fakty i mity 51 52 2009, Fakty i mity 2009
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WIGILIA U ŻONY KSIĘDZA
Â
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 51/52 (511/512) 30 GRUDNIA 2009 r. Cena 6 zł (w tym 7% VAT)
Â
ISSN 1509-460X
Â
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 51/52 (511/512)
18 – 30 XII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał, że w Polsce
działa dokładnie 1001 rad parafialnych. Zapachniało Szehere-
zadą i... skandalem, bo nie tylko dekret Soboru Watykańskie-
go II, ale i kodeks prawa kanonicznego stanowi, że taka rada
powinna istnieć przy każdej parafii. A istnieje zaledwie w co
dziesiątej, bo proboszczowie nie cierpią, gdy świeccy podludzie
patrzą im na ręce i tacę. Mają więc gdzieś kościelne przepisy.
Święta ateistów
Kolejny song na cześć ojca, a raczej łojca dyrektora, wykonu-
je zespół Skalne Podhale: „Cały świat wi ło tym i wy ło tym
wicie / że ni ma drugigo ojca Rydzyka na świecie / Hej, gdy-
by siła z góry nie była mu dana / Nasza Polska piękna była-
by sprzedana / Ojciec to rozumie, przez radyjo głosi / O mą-
drość i rozwagę polski naród prosi!”. Tyz piknie...
pią – wszyscy, nawet politycy prawicy, łagodnieją,
ubierają się w sweterki z reniferkami i przypominają so-
bie, że potrafią się uśmiechać. – Romek, napisz jakiś cie-
pły komentarz. Nie zawsze trzeba umierać za ojczyznę
– zachęcają mnie moi zastępcy. Przecież nawet podczas
wojen na czas świąt wstrzymuje się ostrzał, bo nieludzkie
jest strzelanie do kogoś, kto świętuje. Od 9 lat
piszę na Święta takie właśnie łagodne, pachną-
ce siankiem teksty. I może wystarczy.
Pora wreszcie powiedzieć jasno i wyraźnie,
kto tu powinien, a kto nie ma prawa świętować
i kto świętowanie zawłaszczył. Jednym słowem:
kto nam ukradł Święta!
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie podsta-
wowe: kto zawłaszczył chrześcijaństwo? Świa-
tli Czytelnicy „FiM” (i wszyscy ewangeliczni
chrześcijanie) wiedzą dosko-
nale, że to najwięk-
sze w dziejach
odstępstwo
i wrogie prze-
jęcie jest dzie-
łem rzym-
skiego kato-
licyzmu. I to
na wszelkich
płaszczyznach
– ideologicznej,
duchowej i ma-
terialnej. Zaczęło się
od fałszowania Biblii, wpro-
wadzania jej nowych interpreta-
cji i dogmatów zgodnych z duchem czasów
i interesami cesarstwa. Nowy Kościół stwo-
rzył swoje własne prawo, ale nie miał ziemi
i majątków. Mnisi sfałszowali więc donację
cesarza Konstantyna (VIII/IX w.), dając począ-
tek państwu kościelnemu. Teraz należało tyl-
ko umocnić władzę i poszerzyć wpływy. Kró-
lowie neofici ustanawiani przez papieża i trzy-
mani na jego krótkiej smyczy na rozkaz z Rzy-
mu mordowali masowo tzw. heretyków, któ-
rzy – na przekór ekspansji reżimowej wersji
wiary i pomimo prześladowań – próbowali trwać
przy prawdziwej nauce Jezusa. Spływające krwią
ziemie pogan powiększały granice „chrześcijaństwa”. Z po-
wierzchni ziemi bezpowrotnie zniknęły całe narody, np. Pru-
sowie i Jadźwingowie.
Zapewne ostatnią rzeczą, jaką większość z nich wi-
działa przed śmiercią, był... krzyż. Ta „ewangelizacja” roz-
szerzyła się potem na obydwie Ameryki i tam również pod
znakiem krzyża zniszczyła wiele narodów i kultur. Północ-
na Afryka i Azja Mniejsza uniknęły podobnej ekstermina-
cji (z wyjątkiem Palestyny nawiedzanej wyprawami krzy-
żowymi) tylko i wyłącznie z powodu średniowiecznej po-
tęgi islamu. Taka jest udokumentowana historia Krk.
Gdyby Kościół papieski oddał teraz ubogim wszystkie
swoje bogactwa, odwołał swoją pokrętną, antyludzką ide-
ologię, wyrzucił do kosza wszystkie sfałszowane lub wydu-
mane traktaty, dogmaty i księgi; gdyby Watykan stał się
miastem aniołów, a każdy kolejny papież przywdział wór po-
kutny i na kolanach prosił Boga i ludzkość o wybaczenie...
i tak do końca świata... – to już sama tylko haniebna, kry-
minalna historia Kościoła przekreśla go i dyskwalifikuje.
Zarówno w kategoriach ludzkich, jak i nadprzyrodzonych, ja-
ko „Jezusową owczarnię”; samych zaś duchownych Krk dys-
kwalifikuje jako pośredników pomiędzy Bogiem i ludźmi. Na
katolickich ołtarzach próżno bowiem szukać ciała i krwi Je-
zusa. Za to krwi i ciał ludzkich są tam całe stosy. Złe drze-
wo nie może wydać dobrych owoców. I nie wydaje, czego
jesteśmy świadkami.
Kościół rzymskokatolicki, de facto antychrześci-
jański, zawłaszczył całą biblijną ideologię i uzupeł-
nił ją o wygodne dla siebie menedżerskie elemen-
ty często mające podłoże pogańskie, na przykład
takie jak intratny kult świętych i obrazów; czyściec,
od którego można się wykupić płatnymi mszami;
spowiedź uszna jako forma podporządkowania kle-
rowi itp. Kler żongluje też dowolnie biblijnymi cy-
tatami (sam zarzuca to Świadkom Jehowy), który-
mi upstrzona jest m.in. sekciarska, szowinistyczna
Telewizja Trwam. Oczywiście zawłaszczył też pa-
miątkę narodzenia Jezusa
i uczynił z niej jedno
ze swoich głów-
nych świąt.
W każdej
świątyni
katolickiej
instaluje się
żłobek, żeby
nie było żadnych
wątpliwości, że Jezus przy-
szedł właśnie do katolików. Tym-
czasem sama Biblia mówi, że przy-
szedł On do wszystkich ludzi do-
brej woli; z pewnością do części kato-
lików także. Natomiast zważywszy na to, czym był
i jest Kościół rzymskokatolicki, ma on (jako instytu-
cja) najmniejsze prawo do świętowania w dniu przyj-
ścia na świat Zbawiciela.
Prawo to mają natomiast wszyscy ci – bez wzglę-
du na rasę, pochodzenie czy wyznawaną religię
– którzy wyznają lub akceptują głoszoną przez Jezu-
sa ideologię miłości, przebaczenia, pacyfizmu i hu-
manizmu. Tak – humanizmu, gdyż Jezus swoimi sło-
wami:
„Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci ka-
mień...”
(J 8. 7), czy stwierdzeniem:
„Wszystko co-
kolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich naj-
mniejszych, mnie uczyniliście”
(Mt 25. 31–40) i wieloma
innymi wypowiedziami oraz gestami udowodnił, że był wiel-
kim, pierwszym i największym humanistą. Nawet dla wo-
jujących ateistów, którzy nie wierzą w jego historyczne ist-
nienie, Jezus powinien być (i dla wielu jest) symbolem
wyższości wartości humanistycznych (w tym prawdziwie
chrześcijańskich) nad religijnym fundamentalizmem. Ten
ostatni zresztą (faryzeizm, faryzeusze, uczeni w piśmie
i prawie) Jezus niezwykle ostro piętnował i przed nim prze-
strzegał. Za rewolucyjne wartości humanistyczne, jakie
przyniósł ludzkości Syn cieśli z Nazaretu, szanują go i ko-
chają wszyscy, którzy te wartości wyznają, w tym bud-
dyści, konfucjaniści czy wyznawcy Mahometa. Dlatego
i oni mają prawo za kilka dni świętować. Tylko jeden Ko-
ściół rzymski od początku próbuje Jezusa światu obrzy-
dzić, mieszając go do swoich zbrodni i kłamstw. Ale cóż,
papiestwo ma też największy po temu powód: nikt nigdy
nie zarobił tyle na narodzeniu i śmierci Syna Bożego.
A zatem, Drodzy Czytelnicy „FiM”, życzę WAM weso-
łych Świąt!
375 kobiet – tylko tyle (raczej aż tyle!) zdecydowało się w mi-
jającym roku wstąpić do zakonów w Polsce. To aż 5-procen-
towy spadek zainteresowania habitem w stosunku do kilku lat
ubiegłych. Jeśli uwzględnimy dodatkowo liczbę odejść – ok.
200 rocznie – natychmiast o sprawie trzeba powiadomić ONZ.
Pingwiny to wymierający gatunek! I to na całym świecie.
Słynny skowyt z pokładu Lufthansy – „Ratujcie, Niemcy mnie
biją!” – będzie musiał Rokita nieco zmodyfikować. Po wyro-
ku niemieckiego sądu od niedoszłego premiera z Krakowa
spodziewamy się usłyszeć: „Ratunku, Niemcy wsadzili mnie
do pierdla!”. Bo jak chłop ma na imię Maria i żeni się z Nel-
ly, to wszystko jest możliwe.
Kasia Tusk, córka premiera poczęta w nieprawym łożu, a stu-
diująca obecnie psychologię, chce robić specjalizację z seksu-
ologii. Wcześniej marzyły się jej... stosunki. Międzynarodowe.
Jak znamy życie na polskich uczelniach, to Kasia może połą-
czyć obie dyscypliny.
„Solidarność” Uniwersytetu Opolskiego chce, aby dach uczelni
zwieńczony był krzyżem. Przez 9 miesięcy senat UO nie podjął
tematu. Teraz, po licznych naciskach, zbiera się 17 grudnia. Spe-
cjalnie w tej sprawie. Miej ich, Panie, w swojej opiece.
Karę pół roku odsiadki za zdjęcie ze ściany krzyża (lub za od-
mowę jego zawieszenia) przewiduje projekt ustawy przygoto-
wanej przez włoskich senatorów z prawicy. W naszym parla-
mencie różne Jurki i Gowiny już sobie nucą: „Z ziemi wło-
skiej do Polski”.
To jeszcze nic. Włoskie ministerstwo gospodarki planuje za-
kup ze środków budżetowych 40–50 tysięcy krzyży naścien-
nych „dla zaspokojenia najpilniejszych potrzeb urzędów pań-
stwowych i obywateli”. Szykuje się zatem polski hit eksporto-
wy. W świątecznej promocji do każdego krzyża możemy też
w pakiecie dołączyć po jednym księdzu.
Zdelegalizowania Komunistycznej Partii Czech i Moraw (14
procent elektoratu) domaga się czeski senat. Chyba że partia
wyrzeknie się słowa… „komunistyczna” w nazwie oraz zdecy-
dowanie odetnie się od filozofii Marksa i Engelsa... Taki wa-
runek postawili senatorowie. My też postulujemy: Precz z Ko-
ściołem rzymskim! No, chyba że odetnie się od Rzymu.
Słynny włoski piosenkarz Al Bano (m.in. hit „Felicita”) jest
wściekły. Miał 21 listopada wystąpić przed Benedyktem XVI.
Ale nie wystąpi, bo kiedy zatelefonowano z Watykanu, usły-
szał: Przykro nam, ale papież nie lubi oglądać rozwodników.
Za to pedofilów ma wokół siebie całe gromady.
Manfred Deix, kultowy austriacki karykaturzysta, znany jest z te-
go, że rysuje największe polityczne świętości w postaci nagich
grubasów. Ostatnio jednak wziął się za świętość nie z tej zie-
mi, czyli za samego Boga, i przedstawił go jako... mutanta z trze-
ma głowami i trzema penisami. Kościół zawył z oburzenia i po-
galopował do sądu, a Deix wzrusza ramionami: – Ciekawe, w ja-
ki sposób udowodnią mi, że Bóg tak właśnie nie wygląda?
Lekarzu, aborcja jest niezgodna z twoim sumieniem? Świet-
nie, wpisz się na specjalną listę i po kłopocie – ogłosił lewi-
cowy rząd Hiszpanii. Podziałało jak ręką odjął. W obawie
przed utrudnieniami w zatrudnianiu się w państwowych szpi-
talach prawie nikt z medyków na listę się nie wpisał.
Ukraina dzięki lobbingowi amerykańskiemu zawarła najwięk-
szy w swojej historii kontrakt zagraniczny. Za 2,5 miliarda
dolarów ma dostarczyć broń dla armii irackiej. To się zapew-
ne słusznie Ukraińcom należało za nadstawianie swoich tył-
ków w Iraku, Afganistanie, za Kościuszenków i Pułasenkich...
Morze Śródziemne jest pozostałością po biblijnym potopie.
Tak orzekli naukowcy – aż wstyd powiedzieć – hiszpańscy.
Policzyli też dokładnie, kiedy do katastrofy doszło. Inni na-
ukowcy (ale już na podstawie wykopalisk i badań) twierdzą,
że homo sapiens ma 250 tysięcy lat. Wychodzi na to, że Noe
i jego rodzina skakali po drzewach.
Potomkowie członków jednego z plemion zamieszkujących wy-
spy Vanuatu (państwo w Oceanii) oficjalnie przeprosili po-
tomków (duchowych?) brytyjskich misjonarzy za to, że ich
dziadowie przygotowali sobie z nich obiadek. To było 170 lat
temu. Cholera, dawno... Jeśli ktoś wie o jakimś współczesnym
plemieniu „lubiącym” głosicieli jedynie słusznej religii, pro-
szony jest o pilny kontakt z redakcją.
JONASZ
UWAGA!
Kolejne, noworoczne wydanie „FiM” (już 28-stronicowe i w normalnej cenie – 3,90 zł)
ukaże się w kioskach wyjątkowo w CZWARTEK, 31 grudnia
A
ch, te milutkie, słodkie Święta! Jeszcze zanim nastą-
Nr 51/52 (511/512)
18 – 30 XII 2009 r.
STAJENKI LICHE
3
zorganizował 7 grudnia
ściśle tajne spotkanie
integracyjne trójmiej-
skiego establishmentu. Pretekstem
była „uroczystość wmurowania ka-
mienia węgielnego pod przyszłą sie-
dzibę metropolity gdańskiego”. Tak
to właśnie określał, osobiście tele-
fonując do swoich wybrańców, że-
by przypadkiem któryś z nich nie
odważył się odmówić.
Przed kilkoma miesiącami ujaw-
niliśmy kulisy planów przeprowadz-
ki Głódzia z pałacu w Oliwie (hi-
storyczna siedziba biskupów gdań-
skich) do intensywnie remontowa-
nego zabytkowego budynku w dziel-
nicy Stare Szkoty („Pasterz paste-
rzowi wilkiem” – „FiM” 15/2009).
Przypomnijmy, że wielebnemu nie
chodziło bynajmniej o przestrzeń ży-
ciową, bowiem usytuowany przy ka-
tedrze oliwskiej pałac (fot. 1) jest
obiektem idealnym dla arcybisku-
pa, czyli takim, w którym można
zorganizować kolonie dla setki dzie-
ci. Ma on jednak tę zasadniczą wa-
dę, że stoi na widoku (tuż obok se-
minarium duchownego i
vis-à-vis
ku-
rii) i wciąż zamieszkuje tam abp
Ta-
deusz Gocłowski
. Krótko mówiąc:
nie przyjedzie tu niepostrzeżenie
rządowa limuzyna, a tym bardziej
taksówka z jakimiś rozrywkowymi
gośćmi, podczas gdy położona na
dyskretnym uboczu przyszła siedzi-
ba (nieopodal wiodącej do miasta
krajowej „jedynki”) wprost idealnie
będzie się komponować z upodoba-
niami towarzysko-gastronomiczny-
mi ekscelencji...
Na wezwanie Głódzia pokornie
stawiła się w Starych Szkotach
(w godzinach urzędowania) cała sa-
morządowa śmietanka Trójmiasta,
a więc: marszałek
Jan Kozłowski
i jego zastępca
Mieczysław Struk
,
wojewoda
Roman Zaborowski
, wi-
ceprezydent Gdańska
Wacław Bie-
lawski
(prezydent
Paweł Adamo-
wicz
miał nieszczęście przebywać
akurat w Izraelu), prezydent Sopo-
tu
Jacek Karnowski
i prezydent
Gdyni
Wojciech Szczurek
. Nie za-
brakło wojskowej generalicji, najbo-
gatszych proboszczów i kurialistów,
oraz kilku biznesmenów. Impreza
Gdy Głódź zapowiedział, że Kościół będzie
wskazywał kandydatów w wyborach
samorządowych, natychmiast stawiła się
u niego cała śmietanka Trójmiasta,
żeby wesprzeć budowę nowej rezydencji.
Sławojki
rozpoczęła się przy zapadającym
zmroku, co skutecznie uniemożliwi-
ło identyfikację wszystkich uczest-
ników, zaś każda próba zbliżenia się
do posesji osoby postronnej grozi-
ła „wylądowaniem w kanale Radu-
ni”, jak ostrzegali wynajęci przez ku-
rię ochroniarze.
A jak było w środku?
– Oczywiście, chodziło przede
wszystkim o kasę, bo sama ceremo-
nia ograniczyła się do złożenia pod-
pisów pod aktem erekcyjnym i wmu-
rowania go z aktualnymi numerami
jakichś gazetek kościelnych oraz sym-
boliczną monetą jednego euro, spre-
zentowaną przez marszałka Kozłow-
skiego. Już nie tak „symboliczne”
grube koperty dawali włodarze pod-
czas późniejszej popijawy, więc nie
widziałem, czy Głódź też je zamu-
rował – śmieje się kierowca promi-
nenta obecnego na bankiecie.
Gdańscy księża gorzko płaczą
nad najnowszym pomysłem Głódzia:
– Mamy problem, bo ten remont
jest niesłychanie kosztowny, a dla
nikogo nie
jest tajemni-
cą, że
pa-
sterz chce
przeprowa-
dzić się do
nowej rezyden-
cji
(fot. 3)
, bo je-
go wilczury Maks
i Aza nie mogą
sobie w pałacu
swobodnie pobie-
gać
. Miasto oraz
konserwator zabyt-
ków nie dali mu
dotychczas ani gro-
sza, więc choć łupi
parafie aż trzeszczy, to i tak musi
dokładać z kasy kurii, przez co za-
czyna go już pomału szlag trafiać.
Podczas „wmurowania” zebrał od
gości ponad 100 tys. zł, ale to do-
prawdy kropla w morzu jego potrzeb.
On już wie, że jest nielubiany (np.
twarda postawa konserwatora zabyt-
ków, gdy arcybiskup próbował robić
remont według własnego widzimi-
się) i nikt nie da mu pieniędzy na
piękne oczy, więc
zaczyna obłaska-
wiać decydentów przy kieliszku.
Starą metodą sprawdzoną w or-
dynariacie polowym
– zauważa
nasz znajomy gdański proboszcz.
Jeśli chodzi o te „metody”, to
warto przypomnieć dygnitarzom
z Trójmiasta historię nabycia przez
Głódzia budynku po zlikwidowa-
nej szkole (z działką o powierzch-
ni 4,5 tys. mkw.) w jego rodzinnej
wsi Bobrówka („Muzeum Flaszki”,
„Jaśniepan Głódź”, „W służbie Bo-
gu i mamonie” – „FiM” 13/2006,
11/2007, 40/2007).
Sławoj zapłacił za tę nierucho-
mość 60 tys. zł (wcześniej – kosztem
ok. 50 tys. zł – gmina wymieniła więź-
by dachowe oraz zainstalowała no-
woczesne ogrzewanie) i urządził so-
bie w Bobrówce taki pałac (fot. gór-
na i fot. 2), że i prymas by się nie
powstydził. Wszem i wobec
przeko-
nywał, że za wszystko płacił z wła-
snej krwawicy, podczas gdy dzien-
nikarze „FiM” wykryli, iż faktu-
ry na najdroższe materiały wy-
stawiano mu na... Caritas!
Rozbudowie kolejnej hacjendy
w kolekcji Głódzia będziemy się za-
tem przyglądać nie tylko na zdjęciach...
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. Autor
1
2
Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco...
3
A
bp Sławoj Leszek Głódź
Sławojki
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 51/52 (511/512)
18 – 30 XII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Bunt w kurniku
Prowincjałki
Złodzieje, którzy włamywali się do miesz-
kań w okolicach Suchego Lasu, brali wszyst-
ko – telewizory, komputery, alkohol, a nawet mięso i wędliny pozostawio-
ne przez właścicieli w lodówkach. Łupy sprzedawali, żeby zdobyć pieniądze
na... świąteczne zakupy. Z kolei z miejscowego stawu hodowlanego 18-la-
tek z Bralina ukradł pół tony karpi, amurów i sumów o wartości 6 tys. zł.
Z równouprawnieniem jest jak
z yeti – wszyscy o nim wiedzą,
mało kto widział.
W okresie bożonarodzeniowym
statystyczna Polka – kierując się mi-
łością lub z niepojętego nawet dla niej
poczucia, że „tak trzeba” – zamienia
się w udany egzemplarz kury domo-
wej. A miało być tak pięknie...
W listopadzie obchodziliśmy 91
rocznicę przyznania Polkom praw
wyborczych.
W ubiegłym roku, w rocznicę
okrągłą, kilkaset rodaczek przebra-
nych za wojujące sufrażystki z lat
20. XX wieku nawiedziło parlament,
żeby przypomnieć wszystkim, jak to
było. Ano właśnie, jak?
Kiedy pielęgnowano święte prze-
konanie, że całym światem dla ko-
biety jest jej dom, dopomógł kryzys
finansowy z przełomu XIX i XX wie-
ku. Damy musiały iść do pracy.
Gdy 28 listopada 1918 r. dopusz-
czono Polki do urn wyborczych,
mieliśmy jeszcze „ustawę celiba-
tową” – mężatki nie mogły być
nauczycielkami, a na pracę w urzę-
dzie pocztowym na przykład potrze-
bowały zezwolenia małżonka lub na-
rzeczonego. Od tamtej pory minął
prawie wiek.
Kiedy współczesnym feminist-
kom wydawało się już, że każda
baba chce wyjść z domu i robić ka-
rierę, okazuje się, że ponad milion
czterysta tysięcy Polek w domu po-
zostało. Gospodynie domowe, kpią-
co nazywane kurami, nie cieszą się
zbyt dużym poważaniem, nawet
w oczach własnego męża i dzieci,
które – odpowiadając na pytanie, co
robi mama – prawie zawsze odpo-
wiedzą: mama nic nie robi.
Nie tak dawno ruszyła przed-
świąteczna inicjatywa pod nazwą Ko-
ło Gospodyń Miejskich, której ce-
lem jest podliczenie wszystkich do-
mowych obowiązków, które mają na
głowie te niby niepracujące. W dal-
szej kolejności ma powstać „Lista
czynności domowych”.
Sporządzona – dodajmy – bardzo
skrupulatnie...
„Na przykład pod po-
jęciem »pranie« kryje się segregowanie
go kolorami, kupienie proszku do
prania, wsypanie go do pralki, na-
stawienie jej. Później wyjęcie pra-
nia i powieszenie go aż do schnię-
cia. Na końcu prasowanie i poło-
żenie na półki do szafy. Jedno po-
jęcie – osiem czynności”
– czytamy
na stronie fundacji.
Kolejnym etapem tej wyliczan-
ki będzie podliczenie, ile warta jest
ta praca (sumując, ile wzięłaby pa-
ni sprzątaczka, kucharka, praczka,
kierownik stołówki, opiekunka do
dzieciątek itd.). Według wstępnych
przymiarek – średnia krajowa na
pewno się należy. Celem absolut-
nie nadrzędnym ma być emerytu-
ra dla pań pracujących tylko w do-
mu. Kto miałby ją sfinansować? Nie
wiadomo.
Wiadomo natomiast, i to cieka-
we, że obiekty troski feministek za-
miast wypłacanej pensji wolałyby...
szacunek najbliższych.
Ale muszę kończyć. Czeka
pranie skarpet, prasowanie,
krochmalenie, sprzątanie, mycie
garów i dziecka, lepienie uszek, na-
karmienie karpia i ukatrupienie psa
(...nie, chyba odwrotnie), ubranie
choinki, powieszenie firanek, wypa-
stowanie podłóg, wytrzepanie dy-
wanów, kupienie chłopu piwa i...
już święta!
Wesołych i spokojnych życzę!
JUSTYNA CIEŚLAK
Paralizatorem i poduszką zamierzała załatwić
swoją teściową 45-latka z Bełchatowa. Prze-
rażoną i krzyczącą wniebogłosy 76-latkę wyratowali z opresji sąsiedzi.
Przed szkołą w Bielsku-Białej 13-latek spraw-
dzał działanie petardy. W tym celu podpa-
lił ją i wrzucił za bluzkę koleżance. Petarda wybuchła, a dziewczyna uniknę-
ła poparzeń tylko dlatego, że błyskawicznie zrzuciła z siebie płonącą odzież.
Przechodziła przez jezdnię na oznakowanym
przejściu dla pieszych, kiedy potrącił ją
samochód. Chwilę później wpadła pod kolejny. 53-letnia bielszczanka zma-
sowany atak na szczęście przeżyła. Do szpitala trafiła z urazem głowy.
50 tysięcy złotych ukradziono pewnej no-
cy w będzińskim barze, który znajduje się
na terenie... komendy policji. Funkcjonariusze odetchnęli z ulgą, kiedy oka-
zało się, że złodzieje nie ruszyli znajdującego się obok magazynu depozytów.
W całym mieście szukali policjanci z Będzi-
na złodzieja, który z pewnej miejscowej fir-
my chciał wynieść miedziane przewody. Faceta w końcu znaleziono. W miesz-
kaniu jego konkubiny. A konkretnie – w lodówce.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Bóg stworzył świat, a instrukcję obsługi zdeponował w Kościele.
(Szymon Hołownia)
Nie wszyscy księża są grubi, jeżdżą trabantem i gwałcą ministrantów.
(jw.)
Bogate kraje podejmują masowe szczepienia, biedne – kupują szczepionki tyl-
ko dla grup ryzyka. Pani minister zdecydowała się na trzecią drogę i zaleca
herbatę z sokiem malinowym.
(Marek Balicki, były minister zdrowia)
Nie chodzę na imprezy gejowskie, bo mnie to nie interesuje, tak samo jak
nie chodzę na imprezy o charakterze heteroseksualnym, bo od tego mam
żonę.
zwykle szaro-pochmurne dni. Wkrótce jed-
nak to się zmieni, nastąpi przesilenie i powoli za-
cznie przybywać światła. Niebezzasadnie wierzę,
że nie tylko w przyrodzie ubędzie mroków.
Z przesileniem zimowym jest tak, że zanim ono na-
stąpi, mroków przybywa szybko. Później, gdy zaraz po 20
grudnia zaczyna teoretycznie przybywać dnia, poprawa zra-
zu nie jest widoczna. Potrzeba pa-
ru tygodni, aby różnica była za-
uważalna. Bywa czasem tak, że gdy
na przełomie grudnia i stycznia tra-
fi się jakiś wyjątkowo pochmurny
dzień, można nawet odnieść wra-
żenie, że dnia nadal ubywa – wbrew
przyrodzie i kalendarzowi. Rozum jednak podpowiada,
aby nie zdawać się na wrażenia, lecz trzymać się faktów.
Nie ma wątpliwości, że od kilkunastu lat żyjemy
w czasach światopoglądowych mroków. Po czasach li-
beralnej końcówki PRL, gdy władza bała się już wła-
snego cienia i nie chciała narzucać się z indoktrynacją,
przyszły dosłownie 2 lata jako takiej wolności III RP.
Najpierw Polacy utracili prawa społeczne, po wprowa-
dzeniu – zamiast obiecanej społecznej gospodarki – ka-
pitalizmu z nieludzką twarzą. Później Kościół zaczął
wchłaniać powoli każdą sferę życia publicznego i pry-
watnego. Po wtargnięciu religii do szkół i odebraniu
kobietom prawa do aborcji zawisły nad Polską ciemne
chmury klerykalizacji. Presja nieustannie narastała, aż
osiągnęła swoje apogeum przed kilku laty.
Teraz, w mojej ocenie, w kwestiach światopoglądo-
wych jesteśmy już po przesileniu, które nastąpiło w la-
tach 2004–2007. Dlaczego tak myślę? Momentem klu-
czowym była śmierć
JPII
, który osierocił polski klery-
kalizm. Jego odejście pozbawiło system efektownego
przywództwa i narzędzia psychicznej presji, jakim był
polski papież. Klerykalizacyjna, czynna presja rządu
Ka-
czyńskich
zrodziła natomiast silny opór. Zbiegł się on
z falą tzw. nowego ateizmu, który dosyć silnie dotknął
zwłaszcza pokolenie dwudziesto- i trzydziestolatków.
Uważam, że kolejnym etapem ustępowania mro-
ków jest decyzja Trybunału w Strasburgu w sprawie
włoskich krzyży. Wprawdzie pozornie rzecz w Polsce
wygląda tak, że nacisk klerykałów
jakby się nasilił (patrz: anatema
rzucona na Trybunał przez pol-
ski Sejm), ale to tylko pozory. Wy-
rok Trybunału wraz ze zmienia-
jącą się atmosferą w kraju spra-
wił, że po raz pierwszy od kilku-
nastu lat sprawa świeckości państwa i instytucji publicz-
nych wróciła do głównego nurtu debaty publicznej.
W Polsce, w przeciwieństwie na przykład do Hisz-
panii, sam wyrok nie doprowadzi najpewniej do usu-
nięcia krzyży, ale sprawi, że kwestii deklerykalizacji nie
da się już wypchnąć na margines debaty publicznej, już
zostanie w samym jej centrum. Zachowanie rządu two-
rzonego przez prokościelne partie jest charakterystycz-
ne – ludzie
Tuska
unikają okazywania ostentacyjnej mi-
łości do Kościoła, bo już wiedzą, że w Polsce zaczyna
narastać fala antyklerykalizmu. Otwarte schlebianie Ko-
ściołowi, tak modne za Kaczyńskich i AWS, jest już zbyt
kosztowne nawet dla prawicowych polityków. Dobrze
to wyczuwa SLD, który, szczerze czy nieszczerze, przy-
gotowuje swój antyklerykalny manifest.
Przesilenie światopoglądowe jest już zatem za na-
mi. I choć jest jeszcze strasznie ciemno, to dzień za-
czyna się wydłużać. Takie są fakty, na to wskazuje po-
lityczna przyroda. Życzę zatem miłych świąt przesile-
nia zimowego!
(Michał Kamiński)
RZECZY POSPOLITE
Owce nie dyskutują!
(Napomnienie skierowane do wiernych
przez ks. Wiesława Niewęgłowskiego, duszpasterza środowisk twórczych)
Jeszcze ładniejszy krawat sobie kupię i będę pasował do Platformy. Właśnie
ta plastikowość PO strasznie mnie wkurza. Nie znoszę jej. Jezus Maria,
przecież PO jest tak plastikowa, że aż mnie to boli. Nie rozumiem, dlacze-
go ten plastik tak strasznie podoba się ludziom. Jest obła, śliska – taka ma-
sa, która się podporządkowuje oczekiwaniom zewnętrznym.
(Bartosz Arłukowicz, klub Lewica)
Lepiej jest odebrać prezydenturę Lechowi Kaczyńskiemu i powierzyć ją czło-
wiekowi, który odrzuci nadużywanie konstytucji i który da Polsce przykład
praworządności. Lech Kaczyński stał się prezydentem PiS-u, nie Polski,
i czas najwyższy położyć kres temu skarleniu prezydentury.
(Tomasz Nałęcz, SdPL)
Przesilenie
Tym krajem rządzi stara baba, kołtun i kler uzurpujący sobie prawo do
moralnych wyroków.
(Maciej Maleńczuk)
Katoliczka Krupa mówi: „Mam cztery psy. Nie wyobrażam sobie życia bez
nich”. To pani ma małą wyobraźnię. Psy zdechną, wie pani? I jakoś trzeba
będzie żyć. Tylko jak żyć, gdy psia krew znaczy więcej niż Krew Chrystusa?
(Franciszek Kucharczak, publicysta „Gościa Niedzielnego”)
Kawa bezkofeinowa to taka jak cipka bez dziurki.
(Bożena Dykiel)
Wybrali: PP, AC, OH, RK
ADAM CIOCH
MAGIA ŚWIĄT
UCZUCIA RODZINNE
WYSTRZAŁOWY STRIPTIZ
ODPORNA
BAR ZDOBYTY
MROŻONKA
M
amy właśnie długie zimowe noce i krótkie,
Nr 51/52 (511/512)
18 – 30 XII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
TRYBUNAŁ
KOŚCIELNY
szukają na gwałt sojuszników, do
współpracy zwerbowali nawet rabi-
na Rzymu, o czym już pisaliśmy
(„FiM”43/2009). Tymczasem od
klerykałów ostro odcięli się włoscy
protestanci.
Domenico Maselli
,
przewodniczący Federacji Kościo-
łów Protestanckich we Włoszech,
wydał oświadczenie, w którym po-
zytywnie ocenił decyzję Strasbur-
ga. W podobnym duchu wypowie-
działa się
Maria Bonafede
, mo-
deratorka najstarszej wspólnoty pro-
testanckiej świata – Kościoła Wal-
densów – i zaleciła staranny roz-
dział Kościoła od państwa. I tak
oto chrześcijanie odcięli się od ste-
rowanej z Watykanu akcji rzeko-
mej „obrony krzyża”.
MaK
związków partnerskich osób tej sa-
mej płci. Wiedeń był przedostatnią
stolicą (przed katolickim Dublinem)
z zachodniej części Unii, która za-
akceptowała tego rodzaju związki.
W tym samym czasie w ultrakonser-
watywnym i dewocyjnym Teksasie na
burmistrza Huston została wybrana
w demokratycznych wyborach lesbij-
ka
Annise Parker
, reprezentantka
partii demokratycznej.
MaK
Kolejny wyrok sprzyjający śro-
dowiskom klerykalnym wydalił z sie-
bie Trybunał Konstytucyjny. Odda-
lił trzy skargi posłów lewicy doty-
czące finansowania przez państwo
katolickich szkół wyższych: Papie-
skiego Wydziału Teologicznego we
Wrocławiu, Wyższej Szkoły Filozo-
ficzno-Pedagogicznej „Ignatianum”
w Krakowie i Wydziału Teologicz-
nego w Warszawie. Posłowie zaskar-
żyli fakt utrzymywania tych szkół
przez państwo, twierdząc, że łamie
to zasadę równości pomiędzy szko-
łami prywatnymi (uczelnie świeckie
nie dostają takich dotacji), oraz za-
rzucili ustawie o finansowaniu ka-
tolickich szkół, że powoduje wy-
różnienie światopoglądu katolickie-
go (uczelnie innych wyznań nie są
w ten sposób wspomagane). Sędzio-
wie Trybunału (z wyjątkiem sędzi
Ewy Łętowskiej
, która zgłosiła zda-
nie odrębne) odrzucili wniosek le-
wicy – z uzasadnieniem, że nie do-
patrują się w tej sprawie dyskrymi-
nacji. Uznali, że inne wyznania też
mogą sobie takie dotacje... załatwić.
Jeśli zechcą. W zeszłym roku ze-
chcieli prawosławni, ale na razie
odesłano ich na drzewo.
MaK
odpłatne. Kierownictwo szkoły za-
proponowało miastu, że zapłaci za
budynek, ale... góra 10 procent je-
go wartości.
Gdy to się nie udało, ze smy-
czy spuszczono jednego z bardziej
wpływowych w mieście działaczy
katolickich, radnego PiS
Adama
Wierzbickiego
. Złożył on do ko-
misji rewizyjnej skargę na prezy-
denta miasta Legnicy
Tadeusza
Krzakowskiego
. Radny twierdzi,
że skoro gospodarz miasta nie chce
za bezcen oddać budynku katoli-
kom, to znaczy, że... nie dba o ko-
munalny majątek!
CENZURA W TVP
Na półkach telewizji publicznej
leży od kilku lat 7 odcinków goto-
wego już serialu komediowego „Dom
niespokojnej starości”. Jego nakrę-
cenie kosztowało ok. miliona złotych,
a do filmu zaproszono m.in.
Beatę
Tyszkiewicz
,
Zofię Czerwińską
,
Wojciecha Pokorę
. Jednym z głów-
nych bohaterów filmu jest ksiądz
o skłonności do kieliszka i gry w kar-
ty. I to jest przyczyna leżakowania
filmu. Byłby zbyt wielką konkuren-
cją dla cukierkowej „Plebanii”, „Oj-
ca Mateusza” etc., etc...
MaK
ODKRZYŻOWANI
Sąd w autonomicznym hiszpań-
skim regionie Kastylia-Leon naka-
zał usunięcie krzyży w jednej ze
szkół stolicy – Valladolid. Krzyże
mają zniknąć z sal i miejsc wspól-
nych, jeśli tylko zażądają tego ro-
dzice. Sędziowie motywują swoją
decyzję prawem rodziców i dzieci
do wychowania w wybranym przez
siebie systemie wartości oraz tym,
że krzyż może zakłócić rozwój oso-
bowości tych, którzy jego widoku
sobie nie życzą. Decyzja kastylij-
skiego sądu jest kolejnym etapem
walki Hiszpanów o laicyzację szkół.
Nieco wcześniej parlament ogólno-
krajowy zwrócił się do rządu z proś-
bą o dostosowanie prawa krajo-
wego do wyroku trybunału w Stras-
burgu.
ZK
ROKOSZ BISKUPÓW
NIEISTNIEJĄCE IMIĘ
DROGI KRZYŻOWE
Jakby Benedyktowi mało było
bigosu w Iralandii, biskupi szwaj-
carscy wpadli na pomysł, że to naj-
lepszy czas, by zrobić Watykanowi
niespodziankę.
Biskup
Norbert Brunner
, któ-
ry od nowego roku obejmie prze-
wodnictwo konferencji biskupów,
w wywiadzie dla gazety „NZZ am
Sonntag” oznajmił:
„Powinna istnieć
możliwość wyświęcania ludzi żona-
tych na księży”
. By rozwiać wątpli-
wości, że to tylko jego osobiście ogar-
nęły buntownicze nastroje, hierar-
cha dodał, że
„biskupi szwajcarscy są
w tej kwestii dosyć jednomyślni”
i że
nie ma żadnych fundamentalnych
związków między celibatem a du-
chowieństwem.
„Proponowałem
zmiany w tym zakresie kilkakrotnie
w Rzymie
– wyznał Brunner –
ale nie
udało mi się zyskać przychylności”
.
Obecna szczerość ani jemu, ani
kolegom ekscelencjom też przychyl-
ności nie zyska... Nie ma co,
Karol
Wojtyła
wiedział, kiedy przeprowa-
dzić się do domu Pana...
PZ
Znikają krzyże z poboczy stołecz-
nych ulic. I to wcale nie za sprawą
opętanych przez szatana ateistów,
ale państwowych pracowników Za-
kładu Oczyszczania Miasta. – Usta-
wa mówi, że w pasie drogowym
mogą znaleźć się tylko niezbędne
elementy: drzewa, oświetlenie, zna-
ki drogowe. Krzyże, podobnie jak
billboardy, mogą rozpraszać kierow-
ców i powodować nowe wypadki
– wyjaśnia
Adam Sobieraj
z ZDM.
Katolickie symbole ich właściciele
mogą odzyskać. Zgłaszających się po
nie jest jednak niewielu, bo za sa-
mowolne zajęcie pasa drogowego
grozi kara w wysokości 10 zł dzien-
nie za metr kwadratowy.
OH
MaK
KRZYŻ NA MÓZGU
RUBASZNE ŻYCZENIA
Osobliwe szkolenie dla polskich
sędziów zorganizowało warszawskie
Biuro Informacyjne Rady Europy.
Dotyczyło ono orzeczenia Trybuna-
łu w Strasburgu (związanego z Ra-
dą Europy) na temat słynnych już
włoskich krzyży. Trudno oprzeć się
wrażeniu, że chodziło głównie o to,
aby pomniejszyć znaczenie strasbur-
skiego wyroku. I tak, ambasador RP
przy Radzie Europy
Jakub Wołą-
siewicz
przypominał, że wyrok nie
jest jeszcze prawomocny i trudno
mówić o standardach. Dodał też, że
w Polsce teoretycznie nie ma obo-
wiązku wieszania krzyża w klasach
(we Włoszech jest), więc nie ma pro-
blemu. Profesor
Wieruszkowski
,
były członek Komitetu Praw Czlo-
wieka ONZ, dowodził natomiast, że
w Polsce bezzasadne jest usuwanie
krzyży, bo oprócz symboliki religij-
nej są one symbolem walki... z ko-
munizmem. Jedynym rozsądnym
głosem była opinia
Haliny Bort-
nowskiej
, publicystki katolickiej,
która uznała, że krzyż w szkole mo-
że naruszać uczucia niekatolików.
Wobec powyższego postulujemy, aby
prawnie chroniona w Polsce była
również swastyka – największy sym-
bol walki z komunizmem.
MaK
13 grudnia w czasie progra-
mu „Kawa na ławę” redaktor
Bog-
dan Rymanowski
skarcił posła
Ryszarda Kalisza
za wzywanie
imienia Bożego. Co takiego po-
wiedział największy poseł SLD?
Próbował zmusić do opamiętania
się
Zbigniewa Wassermanna
słowami: „Bój się pan Boga”. Pro-
wadzący dziennikarz, mimo swo-
ich totumfackich relacji z Kościo-
łem, nie wiedział niestety, że
„Bóg” nie jest żadnym imieniem,
tylko dawnym, przedstarożytnym
i mitologicznym określeniem nie-
istniejącego gatunku.
Zapewne już od dawna macie
powyżej uszu świątecznych życzeń.
Przeczytajcie jednak, czego 2 lata
temu na łamach kościelnej gazet-
ki „The Traler” z okazji świąt Bo-
żego Narodzenia wszystkim roda-
kom przebywającym na emigracji
życzyli polscy dominikanie z klasz-
toru w Tralee w Irlandii:
„Żeby święta były syte, żeby ró-
zgą było bite,
By choinka w twojej chacie nie
śmierdziała tak jak gacie,
Tylko była kolorowa, a na dole
stał se browar.
Na pasterkę ruszaj śmiało, ksiądz
na tacy ma za mało.
Daj złotówkę albo dwie, niech
i on ucieszy się”.
WIGILIA ZAKRAPIANA
O tym, że dawniej trunki na wi-
gilijnym stole nie były niczym zdroż-
nym, świadczy pochodzący z XVII
wieku opis świątecznego obiadu ser-
wowanego profesorom krakowskim.
Z nielicznymi wyjątkami ówcześni
profesorowie uniwersyteccy byli
księżmi, razem mieszkali i jadali.
„W wigilię Bożego Narodzenia
spożywano najprzód śliwki, potem
ryby z szafranem, przysłane przez
dzierżawcę z Bronowic, dalej zupę
migdałową, soczewicę, karpie razem
z rybą soloną, na którą podskarbi
dawał 1 złoty, nareszcie jarzynę ja-
kąś. Przed obiadem rozdzielano chle-
by pszeniczne, czyli kawałki strucli,
tak między profesorów, jako też i mię-
dzy służbę (...). Podskarbi zaś ku-
pował na wilię funt cukru, pół garn-
ca wina i piwo dla księży, którzy przy-
chodzili do kolegium po nieszporach
po kolędzie”
. (
Antoni Karbowiak
,
„Obiady profesorów Uniwersytetu
Jagiellońskiego w XVI i XVII wie-
ku”, 1910).
RYSY NA BETONIE
OP
W minionych dniach konserwa-
tyści ponieśli dotkliwe straty w Unii
i za oceanem. W katolickiej Austrii
parlament przegłosował legalizację
PALĄ SIĘ
DO KROPIDŁA
AK
Do tego, że wozy strażackie,
radiowozy czy karetki pogotowia
nie mogą wyjechać na akcje, za-
nim nie zostaną poświęcone, już
wszyscy w Katolandzie zdążyli się
przyzwyczaić. Najczęściej jednak
pokropki odbywały się w parafiach,
na terenie których znajdowały się
komendy i szpitale. Tę niepisaną
tradycję złamali strażacy z woj.
lubuskiego – 9 grudnia pojawili się
na Jasnej Górze wraz z 22 samo-
chodami, które postanowili skon-
taktować z częstochowskim kropi-
dłem. A przy okazji – paulini nie
są skorzy do inwestowania w insta-
lacje przeciwpożarowe. Ostatni po-
żar z 1990 roku strawił najstarszą
część klasztoru. Nieco wcześniej
spłonęła m.in. wieża bazyliki.
OP
AK
DAWAĆ I JUŻ!
POLICZKI
DLA PAPIEŻA
W Legnicy Kościół próbuje wy-
musić na władzach miasta przeka-
zanie budynku dawnego internatu
na rzecz Katolickiej Szkoły Podsta-
wowej im. św. Rodziny, która chce
tam założyć przedszkole. Oczywiście
Włoski Kościół, tamtejsza pra-
wica oraz Watykan od tygodni żyją
w atmosferze histerii po wyroku Try-
bunału w Strasburgu. Klerykałowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]