fakty i mity-37-2009, Fakty i mity 2009
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Od 20 lat Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu tworzy prawo oraz politykę zagraniczną
POLSKA – FOLWARK BISKUPÓW
ß
Str. 10
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 37 (497) 17 WRZEŚNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
„Obozy Jezusa” to takie miejsca w USA, gdzie małe dzieci stają się boską
armią. Ich kilkuletnie mózgi zostają specjalnymi technikami psychomanipulacji
wyprane z jakichkolwiek wątpliwości i współczucia. Kiedyś, już jako
fanatycznie religijna elita społeczna, mają rozprawić się z myślącymi inaczej.
Demoniczny pomysł przedostał się do Polski.
ß
Str. 15
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 37 (497)
11 – 17 IX 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Są dowody na to, że w Polsce naprawdę nie ma kryzysu. Otóż
główne stacje telewizyjne i radiowe przez ostatnie 10 dni wie-
lokrotnie zapewniały, że jednym z priorytetów polskiego rzą-
du jest rozwiązanie problemów historycznych. No to chwała
Kaczorowi i Donaldowi!
Granice prawicy
(2)
W ramach kryzysowego zaciskania pasa Dom-Muzeum Karo-
la Wojtyły w Wadowicach zostanie wsparty dotacją z budże-
tu państwa. W jakiej kwocie? To wielka tajemnica, ale mówi
się o... 20 mln zł! Za taką sumę można wybudować ze cztery
wielkie bloki mieszkalne. Połowę ma dać państwo. A resztę
kuria? Wolne żarty! Resztę da samorząd Wadowic.
wicy, która wywalczyła sobie w Polsce pozycję jedynej
sprawiedliwej wyroczni. Łączy się to u niej oczywiście z gło-
śno deklarowaną wiarą rzymskokatolicką, połączoną z pa-
triotyzmem – jakby jedno miało z drugim cokolwiek wspól-
nego. Zarówno wiarę, jak i patriotyzm znajdziemy tam w sło-
wach, gestach i symbolach. Te pierwsze są najczęściej ob-
raźliwe, te kolejne bywają też wzniosłe. Archetypami prawi-
cowców są dwaj prezydenci – Lech Kaczyński i Jerzy Kro-
piwnicki. Obydwaj uwielbiają obrażać ludzi, od czasu do cza-
su publicznie, dla lepszego efektu. Obydwaj też ograniczają
swoje prezydentury do odsłaniania pomników, psucia tego,
co dobre, i do bezproduktywnych wojaży po świecie, w czym
zapewne wyraża się ich patriotyzm. Na szczęście prezyden-
ci wkrótce odejdą, a z nimi różne krzykliwe Niesioły, Roma-
szewskie i inne Rokity. Ale „pierwsza brygada” prawicy, ta,
która wywalczyła w 1989 roku wol-
ność oraz dobrobyt dla siebie
i episkopatu, ma godnych i bit-
nych naśladowców.
Wskazywałem, że jedy-
ną szansą skrajnych oszo-
łomów na władzę w naj-
bliższych latach jest zastra-
szenie Polaków upadkiem
obyczajów, rządami maso-
nów, pedałów, lesbijek i cy-
klistów, czyli ogólnie – mał-
pami w czerwonym. Wtedy
oni – prawi, jedyni obrońcy
moralności – będą świecić
na świeczniku. Kościelnym
świeczniku, bo bez pleców Głó-
dzia, Rydzyka i Michalika zawsze
wierni Polacy katolicy im nie uwierzą.
Oszołomy zdają sobie sprawę, że bój to
ich może być ostatni. Wiedzą, że naród
w swej masie ma dosyć panoszenia się bisku-
pów w polityce. W sondażach aż 60 procent
pytanych mówi, że biskupi mają za dużo wła-
dzy. Badania pokazują też ciągły spadek zaufania do Kościo-
ła i religijności (poziomu wiary Polaków nikt nie waży się ba-
dać). Niestety, z powodu rozproszenia i uwiądu sił lewico-
wych skrajną prawicę ma szansę odsunąć obecnie tylko
szeroka koalicja świeckich liberałów (część PO i Stronnic-
two Demokratyczne Pawła Piskorskiego), która może się utwo-
rzyć po rozpadzie Platformy Obywatelskiej. Partie przodujące
w sondażach jednak rzadko się rozpadają, a dopóki Kaczyń-
scy nie przestaną wkurzać i rozśmieszać normalnej części
społeczeństwa, władza PO jest niezagrożona. To wszak
oszołomy z PiS są autorami sukcesu Donalda Tuska. Bo
przecież nie Donald Tusk. W Polsce są jednak prawdziwi li-
berałowie, jak choćby Jan Krzysztof Bielecki, były premier
i szef Kongresu Liberalno-Demokratycznego (jego współ-
twórcą był Tusk). Bielecki reaguje alergią na widok sutanny
i ma otwarty umysł. W 1991 roku ukarał Władysława Sido-
rowicza – ministra zdrowia, psychiatrę związanego z Kościo-
łem – za opowiadanie bredni na temat osób homoseksual-
nych. Sidorowicz zresztą do dzisiaj powtarza te brednie i dla-
tego został uznany przez Tuska za godnego sprawowania man-
datu senatora z ramienia PO. Z Rasiem i Gowinem tworzą
w PO piątą kolumnę Kościoła. I właśnie biskupom marzy się
koalicja tej konserwatywnej części PO z PiS i PSL. Gwaran-
towałoby to szerokie wpływy hierarchów. W Episkopacie są
bowiem biskupi oddelegowani – zaprzyjaźnieni bądź zbliżeni
(czyt. inwigilujący) – do określonych partii i środowisk, aby
żaden żywiciel nie leżał ugorem, a wpływ na władzę był per-
manentny. Ta „wymarzona” koalicja ma zresztą podobne kon-
serwatywne i antydemokratyczne pomysły. Na przykład lu-
dzie Kaczyńskich popierają pomysł PO zbudowania w ramach
MSWiA jednego centralnego ośrodka dysponującego pełną
wiedzą na temat obywateli. Podobnie nie negowali potrzeby
rejestrowania przez firmy dostarczające internet (prowadzą-
ce portale) danych internautów umieszczających posty na fo-
rach internetowych (i to nawet przez 5 lat). Ten sam wielki
sojusz PO-PSL-PiS, przy biernej postawie SLD, chce zakazać
używania za jednym zamachem faszystowskich i... lewico-
wych symboli. Prace nad tą regulacją toczą się w Sejmowej
Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
W tym samym czasie w Kościele również następuje zjed-
noczenie dwóch obozów – jednej bandy pod wodzą arcybi-
skupa Gdańska Głódzia (czyli Radia Maryja) i drugiego nur-
tu – kierowanego przez arcybiskupa Warszawy Nycza, kre-
owanego na liberała. Ci pierwsi bezczelnie wymuszają na
rządzie wciąż nowe ustępstwa; ci drudzy grają rolę przyja-
ciół państwa polskiego. Tyle że jest to przyjaźń fał-
szywa. Całe otoczenie Nycza składa się bowiem
z opusdeistów i frondowców. To dopiero koali-
cja ekstremy!
Przerażać musi fakt, że tym śro-
dowiskom sprzyja dziś rządząca ko-
alicja PO i PSL. Natomiast to, co
czyni, a raczej czego nie czyni od
roku prokuratura, zakrawa na
sabotaż. Urzędnicy pań-
stwowi nie zauważają, że
pod hasłami wolności sło-
wa trwa nawoływanie do ła-
mania prawa – choćby prób
blokowania pracy sądu roz-
patrującego wspomnianą przed
tygodniem sprawę pani Najfeld.
Minister Czuma, następ-
ca bezpartyjnego
Ćwiąkalskiego, jest
absolutnie spolegli-
wy dla ekstremy.
Prokuratura pod je-
go rządami daje sygnał
radykałom: możecie lżyć/po-
niżać/szantażować. My was ścigać za to nie będziemy. Nie
ma też żadnych reakcji na ostatnie wypowiedzi z kręgów „Fron-
dy” i „Rzepy”, że jak państwo nie zakaże aborcji, nie ograni-
czy jeszcze bardziej wolności słowa i krytyki Kościoła, to oni
„użyją radykalniejszych środków”. Co może być jeszcze bar-
dziej radykalne? Tylko terror fizyczny.
To wszystko objaw ciężkiej choroby państwa. Obecne
władze pogodziły się z tym, że w imieniu państwa polskie-
go można bezkarnie łamać prawo, szantażować, grozić i or-
ganizować procesy pokazowe. To jest świetna zachęta, aby
siłą – fizyczną i propagandową – zmusić środowiska laickie
do milczenia. A wraz z nimi – większość społeczeństwa.
Taka strategia przynosiła już efekty, nawet w Europie. W Ir-
landii – dzięki nagonce Kościoła i jego świeckich przybudó-
wek – w 1983 roku wprowadzono całkowity zakaz aborcji,
a 3 lata później rozwodów. Na Malcie w atmosferze uzyski-
wania niepodległości w 1963 r. przepchnięto zakaz rozwo-
dów i aborcji. Także w USA oszołomy za czasów Busha ju-
niora zlikwidowały rządowe programy promocji nowoczesnej
antykoncepcji i finansowania badań nad ludzkimi zarodkami.
Zaradzić tym zagrożeniom może tylko silna, mówiąca
jednym głosem, zjednoczona lewica oraz zaktywizowane spo-
łeczeństwo. Wobec aktywności racjonalnie myślących ludzi
prawicowo-religijna ekstrema, będąc przecież wszędzie
w mniejszości, traci argumenty i grunt pod nogami. Taki
szeroki front społeczny pozwolił Obamie wygrać w USA.
W Irlandii narasta bunt przeciw kruchtowym politykom i Ko-
ściołowi. Podobnie dzieje się na Malcie. U nas już dawno zo-
stały przekroczone wszelkie granice. Prawie tak jak 70 lat
temu. Wtedy też słyszeliśmy „Gott mit uns”.
JONASZ
Katolicki Komitet Contra in Vitro wysunął projekt ustawy:
Całkowity zakaz sztucznego zapłodnienia, 3 lata więzienia za
przeprowadzenie zabiegu in vitro i 25 lat za handel zapłod-
nionymi komórkami. „Ten projekt jest zgodny z nauczaniem
Kościoła. Można za nim głosować” – orzekła siostra prof. Bar-
bara Chyrowicz, kościelny etyk. Projekt nie był konsultowany
z embrionami.
Aleksander Kwaśniewski zwariował. W radiu TOK FM po-
wiedział, że doceniłby sojusz PiS i SLD, bo „już czas na hi-
storyczne kompromisy”. A może jednak nie zwariował, tylko
konsekwentnie realizuje swój plan... Przecież nie bez powo-
du nazywany jest grabarzem lewicy.
Nuncjusz Józef Kowalczyk ogłosił wśród biskupów nieformal-
ny i bardzo poufny plebiscyt na nowego prymasa. Największe
szanse ma ponoć arcybiskup Gądecki z Poznania oraz Leszek
„Flaszka” Głódź. Prymas, czyli metropolita gnieźnieński, to
taki ciut mniej ważny gość od Rydzyka.
W Krasnobrodzie napis na spiżowej tablicy upamiętniającej
powstańców styczniowych po wsze czasy będzie informował,
że w 2009 roku uroczyście odsłonił ją prezydent RP Lech Ka-
czyński. I niech tak pozostanie. Wszak już za jakieś marne 80
lat nie ostanie się nikt, kto by pamiętał, że Kaczyńskiego
w Krasnobrodzie... nie było. Odwołał wizytę i odsłanianie ze
względu na marną pogodę.
Tomasz Terlikowski – pogromca prezerwatyw i pigułki anty-
koncepcyjnej oraz specjalista od tożsamości seksu kóz i gejów
– najprawdopodobniej zostanie szefem publicystyki telewizyj-
nej TVP, dokąd ściągnęła go „papieżyca” Schymalla, dyrek-
tor TVP 1. Duet z Pospieszalskim stworzą odstraszający: z jed-
nym nie warto rozmawiać, z drugim wprost szkoda gadać.
Redakcja TVP 2 wycofała z ramówki „Autorski przegląd pra-
sy”. Stało się to nazajutrz po tym, jak dziennikarz Grzegorz
Chlasta z TOK FM nazwał (w tym programie) prezesa TVP
„byłym neonazistą”. – To nie ma nic do rzeczy – zapewnia
szefowa redakcji Alicja Resich-Modlińska. Tere-fere kuku...
Który to już raz potwierdza się slogan, że „Polak potrafi”!
Zgodnie z dyrektywą Unii, zniknęły z polskich sklepów żarów-
ki 100-watowe, co mocno zdenerwowało klientów. A ponie-
waż natura nie zna próżni, w ich miejsce już wkrótce mają się
pojawić żarówki 99-watowe. Tak zapowiadają producenci.
Dzwonnica warszawskiego kościoła akademickiego na Kra-
kowskim Przedmieściu wzięła się i wykrzywiła. Gospodarze
tzw. papieskiej świątyni podnieśli wielkie larum i najpewniej
zaraz będą żądali dotacji na ratowanie wieży. Ciekawe, że
w Pizie nie robili i nie robią z czegoś podobnego żadnego
problemu. Wręcz przeciwnie.
Portalowi społecznościowemu Nasza-klasa (temu samemu, któ-
ry zdjął „obrazoburczy” profil „Fakty i Mity”, a także profile
wielu antyklerykałów, humanistów i agnostyków) zupełnie
nie przeszkadza, że pojawił się na nim profil „Pedobear”,
czyli misia pedofila. Postać rysunkowa przedstawiana w nie-
dwuznacznych sytuacjach z dziećmi jest dla N-k zupełnie OK!
Biskupi włoscy, a ostatnio także biskup Pieronek, zjechali wło-
skiego premiera Berlusconiego, używając określenia „skandal
narodu”. Czy naszemu hierarsze chodzi o niemoralne prowa-
dzenie się polityka? Nie, chodzi o ujawnienie przez niego, że
Dino Boffo – redaktor naczelny katolickiej gazety „Avveni-
re” – jest pedofilem po wyroku sądowym. „To zemsta w sty-
lu komunistycznym!” – piekli się polski biskup. I bardzo go
rozumiemy, bo nie ma nic gorszego dla Kościoła, jak ukaza-
nie prawdy o nim.
„Boże, ześlij swojego Ducha Świętego do naszych serc. Daj
miejsce na miłość, która naprawdę jednoczy, daj nam złożyć
ofiarę z samego siebie podczas kochania się fizycznego z za-
dowoleniem” – tekst takiej modlitwy znalazł się w najnowszym
„Modlitewniku” wydanym przez Catholic Truth Society w Wiel-
kiej Brytanii. Małżonkowie mają ją odmawiać wspólnie (chó-
rem), na klęczkach, przed bara-bara. To taka katolicka gra
wstępna, po której chyba przechodzi wszelka ochota...
Jezusa dostrzeżono już wszędzie. Na drzewie, na szybie, na
murze, nawet na kanapce, ale żeby na Marsie? A tak! Nale-
żąca do NASA sonda Mars Reconnaissance Orbiter zrobiła
zdjęcia Czerwonej Planety, a na nich Zbawiciel jak żywy. Wi-
dać ponoć w formacji skalnej twarz i ciało owinięte w szatę.
„Nic nie widać” – pieklą się internauci. „Więcej wiary!” – ape-
luje NASA, agencja naukowa.
T
ydzień temu pisałem o ekspansji skrajnej katolickiej pra-
Nr 37 (497)
11 – 17 IX 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
cydowała się na wszczęcie
śledztw, mogących napytać
biedy kilku bardzo ważnym
oficerom z Biura Spraw Wewnętrz-
nych Komendy Głównej Policji. Ta
elitarna jednostka zajmuje się wykry-
waniem i ściganiem przestępstw po-
pełnianych przez policjantów. Ma
swoje ekspozytury w każdej komen-
dzie wojewódzkiej, a funkcjonariu-
sze BSW działają w nich autonomicz-
nie, podlegając wyłącznie swojej war-
szawskiej centrali. Ci urzędujący
w Szczecinie mieli już chyba zbyt wie-
le za uszami, skoro po latach cho-
wania głowy w piasek prokuratura
wypowiedziała im zmowę milczenia...
W 2006 r.
Wydział Techniki
Operacyjnej KWP w Szczecinie
potajemnie zainstalował na zle-
cenie BSW kamerę wideo w sza-
lecie miejskim.
Oficjalnie chodziło
A jak wyglądała prawda?
– Oprócz dowodzenia plutonem
ten policjant miał jeszcze w zakre-
sie obowiązków sprawowanie funk-
cji oskarżyciela publicznego przed
sądem grodzkim. No i pewnego ra-
zu spotkał się na sali sądowej
z oskarżonym, który twierdził, że był
kiedyś jego partnerem seksualnym.
Niby nic zdrożnego, ale funkcjona-
riuszem natychmiast zajęło się BSW.
Ponieważ człowiek był żonaty i miał
normalną rodzinę, chcieli zdobyć na
niego obyczajowe haki, żeby sam
zwolnił się ze służby. Gdy zaczęli za
nim łazić i zaobserwowali, że przy-
chodzi czasem ze swoim kochan-
kiem do szaletu na szybki seks, po-
stanowili zainstalować tam kame-
rę.
Narkotyki były tylko kamu-
flażem niezbędnym dla zmyle-
nia sądu i formalną podkładką
dla prokuratury, która niemal
trzy lata nie zainteresowały efekty
„czynności operacyjno-rozpoznaw-
czych” BSW, choć aprobując wnio-
sek o podgląd w szalecie, wzięła na
siebie część odpowiedzialności za
lipną wersję o narkotykach?
Kolejnym kłopotliwym dla BSW
śledztwem będzie sprawa
„zaboru
w celu przywłaszczenia pieniędzy
w nieustalonej kwocie w siedzibie
Kancelarii Tajnej Centralnego Biu-
ra Śledczego w Szczecinie na szko-
dę
Jolanty N.
– tj. o czyn z art. 278
par. 1 k.k.
(podlegający karze po-
zbawienia wolności od 3 miesięcy
do lat 5 –
dop. red.
)”, którą posta-
nowieniem z 27 lipca Prokuratura
Okręgowa przekazała do dalszego
prowadzenia Prokuraturze Rejono-
wej Szczecin-Niebuszewo.
Ciekawe, że stało się to dopie-
ro po naszej publikacji, w której
ujawniliśmy okoliczności kradzieży
Być może teraz dowiemy się
wreszcie, czy na tę zdumiewającą ła-
skawość kierownictwa zachodniopo-
morskiego CBŚ i bezczynność BSW
miały jakiś wpływ związki rodzinne
Anety Z., której mąż –
Daniel Z.
– jest czynnym oficerem BSW, a jej
mama piastowała w inkryminowa-
nym okresie odpowiedzialne stano-
wisko w miejscowej prokuraturze (ak-
tualnie – w Prokuraturze Krajowej).
Wspomnianym orzeczeniem
z 28 lipca Prokuratura Okręgowa
postanowiła, że wyjaśni wszystkie
„niedopełnienia obowiązków przez
funkcjonariuszy BSW w Szczecinie,
polegające na niezweryfikowaniu uzy-
skiwanych informacji o podejrzeniu
popełnienia przestępstw i nienadaniu
im procesowego biegu”
. Oprócz spra-
wy podglądu w szalecie i zatuszo-
wanej kradzieży prokuratura będzie
więc musiała znaleźć odpowiedź na
szefem Prokuratury Apelacyjnej
Bła-
żejem K.
, wykreowanym przez PiS-
-owskiego ministra sprawiedliwości
Zbigniewa Ziobrę
;
co sprawiło, że w 2005 r. na-
czelnikowi Laboratorium Krymi-
nalistycznego KWP – mł. insp.
Jac-
kowi G.
– puszczono w niepamięć
nielegalne nagrywanie rozmów
z podwładnymi na magnetofonie
operacyjnym wypożyczonym z Wy-
działu Kryminalnego oraz wykorzy-
stywanie krytycznych wobec kierow-
nictwa komendy wypowiedzi do
usuwania niepokornych ze służby
(
vide
przypadek
Jarosława Rz.
),
o czym zresztą prokuratorzy dosko-
nale wiedzieli od co najmniej 19 paź-
dziernika 2007 r.;
z jakiego powodu nie wszczę-
to postępowania wobec przełożo-
nych oficera, który alarmował BSW,
że posiada „na stanie” kilkadzie-
siąt spraw (teczki obiektowe oraz
akta personalne konsultantów) opa-
trzonych klauzulą „ściśle tajne”, choć
nie dysponował odpowiednim po-
świadczeniem bezpieczeństwa;
dlaczego ukryto przed proku-
raturą niektóre dowody w głośnej
przed laty sprawie tzw. fali w Samo-
dzielnym Pododdziale Antyterrory-
stycznym (por. „Policjant policjan-
towi wilkiem” – „FiM” 46/2006).
Gdy ludzie z BSW zwęszyli kło-
poty, załatwili sobie w Prokuraturze
Okręgowej nakaz przeszukania
mieszkania emerytowanego policjan-
ta
Wojciecha B.
, znanego tropicie-
la afer w komendzie. Słusznie podej-
rzewali, że posiada w swoich prywat-
nych archiwach dokumentację po-
twierdzającą fakt zgłaszania rozlicz-
nych nieprawidłowości, a nawet prze-
stępstw. Zabrali mu z domu wszyst-
ko, co tylko mogło posłużyć do za-
pisu dźwięku bądź obrazu, a jed-
nym z uczestników przeszukania był
wspomniany Daniel Z., mąż zhań-
bionej kradzieżą Anety. Ponieważ
były policjant zaczął fikać i pisać skar-
gi, domagając się zwrotu mienia, 30
czerwca 2009 r. prokurator
Maciej
Jóźwiak
uznał je za dowody rze-
czowe w sprawie... „usiłowania za-
bójstwa
Radosława P.
”. Gdy oka-
zało się, że Wojciech B. nie pękł
i nadal bombarduje najważniejsze
w państwie instytucje zażaleniami na
bezprawność przeszukania, prok. Jóź-
wiak przysłał mu po miesiącu papier,
że z tym zabójstwem zaszło drobne
nieporozumienie towarzyskie w po-
staci... „oczywistej pomyłki pisarskiej”
(patrz skan), choć według prawni-
ków i orzecznictwa, można za tako-
wą uznać jedynie
„błąd o charakte-
rze formalnym widoczny na »pierwszy
rzut oka«, niedotyczący merytorycznej
strony dokumentu, wykonany przez
przeoczenie, mylną pisownię albo wi-
doczne niezamierzone opuszczenie jed-
nego lub więcej wyrazów”
.
Wprost zżera nas ciekawość,
czym okaże się podglądanie w ki-
blu i przymykanie przez BSW oka
na występki policjantów z rodzin-
no-służbowego świecznika...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Komedia oczywistych
pomyłek
Policjant „utopiony” w szalecie, zatuszowana
kradzież, usiłowanie zabójstwa okazujące się
drobnym przejęzyczeniem... Czym jeszcze
zaskoczą nas stróże prawa?
o to, żeby zdemaskować kalające-
go mundur groźnego przestępcę,
który w publicznej ubikacji rzeko-
mo handlował narkotykami.
Wyjaśnijmy, że nielegalne wytwa-
rzanie, posiadanie oraz obrót środ-
kami odurzającymi lub substancjami
psychotropowymi należy do zamknię-
tego katalogu przestępstw wyspecy-
fikowanych w Ustawie o Policji, wo-
bec których sąd
„na pisemny wnio-
sek komendanta wojewódzkiego Po-
licji, złożony po uzyskaniu pisemnej
zgody właściwego miejscowo prokura-
tora okręgowego”
może zarządzić tzw.
kontrolę operacyjną, czyli m.in. lu-
strację korespondencji, wszelkiego
rodzaju podsłuchy, podgląd itp. Ich
zastosowanie dopuszczalne jest tylko
wówczas, gdy
„przy wykonywaniu czyn-
ności operacyjno-rozpoznawczych po-
dejmowanych w celu zapobieżenia, wy-
krycia, ustalenia sprawców, a także
uzyskania i utrwalenia dowodów (...)
inne środki okazały się bezskuteczne”.
Występując do sądu o zgodę na
kontrolę operacyjną szaletu, BSW
przekonywało, że ma absolutnie wia-
rygodne dane dotyczące zaangażowa-
nia w handel narkotykami pewnego
dowódcy plutonu z Wydziału Prewen-
cji KWP, ale łotr jest zbyt sprytny, że-
by dać się schwytać na gorącym uczyn-
ku, więc tylko podglądając go w ki-
blu, będzie można zdobyć twarde do-
wody przestępczego procederu.
w ciemno przyklepała
wniosek o zainstalowanie
podglądu w kiblu
– ujaw-
nia nam oficer wtajemniczo-
ny w szczegóły operacji.
Polowanie na „handla-
rza narkotyków” zakończy-
ło się pełnym sukcesem.
Kilka stopklatek nagranego
w szalecie filmu wystarczy-
ło, żeby policjant na własną
prośbę zwolnił się ze służby
bez włóczenia komendy po
sądach i przykrych oskarżeń
o dyskryminowanie ze wzglę-
du na orientację seksualną.
– Nie dali mu wyboru.
Odszedł w zamian za gwa-
rancję, że te zdjęcia zostaną znisz-
czone – dodaje nasz rozmówca.
Decyzją z 28 lipca 2009 r. (pod-
kreślmy, że wymuszoną oficjalnym
zawiadomieniem złożonym cztery
dni wcześniej przez jednego ze
świadków wydarzeń) Wydział V
Śledczy Prokuratury Okręgowej
w Szczecinie postanowił zająć się spra-
wą
„przekroczenia uprawnień przez
funkcjonariuszy BSW, polegającego
na wprowadzeniu w błąd organu orze-
kającego kontrolę operacyjną co do
celu tej kontroli – tj. o czyn z art. 231
par. 1 k.k.
(zagrożony karą pozba-
wienia wolności do lat 3 –
dop.
red.
)”. A kto zajmie się sprawą za-
niedbań prokuratury, której przez
oraz sposób jej zatuszowania (por.
„Operacja specjalna” – „FiM”
25/2009). Przypomnijmy:
W kancelarii CBŚ zainstalo-
wano w tajemnicy przed persone-
lem kamerę, która zarejestrowała
fakt, że policjantka
Aneta Z.
ukra-
dła pieniądze Jolancie N. (obecnie
funkcjonariuszka Centralnego Biu-
ra Antykorupcyjnego);
Choć dowody były niepodwa-
żalne, przełożeni złodziejki umożli-
wili jej odejście ze służby na własną
prośbę i sprawie skutecznie ukręco-
no łeb, bowiem zawiadomiony o prze-
stępstwie insp.
Zbigniew K.
z BSW
nie ruszył nawet palcem w bucie, że-
by zainicjować postępowanie karne.
wiele innych bardzo niewygodnych
dla BSW pytań. Na przykład:
dlaczego w 2006 r. „policja
w policji” nie zareagowała na mel-
dunek informatyka, że
Piotr D.
z Wydziału Wywiadu Kryminalnego
KWP (ostatnio – w Agencji Bez-
pieczeństwa Wewnętrznego) bez-
prawnie przechowuje w prywatnym
komputerze zastrzeżone dane o pra-
cy operacyjnej. Dodatkowym cięża-
rem owego zaniedbania okazał się
wkrótce fakt, że były to tajemnice
niemal identyczne z tymi, które wy-
ciekły do lokalnych mediów. Czy gło-
wę Piotra D. (dziś ma status podej-
rzanego) uratowało w 2006 r. bardzo
bliskie pokrewieństwo z ówczesnym
S
zczecińska prokuratura zde-
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 37 (497)
11 – 17 IX 2009 r.
POLKA POTRAFI
Obrońcy czci niewieściej
Prowincjałki
Ksiądz z Lewina ma dwie pasje – jazdę
swoim terenowym dżipem oraz zbieranie
grzybów. Jedno z drugim łączy w ten sposób, że po malowniczych łąkach
Wzgórz Lewińskich pomyka srebrnym rumakiem. Prawdziwki najwyraźniej
przedkłada nad poszanowanie przyrody i opinie wkurzonych na ten zwy-
czaj parafian.
Kwestia parytetów, czyli dopusz-
czenia większej liczby kobiet do
polityki, emocjonuje zwolenników
równouprawnienia i tych, którym
los niewiast wyjątkowo leży na
sercu. Przedstawicieli Kościoła
– również.
Przypomnijmy: czerwcowy Kon-
gres Kobiet Polskich postanowił za-
walczyć o 50-procentową obecność
pań w Sejmie, Senacie i na listach
do europarlamentu. Dzięki temu
– jak zapewniają uczestniczki KKP
– w zdominowanym przez mężczyzn
świecie polityki częściej poruszane
będą problemy zwyczajnych rodzin.
Dotąd zaniedbywane. O projekcie
ustawy, który jeszcze w tym roku ma
trafić do Sejmu, mówi się wyjątko-
wo chętnie i dużo. Przy okazji
– także na temat samych kobiet.
I tak, wśród wielu osobli-
wych komentarzy wyróżnił
się – co specjalnie nie dziwi
– protest
Janusza Korwin-
-Mikkego
(zamieszczony na
blogu), który uznał, że swo-
je „ograniczenie intelektu-
alne” płeć piękna zawdzię-
cza ewolucji. „Inteligentna
istota nie wytrzymałaby prze-
bywania dłużej niż godzinę
dziennie z paplającym dziec-
kiem”! Kobieta powinna być
pod nieustanną opieką – ojca,
męża, kochanka – a nikły procent
pań, który obywa się bez takowego
nadzoru, nie powinien pozbawiać
go reszty. Tą ułomnością, zdaniem
J.K.M., nie należy się przejmować
– każdy myślący facet wie, że im
głupsza baba, tym bardziej przywią-
zana do kuchni i tym lepiej zajmie
się domem i dzieckiem.
Najwięcej na temat równoupraw-
nienia wie twórca i obrońca patriar-
chalnego modelu rodziny – święty
Kościół katolicki. Biskup
Piero-
nek
uznał parytet za pomysł godzą-
cy w „godność kobiety matki”, któ-
rą zmusza się do odczuwania satys-
fakcji z sukcesów zawodowych.
Media katolickie natomiast kwe-
stię równości kobiet w polityce zrów-
nały z dopuszczeniem pań do ka-
płaństwa. Odpowiedź zawsze ta sa-
ma: nie!
Według „Gościa Niedzielnego”,
demokracja przewróciła nam w gło-
wach. Jesteśmy w końcu marny-
mi
„garnkami w ręku garncarza,
a garnek nie pyta: czemuś mnie
takim stworzył?”
. Równość płci
polegać ma na tym, że razem...
pójdziemy do nieba. Jeśli zbytnio
nie nagrzeszymy.
Rydzykowy „Nasz Dzien-
nik” zapewnił, że sufrażyst-
kom nie chodzi o poprawę ko-
biecego losu. Zmuszają jedy-
nie porządne polskie damy
do walki z mężczyzną, któ-
ry – jeśli nie będzie gło-
wą rodziny – poczuje się
jak „inseminator”, „daw-
ca nasienia”.
Kościelny wywód od-
krywczy nie jest. Kobieta
idzie do pracy, bo musi.
Lwica poluje, bo lew to
kawał nygusa.
JUSTYNA CIEŚLAK
4 lata temu rada miasta Dzierżoniowa po-
stanowiła, że w mieście powstanie po-
mnik
JPII
. „Cała nauka i działalność Jana Pawła II wrosła w naszych miesz-
kańców. Cieszę się, że mamy ten zaszczyt zostawienia po sobie symbolu
wielkiego człowieka dla następnych pokoleń” – piał z zachwytu burmistrz
Marek Piorun
. W roku 2009 w powiecie dzierżoniowskim stopa bezrobo-
cia wynosi 25 proc! W budżecie na ten rok przeznaczono 40 tysięcy zło-
tych na instalację... kamery, która będzie monitorowała pomnik.
Radni powiatu średzkiego mają zwyczaj
prowadzenia uroczystych sesji w obiek-
tach sakralnych. Obradowali już w kolegiacie w Środzie, gościli też w ko-
ściele św. Mikołaja w Gieczu. Tam radnych powitał proboszcz
Zbigniew
Nowaczewski
: „Z tej okazji pragnę wyrazić swoją wdzięczność dla po-
wiatu za przekazywaną pomoc finansową w ostatnich latach”...
Zbuntowali się parafianie proboszcza
Wła-
dysława Nowickiego
z Piły, kiedy się
okazało, że z kościelnej wieży ma zamiar uczynić przekaźnik telefonii ko-
mórkowej. – To święte miejsce! Pan Bóg nie jest ekonomiczny! – wykrzy-
kują wierni. – Ja tylko odpowiadam na potrzeby miasta – ripostuje ple-
ban. O swoich korzyściach nie wspomina.
Do listy zasług JP II dołączyła kolejna. Otóż
za sprawą Papy ocalał z płomieni dom
Hen-
ryka Ołowia
z Podlasia. Co prawda z dymem poszła obora, stodoła i całe
tegoroczne zbiory, ale chałupa stoi, i to wcale nie za sprawą straży pożar-
nej, która natychmiast pojawiła się na miejscu, ale – jak donosi „Super
Express” – dzięki żarliwej modlitwie do JPII, jaką zanosiła matka Ołowia.
I wiatr zmienił kierunek!
Opracowała WZ
laniem faktów sprzed 70 lat i tym, kto był więk-
szym zbrodniarzem – Hitler czy Stalin – inne naro-
dy europejskie szukają nowoczesnych rozwiązań
edukacyjnych.
Według najnowszego sondażu OECD, badającego
poziom edukacji wśród państw członkowskich tej orga-
nizacji, najlepsze wyniki osiąga Finlandia. Kraj ten in-
westuje ogromne kwoty
w rozwój i nowatorskie
pomysły edukacyjne
w szkołach publicznych
i osiąga świetne wyniki.
Inwestuje się w dzieci
i uczy się je ufać własnym
siłom, rozwijać osobowość i zainteresowania oraz współ-
pracować z innymi. Na dalszy plan odkłada się wtłacza-
nie wiedzy encyklopedycznej do małych głów. Ponadto
dzieci uczy się przez wiele tygodni tylko jednego przed-
miotu. Ponoć efekty są zdumiewające. Rząd niemiecki
wysłał do Helsinek misję studyjną, która ma zbadać efek-
ty fińskich odkryć edukacyjnych i przemyśleć możliwość
przeniesienia ich do Niemiec.
Co ciekawe, Finowie nie wydają na edukację więcej
niż Amerykanie lub Brytyjczycy, ale dzięki temu, że szkol-
nictwo fińskie jest egalitarne i nie ma tam podziału na
gorsze szkoły państwowe i dobre prywatne, efekty w ska-
li całego kraju są znacznie lepsze. Ponadto w Finlandii
– podobnie jak w całej Skandynawii – prawie nie ma
biedy. Dotyka ona nieznacznie tylko 3–5 procent rodzin.
W Polsce i USA nędza to problem aż co piątego dziec-
ka. Jak już pisaliśmy, bieda dzieci to zjawisko wyróżnia-
jące nasz kraj spośród innych państw Unii. Mało tego
– większość dzieci w naszym kraju nie ma odpowied-
nich warunków do nauki. Zasada jest jedna – im bar-
dziej egalitarne społeczeństwo, z mniejszymi różnicami
społecznymi, tym lepsza edukacja i tym lepsze wszelkie
wskaźniki społeczne i zdrowotne.
Dlaczego o tym piszę? W ostatnich dniach Polska
zamieniła się w jedno wielkie muzeum II wojny świa-
towej. Strach było brać do rąk gazetę lub włączać te-
lewizor. Nie mam nic przeciwko obchodzeniu rocznic
w mądry sposób. Z II wojny światowej płynie podsta-
wowa lekcja dla naszego kraju – wrogów trzeba mieć
daleko, a przyjaciół bli-
sko. Tej lekcji jednak
polskie elity prawicowe
nie chcą odrobić, a ca-
łe te obchody nie mają
większego sensu, skoro
nie płyną z nich sensow-
ne wnioski. PiS i jego prezydent jednak chcą ciągle wal-
czyć z naszymi największymi sąsiadami, a przyjaciół
mieć za oceanem lub w górach Gruzji. Ciągle chcą
żyć, babrząc się głupio w historii, zamiast wyciągać
z niej mądre wnioski i patrzeć w przyszłość.
Gdyby Finowie chcieli, też mogliby pluć żółcią na
lewo i prawo. Krytykować Szwedów i Rosjan za wie-
ki niewoli i zaborcze wojny, obnosić swoje prawdziwe
i urojone rany po całym świecie, robiąc z nich rzeko-
my powód do chwały. Finów jednak mało to obcho-
dzi. Z Rosjanami wolą z wielkim zyskiem handlować,
a nie wojować. Zresztą w dużej mierze właśnie na han-
dlu z ZSRR po drugiej wojnie światowej zbudowali
swój dobrobyt. Albo będziemy żyć mentalnością kruch-
ty i IPN, albo odrzucimy te idiotyzmy dla frustratów
i zajmiemy się budowaniem przyszłości. Albo będzie-
my narodem zakompleksionych i obrażonych na cały
świat zdewociałych głupków, albo ludźmi nowocze-
snymi, otwartymi na świat i współpracę z innymi. Wy-
bór na szczęście ciągle jest jeszcze możliwy.
ADAM CIOCH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
W naszej archidiecezji księży ubywa, a potrzeby duszpasterskie się mno-
żą. Nowo wyświęceni nie zastępują liczbowo starszych i chorych. Dlacze-
go tak się dzieje? Winę za ten stan rzeczy ponosi antyklerykalna propa-
ganda, która poprzez media jednostkowe przykłady niewierności kapłań-
skiej przedstawia jako praktykę powszechną. Nie należy przyjmować
świadectwa tych, którzy agresywnie krytykując Kościół i księży, sami nie
prowadzą dobrego życia, którzy kierują się nienawiścią, lekkomyślnością
lub chciwością.
Edukacja albo IPN
(abp Stanisław Gądecki)
¹¹¹
Nie boję się, bo wiem kim jestem i kim byłem, natomiast jak słucham
wypowiedzi, a pierwsza była 31 marca, publikacja ma być w maju, póź-
niej w lipcu, teraz w październiku, to trochę przypomina mi się dowcip,
który słyszałem ostatnio, jak Jezus wyszedł z IPN, siedzi, głowę trzyma
w dłoniach i jęczy. Podchodzą: Co się stało? Mówi: Byłem w IPN. No
i co? Dwa tysiące lat myślałem, że to był tylko Judasz.
(Aleksander Kwaśniewski nt. publikacji IPN o TW „Alek”)
¹¹¹
Parlamentarzysta winien przeciwdziałać, w ramach demokracji, finanso-
waniu zapłodnienia in vitro przez państwo, co w odbiorze społecznym
mogłoby oznaczać aprobatę moralną dla zapłodnienia in vitro (...). Ka-
tolik nie może głosować za in vitro.
(abp Stanisław Gądecki)
¹¹¹
Małżeństwa, które skorzystają z „zapładniacza” prędzej czy później się roz-
padną.
(o. Dariusz Kowalczyk SJ)
¹¹¹
„Zapładniacz” nie tylko jest dawcą nasienia, ale też mężczyzną, z którym
kobieta zdradza fizycznie i psychicznie swojego męża.
(„Niedziela” 36/2009)
¹¹¹
(...) dla Niemiec pracowała ogromna większość dowódców Armii Czer-
wonej z marszałkiem Tuchaczewskim na czele.
(Marek Jurek)
Wybrali: OH, DP, RK, JC
WICHROWE WZGÓRZA
NIEZŁE KINO
RADA PARAFIALNA
BOSKA EKONOMIA
BÓG WIATRÓW
K
iedy nasi politycy i publicyści pasjonują się usta-
Nr 37 (497)
11 – 17 IX 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
„RZEPA”
PRZED SĄDEM
Madonn”. Utwór przedstawia po-
gawędkę Maryj, które stoją na stra-
ży Europy. Autor przypisuje im na-
wet pewne sukcesy militarne, bo
hiszpańska zatrzymała inwazję
Maurów, zaś nasza – Szwedów.
Dzieło praktycznie nieznane
w Hiszpanii przypadkowo odkryła
– przeglądając stare gazety – pol-
ska studentka uniwersytetu w Bar-
celonie. Czym wielką radość, jak
widać, uczyniła polskim służbom
konsularnym.
Wpisuje się w to ankieta zamiesz-
czona na portalu Katolickiej Agen-
cji Informacyjnej: Czy możliwe jest
pojednanie między Polakami
a Rosjanami? Sonda zakłada więc
z góry istnienie jakiegoś konflik-
tu między narodami. Problem
w tym, że większość Polaków czu-
je sympatię do Rosjan. Z kolei
Rosjanie nie tylko o niesnaskach
między naszymi nacjami nie ma-
ją pojęcia, ale i coraz mniej wie-
dzą o samej Polsce. Bowiem ro-
syjskie media nie zaprzątają sobie
głowy małym, biednym krajem rzą-
dzonym przez małych i biednych
(fizycznie, moralnie i intelektual-
nie) polityków.
Skrajnie prawicowy dziennik
„Rzeczpospolita” zostanie pozwa-
ny do sądu za trzy publikacje, w któ-
rych rysownik (
Krauze
) oraz dwaj
dziennikarze (
Rybiński
i
Terlikow-
ski
) porównali homoseksualizm do
zoofilii. Pozwy przygotowuje Sto-
warzyszenie Otwarte Forum. Pro-
ces o podobne porównanie toczył
się w 2006 roku w Poznaniu prze-
ciwko samorządowcom PiS i zakoń-
czył się ugodą oraz publikacją przez
pozwanych przeprosin.
MaK
innowierców – 0, niewierzących – 0”,
parafia w Niewodnej: „mieszkań-
ców – 916 wiernych – 916, inno-
wierców – 0, niewierzących – 0”,
parafia Św. Rodziny w Ropczycach:
„mieszkańców – 675, wiernych – 675,
innowierców – 0, niewierzących – 0”,
parafia w Stępinie: „mieszkańców
– 1518, wiernych – 1518, innowier-
ców – 0, niewierzących – 0”, para-
fia w Skalniku: „mieszkańców – 670,
wiernych – 670, innowierców – 0,
niewierzących – 0”, parafia w Ba-
ryczce: „mieszkańców – 994, wier-
nych – 994, innowierców – 0, nie-
wierzących – 0”, parafia w Czar-
nej Sędziszowskiej: „mieszkańców
– 2928, wiernych 2928, innowierców
– 0, niewierzących – 0”.
AK
UKRADZIONE
DOŻYNKI
MP
PRZERYWANE
STOSUNKI
PO SŁOWIE
U BISKUPA
Aleš Guliè
to mieszkaniec Sło-
wenii, który spędza sen z powiek
tamtejszym biskupom katolickim.
A to dlatego, że jest jednym z za-
łożycieli i aktywnym członkiem ru-
chu „MC Bracia Szatana” i dostał
nominację rządu na dyrektora biu-
ra ds. religijnych. Jego przeszłość
oraz wypowiedzi na temat wolno-
ści religijnej nie pozostawiają złu-
dzeń – ten człowiek nie będzie roz-
mawiał z katolickimi hierarchami
na klęczkach. Dlatego Konferen-
cja Episkopatu tego kraju wyrazi-
ła „głębokie zaniepokojenie przy-
szłością stosunków między rządem
republiki Słowenii a Kościołem ka-
tolickim”. Biedni Słoweńcy... Tym-
czasem w polskim Katolandzie sto-
sunki (czyt. włażenie do d...py kle-
rowi) Kościoła i państwa kwitną.
o.P.
o.P.
POLAK
POSZUKIWANY
Okazuje się, że na Wyspach Po-
lacy są szczególnie mile widziani ja-
ko... uczestnicy zbiorowych orgii
seksualnych. Swingersi, bo tak się
nazywa towarzystwo, cenią przyby-
szów znad Wisły nade wszystko. Po-
wód: seks z rodakiem papieża
Ja-
na Pawła II
kojarzy im się z ła-
maniem religijnego tabu.
WZ
NA TIPSY
DLA KSIĘDZA?
Ks.
Franciszek Kamecki
na
Portalu Małej Ewangelizacji go-
rąco apeluje do swoich kolegów po
powołaniu, aby
„w roku Kapłań-
skim nie bali się zachęcać do więk-
szej ofiary za śluby kościelne”
.
A wszystkiemu winny nie jest wca-
le kryzys, ale... noszone przez pan-
ny młode tipsy (dla niewtajemni-
czonych: sztuczne paznokcie). Do-
konawszy analizy cen i rodzajów
damskich tipsów, wielebny doszedł
do wniosku, że należność za ślub
kościelny należy skalkulować na
100 zł plus 10 procent
„wszystkich
kosztów strojów, zaproszeń, zamó-
wionych sal, zespołów grających, ho-
teli, ślubu i wesela, poprawin”
. Na
100 zł wycenił „intencję mszalną
ślubną”, ale przeznaczenia ślubnej
dziesięciny nie raczył sprecyzować.
Najprawdopodobniej przez te ob-
sesyjne tipsy.
„Kiedy pannie mło-
dej przylepia się rozmaite tipsy
– po-
ucza ks. Kamecki –
nie jest ładny
obyczaj zbierania z ziemi na progu
kościoła”
. Ładnym zwyczajem ma
być za to zastąpienie obrzucania
państwa młodych drobnymi mone-
tami składaniem
„ofiary pieniężnej
do koszyka na dary dla służby ko-
ścielnej”
.
Kościelne błogosławieństwa plo-
nów, procesje z dożynkowymi da-
rami, korowód z uplecionymi z kło-
sów zbóż wieńcami w kształcie Mat-
ki Boskiej, krzyże, a nawet papie-
że, do tego dziękczynne pielgrzym-
ki rolników za udane plony ciągną-
ce do sanktuariów maryjnych...
Można odnieść wrażenie, że dożyn-
ki to tradycyjne święto kościelne.
Nic bardziej mylnego.
Zwyczaj świętowania dożynek
w kościołach liczy sobie bowiem za-
ledwie kilkadziesiąt lat i narodził
się w 20-leciu międzywojennym.
Odbywające się pod patronatem
parafii przedwojenne dożynki mia-
ły jednak skromny charakter.
Współczesną, rozbudowaną kato-
licko-wyznaniową oprawę obcho-
dów dożynek, połączoną z szerze-
niem kultu maryjnego, Kościołowi
udało się wylansować dopiero w la-
tach osiemdziesiątych XX wieku.
Dożynki wywodzą się z daw-
nego słowiańskiego święta plonów,
obchodzonego na zakończenie żniw
i wykopków w czasie równonocy je-
siennej.
MADONNA
WYGWIZDANA
Piosenkarka Madonna podczas
swojego europejskiego tournée zo-
stała wygwizdana przez część swo-
ich fanów na koncercie w Buka-
reszcie. Powodem do gwizdów nie
był jednak żaden skandal religijno-
-obyczajowy, lecz społeczna aktyw-
ność piosenkarki. Między jednym
a drugim utworem Madonna we-
zwała bowiem rumuńskich widzów
do „traktowania z szacunkiem ho-
moseksualistów i Romów”. Ten
apel nie spodobał się części obec-
nych. Homoseksualizm był w Ru-
munii sądownie karalny jeszcze kil-
ka lat przed wejściem tego kraju
do UE.
3 września biskup siedlecki
Zbi-
gniew Kiernikowski
raczył przy-
jąć parlamentarzystów wschodniej
Polski na audiencji w swoim pała-
cu. Przyczyną owej łaskawości hie-
rarchy była chęć pouczenia posłów,
że „w głosowaniu nad ustawą bio-
etyczną należy kierować się głosem
sumienia, a nie dyscypliną klubo-
wą”. By do głosu sumienia przed-
stawicieli narodu nie zakradła się
przypadkiem jakaś fałszywa nuta,
purpurat dodał szybko, iż „meto-
da in vitro jako taka jest moralnie
nie do przyjęcia”. Dobry pasterz
wskazał w zamian inne rozwiąza-
nia dla małżeństw bezdzietnych. Są
nimi: naprotechnologia i adopcja.
Po siedleckim spotkaniu nasuwa
się pytanie o sens utrzymywania
polskiego Sejmu. Przecież sobory
i synody lepiej wszystko wiedzą
i wszystko skuteczniej niż państwo
załatwią.
LECH, RUS I KAI
Kościół papieski, jak każda ma-
fia, boi się mediów. Może dlatego
koniecznie chce posiadać własne
środki masowego przekazu i utrzy-
muje katolicką „piątą kolumnę”
oraz cenzurę w prywatnych i pu-
blicznych ośrodkach. Udział w opi-
niotwórczej władzy nie służy mu
jednak do wypełniania chrześcijań-
skiej misji, ale do prania mózgów.
MaK
AK
AK
MADONNA Z WIZYTĄ
OCH, PAWEŁ!
Nasza Maryja z Częstochowy
wybiera się z wizytą do Hiszpanii,
by odwiedzić Maryję z Montserrat.
Pojedzie nie we własnej osobie,
tylko w postaci kopii. Kulminacją
wizyty będzie uroczysta msza
w miejscowym sanktuarium M. Bo-
żej Katalońskiej, gdzie na ołtarzu
spotkają się obie Madonny, tzn. ob-
raz tej z Częstochowy z figurką hisz-
pańskiej Czarnej Madonny, nazy-
wanej tu potocznie ,,czarnulką”. Po-
mysłodawcą spotkania na szczycie
jest
Marek Parel
, polski konsul
generalny w Barcelonie, którego
zainspirował poemat
Carlosa
Sunyera
,,Rozmowa Czarnych
o.P.
Ksiądz
Paweł Sz.
, proboszcz
i biznesmen z Konina, uczestniczył
w publicznej scysji z dwiema ko-
bietami: jego wspólniczką, pro-
wadzącą z nim restaurację, oraz
kelnerką z tegoż lokalu. Duchow-
ny został nakryty przez wspólnicz-
kę, gdy spędzał z będącą w ciąży
kelnerką miły weekend w hotelu
pod Gdańskiem. Do awantury by-
ła wzywana policja, a sprawa zo-
stała nagłośniona w mediach lo-
kalnych. W wyniku skandalu du-
chowny został zawieszony w czyn-
nościach kapłańskich przez kurię
włocławską.
STO PROCENT
NORMY
Innowierców – 0, niewierzących
– 0... Taką „wzorową” statystyką
szczyci się niejedna parafia w die-
cezji rzeszowskiej w województwie
podkarpackim. Parafia w Ostro-
wach Tuszowskich: „mieszkańców
– 1764, wiernych – 1764, innowier-
ców – 0, niewierzących – 0”, para-
fia w Krzywej Wsi-Podlesiu: „miesz-
kańców – 1049, wiernych – 1049,
MaK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]