Fałszerstwa dzieł sztuki, Rynek sztuki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ROZMAITOŚCI
Zabytki i prawo
Fałszerstwa dzieł sztuki
i encyklopedycznej brak
jest jednolitej definicji fałszer-
stwa dzieł sztuki, jednakże na
podstawie analizy poszczegól-
nych poglądów można przy-
jąć, że zjawisko to jest świado-
mym naśladowaniem określo-
nego dzieła, autora wraz z jego
podpisem lub znakiem firmo-
wym, wykonywanym w celu za-
mierzonego wprowadzenia od-
biorcy w mylne przekonanie
o autentyczności pracy. Pro-
ces fałszerstwa ze swej istoty
jest działaniem celowym, kon-
sekwentnie zmierzającym do
pozyskania wytworu artystycz-
nego, znanego pod pojęciem
falsyfikatu. W nauce i na ła-
mach prasy od lat toczy się
dyskusja, czy dobry falsyfikat
jest nowym dziełem sztuki, czy
nieudolnym naśladownictwem,
brutalnie niszczącym wartość
indywidualnej wizji kopiowane-
go malarza. Zdaniem wybitne-
go profesora historii sztuki Ka-
rola Estreichera
„z estetyczne-
go punktu widzenia falsyfikat
nie istnieje, ponieważ każdy fal-
syfikat może być dziełem sztu-
ki, i to niekiedy doskonalszym
niż oryginał”
(Karol Estreicher,
Historia sztuki w zarysie
, Kra-
ków 1986, s. 16). Poglądu tego
nie podzielają stróże dziedzic-
twa kultury, stykający się nie-
raz w swojej pracy zawodowej
z nieautentycznymi pracami.
Każde muzeum, galeria oraz
inne placówki kulturalne sta-
wiają sobie za punkt honoru
posiadanie w swych zbiorach
dzieł autentycznych. Zagorza-
łymi wrogami procesu fałszer-
stwa są również całe rzesze
bardziej i mniej zamożnych ko-
lekcjonerów, którzy motywo-
wani nierzadko szczerą potrze-
bą obcowania z dziełem, in-
nym razem pokusą posiadania
lub też zwykłą koniecznością
lokowania oszczędności, na-
bywają za zawrotne sumy ar-
cydzieła sztuki. Zamiar fałszer-
ski, w zależności od rodzaju
wyrobu artystycznego, posia-
danego materiału i zamysłu
końcowego, osiągany jest za
pomocą różnych metod. Fał-
szerstwem będzie przerobie-
nie rzeźby późnogotyckiej na
wczesnogotycką czy też przy-
klejenie do średniej jakości
skrzypiec z początku XX w.
etykietki Stradivariego lub po
prostu namalowanie nowego,
dotychczas nieznanego obra-
zu i podpisanie go starannie
wyuczonym charakterem pi-
sma Jacka Malczewskiego.
Od procesu fałszerstwa
należy odróżnić kopiowanie,
zwane potocznie naśladownic-
twem, którego efektem finało-
wym jest kopia dzieła sztuki.
jawów działalności artystycz-
nej człowieka. Fałszerz ma
w swojej pracy określony cel,
98% fałszerzy dąży do uzyska-
nia korzyści majątkowych, po-
zostałe 2% charakteryzuje
się niekonwencjonalnymi za-
chowaniami, przejawiającymi
się m.in. fałszowaniem dla za-
spokojenia ambicji artystycz-
nych. W katalogu podrabia-
nych dzieł sztuki znajdują się
dzieła malarskie, rzeźby, papi-
rusy, monety, tkaniny, pieczę-
mowany jest bez względu na
koszty, trudności i odnosi się
do wyrobów artystycznych
uchodzących w kanonie dzie-
dzictwa kultury za arcydzieła.
Ten rodzaj fałszerstwa znajdu-
je się w granicach możliwości
majętniejszych kolekcjonerów,
pojawia się rzadziej, ale za to
przy wykorzystaniu znajomości
warsztatu, techniki oraz mate-
riałów współczesnych same-
mu mistrzowi tworzącemu
dzieło oryginalne. Problematy-
ka fałszerstwa dzieł sztuki sen-
su stricte odnosi się do prac
najbardziej znanych i bez-
sprzecznie uchodzących za
dzieła sztuki, które są nimi ze
względu na wiek oraz przez
uznanie autorytetów z dziedzi-
ny historii sztuki, konserwator-
stwa i zabytkoznawstwa.
Początki fałszerstwa dzieł
sztuki sięgają kilkudziesięciu
wieków wstecz. W Egipcie bez
zbędnej ceremonii swobodnie
podrabiano symbol świętości
i ochrony, jakim były talizmany
przedstawiające skarabeusze.
Proceder ten był tak powszech-
ny, że również obecnie niejed-
no muzeum europejskie mo-
głoby zorganizować wystawę
samych falsyfikatów tychże ar-
cydzieł. Nieco dalej na wschód,
na sąsiednim kontynencie
w Chinach już na początku I w.
n.e. naśladowano wyroby kró-
lewskiej porcelany. Początkowo
kopie wykonywano jako wyraz
szacunku dla sztuki dawnych
mistrzów, jednak z czasem pro-
ces ten zmienił się w zwykłe
oszustwo (George Savage,
Porcelana i jej historia,
Warsza-
wa 1977, s. 132). Praktyka pod-
rabiania wyrobów porcelano-
wych w wiekach późniejszych
dotknęła również manufaktury
europejskie, w szczególności
w Korcu, Wiedniu i Miśni. Cywi-
lizacja europejska pierwszymi
materialnymi dowodami fał-
szerstwa może pochwalić się
już w IV w. n.e. Rozwijający się
handel dziełami sztuki pomię-
dzy Egiptem i Grecją dał duże
pole działania zręcznym rze-
mieślnikom. A prawdziwą ko-
lebką fałszerstwa, w której pod-
rabiano na masową skalę
i zgodnie z literą prawa, było
1
1. Waldemar Wroński, „Molo
w Calais”, według obrazu Williama
Turnera z 1803 r. (w zbiorach
National Gallery w Londynie), olej
na desce, lata osiemdziesiąte XX w.
– tak podpisany obraz nie jest
fałszerstwem
2. Talerz deserowy z miśnieńskim
wzorem „czerwonych smoków”,
naśladownictwo porcelany
wykonywanej w XVIII w. wyłącznie
dla króla, wytwórnia nieznana,
druga poł. XX w. – gdyby
domalować na odwrocie sygnaturę
Królewskiej Manufaktury Porcelany
w Miśni, wyrób ten nabrałby cech
fałszerstwa
2
cie, porcelana, meble, skrzyp-
ce, biżuteria i wiele innych
przedmiotów, jeśli tylko pasja
kolekcjonerstwa obejmie je
swoim wpływem. Naśladow-
nictwo oszukańcze można po-
dzielić na dwa rodzaje. Pierw-
sze przeznaczone jest dla
mniej zamożnych nabywców
lub szeroko pojętych laików
i polega na podrabianiu na
skalę masową przy wykorzy-
staniu stosunkowo prostych
metod, a w stosunku do sztuki
stosowanej też produkcji ta-
śmowej. Natomiast drugi ro-
dzaj naśladownictwa podej-
Kopie nie są falsyfikatami, ich
wykonywanie znane jest od
wieków, stanowią powszechną
i niezawodną metodę nauki
rzemiosła artystycznego oraz
sposobu umożliwiającego od-
twarzanie dzieł zaginionych
i nieodwracalnie zniszczonych.
Proceder fałszerstwa towa-
rzyszy ludzkości od bardzo
dawna i dotyczy niemalże
wszystkich materialnych prze-
SPOTKANIA Z ZABYTKAMI nr 5 • 2007
37
W
terminologii słownikowej
ROZMAITOŚCI
Imperium Rzymskie. Rosnący
popyt na przedmioty piękne po-
chodzenia greckiego i egipskie-
go oraz zamykanie granic na
ich wywóz przez Grecję i Egipt
nasunęły Rzymianom pomysł
naśladowania artystycznej for-
my i wizji. Już przekazy Seneki
dostarczają informacji, że za
czasów Cezara w stolicy impe-
rium działało kilka zakładów
zajmujących się fałszowaniem
kolorowych kamieni. Starożytni
uczynili z fałszerstwa rzemiosło
powszechnie stosowane, choć
sekwencji tej nie rozciągano na
oszustów podrabiających mo-
nety, bo z racji pogarszania
państwowej waluty czyn ich
stanowił przestępstwo, które
karano śmiercią (Frank Arnau,
Sztuka fałszerzy, fałszerze sztu-
ki
, Warszawa 1988, s. 13).
W okresie długiego średniowie-
cza przedmiotem fałszerstwa
było wszystko, co mogło przy-
nieść łatwy zarobek, począw-
szy od obiektów kultu religijne-
go, relikwii, a skończywszy na
rozwijającym się malarstwie
sztalugowym i rzeźbach antycz-
nych. Po raz kolejny fałszerstwo
miało swoje pięć minut. Pojęcie
falsyfikatu oraz kategoria fał-
szerza nie istniała. Falsyfikato-
rzy pracowali na zlecenie du-
chowieństwa i osobistości pań-
stwowych, liczyła się praca, nie
nazwisko artysty. Nieśmiałe
zmiany w istniejącej mentalno-
ści pojawiły się wraz z nadej-
ściem ducha renesansu. Nie-
dostrzegany dotychczas arty-
sta i jego imię zaczęło wieść
prym przed dziełem, Leonardo
da Vinci pisał w traktacie
„że
w malarstwie nie ma kopii rów-
nej oryginałowi, nie ma niezli-
czonego potomstwa, dzieło
malarskie sławi swojego twórcę,
dlatego jest cenne i jedyne”
(op. cit., s. 38).
W ciągu następnych epok
obok tworzących się kanonów
wielkich mistrzów sztuki, du-
chownych i świeckich dynastii
kolekcjonerów, całej gamy an-
tykwariuszy i handlarzy, pojawił
się spór pomiędzy twórcą
dzieła a jego falsyfikatorem.
Artyści bardziej wrażliwi, jak
Pieter van Laer, z powodu
podrabiania ich prac skłonni
byli nawet do samobójstwa,
a bardziej zdeterminowani po-
dejmowali otwartą walkę (op.
cit., s. 39). Zaczęto wytaczać
pierwsze procesy sądowe,
choć wyroki bywały dalekie od
3
dzieł polskich malarzy z okresu
XIX i początku XX w. (Jerzy Mi-
ziołek,
Falsyfikaty na przestrze-
ni wieków,
w:
Falsyfikaty dzieł
sztuki w zbiorach polskich
,
Warszawa 2000, s. 21).
Podrabianie prac malarzy
polskich ma dwa kierunki: pra-
ce podrabiane jeszcze za życia
artystów i falsyfikaty wykonywa-
ne po ich śmierci. I tak, w cieniu
twórczości Juliana Fałata kryło
się wielu współczesnych mu
naśladowców. W konsekwencji
tego także obecnie wiele akwa-
rel i gwaszy oznakowanych je-
go sygnaturą trudno jedno-
znacznie ocenić jako bezspor-
ne oryginały. Na targach sztuki
ciągle zdarzają się nieskatalo-
gowane rzekome obrazy Tade-
usza Makowskiego, Jana Cybi-
sa czy Juliusza Kossaka. Po-
dobna atmosfera niejasności
roztacza się nad niektórymi pra-
cami Stanisława Ignacego Wit-
kiewicza. W maju 1987 r. Mu-
zeum Narodowemu w Gdańsku
zaproponowano zakup portretu
Ireny Horeckiej, którego autor-
stwo przypisywano Witkacemu.
Praca jednak była pozbawiona
lekkości i finezji charaktery-
stycznej dla tego twórcy, zatem
do sfinalizowania transakcji nie
doszło (Anna Żakiewicz,
Falsyfi-
katy Witkacego,
w:
Falsyfikaty
dzieł sztuki w zbiorach polskich
,
Warszawa 2000, s. 241). Rów-
nież współcześni artyści, jak
Franciszek Starowieyski czy
Eidrigevicius Stasys, tworzą
pod presją dyletancko naśladu-
jących oszustów.
Pierwsze polskie procesy
sądowe o fałszerstwo odbyły
się już na początku XX w.
W 1912 r. na wokandzie sądu
krakowskiego stanęła sprawa
o fałszerstwo prac Jacka Mal-
czewskiego, a w latach trzy-
dziestych swoich praw autor-
skich dochodził przed sądem
Alfons Karpiński. Skompliko-
wany proces dowodzenia i nie-
codzienna tematyka, pomimo
doniosłości problemu, nie
przyniosły oczekiwanych skut-
ków procesowych ani ograni-
czenia zuchwałości działalno-
ści fałszerskiej. Procesy sądo-
we w sztuce nie są również ob-
ce naszym czasom. Obecnie
toczy się sprawa z powództwa
pewnego biznesmena, który
w 2002 r. zakupił na aukcji ob-
raz autorstwa Władysława Ma-
leckiego. Po czasie eksperci
kupującego zakwestionowali
autentyczność pracy, jednakże
rzeczoznawcy domu aukcyjne-
go, który sprzedał obraz, bro-
nią stanowiska, że jest on ory-
ginalny. Choć w sprawie wypo-
wiedziało się już wielu history-
ków sztuki i znawców tematu,
rozstrzygnięcie ciągle jest nie-
znane.
Fałszerstwo dzieł sztuki
oraz sprzedaż falsyfikatów
można zakwalifikować jako
oszustwo z art. 286 § 1 kk. Jest
to przestępstwo umyślne, klu-
czową przesłanką konieczną
do zaistnienia oszustwa jest
istnienie zamiaru. Czyn ten ści-
gany jest z urzędu i podlega
karze pozbawienia wolności
do 8 lat (Dz. U. z 1997 r., nr 88,
poz. 553 ze zmianami). Nato-
miast na gruncie prawa cywil-
nego sprzedaż falsyfikatu
można uznać za wadę fizyczną
i na mocy art. 556 kc obciążyć
odpowiedzialnością za nią
sprzedawcę. Procedura ta jed-
nak jest możliwa dopiero przy
bezspornym wykazaniu, że
dzieło jest falsyfikatem oraz
przy zachowaniu rocznego ter-
minu od dnia nabycia pracy
(Dz. U. z 1964 r., nr 16, poz. 93
ze zmianami).
Ostatnia nowelizacja prze-
pisów karnych Ustawy o ochro-
nie zabytków i opiece nad za-
bytkami wprowadziła nowum
w postaci dwóch artykułów
109a i 109b (Dz. U. z 2003 r.,
nr 162, poz. 1568 ze zmiana-
mi). Powyższe przepisy wyraź-
nie sankcjonują zachowanie,
polegające na podrabianiu lub
przerabianiu zabytku w celu
użycia go w obrocie zabytków
oraz przewidują pociągnięcie
do odpowiedzialności karnej
tego, kto zbywa rzecz ruchomą
jako zabytek, wiedząc, że jest
on podrobiony lub przerobiony.
Działania te zagrożone są karą
grzywny, ograniczenia wolno-
ści i pozbawienia wolności do
lat dwóch.
Jak widać, ostatnia ewolu-
cja instrumentów prawnych na-
pawa optymizmem. Niestety,
trudności dowodowe, niejasne
okoliczności towarzyszące sa-
memu procesowi fałszerstwa
oraz konieczność wykazania
istnienia zamiaru sprawiają, że
szansa przedstawienia zarzutu
konkretnemu sprawcy i posta-
wienia go w stan oskarżenia
często graniczy z cudem.
3. „Flora”, woskowy biust
eksponowany pod koniec XIX w.
w Kaiser Friedrich Museum
w Berlinie jako dzieło Leonarda
da Vinci – w rzeczywistości praca
wykonana w pierwszej poł. XIX w.
przez R. C. Lucasa, „naprawiacza
starożytności” z Sauthampton
(zdjęcia: 1, 2 – Natalia Marzec,
3 – wg „Świat”, nr 49, 1909; zbiory
Biblioteki Narodowej w Warszawie)
oczekiwań. Sąd włoski, rozpa-
trujący w XVII w. sprawę mala-
rza Luki Giordana, oskarżone-
go o namalowanie „Chrystusa
uzdrawiającego kaleki”, podpi-
sanego nazwiskiem Dürera,
uznał, „
że nie można karać za
to, że ktoś maluje równie do-
brze jak Dürer”
(Jan Świeczyń-
ski,
Grabieżcy sztuki i fałszerze
sztuki
, Warszawa 1986, s. 197).
Bardziej konsekwentne napięt-
nowanie fałszerstwa rozpoczę-
ło się w drugiej połowie XIX w.
Rozwój nauk przyrodniczych
i idących za nimi metod ba-
dawczych oraz kryminalistycz-
nych zaowocował naukowymi
sposobami ujawniania falsyfi-
katów. Pojawiły się pierwsze
dyskusje normatywne i regula-
cje prawne, obejmujące zna-
miona przestępstwa fałszer-
stwa, jednakże proces ten da-
lej się rozwijał.
Działalność fałszerska rów-
nież nie była i nie jest obca pol-
skiemu rynkowi sztuki. Istnieją
przypuszczenia, że w Polsce
w okresie międzywojennym
w Kaliszu istniała instytucja na-
zywana „Fabryką obrazów pol-
skich”. Jej szeregi mieli two-
rzyć zdolni uczniowie szkół
plastycznych, których zaję-
ciem miało być podrabianie
Dorota Olejniczak
38
SPOTKANIA Z ZABYTKAMI nr 5 • 2007
[ Pobierz całość w formacie PDF ]