fakty i mity 2012 623 06, Fakty i mity 2012

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KOMPLETNE ZERO 07
Â
Str. 10, 25
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 6 (623) 16 LUTEGO 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Religia nie religia –
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna –
byle się zerwać do biegu.
(…)
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.
Gdyby Wisława Szymborska opublikowała te słowa
nie tuż po „nocy teczek” Macierewicza, ale po „nocy
św. Bartłomieja”, spłonęłaby na prawdziwym stosie.
A tak „tylko” podjej poezją podpalono płomienie
katolickiego fanatyzmu.
Â
Str. 14–15
ISSN 1509-460X
Nr 6 (623)
10–16 II 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Happening
Nie Janusz Palikot, a Donald Tusk został kolejnym „Człowie-
kiem Roku 2011” tygodnika „Wprost”. „Człowiekami roku”
od roku 1990 byli wszyscy premierzy – po kolei. Taki traf. Po-
dobno niektórzy tylko dla takiej perspektywy godzą się na te-
kę prezesa Rady Ministrów.
Tymczasem z „Wprost” na zbitą kitę wyleciał naczelny To-
masz Lis. Niektórzy wiążą to z faktem, że wydawcy nie podo-
bał się Tusk jako „ludź” roku. Tymczasem po Warszawce
krążą plotki, że znany dziennikarz zostanie na dniach preze-
sem Telewizji Polskiej. Wiemy, że kot spada na cztery łapy.
Ale żeby Lis?
R
uch Palikota atakowany jest nie tylko za treść, czyli pro-
– ironia. Inną jego siłą jest wstrząs, poruszenie zmysłów
– na przykład na Ukrainie formacja FEMEN, złożona głów-
nie z pięknych dziewcząt, protestuje przeciw różnym pato-
logiom, rozbierając się do golasa. Aktywiści Greenpeace’u wy-
lewają czerwoną farbę na futra pań i przebierają się za za-
trute ropą delfiny; Zieloni w RFN przykuwają się do wago-
nów z odpadami promieniotwórczymi itd.
W Polsce happening ma bogatą tradycję. Doświadczył
go m.in. Feliks Dzierżyński z pomnika w Warszawie. Jakiś
nieznany sprawca przez kilka lat malował mu dłonie na czer-
wono – olejną. Nigdy nie został złapany. Swoją drogą
mógłby się teraz przyznać i odebrać medal za odwagę. Nie
oszczędzono pomnika Lenina w Nowej Hucie, postawione-
go w 1973 roku. Pomiędzy nogami wodza rewolucji poja-
wiały się kolejne zdezelowane rowery, a na szyi zawisła
gram raczej rewolucyjny – jak na polski Katoland. Nawet
niektórzy życzliwi „Palikotom” obruszają się na jedną z form
ich politycznej ekspresji – happening. Zwłaszcza posłowie Ru-
chu rzekomo zajmują się wyłącznie organizacją zabaw i przed-
stawień. Tomasz Lis mówił nawet o „gówniarstwie” w kon-
tekście sejmowej zadymy bez dymu z jointa. Według kryty-
ków robimy takie numery, bo nie mamy żadnego programu.
Przyznaję, że mnie też nie wszystko się podoba. Paleniu
jointa w Sejmie byłem zdecydowanie przeciwny; rozpoczy-
nanie sejmowej działalności RP od zdejmowania krzyża rów-
nież nie było moim pomysłem. Uważam, że powinniśmy sku-
pić się raczej na demaskowaniu watykańskich grabieży
w majestacie chorego prawa. Dlatego złożyłem w sejmie pięć
projektów ustaw, w tym dwie nowelizacje: 1 – Ustawy
z 1997 r. o gospodarce
nieruchomościami, gdzie
postuluję wykreślenie pa-
ragrafu o bezprzetargo-
wej sprzedaży podmio-
tom kościelnym gruntów
samorządowych z boni-
fikatą (w praktyce stosu-
je się 99 proc.); 2 – Usta-
wy z 1991 r. o podatku
dochodowym od osób fi-
zycznych (i prawnych
z 1992 r.), w której pro-
ponuję wykreślenie moż-
liwości korzystania z ulg
z tytułu darowizn na rzecz
kościołów i związków
wyznaniowych. Tu nie
chodzi o symbole, o krzyż,
ale o ratowanie miliardów złotych, naszej krwawicy. Mam
rację? Otóż tylko połowicznie. Walka z prawem, które sank-
cjonuje złodziejstwo, da bowiem taki sam efekt jak kampa-
nia o usunięcie krzyża z Sejmu. Poza szumem medialnym
i zwróceniem uwagi na problem (co też jest ważne) efektu
nie będzie – krzyż i prawo zostaną. Na przeszkodzie jedne-
mu i drugiemu stoi bowiem prawicowa, klerykalna więk-
szość sejmowa. Oczywiście do złożonych projektów zawsze
można wrócić i tak zrobimy – wrócimy do nich i przegło-
sujemy je w następnej kadencji, na której inaugurację zdej-
miemy też krzyż. A tymczasem? Co robić przez 3,5 roku po-
za głoszeniem prawdy, która nas kiedyś wyzwoli?
Ze słowem happening (z ang. wydarzenie) wiążą się
terminy: teatr, otwartość formy, improwizacja, ekspresja
znaków, gestów, haseł i postaci. Happening to akt twórczy
odbywający się na oczach często przypadkowych widzów
w nieprzypadkowym miejscu, czasie i celu.
Jednym z pierwszych happeningów było malowanie ob-
razów za pomocą wystrzeliwanej ze strzelby farby, odciska-
nie na płótnie ciał nagich modelek, przebieranie się za głowy
państw. To ostatnie było już
happeningiem politycznym
.
Wielki rozgłos zdobyła akcja wymierzona w wojnę w Wiet-
namie – młodzi ludzie zbierali się w tłum i z kart powołań
do wojska składali papierowe samolociki, które podpalali
i puszczali w kierunku kordonów policji. W tym też czasie
pacyfiści zawiesili na Statui Wolności wielki styropianowy
karabin, malowali na niej czerwone ślady od kul i próbowa-
li umieścić na jej głowie koronę cierniową. Aby zamanife-
stować swój sprzeciw wobec wojny, John Lennon i Yoko
Ono przez tydzień nie wychodzili z łóżka i w pidżamach na-
grali przebój „Give Peace a Chance”.
Także w USA przeciwnicy segregacji rasowej – przed wej-
ściem do restauracji i środków komunikacji „tylko dla bia-
łych” – malowali twarze i ręce na czarno. Policja była bez-
radna: nie można wyrzucić kogoś, kto jest biały – choć jest
chwilowo czarny. I to jest właśnie główna siła happeningu
„Mój pogrzeb ma mieć charakter absolutnie świecki” – za-
strzegła w testamencie Wisława Szymborska. Cóż, wypada nam
tylko ukłonić się słowami Alejandro Casony: „Drzewa umie-
rają stojąc”.
Trwa linczowanie Marii Czubaszek, znanej satyryczki, pisarki
i dziennikarki. Bo publicznie przyznała się do dokonania dwóch
aborcji, a nawet oświadczyła, że tego nie żałuje. „Zimna su-
ka!” – tak natychmiast zatytułowano anty-Czubaszkową stro-
nę w internecie. „Wolę być zimną suką niż Matką Polką” – od-
parowała satyryczka. „Na suki jest hycel” – podpowiedziały
jej katolickie Matki Polki.
Katastrofalny spadek liczby powołań do seminariów w Polsce
biskup Kowalczyk skomentował tak, że raz Bóg ma fantazję
i powołuje, a raz jej nie ma i nie powołuje. Albert Einstein
powiedział, że Bóg nie gra w kości. Mylił się. Gra. Jak mu
wypadną same szóstki, polskie seminaria pękają w szwach. Ale
to się jakoś od lat nie zdarza.
Do rodziny bezbożników Boreckich z Kaczorowa (woj. dolno-
śląskie) przyszedł po kolędzie duszpasterz. I już od progu jął
wydzierać się na córkę gospodarzy, że ma nieślubne dziecko,
a sam gospodarz jest swołocz ostatnia, bo żyje w konkubina-
cie. Na pożegnanie pleban wyrżnął chłopa w mordę, wybijając
mu dwa zęby. Pobity pobiegł na komisariat. I pocałował klam-
kę. Polska policja nie zwykła bowiem rozmawiać ze swołoczą.
Pomarańczowa Alternatywa w akcji
Tadeusz dyrektor Rydzyk w wywiadzie przeprowadzonym na ko-
lanach przez braci Karnowskich powiedział, że nie ma nic. Na-
wet łóżko, w którym śpi, nie należy do niego. W takim razie na-
łożoną przez sąd grzywnę 3 tys. zł przyjdzie mu odsiedzieć. Choć
jak go znamy, to przydziałową pryczę i tak wydębi od państwa.
tablica z napisem: „Masz tu rower, masz tu buty, wypier-
dalaj z Nowej Huty”. W 1979 roku ktoś poszedł na całość
i za pomocą ładunku wybuchowego amputował Leninowi
jedną nogę.
Później był stan wojenny. Jednym z happeningów było
ustawianie w oknach telewizorów (ekranem na zewnątrz)
o 19.30, tj. w czasie „Dziennika Telewizyjnego”. O tej go-
dzinie modne też były manifestacyjne rodzinne spacery.
Natomiast studenci krakowscy jesienią 1982 roku, wiedząc
o podsłuchach i sprawdzaniu korespondencji, umówili się
na krakowskim rynku na godz. 21. MO w wyznaczonym
terminie okrążyła tłum żaków, który odśpiewał: „Umówiłem
się z nią na dziewiątą…”.
Happening polega właśnie na takim wk…niu władzy, by
ta była obnażona i bezradna. Oto na przykład za tzw. komu-
ny ulicą Krakowa idzie ubrany na czerwono wielkolud,
a przed nim mikrus odziany na biało-czerwono. I ten czerwo-
ny co chwilę kopie tego biało-czerwonego w d…ę. Na do-
datek ten kopany przeprasza kopiącego. Przechodnie zaśmie-
wają się, bo metafora jest oczywista, ale MO jest bezradna.
Opisany happening to jedno z działań osławionej Pomarań-
czowej Alternatywy działającej głównie we Wrocławiu. PA
zgromadziła tam kiedyś gigantyczne tłumy ludzi, rozdając pa-
pier toaletowy. Skąd go wtedy wzięli, do dziś nie wiadomo.
Samo tylko miasto Łódź w latach 80. zrodziło takie oto
akcje: „Galopująca inflacja”, czyli bieganie po ul. Piotrkow-
skiej z tabliczkami: „Galopująca inflacja” (kiedy milicjant za-
trzymywał biegacza, ten głośno gratulował „panu władzy”,
że udało mu się powstrzymać inflację); „Klepanie biedy”, czy-
li głośne walenie w tablice z napisem „bieda”; „Bicie pia-
ny”, czyli grupowe ubijanie piany z jajek przy odtwarzanych
przemówieniach pierwszego sekretarza PZPR.
Nad formą i środkami wyrazu zawsze można dyskuto-
wać. Ale czy dziś, w czasach wolnych wyborów, happening
jest w ogóle potrzebny? Moja odpowiedź brzmi: TAK. I chwa-
ła Ruchowi Palikota, że go stosuje.
Tygodnik „Idziemy” opowiada, że niedawno w pewnej para-
fii jakaś kobiecina poprosiła księdza o „wodę egzorcyzmowa-
ną”, a nieuk w sutannie zupełnie nie wiedział, o co jej cho-
dzi. A przecież – poucza gazeta – „to nic innego jak woda
święcona, tyle że oddzielnie poświęca się wodę i sól, a na-
stępnie łączy ze sobą”. Czekamy na przepis mieszanki kadzi-
deł i zaklęć na deszcz, suszę i wygnanie diabła z teściowej.
Ksiądz Stephen Rossetti z USA, uczestnik watykańskiego sym-
pozjum w sprawie molestowania seksualnego kleru, podzielił
się z mediami taką oto pozornie sensacyjną refleksją:
„Seksu-
alne wykorzystywanie dzieci jest od zawsze plagą naszego spo-
łeczeństwa i naszego Kościoła. To zło prześladuje nas od stule-
ci. Przypadki seksualnego wykorzystywania dzieci były tak licz-
ne w Hiszpanii 1700 lat temu, że wymagało to uchwalenia spe-
cjalnego kanonu”.
Wystarczy zatem sprytnie dodać „naszego
społeczeństwa” i rodzi się pytanie: po co tyle hałasu?!
W Rzymie wydarzenie kulturalne roku: 7 lutego premiera książ-
ki „Ostatni egzorcysta”, w której można przeczytać, jak to pa-
pa Benedykt XVI wygonił diabła z dwóch nastolatków pod-
czas audiencji generalnej na placu św. Piotra. On podniósł rę-
ce, a gówniarzami zaczęło rzucać o ziemię. Podobny cud wy-
darzył się 24 sierpnia 79 r. n.e. Tylko że wtedy sprawcą był Jo-
wisz. Ale i wówczas, i teraz fotografa przy tym nie było.
Choroby są widocznym działaniem Złego (diabła) na świecie
– powiedział Benedykt XVI podczas Anioła Pańskiego w Wa-
tykanie. Doprawdy, nie mógł bardziej obrazić swojego po-
przednika!
JONASZ
 Nr 6 (623)
10–16 II 2012 r.
GORĄCE TEMATY
3
Obraza rozumu
Ksiądz prałat
Ireneusz Kulesza
– dyszący miłosierdziem
proboszcz łódzkiej
parafii katedralnej
– ma wielkie
pragnienie, żeby
artysta Paweł Hajncel
poszedł siedzieć.
Andrzej Bancerz
(49 l.) jest
przewodniczącym Rady Gminy
w Kolnie (woj. warmińsko-mazur-
skie). Podczas toczonej publicznie
dyskusji w sprawie zlikwidowania
jednej z lokalnych szkół
powiedział,
że historia zna przypadek, gdy
„pewien facet chciał, żeby wszyscy
byli szczęśliwi, i go ukrzyżowali”.
„Tą wypowiedzią pan przewod-
niczący obraził uczucia katolików,
jawnie i z premedytacją drwiąc z sym-
bolu chrześcijaństwa, naszej wiary,
Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego
za nasze grzechy”
– czytamy w za-
wiadomieniu o przestępstwie.
Choć donos był anonimowy
(wszystkie tropy prowadzą do pro-
boszcza znanego „FiM”), prokura-
tura wzięła sprawę na tapetę, bo...
musiała, gdyż obraza uczuć katoli-
ka jest w Polsce przestępstwem ści-
ganym z urzędu!
– Nie byłem jeszcze przesłuchi-
wany, ale jestem spokojny o wynik,
bo jakoś nie mogę sobie wyobra-
zić, żeby włóczyli mnie za te słowa
po sądach – mówi Bancerz.
– Wydaliśmy postanowienie
o umorzeniu z powodu braku zna-
mion czynu zabronionego. O obra-
zie uczuć można mówić dopiero
wówczas, gdy są konkretnie wska-
zane co najmniej dwie pokrzywdzo-
ne osoby, a to zawiadomienie było
anonimowe. Zażalenia w tej sytu-
acji nie przewiduję – uspokaja
Piotr
Stemplewski
, szef Prokuratury Re-
jonowej w Biskupcu.
W latach 2006–2010 za przeszka-
dzanie wielebnym w obrządkach lub
obrazę uczuć religijnych prawomoc-
nie skazano w Polsce 86 osób. Oby-
ło się na szczęście bez kar bez-
względnego pozbawienia wolności,
ale wszystko przed nami...
ANNA TARCZYŃSKA
– Zostałem przesłuchany w cha-
rakterze świadka, choć spodziewa-
łem się przedstawienia zarzutów.
Wyjaśniłem, że procesja miała cha-
rakter ogólnodostępny i nie miałem
zamiaru kogokolwiek obrażać. Jest
natomiast moim obowiązkiem re-
agowanie poprzez artystyczną pro-
wokację lub prezentowanie w krzy-
wym zwierciadle niespotykanej
w żadnym cywilizowanym państwie
wszechwładzy Kościoła i anektowa-
nia przez niego przestrzeni publicz-
nej. Że założyłem strój motyla? No
cóż, jedni przebierają się w czarne
sutanny, inni lubią bardziej koloro-
wy strój – śmieje się Paweł Hajncel.
– A jak skończyła się twoja spra-
wa z kurią biskupią za transparent:
„To nie jest mój ojciec” podczas ple-
nerowej imprezy przy katedrze, po-
łączonej z transmisją uroczystości
beatyfikacyjnych
Karola Wojtyły
?
– Przed sądem grodzkim dosta-
łem 500 zł grzywny za to, że „wzbra-
niałem się opuścić” plac będący po-
dobno własnością kurii. Z drugiej
instancji wyszedłem na czysto, bo
okazało się, że szarpała nas wów-
czas straż miejska i jakieś „dresy”,
choć powinien zareagować właści-
ciel. Tak więc na razie prowadzę
z „czarnymi” jeden do zera. Czas
pokaże, czy dojdzie do remisu...
Widocznie modlitwa o moje na-
wrócenie bądź klątwa nie mają żad-
nych mocy sprawczych, skoro na po-
moc Kościołowi musi iść państwo
i jego ustawy.
~~~
Najlepiej przez dwa lata bez wa-
runkowego przedterminowego zwol-
nienia, bo maksymalnie tyle przewi-
duje Kodeks karny za „złośliwe prze-
szkadzanie publicznemu wykonywa-
niu aktu religijnego” (art.195) lub
obrazę uczuć religijnych polegającą
na publicznym znieważeniu „przed-
miotu czci religijnej” bądź „miejsca
przeznaczonego do publicznego wy-
konywania obrzędów” (art.196).
Sprawa jest konsekwencją ubie-
głorocznego święta Bożego Ciała,
kiedy to Hajncel w przebraniu mo-
tyla przyłączył się na chwilę do pro-
cesji wędrującej ulicami wokół ka-
tedry. Kilku księży próbowało go
schwytać, ale był zbyt szybki. Bie-
gał, przykucał, podskakiwał, cieszył
dzieci, aż wreszcie odleciał.
„Incydent był zaplanowany, przy-
gotowany oraz przeprowadzony z roz-
mysłem (...), zaś reakcja wiernych
świeckich oraz kapłanów każe sądzić,
że doszło do obrazy uczuć religijnych”
– napisał w specjalnym oświadcze-
niu proboszcz, zaś w niedzielę jego
ludzie podjudzali wiernych do pod-
pisywania wyłożonej w kościele li-
sty „obrażonych”. Zebrał kilkudzie-
sięciu chętnych, po czym zażądał
od prokuratury przykładnego uka-
rania artysty z paragrafu o złośli-
wym przeszkadzaniu („Motylem je-
stem” – „FiM” 32/2011).
Śledczy nie pękli i umorzyli po-
stępowanie, nie dopatrując się prze-
stępstwa, więc pleban złożył na tę de-
cyzję zażalenie (
„Choć akt zakłóce-
nia
[procesji]
był chwilowy, charak-
ter i sposób działania sprawcy wska-
zują na jego złośliwy charakter”
–czy-
tamy we wniosku o wznowienie)
do Sądu Rejonowego Łódź-Widzew,
który 5 grudnia 2011 r. przyznał mu
rację, uznając, że „istnieją przesłanki
wskazujące na możliwość popełnienia
czynu zabronionego”, zaś poglądy pro-
kuratury są „mało przekonujące”.
3 lutego Hajncel stawił się na we-
zwanie w Prokuraturze Rejonowej
Łódź-Widzew. Przed wejściem do-
dawała mu otuchy grupa działaczy
Ruchu Palikota z banerem przedsta-
wiającym motyla atakowanego przez
czarnego pająka-krzyżaka i hasłem:
„Motyle też chcą żyć!”. Pomogło?
K
olejny koralik pedofilskiego różań-
potwierdzają okazywane przez kapłana nad-
zwyczajne zainteresowanie chłopcem rozbi-
tym emocjonalnie po rozwodzie rodziców.
Dlaczego sprawę przejęły polskie orga-
na ścigania?
– Jest to dosyć często stosowana prakty-
ka, że państwa przekazują sobie zakończone
~
rok 1983 – święcenia kapłańskie;
~
listopad 1997 – doktorat Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego za pracę pt. „Dusz-
pasterstwo katechetyczne w szkole średniej
diecezji lubelskiej w II Rzeczypospolitej”;
~
lata 1997–1999 – wikariusz parafii św.
Stanisława BM w Lublinie;
w Mariazell (Austria), później zakotwiczył
w Niemczech.
Cóż takiego wydarzyło się w T., że po-
rzucił intratne probostwo i uciekł – co widać
jak na dłoni – z Polski?
– W powietrzu wisiał okropny skandal,
bo do kurii docierały sygnały, że nagabuje sek-
sualnie dzieci. Nie robił tego na miejscu w pa-
rafii, ale polował w Lublinie. Arcybiskup roz-
mawiał z nim i namówił na szybką ewaku-
ację. Nie wiem, kto wymyślił ucieczkę do re-
demptorystów, ale musiał mieć również u nich
jakieś poparcie, skoro tak szybko załatwiono
przyjęcie do zakonu i skierowanie za granicę.
Gdy okazało się, że i tam wpadł, dostał azyl
w P., bo niemieckie media niechybnie roz-
dmuchałyby sprawę na cały świat. Wstyd po-
wiedzieć, ale nasi pasterze tolerowali łotra,
zamiast definitywnie wyrzucić go z kapłaństwa,
i oto mamy kolejną aferę – podkreśla zaprzy-
jaźniony z „FiM” emerytowany profesor KUL.
Aferę ujawniono w czasie, gdy Watykan za-
pewnia o „determinacji w walce z nadużycia-
mi seksualnymi duchownych wobec nieletnich”,
a przedstawiciele 110 episkopatów i przełoże-
ni zgromadzeń zakonnych z całego świata
uczestniczą w liturgii pokutnej oraz zorgani-
zowanym pod patronatem
Benedykta XVI
sym-
pozjum „Ku uleczeniu i odnowie” na temat pe-
dofilii w Kościele...
ca. Wpadł mimo czułej ochrony ar-
cybiskupa i kolegów z drużyny oj-
ca Rydzyka.
Ksiądz doktor teologii
Bogusław P.
(53 l.)
z archidiecezji lubelskiej, posiadający status re-
zydenta, czyli wolnego strzelca wspomagające-
go proboszcza parafii w P., stanie za kilka dni
przed Sądem Rejonowym w Krasnymstawie.
Duchowny jest oskarżony o pedofilię, a kon-
kretnie o molestowanie w latach 2004–2005
niemieckiego ministranta
Michaela H.
zpa-
rafii w Pocking (diecezja Passau). Dzieciak
miał 11 lat, gdy pracujący tam wówczas nasz
rodak zaczął go oswajać ze zboczonymi za-
chciankami. Ponieważ nie znał jeszcze zbyt
dobrze języka, początkowo zapraszał chłop-
ca do swojego mieszkania pod pretekstem po-
mocy w… redagowaniu kazań. Gdy zdobył je-
go zaufanie, przeszedł do prowadzenia dys-
put w łóżku. Najczęstszym tematem była mę-
ska przyjaźń i płynące z niej dobrodziejstwa
w postaci seksu bez obaw o niechciane po-
tomstwo. Na kolejnym etapie, żeby nadać swo-
im naukom więcej wyrazu, ks. Bogusław wkła-
dał Michaelowi rękę w majtki, zabawiając
się „materiałem poglądowym”. Tak twierdzi
Prokuratura Rejonowa w Krasnymstawie
w oparciu o zgromadzone przez niemieckich
śledczych dowody w postaci zeznań pokrzyw-
dzonego i kilku innych świadków, którzy
Sex mit uns
śledztwa celem osądzenia sprawców w są-
dzie właściwym dla ich miejsca pobytu – wy-
jaśnia nam zastępca prokuratora rejonowe-
go
Zenon Bolesta
.
Ksiądz P. będzie odpowiadał z wolnej sto-
py. W śledztwie poszedł oczywiście w zapar-
te: Michaela H. pamięta jak przez mgłę („Praw-
dopodobnie raz spotkałem go gdzieś w prze-
locie”), nigdy w życiu nie przebywał t
^
te-`-t
^
te
z ministrantem w wieku poniżej 15 lat, a o swo-
ich rzekomych skłonnościach pedofilskich do-
wiedział się dopiero od prokuratora.
Ciekawe, że doskonale wiedziało o nich
wąskie grono wtajemniczonych kurialistów i bi-
skupów z metropolitą lubelskim na czele...
Popatrzmy na kluczowe etapy kościelnej
kariery ks. Bogusława:
~
lata 1999–2000 – wikariusz parafii Chry-
stusa Odkupiciela w Świdniku;
~
czerwiec 2000 – po siedemnastu latach
w zawodzie awans na proboszcza parafii Naj-
świętszego Ciała i Krwi Pańskiej we wsi T.;
~
maj 2003 – rezygnacja z urzędu i proś-
ba do abp.
Józefa Życińskiego
o zezwole-
nie na wstąpienie do zakonu redemptorystów;
~
21 czerwca 2003 r. – metropolita lu-
belski przyjmuje dymisję i podpisuje dekret
o
„udzieleniu ks. dr. Bogusławowi P (...) po-
zwolenia na wstąpienie do Zgromadzenia Naj-
świętszego Odkupiciela (Redemptoryści)”.
Gdy ksiądz P. został już konfratrem o.
Tadeusza Rydzyka
, wyjechał natychmiast
za granicę. Przebywał jakiś czas w prowadzo-
nym przez zakon sanktuarium maryjnym
MARCIN KOS
współpr. T.S.
Nr 6 (623)
10–16 II 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Prowincjałki
Żyć na (nie)wiarę
Ponad 14 tysięcy tabletek podrobionej
viagry wprowadził na rynek
Andrzej W.
,
aptekarz z Chojnowa (woj. dolnośląskie). Spragnieni mocnych wrażeń pano-
wie kupowali medykament po 20–30 zł za sztukę. Żaden z nich nie wiedział,
że niebieska pigułka, którą połyka, jest zrobiona z gipsu i wapna. Reklama-
cji, o dziwo, nie było.
MÓZG STAJE!
Szczęśliwa żona czy bezpłatna pro-
stytutka? Wybór należy do ciebie.
Trzeciej opcji nie przewidziano.
Powiedzenie „lepiej sprawdzić, niż
żałować” wydaje się dorzeczne. Cho-
dzi o zamieszkanie razem przed ślu-
bem, żeby zobaczyć, czym to pachnie,
iuniknąć rozczarowania. Największym
przeciwnikiem tego sposobu rozumo-
wania jest Kościół. Poprostu –narze-
czeński celibat ma być ważniejszy niż
bliższe obejrzenie bliźniego swego,
z którym połączyć nas mają papierki,
kredyty, a nawet nowy człowieczek.
Jacek Pulikowski
jest mężem ja-
kiejś
Jadwigi
(informacja znotki bio-
graficznej) i autorem książek na „te-
maty rodzinne”. W kolejnej publika-
cji („Razem czy osobno?”) przedsta-
wia argumenty zwolenników „przed-
ślubnego sprawdzania” i… obala je-
den po drugim!
Nie jestem naiwniakiem –zapew-
nia Pulikowski, który wie, że jego
bestsellera nie przeczytają „najbar-
dziej potrzebujący”: bezbożnicy, któ-
rzy żyją na kocią łapę i w nosie ma-
ją kościelne nauki. Docelową grupą
odbiorców są „ludzie dobrej woli”,
którzy utwierdzą się w tym, co już
sami wiedzą. Przede wszystkim – ko-
biety. Od zawsze poszkodowane.
Bo jest tak… – tłumaczy autor.
Mężczyzna marzy tylko o wolności
–żadnych obowiązków izobowiązań.
Kobieta marzy tylko o dzieciach
–mnóstwo obowiązków, mnóstwo zo-
bowiązań. Sprzeczne interesy należy
pogodzić, żeby kolejny boży narybek
pojawił się naświecie. Mężczyznę trze-
ba – krok po kroku – rozkochiwać,
zachęcać domałżeństwa inazbyt wie-
le nie pozwalać. Jeśli będzie chciał
mieszkać razem przed ślubem, ozna-
cza to jedno… Chce zrobić z nas
–cudny oksymoron – „bezpłatną pro-
stytutkę”. A do ślubu nigdy nie doj-
dzie. Jakie argumenty za mieszka-
niem razem może przedstawić narze-
czony i jak się przed nimi bronić?
1. Poznamy się w codziennych
sytuacjach. Nie tylko wypachnieni
i odstrojeni.
„Proponuję
– tu pod-
powiadamy za panem Pulikowskim

uczestnictwo w pieszej, najlepiej kil-
kusetkilometrowej pielgrzymce na Ja-
sną Górę. Tu wyjdzie szydło z worka”.
2. Można podpatrzyć, co kto
umie: gotowanie, majsterkowa-
nie…
Współżycie seksualne – pod
jednym dachem pewne jak amen
w pacierzu – zaburzy obiektywny
ogląd tych umiejętności. Zupa nigdy
nie będzie za słona!
3. Ślub kosztuje. Wesele jesz-
cze więcej.
Opowieści o bajońskich
sumach, które dobrodziej inkasuje,

„produkowane przez nieprzyjaciół
Kościoła i nie godzi się ich powtarzać
ani nawet słuchać”.
Większość księ-
ży nie weźmie ani grosza, byle para-
fianie żyli po bożemu…
4. Mieszkając razem, zaoszczę-
dzimy: na dojazdach, jedzeniu itp.
Żeby nie wydawać na dojazdy, moż-
na wynająć mieszkania blisko siebie
lub… przyspieszyć ślubu. Co więcej
– nie uwierzycie! – rozstanie niepo-
przedzone ślubem jest droższe niż roz-
wód. W przypadku formalnej rozłąki
możemy liczyć napomoc sądu. Poza-
kończeniu konkubinatu cwańsza stro-
na wykiwa mniej cwaną.
5. Możemy sprawdzić, czy je-
steśmy łóżkowo dopasowani. Nic
tak nie niszczy małżeństwa jak
nieudany seks.
Nie ma czegoś ta-
kiego jak seksualne niedopasowanie!
To argument „zboczeńców pokazu-
jący ukrytą tęsknotę doperwersji sek-
sualnych”. W tym miejscu należy
współczuć Jadwidze…
Jak nikt zkosza jabłek nie wybie-
rze nadgryzionego, tak spaskudzo-
na kobieta nie ma co liczyć na po-
rządnego męża! –podsumujmy smut-
no. Oczywiście są takie, którym spa-
skudzenie nie przeszkadza, ale…
„to
jeszcze większe wynaturzenie niż w wy-
daniu mężczyzny”.
Nawet nie godzi
się wspominać.
JUSTYNA CIEŚLAK
Zerwanie linii energetycznej, zniszczenie
sześciu słupów trakcji, zanik zasilania
w okolicy – oto efekt… wycinki kawałka lasu, której podjął się
Krzysztof M.
,
52-letni mieszaniec Wólki Okopskiej (woj. lubelskie).
BYĆ JAK CHUCK NORRIS
Poszukiwacze gazu łupkowego używają
w swojej pracy kabli sejsmicznych. Bardzo
się one spodobały amatorom złomu. Dwaj mieszkańcy gminy Józefów ukra-
dli więc w miejscowości Czarny Las prawie kilometr takiego kabla o war-
tości 30 tys. zł. Za wytopioną z niego miedź zainkasowali 180 zł.
ŁUPY ŁUPKOWE
Przez kilkanaście godzin 11 jednostek stra-
ży zawodowej, dwie ochotniczej oraz poli-
cjanci przeszukiwali brzeg i nurt Wisły w okolicach Nowego (woj. kujaw-
sko-pomorskie). Silne reflektory, sanie, łodzie płaskodenne, śmigłowiec
z kamerą termowizyjną – wszystko po to, by znaleźć tonącego w rzece
mężczyznę. Cała akcja kosztowała co najmniej 100 tys. zł. Topielca nie zna-
leziono. Znaleziono za to dwóch sprawców fałszywego alarmu.
ZAGINIONY W AKCJI
W Kolonii Witulin właściciel chlewu zgło-
sił, że ktoś zakłóca jego świniom spokoj-
ny sen. Sprawcą okazał się 26-letni sąsiad, który przed wymiarem sprawie-
dliwości usiłował schować się w gnoju. Policjanci wygrzebali delikwenta
i odwieźli do aresztu. Za dotkliwe zranienie trzech tuczników grozi mu
do pięciu lat więzienia.
ŚWIŃSKI NUMER
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nie widziałem jeszcze analizy komputerowej wypadku lotniczego zrobio-
nej tak niepoprawnie, że jej wyniki przeczą prawom fizyki.
(prof. Paweł Artymowicz, fizyk i pilot,
o efektach prac zespołu Macierewicza)
Nowoczesnym skomplikowanym państwem nie może rządzić jeden czło-
wiek. Jak Tusk jedzie na urlop, to całe państwo zastyga.
(Cezary Michalski, dziennikarz)
Tusk zaczął błaznować i stał się śmieszny. Najpierw ogłosił, że zawiesi
ratyfikację ACTA, a potem, że nie zamierza się jednak wycofać z pod-
pisu pod tą umową. Różnica między Tuskiem a Rydzykiem robi się co-
raz mniejsza.
C
ałe szczęście, że wierni Kościoła papieskiego
duchowni jego Kościoła. Poczterech latach „szafarzowa-
nia” podał się do dymisji, bo… ma wyrzuty sumienia, że
jako człowiek świecki dotyka niegodnymi, niekonsekro-
wanymi rękoma „Pana Jezusa Eucharystycznego”, czyli
białych krążków opłatka, które Kościół nazywa „ciałem
Chrystusa”. Mózg Antoniego jest nasączony przekona-
niem o własnej, człowieka świeckiego, totalnej niegod-
ności. Zanim złożył dymisję, przeżywał dramatyczne chwi-
le, bo wyrzuty sumienia
z powodu „dotykania
Pana Jezusa” pchnęły
go, jak sam wyznaje,
do… „alkoholizmu
i grzechu nieczystości”.
Doznaje koszmarów,
gdy zdarza mu się upuścić opłatek. Przełom duchowy na-
stąpił u niego po lekturze książki opisującej m.in. duszę
zakonnicy, której Bóg „upalił wczyśćcu ręce” (sic!) zato,
że udzielała komunii, choć nie jest księdzem.
Możnapowiedzieć, że to tylko tragikomicznahisto-
ryjka o dziwaku funkcjonującym na marginesie kato-
lickiej doktryny. Moim zdaniem Antoni to człowiek
perfekcyjne przemielony przez kościelną maszynkę doin-
doktrynacji, oddany katolickiej wierze nawet w tych jej
aspektach, które sam kler już dawno porzucił. To fakt,
że siła jego zaangażowania jest w Polsce czymś wyjąt-
kowym, bo większość praktykujących katolików u nas
to de facto agnostycy chodzący do kościoła z przyzwy-
czajenia lub pod presją, nieszczególnie przejęci wiarą.
Ale wśród tej bardziej gorliwej mniejszości są setki ty-
sięcy tych, którzy cierpią z wielu zbędnych powodów,
takich jak przymusowe rodzenie kolejnych dzieci zbra-
ku antykoncepcji, wydumane problemy rodzinne, zktó-
rymi nie potrafią sobie poradzić, a nawet masturbacja.
Oni wszyscy zostali moralnie iżyciowo okaleczeni przez
„własny” Kościół.
nie traktują na ogół jego wierzeń zbyt poważ-
nie, bo Polska byłaby zaludniona ludźmi mocno psy-
chicznie poturbowanymi.
Jeżeli zadacie sobie trochę trudu, to po wstukaniu
w internetową wyszukiwarkę słów „świadectwo szafa-
rza” znajdziecie zdumiewającą historię religijnego za-
czadzenia. Nawet jeśli przyjąć, że ta historia jest zmy-
ślona (a nic na to nie
wskazuje), to jest ona
w dobrej wierze propa-
gowana przez prawico-
wo-katolickie portale ja-
ko świadectwo auten-
tycznych duchowych
przeżyć. Także jako wyraz poglądów pewnego nurtu
w Kościele rzymskokatolickim.
Tekst opisuje współczesne religijne rozterki nieja-
kiego
Antoniego
, 50-latka spod Tarnowa, który był
do niedawna tzw. świeckim nadzwyczajnym szafarzem
komunii. Jest to instytucja w Polsce stosunkowo nowa.
Wposzczególnych parafiach wybiera się świeckich męż-
czyzn cieszących się społecznym poważaniem, którzy
podczas mszy razem z duchownymi udzielają wiernym
komunii. Wszystkim niezorientowanym przypomnę, że
w Kościele katolickim w Polsce wierni na ogół przyj-
mują komunię w postawie stojącej, a szafarz wkłada ją
zainteresowanym prosto do ust. W wielu innych kra-
jach raczej przyjmuje się komunię „na rękę”, po czym
samodzielnie wkłada się ją do ust, co jest nie tylko
bardziej higieniczne, ale nie budzi też zabawnych sko-
jarzeń i w pewnym stopniu wyraża poszanowanie god-
ności ludzi przystępujących do komunii. Bardziej niż
groteskowe karmienie doustne.
Otóż Antoni jest katolikiem dokumentnie zindok-
trynowanym, znacznie bardziej niż życzyliby sobie tego
RZECZY POSPOLITE
(Janusz Palikot)
Pobożne kalectwo
Wisława Szymborska nie towarzyszyła nam w odzyskiwaniu Polski, w od-
zyskiwaniu suwerenności. Nie pamiętam jej poezji, aby porywała.
(Krystyna Pawłowicz, posłanka PiS)
„Murzynek” – to brzmi pieszczotliwie. Życie bez poczucia humoru, zwłasz-
cza gdy jest się w polityce, byłoby straszne.
(Marek Suski, poseł PiS,
o swoich rasistowskich i homofobicznych wypowiedziach)
W USA żaden prawicowiec, nawet najbardziej osobliwy, nie odważyłby
się powiedzieć o swoim prezydencie „Murzynek”. Bo to nie jest kwestia
prawicowości czy lewicowości – to elementarna przyzwoitość.
(prof. Wojciech Sadurski, filozof prawa)
Boję się partii Kaczyńskiego i boję się bogobojności PiS. Palikotowi życzę
jak najlepiej.
(Maria Czubaszek, pisarka, scenarzystka)
Chciałabym, aby pary homoseksualne mogły w Polsce adoptować dzieci.
Lepsza dla dziecka jest adopcja przez pary homoseksualne niż wychowywa-
nie przez patologiczne rodziny lub wynoszenie dziecka na śmietnik.
(jw.)
Kościół potrzebuje dóbr także po to, aby je rozdawać.
(tygodnik „Niedziela”)
Wybrał AC
ADAM CIOCH
Nr 6 (623)
10–16 II 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
znalazły się na multipleksie”. Ksiądz
prowadzący mszę powiedział: „Sam
bym bardziej fachowo i profesjo-
nalnie tego nie ujął”. I zaczął za-
chęcać wiernych, by złożyli podpis
pod listą społecznego poparcia dla
Rydzykowego imperium. Do pod-
pisu odgórnie zostali również zo-
bligowani niepopierający ojdyra.
„Podpis należy złożyć – nawet je-
śli nie dla siebie, to dla tych, któ-
rzy nie mogą przyjść do kościoła
(chorzy i osoby starsze), by dać im
możliwość słuchania słowa Boże-
go,
gdyż w stacjach tych nawet
ludzie niewierzący nie potrafią
doszukać się niczego złego…

– ogłosił księżulo. Naprawdę?!
TEATR PREMIEROWY
MYDLENIE OCZU
Premier
Donald Tusk
pod wpły-
wem protestów społecznych zawie-
sił kwestię ratyfikowania dokumen-
tu ACTA i przyznał się do błędu
niekonsultowania tego projektu. Na-
stępnie zorganizował widowisko po-
zorujące konsultacje społeczne z in-
ternautami, na którym oświadczył,
że podpisu polskiego rządu pod do-
kumentem nie wycofa. Wiadomo też,
że Polska nie może zmienić ani jed-
nego zdania w wynegocjowanym tek-
ście. Debata się odbyła? Odbyła. No
to mordy w kubeł.
Czterodniowe sympozjum w Wa-
tykanie pt.: „Ku uleczeniu i odno-
wie” ma m.in. poprawić zrujnowa-
ny skandalami wizerunek Kościoła.
Wątpliwe jednak, czy to się uda.
Według przedstawicielki organiza-
cji zrzeszającej ofiary kleru „całe to
sympozjum to zabieg public rela-
tions. Teatr”. Zapewne to prawda,
bo jezuita
Hans Zollner
, jeden
z watykańskich speców od pedofi-
lii, usprawiedliwia przetrzymywanie
księży pedofilów w stanie duchow-
nym potrzebą ich nadzorowania, tak
aby nie popełnili kolejnych prze-
stępstw. Wydawało nam się dotąd,
że odpowiednie środki, metody,
a przede wszystkim uprawnienia
do nadzorowania przestępców ma
państwo, a nie Kościół.
telewizji do marszu. Protest z groź-
bą: „Albo Polska będzie katolicka,
albo jej nie będzie” rozpoczął się
mszą, którą poprowadził ks.
Stani-
sław Mac
, znany rzeszowski poke-
rzysta. Po ceremonii Stowarzysze-
nie Obrony i Rozwoju Polski oraz
koło Radia Maryja wręczyły pod-
karpackiemu wojewodzie (sic!) pe-
tycję przeciwko dyskryminacji ich
ukochanej telewizji.
PSI SURVIVAL
Andrzej Szlęzak
– prezydent
Stalowej Woli, który bohatersko
odznaczył się w batalii na rzecz
obrony samorządowej ziemi przed
ukrzyżowaniem – ma, niestety,
gdzieś ustawę o ochronie zwierząt
i uważa, że bezdomne psy, które
nie potrafią sobie poradzić z zimą,
są chore albo komuś zagrażają, na-
leży usypiać. Według prawa każdy
samorząd musi stworzyć program
ochrony zwierząt, do którego na-
leży m.in. sterylizacja i kastracja
psów. Szlęzak sprawę bagatelizuje
i twierdzi:
„My na pewno dawać pie-
niędzy na bezdomne zwierzęta nie
będziemy”.
ASz
MaK
PIELGRZYM
PRZED SĄDEM
ZAKAZ CHAMSTWA
KB
Sąd Apelacyjny w Warszawie
uznał, że rejestracja wulgarnego sym-
bolu „zakaz pedałowania” jako zna-
ku Narodowego Odrodzenia Pol-
ski może naruszać konstytucję.
I uchylił rejestrację dokonaną przez
sąd niższej instancji. Wnioskowała
o to pod naciskiem mediów proku-
ratura i rzecznik praw obywatelskich,
zwracając uwagę, że rejestracja sym-
bolu narusza przepisy o zakazie dys-
kryminacji.
KASA LEGENDARNA
MaK
ASz
Jak przyciągnąć rzesze pielgrzy-
mów i pozyskać pieniądze? Kustosz
sanktuarium w Sianowie na Ka-
szubach wpadł na pomysł, by sku-
sić ich „na miłość”. W tym celu
rok 2012 ustanowił Rokiem Zako-
chanych. Zainaugurują go 14 lute-
go obchody walentynek, potem bę-
dzie maj – miesiąc zakochanych,
a na zakończenie – 17 lipca – od-
pust połączony z modłami o miłość.
„Przyjedź tu z dziewczyną, zapro-
ponuj swojemu chłopakowi wyjazd
do Sianowa, przyjedź sama, jeśli jesz-
cze nie masz z kim, a może już masz
ustalony termin ślubu, to tym bardziej
bądź tu i módl się przez wstawiennic-
two Pani Sianowskiej”
– reklamuje
wikariusz ks.
Andrzej Adamski
.
Przy okazji każdemu, kto trzy razy
(!) przybędzie z pielgrzymką do sia-
nowskiego sanktuarium, w tym przy-
najmniej raz na piechotę, obiecuje
„znalezienie odpowiedniej Matki czy
Ojca dla swoich dzieci”.
Gwarancją
ma być legenda o powstaniu sianow-
skiej świątyni... Oto 600 lat temu
w noc świętojańską para zakocha-
nych znalazła – zamiast poszukiwa-
nego kwiatu paproci –
„świecącą
cudownym blaskiem figurkę Madon-
ny z Dzieciątkiem”.
DIABELSKI BIZNES
ODMELDOWAĆ SIĘ!
Rośnie zainteresowanie katolic-
kim usługami wypędzania diabła.
W ciągu 5 lat aż o 30 proc. wzro-
sła liczba Włochów udających się
po pomoc do egzorcystów. Obec-
nie aż pół miliona osób rocznie pro-
si o wygonienie z nich lub z ich bli-
skich diabła, choć lekarze psychia-
trzy twierdzą, że to histeria i sub-
stytut fachowej porady w kryzysie.
Może szatan na dobre opuściłby Ita-
lię, gdyby Włosi zlikwidowali ostat-
nią pamiątkę po czasach faszystow-
skich – Watykan?
Wyjechałeś do pracy za grani-
cę i nie łożysz na Kościół?
„Suge-
rowałbym także zmianę miejsca za-
mieszkania, gdyż w takim przypad-
ku – nie będę musiał płacić podat-
ków nakładanych przez Urząd Skar-
bowy za parafian, których i tak nie
ma”
– wezwał proboszcz parafii pw.
św. Stanisława w Niedźwiadnej.
I do wiadomości
„sfrustrowanej bol-
szewii i wszelkiego lewactwa”
oraz
„neofity na ateizm Pana Palikota”
podał, że według ustalonych przez
Ministerstwo Finansów stawek ry-
czałtu od przychodów proboszczów
musi płacić „aż” 455 zł podatku…
na kwartał. Podatek dla probosz-
czów naliczany jest na podstawie
liczby mieszkańców parafii w roku
poprzedzającym i według tabelki
dla parafii w Niedźwiadnej stosuje
się przedział 1–2 tys. osób. Tymcza-
sem wielebny podczas kolędy doli-
czył się tylko 895 owieczek miesz-
kających tu na stałe. Tego, że i tak
płaci wielokrotnie mniejsze podat-
ki niż zwykli śmiertelnicy, którym
pieniądze same nie spadają z nie-
ba, miejscowy „pasterz” już jednak
nie raczył zauważyć. Pochwalił się
za to, że w roku 2011 udało mu się
uzbierać
„58 310 zł, nie licząc dat-
ków składanych na tacę”.
MaK
PRZEŚLADOWANY
Żarliwy sympatyk Radia Mary-
ja, który w ubiegłym roku uderzył
w twarz reporterkę telewizji Polsat
i zniszczył kamerę wartą 27 tys. zł
stanie przed częstochowskim sądem.
Prokuratura wysłała akt oskarże-
nia przeciwko 55-letniemu
Andrze-
jowi K.
, sąd odesłał akt do uzupeł-
nienia, ale instancja apelacyjna na-
kazała rozpoczęcie procesu. Rydzyk
może już ogłaszać pospolite rusze-
nie moherowych beretów.
MaK
Biskup watykański
Piotr Libe-
ra
, na sposób rodzinny i służbowy
związany z podejrzanymi interesa-
mi wokół Komisji Majątkowej, skar-
ży się, że jest przedmiotem zainte-
resowania prokuratury. Uważa, że
prokuratura w Gliwicach nie sza-
nuje jego prywatności, bo śledziła,
z kim przeprowadza rozmowy te-
lefoniczne (nie podsłuchując ich
jednak!). Mamy nadzieję, że pro-
kuratura nie zmięknie pod bisku-
pim naciskiem.
MaK
POSZUKIWACZE
SKARBÓW
Policja nie doceniła trudów
księdza, który wykopał 2-metrową
dziurę w cerkwi.
Policja w Salonikach w Grecji
aresztowała prawosławnego du-
chownego i jego pomocnika – ko-
ścielnego. Obaj panowie za pomo-
cą m.in. młota pneumatycznego wy-
kopali w kościele dziurę za ołta-
rzem, aby dobrać się do ukrytych
tam rzekomo skarbów.
MaK
KOŚCIÓŁ
W PODZIEMIU
DUSZPASTERZ
Z ODZYSKU
6,5 mln zł kuria łódzka uzy-
skała od Unii Europejskiej na eks-
trawagancki projekt sali wystawien-
niczej zbudowanej w podziemiach
przy katedrze. Aby powstała nowa
sala, trzeba wywieźć kilkanaście ty-
sięcy metrów sześciennych ziemi.
Przy okazji wyremontowane zo-
staną podziemia watykańskiej ka-
tedry, z którymi nowy obiekt zosta-
nie połączony.
Ksiądz
Andrzej Małachowski
został proboszczem kościoła uniwer-
syteckiego we Wrocławiu. 2 lata te-
mu Centralna Komisja ds. Stopni
i Tytułów Naukowych odebrała mu
tytuł doktora habilitowanego, bo
okazało się, że jego praca jest pla-
giatem. Musiał także zrezygnować
z funkcji prorektora Papieskiego Wy-
działu Teologicznego we Wrocławiu.
Teraz będzie dawał dobry przykład
katolickim studentom.
AK
MaK
AK
MaK
DZIECI
OJCA RYDZYKA
WSZECHTUWIM
MaK
W Łodzi działacze Młodzieży
Wszechpolskiej nie pozwolili, aby
działacze Ruchu Palikota powiesi-
li słynne maski Anonymousa na po-
mnikach
Tuwima
i
Rubinsteina
.
Młodzi narodowcy po prostu zasło-
nili swoimi ciałami pomniki dwóch
najsłynniejszych łodzian, będących
Żydami i Polakami jednocześnie.
Cieszy nas, że młodzieńcy wszech-
polscy nie odsyłają już „elementu
obcego rasowo” do getta ławkowe-
go, ale obydwu wielkich twórców
uważają za swoich. I jak tu nie wie-
rzyć w postęp?!
Tradycją parafii pw. Świętych
Apostołów Mateusza i Macieja
w Raciborzu-Brzeziu są kazania
proboszcza mające formę rozmo-
wy kapłana z dziećmi. Tematem ka-
zania wygłoszonego w niedzielę
5 lutego był sakrament chorych,
po którym dzieci
zwłasnej potrze-
by i inwencji
wyrażają słowa mo-
dlitwy powszechnej. A jakie są to
intencje? Na przykład „za zdrowie
mamy i taty”, „za powołania kapłań-
skie”, no i ta wygłoszona przez kil-
kuletnie dziecko: „Módlmy się, aby
Radio Maryja oraz TV TRWAM
PODKARPACIE TRWA!
Radni Sejmiku Województwa
Lubelskiego z inspiracji PiS przy-
jęli rezolucję wzywającą Krajową
Radę Radiofonii i Telewizji do przy-
znania koncesji dla Telewizji Trwam
na multipleksie cyfrowym. Oświad-
czenia podobnej treści wydały już
także rady miejskie Ełku, Supraśla
i Łap. Natomiast w Rzeszowie
rzekoma dyskryminacja Telewizji
Trwam przez KRRiT popchnęła
ponad 200 widzów Rydzykowej
MaK
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed