fakty i mity 2012 666 49, Fakty i mity 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jak legalnie przejąć i utrzymać
MIESZKANIE KOMUNALNE
Â
Str. 15
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 49 (666) 13 GRUDNIA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
W Polsce prawo do wychowania własnego
potomstwa działa tak ułomnie, że rodzice mogą
swoich dzieci nie widzieć latami. Co gorsza, takie
patologie są bezkarne. Wystarczy, że porywaczem
dziecka okaże się jego drugi rodzic…
Â
Str. 14
ISSN 1509-460X
Nr 49 (666)
7–13 XII 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Koniec świata
Ciągle słyszymy, że polskie państwo jest zbyt hojne, że „roz-
daje pieniądze” obywatelom i dopieszcza całe branże. Oka-
zuje się tymczasem, że polskie wydatki socjalne należą do naj-
niższych w Europie. Procentowo (w stosunku do całego pro-
duktu krajowego) mniej od nas wydaje na obywateli tylko
Łotwa i Rumunia. Jest jednak powód do „dumy” – Polska ło-
ży najwięcej na Watykańczyków.
Platforma kręci – niby dąży do zaostrzenia kar w sprawie tzw.
mowy nienawiści, ale nie chce w poprawce do ustawy wyliczyć,
jakie grupy miałyby być chronione. PO proponuje dać jedno
ogólnikowe sformułowanie. Chodzi zapewne o to, aby ochro-
ny nie dać na przykład ludziom homoseksualnym, co mogło-
by ranić katolickie uczucia.
P
o moim ostatnim komentarzu niektórzy z Was zarzuci-
problem, a najpewniej mnóstwo problemów. Może dostał
wymówienie, może żona suszy mu codziennie głowę, że
za mało zarabia? Takie zachowanie to oczywiste odreago-
wanie stresów. Takich ludzi są teraz miliony, pomnóżmy
ich przez dziesiątki, setki problemów, które wciąż narasta-
ją. 10 milionów obywateli III RP jest zagrożonych biedą
i wykluczeniem! Jak i czym to się skończy?
Była wczoraj u mnie w biurze poselskim kobieta: 71 lat,
ciężka choroba serca, przekrwione od łez oczy. W sierpniu
dosłownie wyniesiono ją z mieszkania na bruk razem z me-
blami. W trakcie eksmisji policjanci powstrzymali ją od rzu-
cenia się z balkonu. Wcześniej miała wybór – albo opłacić
czynsz z głodowej renty, albo wykupić lekarstwa ratujące
życie. Wybrała to drugie, a przecież powinna umrzeć i zwol-
nić mieszkanie. Przeczytajcie uważ-
nie w tym numerze teksty Oksany
Hałatyn-Burdy i Anny Tarczyńskiej.
W czasie gdy w samej tylko Łodzi
setki ludzi rocznie eksmituje się
z mieszkań, miasto oddaje za dar-
mo watykańskiemu klerowi najdroż-
sze kamienice. Takie decyzje powin-
ny być karane więzieniem i ciężki-
mi robotami, a – niestety – są wciąż
legalne.
Codziennie przychodzą do biura
młodzi ludzie – prawie wszyscy,
zwłaszcza dziewczyny, po studiach, kursach, specjalizacjach.
Zero pracy, żadnych perspektyw. Latem były jakieś prace
dorywcze, jakieś malowanie, roznoszenie ulotek, zbieranie
owoców; oczywiście bez żadnej umowy. Teraz nie ma nic,
wszyscy pozwalniali. A młodzi chcą się ubrać, wyglądać,
pachnieć, kupić piwo, postawić dziewczynie kino. Poza wzglę-
dami humanitarnymi nawet w głowie zatwardziałego obroń-
cy wolnego rynku powinna zrodzić się refleksja: jak moż-
na marnować taki potencjał młodości, zdolności, chęci! Jak
ten kraj będzie wyglądał za 10–20 lat, skoro tak niewielu
pracuje na jego pomyślność?! Widzę każdego dnia długie
kolejki w firmie Manpower pośredniczącej w znalezieniu pra-
cy, tuż obok redakcji. Tak wielu ich jeszcze nie było. To przy-
wodzi na myśl tylko archiwalne filmy z czasów Wielkiego
Kryzysu lat 30. Inna sprawa, że fachowców, na przykład
w budownictwie, wciąż brakuje, ale to już wina zapaści szkół
zawodowych. Do kopania rowów przy autostradach Pola-
ków z kolei nie potrzebują – wykopały je chińskie i irlandz-
kie koparki. A państwo polskie żyje obok tego wszystkiego
swoim własnym życiem – statystykami i naciąganym bu-
dżetem ministra Rostowskiego – zupełnie w oderwaniu
od obywateli, pozostawiając ich samym sobie, na pastwę
losu. Tym samym skazując na dziedziczenie biedy, na cho-
roby, zatargi z prawem, a często po prostu na przedwcze-
sną śmierć. Także tę samobójczą.
Przedziwne, że ci biedni ludzie – szukający rozpaczliwie
jakiegoś promyka nadziei na przetrwanie i godne życie – co-
raz częściej mówią o końcu świata. Zapewne wielu z nich
myśli o nim jak o wybawieniu.
li mi niepoprawny optymizm. Że co? Że niby Ruch Pa-
likota i SLD utworzą koalicję rządzącą? Że obalą te wszech-
obecne POPiS-owe nierządy z klerykalnym Piechocińskim
na przystawkę? Może w następnym stuleciu – kiedy ze-
mrze bezdzietnie ostatni potomek braci Kaczyńskich, pra-
wnuczek Kasi Tusk wyemigruje z Polski, a młodzieżówka
lewicowa przebije truchło Macierewicza osinowym kołkiem.
Tak mniej więcej wyraża swój „optymizm” wielu Czytelni-
ków, ale ja swój zakład podtrzymuję i stawiam nie na XXII
wiek, tylko na następną kadencję parlamentu. Jeśli nawet
nie będzie to koalicja RP-SLD, to Ruch Palikota z pewno-
ścią będzie współrządził. W przypadku braku zdolności ko-
alicyjnej zawsze PSL może skręcić pługiem na lewo.
A tymczasem, żeby uświadomić
niedowiarkom, że nie jestem bajko-
pisarzem, dla równowagi napiszę
coś innego, dużo mniej optymistycz-
nego. Dostrzegam otóż dekadencję
obecnego świata, zwiastuny jego
upadku, jakieś takie powszechne
wypalenie form i treści. Gdzie to wi-
dzę? Prawie wszędzie. Coraz wię-
cej głodu, biedy, konfliktów, coraz
bardziej zatrute środowisko. Mam
wrażenie, że wszystko już kiedyś
było, że nic lepszego już naszego
świata nie spotka. Nawet filmy, muzyka i jedzenie są do du-
py. Nie zwiedzam co prawda wszystkich kontynentów, ale
mieszkają tam choćby Czytelnicy „FiM” (nasz tygodnik sprze-
daje się wszędzie, gdzie mieszka Polonia), którzy zdają nam
relacje z lokalnych plusów i minusów. I nie ma wątpliwo-
ści, że tych ostatnich jest coraz więcej. Właściwie poza Au-
stralią, Skandynawią, Kanadą i Chinami kryzys dotarł wszę-
dzie i pogłębia się. Stosunkowo najmniej odczuwają go pań-
stwa wschodniej Azji, a to tylko dlatego, że dla nich trzy mi-
ski ryżu dziennie i tania elektronika to już wręcz rozpasa-
nie. I nie ma się co dziwić, skoro pamiętają dobrze tylko jed-
ną miskę, w dodatku okraszoną łzami totalitaryzmu. Znajo-
ma, która dużo podróżuje, a od kilku lat mieszka w Szangha-
ju, napisała mi tak:
„Tu się przeniosło centrum ludzkości – biz-
nesu, kultury, nauki, sztuki. Wciąż przyjeżdżają nowi ludzie
z całego świata. Mnóstwo się buduje. Kiedyś wyjechałam
na dwa tygodnie, po powrocie stwierdziłam, że przed moim
wielkim blokiem stoi jakiś inny blok. Oni tu po prostu kieru-
ją tysiące pracowników na jedną budowę i pracują, dopóki
nie skończą, 24 godziny na dobę, jak mrówki”.
Ta wschod-
nia koniunktura i moda już jednak zaczyna spowalniać, Chi-
ny coraz bardziej dotyka nadprodukcja, bo gospodarka glo-
balna to naczynia połączone. Ale… „byle nasza wieś spo-
kojna…” – zajmijmy się naszym polskim podwórkiem.
I tu naprawdę jest się czego bać. A może się mylę?
Może tylko ja dostrzegam coraz więcej coraz biedniej ubra-
nych ludzi? W galeriach handlowych, wśród luksusowych
towarów całe tłumy… gapiów, takich zwiedzaczy, którzy
zamiast sztuki kontemplują modne ciuchy, buty, perfumy…
Zauważyliście, że kiedy trzymają za ręce dzie-
ci i przechodzą obok sklepów z zabawkami, to
przyspieszają kroku? Właśnie przed chwilą wró-
ciłem z drugiego końca Łodzi – godzina szczy-
tu, jechałem godzinę z okładem. Szlag mnie
trafia, bo na wszystko brakuje mi czasu, ale
widzę, że z innymi jest jeszcze gorzej. Lu-
dziom puszczają nerwy, dostają jakiegoś sza-
łu. Na moich oczach dwa samochody wyje-
chały z korka, zawróciły na torach tramwajo-
wych i przejściu dla pieszych. Jeden rozbił
sobie przy okazji zderzak, ale dodał tylko ga-
zu, zawinął pętlę i pojechał dalej. Ktoś powie
– idiota. Ale założę się, że ten człowiek ma
Rząd przyjął konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwal-
czaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Tusk
zwlekał z tym 573 dni pod wpływem nacisków biskupów i wła-
snych klerykałów, w tym ministra Gowina. Rząd twierdzi, że
konwencja będzie stosowana zgodnie z zasadami konstytu-
cji.I tu mogą czekać nas niespodzianki – bo polska konsty-
tucja jest interpretowana w duchu katolickim.
Ruch Palikota domaga się zakazu eksmisji na bruk. Chodzi
nie tylko o zmianę prawa, co jest dosyć czasochłonne, ale
także o natychmiastowe rządowe moratorium zakazujące od za-
raz wszelkich eksmisji na ulicę. Według policji w ciągu ostat-
nich 5 lat o 40 proc. wzrosła liczba samobójstw z powodów
ekonomicznych, w tym z powodu eksmisji.
Pół miliona złotych wydało na tegoroczną pielgrzymkę pieszą
na Jasną Górę Ministerstwo Obrony Narodowej. Do „Het-
manki” maszerowało 700 żołnierzy. Sam transport przeno-
śnych toalet kosztował 40 tys. zł. Skoro żołnierze muszą już
pobożnie maszerować, to może taniej byłoby, gdyby robili to
dookoła klasztoru.I najlepiej na własny koszt.
Ultraprawicowy tygodnik „Uważam Rze” będzie jeszcze bar-
dziej prawicowy, choć trudno w to uwierzyć. Dawną pisowską
ekipę dziennikarską zastąpią m.in. bohaterowie znani z Marszu
Niepodległości – Robert Winnicki z Młodzieży Wszechpolskiej
i były poseł PiS Artur Zawisza, obecnie mający skłonność do mun-
durów ONR w kolorze słomkowym. Będzie im towarzyszyło ży-
we wykopalisko z czasów XIX-wiecznego kapitalizmu i autory-
taryzmu o nazwie Janusz Korwin-Mikke. Do tego przydałaby się
jakaś nowa nazwa. Może... „Pod brunatnym sztandarem”?
Klasą wykazał się senator Jan Rulewski z klubu PO, który zre-
zygnował z pracy w senackiej Komisji Rodziny i Polityki Spo-
łecznej. Chodzi o zmianę ustawy dotyczącej osób niepełno-
sprawnych, którą próbował wymusić minister Rostowski. Wbrew
zapewnieniom rządu okazało się, że zmiany szkodzą zainte-
resowanym, na przykład niewidomym. Rulewski stwierdził, że
nie będzie brał dłużej udziału w takim procederze.
Jezuita ksiądz Fabian Błaszkiewicz, popularny duszpasterz
młodzieży i hiphopowiec, został suspendowany, czyli zawieszo-
ny w czynnościach duchownego. Kara ma ponoć związek z tym,
że ksiądz nie chciał się podporządkować przełożonym i przeby-
wał bez ich zgody poza klasztorem. Cóż, jak się jest funkcyjnym
Kościoła, to nie można sobie z niego wyskakiwać… hip, hop.
Sympozjum pod nazwą „Samotność jako przyczyna uzależnie-
nia” wbrew pozorom nie zostało zorganizowane przez anty-
klerykalnych wrogów celibatu, ale przez duszpasterzy z kato-
lickich ośrodków pomocy dla uzależnionych. Tytuł spotkania
dedykujemy wszystkim, którzy doszukują się przyczyn plagi pi-
jaństwa wśród katolickich duchownych. Zwłaszcza biskupom.
Osman Chavez, honduraski piłkarz Wisły Kraków, planuje
stworzenie w Polsce ewangelicznego radia i telewizji. Projekt
jest już na etapie logistycznej przymiarki w zborze prote-
stanckim, do którego należy piłkarz. Radiostacja ma mieć cha-
rakter apolityczny. Religijna stacja bez polityki – to może być
w Katolandzie szok!
Minister kultury Bogdan Zdrojewski odmówił kurii poznańskiej
zapłacenia 13 mln zł (sic!) rzekomych zaległych czynszów za użyt-
kowanie budynku szkoły baletowej. Mierna to pociecha… Bu-
dynek „zwrócono” Kościołowi, choć nigdy do niego nie należał.
To większy cud niż zamiana wody w wino w Kanie Galilejskiej.
Trwa tragifarsa wokół księdza z Sadownej, który w „patriotycz-
nym” kazaniu oskarżył policję o śledzenie pisowskich katolików
(„FiM” 48/2012). Policjanci wybrali się do księdza z prośbą
o sprostowanie kłamstw. Teraz są oskarżani przez media Ka-
czyńskiego o nękanie księdza. Odbyła się w tej sprawie pikie-
ta, której uczestnicy oskarżyli policję o stosowanie „esbeckich
metod”. Cóż, aby biznes Kaczyńskiego mógł się kręcić, muszą
być „ofiary” i „kaci”.
JONASZ
Księga Jonasza
Izrael z kretesem przegrał głosowanie w ONZ w sprawie
podwyższenia statusu prawnego Autonomii Palestyńskiej. Bę-
dzie on taki sam jak ten, którym cieszy się Watykan. Za po-
prawą pozycji władz palestyńskich głosowało 138 państw, prze-
ciwko było 9 (USA, Izrael, Panama, prawicowe obecnie – Ka-
nada i Czechy oraz parę państewek wyspiarskich) przy 41
wstrzymujących się (w tym Polska). Ta bolesna porażka spo-
wodowała, że rząd Izraela na złość niemal całemu światu obie-
cał postawić kolejne 3 tys. nielegalnych mieszkań dla koloni-
stów żydowskich na terenach okupowanych. Palestyńczycy gro-
żą natomiast pozwami do haskiego trybunału z powodu zbrod-
ni wojennych Izraela. Zapowiada się gorąca zima…
Wybrane komentarze naczelnego
„Faktów i Mitów” z lat 2000 - 2010
w dwóch tomach.
RELAX NAD BIAŁYM Sp. z o.o.
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
Nr 49 (666)
7–13 XII 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
S
alezjanie brali kredyty, czę-
Bosco jak diabli
~
Ksiądz
Jan N.
(były wikariusz
w Lubinie, obecnie proboszcz para-
fii w dekanacie Twardogóra, diec. ka-
liska) – 2 lata w zawieszeniu na 5 lat
i 2,5 tys. zł grzywny.
Na ławie oskarżonych zasiadł
też wspomniany wcześniej były in-
spektor salezjanów, ks. Franciszek
K., oraz mnisi:
Stanisław G.
(by-
ły ekonom domu zakonnego w Lu-
binie, obecnie przełożony domu we
Wrocławiu),
Sylwester K.
(były
proboszcz parafii św. Jacka w Po-
gorzeliskach, od dwóch lat pro-
boszcz w powiecie oleśnickim, diec.
kaliska),
Lesław K.
(dawniej wi-
kariusz w Lubinie, obecnie dyrek-
tor Salezjańskiego Ośrodka Szkol-
no-Wychowawczego w Tarnowskich
Górach) i
Władysław K.
(podczas
kryminalnego prosperity proboszcz
parafii św. Jana Bosko w Lubinie
i przełożony miejscowego domu za-
konnego, obecnie kapelan Sióstr
Nazaretanek w Ostrzeszowie i oj-
ciec duchowny, czyli autorytet
do naśladowania dekanatu ostrze-
szowskiego w diec. kaliskiej). Ten
ostatni przed odejściem z Lubina
zdążył jeszcze kupić na siebie
w Legnicy dwie działki budowla-
ne (6 i 17 arów) warte około 700
tys. zł. Nie przeszkadzały mu w tym
złożone śluby ubóstwa; formalnie
nie powinien mieć żadnych wła-
snych pieniędzy.
Panowie ci zostali uniewinnieni,
bo śledczy nie zdołali przekonać są-
du o ich świadomym współudziale
w przestępstwie. W uzasadnieniu
wyroku sąd podkreślił, że wszyscy
jak jeden mąż „dopuścili się pew-
nej formy zbrodni na więzi, jaka
łączy kapłana z wiernymi”, którzy
musieli z winy duszpasterzy tułać się
po prokuraturach oraz spłacać nie
swoje kredyty.
W śledztwie pewnych zdarzeń
jednak nie badano…
~
Nie wiadomo na przykład, co
działo się 17 czerwca 2007 r. pod-
czas dwugodzinnej wizyty w Dobro-
mierzu kard. Bertonego z ks. Pie-
chotą u boku, gdy przebywał tam
akurat ks. Ryszard M. (por. „Czwar-
ta tajemnica” – „FiM” 32/2007);
~
Zagadkowa pozostaje śmierć
zaufanego kuriera salezjanów,
Bog-
dana R.
z Lubina, który 4 czerw-
ca 2001 r. poszedł wykąpać się
w Morzu Tyrreńskim i podobno
nieszczęśliwie utonął, choć włoski
lekarz dokonujący wstępnych oglę-
dzin stwierdził rozbitą głowę i po-
łamane kręgi szyjne. Dzięki usil-
nym staraniom zakonników zwło-
ki zostały ekspresowo sprowadzo-
ne do Polski i pochowane bez prze-
prowadzenia sekcji, zanim jeszcze
skompletowano wymagane doku-
menty (por. „Kamień w wodę”
– „FiM” 30/2007).
Ze względów proceduralnych
wątki te, jako nieobjęte aktem
oskarżenia, nie mogły być przed-
miotem procesu. Mamy podstawy
do przypuszczeń, że gdyby spraw-
dzono je gruntownie, kwestia mi-
lionów stałaby się drugoplanowa...
ANNA TARCZYŃSKA
ściowo je regulowali, żeby
brać kolejne, aż zabrakło
im na spłaty i piramida fi-
nansowa legła w gruzach. Wszyst-
kie pożyczki były udzielane pod fik-
cyjne – jak się okazało – zabezpie-
czenia gotówkowe (blokady i cesje
praw z lokat parafii św. Jana Bo-
sko w Lubinie i św. Jacka w Pogo-
rzeliskach, dwóch domów zakon-
nych w Lubinie oraz Ośrodka Szkol-
no-Wychowawczego w Tarnowskich
Górach) w innych bankach. W rze-
czywistości duchowni nie mieli tam
żadnych depozytów, a dokumenta-
cję (umowy, pełnomocnictwa, cesje)
spreparowali, posługując się fałszy-
wymi pieczęciami tychże banków
oraz podrabiając podpisy pracowni-
ków. Zanim Kredyt Bank oprzytom-
niał, stracił
132 mln 643 tys. 800 zł
(według stanu na 30 września 2001 r.)
i nikt nie potrafi wyjaśnić, gdzie się
te pieniądze zawieruszyły.
Wiadomo natomiast, że kapła-
ni inwestowali w nieruchomości
(nierzadko na swoje prywatne ra-
chunki), część kasy przeznaczyli
na budowę kościoła, ale przede
wszystkim ostro grali na światowych
giełdach, wywożąc pieniądze waliz-
kami do swojej centrali, by poprzez
Bank Watykański wytransferować
je do Nowego Jorku, Londynu
i Amsterdamu. Łupy wracały tą sa-
mą trasą.
Gdy w interesach nastąpił krach
i nie było czym spłacać pożyczek
koniecznych do zaciągania nowych,
mnisi dopuszczali się czynów obrzy-
dliwych, biorąc kredyty na „słupy”,
ludzi starannie wyselekcjonowanych
spośród najbardziej oczadziałych
religijnie „owieczek” (stosowano
także szantaż wobec rodziców pra-
gnących posłać dziecko do miejsco-
wej szkoły salezjańskiej), preparu-
jąc im tzw. zdolność kredytową fał-
szywymi zaświadczeniami o zatrud-
nieniu w instytucjach przykościel-
nych i zarobkach. Ponad 130 osób
zgłosiło się z takimi papierami
po pieniądze, bank bez zmrużenia
oka wypłacał, a gotówka trafiała
do kieszeni towarzyszącego klien-
towi „duchowego opiekuna”. Zda-
rzały się też przypadki podstępne-
go pozyskiwania lub wykradania do-
kumentów tożsamości oraz zacią-
gania długów w imieniu ofiar kom-
pletnie nieświadomych (np. klery-
kom wyciągano z szafek w semi-
narium dowody osobiste, ksero-
wano i składano w banku wraz
z wnioskami o pożyczki).
Oto najważniejsi spośród kon-
sekrowanych uczestników tego prze-
krętu:
~
Ksiądz
Ryszard M.
– pomy-
słodawca i koordynator. W inkry-
minowanym okresie był prezesem
Fundacji Pomocy dla Młodzieży im.
św. Jana Bosko w Lubinie, obecnie
jest księdzem diecezji świdnickiej.
Przez dłuższy czas pracował w Do-
bromierzu, a od sierpnia 2011 r. jest
rezydentem parafii w G. nieopodal
Strzegomia. Jako jedyny przyznał
się do winy, aczkolwiek nie do
W okresie od 1999 roku do 31 sierpnia 2001 roku
grupa zakonników z wrocławskiej Inspektorii
Towarzystwa św. Salezego wyłudziła z oddziału
Kredyt Banku w Legnicy 65 pożyczek lombardowych
na łączną kwotę 418 mln zł.
Z jego relacji wynika, że transfe-
rowane pieniądze podejmował z sub-
konta, do którego upoważnienie mie-
li jedynie współoskarżony niegdysiej-
szy szef zakonu ks. inspektor
Fran-
ciszek K.
(pracuje teraz w Rzymie)
i ks. prałat
Lech Piechota
(też sa-
lezjanin) – osobisty sekretarz kard.
Tarcisia Bertonego
, watykańskiego
sekretarza stanu (odpowiednik pre-
miera), wywodzącego się z włoskiej
gałęzi Towarzystwa. Ksiądz S. zadał
kłam twierdzeniom swojego byłego
przełożonego, jakoby ten nie miał
pojęcia o procederze. „Ks. Franci-
szek K. wiedział o kredytach. Sam
wyraźnie mi powiedział, że jedyną
osobą, która zwróciła się do niego
o pozwolenie w tej sprawie, był ks.
Adam W.
(dawniej proboszcz w Lu-
binie, obecnie rezydent salezjańskiej
parafii w Środzie Śląskiej –
dop. red.
)”
– twierdził ks. Grzegorz.
Księdza Marka F. widzieliśmy
niedawno (21 października), jak
w parafii św. Jadwigi Śląskiej
w Pszczynie nauczał przyzwoitości
młodzież z miejscowego Zespołu
Szkół Rolniczych. Po wybuchu afe-
ry w Lubinie ks. Marek rozesłał
do kilkudziesięciu firm prośbę o dat-
ki na spłatę kredytów, żeby „ulżyć
cierpieniom ludzi, którzy zawierzyli
księdzu Ryszardowi”, ale… do wpłat
podał numer swojego prywatnego
konta. Był jednym z najaktywniej-
szych oszustów, a za część łupu ku-
pił w maju 2000 r. hotel Ośrodka
Sportu i Rekreacji w Lubaniu;
~
Ksiądz
Waldemar K.
(w cza-
sie rozkwitu afery dyrektor ośrod-
ka w Tarnowskich Górach, obec-
nie kapelan szpitalny we Wrocła-
wiu) – skazany na 1 rok i 6 miesię-
cy więzienia w zawieszeniu na 4 la-
ta oraz 2 tys. zł grzywny. „Dzięku-
ję Bogu, że nie dałam się wrobić
w pożyczkę. Ksiądz K. chodził
za mną i prosił, abym przyniosła do-
wód osobisty, bo trzeba uzupełnić
moje dokumenty. Wtedy już wie-
dzieliśmy, że nie wolno im niczego
dawać, bo podrabiają podpisy pod
wnioskami o pożyczki” – ujawniła by-
ła pracownica parafii św. Jana Bosko;
wszystkich zarzutów. – To dyrektor
banku (sprawę dyr.
Tadeusz H.
wy-
łączono do odrębnego postępowa-
nia, bo zapadł na ciężką chorobę
psychiczną –
dop. red.
) zapropono-
wał mi kredyty, i to lombardowe, bo
jest mało formalności oraz potrze-
ba tylko jednego dokumentu. Przy-
chodzili do mnie też pracownicy ban-
ku i sami prosili, bym brał kredyty,
bo muszą wyrobić normę ich udzie-
lania – tłumaczył w sądzie.
Twierdził, że nie zamierzał ukry-
wać pieniędzy („pożyczki zaciąga-
łem nie w celu przechowania na kon-
tach domów zakonnych, ale finan-
sowania pewnych dzieł”), a na gieł-
dach inwestował, bo „musiał, żeby
zarobić na spłatę kredytów”. Ujaw-
nił, że
nielegalnie wywoził i przy-
woził do Polski ogromne sumy.
Nawet rzędu miliona dolarów
w gotówce jednym kursem, a ko-
operował z „wieloma biskupa-
mi”
, poznanymi podczas studiów
w Rzymie. W toku procesu wyszło
m.in. na jaw, że ks. Ryszard M. ko-
operował także z bandytą
Jeremia-
szem B.
alias „Baranina”. Dał mu
zlecenie na odnalezienie człowieka,
którego obarczał winą za giełdową
stratę, oraz wyegzekwowanie jej spo-
sobem dowolnym, byle skutecz-
nym… Zakonnik z góry zapłacił
gangsterowi za tę usługę 30 tys. dol.
na drobne wydatki, a odzyskaną
kwotą mieli się podzielić.
W tzw. ostatnim słowie ks. Ry-
szard M. powiedział: – Chciałbym
przeprosić wszystkie osoby duchow-
ne i wyrazić głęboki żal, że je za-
wiodłem. Przepraszam również mo-
ich byłych parafian z Lubina. Zda-
ję sobie sprawę z krzywdy, jaką po-
nieśli. Prosząc o „sprawiedliwą ka-
rę” (prokuratura żądała dlań 15 lat
więzienia), zapewniał, że przeprasza
szczerze i już wcześniej starał się,
w miarę możliwości, „zadośćuczy-
nić osobom, które skrzywdził”. Zo-
stał skazany na 8 lat bezwzględne-
go więzienia i 50 tys. zł grzywny.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd
zauważył, iż M.
„był znany z tego,
że miał dobre kontakty za granicą,
że chętnie pożyczano mu znaczne
kwoty pieniężne, które przywoził
do kraju”.
Jego „purpurowym”
wspólnikom udało się zachować
anonimowość…;
~
Ksiądz
Grzegorz S.
(były dy-
rektor szkoły przy lubińskiej para-
fii św. Jana Bosko, obecnie socjusz,
czyli członek ścisłej kadry kierow-
niczej w nowicjacie salezjanów,
a także wykładowca języka włoskie-
go) i ks.
Marek F.
(w Lubinie wi-
kariusz, aktualnie rekolekcjonista ze
stałą siedzibą we wrocławskim do-
mu zakonnym Towarzystwa) do-
stali po 4 lata i 30 tys. zł grzywny.
„M. uzyskiwał pieniądze we Wło-
szech, sam je stamtąd przywoziłem.
Od biskupów Werony, Wenecji i in-
nych miast. Pobierałem też pienią-
dze z konta watykańskiego. M. dwu-
krotnie przywoził z Włoch gotówkę.
Raz wysłał ks.
Edwarda B.
(salezja-
nin stale pracujący we Włoszech
–
dop. red.
) do biskupa w Calabrii.
Przywiózł stamtąd oklejoną paczkę
– byłem przeświadczony, że to pie-
niądze. Ja osobiście z konta waty-
kańskiego podjąłem 60 albo 100 tys.
dolarów. M. też był wtedy w Rzy-
mie, ale nie wszedł do środka. Ka-
zał mi udać się do określonego okien-
ka i do wskazanego pracownika – za-
pamiętałem, bo był to mężczyzna
z charakterystycznymi baczkami. Pa-
miętam też, że następnego dnia wpła-
całem tę kwotę na inne konto, a na-
zwę beneficjenta pisałem po niemiec-
ku” – zeznał ks. Grzegorz S.
Nr 49 (666)
7–13 XII 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Miłość w czasach zarazy
Prowincjałki
Sołtys ze wsi pod Żarami udała się z mi-
sją do jednego z rolników. Chciała dopro-
wadzić do porządku jego i jego krowy, które jej zdaniem zakłócały w siole
spokój. Rolnik, zamiast uciszać krowy, postanowił uciszyć panią sołtys. Spra-
wą wymierzonego jej sierpowego, a w konsekwencji urazu ucha i głowy,
zajmuje się obecnie prokuratura.
W IMIENIU KROWY
XXI wiek i koniec świata za pasem.
Jak dziś dobieramy się w pary?
Helen Fisher
jest 67-letnią pro-
fesorką antropologii. Bada pary
damsko-męskie. Kto z kim i dla-
czego. Ostatnio współpracowała
z www.match.com – największym por-
talem randkowym na świecie. Obser-
wowała umawiających się, a potem
zrobiła kwestionariusze, dzięki któ-
rym łatwiej ustalić, jacy jesteśmy
i z kim się dogadamy. Fisher dzieli
ludzi na 4 kategorie: badaczy, budow-
niczych, dyrektorów i negocjatorów.
U każdego z typów dominuje inny
hormon. I tak kochający rządzić „dy-
rektor” będzie miał nadwyżkę testo-
steronu, a „budowniczy”, który lubi
stabilizację, żyje z nadmiarem sero-
toniny. Każdy typ dogada się z in-
nym typem lub typami. I tak dalej,
bez wdawania się w szczegóły.
Szukając partnera – twierdzi Fi-
sher – najpierw znajdujemy swój
ideał biologiczny (chodzi o te hor-
mony), dopiero potem chcemy, że-
by „reszta” się zgadzała – wykształ-
cenie, pochodzenie itp. Antropo-
lożka swoje wnioski podpiera rezo-
nansami mózgów kobiecych i mę-
skich. Tak wyspecjalizowała się
w ocenie osobowości bliźnich swo-
ich, że dla amerykańskiego „New-
sweeka” – przed wyborami – robi-
ła portrety psychologiczne
Rom-
neya
i
Obamy
.
Wracając do heteroseksualnych
par. Fisher, cytowana w naszych me-
diach, obala mity na temat miłości
i seksu. Przykłady.
Mit pierwszy, popularny wśród
kobiet, którym zależy na ślubie – nie
chodzić do łóżka na pierwszej rand-
ce. Profesor wybadała, że nasze mó-
zgi mieszczą w sobie trzy mechani-
zmy związane z dobieraniem się w pa-
ry: chuć, romantyczną miłość i przy-
wiązanie. Tyle że nigdy nie
wiadomo, w jakiej
kolejności wystąpią.
W praktyce: możemy
się z kimś przyjaź-
nić 5 lat i nagle...
totalne za-
świergolenie!
Można też
miesiącami, la-
tami umawiać się
na niezobowiązujący seks,
a potem znienacka zapałać
ckliwymi uczuciami. „Fakty są
takie, że każdy z systemów mó-
zgu może obudzić się w dowol-
nym momencie” – podsumo-
wała Fisher. Dla przyszłości
związku nie ma znaczenia,
od czego zaczniemy. Czyli… nie
ma co sobie żałować.
Inny stereotyp, tym razem
biologiczny, mówi o tym, że
w relacjach damsko-męskich
najważniejsze jest pożądanie.
Wiadomo – żeby gatunek przetrwał.
Zdaniem Fisher romantyczna miłość
okazuje się ważniejsza. I boleśniej-
sza. Popęd nie jest aż tak upierdli-
wy. Nikt nie idzie skakać z mostu, bo
ktoś odmówił mu seksu.
Mit kolejny – kobiety są bardziej
kochliwe i zaangażowane w tworze-
nie rodzinnych stadeł. Z obserwacji
Fisher wynika, że to mężczyźni szyb-
ciej się zakochują i wcze-
śniej chcą mieszkać ra-
zem. Co więcej, swoją po-
trzebę bliskości realizują
tylko w związkach
(a nie jak przeciętna
kobieta – dodatkowo
z tabunem koleża-
nek), więc jeśli
coś nie wyjdzie,
boli ich tym
bardziej.
I optymi-
styczna konkluzja.
Miłosne uniesienia wcale nie koń-
czą się po 2–3 latach (różnie mó-
wią). Fisher ze skanerem mózgu
sprawdzała, jakie obszary w naszej
głowie „zapalają się” na widok
partnera. To samo, co widziała
u świeżo zakochanych nastolat-
ków, zdarzało jej się zobaczyć
w głowach emeryckich par z kil-
kudziesięcioletnim stażem. Może
nie tak często, ale zawsze!
JUSTYNA CIEŚLAK
W Kluczborku chciał się napić pewien
25-latek. A paliło go widać niemiłosiernie,
bo żeby włamać się do hurtowni alkoholi, wykuł w ścianie budynku trzy
wielkie dziury. Przez żadną nie dostał się do środka, bo wewnątrz ściany
były zastawione… paletami z alkoholem.
SIŁA PRZEBICIA
W Wadowicach zbudowali rondo. Konstruk-
cyjnie ktoś się rypnął, bo co jakiś czas wy-
wracają się tu ciężarówki załadowane piwem. Tysiące litrów leje się po uli-
cach. Co bardziej wierzący twierdzą, że to
JPII
dba o trzeźwość rodaków.
RONDO PIWNE
Pod Jeleniewem 21-letni
Bogusław O.
chciał
zabić ojca. Kretem do udrażniania rur. Żrą-
cy środek wsypał rodzicielowi do wody. Ten z poparzonym przełykiem i żo-
łądkiem trafił do szpitala. Ledwo uszedł z życiem.
UDRAŻNIANIE ŻOŁĄDKA
Najstarszy miał 15 lat, najmłodszy – 11.
Pili równo, ale zawody na najmocniejszą
głowę wygrał 15-latek z Mrągowa, który był jeszcze w stanie uciekać poli-
cjantom. Jego młodsi koledzy, obaj nieprzytomni, trafili do szpitala. Z kolei
w Lidzbarku Warmińskim 13-latek, kiedy skończył biesiadę, był jeszcze na ty-
le przytomny, że doczołgał się pod szpitalną bramę. We krwi miał 2,4 pro-
mila alkoholu. Jak później tłumaczyła matka chłopca, syn wracał z urodzin
od koleżanki.
SKORUPKI ZA MŁODU…
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Muszę być i chamem, i intelektualistą. Innego wyjścia nie ma. Inaczej bę-
dziemy skazani na Kaczyńskiego i Tuska.
(Janusz Palikot)
Wcześniej czy później zostanie ujawnione nagranie amerykańskich i ro-
syjskich służb wywiadowczych, które – o czym jestem przekonany – po-
twierdzi, że w czasie rozmowy Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Kaczyń-
skim padło sformułowanie: „Lądujcie koniecznie w Smoleńsku”.
(Paweł Deresz, mąż zmarłej tragicznie
pod Smoleńskiem posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz)
Kościół w Polsce (może nie tylko w Polsce) oszalał i uważa, że zastąpi
nam sumienie. Woli mieć wiernych za idiotów.
(prof. Marek Król, filozof i historyk idei)
Prawdziwym sukcesem będzie nie tyle eliminacja Pawła Wrońskiego, Kazi-
miery Szczuki czy Magdaleny Środy, ale ich nawrócenie.
(Tomasz Terlikowski, publicysta katolicki)
Nie chcę być w ogóle nawrócona. Na co zresztą miałabym być nawracana?
Na katolicyzm? Wiary tej nigdy nie miałam i nie chcę jej mieć. Katolicy nie
są ludźmi lepszymi od ateistów, nie mają ani więcej empatii, ani uczciwo-
ści, ani postaw prospołecznych. Tomasz Terlikowski mógłby mnie nawra-
cać jedynie na nienawiść, bo zdaje się, że to jest jego wiara. Sądzę, że re-
daktor naczelny Frondy.pl nie jest człowiekiem wiary. Jest człowiekiem in-
kwizycji. A ja nie mam sympatii do inkwizycji i bardzo odpowiada mi mój
stabilny od wielu lat światopogląd.
(prof. Magdalena Środa, etyk)
W odpowiedzi na ten bolesny akt ateizmu i niewiary w życie wieczne, mo-
dlimy się słowami: Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce!
(abp Wacław Depo, metropolita częstochowski
w reakcji na fakt podpalenia drzwi do jednego z kościołów)
Grono biskupów trzymających z ojcem dyrektorem nie tylko nie maleje, ale
się radykalizuje. Hierarchowie nie mają oporów, by od ołtarza imiennie
kłaniać się partiom politycznym. Tak zrobił bp Dec, chwaląc na sobotnim
kazaniu Solidarną Polskę za projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.
(Katarzyna Wiśniewska, „Gazeta Wyborcza”)
Wybrali: AC, SH, PPr
T
rotyl smoleński w „Rzeczpospolitej” wywołał
powstał w PiS-owskim światku płacz nad łamaniem
praw dziennikarskich i… panoszeniem się właściciela ga-
zety w jego własnej firmie. Jednym z najgłośniej krzy-
czących okazał się prominentny pracownik tej samej fir-
my,
Paweł Lisicki
, naczelny „Uważam Rze”. Kiedy
za brak lojalności wobec pracodawcy (święta lojalność
kapitalistyczna!) i jego zwolniono, niemal cała pisowska
czereda wyniosła się z obydwu tytułów śmiertelnie obra-
żona i zbulwersowa-
na. Tylko skąd to za-
skoczenie, że właści-
ciel uzbrojony przez
kapitalizm w swoje
bezwzględne prawa
w końcu z nich sko-
rzystał? Cóż w tym dziwnego albo nietypowego? PiS-
-owcy piją piwo, którego sami nawarzyli, zarówno na płasz-
czyźnie medialnych pomówień, jak i ślepej wiary w wyż-
szość prywatnego nad publicznym.
Przypomnijmy, że „Rzeczpospolita” była kiedyś
dosyć konserwatywnym, ale w miarę rzetelnym pi-
smem. Pisowskie stadko wprowadziło się tam dzięki
zagrywce ludzi Kaczyńskiego, którzy 6 lat temu rzą-
dzili krajem. Z normalnego dziennika – najpierw pań-
stwowego, a później z udziałami państwa – „Rzepa”
stała się skrajnie prawicową szczekaczką propagando-
wą obsadzoną
Terlikowskimi
i
Ziemkiewiczami
. Kto
raz uruchomił prywatyzacyjną machinę, musi się liczyć
z konsekwencjami. I tak właśnie stało się w „Rzecz-
pospolitej” i jej tygodnikowym klonie – piśmie „Uwa-
żam Rze”. Nowy właściciel cenił pisowskich czytelni-
ków, ale nie był skłonny składać w ofierze firmy i sie-
bie samego na ołtarzu skrajnej prawicy. Kto prywaty-
zacją wojuje, od skutków prywatyzacji może polec.
ADAM CIOCH
zaskakujący efekt wybuchowego domina. Dzie-
ci pisowskiej rewolucji giną z broni, której samej
długo używały przeciwko innym.
Słynna publikacja sprzed kilku tygodni o trotylu
na wraku tupolewa skompromitowała nie tylko autora
(choć nie w oczach pisowskich współwyznawców), je-
go szefa, wydawcę i tytuł prasowy, ale także politycz-
nego sponsora całe-
go środowiska –
Ja-
rosława Kaczyń-
skiego
. Ten dawny
mistrz bezkarnego
pomawiania i insynu-
acji przeholował tak
zdecydowanie, że można to tylko porównać do ścią-
gnięcia majtek na oczach całego kraju. Ale najbardziej
żałośnie z całej afery wyszedł nie on sam, lecz pisow-
ski światek medialny, ci wszyscy dziennikarze rzekomo
„niezależni” i „z drugiego obiegu”.
Bo choć sam PiS stroi się od czasu do czasu w piór-
ka obrońcy sprawiedliwości społecznej, to jego główni
ideolodzy i medialne psy ścigające są twardym jądrem
polskich wolnorynkowców. Nawet w „Gazecie Wybor-
czej” trudno znaleźć bardziej nieprzejednanych miło-
śników ustawiania gospodarki tak, aby służyła zamoż-
nej mniejszości kosztem reszty społeczeństwa. Wśród
pisowskich publicystów są przecież gorliwi wyznawcy
prywatyzowania wszystkiego do bólu, piewcy „święte-
go prawa własności” i niezachwianej właścicielskiej
dominacji nad pracownikami. I właśnie ci ludzie padli
ofiarą tego wszystkiego, w co tak bardzo wierzyli i co
tak gorąco propagowali.
Kiedy po kompromitującej publikacji „Rzeczpospo-
litej” posypały się głowy dziennikarzy i redaktorów,
RZECZY POSPOLITE
Kto mieczem wojuje
Nr 49 (666)
7–13 XII 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
z ubolewaniem donosi, że zakon-
nica dyrektorująca katolickiej szko-
le w Rybniku została wykluczona
z zajęć w szkole publicznej w szwaj-
carskiej Genewie. Powodem nie-
wpuszczenia jej na zajęcia w part-
nerskiej szkole był fakt noszenia
przez nią habitu zakonnego. Miej-
scowe prawo uznaje taki strój
za przejaw agresywnej propagan-
dy religijnej, a dla czegoś takiego
nie ma miejsca w szkole. Zakon-
nica dziwiła się także, że homofo-
biczne wypowiedzi polskich uczniów
„wywołały burzę” wśród uczestni-
czących w zajęciach młodych ludzi
innych narodowości.I co się sio-
stra Dziwisz?
w przeglądzie prasy. Jak zwykle
kościelne interesy są ważniejsze
niż dobro molestowanych dzieci.
ASz
ŚWIĘCENIE ZBRODNI
Szymon Hołownia
to taki mi-
ły, przerośnięty chłopiec zatrudnio-
ny w show-biznesie po to, aby po-
kazywać sympatyczną buzię oble-
śnej twarzy Kościoła katolickiego.
Ostatnio na łamach „Wprost” tłu-
maczył, dlaczego doprowadzenie
do śmierci ciężarnej kobiety w Ir-
landii („FiM” 48/2012) nie było
zbrodnią, ale humanitarną powin-
nością Kościoła: „Lekarze nie mie-
li prawa zabić jednej osoby, aby ra-
tować inną”. Tak wyjaśnia irlandz-
kie bezduszne prawo, uchwalone
pod naciskiem kleru. Osoba to z de-
finicji „podmiot o rozumnej natu-
rze”. Płód we wczesnej fazie roz-
woju nie ma nie tylko rozumu, ale
nawet prymitywnego mózgu ani
układu nerwowego. O jaki zatem
„wybór między osobami” chodziło
Hołowni?
prześladowanego jest więcej niż ko-
nieczne. „Solidarni” poprosili, aby
manifestację poparli kibice Legii, ale
ci zapędy bandy spod namiotu ma-
ją w głębokim poważaniu i otwarcie
powiedzieli, że nie będą uczestniczyć
w podobnych protestach.
z powodu jego orientacji seksual-
nej i wyglądu. Kazał wypłacić po-
szkodowanemu, byłemu kasjerowi
Ireneuszowi Muzalskiemu
ze Słu-
bic, równowartość 12 pensji (18 tys.
zł plus koszty sądowe) za to, że kie-
rownik sklepu znęcał się nad nim,
wielokrotnie i publicznie poniża-
jąc. Co ciekawe, wyrok sądu pierw-
szej instancji opiewał na kwotę
4-krotnie niższą. Kierownik zwol-
nił się z sieci po ogłoszeniu wyro-
ku, a duńska (sic!) firma wyraziła
publiczną skruchę. Sędzia z Gorzo-
wa jest z pewnością gejem, bo „nor-
malny”, tj. katolicki, tak by Netto
nie osądził.
ZALICZANIE WIARY
W tym roku szkolnym nie wszy-
scy zgłosili swoją chęć „na załapa-
nie się w poczet kandydatów do
bierzmowania” – ubolewa ks.
Piotr
z parafii pw. Przemienienia Pań-
skiego w Szczecinie. Tych, którzy
„się załapali”, instruuje, że aby „za-
liczyć obecność na różańcu”, po-
winni siedzieć w jednej z czterech
pierwszych ławek i modlić się po-
bożnie razem ze wszystkimi, tak że-
by mógł ich dobrze widzieć i poli-
czyć. Gimnazjaliści jednak nie trak-
tują jego słów poważnie i „nie ma-
ją czasu” na zaliczenia modłów.
Wyegzekwowania od młodzie-
ży „zaliczenia” wiary domaga się
również proboszcz parafii pw. św.
Barbary w Luboniu:
„Uwaga, mło-
dzież gimnazjalna, uwaga, rodzice
tej młodzieży! Nie wszyscy ucznio-
wie uzyskali odpusty, nawiedzając
cmentarz w minione dni zmarłych,
co było ich obowiązkiem, dlatego
ponawiamy i zobowiązujemy każde-
go ucznia do zyskania przynajmniej
jednego odpustu w listopadzie i jed-
nego w grudniu”
.
ASz
OKNA KOŚCIOŁA
MaK
SAMOBÓJSTWO
PRZEORA
MaK
Ksiądz
Stanisław G.
, przeor
klasztoru paulinów w Brdowie
w Wielkopolsce, popełnił samobój-
stwo w kaplicy. Duchowny miał 52
lata i uchodził za człowieka pogod-
nego i życzliwego. A także bardzo
zaradnego. Motywy samobójstwa
nie są znane.
ATAK
NA ANTYFASZYSTÓW
MaK
Dziennik „Rzeczpospolita” w ob-
szernym tekście zaatakował Stowa-
rzyszenie Nigdy Więcej, ogromnie
zasłużone od lat w tropieniu i kata-
logowaniu nadużyć i zbrodni prawi-
cowych radykałów, przejawów an-
tysemityzmu i rasizmu. Dziennik za-
rzuca stowarzyszeniu nadgorliwość,
gdyż wytknęło ono biskupowi
Ta-
deuszowi Pieronkowi
antysemicką
wypowiedź. Oszołomskiej gazecie
nie przeszkadza, że atakuje środo-
wisko, które ujawniło, że w Polsce
w ostatnich latach zamordowano kil-
kadziesiąt osób z pobudek nacjona-
listycznych i rasistowskich. Redak-
torzy z „Rzepy”, przestańcie wąchać
trotyl!
ODPUŚĆ MU, PANIE
Tomasz Terlikowski
grozi po-
słowi Ruchu Palikota
Armandowi
Ryfińskiemu
. Naczelny Frondy zaj-
rzał na bloga polityka i przeczytał
tam o molestowaniu i gwałceniu
dzieci przez księży, zlizywaniu śmie-
tany z kolan zakonnika oraz wielu
innych występkach duchownych.
Po tej lekturze, jak na prawdziwe-
go katolika przystało, Terlikowski
zaprzeczył wszystkim zarzutom wo-
bec duchowieństwa i obiecał posło-
wi Ryfińskiemu, że „Fronda mu te-
go nie odpuści”. W to, że katolik
Terlikowski swoim winowajcom nie
odpuszcza, akurat wierzymy.
ASz
MN
Komitet Praw Dziecka ONZ
zwrócił się do Parlamentu Europej-
skiego z sugestią, aby zamknąć
w Unii tzw. okna życia, czyli miej-
sca, w których można bezkarnie po-
rzucać niemowlęta. Członkowie ko-
mitetu uważają, że każde dziecko
ma prawo do poznania biologicz-
nych rodziców, co owe okna unie-
możliwiają ze swej natury. W Pol-
sce środowiska kościelne olały su-
gestię ONZ, twierdząc, że prawo
do życia jest najważniejsze. Może
i tak, ale faktem pozostaje, że 90
proc. „okien życia” prowadzą za-
kony, a liczba niemowląt (pisali-
śmy kiedyś, że zakonnice je potem
na własną rękę odsprzedają), które
kiedykolwiek w nich podrzucono,
jest mniejsza od samej liczby okien
(44–50).
ZAPALONY
NAPALENIEC
Tygodnik „Niedziela” postano-
wił zareklamować na swoich ła-
mach katolickie Radio Via poprzez
wywiad z dyrektorem rozgłośni ks.
Bogusławem Przeklasą
, czyli bez-
pośrednim następcą ks.
Romana J.
,
oskarżonego i skazanego za mole-
stowanie seksualne dwóch dziew-
czynek („FiM” 22/2010). W wywia-
dzie obecny dyrektor wspomina
swojego poprzednika jako człowie-
ka… „zapalonego” do pracy. Dziw-
nym trafem nikt nie wspomina
o przeszłości ks. Romana, który
z prestiżowej posady dyrektora ra-
dia został oddelegowany do małej
wsi pod Ropczycami na Podkarpa-
ciu. Skandaliczny artykuł w kato-
lickim tygodniku nie mówi nawet
o ciążącym na duchownym wyro-
ku za nadużycia seksualne. „Nie-
dziela” prawdopodobnie nie chce
podpaść Radiu, które co tydzień
za darmo omawia jej artykuły
AK
PIJANY JAK KSIĄDZ
W pewnej miejscowości w po-
wiecie ostródzkim ksiądz miał po-
prowadzić uroczystości pogrzebo-
we, ale się spóźniał. Gdy już doje-
chał, słaniał się na nogach. Wier-
ni byli oburzeni, tym bardziej że
ksiądz przyjechał na cmentarz sa-
mochodem. Jeden z obecnych
na pogrzebie swoimi spostrzeżenia-
mi podzielił się z policją, a przed-
tem spisał numery rejestracyjne
księżowskiej skody. Policjanci skon-
trolowali duchownego już na tere-
nie parafii, gdy wrócił z cmentarza.
Okazało się, że miał w sobie po-
nad 0,7 promila alkoholu. Funkcjo-
nariusze zatrzymali mu prawo jaz-
dy, a sprawą zajmie się sąd. Ale po-
noć mowa pogrzebowa nad grobem
była bardzo kwiecista!
MaK
SCIENCE FICTION
STRZELCY
KRAKOWSCY
Reżyser
Antoni Krauze
posta-
nowił skorzystać z gorączki smoleń-
skiej i wzorem „Gazety Polskiej” pla-
nuje nakręcić film o katastrofie, ale
tym razem ma to być produkcja stric-
te fabularna („FiM” 45/2012). Poza
znanymi aktorami, którzy nie mają
ochoty grać w tej potencjalnej szmi-
rze, również sponsorzy odwracają się
od Krauzego. Biednemu filmowco-
wi, choć w filmie chce promować za-
mach, wsparcia odmówił nawet PiS,
a założona specjalnie do zbiórek
Fundacja Smoleńsk 2010 nie jest
w stanie uzbierać kasy nawet na wła-
sną działalność. Proponujemy, aby
pan Krauze przeniósł plan filmowy
na teren sanktuarium M.B. Bolesnej
w Kałkowie. Od kilku miesięcy stoi
tam betonowa makieta tupolewa, któ-
rą na potrzeby filmu można wysa-
dzić w powietrze.I zamach gotowy.
ASz
Rydzykowy „Nasz Dziennik”
atakuje policję za to, że zaintere-
sowała się zabawami krakowskich
licealistów należących do strzelców
z organizacji Młodzi Narodowych
Sił Zbrojnych. Dociekliwość poli-
cji po odkryciu planów wysadze-
nia Sejmu nie powinna dziwić. Pre-
ferencje „Naszego Dziennika”, bro-
niącego prawicowych radykałów,
również.
MaK
MASZERUJĄ
CHŁOPCY…
Stołki prominentnych polityków
PiS są ostatnio bardzo gorące. Par-
tia planuje szukanie nowych lide-
rów na specjalnych kongresach śro-
dowiskowych, m.in. na kongresie
dla katolików. Takich spotkań ma
się odbyć co najmniej kilka, a ich
finałem będzie – jak zapowiadają
PiS-owcy – „największy marsz w hi-
storii Polski po 1989 r.”. Który to
już raz?
MaK
PPr
PIES BEZ ZARZUTU
Prokuratura umorzyła śledztwo
w sprawie Ramony (pies
Kory
, by-
łej wokalistki Maanamu), która by-
ła… adresatką feralnej przesyłki
z marihuaną. Śledczy nie wykryli
jednak sprawcy, czyli nadawcy owej
przesyłki. To jeszcze nie koniec ca-
łej sprawy, bowiem Korze nadal gro-
żą 3 lata więzienia za posiadanie
3 gramów suszu konopi, które w jej
domu znalazła policja.
ASz
SĄDÓW
OTRZEŹWIENIE?
Kilka dni po tym, jak Sąd Naj-
wyższy uznał, że zmarły partner ho-
moseksualny ma takie same prawo
do mieszkania jak heteroseksual-
ny, Sąd Okręgowy w Gorzowie ska-
zał popularną w zachodniej Polsce
duńską sieć handlową Netto na do-
tkliwą karę za nękanie pracownika
WIĘZIEŃ MNIEMANY
ASz
Stowarzyszenie „Solidarni 2010”
uznało, że „Staruch”, kibol Legii
oskarżony o sprzedaż narkotyków
i bijący piłkarzy, jest więźniem po-
litycznym
Donalda Tuska
, więc
zorganizowanie pikiety w obronie
HABIT NON GRATA
Polska ze swoim klerykalizmem
stanowi coraz bardziej egzotyczny re-
zerwat w Europie. „Nasz Dziennik”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]