fakty i mity 2012 661 44, Fakty i mity 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DZIWISZ ZARABIA NA DOMU JPII
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 44 (661) 8 LISTOPADA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Ludzie nieuniknioną śmierć swoją i bliskich próbują oswoić na wiele sposobów.
Istnieją spojrzenia na śmierć ponure, radosne, jarmarczne lub religijne. Można
też udawać, że jej nie ma. Ale najmądrzej jest chyba patrzeć jej prosto
w twarz – ze świadomością, że jest nieodłączną częścią życia.
Â
Str. 2, 14-15, 21, 25
ISSN 1509-460X
Nr 44 (661)
2–8 XI 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Jak żyć
Kolejna odsłona tragifarsy smoleńskiej. Prawicowa „Rzecz-
pospolita” ogłasza, że na wraku tupolewa znaleziono trotyl
i nitroglicerynę (choć nie było ich na zwłokach!). PiS natych-
miast frontalnie atakuje rząd. Prokuratura zarzuca gazecie
pisanie kłamstw. „Rzeczpospolita” wyjaśnia, że… się pomyli-
ła, bo „to mógł być trotyl lub inne substancje”, czyli na przy-
kład mączka rybna. Możliwe, że gdy czytacie ten numer, ma-
my już123. „dowód” zamachu i kolejne jego sprostowanie.
Autorem kłamstw w „Rzepie” jest Cezary Gmyz, który po-
dobnie kłamliwe rewelacje wypisywał na temat Jonasza.
A
ktualny numer poświęcamy głównie tematyce śmier-
gromadkę dzieci i wnuków. Otóż jest dokładnie odwrotnie
– świadomość rozłąki z najbliższymi, odchodzenie w sa-
motności to największe cierpienie, przynajmniej w samym
momencie umierania.
Śmierć jest chyba najbardziej osobistym przeżyciem, o ile
to właściwe słowo. Dotyczy wszystkich, dlatego obawa
przed nią jest pozbawiona sensu. Pomyślmy, ile miliardów
ludzi umarło przed nami. Nasze odejście nie będzie zatem
niczym nadzwyczajnym. Przecież także i ci, z którymi przy-
szło nam dzielić tę egzystencję, skazani są na zagładę. Głu-
potą jest więc bać się panicznie czegoś nieuchronnego i po-
wszechnego. To tak, jakby obawiać się szcze-
pienia przeciw gruźlicy, wypadnięcia mlecza-
ków czy siwienia włosów. Ktoś powie: No
tak, ale po osiwieniu oprócz koloru włosów
nic się nie zmienia. Tak naprawdę bowiem
boimy się utraty świadomości i ciągłości
istnienia. I właśnie na tym strachu żerują
różne Kościoły. Ten katolicki na przykład ogło-
sił, że w momencie śmierci nie przestajemy
być świadomi i od razu przechodzimy w stan
duchowy. To twierdzenie bardzo przez ludzi
pożądane. Nikt bowiem nie chciałby ocknąć
się dopiero po jakimś tysiącu lat na Sądzie
Ostatecznym albo wcielić w jakieś zwierzę,
w dodatku bez świadomości, kim był. Bo co to za zmar-
twychwstanie w nowym ciele i na przykład bez wspomnień
z szalonej młodości. Człowiek, zwłaszcza po pięćdziesiątce,
to przecież przede wszystkim wspomnienia. Tak więc Krk
wychodzi naprzeciw ludzkim oczekiwaniom, nie bacząc na to,
że Biblia wyraźnie mówi o ostatecznej śmierci człowieka i do-
piero późniejszym, przy tzw. końcu czasów, wskrzeszeniu
ciała (nowego, doskonałego) wraz z „tchnieniem życia”.
Ale takie komfortowe i bezbolesne przejście do wiecz-
ności to są, proszę państwa, drogie rzeczy. Najpierw trze-
ba opłacić wszystkie kolejne sakramenty, o których Jezu-
sowi i apostołom nawet się nie śniło. W tzw. międzycza-
sie opłacać miejscowe duchowieństwo na mszach, corocz-
nych kolędach, święceniach jajek i podobnych imprezach.
Nie ma chyba na świecie większej bezczelności i większe-
go oszustwa od płatnych mszy „za zbawienie duszy”. Jeśli
bowiem skrócenie mąk czyśćcowych zależne jest od gru-
bości portfela, to znaczy, że chrześcijaństwo założone przez
Jezusa zatoczyło koło i zabiło się o własną budę albo – jak
kto woli – fundament.
Tak już ktoś ten najlepszy ze światów urządził, że każ-
dy musi przeżyć swoją śmierć sam i szukanie w tym cza-
sie pośredników i pomocników jest oznaką słabości, naiw-
ności i głupoty. Człowiek co prawda może być słaby, bo si-
ły mają to do siebie, że ustają, ale po to mamy mózg, aby
go używać i nie dać się oszukać czarownikom i naciąga-
czom. Nie ma większej wartości i satysfakcji na tym świe-
cie, niż przeżyć swoje życie według własnych przekonań,
konsekwentnie i do końca. Żyjmy zatem godnie i równie
godnie, z podniesionym czołem, stawmy czoła tej ostatniej
próbie, kiedy ta nadejdzie.
ci. Nie tylko dlatego, że jest akurat Wszystkich Świę-
tych czy Dzień Zaduszny. Jesień w przyrodzie zawsze koja-
rzyła się ludziom z jesienią życia, z przemijaniem. Wiosna
to młodość, lato – siła wieku, a potem już tylko smutna je-
sień i zimny grób.
Gdy mamy 20–30 lat, do głowy nam nie przyjdzie, że
kiedyś możemy przestać istnieć. Wszystkim się to przytra-
fia, ale nie mnie! A jednak wielu ludzi swoją egzystencję koń-
czy już w lecie, a nawet wiośnie życia, kiedy człowiek do-
piero rozkwita. 500 lat temu nasi przodkowie żyli średnio
po 30–35 lat. Nic zatem dziwnego, że częściej niż obec-
nie pokładali nadzieję w wieczności, więcej się
modlili, pościli, biczowali, pokutowa-
li. Obecnie duża szansa na doży-
cie dziewięćdziesiątki czy nawet
setki sprawia, że chcemy się tu,
na ziemi, lepiej urządzić. Tym
bardziej że nie wszyscy wierzą
w perspektywę tzw. zbawienia,
tj. pójścia do nieba lub innego ra-
ju. Czy jednak wygodne życie
na tym świecie musi oznaczać
– nomen omen – pogrzebanie
szans na jakąś miłą kontynuację po drugiej
stronie? Ziemscy przedstawiciele różnych bóstw przekonują
nas, że mamy dwie drogi: gorącą wiarę lub zimną obojęt-
ność. Oczywiście ci obojętni w wierze traktowani są z zało-
żenia jak obleśni, skazani na potępienie grzesznicy. Niezależ-
nie od tego, czy żyją uczciwie, czy mordują i kradną – nie
ma dla nich nadziei, bo nie zostali ochrzczeni, nie łykali sys-
tematycznie „Jezusa”, biskup nie pomazał ich olejem roślin-
nym podczas bierzmowania albo nie zdążyli się wyspowia-
dać, bo skończyli na przydrożnym drzewie, mając na koncie
grzech ciężki (np. onanizm). Ergo: poszli do piekła. A ja się
pytam, dlaczego skazanie człowieka na wieczne męki lub ob-
darzenie go wiecznym szczęściem ma być uzależnione od wia-
ry w kogoś, kto z jakiegoś powodu ukrywa się przed nami.
Mało tego – daje setki powodów, aby wątpić w jego spra-
wiedliwość, dobroć, miłosierdzie czy wreszcie w samo jego
istnienie? Może takie postawienie sprawy wystarczało lu-
dziom mieszkającym w jaskiniach, ale musi budzić wątpli-
wości w XXI wieku, kiedy poznaliśmy ewolucję, wiemy, jak
powstał kosmos i proste organizmy.
Uważam, że poza religijnym fanatyzmem i skrajnym he-
donizmem jest trzecia droga – życie godne wolnego i świa-
tłego człowieka, który ma prawo wątpić i zadawać pyta-
nia, a nawet się zbuntować i na przykład samemu zakoń-
czyć swoje istnienie.
Jako ksiądz byłem świadkiem kilku rozstań z tym świa-
tem, a jeszcze więcej na ten temat słyszałem od sutanno-
wych kolegów, z którymi mam kontakt do dziś. Stąd wiem,
że śmierć nie zawsze – jak się to często przedstawia – jest
dramatem. Widziałem wielu cierpiących, m.in. w domach
starców, którzy latami żarliwie modlili się o jak najrychlej-
szy koniec. Ale co tam staruszkowie – znam kilku facetów
w wieku 60+, którzy mają myśli samobójcze,
gdyż jeszcze niedawno czuli się jak półbogo-
wie, a teraz nie mogą pogodzić się z postępu-
jącym słabnięciem ciała, mniejszą wydolnością
seksualną czy umysłową, chorobami. Zresztą
pragnienie samobójstwa mają nawet nastolat-
ki i faktem jest – bo takie osoby spowiadałem
– że to perspektywa dalszego życia, a nie je-
go zakończenie, jawi się im jako dramat nie
do zniesienia.
Z drugiej strony powszechne jest przeko-
nanie, iż ludzie odchodzą spokojnie, pogodze-
ni ze swym losem, w otoczeniu rodziny i przy-
jaciół. Ponoć pociesza ich fakt, że zostawiają
Najprawdopodobniej samobójstwo popełnił chorąży Remigiusz
Muś, technik pokładowy jaka-40, świadek katastrofy smoleń-
skiej. Prokuratura wykluczyła udział osób trzecich w jego śmier-
ci. Wielki śledczy Jarosław Kaczyński natychmiast oświadczył,
że „zabójstwo jest tu wysoce prawdopodobne”. Na jakiej
podstawie tak twierdzi? A co to ma za znaczenie!
Błędnie zidentyfikowano zwłoki byłego prezydenta władz emi-
gracyjnych, Ryszarda Kaczorowskiego, ofiary katastrofy smo-
leńskiej. Fakt ten stał się pretekstem do żądań niektórych
środowisk kombatanckich, które domagają się przeniesienia
jego prochów ze Świątyni Opatrzności Bożej na… Wawel. Cał-
kiem polski, nie londyński.
W huku armat smoleńskich i smrodzie trotylu przemknęła wia-
domość, że Polska straci być może 20 mld zł ze środków unij-
nych we wspólnotowym budżecie na lata 2014–2020. Wszyst-
ko dlatego, że ponoć dobrze radzimy sobie w kryzysie. Po-
nad 3 miliardy zł corocznej kary w nagrodę. Ale czym to jest
wobec sporów o zanieczyszczenia na tupolewie!
Według sondażu zamówionego przez „Newsweek Polska” aż 74
proc. Polaków popiera refundację zabiegów in vitro, a prze-
ciwko jest tylko 19 proc. I zapewne tyle, albo nawet nieco
mniej, jest w Polsce przekonanych katolików.
Sąd Najwyższy umył ręce w sprawie Adama Nergala Darskie-
go oskarżanego o obrazę uczuć religijnych przez podarcie Bi-
blii i nazwanie Kościoła katolickiego „zbrodniczą sektą”. Sąd
nie zdecydował, czy prymat ma wolność wypowiedzi, czy wol-
ność wyznania (choć ta nie ma tu nic do rzeczy!), i zdecydo-
wał, że o tej sprawie ma zdecydować sąd apelacyjny w Gdań-
sku. Jarosław Kaczyński jeszcze się nie wypowiedział.
Po Sądzie Rejonowym także sąd odwoławczy w Krakowie na-
kazał europosłowi Ryszardowi Legutce z PiS przeprosić wro-
cławskich licealistów, których w 2009 roku nazwał „szczenia-
kami” i „rozwydrzonymi smarkaczami”. Młodzież domagała
się zdjęcia krzyży ze ścian szkoły publicznej. Legutko musi
opublikować w prasie lokalnej i „Gazecie Wyborczej” prze-
prosiny i wpłacić 5 tys. zł na cele dobroczynne. Jak znamy
Legutkę, to wpłaci na Caritas.
Niedawno premier zachęcał młodych ludzi do przyswajania
przyszłościowych zawodów, a unikania na przykład politolo-
gii. Polecał zawód spawacza, choć sam jest historykiem, a je-
go syn socjologiem i obaj mają fajne fuchy. „Dziennik Gaze-
ta Prawna” odkrył tymczasem, że w rejestrach bezrobotnych
w Polsce jest znacznie więcej spawaczy niż politologów…
W kraju, w którym były szef Amber Gold, skazany kilkoma wy-
rokami, chodził na wolności i oszukiwał tysiące ludzi, sąd wsa-
dza do aresztu za niezapłacenie 2 tys. zł podatku. Tak zrobił
sąd opolski matce samotnie wychowującej dzieci. Policja przy-
szła po „zbrodniarkę” o godz. 22, a dzieci wywiozła do pogo-
towia opiekuńczego. Sędzia uważa, że im się należało.
W dzień po opuszczeniu szpitala zmarł Wojciech Dąbrowski,
który prowadził głodówkę protestacyjną przed urzędem mia-
sta w Gdańsku przeciwko eksmitowaniu jego żony. Protest
zakończył się hospitalizacją. Teraz urzędnicy z Gdańska ma-
ją z głowy i żonę, i męża.
W Kędzierzynie-Koźlu sąd odebrał dziecko niepełnosprawnej
matce i zupełnie zdrowemu ojcu, ponieważ nie posiadają…
samochodu, aby dowozić niemowlę na specjalistyczne tera-
pie. Rodzice mają stałe dochody, nie jest to rodzina patolo-
giczna. Czy odtąd sądy będą odbierać dzieci wszystkim oso-
bom nieposiadającym samochodów?
JONASZ
Księga Jonasza
Trzeci już raz Silvio Berlusconi, wieloletni ulubieniec Watyka-
nu, został skazany w pierwszej instancji na karę więzienia
za oszustwa podatkowe i zapewne trzeci raz uniknie kary, bo
sprawa rychło ulegnie przedawnieniu. Szybkie przedawnienia
klepnął w prawie sam Berlusconi, gdy był szefem rządu…
Po polsku to się nazywa niezły syf. Po włosku – bunga-bunga.
Wybrane komentarze naczelnego
„Faktów i Mitów” z lat 2000 - 2010
w dwóch tomach.
W Egipcie wybiorą nowego koptyjskiego papieża. Kandyda-
tów prześwietli grono 2,5 tys. delegatów duchownych i świec-
kich, a kiedy zostanie ich tylko trzech, kartkę z nazwiskiem
zwycięzcy wyciągnie dziecko z zawiązanymi oczami. To chy-
ba lepszy sposób niż wybieranie dziadka przez dziadków.
RELAX NAD BIAŁYM Sp. z o.o.
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
Nr 44 (661)
2–8 XI 2012 r.
GORĄCE TEMATY
3
Muzeum osobliwości
Z
arząd Województwa Ma-
łopolskiego 16 paździer-
nika br. podjął uchwałę
o natychmiastowym od-
wołaniu ks.
Pawła Danka
(kapłan
diecezji bielsko-żywieckiej) ze sta-
nowiska dyrektora Muzeum Domu
Rodzinnego Ojca Świętego Ja-
na Pawła II w Wadowicach oraz
o definitywnym zwolnieniu go z pra-
cy po upływie jednomiesięcznego
okresu wypowiedzenia. Ksiądz Da-
nek kierował placówką od począt-
ku jej istnienia (czyli od 2010 r.)
i był dotychczas jednym z duchow-
nych najbardziej hołubionych w re-
gionie. Lakoniczne uzasadnienie
uchwały nie wyjaśnia, kto wniosko-
wał o dymisję ani dlaczego to zro-
bił. Równie tajemniczy (lub niewta-
jemniczony) jest
Piotr Odorczuk
,
rzecznik prasowy urzędu marszał-
kowskiego: – Powodem była utrata
zaufania przez Zarząd Wojewódz-
twa wobec dyrektora – powiedział.
Nieczynne jeszcze muzeum (zlo-
kalizowane w przebudowywanej ka-
mienicy przy ul. Kościelnej 7, gdzie
urodził się i spędził dzieciństwo
Ka-
rol Wojtyła
) jest organizacyjno-
-prawnym dziwolągiem utworzonym
przez Ministerstwo Kultury i Dzie-
dzictwa Narodowego (sprawuje nad-
zór ogólny nad działalnością pla-
cówki), Województwo Małopolskie
(organ rejestrowy i nadzór szcze-
gółowy), Gminę Wadowice oraz Ar-
chidiecezję Krakowską. W cztero-
stronnej umowie z 12 kwietnia 2010
r. zapisano, że wszystkie podmioty
mają równe prawa i obowiązki, ale:
~
tylko minister i województwo
finansują wszelkie prace budowlane,
Kardynał Dziwisz bezwzględnie monopolizuje
biznesy pod szyldem JPII. Wyprowadza z nich
do Krakowa miliony złotych…
dodajmy, że prywatnie jest starszym
bratem posła
Ireneusza Rasia
, li-
dera PO w Małopolsce.
Według naszych informatorów
pretekstem do wyrzucenia ks. Dan-
ka były jego prywatne biznesy. – Krę-
cił na boku drobne lody, organizu-
jąc egzotyczne pielgrzymki, ale
z pewnością nie ukradł ani złotów-
ki. W istocie chodzi o to, że przez
muzeum przepływają miliony i Dzi-
wisz musi tam mieć kogoś absolut-
nie zaufanego – podkreśla duchow-
ny z Wadowic.
Analizując owe przepływy, za-
uważyliśmy kilka ciekawostek:
~
Jednym z najbardziej hojnych
darczyńców okazał się postradziec-
ki biznesmen
Wiaczesław
(aktual-
nie
Sławomir
)
Smołokowski
, któ-
ry zagwarantował sobie wmurowa-
nie „w widocznym dla zwiedzających
miejscu” tablicy dziękczynnej z in-
formacją, że „istotnie wsparł mo-
dernizację” muzeum. Smołokowski,
jako współwłaściciel cypryjskiej spół-
ki J&S, był przed kilkoma laty bo-
haterem tzw. afery Orlenu, związa-
nej ze zmonopolizowaniem dostaw
ropy naftowej do Polski;
~
Kosztowne zamówienia finan-
sowane z kasy publicznej zlecano
w trybie wolnej ręki (np. 1,2 mln zł
z Ministerstwa Kultury na organi-
zację wystawy w Watykanie);
~
Niektóre bardzo bogate firmy
podpisywały umowy o sponsorowa-
niu „nowego” muzeum w zamian
za reklamę, ale zamiast do Wado-
wic, gdzie wpłata powinna zostać for-
malnie zaksięgowana, pieniądze tra-
fiały do Krakowa (np. umowa z 5 li-
stopada 2010 r. między znanym kon-
cernem budowlanym a ks. Dariu-
szem Rasiem występującym w cha-
rakterze „pełnomocnika”). Wiemy
o przynajmniej dwóch innych przy-
padkach, że przedsiębiorstwa rekla-
mowano, mimo iż „oficjalnie” nie
wpłaciły ani złotówki.
– Ksiądz Paweł brał wszystko
na klatę, ale aż się w nim gotowa-
ło, gdy obserwował, jaka kasa prze-
pływa obok muzeum, choć adreso-
wano ją do Wadowic – podkreśla
były współpracownik ks. Danka.
Do sprawy wrócimy.
MARCIN KOS
adaptacyjne oraz wyposażenie budyn-
ku „w zakresie umożliwiającym roz-
poczęcie działalności wystawienniczej”;
~
archidiecezja użycza budynek,
zaś w przypadku ewentualnej likwida-
cji placówki automatycznie przejmu-
je nieruchomość i „nie będzie zobli-
gowana do zwrotu jakichkolwiek na-
kładów poniesionych przez Strony”;
~
zarząd województwa powołu-
je dyrektora wskazanego przez me-
tropolitę krakowskiego, natomiast
może
go odwołać na wniosek które-
gokolwiek z sygnatariuszy (po uzgod-
nieniu z pozostałymi), a bezdysku-
syjnie
musi
, jeśli zażąda tego stro-
na kościelna.
Krótko mówiąc: płaci państwo,
rządzi kard.
Stanisław Dziwisz
.
Wadowickie muzeum istnieje
od 1984 r., ale do 2010 r. miało cha-
rakter prywatny i pozostawało na gar-
nuszku krakowskiej kurii (ostatnim
nieformalnym dyrektorem był wów-
czas ks.
Dariusz Raś
, osobisty sekre-
tarz kard. Dziwisza). Gdy o kamie-
nicę upomniał się spadkobierca, nie-
ruchomość wykupił multimilioner
Ry-
szard Krauze
i po tajemniczym spo-
tkaniu w Rzymie z kard. Dziwiszem,
a następnie „cudownym” załatwieniu
z wymiarem sprawiedliwości swoich
problemów związanych ze słynnym
przeciekiem z działań CBA w sprawie
tzw. afery gruntowej, ofiarował dom
archidiecezji. Z pieniędzy publicznych
wpompowano dotychczas w tę pla-
cówkę ponad 20 mln zł. Całkowity
koszt przebudowy i modernizacji wy-
niesie
25 mln 50 tys. 931,71 zł
.
Nowym dyrektorem muzeum
(uroczyste otwarcie zaplanowano
na 13 maja 2013 r.) zostanie ks. Da-
riusz Raś, który będzie godził tę funk-
cję z posadą proboszcza Bazyliki Ma-
riackiej i asystenta na Wydziale Na-
uk Społecznych Uniwersytetu Papie-
skiego w Krakowie. Gwoli ścisłości
Od lewej: ks. dyrektor, marszałek, burmistrz, minister, kardynał
Księża w pijanym widzie
~
Wojciech R.
(archidiecezja gnieźnień-
ska) miał 1,2 promila alkoholu, a mimo to
wsiadł za kierownicę i potrącił 11-latkę. Po-
nieważ dobrodziej przed sądem nie kręcił i ze-
chciał dobrowolnie poddać się karze, wyrok
zapadł łagodny – roczny zakaz prowadzenia
pojazdów mechanicznych, 1,2 tys. zł grzywny
oraz wpłata 300 zł na rzecz przykościelnej
fundacji. Ksiądz Wojciech jak był probosz-
czem, tak wciąż nim jest;
~
Wojciech O.-L.
i
Piotr P.
(diecezja
toruńska) byli kolejnymi proboszczami tej sa-
mej parafii. Pierwszy (52 l.) musiał zmienić
placówkę po bezkrwawej na szczęście kolizji
drogowej. Badanie alkomatem wykazało, że
miał 2,5 promila we krwi. Drugi (37 l.) – wy-
raźnie pijany odprawił wiernym drogę krzyżo-
wą i zaraz po mszy wsiadł do samochodu. Miał
we krwi 2,7 promila. Obaj panowie otrzymali
od państwa symboliczne kary „umowne”, a ku-
ria ograniczyła się do roszad personalnych;
~
Wiesław M.
, proboszcz z Chojnic (die-
cezja pelplińska) niemal zawsze jeździł po wód-
ce, bowiem bezkarność gwarantowała mu
funkcja kapelana miejscowej policji. Jednak
jego ostatnia ofiara uparła się i za jazdę w sta-
nie 2,9 promila duchowny został skazany
na pozbawienie prawa jazdy (na cztery lata)
oraz grzywnę (3,2 tys. zł).
W naszej redakcyjnej kartotece figu-
rują nazwiska 127 duchownych – spraw-
ców wypadków pod wpływem alkoholu.
Żaden z nich nie został z tej przyczyny
zmuszony do zmiany zawodu...
DOMINIKA NAGEL
Duchowni katoliccy piją prawdopodobnie
nie więcej niż budowlańcy. Wyróżnia ich
natomiast solidarność korporacyjna, umoż-
liwiająca przekonanie ludzi silnej wiary,
że pijanych duszpasterzy za kierownicą
można policzyć na palcach.
„Ten straszny atak na duchowieństwo,
na każdym kroku. To, co się dzieje w Polsce
z Kościołem, myślicie, że to nie stresuje du-
chownych, pasterzy?” – tłumaczył o.
Tade-
usz Rydzyk
, analizując na antenie Radia Ma-
ryja stłuczkę warszawskiego biskupa pomoc-
niczego
Piotra Jareckiego
(2,6 promila al-
koholu we krwi i „pocałunek” z latarnią). Ści-
śle związana z Kościołem psycholog dr
Ewa
Kusz
wskazała na łamach „Rzeczpospolitej”
kolejną przyczynę stresu duchownych: men-
talną spuściznę po… komunie, która sprawia,
że księża boją się wynosić swoje uzależnienia
na zewnątrz. Popatrzmy, jak bardzo się boją,
na zaledwie kilku przykładach...
~
Józef B.
(archidiecezja białostocka) „stre-
sował się” posadą wikariusza prestiżowej para-
fii w Białymstoku, nauczyciela religii i diece-
zjalnego kapelana harcerzy. Podczas zatrzyma-
nia do kontroli drogowej próbował uciekać.
„Nie wiecie, z kim macie do czynienia. Zała-
twię was, będziecie zwolnieni z pracy” – groził
policjantom, tłukąc ich pięściami po twarzach
i wymyślając im od ch... w. Miał w organi-
zmie 1,65 promila. Za całokształt zainkasował 14
miesięcy więzienia w zawieszeniu, 1,5 tys. zł
grzywny i utratę prawa jazdy na 2 lata. Przed są-
dem domagał się warunkowego umorzenia spra-
wy „ze względu na dobro, jakie czynił dla spo-
łeczeństwa”, bowiem ewentualny wyrok skazu-
jący mógłby mu „utrudnić dalszą pracę”. Jedy-
nym – jak się okazuje – utrudnieniem była prze-
prowadzka do sąsiedniej archidiecezji warmiń-
skiej. Ksiądz Józef jest obecnie wikarym w bar-
dzo atrakcyjnym turystycznie M., gdzie powie-
rzono mu wychowywanie dzieci i młodzieży;
~
Sławomir W.
(diecezja drohiczyńska)
to szosowy zabójca. Był wikariuszem parafii
w Dziadkowicach, a w kurii – szefem Sekcji
Młodzieżowych Organizacji Katolickich. Kom-
pletnie pijany (3,17 promila) zasiadł za kół-
kiem i spowodował tragiczny w skutkach wy-
padek (osiem osób ciężko okaleczonych, jed-
na z nich po kilku dniach zmarła). „Odpra-
wiałem msze święte za zmarłego i pozosta-
łych. Modliłem się za ich rodziny” – takie
argumenty przedstawił w sądzie, proponując
dobrowolne poddanie się karze 2 lat pozba-
wienia wolności. W pierwszej instancji zain-
kasował trzy lata bezwzględnej odsiadki, ape-
lacja (marzec 2012 r.) podwyższyła karę do pię-
ciu, ale za kratki jeszcze nie trafił;
~
Mieczysław L.
ze Zgromadzenia Bra-
ci Mniejszych Kapucynów w Gorzowie Wlkp.
zabił po pijanemu dwóch mężczyzn (ojca
z synem). Według obliczeń biegłego mnich
miał wówczas we krwi 0,6 promila. Jego
adwokaci przekonywali sąd, iż „to Pan Bóg
zrządził, że w tym nieumyślnym wypadku
śmierć poniosło dwóch ludzi”; wspominali
też, że sam „diabeł wykorzystał okazję, że
oskarżony spieszył się na mszę świętą, choć
nie powinien jechać”. Uzasadniając wyrok
2 lat więzienia, sąd stwierdził: „Wprawdzie
oskarżony rażąco naruszył zasady ruchu dro-
gowego, ale na jego korzyść przemawia nie-
naganny tryb życia, szczere przyznanie się
do winy oraz godna podkreślenia próba po-
jednania się z rodziną ofiar”. Ojciec Mie-
czysław wciąż cieszy się wolnością, a obec-
nie grasuje w Bydgoszczy;
~
Janusz Ź.
(zakon paulinów) wracał
„zygzakiem” do Częstochowy z podróży służ-
bowej. Po tym, jak został zatrzymany, okaza-
ło się, że miał 2 promile alkoholu we krwi.
Groził kontrolującemu go policjantowi, że je-
śli nie zaniecha czynności, a już nie daj Bo-
że ośmieli się zabrać osobę duchowną do izby
wytrzeźwień, to rzuci na niego zły urok, przez
co rodzinę funkcjonariusza spotka seria nie-
wyobrażalnych nieszczęść;
Nr 44 (661)
2–8 XI 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Słaba płeć
Po którejś upojnej nocy budzili się
na kacu (w wódce często lądowały
ogłupiające proszki) i przypominali
sobie pokaźne przelewy, jakie wpła-
cili na konto miłej pani… Ilu face-
tów Kijima zamordowała, nie wiado-
mo. Udowodniono jej trzech niebosz-
czyków, co wystarczyło na karę śmier-
ci. Skośnooka modliszka wpadła przez
swą ostatnią ofiarę – 41-letniego
Yoshiyukiego Oide
. Mężczyzna był
przeszczęśliwy, że oto nadszedł upra-
gniony koniec starokawalerstwa, i po-
chwalił się na portalu społecznościo-
wym:
„W końcu kogoś poznałem!
Przedstawię ją swojej rodzinie i już pew-
nie nie będę tak dużo pisał. Rozma-
wiamy o kupnie domu i wejściu na no-
wą drogę życia”.
Ten radosny wpis
sprawił, że kiedy znaleziono go zatru-
tego czadem, było wiadomo, że samo-
bójstwa raczej nie popełnił.
Kijimę czeka na śmierć. Dysku-
sje nie ustają. Wcale nie na temat za-
sadności najwyższego wyroku kary.
Częściej rozmawia się o brzydocie
morderczyni i o desperacji samotnych
mężczyzn, która przewyższa już
tę babską. Co ciekawe, Ka-
nae stała się… idolką wielu
Japonek. Zobaczyły w niej
same siebie. Nie o mor-
dowanie chodzi, ale
o deklarację: nie
ukrywam, że chcę pie-
niędzy; że zrewanżuję
się porządnym seksem;
jestem od WAS silniej-
sza! W kraju, gdzie ko-
bieta od zawsze jest
na drugim planie, to
musi być podniecające.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
W Hipolitowie na Podlasiu 41-letnia
Beata Z. urodziła dziecko. Niemowlę
tuż po porodzie zakopała przydomu. Po jakimś czasie zwłoki córeczki jed-
nak wykopała i rzuciła do psiej budy. Mówi, że nie chciała, aby z powodu
kolejnej latorośli dokuczali jej sąsiedzi. Kobieta jest matką czwórki dzieci.
WRAŻLIWA
Dzisiaj mężczyzna tak jest spra-
gniony żony i domowych obia-
dów, że staje się łatwą ofiarą ko-
biet potworów.
Z badań CBOS wynika, że nasi
panowie stali się bardziej rodzinni niż
nasze panie. Zwłaszcza w kwestii pro-
kreacji. Nie o stary, poczciwy seks
chodzi, ale o powiększanie familii.
Szczególnie jeśli mowa o potomku
drugim czy trzecim. Kiedy standar-
dowa Polka spróbuje „szczęścia”, czy-
li cudu pierwszych narodzin, na na-
stępny nie ma już ochoty. Najbardziej
boi się kilkuletniego niechodzenia
do pracy. Mężczyźni w każdej grupie
wiekowej – poza tą najmłodszą,
do lat 24 – częściej niż kobiety ma-
rzą o rodzinie jak z reklamy marga-
ryny (co najmniej 4-osobowej!) i tu-
pocie małych nóżek w domu.
Nowy trend dziarsko krąży
po świecie. Oto związana z tematem
ciekawostka ze Wschodu. Z dalekiej
Japonii. Japończycy do dziś nie mo-
gą przetrawić tego, co przytrafiło im
się w tym roku. Wszystko, w co wie-
rzyli, szlag trafił, a to za sprawą 37-
letniej
Kanae Kijimy
, która okra-
dała i uśmiercała samotnych roda-
ków. Faceci łapali się na obietnicę
małżeństwa. Co ciekawe, nikogo nie
zastanawiały morderstwa ani kra-
dzieże. „Ona jest brzydka. I gruba!
Na co oni polecieli?” – nie dowie-
rzają rodaczki zabójczyni. „Aż tak
jesteśmy zdesperowani?!” – przera-
zili się rodacy.
Kanae była zalogowana na por-
talu randkowym. Przyznawała, że
urodziwa nie jest, wspominała za to,
że poważnie myśli o życiu. I chce ślu-
bu. Na zachętę dodawała, że jeśli
związek będzie „na serio”, obejdzie
się bez prezerwatyw i innych „zapo-
biegaczy”. Miała też swoiste motto
życiowe, którego nie ukrywała: męż-
czyzna płaci, a kobieta daje miłość,
seks i domowe jedzenie. Wrzucała
do sieci zdjęcia swoich popisowych
obiadów. To wystarczało tłumom
tamtejszych panów do podjęcia de-
cyzji pt. „Ja się z nią ożenię!”...
– Rano smażyła naleśniki. Po po-
łudniu gotowała makaron. Na kola-
cję smażyła kurczaka. Wszystko by-
ło dobre. Herbatę mi podawała,
nawet jak nie pro-
siłem. No i w do-
mu sprzątała...
– wypłakał się japoń-
skiej policji „narze-
czony” (ten, któ-
ry ocalał), kiedy
było wiadomo,
że do ślubu nie
dojdzie, bo wy-
branka ma spo-
ro za uszami.
Kanae oszu-
kała kilkudziesię-
ciu desperatów.
Zaopatrzony w laskę ze szpikulcem
63-latek z Hrubieszowa wędrował uli-
cami miasteczka i przebijał opony w wybranych autach. Chciał w ten spo-
sób odegrać się na wandalu, który kilka lat wcześniej przebił opony w jego
samochodzie…
KOŁO ZA KOŁO
Górale z Furmanowej od lat starają się
o to, aby lokalni urzędnicy znaleźli
w budżecie pieniądze na drogę łączącą ich ze światem. Wobec faktu, że
nikt ich potrzeb nie respektuje, przyszli na sesję zakopiańskiej rady... z ba-
ranem. W końcu zostali zauważeni.
JAK BARAN DO BARANÓW
Z ostrą bronią i dynamitem wparo-
wał na komisariat 40-latek z Orzesza.
Od progu krzyczał, grożąc wysadzeniem budynku. Kiedy policjanci nieco
ochłonęli, szybko ustalili, że broń jest gazowa, a dynamit to tylko petardy.
Napastnikowi grozi do 8 lat więzienia. Za kawał?!
KOMANDOS
Pozew o zanik męskości spowodowa-
ny pobytem w zakładzie karnym
w Hrubieszowie złożył do sądu były więzień tej placówki. Wszystko przez
to, że – jego zdaniem – miał w zakładzie złą opiekę medyczną, psycholo-
giczną i wychowawczą. Do impotencji przyczynić się miało również mono-
tonne wyżywienie. Będzie musiał sądowi udowodnić, że przed rozpoczę-
ciem kary nie miał kłopotów z erekcją.
NIE STAJE SIŁ
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Spierdalaj!
(posłanka Krystyna Pawłowicz
z PiS do posła Marka Balta z SLD podczas posiedzenia Sejmu)
Ateizm odczłowieczył człowieka. Gdzie Boga się odrzuca, tam zniechęca się
człowieka do przekazywania życia, dziecko staje się wrogiem i zagrożeniem.
(bp Stanisław Stefanek)
G
dy mózg został skutecznie przeprany przez spe-
Właśnie ostatnie dane statystyczne wskazują na to, że
ofiary z ludzi są w Polsce nadal bardzo popularne. W cią-
gu ostatniego roku przybyło nam mianowicie 300 tys. nę-
dzarzy, czyli ludzi żyjących poniżej minimum egzystencji.
Osunięcie się pod jego poziom oznacza niedożywienie, ro-
snące długi i życiową katastrofę. Jak to jest możliwe w kra-
ju, który ciągle się chlubi dobrym wzrostem gospodar-
czym? Skąd nagle tyle ofiar tego sukcesu? Nietrudno zgad-
nąć – wiara w wolny rynek zastą-
piła tu już dawno wszelką sen-
sowną politykę społeczną. Rzą-
dzą nami po prostu sekciarze ryn-
kowi. Sekciarze wierzący w cudow-
ne, niewidzialne ręce przemawia-
ją do nas z ekranów telewizorów
i łamów popularnych gazet. Ich mowa jest tak wszędobyl-
ska, że już jej specyficzności nie zauważamy, traktujemy
ją jak coś naturalnego, tak jak oczywiste wydają się wie-
lu Polakom cuda
Jana Pawła II
, świętość
Matki Tere-
sy
, a także masowa bezdomność i społeczne wykluczenie.
Żyjemy w zaczarowanym, sekciarskim świecie wśród
katolickich elfów i wolnorynkowych wróżek. W tym dziw-
nym świecie samozwańczy obrońcy życia z obojętnością
wzruszają ramionami nad losem dzieci ze specjalnych
ośrodków, w obronie których głodował poseł Ruchu Pa-
likota,
Artur Bramora
. Natomiast prezydent
Bronisław
Komorowski
, także ponoć obrońca życia, nie widzi nic
zdrożnego w robieniu sobie rozrywki z mordowania zwierząt.
Twierdzi oficjalnie, że już w ogóle nie strzela z fuzji, ale
mija się z prawdą; wiemy nawet dokładnie gdzie strzela
– w lasach około 100 km na północ od Bydgoszczy.
Żyjemy w zafałszowanym, sztucznym, odrealnionym
świecie, stwarzamy fikcyjne problemy, a lekceważymy
rzeczywiste. Czego jeszcze trzeba, abyśmy się wreszcie
obudzili?
cjalistów od religii, reklamy lub polityki, trudno
o powrót do normalności. Ofiara nie rozpoznaje rze-
czywistości, ma także zaburzone życie emocjonalne.
Rodzajów problemów życiowych związanych z in-
tensywną indoktrynacją może być wiele. Ktoś może
żyć w głębokiej depresji, bo wierzy na przykład, że
Bóg go odrzuca z powodu masturbacji. Jakkolwiek
wydawałoby się to śmieszne, ma-
sturbację za poważny grzech uwa-
ża większość istniejących w Pol-
sce wyznań chrześcijańskich.
Na szczęście przeważająca część
wyznawców tych Kościołów to
najwyraźniej niedowiarkowie, bo
w innym przypadku mielibyśmy szpitale psychiatrycz-
ne i stryczki szczelnie wypełnione onanistami.
W kwestiach łóżkowych Polacy mają mózgi ura-
biane przez duchownych, w polityce natomiast nasze
umysły od ćwierćwiecza formują na zmianę lub rów-
nocześnie nacjonaliści i pseudoliberałowie. Ci pierw-
si podniecają się patriotyzmem w starym stylu, który
każe kochać tak zwaną ojczyznę, ale nienawidzić lub
gardzić większością jej mieszkańców. Przedkłada za-
tem byt istniejący głównie teoretycznie nad istoty ludz-
kie z krwi i kości. Zwolennicy drugiej szkoły politycz-
nej, pseudoliberalnej, mimo że są na ogół wierzący,
cenią bożka wolnego rynku, a szczególnie jego niewi-
dzialną rękę. Modlą się do niej, aby rozwiązała wszel-
kie problemy społeczne, takie jak bieda, brak tanich
mieszkań czy bezrobocie. Mimo że niewidzialna ręka
wolnego rynku pokazuje im bezustannie swój wi-
dzialny zgięty łokieć, to nie przestają jej czcić i skła-
dać ofiary. W tym ofiary z dzieci, niczym starożytni
Kartagińczycy.
Błogosławiony Jan Paweł II jest przedmiotem kultu. Atakowanie zmarłego
papieża to atakowanie Kościoła.
(ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski)
Gdyby każdy był taki jak biskup Piotr Jarecki, to Polska byłaby piękna,
szczęśliwa i trzeźwa! Mielibyśmy tu raj!
(ks. Henryk Korża,
Zespół Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski)
Fakt, że można kupić alkohol, nie znaczy, że musimy się nim upijać. Gdy
prawo pozwala na in vitro czy aborcję, to nie znaczy, że kogokolwiek się
do tego zmusza. Wiązanie Kościoła z państwem jest drogą donikąd. Ma-
my tak głosić Ewangelię, by człowieka do niej przekonać, a nie zmusić. Nie
powinno się na przykład zamykać połowy miasta, bo Kościół organizuje
procesję.
RZECZY POSPOLITE
Zaczarowani
(ks. Wojciech Lemański)
Trudno twierdzić, że zarodek jest osobą ludzką. W historii teologii i w hi-
storii filozofii osobą jest tylko jednostka ludzka zdolna do świadomego kie-
rowania swoim postępowaniem.
(prof. Jacek Hołówka, filozof)
Środowisko radiomaryjne zawłaszcza Kościół w Polsce, zamiast kościoła
miłości i tolerancji proponuje się nam kościół walki, a nawet wojny. So-
borowa zasada rozdziału państwa i religii jest dziś bez żadnych skrupu-
łów łamana.
(prof. Stanisław Luft,
emerytowany wykładowca Warszawskiego seminarium duchownego w li-
ście do abp. Józefa Michalika)
Mam już serdecznie dość tych rzekomych kompromisów z biskupami. Po-
cząwszy od krzyży w szkołach aż po drakońską ustawę antyaborcyjną. Zwo-
lennicy kompromisów i tak są traktowani przez biskupów jak śmiertelni wro-
gowie. Więc niech dadzą sobie spokój z kolejnymi kompromisami.
(Wojciech Maziarski, publicysta)
Wybrali: AC, SH
ADAM CIOCH
Nr 44 (661)
2–8 XI 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
występek grozi do 5 lat odsiadki).
Właściciele samochodów wycenili
straty na 2,7 tys. zł.
ofiarę za jedną osobę tak jak na
Msze św. Przy wypominkach jed-
norazowych składamy dowolną ofia-
rę niezależnie od liczby zmarłych”
– dopomina się od owieczek ple-
ban w Skawicy. A żeby zwyczaj „za-
lecek” w katolickim narodzie nie
zaginął, parafia pw. Chrystusa Kró-
la w Radomiu zachęca, by kartki
na wypominki wypisywać razem
z dziećmi, niech się uczą płatnych
czarów od małego.
PŁACIMY
ZA FANATYKÓW
JC
45 tys. euro zadośćuczynienia
i 16 tys. euro na pokrycie kosztów
procesu; łącznie 61 tys. euro, czyli
ponad 250 tys. zł – takie odszkodo-
wanie dostanie nastolatka z Lubli-
na, której odmówiono przed czte-
rema laty legalnej aborcji. Dziew-
czyna wygrała sprawę przeciwko Pol-
sce w Europejskim Trybunale Praw
Człowieka. Czternastolatce aborcji
odmawiali lekarze ze szpitali w Lu-
blinie i Warszawie. Miała do niej
prawo, bo ciąża była wynikiem gwał-
tu. Usunęła ją dopiero w miejsco-
wości oddalonej 500 kilometrów
od domu, po wskazaniu placówki
przez ówczesną minister zdrowia,
Ewę Kopacz
. W międzyczasie
dziewczynę tropili katoliccy akty-
wiści i kler. Pod wpływem nacisków
zamknięto ją w ośrodku opiekuń-
czym, a jeden ze szpitali poinformo-
wał media o przebiegu sprawy. Try-
bunał w Strasburgu uznał, że wszyst-
ko to było złamaniem konwencji
o ochronie praw człowieka – prze-
pisu o zakazie nieludzkiego i po-
niżającego traktowania, artykułu
gwarantującego prawo do wolno-
ści i bezpieczeństwa oraz artykułu
o poszanowaniu prywatności i ży-
cia rodzinnego.
2,5 promila alkoholu we krwi. Re-
demptorysta twierdzi, że to przez
ataki lewicowych, antyklerykalnych
mediów i polityków duchowni się
stresują i sięgają po kieliszek. Tak
właśnie miało być z bp. Jareckim
atakowanym przez lewicowo-libe-
ralny salon. „To, co się dzieje w Pol-
sce z Kościołem – myślicie, że to
nie stresuje duchownych? Cóż by
Polska była warta bez Kościoła, bez
tych duchownych” – mówił Rydzyk
na antenie Radia Maryja.
oglądany również przez dzieci, zdję-
cie rozszarpanego płodu. Admini-
stratorzy amerykańskiego serwisu
zagrozili, że całkowicie usuną Fron-
dę, jeśli jeszcze raz ośmieli się ona
epatować równie drastycznymi ma-
teriałami.
OD ZŁA WSZELKIEGO
26 października w Rudach k. Ra-
ciborza uroczyście do użytku odda-
no nowoczesną salę sportową (wraz
ze stołówką i świetlicą szkolną).
Obiektu nie omieszkano również po-
święcić. Zanim jednak proboszcz
rudzkiej parafii ks.
Rafał Wyleżoł
przystąpił do działania, głos zabrał
dyrektor placówki
Adrian Plura
,
który podkreślił, że w trakcie reali-
zacji inwestycji nie obyło się bez pro-
blemów. – Teraz, gdy salę poświęci-
my, na pewno nic złego się już tu nie
stanie i będzie ona dobrze służyć
mieszkańcom – zapowiedział w ka-
techetycznym stylu szef Zespołu
Szkół Ogólnokształcących w Rudach.
A jeśli jednak stałoby się coś złe-
go, to do kogo kierować pretensje?
Do proboszcza, dyrektora czy mo-
że do Boga, który z klerykalną szop-
ką poświęceniową zapewne nie
chciałby mieć nic wspólnego?
KA
ASz
AK
DUCH W SĄDZIE
CUD STATYSTYCZNY
Tomasz Terlikowski
wystoso-
wał apel o modły, bo do sądu po-
zwała go
Alicja Tysiąc
. Za znie-
sławiające komentarze. Na jego apel
odpowiedziała jedna z katolickich
aktywistek, która publicznie modli
się o „Ducha Świętego w sądzie”
na konto Terlikowskiego. A może
redaktorowi przydałby się raczej
Duch Święty przy pisaniu, aby był
nieco mniej napastliwy.
W związku z październikowym
liczeniem owieczek proboszcz para-
fii w Grucznie ks.
Franciszek Ka-
mecki
podaje przepis na „właści-
we” obliczanie frekwencji. Wpraw-
dzie na niedzielną mszę w tamtej-
szej parafii stawiło się 874 z 2300
parafian, czyli 36 proc., jednak we-
dług wyliczeń wielebnego frekwen-
cja wyniosła aż… 54 proc. A oto
sposób na dokonanie kościelnego
cudu statystycznego rozmnożenia:
„Z całej liczby parafian odejmuje
się 25 proc. na wsi, w mieście 20
proc., to są niemowlęta, małe dzie-
ci, chorzy, odległość, pogoda, oko-
liczność konieczna; pozostaje licz-
ba 1678 i to jest całość statystyczna,
z której 1 proc. to ponad 16 osób,
dzieląc przez 874 obecnych, otrzymu-
jemy około 54 proc.”. Jeśli kościel-
ne statystyki wszędzie są prowadzo-
ne w ten sposób, to nic dziwnego, że
Polska ciągle tak dobrze wypada w ka-
tolickich rankingach.
ASz
GROZA HALLOWEEN
MaK
„ZABIĆ” KSIĘDZA!
Katolicki dziennikarz
Wojciech
Cejrowski
domaga się ekskomuni-
ki dla księdza
Adama Bonieckiego
za to, że podał rękę
Adamowi Ner-
galowi Darskiemu
. Zdaniem Cej-
rowskiego taka poufałość to „publicz-
ne zgorszenie”. Cóż, zawsze podej-
rzewaliśmy, że nawet sam Jezus zo-
stałby ekskomunikowany z Kościoła
katolickiego za to, że rozmawiał z po-
dejrzanymi osobami w rodzaju cel-
ników i prostytutek.
KSIĘŻA ZALECAJĄ
Wypominki-zalecki – jednora-
zowe, oktawalne, nowennowe, rocz-
ne… Wymienienie przez księży
imienia i nazwiska zmarłych poma-
ga im podobno „jak najszybciej
osiągnąć bramy nieba”. Za to „przy-
śpiesznie” księża co roku pobiera-
ją od owieczek stosowny haracz,
skrupulatnie odnotowując, kto, ile
i za kogo dał. „Wypominki roczne
prosimy osobiście składać w biurze
parafialnym przez cały miesiąc li-
stopad – dołączając do nich ofia-
rę, o ile to możliwe, w wysoko-
ści 100 zł” (za jedną „duszę” –
AK
)
– zapowiada proboszcz parafii Nie-
pokalanego Serca Maryi w Gdyni.
„Wypominki listopadowe są na bia-
łych kartkach. Prosimy o czytelne
wypełnianie, a kartki można wrzu-
cać na tacę tylko w zaklejonej ko-
percie z godną ofiarą” – podaje
do wiadomości wielebny z parafii
pw. św. Michała w Wielgowie.
„Na wypominki roczne składamy
DP
TALIBAN
POWSTRZYMANY
Arcybiskup szczecińsko-kamień-
ski
Andrzej Dzięga
w specjalnym
liście do swoich wiernych przestrze-
ga przed świętem Halloween. Uwa-
ża, że jest ono „promocją satani-
zmu”, a jego korzenie sięgają „świę-
ta ku czci celtyckiego Boga śmier-
ci”. Podobne w treści ostrzeżenie
do owieczek wystosowała kuria war-
szawska. To dość zabawna argu-
mentacja, bo na przykład Boże Na-
rodzenie jest przecież świętem na-
wiązującym do kultu boga Mitry.
Czy Kościół przestanie je z tego po-
wodu świętować?
W Sejmie udało się odrzucić pro-
jekt nowelizacji ustawy antyabor-
cyjnej, który zmuszałby kobiety w cią-
ży do rodzenia zdeformowanych
i upośledzonych płodów. Pod naci-
skiem premiera większa część po-
słów PO, w tym konserwatyści, za-
głosowała przeciwko choremu pro-
jektowi Solidarnej Polski.
Donald
Tusk
przestraszył się ostracyzmu
myślących rodaków po pierwszym
głosowaniu w tej sprawie.
MaK
MaK
AK
CO PO BANDAŻACH?
BEZDUSZNE PTAKI
Dwa kawałki zakrwawionych
bandaży po
JPII
powędrowały
do kościołów trójmiejskich. To oczy-
wiście dar od kard.
Stanisława Dzi-
wisza
– dysponenta relikwii po JPII.
Czy po rozesłaniu setek kropli krwi
nagła zmiana asortymentu oznacza,
że wyczerpują się zapasy rekwizy-
tów wampirycznej pobożności?
W napięciu czekamy na dalszy roz-
wój wypadków.
Humanitarne skądinąd dokar-
mianie osiedlowych gołębi jest kon-
trowersyjne i nie od dziś wzbudza
emocje. „Gazeta Wyborcza” dono-
si, że na osiedlu LSM w Lublinie
do debaty włączyła się miejscowa
gazetka parafialna „Ku wspólno-
cie”. Zdaniem jednej z redaktorek
„gołąb nie ma duszy”, ma za to pa-
sożyty. A co z istotami, które zda-
niem Kościoła mają zarówno du-
szę, jak i pasożyty? Dokarmiać zi-
mą, gdy są głodne, czy nie?
MaK
NÓŻ W PLECY
MaK
WARSZTATY BISKUPA
Sprawa pijanej jazdy biskupa
Piotra Jareckiego
wywołała walkę
o wpływy w episkopacie. Nieocze-
kiwanie Katolicka Agencja Informa-
cyjna opublikowała nieautoryzowa-
ny wywiad z Jareckim, zrobiony
2 tygodnie przed wypadkiem. Biskup
krytykuje w nim ostro
Tadeusza Ry-
dzyka
, zarzucając mu nietrzymanie
się doktryny kościelnej i nadmierne
upolitycznienie. Obserwatorzy uwa-
żają, że ukazanie skompromitowa-
nego biskupa jako wroga Radia Ma-
ryja ma wzmocnić frakcję Rydzyko-
wą i jest atakiem na przełożonego
Jareckiego, arcybiskupa
Kazimie-
rza Nycza
.
Szymon Hołownia
, katolicki
apostoł w show-biznesie, oczami
wyobraźni widzi już biskupa alko-
holika
Jareckiego
jako działacza
ruchu trzeźwościowego, prowadzą-
cego warsztaty dla uzależnionych.
Wierny poddany Kościoła nie mo-
że sobie najwyraźniej wyobrazić
swojego pasterza w innej roli, jak
tylko przywódczej i duszpasterskiej.
A może niech Jarecki najpierw sam
wytrzeźwieje? A potem zobaczymy,
do czego będzie się nadawał. Mo-
że po prostu do prostowania przy-
drożnych latarni…
MUSIAŁA
ODREAGOWAĆ
MaK
Służące księży katolickich wio-
dą życie smutne, nudne i frustru-
jące. Nic dziwnego, że byle co po-
trafi wyprowadzić je z równowagi!
Zakonnica z Gdańska szła sobie
chodnikiem. Musiała minąć zapar-
kowany samochód. I jeszcze jeden.
Trzeci nawet! Mocno wkurzona,
złapała kluczyk i przykładnie pory-
sowała karoserię trzech aut. Wła-
ścicielka jednego z nich złapała ją
na gorącym uczynku i zawiadomi-
ła policję.
Magdalena Michalew-
ska
, rzecznik tamtejszej komendy,
poinformowała, że 64-letniej sio-
strzyczce postawiono zarzut znisz-
czenia mienia, ale ponieważ zgo-
dziła się skorzystać z prawa do do-
browolnego poddania karze, wyrok
będzie łaskawy (normalnie za taki
MaK
MaK
BLOKADA NA FEJSIE
PIJANY PRZEZ „FiM”?
Facebookowy profil katolickie-
go portalu Fronda.pl został czaso-
wo zablokowany za publikację bru-
talnych zdjęć. Najprawdziwsi kato-
licy z Frondy wrzucili na Facebook,
Ksiądz
Tadeusz Rydzyk
zacho-
wuje zasady korporacyjnej solidar-
ności i wie, dlaczego bp
Piotr Ja-
recki
kierował samochodem, mając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]