fakty i mity 2012 643 26, Fakty i mity 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZAMACH NA DZIAŁKOWCÓW
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nrr 26 (643) 5 LIIPCA 2012 rr.. Cena 4,,20 złł (w ttym 8% VAT)
Kiedyś z kolegami wygrywał mecze. Teraz sam – już bez polskiej
drużyny – ma wygrać 2 miliony euro, które wypłaci mu UEFA.
Kazimierz Greń, który załatwił Lacie posadę prezesa PZPN,
opowiada „FiM”, jak z zera zrobił milionera.
Â
Str. 9
ISSN 1509-460X
Nr 26 (643)
29 VI – 5 VII 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Nowe państwo
No i objawiła się ONA – źródło wiedzy Jarosława Kaczyńskie-
go na temat sensacyjnej i tajemniczej „krótkiej listy” osób
do zlikwidowania. To profesor Jadwiga Staniszkis, krwistousta
muza polskiej prawicy. Okazuje się, że ta rzekoma lista to „nie
była żadna spisana lista, tylko luźna rozmowa”. No i Stanisz-
kis nie miała „na myśli fizycznej likwidacji”. Kto zatem miał
iść w ślady Petelickiego? Co miała na myśli Staniszkis? Za-
pewne NIC. Jak zwykle coś tam sobie chlapnęła…
8 proc. Polaków mocno wierzy w to, że katastrofa smoleńska
była zamachem. 25 proc. wierzy w ogóle – mocno lub słabo.
2 lata kłamstw przyniosły więc raczej mizerne skutki. Ale z tych
8 proc. bardzo wierzących może dobrze pożyć i „Gazeta Pol-
ska”, i koncern Rydzyka. Reszta Polaków już wie, że PiS-owskie
rewelacje mają wagę i powagę opowieści pani Staniszkis.
P
o niedawnym sondażu CBOS, który nie dawał Rucho-
kontrolę nad świeckimi, publicznymi szkołami. Kościół pa-
pieski to pasożyt żyjący kosztem państwa i obywateli. Stąd
biorą się dodatkowe opłaty za szkołę publiczną, która for-
malnie jest darmowa, za teoretycznie bezpłatne leczenie
w szpitalu itp.
Ruch Palikota złamał ową zmowę elit. Stał się śmier-
telnym wrogiem systemu. Uderzając w klerykalny sojusz
państwa i kleru, domaga się odzyskania wolności przez
obywateli we wszystkich wymiarach, także obyczajowych.
Palikot i jego ludzie chcą nowego państwa. Państwa, w któ-
rym będzie tylko jeden suweren – obywatele. I to oni bę-
dą kreować władze, a nie biskupi. Taki system zagraża
wszystkim partiom poza RP.
Po kłamliwej deklaracji premiera, jakoby Fundusz
Kościelny miał być zniesiony, koalicja klerykal-
na PO-PSL-PiS-SP zgodnie zagłosowała prze-
ciwko projektom RP i SLD, które to zniesie-
nie sankcjonowały. Klerykałowie dobrze
wiedzą, że państwo może z łatwością zrzu-
cić garb, jakim jest finansowanie
Krk. Pozwala na to konkordat,
pozwala konstytucja, a tak-
że ustawy zwykłe. Donald Tusk
przed głosowaniem 15 czerw-
ca powiedział, że na wszystko
musi być zgoda episkopatu.
Skłamał po raz drugi. Postano-
wił odświeżyć nadszarpnięty nie-
co sojusz z klerem, wymierzo-
ny w Polaków. Z Polakami trze-
ba byłoby prowadzić uczciwy dia-
log, zbiskupami jak zwykle moż-
na się dogadać pod stołem. Ci ostat-
ni dobrze wiedzą, że ich los zależy wyłącznie od państwa.
Liczba wiernych kurczy się z roku na rok. Nawet kościelni
eksperci szacują, że tylko 30 procent mieszkańców Polski
można określić mianem katolików. Hierarchowie robią jed-
nak wszystko, by pokazać świeckiej władzy oraz wiernym,
że mają wpływ na 96 procent społeczeństwa.
Bronią w ten sposób władzy i pieniędzy. Finanse Krk
to bowiem wielka szara strefa. Odważył się o tym powie-
dzieć w 1991 roku ówczesny dyrektor generalny Urzędu
Rady Ministrów Marek Pernal. Wszystko mógłby uporząd-
kować podatek kościelny, którego jak ognia (zwyjątkiem
tego piekielnego) boją się biskupi zdwóch powodów.
Po pierwsze: wystąpienie z Krk stanie się łatwe i proste,
a mit o 96 procentach upadnie. Jeden banalny formularz
przesłany urzędowi skarbowemu – i po sprawie. Po dru-
gie: czują strach przed ujawnieniem raportu o stanie ko-
ścielnej kasy i obawiają się ustanowienia społecznej kon-
troli nad nią. Doświadczenia Niemiec, Austrii i Szwajcarii,
gdzie wdrożono taki podatek, pokazują, że wierni bardzo
szybko wskazali duchownym ich miejsce. Teraz pan i wład-
ca stał się tam sługą czekającym pokornie na wypłatę. Do-
tyczyło to zarówno proboszczów, jak i biskupów. Du-
chowni zaczęli się łasić do wiernych i popierać ich oddol-
ne postulaty. Ktoś powie, że rolę podatku kościelnego mo-
że pełnić proponowany przez rząd odpis części PIT-u. Otóż
nie może. PIT to nie odrębny podatek kościelny na zasa-
dzie: uważasz się za wiernego danego kościoła – to płać
na jego utrzymanie. Polski PIT obejmuje tylko część oby-
wateli i nie daje podstawy do poddania finansów kościel-
nych pełnej kontroli ze strony państwa.
Dlaczego więc partie poza RP odrzucają ten pomysł?
Powtórzę – najłatwiej rządzi się ponad głowami społe-
czeństwa, mając za plecami cichego wspólnika, który w ra-
zie czego uspokoi nastroje, wytłumaczy „motłochowi”, że
zmiany są konieczne i że za wszystko odpowiada „post-
komuna”. A w ogóle, to ważniejsza od jakości życia do-
czesnego jest jakość życia po śmierci.
wi Palikota miejsca w parlamencie, zawyła z radości
cała prawica i pseudolewica. Z tęsknotą wyczekują teraz
kolejnych hiobowych wieści na temat RP, bo przecież każ-
dy wie, że badanie telefoniczne to raczej pic na wodę. Ale
fama poszła. Ośmieliło to część naszych wyborców, któ-
rzy zarzucają Ruchowi nieskuteczność i zajmowanie się tak
zwanymi tematami zastępczymi, typu krzyż sejmowy, le-
galizacja marihuany, związki partnerskie, zapłodnienie in vi-
tro, zamiast gospodarką i egzystencją Polaków. To nie
do końca prawda.
Nie należę do Ruchu Palikota i zupełnie obojętny jest
mi jego los. Gotów jestem zostać jego grabarzem. Oczywi-
ście pod warunkiem, że na jego miej-
sce powstanie partia doskonalsza
i bardziej skuteczna. I że przejmie
wszystkie postulaty RP. Ale to
obecnie nierealne. Klub Parlamen-
tarny Ruchu Palikota, którego je-
stem posłem, jest najbardziej ak-
tywny ze wszystkich – złożył naj-
więcej projektów ustaw, interpe-
lacji, zapytań. Posłowie RP roz-
bijają samorządowe kliki w tzw.
terenie, patrzą na ręce i rozli-
czają miejscowych kacyków, wy-
tykają sojusze z klerem i wypro-
wadzanie na jego interesy mi-
lionów publicznych złotówek. Dla-
czego? Bo są ideowi i jako jedyni
– spoza układów. Naturalnie tych wszystkich ini-
cjatyw nie nagłaśniają media powiązane różnymi nitecz-
kami z rządzącymi w Warszawie lub Pcimiu Dolnym. A tych
jest jakieś 99 procent. Media chętnie podejmują za to te-
mat Palikotowych happeningów – tych zpaleniem trawki
i sztucznym penisem. A to margines. Choć też konieczny,
ponieważ związek pomiędzy sprawami obyczajowymi a go-
spodarką i życiem społecznym jest faktem.
Wyborcy zarzucają też Klubowi RP, że poparł ustawę
emerytalną. I robią słusznie, bo to był błąd. Tyle że przy tym
głosowaniu nie obowiązywała dyscyplina, a kilku posłów
(w tym ja) się wyłamało. Nie można więc mówić, że
Ruch Palikota głosował za reformą. Dlaczego Janusz Pali-
kot nie postawił jako warunku poparcia żądań dekleryka-
lizacji? Nie mógł. Niestety, w dzisiejszym Sejmie nie ma
większości zdolnej do przeprowadzenia takiej operacji.
Musimy tutaj wrócić na chwilę do historii. W podob-
ny sposób jak RP media liberalne i prawicowe traktowa-
ły na początku lat 90. lewicę spod znaku Socjaldemokra-
cji RP. Metodą ośmieszania, wyzywania oraz dzielenia
na dobrych i złych złamano kręgosłup tej formacji. Liderzy
SdRP, a potem SLD zaakceptowali w końcu system, w któ-
rym hierarchia Kościoła watykańskiego ztylnych siedzeń
swoich limuzyn steruje władzą świecką. Zgodziła się też
na to wyrosła zkontestacji tejże władzy Samoobrona. Ruch
Palikota jest pierwszą partią, która w słowach i czynach
zanegowała ten układ; neguje fundament państwa na nim
zbudowany. Państwa, w którym ordynariusz watykański
współrządzi województwem, biskup diecezjalny – jego czę-
ścią, dziekan – miastem lub powiatem, a proboszcz – gmi-
ną czy dzielnicą.
W takim systemie, w ramach sojuszu z duchownymi
(bo przecież nie z wiernymi), można było wprowadzić dra-
końską ustawę antyaborcyjną, szykanować gejów czy
pod płaszczykiem ochrony uczuć religijnych w prawie kar-
nym utrzymać cenzurę twórczości artystycznej. Stąd wzię-
ło się też OFE poparte przez biskupów, którzy – w zamian
za przywileje dla swojej firmy – akceptowali wszystkie naj-
bardziej antyspołeczne pomysły pseudoliberałów. W ra-
mach wzajemnego z nimi układu na prowincji przejmują
Panowie Wojewódzki z Figurskim „zażartowali” w swoim sty-
lu z – nomen omen – stosunku Polaków do Ukrainek. Nikt
się nie śmiał, za to posypały się gromy i sankcje. Wojewódz-
ki był zdziwiony, że musi tłumaczyć się z dowcipu. Nieśmia-
ło podpowiadamy – żart, z którego śmieje się tylko jego twór-
ca, nie świadczy o poczuciu humoru najwyższych lotów.
Minister Michał Boni, który negocjuje z Kościołem zamianę
Funduszu Kościelnego na odpis z podatków, wyjawił, że w opła-
caniu składek duchownym nie widzi szczególnego przywileju
dla kleru. Wszak „opłacamy także składki za bezrobotnych”.
Jeżeli polityk nie widzi różnicy pomiędzy sytuacją bezrobot-
nego a sytuacją księdza oraz pomiędzy opłacaniem wszyst-
kich składek, a opłacaniem tylko zdrowotnej, to nadaje się
chyba tylko do dymisji. Albo na ministra!
„Nie mam zamiaru robić z PO jakiegoś ruchu jakobińskiego”
– obiecał katolickiemu tygodnikowi premier Donald Tusk.
Ależ wierzymy! Nam zupełnie wystarczyłoby, gdyby członko-
wie Platformy byli prawdziwymi, a nie farbowanymi na klery-
kalną modłę liberałami. Jak liberałowie w Szwecji albo w in-
nych Niemczech.
Do czego służy europoseł? Taki na przykład prof. Mirosław Pio-
trowski z PiS napomina brytyjski dziennik „The Guardian”.
Cóż złego uczynili Brytyjczycy? Napisali o antysemityzmie śro-
dowiska radiomaryjnego. Piotrowski chce, aby przeprosili za to
Rydzyka i „sprostowali oszczercze informacje”. Obawiamy się
jednak, że „sprostowana” prawda będzie po prostu kłamstwem.
Ksiądz Józef Świerczek, polski proboszcz pod Wiedniem, okrył
się złą sławą, bo nękał powszechnie lubianego przez parafian
geja, kościelnego aktywistę. Świerczek, przy medialnym obu-
rzeniu i braku poparcia ze strony własnego biskupa, udał się
na bezterminowy urlop. Ale zła sława go dopadła – ujawniła
się w mediach jego była kochanka… No i teraz jest jeszcze
większy wstyd, choć konserwatywne środowiska katolickie bro-
nią księdza: duchowny zgrzeszył, ale już nie grzeszy, bo to by-
ła tylko kochanka – argumentują. A ten zły gej ciągle brnie
w grzechu, bo żyje w… stałym związku. Stałość uczuć i wier-
ność zobowiązaniom to najwyraźniej największe zagrożenia
dla zbawienia katolickiej duszy.
Reakcja papieża na aferę pedofilską jest oceniana negatywnie
przez 73 proc. amerykańskich katolików. Ponad 60 proc. z nich
uważa poglądy Benedykta XVI za zacofane (zwłaszcza poglą-
dy na antykoncepcję i rolę kobiet w Kościele). Ale jedna cy-
fra jest jeszcze ciekawsza – już co czwarta osoba wychowa-
na w wierze katolickiej w USA porzuciła Kościół.
Z błogosławieństwem Watykanu dokonał się w Paragwaju bez-
krwawy zamach stanu. Partie opozycyjne wobec lewicowego
prezydenta Fernanda Lugo (były biskup) przegłosowały jego
dymisję w parlamencie pod pretekstem niepanowania nad sy-
tuacją w kraju. Prezydent ustąpił, aby uniknąć przelewu krwi.
Słowacja jest krajem o rekordowej w Unii liczbie dni świątecz-
nych – 16 w roku. Lewicowy premier postanowił w ramach
oszczędności zlikwidować dwa – jedno państwowe i jedno ko-
ścielne (Siedmiu Boleści Maryi – 15 września). Protestuje prze-
ciwko temu tamtejszy episkopat, ale nie dlatego, że lubi te
boleści, tylko dlatego, że… złamano konkordat. Obawiamy
się, że jedynym skutkiem tej debaty będzie pomysł świętowa-
nia maryjnych boleści w Polsce – przecież nie możemy być
gorsi niż jakaś tam Słowacja!
Na Węgrzech skandal po ujawnieniu, że pracownia genetycz-
na wynajmująca pomieszczenia na uniwersytecie budapeszteń-
skim wydała jednemu z posłów zaświadczenie o… czystości
rasowej. Deputowany chciał, aby sprawdzono, czy ma w sobie
„geny żydowskie lub cygańskie”. Deputowany należy do skraj-
nie prawicowej partii Jobbik. W Polsce skrajna prawica zado-
wala się zaświadczeniami od proboszcza i poparciem biskupa.
W Atenach grupa pobożnych gorliwców za pomocą jaj i bu-
telek z wodą zaatakowała Paradę Równości. Wcześniej marsz
gejów i lesbijek ostro skrytykował Antymos, metropolita Sa-
lonik (główny grecki hierarcha). To się nazywa chrześcijań-
skie nadstawianie drugiego policzka. Tyle że cudzego!
JONASZ
Nr 26 (643)
29 VI – 5 VII 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
Pamiętajmy o ogrodach
Pamiętajmy o ogrodach
W
Polsce jest 5 tys. ogro-
dów działkowych,
a na nich ponad 967
tys. działek. Wszyst-
ko na powierzchni 44 tys. ha. Dla
działkowców ogrody są miejscem wy-
poczynku, relaksu, kontaktu ze zna-
jomymi i przyrodą. Nierzadko sta-
nowią jedyną dostępną formę rekre-
acji dla osób o niskich dochodach.
A poza tym – wpisały się na trwałe
w polski krajobraz. Niektóre funk-
cjonują od kilkudziesięciu, a nawet
ponad 100 lat. Gospodarowały na
nich kolejne pokolenia.
Polski Związek Działkowców
(PZD), który stoi na straży ładu
w tym morzu zieleni, zrzesza po-
nad milion osób, co razem z człon-
kami ich rodzin daje 4–5 mln ludzi
żywotnie zainteresowanych tym, aby
ich azyl, miejsce odpoczynku, czę-
sto jedyne, na jakie ich stać, nie zo-
stało im wydarte i zalane betonem
pod kolejną miejską inwestycję.
„Istnienie i rozwój ogrodów jest
przejawem świadomej polityki państwa
w zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa”
– tak zapisano w art. 1 ustawy o ro-
dzinnych ogrodach działkowych. Da-
lej jest o tym, że pełnią pozytywną ro-
lę w urbanistyce, w ekosystemie miast
i gmin, stanowią tereny zielone.
Ta ustawa zapewnia działkow-
com szereg fundamentalnych praw,
dzięki którym mogą bezpiecznie ko-
rzystać ze swoich działek: m.in. pra-
wo do bezpłatnego używania grun-
tów; własność nasadzeń i obiektów
usytuowanych na działce; zwolnienie
podatkowe z tytułu użytkowania
działki; odszkodowanie za utraconą
Wartość ziemi, na której znajdą się ogródki
działkowe, w skali kraju jest szacowana
na dziesiątki miliardów złotych. To łakomy kąsek
dla deweloperów i polityków.
tereny, w pełni uzbrojone. Jest wie-
lu chętnych na to, aby je szybko prze-
jąć i zarobić, co się tylko da. Na prze-
szkodzie stoi tylko ustawa o ROD
i organizacja Polski Związek Dział-
kowców – twierdzi
Barbara Kokot
,
prezes OZ w Bydgoszczy.
Że trafiła w sedno, potwierdza
Jacek Bielecki
, dyrektor general-
ny Polskiego Związku Firm Dewe-
loperskich. –
Dla deweloperów te-
reny działek byłyby bardzo atrak-
cyjne: wdobrych dzielnicach, bli-
sko centrum, wokół są drogi i ka-
nalizacja
– przyznał szczerze.
Sami działkowcy, jak również
przedstawiciele PZD, nie zgadzają
się na zmiany w chroniącej ich usta-
wie. Dla nich to bowiem początek
końca ich małej sielanki.
Pod petycją w obronie ustawy
zebrano 620 tysięcy podpisów, a ty-
siące apeli, stanowisk i listów tra-
fiło do przedstawicieli władz. Dział-
kowcy zaskarżyli całą ustawę o ro-
dzinnych ogrodach działkowych. Za-
grożony jest byt ogrodów i działek.
Zmiana dotychczasowej ustawy
o ROD oznacza bowiem dla dział-
kowca: czynsz dzierżawny (od kil-
kuset do 20 tys. rocznie za dział-
kę); podatki (nawet do 700 zł rocz-
nie za działkę i altanę); utratę obec-
nych praw do działki; utratę wła-
sności naniesień i nasadzeń na dział-
ce; zniesienie ograniczeń w likwi-
dacji ogrodów; podporządkowanie
ogrodów gminom; utratę własnego
samorządu.
28 czerwca bieżącego roku sę-
dziowie Trybunału Konstytucyjnego
pochylili się nad jej losem. Wyroku
nie poznamy przed oddaniem tego
numeru „FiM” do druku. Ale nasz
naczelny – poseł
Kotliński
– lobbu-
je w Sejmie w interesie działkowców,
a my trzymamy za nich kciuki!
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
Fot. Ariel Kowalczyk
własność i prawo do działki zamien-
nej na wypadek likwidacji ogrodu
i przejęcia działki po zmarłym dział-
kowcu przez jego bliskich. W 2010
r. konstytucyjność całej ustawy pod-
ważył
Lech Gardocki
, wówczas
pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
Działkowcy zastanawiają się, dlacze-
go, skoro nie było takich spraw w są-
downictwie, które dawałyby asumpt
do podobnego działania. Co wię-
cej, zaskarżył ją dopiero po 7 la-
tach nienagannego funkcjonowania.
Ogrody nie przeszkadzają bynajmniej
samorządom, o czym świadczy fakt,
że ich przedstawiciele jak kraj dłu-
gi i szeroki przesyłają stanowiska po-
parcia dla PZD. Uważają bowiem
– jak choćby
Zbigniew Burzyński
,
prezydent Kutna – że „rodzinne
ogrody stanowią enklawę zieleni
i wpisały się w krajobraz miasta, są
cennym miejscem aktywnego wy-
poczynku i spotkań”.
Komu więc tak naprawdę za-
leży na tym, aby „uwolnić” tere-
ny, na których znajdują się rodzin-
ne ogrody działkowe (ROD-y)?
Czy rzeczywiście – jak uważa poseł
Janusz Piechociński
z PSL – wnio-
sek został złożony pod naciskiem sił
politycznych? Niewątpliwie sprze-
daż terenów działkowych byłaby
łatwym sposobem na doraźne zała-
tanie dziury w budżecie…
– Dzisiaj tylko dzięki ciężkiej pra-
cy i nakładom finansowym wielu po-
koleń działkowców są to atrakcyjne
O obecnej sytuacji ROD „FiM” rozmawia-
ją z Izabelą Ożegalską, prezes PZD w Okrę-
gowym Zarządzie Łódzkim.
– Jako działkowcy czujecie się uprzywi-
lejowani z uwagi na zapisy ustawy o ROD?
– Ogrody działkowe to tak naprawdę
świadczenie socjalne państwa na rzecz nieza-
możnej grupy społecznej. Dlatego też w usta-
wie wprowadzone są pewne przywileje. Dział-
ki w ROD mają ludzie niezamożni. Dziś wie-
lu to emeryci, są także młodzi ludzie z dzieć-
mi. Trzeba pamiętać i o tym, że tereny do-
staliśmy nieodpłatnie w użytkowanie wieczy-
ste, a działkowcy nie są właścicielami ziemi,
tylko nasadzeń i naniesień.
– W ustawie jest zapis o tym, że ogro-
dy mają być dostępne dla ogółu społeczeń-
stwa. Jak to się ma do rzeczywistości?
– To, że furtka nie jest otwarta na oścież,
nie znaczy, że nie można wejść na teren ogro-
du. Tam, gdzie jest zapotrzebowanie na zie-
leń, ogrody działkowe pełnią funkcję parków.
Przychodzą mamy z dziećmi na place zabaw,
a mieszkańcy osiedli na spacery. Organizuje-
my dni działkowca, dzieci przychodzą na lek-
cje botaniki czy biologii, w niektórych ogro-
dach organizuje się wczasy dla seniorów wspól-
nie z Polskim Komitetem Pomocy Społecz-
nej. Ci ludzie korzystają z infrastruktury, w któ-
rą inwestujemy.
– Za czyje pieniądze realizowane są
te inwestycje?
– Działkowców. To są pieniądze ze skła-
dek członkowskich (obecnie 0,19 gr za metr
działki miesięcznie –
dop. red.
).
– A wsparcie ze strony budżetu pań-
stwa?
– Państwo nie daje nam nawet złotówki.
Nawet na usuwanie skutków powodzi. Dla-
tego tak staramy się zarządzać składkami,
żeby nie wydawać wszystkiego na bieżącą dzia-
łalność. Nadwyżki przekazujemy na fundusz
rozwoju; część pieniędzy trafia też do fundu-
szu samopomocowego.
– No ale przecież, co wielu boli, nie
płacicie podatków.
– Zwolnienie z podatków to nie przywi-
lej, a pewna świadoma polityka państwa, któ-
ra wynika właśnie z faktu, że ogrody przezna-
czone są dla najmniej zamożnej części spo-
łeczeństwa.
– Według pierwszego prezesa Sądu Naj-
wyższego niekonstytucyjny jest m.in. przy-
mus zrzeszania się działkowców w PZD.
– Nie ma przymusu posiadania działki
w ROD. Każdy ma wybór. A jeśli się decydu-
je, musi uwzględnić, że w tym ogrodzie dział-
kowym panują pewne zasady, których nie moż-
na wysnuć z innych przepisów. Polski Zwią-
zek Działkowców to nikt inny, tylko sami dział-
kowcy. Gdyby nie było przepisów ustanowio-
nych przez związek, dopiero wówczas na dział-
kach zapanowałby bałagan, chaos i zamiesza-
nie. Jeżeli nie będzie tego regulaminu we-
wnętrznego, zacznie się dzikie budownictwo
lub prowadzenie działalności gospodarczej.
– No właśnie, w raporcie NIK zapisa-
no, że na terenie ogrodów działkowych
mieszkają tysiące dzikich lokatorów.
– Zacznijmy od wyjaśnienia, że ów raport
NIK (kontrolę gmin pod kątem realizowania
ustawy o ogrodach działkowych NIK prowa-
dził w roku 2010 –
dop. red.
), powszechnie
cytowany jako dowód na to, że na działkach
panuje bałagan, okazał się bublem, za który
publicznie przepraszał sam wiceprezes NIK-u
Marek Zająkała! Gdyby nas bardziej wspierały
organy publiczne, tzn. gdyby urzędy nie mel-
dowały ludzi w ogrodach działkowych, a nad-
zór budowlany był bardziej aktywny i wtedy,
kiedy my zgłaszamy takie samowole, dawał
nakazy rozbiórki i pilnował, żeby zostały prze-
prowadzone, to w ogóle nie byłoby takich przy-
padków. Ale to i tak jest zjawisko incydental-
ne. W Łodzi po skontrolowaniu przez NIK 845
działek postępowanie zostało wszczęte w sto-
sunku do jednej! W ustawie jest powiedzia-
ne, że działka w ROD nie może być wykorzy-
stywana do zamieszkiwania i do prowadzenia
działalności gospodarczej. My jako związek
wprowadzamy wewnętrzne przepisy, które ma-
ją pomóc w realizacji tego zapisu. Dyscypli-
nujemy działkowców.
– To dlatego powstały stowarzyszenia
poszkodowanych przez PZD?
– Jeśli ktoś sprzedaje swoje mieszkanie
i kupuje działkę po to, żeby na niej przez ca-
ły rok mieszkać, a teraz mówi, że mu się krzyw-
da dzieje, bo związek chce go przywołać do po-
rządku, to o jakiej tu krzywdzie mowa?
– Co będzie, jeśli TK uchyli ustawę?
– Działkowcy z użytkowników staną się
dzikimi lokatorami. Będą pozbawieni nale-
żytej ochrony prawnej wynikającej z posia-
dania statusu użytkownika działki. Da to gmi-
nom możliwość łatwiejszego przejmowania te-
renów ogrodów. A jeśli zechcą to zrobić, dział-
kowcom pozostanie opuścić teren i posprzą-
tać po sobie. Nawet nie będzie podstawy do te-
go, aby ubiegać się o odszkodowanie. Liczy-
my na to, że TK, rozpatrując tę sprawę, weź-
mie również pod uwagę skutki, jakie wywoła
to orzeczenie.
Rozmawiała
OKSANA HAŁATYN-BURDA
– Zarzuca się Wam, że blokujecie roz-
wój miast.
– To nieprawda. I nie są to puste słowa, ale
codzienność – w Gdańsku stadion na EURO
powstał na terenie ogrodów działkowych, prze-
kazaliśmy też tereny pod budowę Trasy Siekier-
kowskiej w Warszawie. Biblioteka uniwersytec-
ka w Bydgoszczy powstała na miejscu zlikwido-
wanego ogrodu „Swoboda”; także część infra-
struktury stadionu w Poznaniu zbudowano na te-
renach oddanych przez działkowców. Związek
powstał w 1981 r. Dostaliśmy wówczas w za-
rząd nieużytki, ugory. W Łodzi były to tereny
położone wzdłuż kolei obwodowej, w szczerym
polu, bez komunikacji, bez dojazdu, bez wody
czy energii. Tereny, których nikt nie chciał. To
związek inwestował i budował te ogrody. Od po-
nad 30 lat modernizujemy starą infrastrukturę.
Staramy się robić wszystko, żeby w ogrodach by-
ło widać XXI wiek. Teraz, kiedy miasto się
rozrosło, znalazły się strefie zurbanizowanej,
więc są to tereny atrakcyjne. Tak było w każ-
dym dużym mieście. Dlatego nie można mó-
wić, że my zajęliśmy cenne tereny. Trzeba po-
stawić odwrotną tezę – że te tereny stały się
atrakcyjne właśnie dlatego, że powstały tam ogro-
dy działkowe. Czy każdy skrawek miasta nale-
ży zabetonować? Ogrody istnieją w całej Euro-
pie. W Niemczech jest nawet więcej działkow-
ców niż w Polsce. Ich działki też są miastach
i nie tylko nie są zwalczane, ale wręcz otrzymu-
ją wsparcie publiczne, dotacje i dopłaty. Tam
władze rozumieją, że ogrody, jako tereny zielo-
ne, tworzą wartość dodaną aglomeracji.
Nr 26 (643)
29 VI – 5 VII 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Chwała dziwkom
Prowincjałki
Na plebanię w Morągu przyszedł
zrozpaczony mężczyzna. Sugestyw-
nie opowiedział księdzu tragiczną historię śmierci swej 6-letniej córki i choroby
żony, pogrążającej się w nieopisanej wprost żałobie. 180 zł, które chciał poży-
czyć od dobrodzieja, miało rozpacz matki osłodzić. Ksiądz w pierwszym odru-
chu pożyczył. A że nie dawało mu to spokoju, ruszył na poszukiwania żałobni-
ka. W końcu 39-letniego
Mariusza K.
znalazł biesiadującego pod jednym z lo-
kalnych sklepów. Za oszustwo grozi mu do 8 lat. Tym bardziej że 2 dni później,
lejąc obficie łzy, naciągnął na 200 zł księdza i jego gospodynię w Bisztynku.
ŁAMACZ KSIĘŻOWSKICH SERC
Niedawno oglądaliśmy w kinach
film „Sponsoring”. Bohaterki stu-
dentki puszczały się, bo… no bo
lubiły się puszczać.
Ot i wszystko. Innej filozofii nie
było. Dziewczyny chciały seksu i róż-
nych zbytków za cieleśnie zarobione
pieniądze. Klientów same sobie wy-
bierały.
Małgorzata Szumowska
,
reżyserka, przed kręceniem przepro-
wadziła wywiady środowiskowe z utrzy-
mankami polskimi i francuskimi (ak-
cja rozgrywa się w Paryżu).
– Myślałam, że będą mówiły:
„O Jezu, jestem biedna, nie mam pie-
niędzy na studia, na życie, na jedze-
nie, muszę to robić”.
Od żadnej takich tekstów nie usły-
szałam – opowiadała Szumowska.
– Wiele tych dziewczyn w tygodniu
pilnie się uczy, a w weekendy idzie
do baru i później uprawia seks z przy-
padkowymi partnerami. Doszły więc
do wniosku, że na tej przyjemności
mogą jeszcze zarobić…
Temat jest na topie. Do kin
wszedł dokument pt. „Chwała dziw-
kom”. Dla widzów o mocnych ner-
wach i takich, których nie zawstydzi
oglądanie nieudawanego seksu na
ekranie. Po prawie dwóch godzinach
patrzenia można wyciągnąć optymi-
styczny dla katolików wniosek: pro-
stytutki to najbardziej bogobojne isto-
ty na świecie! Zaczyna się od Tajlan-
dii. Młode tajskie prostytutki modlą
się do świętej figurki. Proszą o klien-
tów i powodzenie w dziwkarskim fa-
chu. Na co mogą liczyć, kiedy modły
zostaną wysłuchane? Ano na to, że
jakaś dobra pani, najczęściej ekspro-
stytutka, uzna, że warto je wymalo-
wać i wystroić, bo są na tyle ładne.
Wtedy trafią do oszklonego pomiesz-
czenia, gdzie trwa zabawa w bydło
i najemców. Klienci są po drugiej stro-
nie szyby, naradzają się i wybierają.
Opiekun przybytku przechadza się
i doradza. Brzydsze dziewczyny są
tańsze. Każda ma tabliczkę z przy-
dzielonym numerem.
Większość klientów jest pożenio-
na. Udanie nawet! Powtarzają stare
jak ta profesja frazesy: żona się ze-
starzała, zbrzydła, trochę znudziła…
Tajskie burdele odwiedzają goście
z całego świata.
Kiedy przetrawimy oglądanie taj-
skiego syfu, bedzie jeszcze gorzej…
Bangladesz. Tak zwana dzielnica bur-
deli. „Jeśli Bóg da, będziesz miała wie-
lu klientów” – mówi „opiekunka” swo-
jej nastoletniej podopiecznej. Czyli też
jest bogobojnie! Życie tamtejszych
kurtyzan sprowadza się do całodzien-
nego żebrania o klientów. Wiele
dziewczyn na pewno nie łapie się
na przepisowe polskie 15 lat, po któ-
rych prokurator nie przeszkadza. Ma-
ją klitki do obsługi, w których mieści
się tapczanik i miska z wodą. Opie-
kunki rozdają kondomy, „bo AIDS”.
Każdy kącik do płatnej miłości jest
odpowiednio wymodlany i okadzany.
Na koniec Meksyk. Lumpiarska
dzielnica, podobna do tej w Bangla-
deszu. Prostytutki meksykańskie też
się modlą, a jakże! One z kolei skła-
dają ręce do Matki Boskiej Śmier-
ci. Ich święta
Santa Muerte
to taki
ludzki szkielecik odziany w tunikę
lub habit z kapturem. Trzyma kosę,
która oznacza, że wszyscy jesteśmy
równi wobec śmierci – i król, i pro-
stytutka właśnie.
Tamtejsze damy lekkich obycza-
jów proszą Mateczkę o litościwy ko-
niec. I to jak najszybciej. I co powie-
cie?
Santa Muerte
często wysłuchuje
tych modlitw.
JUSTYNA CIEŚLAK
Na korytarzu gimnazjum im. kard.
Stefana Wyszyńskiego w Redziko-
wie była msza. Zamiast lekcji – bo obchodzono święto patrona. Oburzyli się ro-
dzice. Dyrekcja wytłumaczyła, że na mszę w szkolnym holu, na którą spędzo-
no całą uczniowską brać, zgodę wydała, żeby – tu cytat – „wszystko poszło…
szybko i sprawnie”.
MSZA SZAST-PRAST
90-letnia mieszkanka Hajnówki do-
stała wezwanie do uiszczenia opła-
ty dodatkowej za parkowanie samochodu. Najpierw zdębiała, bo od dawna na-
wet nie porusza się o własnych siłach, a w końcu zaangażowała najbliższą ro-
dzinę w rozszyfrowywanie tajemniczego monitu. Głowili się, głowili, aż w koń-
cu ktoś sobie przypomniał, że ostatni raz ze strefy płatnego parkowania korzy-
stali przed szpitalem. Tylko że to było ponad 5 lat temu! Tyle właśnie czasu po-
trzebowali białostoccy urzędnicy, żeby się doliczyć brakujących w kasie 50 zł…
KSIĘGOWOŚĆ NIERYCHLIWA…
Radni gminy Markuszowa nie byli
zadowoleni z pracy wójta
Andrze-
ja Rozwałki
, więc stosowną uchwałą obcięli mu pensję. Znacząco, bo niemal
o 2 tys. zł brutto. Na to pan wójt zgodzić się nie zamierza, więc wytoczył pro-
ces… urzędowi gminy. Temu samemu, którym kieruje! Chce za straty mate-
rialne rekompensaty w wysokości 25 tys. zł. I tak naprzeciw pana wójta sta-
nie przed sądem pracownik gminy przez pana wójta wytypowany.
Opracowała WZ
SĘDZIA WŁASNEJ SPRAWY
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Śmierć generała Petelickiego jest tragedią, ale to, co prawicowa nekrofilia
z pisoidalnego świata z nią wyprawia, nadaje się tylko na kpienie i polito-
wanie. Włącznie z tajemniczą „krótką listą” prezesa Kaczyńskiego złożoną
z osób źle mówiących o początkach, czy o całej transformacji i przeznaczo-
nych do likwidacji. Jakieś horrendum! Jak dotąd jedyną „krótką listą” była
ta jego brata.
(Waldemar Kuczyński, ekonomista i publicysta)
Miałem odprezydenta Kaczyńskiego ofertę lotu doKatynia. Odmówiłem. Nie
jestem drzewcem, na którym przypina się sztandar.
(Jan Englert, aktor)
WBiblii jest napisanych pełno bzdur. Nawet teologowie mówią, że to bzdu-
ry, a pan jest inkwizytorem i talibem.
(poseł Armand Ryfiński, Ruch Palikota,
do Stanisława Koguta, senatora PiS, w debacie nt. skazania Dody)
Autorzy Biblii (której?) byli napruci i upaleni jakimś ziołem, latali na bez-
załogowych pterodaktylach i legitymizowali zbrodnicze działania kogoś, ko-
go imienia nawet nie wymieniali, a także pochwalali przemoc, gwałty i inne
przestępstwa, motywując to racjami religijnymi.
(Roman Kurkiewicz, redaktor naczelny „Przekroju”)
Do Polski wkroczyła cenzura religijna.
(Wojciech Maziarski, publicysta, o wyroku na Dodę)
Doda i tak łagodnie obeszła się z autorami Biblii.
(dr hab. Wojciech Krysztofiak, logik i filozof)
Na Uniwersytecie Papieskim w Krakowie przeprowadzono badania na te-
mat eutanazji z udziałem studentów i aż 60 proc. było za.
(dr Teresa Weber, lekarz specjalista medycyny paliatywnej)
Rząd terroryzuje związkowców, pilnuje, aby tysiące jego krytyków nie mogły
zarobić na życie. Po co grozi narodowi wprowadzeniem stanu wojennego?
(Marcin Masny, tygodnik katolicki „Niedziela”)
Wybrali: AC, ASz
L
udzie nierozumiejący tego, co się wokół nich
Zauważono silny związek pomiędzy raczej niską inte-
ligencją a przekonaniami prawicowymi. Osoby mniej
rozgarnięte stosunkowo częściej charakteryzowały się
przekonaniami rasistowskim i homofobicznymi, skłon-
nością do zachwytu nad autorytetami i potrzebą silnej
władzy. Jak to wyjaśnić? Otóż sformułowano hipotezę,
że osoby mniej inteligentne gorzej rozumieją świat,
a w związku z tym silniej przeżywają rozmaite lęki.
Strach z kolei sprawia,
że są bardziej agresywne
i skłonne do uciekania się
pod parasol napastliwej,
wykluczającej retoryki po-
litycznej skierowanej prze-
ciwko „obcym”.
Nie wydaje mi się przy tym, abyśmy byli społeczeń-
stwem jakoś szczególnie mniej rozgarniętym od innych.
Przeciwnie – na przykład polscy uczniowie mają niezłe
wyniki w porównaniu nawet z niektórymi znacznie bar-
dziej zamożnymi społeczeństwami. Kluczową sprawą
wydaje się raczej strach. W naszym społeczeństwie gwał-
townie narasta rozwarstwienie społeczne, a zabezpie-
czenia socjalne są bardziej niż skromne. Z powodu ży-
cia w stałym lęku egzystencjalnym – przed bezrobociem,
utratą mieszkania, brakiem środków na zaspokojenie
najbardziej podstawowych potrzeb – ludzie mają silne
poczucie niepewności i zagrożenia, a to powoduje, że
prawicowy światopogląd i retoryka nie tylko znajdują
nowych wyznawców, ale także stają się dla wielu śro-
dowisk od kolebki aż po grób jedynym dostępnym ho-
ryzontem myślowym. W tej dezorientującej mgle lęku
grasują apostołowie uprzedzeń i kłamstw spod znaku
PiS i Krk. Wyjściem z tego impasu byłyby reformy spo-
łeczne i gospodarcze pozwalające na wydostanie się z at-
mosfery codziennej niepewności.
dzieje, bardziej się boją. A przestraszeni chęt-
niej głosują na prawicę. I już wiadomo, dlaczego
Rydzyk z Kaczyńskim ciągle straszą swoich wy-
znawców.
Dwa tygodnie temu („FiM” 22/2012) pisaliśmy
na tych łamach o tym, że polscy eurodeputowani gło-
sowali ostatnio przeciwko walce z homofobią. Portal
EUobserver.com – na pod-
stawie wieloletnich obser-
wacji głosowań – doniósł
w tych dniach, że jest to
stała skłonność Polaków
z Parlamentu Europejskie-
go. Tylko 20 proc. naszych
eurodeputowanych jest skłonnych popierać prawa
mniejszości seksualnych –
to najgorszy wynik wśród
27 krajów Unii
. Polska różni się pod tym względem
wyraźnie na niekorzyść nawet od dwóch innych skraj-
nie homofobicznych krajów Europy Wschodniej – Li-
twy i Łotwy.
Skąd się nam przyplątała taka skłonność do homo-
fobii, identyfikowana raczej z prawicowym światopo-
glądem? Oczywiście wpływ nauczania Kościoła (a co
za nim idzie – także katolickich norm kulturowych
rozpowszechnionych w społeczeństwie) jest pierwszo-
rzędny. Ale nawet uznanie tego faktu nie wyjaśnia jesz-
cze, dlaczego ten wpływ jest taki głęboki i dlaczego
tak długo się utrzymuje.
Nieco światła rzucają w tej kwestii niedawno opu-
blikowane w „Psychological Science” badania kana-
dyjskich naukowców. Otóż przeanalizowali oni wyni-
ki brytyjskich wieloletnich badań obejmujących aż 15
tys. badanych. Badano ich poziom inteligencji za mło-
du oraz, po latach, poglądy polityczne i światopogląd.
RZECZY POSPOLITE
Prawica strachu
ADAM CIOCH
Nr 26 (643)
29 VI – 5 VII 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
– tak jak sobie zaplanował – w cen-
trum ogrodu, ale upiera się, by pro-
boszczowska rezydencja stanęła
na miejscu starej. Oburzony ksiądz
argumentuje: „Na czas budowy na
miejscu starej plebanii nie mam
gdzie mieszkać!”. Do tego jeszcze
wiele osób wciąż go krytykuje i bez-
czelnie dopytuje się, skąd bierze
pieniądze. A przecież powinni się
cieszyć z księżowskich inwestycji
i docenić, że do wielu z nich łaska-
wie dokłada z własnej kieszeni (jak
twierdzi…), czyli z należnych mu
prawem kościelnym intencji, ślu-
bów, chrztów i pogrzebów.
RELIGIA
OBOWIĄZKOWA?!
TĘSKNIĄ
ZA HITLEREM
Biskupi domagają się wprost
od rządu umieszczenia religii (i ety-
ki) na liście przedmiotów obowiąz-
kowych. Oficjalnie chodzi o to, aby
samorządom nie przyszło do głowy
kasować za nauczanie religii pienię-
dzy od rodziców (jak za inne przed-
mioty nadobowiązkowe) albo ogra-
niczyć liczbę zajęć katechezy. Jeśli
żądania biskupów będą zrealizowa-
ne, oznacza to przymusową katoli-
cyzację. Wszak spora część nauczy-
cieli etyki to katecheci.
Na Podlasiu wybuchł skandal,
po tym jak „Gazeta Współczesna”
opublikowała reportaż o mniejszo-
ściach seksualnych w regionie.
W debacie internetowej niektórzy
uczestnicy żałowali, że „brakuje Hi-
tlera i Stalina”, aby zrobić porzą-
dek, i że „przydałoby się getto dla
pedałów”. Oj, na prawicowym Pod-
lasiu niektórzy najwyraźniej tęsknią
za łunami z Jedwabnego.
MaK
zerwała z biznesem porno ponad rok
temu, to Ministerstwo Kultury wciąż
dostaje skargi w tej sprawie. Okazu-
je się, że to tylko pretekst, ponie-
waż głównym zapalnikiem wcale nie
jest przeszłość artystki, tylko „skan-
dalicznie niska” dotacja (50 tys. zł)
na… projekt „Gorzkie żale” w Cen-
trum Myśli JPII.
nieletnich ks.
Romana J.
ze wsi Ma-
ła. (Przypomnijmy: to dziennikarze
„FiM” rozpracowali tego gagatka).
Sąd pierwszej instancji skazał du-
chownego na 2,5 roku bezwzględnej
odsiadki („FiM” 22/2010), natomiast
Sąd Apelacyjny uznał, że to za du-
ża kara i w prawomocnym orzecze-
niu złagodził ją do 2 lat pozbawie-
nia wolności w zawieszeniu na 4 la-
ta. Roman J. ma także zapłacić 13,5
tys. zł grzywny. Do sprawy niezwłocz-
nie powrócimy.
ASz
GŁÓD U GŁÓDZIA
MaK
AK
SKAZANY
ZA UKRYWANIE
ASz
BIEDA NAPĘDZA
KOŚCIÓŁ
TACZKI
DLA PROBOSZCZA
Po raz pierwszy w historii USA
sąd uznał za winnego hierarchę,
który ukrywał przypadki pedofilii.
Grozi mu od 3,5 do 7 lat więzie-
nia. Prałat
Wiliam Lynn
był jed-
nym z liderów archidiecezji w Fi-
ladelfii. Przenosił duchownych prze-
stępców do kolejnych parafii, ta-
jąc przed wiernymi ich przeszłość.
Ten sądowy precedens z pewnością
pociągnie za sobą kolejne procesy.
Kościół może już ogłosić, że padł
ofiarą prześladowań.
LAICYZACJA ŚLUBÓW
Arcybiskup
Józef Michalik
ża-
lił się w mediach, że odpis 0,3 pro-
cent z podatku dochodowego nie
wystarczy na utrzymanie Kościoła,
bo „siłą Kościoła są ludzie biedni”.
To by wymagało pewnego sprosto-
wania – siłą Kościoła są bojący się
kleru politycy, a ludzie biedni są
po prostu jego ofiarami.
W Łodzi gwałtownie spadł odse-
tek ślubów zawieranych w kościołach.
Jeszcze w ubiegłym roku w dwóch
pierwszych dekadach czerwca 2 na 3
śluby były konkordatowe, w tym ro-
ku już tylko niewiele więcej niż po-
łowa. Jeśli ten trend się utrzyma,
za 2, 3 lata śluby kościelne będą
w mniejszości.
W miejscowości Sukowo w woj.
świętokrzyskim wierni chcieli wy-
wieźć na taczkach proboszcza
z miejscowej parafii. Duchowny
czmychnął jednak przed swoimi
owieczkami, które mają do niego
pretensje o zaniedbywanie parafii
i brak rozliczeń finansowych. Mo-
że duchowni wpadną w końcu na to,
że na taczkach należałoby wywo-
zić biskupów. Wszak to oni mianu-
ją proboszczów. Biskupów z kolei
mianuje… Czyli w zasadzie wystar-
czyłyby jedne taczki i po całej spra-
wie w skali globalnej.
MaK
MaK
MaK
NIERELIGIJNI
PRZECIW SEJMOWI
NA MSZĘ MARSZ!
Konta bankowe gdańskiej archi-
diecezji zostały ponownie zabloko-
wane przez komornika! Długi du-
chownych pochodzą z kryminalnej
działalności kościelnego wydawnic-
twa Stella Maris, przez które Skarb
Państwa miał stracić ponad 65 mln
zł! („FiM” 19/2012). Arcybiskup
gdański
Sławoj Leszek Głódź
po-
stanowił, że każdy duchowny z je-
go diecezji będzie płacił 50 zł mie-
sięcznie na ratunkowe konto oraz
po 5 gr za każdego parafianina. Hie-
rarchowie liczą na przychody rzę-
du 75 tys. zł miesięcznie.
Dyrekcje szkół publicznych zna-
lazły sposób na zapewnienie fre-
kwencji uczniów na mszach w ko-
ściele z okazji zakończenia roku
szkolnego. Wystarczyło jedynie
w przeddzień zakończenia nauki
zorganizować klasowe wyjścia
na msze do kościoła w nauczyciel-
skiej obstawie w ramach zajęć szkol-
nych!
„Msza święta na zakończenie
roku szkolnego: czwartek 28 czerw-
ca, godz. 8.30. Wymarsz ze sztanda-
rem do kościoła o godz. 8.00”
–po-
informował uczniów Zespół Szko-
ły Podstawowej, Gimnazjum Pu-
blicznego i Przedszkola w Otfino-
wie.
„Podczas 4 lekcji zostanie od-
prawiona msza św. w intencji
uczniów, nauczycieli i pracowników
szkoły w kościele MBKP. Ucznio-
wie będą uczestniczyć w nabożeń-
stwie pod opieką wychowawcy. Po-
zostałe lekcje odbędą się według pla-
nu”
– zadecydowała Szkoła Podsta-
wowa nr 9 w Tarnowskich Górach.
Natomiast dyrekcja publiczne-
go IV LO w Tarnowie podjęła się
misji doprowadzenia pod belferskim
nadzorem na mszę nawet liceali-
stów:
„Bezpośrednio po lekcji 4
uczniowie przechodzą do Kościoła
pod opieką wychowawców. Po Mszy
św. są zwolnieni do domu”
(pisow-
nia oryg.).
ŚWIĘCI
MARATOŃCZYCY
Dziesięcioro posłów Ruchu Pa-
likota, którzy uważają się za nieka-
tolików, chce wnieść pozew przeciw-
ko Sejmowi za zmuszanie ich do ob-
radowania w obecności katolickiego
krucyfiksu. Wśród pozywających
znajdą się m.in.
Janusz Palikot
,
Roman Kotliński
i
Andrzej Ro-
zenek
. Media kościelne twierdzą
za to, że obrady w cieniu krzyża nie
są naruszeniem wolności sumienia,
bo krzyż jest katolicki, a katolicyzm
jest legalny. Zatem gwałt dokonany
przez duchownego też nie byłby ni-
czym zdrożnym, o ile należy on do le-
galnego Kościoła…
MaK
Amerykanie nie mają tak pięk-
nych sanktuariów jak Polacy, więc
pielgrzymują do Waszyngtonu.
Taki sposób na zabicie czasu
i zdobycie rozgłosu wybrał student
Junior Garcia
i wyruszył do stoli-
cy z Fort Worth w Teksasie. Zamie-
rza dotrzeć pod Biały Dom 13 lip-
ca. „To mój sposób pokazania, że
Jezus Chrystus pragnie osobistego
kontaktu z każdym” – mówi. Pomysł
spłynął nań przed rokiem: „Popa-
trzyłem w niebo i powiedziałem: je-
stem Twój. Tego dnia postanowiłem
nieść mój krzyż”. Pielgrzymuje po-
boczem autostrady w towarzystwie
rodziców i grupy wspomagającej
z kościoła Oasis Church, uzbrojony
w Biblię i nabożne pieśni.
Garcię zainspirował nie tylko
Chrystus, ale także
Arthur Blessitt
– facet, który peregrynuje z krzyżem
po świecie od roku 1969. Obecnie
ma 72 lata i znajduje się w północ-
nej Kanadzie. Przeszedł prawie 40
tys. mil i zdobył wpis w Księdze re-
kordów Guinnessa.
WAKACJE OD TACY?
Ilekroć księża zwracają się
do swoich wiernych „kochani”,
oznacza to, że chcą od nich kasy.
Proboszcz z parafii pw. Niepokala-
nego Poczęcia NMP w Grotnikach
jest jednak wyrozumiałym kapła-
nem i na czas wakacji postanowił
dać swoim wiernym czas na „złapa-
nie głębszego oddechu”, czyli wol-
ne od nadzwyczajnych składek
na kościół. „Kochani parafianie. Nie
tylko proboszcz musi odsapnąć, ale
i Wasze kieszenie. Jak na razie,
na kilka tygodni, nie planuję żad-
nych większych prac. Przez waka-
cje postaram się nie wołać o pie-
niądze na nadzwyczajne wydatki, by
wszyscy w spokoju mogli wypoczy-
wać” – obiecuje wielebny. Odpo-
czywając od „nadzwyczajnych” skła-
dek, owieczki mają spokojnie „zbie-
rać siły” na wykańczanie kościoła
oraz spłatę kościelnych długów…
AK
ASz
MaK
WIRTUALNY PAPA
Prezydent Sieradza
Jacek Wal-
czak
z PO zamarzył sobie postawić
nowoczesny pomnik JPII („FiM”
46/2011). Na początku stycznia w je-
go mieście miał stanąć elektronicz-
ny posąg polskiego papieża. Prezy-
dent założył, że Papa dostanie cie-
kłokrystaliczny ekran z czterema
przyciskami. Pierwszy uruchomi na-
grania homilii JPII, drugi – prze-
mówienia do narodu, trzeci – infor-
macje o życiu papieża, a ostatni
– ciekawostki o Sieradzu. Pienią-
dze na budowę pomnika (ok.70 tys.
zł) Walczak planował zebrać wśród
mieszkańców, ale ku jego zdziwie-
niu ci wcale za jego pobożne po-
mysły nie chcą płacić. Prezydent
twierdzi, że wciąż liczy na budowę
pomnika. „Mam nadzieję, że wię-
cej osób do tego dojrzeje” – powie-
dział dziennikarzom.
NAGONKA
ZA PALIKOTA
Prawicowy dziennikarz
Krzysz-
tof Kłopotowski
wezwał do wy-
rzucenia ze stanowiska w Stowa-
rzyszeniu Dziennikarzy Polskich in-
nego dziennikarza,
Krzysztofa Bo-
bińskiego
, który jest wiceprzewod-
niczącym koła warszawskiego. Cóż
złego uczynił Bobiński? Otóż za-
siadł w Radzie Programowej Ru-
chu Palikota.I to wystarczy jako
powód do nagonki.
PZ
MaK
AK
SAKRO CZY PORNO?
„Ministerstwo kultury sponsoruje
gwiazdę porno!”
– grzmią katoliccy
publicyści, nie zostawiając suchej nit-
ki na resorcie
Bogdana Zdrojew-
skiego
. Ministerstwo przyznało 400
tys. zł dofinansowania organizato-
rom „Unsound Festival 2012”, pod-
czas którego śpiewać będzie m.in.
Sasha Grey
, niszowa piosenkarka,
niegdyś gwiazda filmów dla doro-
słych. Mimo że Sasha kategorycznie
NĘKANY
DOBROCZYŃCA
Proboszcz z kościoła pw. Pod-
wyższenia Krzyża Świętego w Rasz-
kowie skarży się publicznie, że „dzię-
ki pewnym osobom parafii” napo-
tyka ogromne trudności z rozpoczę-
ciem budowy nowej plebanii. Cho-
dzi o to, że pani konserwator nie
zezwala mu na budowę plebanii
ASz
ULGA DLA PEDOFILA
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie
zmienił wyrok w sprawie oskarżo-
nego o molestowanie seksualne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]