fakty i mity 2013 673 04, Rok 2013
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZUS i syndyk wykończyli firmę, jej właścicielkę i pracowników
POLSKO, POZWÓL ŻYĆ!
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 4 (673) 31 STYCZNIA 2013 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Dominikanie w Jarosławiu zapragnęli nowych, złotych
koron dla figur Maryi i Chrystusa. Zaraz potem stare,
mosiężne korony „cudownie” spadły ze świętych głów.
Mnisi ogłosili, że to znak – Maryja oczekuje nowych koron!
Wierni znoszą więc obrączki i inne precjoza. W związku
z tym „Fakty i Mity” złożyły w prokuraturze doniesienie
o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa
i wyłudzenia. Dość już tych średniowiecznych sztuczek!
Â
Str. 7
ISSN 1509-460X
Fot. Karol Zięba
Nr 4 (673)
25–31 I 2013 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Nasze dobro
Polska produkcja przemysłowa spadła w ostatnim roku aż o 10,6
proc. Najgorsze wyniki odnotował sektor budowlany, który skur-
czył się aż o 25 proc.! Ministerstwo Finansów tłumaczy te fa-
talne wyniki „efektem sezonowym, czyli 2 dniami roboczymi
mniej”. Gdybyśmy zatem pracowali w 2012 r. 2 dni dłużej, to
podobno spadek wyniósłby „zaledwie” 5,1 proc. Możemy mieć
tylko nadzieję, że resort nie rozwinie tej kreatywnej księgowo-
ści i pod pretekstem walki o wzrost produkcji nie zabierze wol-
nych sobót.
K
ażdy ujawniony przez „FiM” przypadek obłudy, nad-
Według dziennika „Metro” Polacy są społeczeństwem najbar-
dziej zestresowanym pracą zawodową. Eksperci twierdzą, że nie
dlatego, iż jesteśmy pozbawieni bezpieczeństwa socjalnego, ale
ponieważ „chcemy jak najszybciej się wzbogacić”. Aż trudno
uwierzyć, żeby katolicy…
możemy wyciągnąć wniosek, że dobrem wspólnym dla Ko-
ścioła będzie taka regulacja prawna, która pozwala zrze-
szeniom lub poszczególnym członkom społeczeństwa osią-
gnąć własną doskonałość, głównie duchową.
Na tej podstawie kler formułuje szereg wytycznych
pod adresem państwa. Opiera się przy tym na zasadzie,
że człowiek jest z natury ułomny, czyli głupi. O tym więc,
kim chce być i co powinien robić, decydować powinien
Bóg, a w praktyce – jego reprezentanci, czyli duchowni.
Rządzący muszą zagwarantować każdemu korzystanie ze
swobód naturalnych (?) niezbędnych do rozwoju powoła-
nia ludzkiego, czyli świętości. Muszą też odrzucać regula-
cje, które byłyby sprzeczne z katolicką definicją prawa na-
turalnego. W tak oto sprytny sposób Kościół
uzasadnia swój sprzeciw wobec praw
kobiet, rozwodów, aborcji, antykoncep-
cji, in vitro czy uznania związków
partnerskich.
Jest to obłudnie i pokrętnie
– jak zawsze w przypadku Krk
– przedstawiane jako prawo każ-
dego człowieka do postępo-
wania według własnego su-
mienia. Jak bowiem po-
wszechnie wiadomo, kobiety
na siłę się łyżeczkuje, faceci
zmuszani są do zamieszkania ra-
zem, a rodzice nie mogą mieć
dzieci inaczej jak tylko z in vi-
tro itp. Owe kłamliwe po-
stulaty biskupi przepletli
z ciepłym wezwaniem do zapewnienia przez państwo każ-
demu rzeczy potrzebnych do godnego życia. Ludziom le-
wicy, którzy zachwycają się tą dobrodusznością Kościoła,
umyka skromny dodatek, jaki przemycają teologowie.
Otóż domagają się oni od państwa zagwarantowania oby-
watelom dostępu do dóbr duchowych. Dostarczają ich ka-
płani i instytucje kościelne… Oznacza to zobowiązanie pań-
stwa do karania za zniewagę uczuć religijnych, do utrzy-
mywania kapelanów, zwolnień celnych i podatkowych, bu-
dowy i remontów świątyń, publicznej katechezy i tym po-
dobnych wydatków z budżetu państwa.
Wszystkie te działania mają według katolickich teolo-
gów służyć rozwojowi osoby ludzkiej oraz instytucji, któ-
ra nad tym czuwa. Oto „nasze dobro” zdefiniowane przez
biskupów! Zgodne z nim jest istnienie Funduszu Kościel-
nego, bo służy on opłacaniu składek dla duchownych do-
starczających dóbr duchowych. Niezgodne zaś będzie fi-
nansowanie zabiegów in vitro, bo są sprzeczne z ustaloną
przez Kościół etyką życia seksualnego. W duchu dobra
wspólnego będzie oddawanie majątków państwa i samo-
rządów klerowi, bo zadaniem państwa jest troska o dobro
wspólnot, a Kościół jest najważniejszą spośród nich.
Obrońcy Komisji Majątkowej na procesie posługują się
na przykład tezą, że zwrot do kurialnych skarbców (nawet
nadmierny) służył gospodarce, gdyż instytucje Krk przezna-
czyły go na rzecz społeczeństwa (nie odczuliście tego?!).
Hierarchia reaguje jednak z oburzeniem na postulaty wpro-
wadzenia jawności swych finansów oraz opodatkowania
kleszych biznesów. Uderza to ich zdaniem w fundamental-
ne prawa wolności sumienia i wyznania…
W praktyce dobro wspólne w wydaniu szefów Kościo-
ła polega więc na pasożytowaniu na państwie i jego bu-
dżecie oraz na nadawaniu klerowi kolejnych przywilejów.
Płacą za to zwykli obywatele, często nieświadomi, bo ogłu-
piani przez klerykalne media. Na szczęście głos światłych
Polaków jest coraz bardziej donośny i słyszany. Cierpliwo-
ści! Doczekamy się normalnego, świeckiego rządu, który
przestanie bezmyślnie wdrażać katolicką definicję dobra
wspólnego… wszystkich biskupów.
użyć i przestępstw kleru i jego świeckich sługusów
spotyka się z wyjaśnieniem prawicy: „To problem zagu-
bienia pojedynczego człowieka; duchowni nie są wolni
od grzechu i słabości. Ale instytucja Kościoła jako taka
ma nadprzyrodzone pochodzenie, ma boski mandat”. Taka
postawa rozgrzesza hierarchię z odpowiedzialności za to-
lerowanie zła i osłanianie przestępców. Biskupi mogą bez-
karnie poniżać legalnie wybrane władze państwowe i sa-
morządowe oraz domagać się kolejnych przywilejów. Naj-
nowszym przykładem jest wypłynięcie na powierzchnię
szamba układów Rydzyk–PiS, o czym „FiM”
alarmowały wielokrotnie. Cała ta patologia
tworząca swoisty immunitet dla Kościoła
opakowana jest w pudełko z ładnie i mi-
ło brzmiącym napisem:
„Dobro wspól-
ne”
. Rzecz w tym, że jego katolicka de-
finicja ma niewiele wspólnego z praw-
dziwym znaczeniem. W słownikach
przeczytamy, że jest to
„(…) pozy-
tywna wartość sama w sobie, uzna-
wana przez wszystkich, przez ogół
ludzi; to, co dobre, słuszne, pożądane
przez ludzi, którzy są skłonni działać
na rzecz tak pojmowanego »dobra«
i chronić je”.
„Dobro wspólne” skodyfi-
kowali liberałowie, włączając w jego
zakres prawa oraz gwarancje wolno-
ści i sprawiedliwości. To swoista
matryca rozstrzygania sporów
i konfliktów. Mądrze stosowane
pozwala łatwiej godzić odmienne interesy różnych grup
społecznych. A pomaga w tym dobre, proste i czytelne
prawo. John Lock – jeden z twórców podstaw współcze-
snego państwa – pisał:
„Dobrem wspólnym jest obowią-
zywanie racjonalnego prawa, umożliwiającego przyjazną
interakcję i osiąganie korzyści, tak by sfera publiczna by-
ła sferą porozumienia”.
Z takich założeń wyszli także twórcy polskiej Konsty-
tucji z kwietnia 1997 roku. Uznali w niej państwo jako do-
bro wspólne wszystkich obywateli bez względu na płeć,
rasę, pochodzenie społeczne czy inne cechy. I stąd ochro-
na (w praktyce niepełna) wolności słowa czy nakaz ści-
gania osób nawołujących do dyskryminacji i prześladowa-
nia ludzi z jakiegokolwiek powodu. A także nakaz troski
państwa o środowisko, wolność wyznania i sumienia,
w tym zasada przyjaznego rozdziału państwa i wspólnot
religijnych. Niestety, ta ostatnia jest zakłócona poprzez
dodanie klauzuli o
wzajemnej autonomii
kościołów i pań-
stwa. Takiego sformułowania reguły konstytucyjnej usil-
nie domagali się reprezentanci Kościoła podczas prac
nad ustawą zasadniczą. Dla większości ówczesnych po-
słów i senatorów ów spór był całkowicie niezrozumiały.
Także liderzy lewicy zgodzili się na zapisanie w konstytu-
cji dziwacznego kościelnego postulatu. Mała rzecz, a jak
biskupów ucieszyła! Bo poniosła za sobą skutki politycz-
ne, społeczne i ekonomiczne. Katoliccy biskupi zagwaran-
towali sobie w ten sposób monopolistyczne prawo do de-
finiowania, co jest, a co nie jest dobrem wspólnym. Mo-
gą to robić, gdyż mają stałą, dominującą pozycję w pań-
stwie, którym rządzą na zmianę różne siły polityczne. Hie-
rarchowie powołują się przy tym na swoje ulubione „nie-
mal 99 procent społeczeństwa”. Ich „autonomiczne” tezy
stają się tezami państwowymi. „Udowadniają” też, że opar-
te są one na pracach „bezstronnych naukowców”, i wy-
machują książeczkami z cyklu katolicka nauka społeczna,
klepnięta przez „nieomylnego papieża”. Rzecz w tym, że
nie są to prace naukowe, ale teksty teologiczne, często
ze sobą sprzeczne. Z dość bełkotliwych pism konstytucji
soborowych, papieskich encyklik i innych dokumentów
Boeingi 787, czyli dreamlinery, a w dowolnym tłumaczeniu „wy-
śnione samoloty”, zostały bezterminowo uziemione po tym,
jak odkryto awarię w baterii akumulatora jednej z maszyn (ostrze-
galiśmy: „FiM” 2/2013). Pod lupę trzeba wziąć także proces
produkcji ogniw i system ładowania. Samoloty faktycznie jak
ze snu. Koszmarnego.
NIK skontrolował 10 urzędów centralnych i w każdym z nich
wykrył nieprawidłowości. Najostrzej skrytykował resort dyplo-
macji kierowany przez Radosława Sikorskiego. W ministerstwie
zalega sprzęt komputerowy wart wiele milionów złotych (już
przestarzały), zestawy satelitarne za ćwierć miliona złotych
(od lat nieużywane) oraz meble za ponad pół miliona złotych,
zamówione na potrzeby polskiej prezydencji w UE. Radek S.
marzy ponoć o prezydenturze. Byłaby ciut rozrzutna.
Firma finansowa Remedium z Olsztyna idzie drogą paraban-
ku Amber Gold – coraz większa liczba klientów nie może do-
czekać się zwrotu zainwestowanych pieniędzy. Toczy się śledz-
two, są podejrzenia machlojek, ale firma, jak zapewnia jej pre-
zes, „pracuje normalnie”. Czyli po polsku lub argentyńsku.
Pod Żaganiem znaleziono ciało kobiety (zmarła z wykrwawie-
nia) oraz zwłoki bliźniąt, w tym jedno w piecu. Wszystko wska-
zuje na to, że to finał niechcianej ciąży, a kobieta zamordowa-
ła dzieci i chciała je spalić. Takie są skutki katolicko-prawico-
wej polityki „ochrony życia poczętego” w środku Europy w XXI w.
Co najmniej sto krajowych modelek dorabiało na saksach w cha-
rakterze prostytutek. Do grupy tej należała także znana pio-
senkarka. Dziewczyny dostawały po 500 euro za nocne „bzyka-
nie”; trafiały się też bonusy od klientów. Te intratne fuchy za-
łatwiała im wyspecjalizowana agencja, założona przez gwiazd-
ki estrady. Stręczycielki zarabiały po kilkadziesiąt tysięcy euro
na kwartał. Po przysłowiowych polskich „złotych rączkach” przy-
szedł czas na „złote dupcie”?
PSL chce zacieśniać więzy z Radiem Maryja i postpisowską pra-
wicą. Pomostem ma być Andrzej Dąbrowski, były poseł Soli-
darnej Polski, zbliżony do środowiska Rydzykowego, obecnie
nawrócony na „ludowość”. Wokół PSL ma powstać kolejna „cen-
troprawica”. W tej sytuacji Tusk może uchodzić za lewaka,
niemal trockistę.
PiS-owcy lustrują niepokornego sędziego Tuleyę, który stracił
funkcję rzecznika prasowego warszawskiego Sądu Okręgowe-
go. Przy okazji obsmarowano jego matkę oraz drzwi od miesz-
kania, nagabywano syna, a nawet byłą partnerkę. Co będzie
dalej? Golenie głów krewnych i znajomych Tulei? Wszak „żoł-
nierze wyklęci”, pardon, „niepokorni”, znają historycznie spraw-
dzone metody.
Tak jak zapowiadaliśmy, reforma sądów Gowina przyniosła licz-
ne komplikacje, a zamiast oszczędności – koszty. W wielu mia-
stach sędziowie zaczynają od początku procesy karne, bo oba-
wiają się, że wyroki zostaną – po zmianie siedziby sądu w wy-
niku reformy – zakwestionowane przez adwokatów.
Prezydent Barack Obama zebrał się na odwagę i chce przy-
wrócić zakaz sprzedaży karabinów szturmowych i magazynków
mieszczących więcej niż 10 kul. Ma to zapobiec masakrom, któ-
re co kilka tygodni wstrząsają Ameryką. Lobby producentów
broni już zapowiada wściekłą walkę z tą propozycją jako…
„faszystowską”.
Sąd Najwyższy Włoch przyznał prawo do wychowania dziecka
parze lesbijek (w tym matce), mimo że ojciec dowodził, iż jest
to sytuacja szkodliwa wychowawczo. Według sądu „twierdze-
nie, że wychowanie dziecka w rodzinie homoseksualnej jest
szkodliwe, to przesąd. Nie ma w tej sprawie dowodów”. Sąd
zauważył też, że prawdziwym zagrożeniem w tym konkretnym
przypadku było bicie matki przez ojca, gdy byli jeszcze w związ-
ku. Tę decyzję sądu potępił Watykan, który nazwał sprawę
„sprowadzaniem dziecka do roli towaru”. Kto może pojąć tę
pokrętną logikę, niech pojmuje.
Matka Boska z Boliwii wygryzła Chrystusa ze Świebodzina! No-
wa rzeźba boliwijska ma nie tylko o 9 metrów więcej niż po-
sąg z woj. lubuskiego, ale dodatkowo stoi na wysokości niemal
4 tys. metrów. W Polsce – co jest bardzo krzywdzące! – nie
możemy z Andami konkurować. No chyba że Jasną Górę pod-
wyższono by o jakieś 4 kilometry. Inżynierowie od Rydzyka za-
pewne już pracują nad tą koncepcją. Skoro wiercili w głąb zie-
mi, mogą i wystrzelić w górę.
JONASZ
Nr 4 (673)
25–31 I 2013 r.
GORĄCY TEMAT
3
Ma 55 lat, trójkę dorosłych dzieci i pretensje
do państwa. O to, że dopóki sobie radziła,
czerpało z niej pełnymi garściami.
Kiedy sama potrzebowała pomocy, pokazało jej...
więzienną celę. A wszystko przez 190 tys. zł
zadłużenia w ZUS-ie.
Pani syndyk do domu i firmy
Iwony Świetlik przyjechała zcałym
orszakiem. Fotografowanie, otwie-
ranie lodówki, szafek, penetracja
każdego kąta. Chcieli zabierać pre-
zenty ślubne córki, która z nią
mieszkała. Wszystko to Świetlik ob-
serwowała z łóżka, w którym leża-
ła z nogą unieruchomioną gipsem.
– Syndyk pierwszego dnia pokiwa-
ła palcem i powiedziała: „Jak bę-
dzie pani grzeczna, to najakieś ma-
łe mieszkanko wystarczy”. Ale ja
nie byłam grzeczna – wspomina
Świetlik.
~
Gdy tylko weszła, wypłaciła
sobie 24 tys. zł, a materiałów biuro-
wych, w tym kopert, kupiła za 2 tys.
zł. Pracownikom pensji nie wypłaca;
~
Sędzia na skargi odpowiada,
że syndyk jest skuteczny i doświad-
czony, a przecież po 2 latach dzia-
łalności nie wpłaciła do ZUS-u ani
złotówki, chociaż zfirmy wygenero-
wała ponad 1,2 mln zł, sprzedając
towar zabezcen. Wierzyciele (zwy-
jątkiem jednego) do dziś nie zoba-
czyli ani grosza;
~
W ciągu pierwszych trzech
miesięcy to, co syndyk wydała na
Była środa,16 stycznia. PoIwo-
nę Świetlik przyjechało trzech umun-
durowanych policjantów. Przyjecha-
li po nią, bo zabrakło jej pieniędzy
na spłacenie grzywny, jaką nałożył
na nią sąd za niezapłacenie opłat
do ZUS-u i urzędu skarbowego.
Wwięzieniu siedziała dwa dni. Tyl-
ko dlatego, że potrzebną kwotę ze-
brali i wpłacili członkowie Stowa-
rzyszenia „Niepokonani”.
– Ukarano mnie dwukrotnie.
Państwo mi wszystko zabrało, znisz-
czyło dorobek całego życia.Ijeszcze
trafiłam za kratki. Tak jestem trak-
towana przez państwo polskie. Tak
mi podziękowało zato, że tylko wla-
tach 2007–2009 odprowadziłam
do Skarbu Państwa ponad 2 mln zł
tytułem podatków. Zatrudniałam
przez 30 lat dziesiątki ludzi. Czuję
niesprawiedliwość, jestem oburzo-
na nataką pozycję obywatela wtym
kraju. Wystarczy chwila słabości,
małe potknięcie i nic nie jest waż-
ne. Ważny jest prywatny interes syn-
dyka i być może sędziego komisa-
rza, który też dziwnym trafem orze-
kał wyrok, a później ustanowił się
sędzią komisarzem i wyznaczył so-
bie syndyka. Później wszystko za-
leżało już tylko odtych dwóch osób.
Jak narazie naupadłości firmy Ivett
zyskała tylko syndyk – wzdycha
Świetlik.
– Zatrudniałam 60 ludzi w kry-
zysie. Wydawało mi się, że urzęd-
nicy powinni taki stan rzeczy doce-
nić, anie niszczyć dla prywaty. Dla-
czego ZUS nie dochodził swoich na-
leżności nadrodze egzekucji komor-
niczej, tylko sięgnął po tak rady-
kalne środki jak upadłość? – zała-
muje ręce
Iwona Świetlik
.
Jeszcze niedawno była silną ko-
bietą, prowadzącą własny biznes.
Obecnie jest na skraju wytrzymało-
ści. Nie ma pieniędzy, mieszkania,
pracy. Ma za to zszargane nerwy
i walczy ostatkiem sił. O godność.
Została bowiem przemielona
przez machinę urzędniczej obo-
jętności i niedoskonałego polskie-
go prawa.
– Przez 27 lat płaciłam ogrom-
ne pieniądze doskarbu państwu. Za-
czynałam sama, budowałam firmę
od zera. Jak było trzeba, pracowa-
łam ramię w ramię z pracownika-
mi.
Dziś pozostałam bez środków
do życia, nie mam żadnego ubez-
pieczenia.
To jest straszne. Nie mam
nic do powiedzenia, mimo że zni-
weczono mój majątek. Wykorzysta-
łam wszystkie możliwe drogi – pi-
sałam do Ministerstwa Finansów,
doMinisterstwa Sprawiedliwości, do
rzecznika praw obywatelskich. Wszy-
scy odpowiadali, że w tym postępo-
waniu upadłościowym nie są wład-
ni zabierać głosu – mówi zdruzgo-
tana kobieta, była właścicielka ogól-
nopolskiej firmy Ivett, zajmującej się
głównie szyciem spodni dżinsowych.
Firma powstała w 1983 r. Był
czas, gdy zatrudniała 120 osób.
Ostatnio – 60. Iwona Świetlik pro-
dukowane w Ivetcie spodnie sprze-
dawała przede wszystkim poprzez
sieć swoich sklepów, ale też naeks-
port. Wraz z postępującym kryzy-
sem musiała ograniczać produkcję,
aż w końcu przychody były za ma-
łe, żeby sprostać wszystkim kosztom
i opłacić wszelkie wydatki. Nadzie-
ję miała do końca, bo – jak mówi
–momentów słabości wciągu27 lat
prowadzenia firmy było wiele. Za-
wsze jednak wychodziła na prostą.
–Sądziłam, że iten kryzys jest chwi-
lowy. Zresztą niełatwo podejmuje
się decyzję o zwalnianiu ludzi, gdy
jest się z nimi związanym od tak
wielu lat. Było bardzo proste roz-
wiązanie, żeby zwolnić 20 osób, ale
ja postanowiłam z nimi przetrwać.
Za to poniosłam konsekwencje
– mówi Iwona Świetlik.
Kiedy już było wiadomo, że nie
wystarczy jej na wszystko, zdecydo-
wała, że przede wszystkim będzie wy-
płacać ludziom pensje. Dopiero to,
co zostanie, podzieli między ZUS
a urząd skarbowy. – Byłam spokoj-
na, miałam świadomość, że ZUS jest
wpisany do hipoteki mojej działki
o wartości 2,5 mln zł. Mój dług wy-
nosił wówczas tylko190 tys. zł. Sądzi-
łam, że oni czują się w pełni zabez-
pieczeni. W ogóle nie czułam zagro-
żenia. Nie było zich strony presji, we-
zwań do natychmiastowej wpłaty...
Państwo jak kat
Państwo jak kat
A jednak urząd zgłosił do sądu
wniosek oupadłość firmy Ivett.
Pa-
ni Iwona przedstawiła plan spła-
ty należności w ratach w ciągu
kilku miesięcy. Dostarczyła na-
wet prezesowi ZUS-u poręczenie
Pisała nasyndyk doniesienia, bo
nie mogła spokojnie patrzeć na to,
jak niszczyła jej dorobek:
~
Majątek wart około 10 mln
zł zarządca oszacowała na 4 mln zł.
– W momencie rozpoczęcia upadło-
rzeczoznawcę, ogłoszenia do prasy
i swoją księgową, przekroczyło
znacznie kwotę długu Iwony Świe-
tlik wobec ZUS-u.
–Gdy tylko weszła syndyk, zosta-
łam pozbawiona środków do życia.
Nie miałam pieniędzy najedzenie. Ży-
łam tylko dzięki temu, że mam bli-
skich, którzy mi pomagali. Gdyby nie
oni, już dawno byłabym podmostem.
Syndyk rozdmuchała moje zadłużenie
dwukrotnie. W chwili gdy ogłoszono
upadłość, zadłużenie wynosiło190 tys.
zł. Był taki moment, że doszło niemal
do400 tys. zł. AZUS raptem, poznisz-
czeniu tylu miejsc pracy, tylu rodzin
imojej firmy, przestał się interesować
pieniędzmi, przestał się ich domagać
od syndyka. A jednak mógł czekać!
– mówi Iwona Świetlik.
~~~
Pół roku poogłoszeniu upadło-
ści Iwona Świetlik miała z powódz-
twa ZUS-u sprawę o niezapłacone
składki. Wyrok: rok pozbawienia
wolności w zawieszeniu na 2 lata
oraz 10,5 tys. zł tytułem grzywny.
Właśnie za niewpłacenie tej grzyw-
ny została osadzona w więzieniu.
~~~
Szwaczki, które przez lata pra-
cowały wfirmie pani Świetlik, usta-
wiły się w kolejce po zasiłek. Kuro-
niówki, które państwo im wypłaci-
ło, z pewnością wielokrotnie prze-
kroczyły kwotę, jaką Świetlik powin-
na oddać ZUS-owi. Wierzyciele nie
widzą swoich pieniędzy, a Iwona
Świetlik, której firma przyniosła bu-
dżetowi państwa miliony złotych, zo-
stała nędzarką. Wciąż wkażdej chwi-
li może wrócić dowięzienia. –Gdy-
bym była sama, założyłabym sobie
sznur na szyję... – mówi.
OKSANA HAŁATYN-BURDA
oksana@faktyimity.pl
od największego ze swoich wie-
rzycieli – odbiorcy ubrań. Gwa-
rantował za nią swoim mająt-
kiem! Wszystko na nic. Wniosek
o upadłość likwidacyjną do sądu
poszedł.
Tego Iwona Świetlik nie
może zrozumieć. Bo przede wszyst-
kim wtym czasie firma, mimo że nie
była wszczytowej kondycji, wykazy-
wała wielomilionowe obroty, zaś
wfirmowych sklepach imagazynach
towaru było za blisko 5 mln zł. Ko-
operanci, z którymi współpracowa-
ła, byli skłonni zaczekać. ZUS cze-
kać nie chciał. A później wypadki
potoczyły się błyskawicznie.
W maju 2010 r. Sąd Gospodar-
czy w Łodzi przychylił się do wnio-
sku ZUS, chociaż Iwona Świetlik
wykazała, że tylko w ciągu ostatnich
6 miesięcy jej firma dokonała
płatności na około 2 mln zł. Sędzia
orzekający mianował się sędzią ko-
misarzem iwyznaczył syndyka. Świe-
tlik odwołała się od tej decyzji, zaś
sąd apelacyjny uznał jej racje zuwa-
gi na fakt, że została pozbawiona
prawa do obrony (miała wówczas
wkilku miejscach złamaną nogę iby-
ła przykuta dołóżka, oczym powia-
domiła sąd). Druga rozprawa w są-
dzie gospodarczym odbyła się napo-
siedzeniu niejawnym.
ści miałam wszystkich zobowiązań
1,4 mln zł. Nawet według rachun-
ków pani syndyk po spłacie powin-
no mi zostać2,5 mln zł. Tymczasem
cały majątek został zjedzony przez
rozbuchane koszty własne syndyka:
księgową, która zarabiała po 20 tys.
zł, kierownika biura oraz bardzo licz-
ną obsługę. Oficjalne wynagrodze-
nie syndyka zaprzeprowadzenie upa-
dłości, na której nikt nie skorzystał,
wyniosło 150 tys. zł. Ile wzięła nie-
oficjalną drogą? Może kilka razy ty-
le? Do tego sprzedawane za grosze
towary. Spodnie dżinsowe, których
wyprodukowanie kosztowało w gra-
nicach50zł, ona sprzedawała pozło-
tówce brutto, bo jej zdaniem były
niemodne – mówi Iwona Świetlik.
~
W preliminarzu kosztów
przedstawia takie kwoty na zużycie
paliwa do samochodu, że musiałby
on codziennie jeździć po 430 km,
żeby je spalić;
~
Przejęła firmę, magazynują-
cą towar wart mniej więcej 5 mln
zł i nigdy nie zrobiła inwentaryza-
cji magazynu. Nie pojechała dożad-
nego z 15 sklepów, żeby zrobić in-
wentaryzację. Jednego znich wogó-
le nie wykazała w swoim zestawie-
niu. Powiadomiona otym fakcie pro-
kuratura – nie reaguje;
Stanowisko ZUS
Występując z wnioskiem o ogłoszenie upadłości, Zakład Ubezpieczeń
Społecznych każdorazowo rozważa zarówno interes płatnika składek, jak
i dobro ubezpieczonych, uwzględniając również konieczność zapewnie-
nia stabilności funduszu ubezpieczeń społecznych. Racjonalność złożenia
przez Oddział ZUS wniosku o ogłoszenie upadłości została potwierdzona
przez Sąd Rejonowy w Łodzi wydaniem postanowienia o ogłoszeniu
upadłości obejmującej likwidację majątku firmy. Przedmiotowa sprawa
podlegała bardzo szczegółowemu rozpatrzeniu przez sąd, o czym świad-
czy powołanie biegłego do gruntownego zbadania szeregu okoliczności
dotyczących zarówno stanu majątku firmy, perspektyw jej rozwoju, jak
i ewentualnej możliwości zaspokojenia wierzycieli, m.in. w ramach ukła-
du w postępowaniu upadłościowym. Zakład Ubezpieczeń Społecznych
w ramach przysługujących mu uprawnień wspiera działania płatników
w zakresie spłaty zobowiązań z tytułu składek, co również miało miej-
sce w przypadku dłużniczki, jednakże Zakład zobligowany jest podejmo-
wać w tym zakresie działania zgodnie z przepisami prawa. Zapropono-
wane przez dłużniczkę warunki ugody nie były możliwe do zrealizowania
z uwagi na niezapewnienie ochrony interesów ubezpieczonych, jak rów-
nież na obowiązujące przepisy prawa, które nie pozwalają na stosowa-
nie ugodowych trybów rozwiązywania problemów płatniczych uwzględ-
niających jedynie interes zadłużonego płatnika składek.
Stanowisko syndyka
Syndyk na temat swojej pracy rozmawiać nie chce. Odsyła do sędzie-
go komisarza. Do sprawy zatem z pewnością wrócimy.
Nr 4 (673)
25–31 I 2013 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Pornoapokalipsa
Prowincjałki
36-letni
Adam B.
tak kochał pew-
ną 15-latkę, że kiedy ta nie chcia-
ła się już z nim spotykać, puścił z dymem budynki gospodarcze należące
do jej dziadków w Tarnogórze. Przy okazji ogień strawił również zabudowa-
nia sąsiadów. Straty – ponad 30 tys. zł. Namiętny kochanek pójdzie za kra-
ty na prawie 3 lata.
PŁOMIENNE UCZUCIE
Według odważniejszych sondaży
jakieś 25 proc. polskich par na-
grywa to, co robi w łóżku.
Seksuolodzy podkreślają, że to
najnowszy krzyk mody. Wszystko
przez technikę, która poszła doprzo-
du –iPody, nowoczesne komórki –aż
szkoda nie uwiecznić tej ważnej dzie-
dziny życia. Poza tym nic tak nie
wzmocni podupadającego związku
jak szantaż partnera takim filmem
właśnie… Może podziałać lepiej niż
wspólny kredyt mieszkaniowy na 30
lat. Od domowych sesji do zarabia-
nia na nich jeden krok…
Z porno było tak: dawno temu
mieliśmy kasety VHS, potem pły-
ty DVD, aż wreszcie internet, któ-
ry zdziałał więcej niż wszyscy bisku-
pi i pomniejsi dewoci razem wzięci,
już prawie na amen zabił profesjo-
nalny przemysł pornograficzny. Ta-
ki z aktorami i studiem filmowym.
Pornoapokalipsa zaczęła się gdzieś
około 2007 r. Wtedy w sieci poja-
wiły się strony, naktórych por-
no można było oglądać i ścią-
gać do woli. Za darmo. Więk-
szość – ciekawostka – jeśli nie
musi, woli nie płacić. Profesjo-
nalnych aktorów zastąpili ama-
torzy. Zresztą taka amatorka ma
dla wielu swój urok. Brytyjski
dokumentalista
Louis Theroux
od-
wiedził w tym czasie „pornograficz-
ne zagłębie”, za jakie uważano Los
Angeles. Popatrzył, co się kręci, iza-
wyrokował: „Losy porno, jakie do-
tąd znaliśmy, są już przesądzone!”.
Bezpruderyjnych Polaków za-
chęcał wówczas Pinkpress – produ-
cent i dystrybutor golizny. Zapra-
szano do współpracy pary, które
chciały być sfilmowane podczas spół-
kowania. Ich wyczyny można zna-
leźć w internecie pod mało wyuz-
danym tytułem: „Ściśle prywatne”.
Profesjonalna branża jakoś się
broni, chociaż mnóstwo firm splaj-
towało. Te, które się ostały, sta-
wiają teraz na jakość, a nie ilość.
Robią na przykład erotyczne paro-
die przebojów filmowych. Albo idą
w nowy gatunek związany z po-
wszechną feminizacją – porno dla
kobiet. Takie, na którym widać, że
kobietom też jest dobrze, a nawet
lepiej. W robieniu tych filmów czę-
sto biorą udział panie reżyserki,
żeby wszystko było jak trzeba.
Poradził sobie –najakiś czas przy-
najmniej – Niemiec
Fabian Thyl-
mann
. Ten 35-letni „król porno”
–porównywany do
Marka Zucker-
berga
, założyciela Facebooka – wy-
korzystał internet ikamery. Swój kon-
cern nazwał „Manwin” –wjego skład
wchodzi wiele popularnych serwisów
pornograficznych. Miliardy kliknięć,
czyli miliardowe zyski, bo jest sporo
reklam. Widzowie siedzą wmieszka-
niach – nie muszą nigdzie chodzić
ani niczego kupować. Tylko taka wy-
goda może się dzisiaj sprzedać. Thyl-
mann ma na razie przerwę w świę-
towaniu sukcesu – wpadł za niepła-
cenie podatków.
Najbardziej poszkodowani wtym
przebranżowieniu są profesjonalni
aktorzy XXX. Kiedyś, za czasów
VHS, byli takimi gwiazdorami, że ho,
ho! Kto by myślał oemeryturze itzw.
planie B. Dziś mają problem – jedy-
ne, co potrafią, to uprawiać seks
przed kamerami. A gaże za takie
występy bardzo spadły. Wiadomo,
że aktorki dorabiają jako prostytut-
ki. A właściwie pracują jako prosty-
tutki, a w filmach tylko dorabiają.
JUSTYNA CIEŚLAK
Po przejściu dla pieszych w Hru-
bieszowie skakał radośnie 40-let-
ni mężczyzna. Dodatkowo robił pajacyki przed każdym zatrzymującym się
na jego widok samochodem, znacząco utrudniając ruch kołowy. Lekkoatle-
tę zatrzymano do wytrzeźwienia.
KTO NIE SKACZE, TEN TRZEŹWY
Dwaj rezolutni mieszkańcy Wro-
cławia grasowali po tamtejszych
ogródkach działkowych, zbierając złom. Ale za dobrze im nie szło. Dla lep-
szego efektu zaczęli więc podpalać altany i z pogorzeliska wybierali elemen-
ty metalowe. Zanim ich nowatorski sposób odzyskiwania surowców wtór-
nych przerwała policja, puścili z dymem 11 altan z wyposażeniem. Wszyst-
ko o wartości około 50 tys. zł.
OGNIEM I ZŁOMEM
300 niedoręczonych listów znala-
zła na leśnym parkingu mieszkan-
ka Bytomia. Sprawcą porzucenia okazał się 19-letni listonosz. Tłumaczył póź-
niej, że przesyłki wyrzucił ze złości, bo wysłali go w obce rejony za nieobec-
nych w pracy kolegów. Grozi mu do 2 lat więzienia.
ZEMSTA LISTONOSZA
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
W dzisiejszej Polsce krzyż został zawłaszczony przez prawicę, która zdjęła
Chrystusowi cierniową koronę i założyła mu moherowy beret. Czy to w ogó-
le jest jeszcze katolicyzm, czy jakiś nowy rodzaj narodowego pogaństwa?
(Wojciech Maziarski, publicysta)
W parlamencie można wykrzyczeć przeciwnikowi „spier…j”. Gdybym
wierzyła głęboko w religijny sens symbolu krzyża, czym prędzej z Sejmu
bym go zabrała.
(prof. Magdalena Środa, etyk)
Gdybym był szefem służb specjalnych, nie zużywałbym sił witalnych swo-
ich agentów Wacków czy Tomków na zwalczanie lekarzy przyjmujących
dowody wdzięczności. Więcej dobrego uczyniliby, śledząc aferzystów za-
rabiających na ustawionych przetargach na sprzęt medyczny.
(prof. Jan Hartman, filozof)
Z
bigniew Romaszewski, jeden z czołowych dzia-
że cierpi od oparzeń. Jeszcze bardziej dziwne jest żąda-
nie odszkodowań od władz III RP (de facto od wszyst-
kich polskich podatników) zato, co zrobiły sądy wPRL.
Innymi słowy – Romaszewski karze współczesnych Po-
laków zapostępki ludzi, którzy często już dawno nie ży-
ją, i za system, który przeminął. I to karze nas za to, co
sam sprowokował swoją dobrowolną działalnością. Jeśli
decyzja sądu przyznającego mu niemałe pieniądze jest
„wymiarem spra-
wiedliwości”, to
trudno zrozumieć,
czym w ogóle jest
sprawiedliwość.
Odszkodowanie
dla Romaszewskie-
go budzi także inne wspomnienia. Pamiętam, jak przedla-
ty dawny wydawca prasy opozycyjnej z rozrzewnieniem
opowiadał mi przy piwie o czasach swojego konspiracyj-
nego „męczeństwa”. Wspominał mianowicie, że nigdy wży-
ciu nie wiodło mu się tak dobrze jak wtedy, choć później,
wIIIRP, bywał posłem. Otóż ówcześni etatowi opozycjo-
niści korzystali z szerokiego strumienia dolarowego pły-
nącego od zachodnich wywiadów oraz z kościelnych da-
rów. Przelicznik był wówczas taki, że za 100 „zielonych”
można było żyć w Polsce przez miesiąc w luksusie. I tak
właśnie wielu z tych „męczenników” żyło. Owszem, zda-
rzało się przesłuchanie, czy nawet więzienie, ale pod ko-
niec PRL-uto ostatnie było raczej rzadkością. To oderwa-
nie ówczesnych elit solidarnościowych od życia zwykłych
zjadaczy chleba być może tłumaczy zdumiewająco łatwe
porzucenie przez nie demokratycznych i socjalnych ide-
ałów wlatach1989–1990 iwprowadzenie kapitalizmu znie-
ludzką twarzą. W każdym razie jest to sprawa słabo roz-
poznana przez historyków. Cóż, IPN na pewno się tym
nie zajmie, ale może pośród Czytelników „FiM” znajdzie
się historyk, który mógłby wtej kwestii poczynić jakieś cie-
kawe ustalenia. Z pewnością je opublikujemy!
ADAM CIOCH
łaczy dawnej „Solidarności”, właśnie spienię-
żył swoją „walkę z komunizmem”. Choć uwłasz-
czenie całego środowiska na konspirze nastąpiło
w zasadzie znacznie wcześniej.
Zwykle antypatyczna, zastygła w niesympatycznym
grymasie twarz dawnego opozycjonisty, a później nie-
mal zawodowego senatora, musiała jaśnieć uśmiechem
w dniu, w którym
sąd przyznał mu
ćwierć miliona zło-
tych za 2 lata wię-
zienia w czasach
PRL-u. Były sena-
tor PiS-u tłuma-
czył, że z żoną mają razem (w domyśle – zaledwie) 6
tys. zł i odszkodowanie pozwoli im wreszcie godnie żyć
na starość. Ta wiadomość może słusznie wnerwić więk-
szość polskich emerytów, którzy mają do dyspozycji
kilkakrotnie niższą kwotę. Romaszewski już zresztą zdą-
żył poodcinać liczne kupony odswego męczeństwa –wsu-
mie zasiadał w izbie wyższej parlamentu przez 22 lata,
czyli niemal ćwierćwiecze, i pobierał tam pensję kilka-
krotnie większą niż uposażenie zwykłego śmiertelnika.
Zresztą rodzina byłego senatora też korzystała z pu-
blicznych funduszy – żona pracowała w Senacie, córka
zrobiła karierę w TVP, między innymi w klerykalnym
programie Polonia. Ostatnio szefuje antyłukaszenkow-
skiej Telewizji Biełsat.
Cała sprawa odszkodowań za opozycyjne męki ma
wiele aspektów. Warto pamiętać, że Romaszewski iwszy-
scy inni działali w opozycji dobrowolnie i musieli się li-
czyć ztym, że spotkają się znieprzychylną reakcją władz,
gdyż naruszali ówczesne prawo. Pobyt w więzieniu sta-
nowił więc w pewnym sensie naturalną kolej rzeczy,
niezależnie od tego, jak ocenimy postępowanie władz
PRL i ówczesny system prawny. Jeśli ktoś dobrowolnie
wkłada rękę do ognia, nie powinien skarżyć się na to,
RZECZY POSPOLITE
Tomasz Terlikowski jest najlepszym, zupełnie nieświadomym, PR-owcem
Janusza Palikota. Terlikowski nie jest, wbrew temu, co sądzi, prawowier-
nym katolikiem w morzu herezji. On nie jest nawet chrześcijaninem.
(Cezary Michalski, publicysta)
Duża część historii Kościoła to system patriarchalno-feudalny, gdzie są
panowie, którzy pouczają i karcą, i chłopstwo ma się słuchać. A ludzie
to łykają. Być może czas najwyższy przestać w ten sposób myśleć.
W społeczeństwie obywatelskim biskupi nie mają uprawnień, by być sę-
dziami całości. A jeśli to robią, to trzeba powiedzieć, żeby się odczepi-
li. Żeby przestali nas pouczać, bo sobie tego nie życzymy. Być może nie
jesteśmy głupsi od biskupa. Być może jest odwrotnie. W imię czego bi-
skup będzie się wymądrzał?
(prof. Tadeusz Bartoś, filozof, były dominikanin)
To prawda, że chłopi w powstaniu styczniowym byli przeciwko szlachcie
i wydawali powstańców Rosjanom. Ale dlaczego mieliby tego nie robić?
Nie traktowano ich jak ludzi. Szlachta zwlekała w zaborze rosyjskim z uwol-
nieniem chłopów.
(prof. Marcin Król, historyk idei, filozof)
Pozywam ojca Tadeusza Rydzyka o to, aby sprostował nieprawdziwe in-
formacje i zrobię wszystko, aby Telewizja Trwam sprostowała te plugawe
oszczerstwa na mój temat. Idę do sądu cywilnego, nie kościelnego, dlate-
go, że Telewizja Trwam jest instytucją prywatną.
(Roman Giertych, były przewodniczący Ligi Polskich Rodzin,
partii wylansowanej przez ks. Rydzyka)
Męczennicy za dychę
Wybrali: AC, PPr
Nr 4 (673)
25–31 I 2013 r.
NA KLĘCZKACH
5
wymogła na sądzie jej natychmia-
stowe wstrzymanie, a sami zakon-
nicy złożyli pozew przeciwko TVP,
która statutowo powinna ich prze-
cież wspierać i bronić. Wszystko
wskazuje na to, że zakaz emisji
na życzenie duchownych zostanie
wydłużony aż do zakończenia spra-
wy sądowej.
i wikariusz – odprowadzają ze swo-
ich oszczędności podwójne podat-
ki. Jeden do urzędu skarbowego
od ilości mieszkańców, a więc
i od tych, którzy żyją na kredyt, nie
chodząc do kościoła. Drugi do ku-
rii. Parafia swoją drogą płaci ten
podatek, a każdy ksiądz pracujący
swoją drogą od ilości wiernych”.
Wysokości „oszczędności księży”
ani płaconych od nich podatków
na wszelki wypadek dyskretnie jed-
nak nie ujawnia.
SEJM
O PARTNERSTWIE
Sejm zajmie się aż trzema pro-
jektami ustaw o związkach partner-
skich (SLD, RP i PO). Projekty do-
tyczą zarówno związków homo-, jak
i heteroseksualnych. Wszystkie ma-
ją nikłe szanse na dalsze procedo-
wanie (w tym projekt partii rządzą-
cej!) z uwagi na dominację sił kon-
serwatywnych w Sejmie. Co mają
w głowach reprezentanci tych sił,
niech zobrazuje wypowiedź posła
To-
masza Górskiego
z Solidarnej Pol-
ski: „W kulturze i modzie propagu-
je się zachowania homoseksualne,
na przykład upodobanie do bardzo
chudych modelek, u których nie wi-
dać kształtów kobiecych”. Rozumie-
my, że poseł lubi kobiety przy kości,
ale żeby zaraz te szczuplejsze koja-
rzyły mu się z gejami?! Czy to nie
nadmiar erotycznej fantazji?
MaK
AMNESTIA
DLA KIBOLI
ZAMROZIĆ BILETY!
Warszawa i Poznań protestują
przeciw drastycznym podwyżkom
cen biletów miejskich. Warszawia-
cy zbierają podpisy pod obywatel-
skim projektem uchwały znoszącej
podwyżki cen biletów. Mają nadzie-
ję, że nie podzieli on losu projektu
poznaniaków, którzy pod koniec ze-
szłego roku złożyli do rady miasta
obywatelski projekt uchwały doty-
czący zamrożenia cen biletów. Rad-
ni odrzucili ten projekt. Wściekli po-
znaniacy ogłosili akcję obywatelskie-
go nieposłuszeństwa, polegającą
na zorganizowanej jeździe na gapę.
Ten projekt może odnieść wielki
sukces – Polacy od lat chętnie jeż-
dżą na gapę, tyle że na własną rę-
kę. Ciekawe, czy w ramach działań
odwetowych miasta zorganizują ba-
taliony kanarów?
ASz
KSIĄDZ W DOM
Duchowny prawosławny
Miro-
sław A.
z Kalisza został zatrzymany
przez policję za awanturę domową
po pijaku i podejrzenie stosowania
gróźb karalnych. Śledztwa w tej spra-
wie jednak nie będzie, bo bliscy księ-
dza nie zdecydowali się złożyć for-
malnego doniesienia o przestępstwie.
Innymi słowy, życie dalej będzie się
toczyć „po bożemu”.
AK
KRÓLOWA
NIE AN(G)IELSKA
Najprawdopodobniej królowa
Elżbieta II
nie spotka się z
Bene-
dyktem XVI
podczas planowanej
na początku marca wizyty w Rzy-
mie. Włoskie media, nie kryjąc za-
skoczenia, przypominają, że królo-
wa Elżbieta II, głowa Kościoła an-
glikańskiego, trzykrotnie była w Rzy-
mie przyjmowana przez papieży: raz
przez
Jana XXIII
i dwa razy przez
Jana Pawła II
. Z obecnym „ojcem
świętym” spotkała się przy okazji je-
go pielgrzymki na Wyspy Brytyjskie
w 2010 roku. Obserwatorzy twier-
dzą, że stosunki między obydwie-
ma wspólnotami stały się nieco na-
pięte po tym, jak wielu konserwa-
tywnych wiernych Kościoła angli-
kańskiego zapowiedziało przejście
na katolicyzm, a Watykan postano-
wił im to ułatwić poprzez stworze-
nie odpowiedniej struktury.
MZ
MK
Zarząd PZPN zdecydował o da-
rowaniu krewkim kibicom kar na-
łożonych za naganne zachowanie
na stadionach. Chodzi o anulowa-
nie zakazu wyjazdów na mecze li-
gowe zorganizowanych grup kibi-
ców oraz o otwarcie zamkniętych
trybun stadionów. Wcześniej pre-
zes PZPN
Zbigniew Boniek
do-
puścił używanie pirotechniki na sta-
dionach. Boniek zna kibolski hit:
„Donald, matole, twój rząd obalą
kibole”. W obecnej sytuacji kibole
zapewne oszczędzą zarząd PZPN.
Czy aby nie o to chodzi?
NACJONALISTA
PATRIOCIE
OBCHODY
DO KWADRATU
MZB
Pożarli się polscy nacjonaliści.
Robert Winnicki
, szef Młodzieży
Wszechpolskiej, zakończył współ-
pracę z polsko-australijskim biznes-
menem
Ryszardem Oparą
, twór-
cą popularnego wśród „patriotów”
portalu Nowy Ekran. Przy okazji wy-
szło na jaw, że Winnicki był finan-
sowany przez Oparę. Młody, przy-
stojny wszechpolak będzie teraz mu-
siał poszukać sobie jakiegoś inne-
go zamożnego sponsora.
Polska celebruje 150 rocznicę
wybuchu powstania styczniowego,
czyli kolejnej katastrofy narodowej.
Rocznica jedna, ale za to uroczysto-
ści podwójne: te pod patronatem
prezydenta
Bronisława Komorow-
skiego
i te zorganizowane przez PiS.
Partia prezesa, razem z organizacja-
mi pozarządowymi i społecznymi,
stworzyła własny kalendarz obcho-
dów; powołała też społeczny komi-
tet, do którego przystąpiło 250 osób.
Przedtem ugrupowanie
Jarosława
Kaczyńskiego
wraz z sojusznikami
samodzielnie świętowało Dzień Nie-
podległości; miało też własną wizję
obchodów 1 Maja. Doceniamy tę
kreatywność. Mając jednak na uwa-
dze fakt, że partie finansowane są
m.in. z naszych podatków, obawia-
my się, że za te podwójne obchody
przyjdzie nam zapłacić podwójną ce-
nę z naszych kieszeni.
MSZA POD PSEM
Niezwykłą oprawę zyska III Mię-
dzynarodowa Wystawa Psów Raso-
wych w Głogowie. Organizatorzy
„ubogacili” ją o mszę katolicką, po-
łączoną z błogosławieństwem zwie-
rząt. Duchowni mają głowę do biz-
nesu: błogosławią nie tylko nowe
drogi i mosty, lecz także… auto-
busy, karetki, sklepy, a nawet ka-
nalizację. Teraz pobłogosławią też
pieski rasowe. Wiadomo, że ich wła-
ściciele mają z reguły więcej pienię-
dzy niż panowie pospolitych kun-
delków…
MZB
MaK
CHŁOPCY MALOWANI
PARAFIANIE
NA KRECHĘ
LECZENIE
PO KATOLICKU
Wojenkę rychłą zwiastują
Ce-
zary Gmyz
i
Romuald Szeremie-
tiew
, tuzy prawicy. Ten drugi (by-
ły wiceszef MON-u!!!) wręcz su-
geruje, że Polska może zostać za-
atakowana jesienią bieżącego roku
przez siły rosyjsko-białoruskie
pod pretekstem manewrów. Gmy-
zowi natomiast marzy się polska
bomba atomowa i wzywa m.in.
do kupowania łodzi z jądrowym na-
pędem. To świetny pomysł – za-
wsze będzie można taką łódź zrzu-
cić na przykład na Moskwę. Razem
z trotylem z tupolewa.
„Na kolędzie spłacamy dług
na rzecz parafii lub za nieprzepra-
cowane dniówki” – informuje swo-
je owieczki parafia Trójcy Przenaj-
świętszej w Mielcu. Życie na ko-
ścielną „krechę” wypomina para-
fianom również proboszcz parafii
pw. św. Teodora w Wojciechowie:
„Księża utrzymują się z części do-
browolnych ofiar składanych (…)
z okazji zamawianych mszy św., ślu-
bów, pogrzebów, chrztów. Księża,
którzy uczą religii w szkołach, otrzy-
mują pensje miesięczne tak jak inni
nauczyciele, według przysługujących
im stawek. Wszyscy księża – w przy-
padku naszej parafii proboszcz
MZB
W niemieckiej Kolonii wybuchł
skandal po tym, jak dwie katolickie
placówki odmówiły pomocy zgwał-
conej kobiecie. Powód? Lekarze ba-
li się, że będą musieli jej wypisać re-
ceptę na pigułkę wczesnoporonną,
co jest sprzeczne z nauką Kościoła.
Zgodnie z rozporządzeniem miej-
scowego arcybiskupa straciliby w ta-
kim wypadku pracę. W debatę włą-
czyli się politycy. Szef nadreńskich
Zielonych wezwał kobiety do uni-
kania katolickich placówek i zauwa-
żył, że to skandal, iż takie instytu-
cje korzystają ze środków publicz-
nych. No właśnie!
ECH, „SOKOŁY”…
Profesor
Monika Płatek
, wy-
bitna prawniczka, która badała po-
litykę episkopatu wobec duchownych
łamiących prawo, zauważyła, że
„Ukraina jest utkana z polskich księ-
ży, którzy zostali tam zesłani za dzie-
ci, które płodzą lub którym poma-
gają nie przeżyć po urodzeniu”. My
z naszej strony dodajmy, że także
Wincenty Pawłowicz
, jeden z naj-
słynniejszych księży pedofilów, przez
lata „pracował” z błogosławieństwem
polskich biskupów w ukraińskim Ży-
tomierzu i Odessie.
MZB
ŻARTY NA LEGALU
Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił
wyrok w sprawie znieważenia pre-
zydenta
Bronisława Komorow-
skiego
przez
Roberta Frycza
, twór-
cę portalu Antykomor.pl, ze wzglę-
du na niską szkodliwość społeczną
czynu. Frycz na swej stronie publi-
kował materiały krytyczne wobec
prezydenta oraz gry polegające
na strzelaniu do jego wizerunku. Za-
mieszczał tam też zdjęcia przedsta-
wiające Komorowskiego jako „pro-
stytutkę, homoseksualistę, pijaka
oraz uczestnika czynności seksual-
nych”, a wszystko to w celach „sa-
tyrycznych” i w ramach dozwolo-
nej wolności słowa. Z tego powodu
stał się celem akcji ABW. Agenci
wtargnęli do jego domu bladym świ-
tem 11 maja 2011 r., przeprowadzi-
li rewizję i zarekwirowali kompu-
ter. Rok później sąd w Piotrkowie
Trybunalskim skazał go za to na rok
i trzy miesiące paki.
MaK
GRY ŚMIERCIĄ
MaK
W Warszawie 16-letni chłopak
tuż przed wigilijną kolacją popeł-
nił samobójstwo. Jego rodzice są
przekonani, że to wina marihuany,
którą nastolatek miał w zwyczaju
palić. Solidarna Polska natychmiast
po tym wydarzeniu zorganizowała
konferencję prasową pod hasłem:
„Ile jeszcze osób powiesi się przez
Palikota?”, sugerując, że propono-
wana przez RP legalizacja marihu-
any miałaby prowadzić do śmierci
wielu osób. Warto wspomnieć, że
chłopak chodził na psychoterapię,
cierpiał na depresję i brał antyde-
presanty. Jego samobójstwo z pa-
leniem marihuany nie miało wiele
wspólnego, ale dla piaru ziobryści
zrobią wszystko.
MaK
SĄD CHRONI
KOŚCIÓŁ
Na początku lutego mija ter-
min wstrzymania przez Sąd Okrę-
gowy w Gdańsku emisji reportażu
TVP2 pt. „Podwójne zło”. Doty-
czył on gdańskiej podstawówki
i gimnazjum de la Salle, gdzie za-
konnicy brali udział w alkoholo-
wych libacjach. W zwiastunie pro-
gramu znalazł się m.in. fragment,
na którym słychać, jak jeden z du-
chownym pyta uczennicę, czy ta
„chce zobaczyć jego ptaszka”. Po
zapowiedzi emisji dyrekcja szkoły
MZB
ASz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]