fakty i mity 48 2009, Fakty i mity 2009
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KOŚCIOŁY – WYLĘGARNIE GRYPY
Â
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 48 (508) 3 GRUDNIA 2009 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Było sobie 120 członków SLD
w Przasnyszu. Prosili centralne
władze swojej partii, żeby trak-
towały ich oraz ich postulaty po-
ważnie. No i już nie ma 120 człon-
ków SLD w Przasnyszu. Jest 4.
Jeszcze parę lat rządów ekipy Na-
pieralskiego, a w szeregach So-
juszu zostaną już tylko mieszkań-
cy hotelu przy Wiejskiej.
Â
Str. 12
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 48 (508)
27 XI – 3 XII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Terlikowscy
Po słynnym już wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie krzy-
ży w polskim Sejmie zbierane są podpisy pod projektem uchwa-
ły pozwalającej katolikom wieszać krucyfiks („symbol Polski”
– jak czytamy w dokumencie), gdzie tylko chcą. Do składania
swoich parafek rzucili się oczywiście członkowie PiS i... mocno
się sparzyli. Zamiast nagrody czekała ich nagana od szefa klu-
bu – Gosiewskiego, że podpisują się tam, gdzie cieniasy z PO.
„Nawołująca do ściągania krzyży Senyszyn chce zrobić z Pol-
ski ateistyczną wersję Arabii Saudyjskiej” – donosi niegdyś le-
wicowy „Newsweek”. No tak, ale jeśli ktoś – tak jak autor tych
słów – nazywa się Hołownia, to wiele mu można wybaczyć.
tarz komuś takiemu jak Tomasz Terlikowski. Zrobię to
jednak nie ze względu na niego, ale na niebezpieczne zja-
wisko, jakim jest tolerowanie, a nawet promowanie po-
dobnych ludzi w tzw. przestrzeni publicznej.
Terlikowski to z wykształcenia filozof, a z powołania
krzyżowiec, inkwizytor lub ksiądz. Czort wie. Robotę za-
czynał od redagowania serwisów informacyjnych progra-
mu katolickiej TVP „Między niebem a ziemią”. Pracował
w prawicowym tygodniku „Ozon” (założony za pieniądze
Palikota!), ale ten na szczęście upadł. Następnie związał
się z „Rzeczpospolitą” i „Wprost”. Jest prezesem Frondy
– wydawcy watykańskiego kwartalnika, w pełni finanso-
wanego przez państwo polskie, oraz portalu walczących
katolików. Pisze i mówi o „homoseksualnej he-
rezji”, „biotycznym totalitaryzmie”, „morder-
stwie aborcji i eutanazji” itd. W kwartal-
niku „Fronda” znajdziemy m.in. takie oto
myśli Terlikowskiego:
„Czy zde-
cydujemy się pójść za następ-
cą świętego Piotra – Benedyk-
tem XVI na barykady walki
o przyszłość Europy, czy też wy-
bierzemy święty spokój, który
prowadzi do śmierci?”.
A „śmier-
cią” jest dla niego
„kapitulacja
wobec judaizmu, przyjęcie stan-
dardów państwa demokratycz-
nego w zarządzaniu Kościołem,
dopuszczenie kobiet do święceń
i
(UWAGA!)
wsparcie przez Ko-
ściół polityków walczących
z głodem i pandemią AIDS”
. To
ostatnie oznacza wejście przez
Kościół
„na równię pochyłą,
u stóp której z chrześcijaństwa
pozostała tylko polityczna poprawność i łzawe tolerowa-
nie grzechu”
. Po drugiej stronie stoi Benedykt XVI, który
„chce bronić Europy przed jej zniszczeniem przez nowych
barbarzyńców”.
Ci natomiast chcą likwidacji tego, co nas
wyróżnia, czyli
„godności ludzkiej, wolności sumienia i wy-
znania”. „Każdy, kto akceptuje taki stan rzeczy, jest mor-
dercą i wyklucza się ze zbiorowości pokolenia uczniów
Jana Pawła II”.
Oszczędźmy sobie innych „złotych myśli” szalonego fi-
lozofa, który, niestety, często zapraszany jest na salony
mediów, wystawiając tym samym świadectwo zaprasza-
jącym, np. Tomaszowi Lisowi. Warto może jeszcze tylko
wspomnieć o rewolucyjnej teorii Terlikowskiego dotyczą-
cej śmierci mózgowej, powszechnie uznawanej za osta-
teczną. Według niego, niedopuszczalne jest wówczas po-
bieranie narządów do przeszczepów, gdyż
„mózgu nie moż-
na określić za źródło naszej tożsamości i istotę życia”
. Za-
pewne nasz bohater pracuje teraz nad sposobem stwier-
dzenia (podejrzenia?), w którym momencie z człowieka wy-
chodzi prawdziwe „źródło”, czyli dusza. Tak czy inaczej,
Nagroda Nobla mu się należy za stwierdzenie, że „śmierć
mózgowa jest odwracalna”. Ale nie o tym chciałem pisać.
Terlikowski popełnił ostatnio artykuł w „Gościu Nie-
dzielnym”, pt. „Problem z Hiszpanią”. Któż z nas nie zasta-
nawiał się, jak to się stało, że najbardziej katolickie pań-
stwo w Europie w ciągu 20–30 lat kompletnie się zlaicy-
zowało? Redaktor Tomasz też się zastanawia i włosy rwie
sobie z głowy:
„Wizyta w Hiszpanii to dla zafascynowa-
nego tradycyjną kulturą tego kraju Polaka i katolika wyda-
rzenie traumatyczne”
– zaczyna swój przewodnik po Pół-
wyspie Iberyjskim. –
„Dopiero bowiem na miejscu widać,
jak głęboko sięga rewolucja obyczajowa, jaką wprowadza
tam rząd Zapatero”.
To komentarz do przepowiedni polskie-
go wizjonera Kononowicza – „Żeby NIC nie było” – która
nieoczekiwanie ziściła się w hiszpańskim Kościele. Bo Ko-
ściół watykański nie ma już w życiu publicznym Hiszpanii
NIC do gadania. Oczywiście gada nadal, ale wyłącznie
w kościołach (niemal pustych), które mu zostały.
A poza nimi panuje „cywilizacyjna choroba”, od której
– zdaniem Terlikowskiego –
„Polakowi stają włosy na gło-
wie”
. Ot, choćby
„szkolenia dla nastolatków z masturba-
cji”
czy
„przyznanie szesnastolatkom prawa do zabicia wła-
snego dziecka, nawet bez poinformowania o tym rodzi-
ców”.
Niestety, nasz filozof, poprzez otumanienie kościel-
nym kadzidłem, nie jest w stanie zrozumieć istoty świec-
kiej (r)ewolucji, która dla niego jest po prostu dziełem sza-
tana; więc po co w ogóle próbować ją zrozumieć? Skoro
na przykład taka masturbacja jest grzechem ciężkim, to
trzeba jej zaradzić jakimiś rekolekcjami dla młodzieży,
a może pismem biskupów czy encykliką papieża? Fakt,
że 99 proc. nastolatków się masturbuje i będzie to
Matką co dwudziestego dziecka w Polsce jest nastolatka;
w 2008 roku 21 tysięcy dziewczyn urodziło przed 18 rokiem
życia. Oto jedna ze zdobyczy katolickiego państwa, które pod
dyktando biskupów broni młodzieży dostępu do edukacji sek-
sualnej i antykoncepcji.
Polscy obrońcy życia napoczętego skupieni w rozmaitych orga-
nizacjach pro-life ustalili, że ich wspólnym kandydatem na pre-
zydenta będzie Marek Jurek. To świetna wiadomość. Gorzej
byłoby, gdyby wystawili Myszkę Miki. Ta miałaby jakieś szanse.
Posłowie SdPl przygotowali projekt ustawy o zmianach w funk-
cjonowaniu Komisji Majątkowej. Zamiast likwidacji kuriozal-
nego organu ma być wprowadzona zasada sądowej kontroli
jej decyzji o przekazywaniu Kościołowi nieruchomości. Oby
się nie skończyło na sądach biskupich.
W Polsce działa obecnie 157 sekt – wynika z informacji przed-
stawionych przez rząd Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych
i Administracji. Komisja zalicza do nich m.in. Towarzystwo
Świadomości Kryszny, a nawet Świadków Jehowy. O najwięk-
szej sekcie niszczącej całe kraje i narody – ani słowa.
Dokładnie 18 grudnia 80-letni kardynał Józef Glemp przesta-
nie być – decyzją papieża – prymasem Polski. Schedę przej-
mie po nim przewyższający go intelektualnie o głowę abp Hen-
ryk Muszyński, ponoć Żyd i mason...
„Przeszkodą dla duszpasterza jest psychika nowobogackich,
ich niechęć do dzielenia się zdobytymi dobrami” – ogłosił
abp Marian Gołębiewski. Brawo, arcybiskupie. Chociaż raz
ktoś w Kościele zdobył się na powiedzenie otwarcie, o co tak
naprawdę w tym całym duszpasterstwie chodzi.
Imieniny Tadeusza, czyli coroczny jubel w Toruniu. Posłanka
Sobecka w pląsach z posłem Girzyńskim i przybrany syn so-
lenizanta – europoseł Ziobro. Kogóż tam nie było! Kaczorów
nie było. Ani jednego. Nie zostali zaproszeni. Nasze przepo-
wiednie sprzed miesiąca, kogo Rydzyk namaści, a kogo od-
stawi od cycka, zaczynają się materializować.
„Wychowanie przez siostrę zakonną polegało na tym, że dzieci
się biło. Dzień w dzień bito nas pasem po rękach, plecach i gło-
wach. Czekaliśmy tylko na swoją kolej” – oto oficjalna, złożo-
na do prokuratorskiego protokołu, relacja jednej z wychowa-
nek kościelnego domu dziecka (sióstr Franciszkanek Rodziny
Maryi z Warszawy). Takich zeznań są już setki. W Polsce wy-
buchnie wkrótce skandal być może większy niż ten w Irlandii.
robić nawet (a może zwłaszcza) po takiej encyklice – nie-
wiele różnych Terlikowskich obchodzi. Według nich, taki
powszechny grzech można (a czasem trzeba) co najwyżej
przemilczeć – tak jak ogromną liczbę pokątnych aborcji
w Polsce. Jeśli fakty są złe, to tym gorzej dla faktów! Nie-
ważne, że samogwałt wynika z ludzkiej natury (ponoć za-
szczepionej przez Boga), że jakaś część szesnastolatek bę-
dzie współżyła i zachodziła w ciążę i nie zmieni tego na-
wet różaniec odmawiany w ich intencji przez zakony kon-
templacyjne. A grzeszna antykoncepcja? Cóż z tego, że po
jej popularyzacji, m.in. w angielskich szkołach, dzieciaki za-
chodzą w ciążę o połowę rzadziej? Niech się mnożą i cier-
pią! Byle nie usuwały. Wszak mnożenie się jest zgodne
z wolą boską, a cierpienie do Boga prowadzi.
Spróbuję wyjaśnić Panu, Panie Terlikowski, na czym
polega postęp. Tylko skup się Pan! Otóż nie – jak Pan
uważasz – na obleśnym, amoralnym życiu, mordowaniu
dzieci i staruszków, tylko na zerwaniu z katolicką obłu-
dą, której Pan jesteś gorącym wyznawcą. Przykład państw,
które uległy laicyzacji, jednoznacznie dowodzi, że po ze-
rwaniu z dominacją religii poziom moralny społeczeństwa
nie zmniejszył się, lecz wręcz przeciwnie – wzrósł. Wzrósł
też poziom kultury i świadomości, czego i Panu życzę.
Katolicka Polska, której Pan tak bronisz, jest zaprzecze-
niem nowoczesnego państwa prawa w teorii i praktyce,
o czym świadczy wysoka przestępczość, korupcja, brud,
smród, znieczulica i tym podobne osiągnięcia katolickiej
katechizacji i nauki społecznej. Pora zrozumieć, że po-
stęp i humanizm polegają na wprowadzaniu norm prawa
i obyczajów, które służą ludziom. I to już tutaj, na tej zie-
mi. Fundamentaliści religijni zaś chcieliby, by wszystko
służyło Bogu i życiu po życiu. Problem w tym, że życie
ziemskie jest pewne, a samo istnienie Boga – zwłaszcza
w wydaniu islamskim czy katolickim – mocno wątpliwe.
„Magia – cała prawda” – pod takim tytułem odbyło się w Bia-
łymstoku (pod egidą „Naszego Dziennika”) sympozjum nauko-
we, podczas którego wykłady na temat zagrożeń wywoływanych
przez skrzaty, strzygi, wiedźmy, duchy i demony prowadzili pre-
legenci z autentycznymi naukowymi tytułami. „ND” raduje się,
że wstęp na konferencję był wolny. Wolny od rozumu też.
Świętego Urbana chcą uczynić patronem Zielonej Góry tam-
tejsi radni. Czołobitny dokument złożyli już w Kongregacji ds.
Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Usłyszawszy o tym,
radni z Łodzi patronem miasta chcą obwołać Jonasza.
W Gliwicach jest cmentarz żołnierzy. Tych, co to w roku
1945 wyzwalali Polskę. Na nagrobkach były jednak ohydne
czerwone gwiazdy. Pozamieniano je zatem na gustowne... krzy-
że. I poświęcono. Żeby każden jeden swołocz wiedział, że Nad-
wiślański Kraj wyzwalała dzielna armia watykańska.
Zbigniew Ziobro od momentu wyboru na europosła nie od-
notował na swoim koncie żadnej wypowiedzi w europarlamen-
cie, nie zadał ani jednego pytania, nie złożył nawet jednego
projektu rezolucji czy deklaracji. Pod względem totalnego nic-
nierobienia jest absolutnym liderem Brukseli i Strasburga.
Krótko mówiąc, „jesteś pan zerem, panie Ziobro”.
Coraz więcej dowodów, w tym najnowsze zeznania kochanki
szefa kidnaperskiego gangu Banda della Magliana, świadczy
o tym, że zleceniodawcą tajemniczego porwania córki pracow-
nika Watykanu – Emanueli Orlandi – był szef watykańskiego
banku arcybiskup Paul Marcinkus. W tle pojawia się zamach
na JPII. Do sprawy wrócimy za tydzień.
„Malta to kraj ludzi odważnych. Bo Maltańczycy od lat sprze-
ciwiają się aborcji, rozwodom i zmasowanej propagandzie pe-
derastów. Wspaniały kraj” – oświadczył w „Gościu Niedziel-
nym” nasz ulubieniec Tomasz Terlikowski. A oto adres stro-
ny internetowej, na której można prosić rząd Republiki Mal-
ty o przyznanie Terlikowskiemu prawa DOŻYWOTNIEGO
D
ługo zastanawiałem się, czy poświęcić swój komen-
Nr 48 (508)
27 XI – 3 XII 2009 r.
GORĄCE TEMATY
3
Tym większą głupotą jest opiera-
nie świeckiego, ziemskiego prawa
na religijnych dywagacjach, na
przykład co jest grzechem, a co
nie jest. A do tego różni panowie
Terlikowscy dążą.
W jednym wszelako muszę się
z naszym bohaterem zgodzić. Uwa-
ża on, że obecny antyklerykalny
i areligijny stan Hiszpania zawdzię-
cza Kościołowi rządzącemu i try-
umfującemu, który za czasów dyk-
tatora Franco panował niepodziel-
nie nad ustawodawstwem i od-
górnie dyktował Hiszpanom nor-
my postępowania. Faktycznie, ka-
tolicyzm był tam wówczas ustro-
jem i ideologią panującą. 40 lat te-
mu urzędnicy państwowi (więk-
szość z Opus Dei) mieli obowią-
zek uczestniczenia w każdej mszy
niedzielnej, a więźniowie musieli
się co miesiąc spowiadać. Jesz-
cze w latach 70. Hiszpania była
największym bastionem katolicy-
zmu w Europie. I co się stało? Im
wyżej wspiął się Kościół, z tym
większym hukiem spadł.
Dlatego niech nas nie martwi
szumny polski klerykalizm na
szczytach władzy. Im bardziej Ko-
ściół będzie w tej władzy teraz
uczestniczył, tym szybciej zapo-
mnimy o państwie wyznaniowym.
A dlaczego nie następuje to tak
szybko jak w Hiszpanii? Głównie
z powodu rozdmuchanego mitu
walki polskiego Kościoła z tzw. ko-
muną. Otóż w Hiszpanii Kościół fak-
tycznie popierał dyktaturę, a u nas
teoretycznie z nią walczył. Teore-
tycznie, gdyż w rzeczywistości
walczyło kilku księży i to wbrew
Episkopatowi, który z władzami
kolaborował. Kolaborowały też ty-
siące innych księży i większość
biskupów. Niestety, przykłady ks.
Popiełuszki, ks. Zycha, ks. Isako-
wicza-Zaleskiego i paru innych zdo-
minowały opanowane przez kler
media i omamiły opinię publiczną.
I tu właśnie tkwi destrukcyjna
siła różnej maści Terlikowskich,
którzy legitymizują środowiska ra-
dykalne i wprowadzają ich język
do języka publicznego. Powodują,
że margines marginesów staje się
ważnym elementem dyskusji. To
z kolei wywołuje po stronie wła-
dzy paraliż decyzyjny i strach. Po-
litykom i wielu Polakom wydaje
się, że za Terlikowskimi stoi ra-
cja, siła, prawda i większość na-
rodu, a tak nie jest.
Na razie dały się oszukać na-
wet władze Uniwersytetu War-
szawskiego, które zgodziły się trak-
tować zajęcia seminaryjne orga-
nizowane przez Frondę jak normal-
ne konwersatoria akademickie. Są
one organizowane głównie po to,
aby zbudować nową sieć poplecz-
ników kwartalnika i ruchu skupio-
nego wokół Frondy. Potrzebuje ona
bowiem więcej pieniędzy na ogłu-
pianie Polaków, a dotychczasowi
sponsorzy nie są już tak chętni.
Bo Polacy nie chcą już Terlikow-
skich, tylko Zapaterów.
sobą budynki VIII Li-
ceum Ogólnokształcące-
go i Zespołu Szkół Mu-
zycznych przy ul. Głogowskiej w Po-
znaniu przeszły na własność kat. Ko-
ścioła, miejscowa kuria archidiece-
zjalna zażądała od organów założy-
cielskich tych placówek (odpowied-
nio: miasta i Ministerstwa Kultury)
czynszów w kwocie ok. 1,8 mln zł
rocznie za liceum i 1,2 mln zł za
Co o tych dysproporcjach myśli
społeczność internetowa? Z kilku-
set wypowiedzi utrzymanych niemal
w identycznej tonacji wybraliśmy trzy
najbardziej reprezentatywne:
~
Historia procesów miasto vs.
kler sięga wieków średnich, ale kie-
dyś rajcy wiedzieli, co zrobić. W 1424
roku władze miasta zamknęły bra-
my przed kanonikami, zakazały
przyjmowania ich w domach i sprze-
dawania im żywności. Dziś można
prawa własności – budynek jest ich
i kropka. Chodzi tylko o to, że nie
wypada robić takiego świństwa, sko-
ro samemu jest się traktowanym na
preferencyjnych zasadach
(„Hmm”).
Szkoła Podstawowa nr 16 na
warszawskim Ursynowie różni się
od innych tym, że w klasach nigdy
nie wisiały krzyże, a katecheci tyl-
ko przynosili je na lekcje religii
i musieli zabierać z powrotem. Je-
den z kościelnych emisariuszy wziął
drewna. Nie można narysować krzy-
ża na tablicy kredą na czas lekcji
religii katolickiej
– uzasadniał swój
wyrok „Pavle”;
~
A ja myślałam, że uczęszcza
się do szkoły, aby pobierać nauki,
a nie, żeby się modlić. Czyżby coś
się zmieniło?
(„Asia z lasu”);
~
Nachalne wieszanie krzyży
w każdym miejscu publicznym świad-
czy albo o słabej wierze katolika,
albo o potrzebie drażnienia innych
ludzi. Katolik w każdym miejscu
i w każdych warunkach może się mo-
dlić. Do modlitwy i kontaktu z Bo-
giem nie jest potrzebna żadna sceno-
grafia
(„Janostrzyca”).
~
Piesek oznacza swój teren sika-
niem, grafficiarze sprayem, a katolicy
sprawiają wrażenie, że na tej samej
zasadzie używają krzyży
(„Mracek”).
Gdy słynny pianista jazzowy
i kompozytor
Chick Corea
stroił
już instrument przed występem
w Bielsku-Białej, Ogólnopolski Ko-
mitet Obrony przed Sektami zażą-
dał od władz miasta natychmia-
stowego odwołania koncertu, bo-
wiem mistrz jest... członkiem Ko-
ścioła scjentologicznego,
„znanego
z licznych fałszerstw, przekupstw, wy-
łudzeń, zastraszeń i oszczerstw gieł-
dowych”
. Tak orzekł komitet w pi-
śmie do prezydenta miasta.
Tłumaczenie, że Corea jest arty-
stą, na niewiele się zda. Hitler też
był malarzem!
– poparł łowców sekt
internauta „Thadée Thadeck”. Je-
go głos był jednak odosobniony.
Spośród kilku tysięcy (!) pozosta-
łych komentarzy, z najwyższym tru-
dem wybraliśmy najbardziej lapidar-
ny, a jednocześnie cenzuralny:
Je-
zu, jak to dobrze, że nie chodzę do
kościoła, bo widać, jak nieźle tam
w łepetynach orzą
(„Plum”).
ANNA TARCZYŃSKA
Trybuna(-ł) ludu
Gdyby o Kościele mogli decydować internauci,
wielebni zaczęliby modlić się o powrót komuny...
się w końcu na sposób: pewnego ra-
zu „zapomniał” o swojej pomocy
naukowej i pozostawił eksponat
w klasie. Dyrektorka
Iwona Grel-
ka
przywołała ekipę katechetów do
rozumu i ostrzegła ich przed pró-
bą uchwycenia przyczółków, co
strasznie wkurzyło 41 osób spośród
rodziców – ewidentnie sterowanych
przez miejscowego proboszcza.
„Z wielką przykrością stwierdzamy,
że szkoła, do której posyłamy nasze
dzieci, jest jedyną znaną nam na
Ursynowie, w której zrezygnowano
z obecności Krzyża – symbolu naszej
wiary. Żądamy zdecydowanie pilnej
zmiany tego stanu rzeczy”
– napisa-
li w petycji do dyr. Grelki.
„Do cze-
go mają się modlić nasze dzieci,
do tablicy?!
” – obnażyli się ci sami
rodzice na łamach jednej z lokal-
nych gazet.
Ponad 500-osobowa internetowa
„ława przysięgłych” była w tej spra-
wie wyjątkowo zgodna. Przykładowo:
~
No więc wyszło szydło z wor-
ka. Pogaństwo tliło się od 966 roku
i dotliło się do dziś. Ot, modły do
ZSM. Żarłoczność wielebnych spro-
wokowała falę ostrych protestów za-
kończonych uliczną demonstracją
młodzieży i pedagogów oraz wiecem
przed pałacem abpa
Stanisława
Gądeckiego
(por. „Szkoła przetrwa-
nia”, „Lekcja wychowawcza” – „FiM”
13 i 14/2009). Aferę szybko wyci-
szono, ale przed kilkoma dniami wy-
szło na jaw, że:
~
w sprawie liceum władze Po-
znania miały dogadać się z kurią na
zamianę nieruchomości, jednak ne-
gocjacje utknęły w martwym punk-
cie (duśpasterze żądają dodatkowo
ok. 1,5 mln zł za dotychczasowe „bez-
umowne korzystanie z budynku”);
~
kwestię ZSM rozwiązano
w ten sposób, że ministerstwo za-
płaci archidiecezji
318 tys. zł czyn-
szu rocznie
, choć za wynajmowa-
ny od miasta na siedzibę Gimna-
zjum Katolickiego niemal identycz-
ny obiekt przy ul. Kanclerskiej, ku-
ria płaci zaledwie
12 tys. 422 zł
.
odwołać się jedynie do rozumu spo-
łeczeństwa. Wątpliwa to wartość
w relacjach Polak–watykański oku-
pant, ale zawsze trzeba mieć nadzie-
ję. Głodem ich wziąć, głodem! Dzie-
ciaki zabrać z religii, na tacę nie da-
wać
– postuluje internauta podpi-
sujący się nickiem „George”;
~
Niech radni w trybie przyspie-
szonym nałożą na Kościół dokład-
nie taki sam czynsz, jakiego ten do-
maga się od miasta. Jeśli zarabiają,
niech płacą komercyjne stawki naj-
mu i odprowadzają podatki. W cza-
sie zaborów kupowali nieruchomo-
ści ze składek społecznych, bo jako
jedyna instytucja mogli to robić, a te-
raz wyciągają po to wszystko łapę,
jak po swoje!
(„Anty”).
~
Kuria wiedząc, że miasto po-
szło jej na rękę, powinna wykazać się
chociaż odrobiną przyzwoitości i nie
zdzierać tak bardzo z cienko przędą-
cej szkoły kształcącej młodych arty-
stów. Nikt nie odmawia Kościołowi
SB-ek, czyli dobry. Oto typowa dla Ko-
ścioła moralność Kalego, w tym momencie
zastosowana wobec mecenasa Marka Pio-
trowskiego, który wydarł już dla Krk tyle for-
sy, że mógłby być diabłem wcielonym – i też
byłby dobry.
Tym razem jednak wydaje się, że nieco prze-
sadził, a przez słowo „nieco” należy rozumieć
210 milionów złotych. Na taką kwotę została
oszukana gmina w Białołęce. Do firm i kance-
larii Piotrowskiego wkroczyli funkcjonariusze
ABW. Kim jest Marek Piotrowski? Był bohate-
rem kilku naszych publikacji. Przypomnijmy.
W roku 1966 swoją błyskotliwą karierę za-
wodową rozpoczyna w Milicji Obywatelskiej. Już
w roku 1970 zostaje inspektorem wydziału śled-
czego Służby Bezpieczeństwa. Pod koniec lat 70.
rezygnuje z funkcji i zajmuje się biznesem. Wkrót-
ce wyjeżdża na stałe do Austrii i Niemiec.
Wraca do kraju na początku lat 90. i od
razu orientuje się, gdzie leżą konfitury. Jako
prawnik proponuje swoje usługi Kościołowi.
Oferta jest prosta: wasze purpurowe eminen-
cje tylko pokażą mi paluszkiem na mapie, gdzie
znajdują się grunty, które kiedyś tam były (al-
bo i nie były) własnością Kościoła, a ja już za-
łatwię resztę. Bez pudła, bez rozgłosu, za nie-
wielki procencik. Dla mnie nie ma spraw bez-
nadziejnych.
Grunt to Piotrowski
Już kilka pierwszych operacji Piotrowskiego
pokazuje, że jest to rzeczywiście absolutny ge-
niusz w wydzieraniu państwowych i samorządo-
wych nieruchomości. Jego nazwisko zaczyna bu-
dzić prawdziwy postrach wśród wojewodów, wój-
tów i burmistrzów.
Czy hierarchia kościelna zna przeszłość swo-
jego dobrodzieja? Oczywiście, że zna, jednak
tam, gdzie w grę wchodzi ogromna kasa, kwe-
stie etyczne są zupełnie nieistotne. W tej insty-
tucji to standard od 1600 lat!
Wydaje się jednak, że szczęście przestało
Piotrowskiemu dopisywać. A wszystko za spra-
wą eskalującej pazerności jego mocodawców.
Przekrętu w Białołęce nie były już w stanie prze-
łknąć nawet arcyuległe wobec Kościoła władze
III RP. Chodzi o 47 hektarów gruntów pod sa-
mą Warszawą. Rzeczoznawcy zakonu elżbieta-
nek, który na ziemię miał wielką chrapkę, wy-
cenili nieruchomość na 30 milionów złotych.
Władza gminy nie wierzyły własnym oczom
i uszom, bo według ich wiedzy, teren wart był co
najmniej 240 milionów. Ale co ma do gadania ja-
kaś tam gmina w zderzeniu z potężną machiną
Kościoła, który ma dodatkowo po swojej stronie
kościelno-państwową Komisję Majątkową? Wie-
le wskazuje, że Piotrowski miał nieformalne ukła-
dy z jej członkami, teoretycznie reprezentujący-
mi interes RP (wg ABW, spotykał się z nimi in-
cognito w hotelu w podkrakowskim Brodle).
Ziemia wpadła w łapki zakonnic, a te na-
tychmiast ją sprzedały z wielokrotnym przebi-
ciem pewnemu biznesmenowi. Pośrednikiem
w tej transakcji był Marek Piotrowski.
Tydzień temu funkcjonariusze ABW weszli
do spółek powiązanych z Piotrowskim. Między
innymi do domu wczasowego „Fregata” w Łe-
bie, który należy do cystersów, ale zarządza
nim Piotrowski. Zabezpieczono dokumenty i cy-
frowe nośniki danych.
Śledczy nieoficjalnie mówią, że casus Biało-
łęki to czubek góry lodowej, bo planowe zani-
żanie wycen gruntów (żeby ich było jak najwię-
cej), które miały przypaść w udziale Krk, było
powszechne. W grę może wchodzić korupcja
opiewająca na kilka miliardów złotych!
A jak już się mleko rozleje, kto za to bek-
nie? Zleceniodawca usług Piotrowskiego
Dzi-
wisz
? Wolne żarty.
MAREK SZENBORN
JONASZ
L
edwie dwa sąsiadujące ze
N
o i co z tego, że to SB-ek, skoro to nasz
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 48 (508)
27 XI – 3 XII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Zadżumieni
„Oficjalne statystyki mówią o ro-
snącej w Polsce liczbie rozwodów.
Część z tych osób zawiera następne
związki. Niektórzy z nich, choć czę-
sto dopiero po latach, mają potrze-
bę spojrzenia na to, co się stało
w ich życiu w świetle wiary – ob-
wieścił o.
Mirosław Ostrowski
, no-
wy opiekun rodzimych rozwodników.
– Osoby, które zawarły nowe związ-
ki, nie mogą przystępować do ko-
munii świętej, nie oznacza to jed-
nak, że można ich pozostawić sa-
mych sobie”. I wcale nie chodzi
o to, żeby nakazać im dożywotni ce-
libat, ale – uwaga! – „by doprowadzić
ich do momentu, w którym sami doj-
rzeją do podjęcia takiej decyzji”.
– Nawet pary, które z począt-
ku nie wyobrażają sobie życia
w tzw. białym małżeństwie, czę-
sto po czasie modlitwy i studio-
wania Słowa Bożego oraz przy „ro-
snącym głodzie Eucharystii” dora-
stają do takiej decyzji – objaśnia
Ostrowski.
Owszem, zdarza się, że jed-
na ze stron potrzebuje więcej
czasu, bo „dojrzewanie nie na-
stępuje równolegle”. Tłumacząc
na język ludzki – jedna ze stron
rękami i nogami broni się
przed dożywotnim celibatem.
Wtedy – zapewnia „ojciec zadżu-
mionych” – duszpasterstwo pozio-
my wyrówna.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Zaledwie 1100 zł miało kosztować miej-
sce w Wojskowej Akademii Technicznej,
które pewnemu żołnierzowi zaoferował 61-letni
Stanisław F.
, profesor
psychologii i emerytowany pułkownik wywiadu. Naiwny poborowy stu-
diów nie zaczął, bo okazało się, że jego „promotor” to nie żaden profesor,
ale oszust, i to z kilkoma wyrokami na koncie.
Co Bóg złączył, człowiek niechaj
nie rozdziela. Co innego urzędni-
cy Pana B. Oni mogą wszystko.
W roku Pańskim 2008 do sądów
biskupich wpłynęło ok. 10 tys. po-
dań o kościelne unieważnienie świę-
tych ślubów małżeńskich. Czyli pra-
wie trzy razy więcej niż roku Pań-
skiego poprzedniego.
Kościół łaskawszym okiem pa-
trzy na zaślubionych parafian, któ-
rym się wzięło i odwidziało. I z uwa-
gi na dużą ich liczbę ani myśli się
ich pozbywać. Niech mają nie-
cnoty kolejną szansę na
święte życie, a nawet na ko-
lejną szopkę z weselem w ro-
li głównej.
Aby uzyskać kościelne prze-
kreślenie, nie potrzeba już ty-
le ceregieli co dawniej. Powodów
może być wiele: impotencja, nie-
chęć do rozmnożenia się czy sze-
roko rozumiana niedojrzałość
emocjonalna. Żal nie skorzy-
stać z szansy, którą dają prze-
pisy kanoniczne. W internecie
ogłaszają się już biura prawne, któ-
re – nie za Bóg zapłać, ma się ro-
zumieć – pomogą anulować święte
ślubowanie. Bo w Kościele nie ma
rozwodów. Są unieważnienia. Usta-
la się, że ślubu nie było. I z głowy!
Pozostaje tylko chirurgiczne
przywrócenie błony dziewiczej i moż-
na enty raz zostać panną młodą.
A co z rozwodnikami niekościel-
nymi? W stolicy powstało duszpa-
sterstwo dla takich właśnie „powtór-
nie wolnych”, którzy – o zgrozo!
– przygruchali sobie kogoś nowego.
Na tydzień szaleństw w dyskotekach i klu-
bach w południowej Polsce wystarczyło
20-latkowi z Zabrza 11 tysięcy złotych. Kasę ukradł własnemu dziadkowi,
pozbawiając tym samym sędziwego pana oszczędności życia. Do domu
wrócił spłukany i skruszony. Dziadek oddał wnuka w ręce policji.
Na promie z Gdyni do Helsinek doszło do
awantury. Pijany Rosjanin kłócił się z pi-
janym Białorusinem. Panów uspokoiła dopiero wezwana przez kapitana
straż graniczna. W kajucie Rosjanina funkcjonariusze znaleźli przy okazji
pistolet, rewolwer, 450 sztuk amunicji, trzy bagnety ze swastykami, lor-
netkę oraz metalową plakietkę z Adolfem Hitlerem.
Jak się okazuje, do skutecznego napadu
na bank nie potrzeba broni ani nawet za-
kładników. „Żądam pieniędzy, jeśli ich nie dostanę, zrobię ci krzywdę”
– kartkę tej treści pokazał kasjerce filii jednego z krakowskich banków
niezidentyfikowany jak dotąd napastnik. Kobieta pokornie wyjęła z kasy
kilka tysięcy złotych i wręczyła niecodziennemu klientowi. Ten spokojnie
wyszedł z łupem.
Stołeczna policja ujęła brutalnego gwał-
ciciela grasującego w jednym z parków
na Woli. Przestępcą okazał się... 16-letni, bardzo zdolny licealista oraz mi-
nistrant-lektor pewnej warszawskiej parafii w jednej osobie.
Marek K.
uczestniczył też w wielu pielgrzymkach. Czyżby zapatrzył się tak bardzo
na katolickie, amerykańsko-irlandzkie wzorce moralne?
Opracowali: WZ, MaK
ro na prawicy słychać już pierwsze głosy la-
mentu nad jego końcem i upadkiem oraz nad lo-
sem przyszłej Polski niekatolickiej. Losem ponoć
marnym i strasznym.
Profesor
Marcin Król
to filozof i historyk idei,
współpracownik katolickiego „Tygodnika Powszechne-
go” i prawicowego „Dziennika”, umiarkowany prawico-
wiec, konserwatysta, dawny opozycjonista i człowiek zwią-
zany z elitami solidarnościowej władzy. Innymi słowy
– to ktoś, kogo poglą-
dy wspierały i do pew-
nego stopnia kształto-
wały to, co się w Pol-
sce działo przez ostat-
nich 20 lat. Bo Polska
po 1989 roku była i jest
krajem do bólu katolickim i konserwatywnym, a nasze
media prywatne i publiczne zaludniają niemal wyłącz-
nie konserwatywni dziennikarze i komentatorzy.
Tenże Król wydał z siebie okrzyk rozpaczy nad przy-
szłością polskiego Kościoła i Polski, który to okrzyk
pod znaczącym tytułem „Bez wiary i przyzwoitości” opu-
blikował prawicowy (jak niemal wszystko nad Wisłą)
„Newsweek Polska”. To mieszanie Kościoła i Polski
jest zresztą charakterystyczne dla tutejszej konserwy umy-
słowej – panowie z prawej strony krajowej polityki i pu-
blicystki właściwie nie odróżniają jednego od drugiego.
Histeryczny tekst Króla napisany w stylu wieszczo-
-proroczym to zdumiewające pomieszanie błyskotli-
wych obserwacji, pospolitych głupstw, trafnych ocen oraz
snobistycznych uprzedzeń i stereotypów. Teza główna
jest taka – Polskę czeka w najbliższych latach gwałtow-
na laicyzacja, a jej skutkiem będzie
„upadek moralno-
ści, bo jej jedynym fundamentem jest obecnie wiara lub
przywiązanie do tradycyjnych nakazów religijnych”.
Jak
dowodzi Król,
„bez wiary zniknie elementarna ludzka
przyzwoitość i solidarność, wierność i prawdomówność,
ufność i moralny pryncypializm”.
Pisząc to Król dowo-
dzi jednocześnie (i trafnie!), że polski Kościół jest umy-
słowo miałki i beznadziejny, moralnie powierzchowny
i nieskuteczny w swym działaniu wychowawczym. Ale
przecież to jest ewidentna sprzeczność. Skoro Kościół
ma niewielki wpływ na moralność, to po cóż się mar-
twić jego upadkiem? Poza tym, profesor boleje nad tym,
że w Polsce poza katolickim nie powstał żaden inny sys-
tem wartości. No, ale jak miał powstać, skoro prawica
lansowała bez przerwy Kościół!
Cały wywód Króla jest podszyty typowo konserwa-
tywnym elitaryzmem, pogardą dla zwykłych ludzi i na-
iwną wiarą w cudowną moc tradycji, zwłaszcza tradycji
religijnej. Dla mnie naj-
bardziej niesamowite
jest to, że profesor
wieszczy upadek Polski
zbudowanej przecież
wedle najlepszych kon-
serwatywnych i kościel-
nych reguł i, z krótkimi przerwami, ciągle przez konser-
watystów rządzonej. To może skoro szykuje się upadek,
jego przyczyn nie należy szukać w zaniku znaczenia Ko-
ścioła, ale właśnie w jego ogromnym obecnym znacze-
niu? Król boleje nad egoizmem i brakiem solidarności
społecznej, ale to przecież konserwatyści uczyli nas, że
najlepszym doradcą w biznesie jest egoizm, a z chciwo-
ści uczynili najwyższe prawo moralne. Szczęście społecz-
ne miało być sumą jednostkowych „egoizmów”. I żad-
nej solidarności!, bo ta za bardzo kojarzy się z „lewac-
twem” i „komuną”.
Oczywiście, Polsce grozi bycie drugimi Włochami,
czyli krajem zdemoralizowanym najpierw przez Kościół,
a potem przez brak solidarności i egoizm, na który ka-
tolicyzm nie znajduje żadnego lekarstwa, jeśli nie liczyć
ogłupiającej i demoralizującej spowiedzi. Bo katolicyzm
nie tworzy żadnej prawdziwej wspólnoty, która uczyła-
by cnót obywatelskich. Jedynym ratunkiem jest rozwój
w Polsce humanistycznego światopoglądu i praca u pod-
staw nad uczeniem ludzi współpracy i odpowiedzial-
ności w szkołach i gdzie tylko się da. Ale tego nie zro-
bią polscy konserwatyści, bo oni Polaków potrafią wy-
syłać tylko do kościoła. Na naszą wspólną zgubę.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Lenin miał Nadieżdę Krupską, a my mamy Joannę Senyszyn. Krupska wal-
czyła o lepszy świat, wykuwając zręby radzieckiej oświaty. Senyszyn też wal-
czy o lepszy świat, o lepszą szkołę. A lepsza szkoła to szkoła bez krzyża.
(ksiądz Dariusz Kowalczyk, jezuita)
W świecie demokracji, wolności słowa, silnie zhierarchizowany, niezno-
szący sprzeciwu system władzy kościelnej staje się widoczny. Jest hałaśli-
wy, bo nie umie odnaleźć się w pluralistycznym kontekście, nie potrafi
uszanować odrębności inaczej myślących, elementarne zasady dobrego wy-
chowania czy empatii giną przysypane natłokiem agresywnych emocji.
(Tadeusz Bartoś, teolog, były dominikanin)
Sejmowa atmosfera bez krzyża na sali obrad byłaby jeszcze gorsza.
(Beata Kempa, PiS)
Po Kościele potop?
W tak kluczowej dla Polski i Polaków sprawie wszyscy politycy muszą
mówić jednym głosem. Wyrok europejskiego trybunału (w sprawie krzyży
we Włoszech – dop. red.) uważamy za godzący w podstawowy fundament
Polski i polskości. Poprzemy projekt uchwały sejmowej odcinającej się od
tego wyroku. Pod tym projektem podpiszą się wszyscy posłowie i senato-
rowie naszej partii.
(Mariusz Błaszczak, rzecznik PiS)
Walczyłem o demokrację w Polsce, a nawet odsiedziałem swoje w więzie-
niu, i przyjmuję do wiadomości, że z demokracji przeciwko mnie korzy-
stają polityczni pogrobowcy tych, przeciwko którym walczyłem.
(Jerzy Kropiwnicki
o referendum w sprawie odwołania go z funkcji prezydenta Łodzi)
Teraz idą wybory samorządowe. Trzeba myśleć! Żeby nie wybierać żad-
nych cwaniaków, żadnych krętaczy! Ale to trzeba myśleć! Popatrzcie na
tych posłów, którzy teraz są, nie patrzcie na partie! Bo te partie też róż-
nie to było. Mówią, że PiS, PiS i PiS. Ja do PiS-u to mam też zastrzeże-
nia. O Platformie to już szkoda mówić...
(Tadeusz Rydzyk)
Wybrali: SH, AC, OH
GŁÓD WIEDZY
WNUK MARNOTRAWNY
SOŁDAT
PRZYJAZNY BANK
MIŁUJE DO BÓLU
S
tan polskiego Kościoła musi być bardzo zły, sko-
Nr 48 (508)
27 XI – 3 XII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
UKRZYŻOWAĆ
TRYBUNAŁ!
egzorcystów (...), są zaproszeniem de-
monów i powodują zniewolenie,
a nawet opętanie”.
Jeszcze bardziej
dosadnie praktykowany w Polsce od
wieków zwyczaj lania wosku defi-
niuje na portalu Sanctus charyzma-
tyczny demonolog ks. dr
Aleksan-
der Posacki
. Andrzejkowe wróżby
w jego interpretacji to: „manipula-
cja sacrum”, „grzech bałwochwal-
stwa”, „zabawa w cudzołóstwo”,
„nierząd”, „splugawienie” i „obrzy-
dliwość”. Wedle jego teorii, kulty-
wującym andrzejkowe tradycje gro-
żą „zniewolenia demoniczne oraz
inne cierpienia czy nieszczęścia”,
„zachwianie równowagi ciała, duszy
i umysłu”, „dolegliwości fizyczne
i zaburzenia psychiczne”, a nawet...
„zaprzestanie modlitwy”.
AK
pytania tego osobliwego rachunku
sumienia są nie mniej fantastyczne:
„czy odsyłałeś kogoś »do diabła«?”,
„czy odgrywałeś kiedyś rolę diabła
(także dla zabawy)?”, „jakie były wiel-
kie grzechy twoich przodków?”, „jak
reagujesz na miejsca święte, sakra-
menty, osoby duchowne?”, „czy masz
wykonane tatuaże?”, „czy ktoś rzucił
na ciebie, twoją rodzinę przekleństwo,
złorzeczenie urok?”, „czy w twoim do-
mu dzieją się jakieś niewytłumaczal-
ne zjawiska?”.
Oprócz tego „nawiedzeni” mu-
szą się wyspowiadać również ze spo-
żywania pokarmów przygotowanych
przez wyznawców Hare Kriszny, upra-
wiania sztuk walki, grania w gry RPG,
czytania książek
Paula Coelha
czy
„Harry’ego Pottera”, oglądania fil-
mów „Nikita”, „Z archiwum X”, „Po-
kemony”, „Gwiezdne wojny” czy
„Mission Impossible”.
AK
Prawicowi wybrańcy narodu,
z
Ludwikiem Dornem
i
Kazimie-
rzem Ujazdowskim
na czele, two-
rzą kanapowy byt sejmowy Polska
Plus i mogą trochę namieszać.
Narzędziem ma być uchwała sej-
mowa „w sprawie ochrony wolno-
ści wyznania i promocji wartości bę-
dących wspólnym dziedzictwem na-
rodów Europy”. Oczywiście chodzi
o katowartości. Ujazdowski oznaj-
mił: „Świat bez krzyża jest światem
nie do zniesienia. Chcemy, żeby
Sejm w tej sprawie przemówił bar-
dzo spokojnie, by zapobiegł tenden-
cji, która nie tylko uderza w prawa
podstawowe każdego człowieka, ale
także psuje naszą cywilizację i ży-
cie wiernych”. Uchwała ma być za-
czątkiem wielkiej debaty na forum
Rady Europy o miejscu krzyża w ży-
ciu publicznym. Oczywiście, wnio-
sek takiej debaty musi być tylko je-
den – że krzyża tknąć nie wolno.
Posłowie PP chwalą się, że pod
ich pomysłem podpisało się ponad
stu innych posłów, m.in. z Platfor-
my Obywatelskiej, Prawa i Sprawie-
dliwości oraz Polskiego Stronnic-
twa Ludowego. Znając klerykalne
zapędy większości sejmowej, pozo-
staje czekać na oficjalne, parlamen-
tarne potępienie Trybunału, a przy
okazji – praw człowieka.
DP
mówi, gdyż przez lata pracowała
w prywatnych apartamentach Papy
oraz w jego rezydencji w Castel
Gandolfo. Nieraz, będąc w sąsied-
nim pokoju, słyszała z apartamen-
tu papy dochodzące odgłosy pejcza
i pojękiwania. Słowa Sobótki po-
twierdza biskup
Emery Kabon-
go
, który przez wiele lat był sekre-
tarzem Wojtyły. Według biskupa,
papież własnoręcznie lał się pej-
czem, głównie przed ceremonią wy-
święcania biskupów i księży. Czyż-
by pokutował za ich przyszłe grze-
chy? I to właśnie może być niezbi-
ty dowód jego świętości.
PP
JASNA GÓRA ZŁOTA
„Od Teb przez naddunajskie pu-
stelnie do jasnych wzgórz” to naj-
nowsze książkowe wydanie klaszto-
ru na Jasnej Górze. Opracowanie
jest zarysem dziejów zgromadzenia
paulinów. Opowiada o trudnych
i biednych początkach zakonu w sza-
łasach węgierskich lasów. Mówi
o dochodzeniu do znaczenia i do-
chodów oraz o latach dostatku w czę-
stochowskim pałacu. Bogato ilustro-
wana książka powinna więc nosić ty-
tuł: „Od nędzy do pieniędzy”, ale
doświadczenie 8 wieków duchowe-
go oczyszczenia w biedzie nie pozwa-
la paulinom przyznawać się do prze-
ogromnej kasy. Dlatego słowo „ubó-
stwo” jest w książeczce odmieniane
przez wszystkie przypadki.
o.P.
DOKTORAT
NIEJEDNO MA IMIĘ
ADOPTUJ KSIĘDZA
Co wierni mogą zrobić, gdy dla
księdza liczy się tylko kasa? Kiedy
ma kochanki, dzieci lub nawet daw-
no zrzucił sutannę? Betańska Misja
Wspierania Kapłanów takiego deli-
kwenta proponuje „duchowo za-
adoptować”. Decyzja o adopcji po-
winna być „na całe życie” i ma po-
legać na zobowiązaniu się do po-
szczenia, umartwiania oraz ofiaro-
wywania wszystkich swoich cierpień
raz w tygodniu w intencji konkret-
nego księdza oraz codziennej mo-
dlitwy za niego. Także po jego śmier-
ci. W ciągu 10 lat katolicy w Polsce
„adoptowali” blisko 6 tysięcy księ-
ży. W tym niejednego „byłego”. Aby
nikomu nie było do śmiechu, popu-
laryzujący tę misję katolicki portal
Adonai ostrzega:
„Musisz wiedzieć,
że Zły zrobi wszystko, byśmy nie pod-
jęli zobowiązania modlitwy za kapła-
nów (...) podsunie wątpliwości, czy
to ma sens, i będzie kłamliwie zapew-
niał, że nasze modlitwy na pewno nie
będą wysłuchane”
...
PO MSZY CAŁOWANIE
ADWENT PO POLSKU
Jaki jest kultowy serial katolic-
kiej młodzieży? „Plebania”? „Oj-
ciec Mateusz”? A może najnow-
sza telewizyjna produkcja – „Sio-
stry”? Ależ broń Boże...
„Codzien-
nie zapraszamy na godzinę 16.05 na
kolejny odcinek »Mody na sukces«,
a teraz w promocji dodatkowy od-
cinek o 16.30!!! Nie zwlekaj, taka
szansa się nie powtórzy. Usiądź!
Sprawdź! Oglądaj! Ciesz się! Power
is back! Przed każdym spotkaniem
odmawiamy nieszpory w kaplicy
MB”
– informuje duszpasterstwo
młodzieżowe działające przy klasz-
torze dominikańskim w Hermani-
cach. Poza oglądaniem „poboż-
nych” seriali młodzi hermaniccy po
mszach i nieszporach proponują
partyjkę bilarda. Niekiedy nawet
urozmaiconą „innymi pięknymi dys-
cyplinami sportowymi” typu... ca-
łowanie na czas!
Jeszcze do niedawna adwent ko-
jarzył się Polakom wyłącznie z od-
prawianymi przed świtem mszami ro-
ratnimi. Od dekady jednak Kościół
usilnie zabiega o wylansowanie w Pol-
sce „odpowiednio radosnej oprawy”
dla tego okresu liturgicznego.
W tym celu nie sięga jednak do
dawno zapomnianych ludowych zwy-
czajów, ale zapożycza obce mody.
Według „Rytuału rodzinnego” au-
torstwa biskupa
Józefa Wysockie-
go
, podniosłą atmosferę „naszego
polskiego adwentu” tworzyć mają:
niemiecka – obecna już tylko jako
unikat na bawarskiej wsi – tradycja
Frauentragen
– wędrującej figury
Matki Bożej (rodzaj loterii – pole-
ga na losowaniu, kto danego dnia
zabiera Matkę Boską po roratach
do swojego domu), zapożyczone od
protestantów zielone wieńce z czte-
rema świecami oraz kalendarze ad-
wentowe, francuskie sianko dobrych
uczynków (w pierwszą niedzielę ad-
wentu dzieci w darze dla Dzieciąt-
ka wkładają do pustego żłóbka po
ździebełku za każdy dobry uczynek),
a nawet anglosaski pień adwento-
wy. Z polskim adwentem jest więc
dokładnie tak jak z polską kuch-
nią, w której królują pierogi ruskie,
barszcz ukraiński, karp po żydow-
sku, fasolka po bretońsku czy gu-
lasz po węgiersku.
KRZYŻ I KONIEC
W auli krakowskiego Uniwer-
sytetu Pedagogicznego odbyła się
uroczystość nadania doktoratu ho-
noris causa
Adamowi Michniko-
wi
. Jak podkreślił rektor prof.
Mi-
chał Śliwa
, naczelny „GW” otrzy-
mał ów tytuł ,,za niezłomne propa-
gowanie wartości demokratycznych
i humanistycznych w kulturze i po-
lityce polskiej”. Dodał, że ,,Michnik
jako historyk i twórca historii jest
symbolem przemian, jakie dokona-
ły się w Polsce i Polakach w ostat-
nich dziesięcioleciach”.
Przed gmachem AP zebrała się
kilkunastoosobowa grupa frustra-
tów (skrzyknięta przez krakowski
klub „Gazety Polskiej”) pod przy-
wództwem byłego działacza PZPR
Ryszarda Bociana
. Trzymali trans-
parenty o takiej m.in. treści: „Ta-
ki doktor z Michnika, jaka z UP
wszechnica”.
Do protestujących dołączył nie-
strudzony chart łowczy, ksiądz
Ta-
deusz Isakowicz-Zaleski
, i zarzu-
cał uczelni, że ma fatalną opinię,
a teraz będzie miała jeszcze gor-
szą. Jeden z protestujących wdarł
się do auli uczelni, wrzeszcząc:
„Hańba!” i obrażając Michnika oraz
rektora Śliwę. Protest poparło 3 pra-
cowników uczelni (na 1300 zatrud-
nionych), którzy w liście protesta-
cyjnym zarzucili Michnikowi brak
dorobku naukowego.
A jakim dorobkiem naukowym
może poszczycić się inny doktor ho-
noris causa AP – kardynał
Stani-
sław Dziwisz
?
Wzburzenie i zgorszenie w Zie-
lonej Górze wywołał lider tamtej-
szej RACJI PL
Marcin Targowic-
ki
, kiedy zażądał od wicemarsza-
łek województwa
Elżbiety Polak
(PO) zdjęcia krzyża w jej gabine-
cie. „Jak wyglądałyby urzędy, gdy-
by wisiały w nich np. swastyki (swa-
rzyce) kojarzone z kultem Swaro-
ga, słowiańskiego bóstwa nieba,
słońca, ognia i kowalstwa?” – za-
pytał panią urzędnik. I zasugero-
wał, aby krucyfiks powiesiła sobie,
ale we własnym domu.
Pani wicemarszałek oznajmiła,
że krzyża nie zdejmie, bo dodaje jej
sił. Ten w swoim gabinecie odzie-
dziczyła po PiS-ie. Dla niej to coś
więcej niż katolicki symbol. To sym-
bol narodowy (jakiego narodu?).
Nie inaczej jest na Mazowszu,
gdzie krzyż ma jeszcze większe zna-
czenie – ponadnarodowe. Krucyfik-
su broni sam Mazowiecki Kurator
Oświaty
Karol Semik
. Urzędnik
państwowy zupełnie się pogubił.
Krzyże będą, bo „Europa jest chrze-
ścijańska, nawet jeśli brakuje sto-
sownych zapisów w traktacie lizboń-
skim” – stwierdził.
AK
AK
SPOWIEDŹ FANTASTY
TRÓJCA ŚWIĘTA
AK
„Czy podpisałeś jakiś pakt krwi
z szatanem?”, „czy korzystałeś z fil-
trów magicznych (różne mieszaniny,
które mają pomóc w rozwiązaniu pro-
blemów)”, „czy uczestniczyłeś w kur-
sach robienia cudów?”, „czy jest
w tobie pragnienie mocy?”.
To nie
test z jakiegoś filmu czy gry fanta-
sy. To tylko fragment zestawu 61 py-
tań, na które katolik powinien udzie-
lić odpowiedzi przed modlitwą o tzw.
uwolnienie. Przygotował je ks. dr
Przemysław Sawa
– dyrektor Die-
cezjalnej Szkoły Nowej Ewangeli-
zacji w Bielsku-Białej. Pozostałe
W małym kościółku w Dago-
sławiu pod Gryficami pojawili się
na okiennych witrażach (zdjęcie po-
niżej) trzej nowi święci: święty soł-
tys, święty radny i święty wójt. Wca-
le sobie jaj nie robimy. Facjaty lo-
kalnych notabli, nawet całkiem na-
turalistycznie oddane przez witraży-
stę, otoczone są aureolami, zaś kor-
pusy odziane w liturgiczne szaty.
Tym sposobem nowi święci gminni
uwiecznili swoją miłość własną po
wsze czasy. Miejscowa ludność wła-
snym oczom nie wierzy. Ot, małej
wiary są to kmiotkowie.
MarS
ANDRZEJKOWE
DEMONY
DP
Lepiej zostańcie w domu! Tak
wszystkim wybierającym się na im-
prezy andrzejkowe zgodnie radzą
katoliccy specjaliści od demonów.
Wróżby andrzejkowe to nie jest nie-
winna zabawa – przekonuje na stro-
nie Salezjańskiego Portalu Młodzie-
żowego psycholog ks.
Andrzej Se-
reda
.
„Choć przybrały formę zaba-
wy, nie przestają być duchowo nie-
bezpieczne, bo, jak świadczy wielu
PAPA SADO-MASO
Jak podaje siostra
Tobiana So-
bótka
zeznająca w procesie uświę-
cającym
JPII
, Karol Wojtyła regu-
larnie – na wzór aktywistów Opus
Dei – się biczował. Siostra wie, co
PP
[ Pobierz całość w formacie PDF ]