może je-
dynie Duch Święty. Zdaniem stró-
żów prawa, postawa przełożonej
betanek to konsekwencja choroby
psychicznej.
A
ZNIECZULICA
BS
BS
„Zabiłem kobietę!” – krzyczał
ksiądz
Kazimierz G.
(lat 65), pro-
boszcz parafii Nawiedzenia NM Pan-
ny w Sejnach, biegając wokół zwłok
leżących na drodze. Do tragedii do-
szło w Ostrej Górze (woj. podlaskie).
Kapłan swoim mercedesem zmiótł
z drogi 39-letnią
Jolantę K.
, mat-
kę dwóch małych dziewczynek. Ich
ojcu obiecał modlitwę... To standard.
ZADANIE WYKONANE
BIBLIA PO CIEMKU
Minister kultury i dziedzictwa
narodowego na koniec kadencji od-
wiedził swego właściwego przeło-
żonego – papieża
Benedykta XVI
.
Przekazał raport o ochronie dóbr
Watykanu w Polsce. Minister, któ-
ry rozmawiał przez chwilę z Bene-
dyktem XVI, wręczył mu dokument
„Rynek chrześcijan nie jest do-
brze obsługiwany przez telefonię ko-
mórkową” – skonstatowano w bry-
tyjskiej firmie elektronicznej Ecu-
men i wyciągnięto z tego wnioski.
Za 6 funtów można ściągnąć Bi-
blię na komórkę. Telefon zapewnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]