fakty i mity 43 2009, Fakty i mity 2009
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SB NAKRĘCIŁA FILM
ß
Str. 8
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 43 (503) 29 PAŹDZIERNIKA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
ß
Str. 7
ISSN 1509-460X
Namierzony i opisany przez nas ksiądz
pedofil Robert Sz. z Koszalina dostał
wyrok: 2 lata więzienia. „Schowamy go
przed tymi pismakami w miasteczku M.
Tam go za Boga nie znajdą”
– postanowili do spółki biskupi
z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej
i ełckiej. Mylili się. Znaleźliśmy.
I tym razem już skutecznie
wsadzimy za kratki.
O ROMANSIE WOJTYŁY
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 43 (503)
23 – 29 X 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
48 procent Polaków akceptuje eutanazję, a 30 procent było-
by w stanie zaakceptować zmianę płci swojego dziecka (gdy-
by ono wyraziło taką ochotę). Oto najnowszy komunikat CBOS.
Co to za skrót? Centrum Badań Obrzydliwie Szatańskich!
Jesień nasza
Katolicka Agencja Informacyjna cieszy się, że kiedyś tam No-
bla nie dostał... JPII. Bo w kontekście nagrody dla Obamy rzecz
byłaby dla Papy wysoce obraźliwa. „Nie trzeba się smucić
– pociesza KAI – że nie dano jej Janowi Pawłowi. Ta forma
uznania zbanalizowałaby jego wzniosłą postać”. No to się po
czymś takim noblistka Matka Teresa ucieszyła w zaświatach...
szu ateistów i wolnomyślicieli, a także Czytelnicy „FiM”
zastanawiają się, dlaczego manifestacji nie pokazało żad-
ne polskie medium. Odpowiedź jest wieloelementowa. Po
pierwsze – media przestraszyły się. I nie był to strach przed
hierarchią Kościoła, raczej przed... sobą i opinią publiczną.
Redaktorzy woleli przemilczeć głos około 3 milionów Po-
laków. Tak, moi Drodzy, jeśli uważnie wczytać się w róż-
ne statystyki i sondaże, w Polsce żyje 3 miliony ateistów,
agnostyków i wolnomyślicieli. A taka armia to potężna si-
ła zarówno wyborcza, jak i rynkowa (LPR dwukrotnie wcho-
dziła do Sejmu, otrzymując za pierwszym razem poparcie
nieco powyżej 1 mln wyborców, zaś w 2005 – niecałego
miliona). Tyle że tzw. opiniotwórcze media, pokazując kra-
kowski marsz, musiałyby zanegować całe swoje dotych-
czasowe przepowiadanie i działalność. I powiedzieć: prze-
praszamy za lata opowiadania bzdur
o potędze i zbawiennej roli Kościoła
katolickiego. Przecież to w końcu nikt
inny, tylko „uznani” dziennikarze kreu-
ją obraz Polski, w której Kościół jest
ostoją moralności „katolickie-
go narodu” i opoką pań-
stwowości. To oni osła-
niają proces klerykali-
zacji państwa i wy-
śmiewają ludzi zwra-
cających uwagę na
negatywne zjawi-
ska z tym związa-
ne. To oni w końcu
legitymizują klerykal-
ne działania polity-
ków i wmawiają
Polakom, że ci to
wszystko akceptują. A tu nagle
niespodzianka – w październikową
sobotę dobrowolnie wychodzą na ulice „świętego” Krako-
wa tłumy ludzi, którzy publicznie krzyczą: „Precz z pań-
stwem kościelnym! Tu jest Polska!”. Poukładany, wirtual-
ny świat biskupich pachołków rozpadł się jak domek z kart,
bo był nim w istocie. Ten marsz również dla polityków
(i to zarówno lewicy, jak i prawicy) był delegitymizacją
ich rządów. Przecież przez lata wszystkie kolejne ekipy
rządzące twierdziły, że ustępstwa na rzecz Krk wynikają
z tego, że jest on jedyną liczącą się siłą, a katolicka wiara
spaja naród. Ateiści i antyklerykałowie byli marginesem na-
wet dla prezydenta Kwaśniewskiego. Ale te marzenia i ca-
łe to zaklinanie rzeczywistości właśnie się kończą.
Zjawisko formalnego wychodzenia Polaków z Kościoła
przyspiesza z każdym miesiącem. Podczas ostatnich kilku
posiedzeń Episkopatu był to jeden z głównych punktów ob-
rad. Spontanicznie zawiązywane są grupy i stowarzysze-
nia młodych antyklerykałów, którzy zwracają się do re-
dakcji „FiM” z prośbą o patronat i konkretną pomoc (wkrót-
ce napiszemy o naszych wspólnych inicjatywach). W in-
ternecie mnożą się portale wolnomyślicieli. To właśnie in-
ternet stał się bazą dla 3 milionów światłych rodaków. Na
forach dyskusyjnych i portalach wymieniają się pogląda-
mi i pomysłami, punktują i wyśmiewają klerykalne opinie.
Zauważmy, że wszelkie sondaże na tematy kościelne (nie
wyłączając JPII) przeprowadzane w internecie są druzgo-
cące dla klerykałów. W sieci żyje już Nowa Wolna Pol-
ska. Na razie w sieci. 10 października pokazała ona swo-
ją szpicę na ulicach Krakowa. Ale to dopiero początek.
Krakowski marsz, niemal masowe już apostazje i eks-
pansja wolnej myśli w internecie to koniec zgody na kle-
rykalizację państwa. Upada mit monolitycznego społeczeń-
stwa, dla którego nauczanie Kościoła jest jedynym sposo-
bem na życie.
Centrum Myśli Jana Pawła II (instytucja, którą utrzy-
muje samorząd stolicy) zamówiło specjalne badania na ten
temat. Jego wyniki są dla Kościoła miażdżące. Otóż więk-
szość przepytanych utożsamia go z hierarchią, probosz-
czem oraz miejscem, które trzeba nawiedzać, bo tak każe
ksiądz, tradycja i presja społeczna. Tylko 5 procent trak-
tuje Kościół jako wspólnotę wiary. 55 procent twierdzi, że
Kościół nie jest przydatny społeczeństwu, a jednocześnie
aż 57 proc. uważa, że hierarchia współrządzi państwem;
81 procent chce, aby proboszczowie stali się ludźmi dla
ludzi, a przestali być zwykłymi urzędnikami; 76 procent
oczekuje od biskupów, by ci zajęli się wreszcie skandala-
mi obyczajowymi w Kościele; prawie 3/4 żąda, aby kler
płacił podatki, a hierarchia ujawni-
ła stan kasy Kościoła. Cen-
trum nie odważyło się
przeprowadzić po-
dobnego badania
wśród młodzieży...
Ale zrobili to inni. Pro-
fesor Krystyna Szafra-
niec z Uniwersytetu Mi-
kołaja Kopernika wy-
kazała, że tylko 30
procent młodych
na progu dorosło-
ści (19 lat) mó-
wi o sobie: je-
stem religijny.
Jeszcze mniej
akceptuje ko-
ścielne zakazy
antykoncep-
cji, in vitro,
rozwodów,
wspólnego mieszkania przed ślu-
bem itp. W 1990 roku na niedziel-
ne msze chadzało 70 procent, a obecnie ok. 35 proc.
młodzieży (16–24 lata). To spadek o połowę! Trudno nie
skonstatować, że wraz ze śmiercią JPII zaczęła się ago-
nia polskiego katolicyzmu. Kiedy obecna młodzież założy
rodziny i powije dzieci, to papiescy wyznawcy staną się
marginesem.
Młodego człowieka zajmuje dziś to, czy będzie miał
dobrą pracę, rodzinę, mieszkanie, gwarancje socjalne; czy
odnajdzie swoje miejsce w globalizującym się świecie.
Wie, że świat jest różny, i akceptuje to. Chce wolności
i pluralizmu religijno-społeczno-rasowo-narodowościowe-
go. Oczekuje czytelnych zasad i reguł gry – tak aby np.
nie było „świętych krów” niepłacących podatków (patrz:
księża). Spodziewa się sprawiedliwości społecznej w każ-
dej dziedzinie i dostępu do najnowszych technologii. Mło-
dy Polak nie chce emigrować. Chce być dumny ze swo-
jego kraju, chce mieć swoją szansę na dobrobyt. Chce, by
w Polsce żyło się sympatycznie. Kościół może mu w tym
wszystkim tylko przeszkodzić. A my?
Kochani, my zdobywajmy młodych dla naszych idei.
Przecież to są właśnie ich idee! Niech jesień naszego ży-
cia przerodzi się w wiosnę. Wiosnę dla nich, dla nas i dla
Polski. Nie ma tygodnia, aby do naszej redakcji nie przy-
szedł list od nastolatka, który pisze, że „FiM” pokazali mu
rodzice lub dziadkowie. Nie bójmy się być nauczycielami
postępu. To właśnie strach przed oddolną inicjatywą ka-
zał politykom lewicy (wyjątkiem była nasza felietonistka
prof. Joanna Senyszyn) nie przyjść na krakowski marsz.
Pomóżmy młodym uczynić nasz piękny kraj przyjaznym,
czyli także go odklerykalizować.
Razem możemy zmienić Polskę. Ona nie należy do
Watykańczyków, zdrajców i oszołomów. Tylko do nas.
JONASZ
Jeszcze telewidzowie nie zdążyli ochłonąć po obejrzeniu fil-
miku, na którym zakonnica z Domu Dziecka w Studzienicz-
nej tłucze po głowie upośledzoną dziewczynkę, a już w kato-
lickich mediach (np. Rydzyka) podniosły się głosy, że to wstręt-
na mistyfikacja i za zakonnicę... przebrała się reporterka.
Kiedy siostrunia oprawca przyznała się do winy, zaległa cisza.
Choć na falach FM nadal słychać: „Tu Radio Maryja. Kato-
licki głos w twoim domu”.
Trwa internetowa akcja mająca na celu zgromadzenie tłumu
protestantów pod domem Tuska. Tym razem nie chodzi o głu-
pie stocznie, lecz o kwestię daleko istotniejszą: pikietujący ma-
ją wyrazić sprzeciw wobec zwolnienia z roboty szefa CBA, Ka-
mińskiego.
Spiritus movens
akcji jest katoredaktor Pospie-
szalski. To taki czarny Lis z TVP.
W roku 1997 Marek Siwiec (dziś europoseł) ucałował – po wy-
siadce z helikoptera – ziemię ostrzeszowską. Katobeton uznał
to za obrazę uczuć (kpina z gestu JPII) i zaczął czołgać Siwca
po sądach. Sprawa finał swój miała we wtorek przed Parla-
mentem Europejskim, który głosami 639 posłów uznał, że Pol-
ska jaja sobie robi z prawa, i kategorycznie zakazał dalszego
ścigania europosła (17 deputowanych było innego zdania. Jak
myślicie – z jakiego kraju?). No cóż, teraz to już tylko można
Siwca ekskomunikować (uśmieje się) albo nasłać na jego żonę
agenta Tomka.
Koszulki z Che Guevarą albo z sierpem i młotem? Absolutnie
wykluczone! Grożą za to 2 lata pierdla. Zakaz eksponowania
symboli komunistycznych uchwalił polski Sejm. Czy zatem po-
siadanie „Kapitału” Marksa może być penalizowane? Prawni-
cy mówią, że niewykluczone, a to już przestaje być śmieszne.
Dlaczego w polskiej oświacie dzieje się nienajlepiej? – zasta-
nawia się ultrakatolicka „Fronda”. I odpowiada: bo 80 pro-
cent nauczycieli to kobiety, zaś „liczebna przewaga nauczy-
cielek nad nauczycielami uniemożliwia kształtowanie w szko-
le pozytywnego wzorca mężczyzny i działa antywychowawczo”.
No pewnie, w takiej na ten przykład rodzinie jest podobnie.
Aż 50 procent rodzicieli to matki. Zgroza!
Na Uniwersytecie Wrocławskim otworzono nowy – pierwszy
taki w Polsce – kierunek: zarządzanie parafią. Czyli: jak wziąć
najtańszy kredyt, jak wycyckać fundusze z UE, jak zmotywo-
wać parafian, by częściej chodzili do kościoła i zostawiali tam
bardziej sowite datki. Tego wszystkiego uczyć się będzie 40 stu-
dentów (chętnych było dwa razy więcej). Głównie czynni księ-
ża. Koszt semestru – taniocha – 3 tys. złotych. Zwróci się za
cztery wesela i pogrzeb.
Skandal wielki wisi w powietrzu. 6 milionów dolarów ma kosz-
tować wspólna litewsko-białoruska superprodukcja filmowa pt.
„Grunwald”. Jagiełło będzie tam pokazany jako zdrajca i kola-
borant, a polskie rycerstwo jako nędzny przydatek do armii dziel-
nych Litwinów i Białorusinów. Tylko patrzeć, jak Niemcy zro-
bią Grunwald III. Z Francuzami i Szkotami w pawich piórach.
Autentycznie śliczna i tyleż bogobojna Alicja Bachleda urodzi-
ła synka! Nieślubnego. Z lowelasem Colinem Farrellem, zwa-
nym gwiazdą. To informacja daleko bardziej interesująca niż
ta, że niejaki Korwin-Mikke porzucił Unię Polityki Realnej.
Mały Francesco cierpiał na dziecięcą formę ostrego niedoro-
zwoju odpornościowego. Nie był zatem odporny na cuda, więc
udał się z mamusią do JPII. Był rok 2002. Francesco ozdro-
wiał. Oto potwierdzony cud – zakrzyknęli katoliccy dziennika-
rze – który już niechybnie zawiedzie Jana Pawła na ołtarze!
„A nie – odparli kardynałowie watykańscy. – Liczą się tylko
cuda pośmiertne”. Postawa owych hierarchów to kolejny do-
wód, jak bardzo nadal Piotrowy za przeproszeniem Stolec in-
filtrowany jest przez Wydział IV SB.
Na 12 godzin przed rozpoczęciem procesów księży oskarżo-
nych o molestowanie seksualne dzieci najbogatsza diecezja ka-
tolicka USA (stan Delaware) ogłosiła bankructwo. Wszystko
po to, by nie płacić milionowych odszkodowań. „Nie ze mną
takie numery, Benedykt!” – miał powiedzieć jeden z sędziów.
O sprawie szerzej w najbliższym numerze „FiM”.
Na tysiąc godzin pracy społecznej skazał nowojorski sędzia księ-
dza katolickiego, który dopuścił się defraudacji ponad 213 ty-
sięcy dolarów z kasy parafii Cheektowaga. Tysiąc godzin
PRACY! To już chyba księżulo wolałby piekło wiekuiste.
U
czestnicy ubiegłotygodniowego krakowskiego mar-
Nr 43 (503)
23 – 29 X 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
roku obserwowali-
śmy taką oto sytu-
ację: kryzys gospo-
darczy otaczał już Polskę ze wszyst-
kich stron, producenci żebrali o kon-
trakty, agendy rządowe zaciskały pa-
sa w poszukiwaniu oszczędności, Mi-
nisterstwo Obrony Narodowej mia-
ło 828 mln niezapłaconych tzw. zo-
bowiązań wymagalnych, a naszym
żołnierzom w Afganistanie niczym
powietrza brakowało bezpilotowych
samolotów rozpoznawczych, śmi-
głowców, transporterów opancerzo-
nych oraz wyposażonych w geora-
dar nowoczesnych wykrywaczy min.
I oto 10 grudnia min.
Bogdan Klich
podpisał się pod decyzją o wydatko-
waniu
635 mln zł na bezprzetar-
gowy (!) zakup 12 lekkich samo-
lotów transportowych M28B/PT
Bryza
(przy średniej cenie około
42 mln zł za sztukę plus pakiet lo-
gistyczny) produkowanych w Miel-
cu przez spółkę „Polskie Zakłady
Lotnicze”.
Przed podpisaniem umowy armia
posiadała piętnaście maszyn typu
M28B/PT Bryza (fot. obok). Ostat-
nie pięć z nich dostarczono w latach
2006–2007 za 136,1 mln zł, czyli 27,2
mln zł za sztukę.
Dlaczego Bryzy z 2008 r.
(z ty-
mi samymi silnikami kanadyjskimi)
były o połowę droższe, a chęci ich
nabycia wcześniej nie ujawniono
(łamiąc obowiązujące reguły) w „Wy-
kazie planowanych do zakupu wy-
robów i usług” Departamentu Za-
opatrywania Sił Zbrojnych?
MON wyjaśnia:
Te tańsze egzemplarze były
dostarczone w wersji transportowo-
-desantowej i wyposażone w stan-
dardowe systemy sterowania oraz
analogowe urządzenia nawigacyjne
klasy Gold Crown, a w cenie kon-
traktu znalazł się pakiet wyposaże-
nia naziemnego zabezpieczający eks-
ploatację samolotów w jednym miej-
scu dyslokacji;
Bryzy z grudnia 2008 r. (wraz
z symulatorem lotu oraz pakietem
Umowa na Bryzy przewidywała
dostarczanie dwóch samolotów rocz-
nie w latach 2009–2014. Najpierw
armia miała otrzymać doskonale już
jej znane i najmniej kosztowne wer-
sje transportowo-desantowe z urzą-
dzeniami nawigacyjnymi klasy Gold
Crown. Rozpoczęcie dostaw maszyn
doprosić o niezbędny sprzęt i uzbro-
jenie. Gdy kończyły się już negocja-
cje, rozmawiałem z gen.
Sławomi-
rem Szczepaniakiem
, dyrektorem
Departamentu Zaopatrywania Sił
Zbrojnych (zdymisjonowany we
wrześniu 2009 r., pół roku przed
końcem kadencji –
dop. red.
). Był
znalazła się na ewidentnie przegra-
nej pozycji – zauważa płk
K.
z do-
wództwa Wojsk Lądowych.
Numer z Bryzami nie wypalił,
ale głowy jeszcze nie poleciały. Po
złożeniu przez kontrwywiad zawia-
domienia o przestępstwie Wojsko-
wa Prokuratura Okręgowa w War-
szawie wszczęła 15 maja 2009 r.
śledztwo (postępowanie przygoto-
wawcze wciąż jeszcze się toczy)
w sprawie przekroczenia uprawnień
przez członków komisji negocjują-
cej umowę na zakup samolotów po-
przez (jak czytamy w uzasadnieniu
postanowienia)
„dokonanie nieuza-
sadnionej zmiany wysokości parame-
trów kar umownych i upustów ce-
nowych, ze szkodą dla interesu pu-
blicznego, wyczerpującej znamiona
czynu zabronionego określonego
w art. 231 § 1 K.k.
(do 3 lat pozba-
wienia wolności –
dop. red.
)”.
– Żeby chociaż częściowo zatu-
szować skandal, Klich nakazał re-
negocjację kontraktu, bo całkowi-
te zerwanie kosztowałoby fortunę.
I nagle okazało się, że będąc za-
dłużonym po uszy, można sobie da-
rować kosztowne gadżety – zauwa-
ża gen. S.
Ostatecznie MON ograniczył
wielkość zamówienia z dwunastu do
ośmiu samolotów M-28B/PT w wer-
sji pasażersko-transportowej. Uzna-
jąc, że nad Polską nikt nie będzie
próbował ich zestrzelić,
zrezygno-
wano z wyposażenia w zintegro-
wany system obrony biernej
. War-
tość umowy zmniejszyła się z 635
do 399 mln zł (w tym 75,5 mln zł
na pakiet logistyczny, szkolenie per-
sonelu latającego i technicznego oraz
symulator lotów).
– Nie zmienia to faktu, że i tak
grubo przepłacono za sprzęt mo-
gący spokojnie poczekać na lepsze
czasy, podczas gdy śmigłowce sztur-
mowe i bezpilotowe samoloty wciąż
jeszcze krążą po gabinetach – iro-
nizuje płk K.
– Ataki na naszą politykę zaku-
pów są inspirowane przez aktyw-
nych lobbystów firm zbrojeniowych.
To jest najbardziej niesmaczny wy-
miar dyskusji, w której cynicznie wy-
korzystuje się śmierć polskiego żoł-
nierza – powiedział min. Klich po
pogrzebie jedenastej (z piętnastu)
ofiary wojny w Afganistanie.
DOMINIKA NAGEL
Przeminęło z Bryzą
Zatroskany losem żołnierzy w Afganistanie MON
usiłował wyrzucić w błoto fortunę na zakup
systemów obrony do samolotów latających
wyłącznie nad terytorium naszego kraju...
– Wczoraj w Warszawie podpi-
sany został kontrakt na dostawę ko-
lejnych samolotów M28B Bryza, któ-
re w ciągu kilku najbliższych lat za-
silą polskie lotnictwo wojskowe. Nie
muszę dodawać, że będą produko-
wane tu, w Polskich Zakładach Lot-
niczych w Mielcu. Na tych maszynach
szkolić się będą polscy piloci, którzy
potem przesiądą się na samoloty
większe, C-295 CASA i Herculesy.
Samoloty Bryza
wzmocnią możli-
wości transportowe naszej armii
na terenie kraju
(ich maksymalny
zasięg wynosi 1200 km –
dop. red.
)
– powiedział nazajutrz min. Klich,
składając wizytę w Mielcu ze swoim
nieodłącznym gen.
Mieczysławem
Bieńkiem
u boku (na zdjęciu).
Wypada w tym miejscu podkre-
ślić, że:
nazwa Polskie Zakłady Lot-
nicze jest cokolwiek myląca, bowiem
od marca 2007 r. firma należy w ca-
łości do amerykańskiego United
Technologies Holdings S.A. (UTH),
będącego spółką-córką United Tech-
nologies Corporation (UTC) – wła-
ściciela wytwórni śmigłowcowej Si-
korsky Aircraft Corporation;
w treści kontraktu znalazł
się zapis o wypłaceniu Amerykanom
do końca 2009 r.
zaliczki w kwo-
cie 254 mln zł
(w tym 184,15 mln
zł do 31 grudnia 2008 r.), choć UTH
jeszcze nie wywiązała się z zobowią-
zań prywatyzacyjnych (uruchomie-
nie w Mielcu produkcji kabin śmi-
głowców Black Hawk).
logistycznym zabezpieczającym eks-
ploatację na trzech lotniskach) za-
kontraktowano w trzech wersjach:
dwie sztuki dokładnie w tej samej co
poprzednio wersji transportowo-de-
santowej, osiem w pasażersko-trans-
portowej i dwie wyłącznie pasażer-
skiej (jeden VIP-owski z komforto-
wo wyposażoną kabiną pasażerską
oraz zapleczem gastronomicznym
umożliwiającym bankietowanie na
pokładzie, co
zwiększyło koszt ma-
szyny prawie o 3 mln zł
). Znaczą-
cy wpływ na łączną wartość kontrak-
tu miały nowe urządzenia nawigacyj-
ne klasy Glass Cockpit (cyfrowe) dla
dziesięciu zamówionych samolotów
oraz system obrony biernej (ten ga-
dżet zwiększył cenę o 57,6 mln zł);
Według sekretarza stanu w
MON – gen.
Czesława Piątasa
–
„wszystkie nowe samoloty otrzymają
malowanie wykonane nowoczesnymi
farbami o wysokiej jakości i trwało-
ści, a ponadto w kontrakcie uwzględ-
niono stały wzrost ceny samolotu do
2014 r., czyli terminu dostarczenia
ostatniej Bryzy do Sił Powietrznych”;
Z przetargu zrezygnowano,
bowiem Siły Zbrojne RP nie były
zainteresowane zakupem dowolne-
go lekkiego samolotu transportowe-
go znajdującego się w tej samej kla-
sie osiągowej co M28/PT, ale nowy-
mi wariantami konkretnego typu sa-
molotu, zunifikowanymi z eksplo-
atowanymi w lotnictwie wojskowym
Bryzami (dwadzieścia osiem sztuk
w różnych wariantach).
pasażerskich przewidziano na 2011
roku, bowiem – jak przyznał gen.
Piątas – „trwa proces opracowania,
badania i wdrażania nowych syste-
mów pokładowych”.
Krótko mówiąc:
min. Klich
zgodził się wyłożyć Amerykanom
w formie zaliczki gigantyczną ka-
sę na coś, czego jeszcze nie wi-
dział na oczy!
A jak wytłumaczyć fakt, że chciał
wydać prawie 58 mln zł na gadżety
typu systemy obrony dla samolotów,
które mają zaspokajać wyłącznie
„potrzeby transportowe armii na te-
renie kraju”?!
Niby kto miałby je
próbować zestrzelić nad Warsza-
wą czy Krakowem?
Na te pytania fachowcy z MON
nie znajdują odpowiedzi, ale wiele
do powiedzenia mają generałowie
i oficerowie mający na głowie życie
i zdrowie naszych żołnierzy walczą-
cych w Afganistanie...
– Kupili za ciężkie pieniądze tak-
sówki powietrzne, które bynajmniej
nie są mercedesami, podczas gdy lu-
dzie wysyłani na wojnę nie mogli się
wściekły i
twierdził, że Klich zmu-
sza go do podpisania tego bul-
wersującego kontraktu
– ujawnia
„FiM” gen.
S.
– Minister tłumaczył, że piloci
będą się szkolili na nowych Bryzach,
choć nie było pieniędzy nawet na
paliwo do „starych”, a zapasy po-
zwalały jedynie na minimalne na-
loty, żeby zapewnić personelowi la-
tającemu utrzymanie posiadanych
uprawnień – podkreśla mjr
K.
z Sił
Powietrznych.
– W ministerstwie toczył się ostry
lobbing na rzecz Bryz w wersji full
wypas. Pewna dwuznaczność sytu-
acji wiązała się też z faktem, że mi-
nister spraw zagranicznych
Rado-
sław Sikorski
co najmniej do po-
łowy października 2005 r. posiadał
pakiet akcji United Technologies
Corporation, a jedną z jego pierw-
szych decyzji po objęciu funkcji sze-
fa MON w drużynie braci
Kaczyń-
skich
było odwołanie przetargu (tuż
przed rozstrzygnięciem) na śmi-
głowce do przewozu VIP-ów, w któ-
rym oferta Sikorsky Aircraft Corp.
W
drugiej połowie 2008
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 43 (503)
23 – 29 X 2009 r.
POLKA POTRAFI
Podziemne państwo kobiet
Prowincjałki
W Gdańsku dwaj 71-letni panowie spo-
tkali się przed blokiem. Jeden wyszedł wy-
rzucić śmieci, drugi wybrał się akurat na spacer. O co się pokłócili – nie
ustalono. Wiadomo, że jeden rzucił się na drugiego i połamał na nim alumi-
niową laskę. Poszkodowany trafił do szpitala z rozciętą głową i sińcami na
całym ciele. Miał szczęście, bo sąsiad deklarował, że go zabije.
Taki tytuł nosi film o zaścianku
Europy, w którym uchowała się
jedna z surowszych ustaw anty-
aborcyjnych. Uchowała tylko na
papierze, ma się rozumieć...
Osiem Polek, które nielegalnie
usunęły ciążę, opowiada o tym przed
kamerami. W katolickiej, do bólu
dwulicowej RParafialnej – prawdzi-
wy precedens. Dokument wyreżyse-
rowały dwie młode kobiety, twór-
czynie Grupy Filmowej „Entuzjast-
ki” –
Anna Zdrojewska
i
Clau-
dia Snochowska-Gonzales
.
Bohaterki filmu znaleziono dzię-
ki ogłoszeniom na porta-
lach internetowych.
Okazało się, że Polki
chcą o TYM mówić.
Od 1993 roku abor-
cja z tzw. przyczyn spo-
łecznych jest zakazana.
Nie zmienia to faktu,
że rok w rok wykonu-
je się – według niektórych
szacunków – około 150 tysię-
cy zabiegów. Podziemie abor-
cyjne jest dobrze zorganizowa-
ne przez samych lekarzy, zabiegi
wykonywane nawet w państwowych
placówkach, tyle że „po godzi-
nach”. Za nielegalną skrobankę,
według polskiego prawa, nie moż-
na ukarać ciężarnej. Lekarze też
nie są karani. Wszyscy wiedzą,
wszyscy przymykają oczy. Godzi-
my się na życie w fikcji.
Na stronie internetowej „pod-
ziemnepanstwokobiet.pl” przybywa
relacji kobiet, które zmuszone były
„wejść do podziemia”. Wbrew pa-
nującym stereotypom – wcale nie
głupawych nastolatek, które dawa-
ły „dowody miłości”, zapominając
o prezerwatywach:
„W niechcianą
ciążę zaszłam w wieku 44 lat. Mia-
łam już czwórkę dzieci, chory kręgo-
słup i stawy. Nie pracowałam od wie-
lu lat i właśnie mogłam podjąć pra-
cę. Za-
wiodły
dostępne mi środki anty-
koncepcyjne. Do tej pory
dziecko kojarzyło mi się
tylko ze szczęściem. Kocha-
łam wszystkie nad
życie, uwielbiałam zajmować się ni-
mi, one uwielbiały mnie. Może to spo-
wodowało, że gdy dzieciaki podro-
sły, poczułam się wypalona, zmęczo-
na. Miałam ogromną chęć (i chyba
prawo) na odpoczynek. Na przespa-
ne noce, czas dla siebie, realizację
młodzieńczych marzeń, które ciągle
były odkładane. Nie miałam do ko-
go się zwrócić. Poradnictwo medycz-
ne i psychologiczne dla kobiet w cią-
ży musi być ogólnodostępne. Kobie-
ty nie mogą bać się iść po poradę,
»bo potem ktoś je będzie ścigał« za
przerwanie ciąży”.
„Podziemne państwo kobiet” od
października do grudnia prezento-
wane jest w kolejnych polskich mia-
stach. Projekcjom towarzyszą dysku-
sje: jak zmienić prawo, które w prak-
tyce nie funkcjonuje? I komu zale-
ży na tym, żeby się nie zmieniło.
Film ma stać się słyszalnym gło-
sem za prawem kobiet do podejmo-
wania decyzji o swoim życiu – dekla-
rują reżyserki. Tylko ta droga dopro-
wadzi do sytuacji, w której na świat
będą przychodziły chciane, kochane,
a tym samym szczęśliwe dzieci.
JUSTYNA CIEŚLAK
Kolejny 71-latek, mieszkaniec gminy Kryp-
no, puścił z dymem własną chałupę. Stró-
żom prawa wytłumaczył, że zrobił to, bo był posłuszny. Głosom z piekła.
Pięć ton węgla przysypało 22-latka z So-
śnicy, który usiłował ukraść cenny kruszec
z wagonów kolejowych. Chłopaka z opresji wybawili okoliczni mieszkańcy.
Trzej młodzi mieszkańcy Chorzowa zamiast
na siłownię chodzili na lokalne cmentarze.
Od początku roku zdewastowali kilkadziesiąt grobów. W ramach ćwiczenia
mięśni wywracali krzyże i tablice nagrobne, łamali ławki, rozbijali wazony.
Czasem też – dla urozmaicenia – napadali na staruszki i wyrywali im toreb-
ki. W końcu wpadli. Teraz muskulaturę będą rzeźbić w celi.
Młodszy „aspirant policji”, wymachując pi-
stoletem na kulki, legitymował mieszkań-
ców Sosnowca. Przedtem dla kurażu wychylił kilka głębszych. Zatrzymali go
prawdziwi policjanci, którym wytłumaczył, że o niczym nigdy tak bardzo nie
marzył, jak o tym, żeby zostać jednym z nich. Na to już jednak nie ma szans.
Grzybkami halucynogennymi uraczył kole-
gów 17-letni uczeń. A że było tego co naj-
mniej 200 sztuk, chłopcy długo się delektowali. Uczta została przerwana,
kiedy jeden z nich trafił do szpitala.
Opracowała WZ
ca na ogół w szczęśliwszym świecie, zamiast
być lepszą częścią Polaków, bywa na ogół kary-
katurą znanych dobrze z kraju wad narodowych.
Otrzymujemy sporo listów od Polaków mieszkają-
cych za granicą. Częstym refrenem, który można w nich
spotkać, są takie stwierdzenia:
„Od tutejszych rodaków
trzymam się z daleka”
,
„Czujemy się wyobcowani wśród
okolicznej Polonii z powodu naszych poglądów”
, albo
wręcz:
„Wstydzimy
się przyznać, że jeste-
śmy jednymi z nich,
tak złą jako naród
mamy tu opinię”
.
Czasem przy-
chodząca do nas
korespondencja jest świadectwem wzajemnej zawiści,
kłótliwości i głupoty środowisk polonijnych, często
w niewyobrażalnych wręcz rozmiarach. Dostaliśmy nie-
dawno cały raport z Australii – świadectwo kilkudzie-
sięciu lat chorobliwych walk wśród niektórych działa-
czy polonijnych.
Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym fenome-
nem emigracji. Dlaczego bycie Polakiem wśród Pola-
ków w Polsce, które jest na ogół znośne, choć bywa
niełatwe, za granicą staje się czasem nie do zniesienia?
Czyżby poza krajem znajdowała się jakaś szczególna od-
miana naszych rodaków, będąca karykaturą wszelkich
wad narodowych? To jest zadziwiające, że w Polonii
zagranicznej (z wyjątkami – zwłaszcza środowisk polo-
nijnych w Niemczech oraz nowo przybyłych Polaków
w UK i Irlandii) jak w soczewce skupiają się polskie wa-
dy narodowe – irracjonalizm, dewocja, zawiść, fanatyzm,
myślenie stadne, nietolerancja, kłótliwość, antysemityzm,
homofobia, niemoc organizacyjna.
Sprawa z pewnością jest złożona. Polonia w wyda-
niu klasycznym, czyli powojenna i częściowo postsoli-
darnościowa w USA i Kanadzie, wywodzi się na ogół
z Małopolski, Podkarpacia i Podlasia (zwłaszcza region
łomżyński), części Polski nieszczególnie wykształconych,
a za to bardzo katolickich. Za granicą też dokonał się
specyficzny proces selekcji – znaczna część tych, którzy so-
bie poradzili (bo byli lepiej wykształceni, światlejsi, bar-
dziej przebojowi) trzyma się z daleka od tzw. polskich
środowisk, które na ogół skupiają tę bardziej zagubioną
i... bardzo podatną na wpływy kleru część emigracji. Ona
to właśnie nadaje ton temu, co nazywamy Polonią.
Zdaniem naszych kanadyjskich czytelników, których
list zacytuję poniżej, wpływ kleru na ukształtowanie szcze-
gólnej, niezbyt sympatycznej atmosfery wśród rodaków jest
decydujący:
„Demo-
graficzny i edukacyj-
ny przekrój polskiej
społeczności w Ka-
nadzie to w 90 proc.
wieś, małe miastecz-
ka i bardzo słabo
wykształceni emigranci, których poziom intelektualny
i wszystko, co z tym jest związane, jest niski. Tacy ludzie
nawet po 30 (i więcej) latach pobytu tutaj nie umieją
mówić po angielsku, nie potrafią i nie chcą się nauczyć,
co pcha ich nieuchronnie w szeroko otwarte ramiona pa-
zernego Kościoła. Polscy księża tylko czekają na taki
obfity połów. Całe życie takich Polaków skupia się bo-
wiem przy polskich kościołach, gdzie przychodzą nieza-
radni życiowo parafianie w celu zakupu »bożych łask«,
»odpustów« i »rozgrzeszenia«, przetłumaczenia na język
angielski lub z języka angielskiego pism, dokumentów
i wytłumaczenia zawiłości obcego »bezbożnego« świata.
W polskim kościele i przykościelnych organizacjach plot-
kują, nienawidzą się, zazdroszczą sobie, chlają, bawią się,
poznają, pobierają, indoktrynują potomstwo, umierają
i robią wszystko, co tylko się da, niezależnie od toczące-
go się na zewnątrz, czyli normalnego, codziennego życia
cywilizowanej Kanady. Całą winę za ten stan rzeczy
przypisujemy klerowi katolickiemu, który niemiłosiernie
wykorzystuje wszystkie nadarzające się okazje do bogace-
nia się kosztem ludzkiej naiwności i głupoty”.
Niech ten cytat będzie małym przyczynkiem do
obrazu tego, „co Kościół dał Polsce”, a także tego, ja-
ki rodzaj polskości rozwija się i jest pielęgnowany pod
jego skrzydłami.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Gdy nachodziła mnie ochota masturbacji, jedynie czyjaś obecność mogła
mnie powstrzymać. Inaczej byłam bezradna wobec przemożnego pragnie-
nia przyjemności (...). Gdy byłam w Rzymie, przeżyłam chwile strasznego
wewnętrznego buntu. Byłoby lepiej, gdybym nie wybrała się na zwiedzanie
muzeów watykańskich: złoto, srebro, drogie kamienie o niewyobrażalnej
wartości nagromadzone tu przez wieki. Czy to zbiór pamiątek sztuki sa-
kralnej, czy jaskinia Ali Baby?
(Z pamiętnika najsłynniejszej belgijskiej zakonnicy,
siostry Emmanuelle, opiekunki ubogich, zwanej „Matką Teresą z Kairu”)
¹¹¹
Prof. Ellen van Wolde z Holandii odkryła, że Bóg nie stworzył nieba i zie-
mi, bo one już istniały. Uznała, że dotąd źle tłumaczono Księgę Rodzaju
z języka hebrajskiego. Ma teraz nadzieję, że jej „odkrycie” rozpocznie cie-
kawą debatę. E tam, ciekawą. Psychiatrzy nie nad takimi przypadkami
debatowali.
Karykatura polskości
(„Gość Niedzielny”, 42/2009)
¹¹¹
Obama zrobił wystarczająco dużo, by na Pokojową Nagrodę Nobla nie za-
służyć – ani w tym roku, ani nawet w przyszłości. Dlaczego? Trudno nagra-
dzać pokojową nagrodą kogoś, kto przykłada rękę – nawet pośrednio – do
zabijania dzieci.
(ks. Marek Gancarczyk, „Gość Niedzielny”, 42/2009)
¹¹¹
Nie wyobrażam sobie bardziej zaszczytnego wyróżnienia niż to, które spo-
tyka mnie od mojego Kościoła. Dziękuję moim biskupom, moim pro-
boszczom, moim wikarym i całej mojej wspólnocie parafialnej.
(Wojciech Kilar podczas odebrania nagrody Totus 2009,
przyznawanej przez Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia”)
¹¹¹
Palikot jest czarowny i bardzo podobny do agenta Tomka. Też taki ele-
gant i ma podobną fryzurę.
(Elżbieta Jakubiak)
¹¹¹
Premier jest anemiczny w swoich działaniach, taki żaden – królewicz pu-
stosłowia.
(Aleksander Gudzowaty)
¹¹¹
Mariusz Kamiński zagalopował się w swojej gorliwości rozpoznawania prze-
stępstw korupcyjnych i zamiast je ścigać, zaczął je kreować.
(Konstanty Miodowicz, PO)
Wybrali: OH, RK, AC
ADAM CIOCH
SĄSIEDZI
Z PIEKŁA RODEM
SZTYGAR
NEKRO-FITNESS
PRZEBIERANIEC
DRUGIE ŚNIADANIE
J
ak to się dzieje, że Polonia zagraniczna, żyją-
Nr 43 (503)
23 – 29 X 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
KU PAMIĘCI
wypominek za zmarłych, to zasta-
nów się, czy za kilka czy kilkanaście
lat będą tacy, którzy Tobie ofiarują
ten dar, gdy Ty będziesz już po dru-
giej stronie życia i wtedy Ty będziesz
prosił o jałmużnę modlitwy swoich
bliskich, a oni kupią Ci tylko kwiat-
ki, których nie powąchasz i świecz-
kę, która szybko się wypali”.
AK
tobie rozwija się we mnie nowe ży-
cie”
(22 czerwca) oraz dba o zdro-
wie:
„Dziękuję, że w moich zato-
kach jest wszystko w porządku”
(27
czerwca). Z kolei internautka
Ja-
dwiga
jest zdania, że pasażerka
oślego grzbietu w czasie ucieczki
do Egiptu pomogła zdać egzamin
na prawo jazdy jej synowi (27 ma-
ja). Ale jazda!
Nie milkną echa niedawnej de-
cyzji krakowskich radnych, którzy
ze strachu przed kardynałem
Dzi-
wiszem
odrzucili wniosek prezy-
denta miasta prof.
Jacka Maj-
chrowskiego
, skierowany do Try-
bunału Konstytucyjnego, który miał
zbadać legalność działalności Ko-
misji Majątkowej.
Tuż po doniesieniach z Rady
Miasta o wyniku haniebnego gło-
sowania trudno było spotkać na uli-
cy choć jedną osobę, która popar-
łaby decyzję większości radnych. Za
to wszyscy pytali o nazwiska prze-
niewierców. Służymy zatem listą.
PiS: wszyscy. PO:
Małgorzata Ra-
dwan-Ballada
, przewodnicząca
Rady Miasta, głosowała przeciw,
a
Bogusław Kośmider
, wiceprze-
wodniczący, zdezerterował. Podob-
nie jak:
Łukasz Osmenda
,
Jerzy
Połomski
,
Stanisław Zięba
. Na-
tomiast
Grzegorz Stawowy
wstrzy-
mał się od głosu.
Radni niezrzeszeni:
Dariusz Ol-
szówka
i
Krzysztof Sułowski
gło-
sowali przeciw,
Marta Suter
i
Zyg-
munt Włodarczyk
, który... należy
do komitetu Jacka Majchrowskie-
go, byli nieobecni.
„żelaznej damy” są jej „zasługi we
wspieraniu Solidarności”. Była pre-
mier słynie w świecie z tego, że roz-
prawiła się brutalnie ze strajkują-
cymi górnikami (ale z polskiego
punktu widzenia niesłusznymi, bo
lewicowymi i brytyjskimi), ze swych
antyspołecznych reform oraz tego,
że musiała odejść pod naciskiem
własnej partii po wywołaniu ogól-
nokrajowych zamieszek. Niedawno
szef konserwatystów
David Came-
ron
przepraszał Brytyjczyków za
wypaczenia i cierpienia czasów that-
cheryzmu. Może i Senat Uniwer-
sytetu Łódzkiego przeprosi kiedyś
za swój wygłup.
OPŁATEK NA JESIEŃ
Wprawdzie do Bożego Narodze-
nia pozostały jeszcze długie 2 mie-
siące, ale tegoroczny sezon świątecz-
ny można uznać za otwarty! Jeśli
jednak sądzicie, że przedświąteczne
szaleństwo w październiku, na 2 ty-
godnie przed Świętem Zmarłych, za-
częły nakręcać wielkie sieci handlo-
we, to jesteście w wielkim błędzie.
„Poświęcone Opłatki wigilijne od dzi-
siaj można odebrać w kancelarii,
w kiosku i biurze Radia Maryja,
a złożone ofiary są przeznaczone na
ogrzewanie w kościele”
– informuje
w ogłoszeniu duszpasterskim z dn.
11 października 2009 roku zapobie-
gliwy proboszcz parafii pw. Świętej
Rodziny w Pile.
o.P.
LOBBYSTKA MARYJA
SZANSA NA SUKCES
Możliwości, jakie katoliccy teo-
logowie przypisują Maryi, wprawia-
ją w zdumienie chrześcijan czyta-
jących Biblię. Wiara prostego lu-
du idzie jeszcze dalej...
Większość kościołów kolekcjo-
nuje prośby i podziękowania do
Matki Bożej, jakie pielgrzymi za-
pisują na kartkach i wrzucają wraz
z ofiarą do specjalnych skrzynek.
Co nowocześniejsze katolickie urzę-
dy zamieszczają wybrane intencje
na swoich stronach www. Ot, choć-
by paulińskie sanktuarium Maryi
Patronki Rodzin w Leśniowie. Czy
wpisy są konsultowane z teologa-
mi? Raczej nie.
Na przykład wpis z 24 sierpnia
ma się nijak do tak zwanej moral-
ności chrześcijańskiej. Jakaś kobie-
ta dziękuje Maryi za to, że ta mia-
ła w opiece
„jej syna, jego dziewczy-
nę i ich jeszcze nienarodzone dziec-
ko”.
Czyżby katolicka bogini bło-
gosławiła niesakramentalnej parze,
która nie wytrzymała jak Bóg przy-
kazał, do ślubu? Niemożliwe, bo
np. synowi
Wiesławy
załatwiła
„ka-
tolicką dobrą żonę”.
Jakby ktoś miał
wątpliwości, czy Maryja naprawdę
istnieje, to niech wie, że gdyby nie
istniała, to... nie mogłaby być obec-
na na imprezie zorganizowanej
przez panią
Irenę
23 maja (
„dzię-
kuję za twoją NMP obecność na ko-
munii mojego syna”
)! Gorliwemu
katolikowi zastępuje nawet stosu-
nek seksualny:
„Dziękuję, że dzięki
MaK
Chcecie, by Legia lub inny Lech
wygrały np. z Juventusem? Powie-
cie, że zwariowaliśmy? Otóż nie!
Nazwę Juventus nosi (i to od lat)
C-klasowa drużyna z Poraża (nie-
daleko Sanoka). No tak, tylko co
będzie, jak Legia przegra? W takim
przypadku może na otarcie łez ro-
zegrać mecz z Interem... Gnojnica
(koło Ropczyc). Chociaż nie, Inter
gra w A-Klasie, a to już może być
pułap nieosiągalny.
MarS
KATOLICZKA
HONOROWA
AK
ZAMIAST BATONA
WITRAŻ PATRONA
DZIWNA
SOLIDARNOŚĆ
W polskich szkołach trwa wła-
śnie wdrażanie mającego zapobie-
gać otyłości wśród dzieci i młodzie-
ży projektu „Owoc zamiast bato-
na”. W Szkole Podstawowej nr 49
im. kard. Stefana Wyszyńskiego
– Prymasa Tysiąclecia w Białymsto-
ku postanowiono jednak zastoso-
wać znacznie radykalniejszy sposób
na odchudzenie dzieciaków. Przez
cały bieżący rok szkolny wśród
uczniów tej placówki – formalnie
świeckiej i publicznej – ma być pro-
wadzona akcja pod hasłem „Za-
miast batona – witraż Patrona”.
Szczytnym celem akcji nie jest pro-
mocja zdrowych nawyków żywienio-
wych jako taka. Jest nim za to zbiór-
ka funduszy na witraż z wizerun-
kiem patrona szkoły – kard. Stefa-
na Wyszyńskiego, który w przyszło-
ści ma ozdobić jedno z okien w bocz-
nej nawie kościoła pw. św. Andrze-
ja Boboli w Białymstoku.
Jeden witraż w kościele – cie-
kawe, ile to batonów/owoców nie-
zjedzonych przez uczniów biało-
stockiej podstawówki.
AK
MP
Religijni hipokryci zawierają
czasem zaskakujące sojusze. I tak,
przewodniczący Episkopatu Włoch
Angelo Bagnasco
i naczelny ra-
bin Rzymu
Riccardo di Segni
so-
lidarnie potępili pomysł wprowa-
dzenia do szkół dobrowolnych lek-
cji religii dla dzieci muzułmańskich.
Przywilejem prowadzenia takich za-
jęć w placówkach publicznych cie-
szy się Kościół rzymski, który po-
tępia wyznawców islamu chcących
tego samego dla swoich dzieci.
Wspiera go najważniejszy rabin
Włoch, który dowodzi, że katolicy
mają prawo do katechezy, bo... jest
ich najwięcej. Rabin zapomniał naj-
wyraźniej jak jego własną mniej-
szość religijną papieże trzymali
w gettach. Wtedy też katolików
było najwięcej.
KSIĄDZ
NIEROZGRZESZONY
Sąd w Szczecinie uważa, że
ksiądz
Andrzej D.
mógł dopusz-
czać się czynów lubieżnych, co wy-
nika z materiału dowodowego. Sąd
uznał, że prokuratura zbyt łatwo
rozstrzygnęła wątpliwości na korzyść
księdza, śledztwo będzie więc kon-
tynuowane mimo stanowiska pro-
kuratora, który je umorzył. W la-
tach 90. duchowny miał wykorzy-
stać seksualnie kilku nieletnich pod-
opiecznych schroniska im. Brata Al-
berta. Kuria latami zamiatała spra-
wę pod dywan.
Lubelska Rada Miasta przyzna-
ła 15 października honorowe oby-
watelstwo grodu nad Bystrzycą
Wan-
dzie Półtawskiej
z
Wojtasików
– urodzonej w tym mieście autorce
książki „Rekolekcje beskidzkie”,
w której pisze m.in. o swojej wielo-
letniej znajomości z
Karolem Woj-
tyłą
. O nadanie Półtawskiej tego ty-
tułu wystąpiły do ratusza: Katolic-
kie Stowarzyszenie „Civitas Christia-
na”, Klub Inteligencji Katolickiej,
Instytut Akcji Katolickiej Archidie-
cezji Lubelskiej, Katolickie Stowa-
rzyszenie Lekarzy Polskich oraz Ka-
tolicki Uniwersytet Lubelski, które-
go patron,
Jan Paweł II
, jak po-
wszechnie wiadomo, swą Dusię sty-
mulował co najmniej intelektualnie.
Zgłaszający podkreślili, że ta nobli-
wa dama „daje przykład skuteczne-
go promowania wartości małżeństwa
i rodziny”, a także jest „żarliwą
obrończynią życia nienarodzonych”.
Poza tym radni ustanowili honoro-
wym obywatelem Lublina m.in. pro-
fesora
Andrzeja Nikodemowicza
– wykładowcę na KUL-u, kompozy-
tora muzyki sakralnej i byłego dy-
rygenta chóru miejscowego Wyższe-
go Seminarium Duchownego. Czy-
li również po słusznej linii trzęsą-
cych miastem PiS i PO.
KC
MaK
PPr
SŁUŻBA MAMONIE
W połowie października na Ja-
snej Górze spotkali się księża, któ-
rzy w latach PRL-u zostali (jako kle-
rycy) wcieleni do wojska. Wspomnie-
niom „bezbożnego systemu”, który
odważył się powoływać do polskiej
armii watykańskich funkcjonariuszy,
nie było końca. Jednak niektórzy
z nich – np. ks. ppłk
Stanisław Błą-
dek
, proboszcz garnizonu Koszalin
– do dziś noszą mundur. Dlaczego
teraz nie przeszkadza im praca
w polskim wojsku? Bo za „służbę”
biorą grube pieniądze, a nazywając
wojny misjami, zagłuszają wyrzuty
resztek sumienia.
WYPOMINKI
PLEBANA
o.P.
Najładniejszy pomnik, najdroż-
sze kwiaty, ozdoby i znicze nie są
już naszym zmarłym potrzebne
– całkiem słusznie przekonuje swo-
ich wiernych proboszcz parafii
w Suchcicach. Jednocześnie wma-
wia im, że
„tak bardzo jak człowiek
spragniony wody”
zmarli potrzebu-
ją opłaconych u księdza wypomin-
ków. Do wyboru i koloru: rocznych,
półrocznych, kwartalnych lub jed-
norazowych.
„Może już od dawna
Twoi zmarli dziadkowie, rodzice,
współmałżonkowie, dzieci czy rodzeń-
stwo błagają o dar modlitwy od Cie-
bie, a Ty im tego skąpisz...”
– stro-
fuje opornych parafian. I przestrze-
ga:
„Jeżeli Ty dzisiaj nie zamawiasz
UNI-ŻENADA
Uniwersytet w „czerwonej Ło-
dzi” nadał tytuł doktora honoris
causa byłej premier Wielkiej Bry-
tanii
Margaret Thatcher
. Powo-
dem wyróżnienia kontrowersyjnej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]