fakty i mity 2012 639 22, Fakty i mity 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SAMOBÓJSTWA KSIĘŻY
Â
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 22 (639) 7 CZERWCA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Prezydent USA Woodrow Wilson w 1918 roku ogłosił
deklarację poparcia dla odrodzenia się niepodległej
Rzeczypospolitej. I na tym zakończyła się życzliwość rzekomego
Największego Sojusznika. Potem było sprzedanie Polski
w Jałcie, sankcje w stanie wojennym, złodziejski offset,
śmierć 58 naszych żołnierzy w amerykańskich wojenkach
w Iraku i w Afganistanie, miliardy, które straciliśmy na zawale
rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Na osłodę co roku tysiące
Polaków nie zostaje uznanych za godnych zobaczenia USA.
Â
Str. 2, 11
ISSN 1509-460X
Nr 22 (639)
1–7 VI 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Sojusznicy
Polskie MSZ walczy w przeddzień Euro z przykrymi sugestia-
mi BBC, że „z Polski można wrócić w trumnie”. Przekonywa-
nie naszych władz o wzorowym stanie bezpieczeństwa w Pol-
sce jest oczywiście zrozumiałe i konieczne. Choć byłoby bar-
dziej przekonujące, gdyby nie ta dwójka spokojnych niemiec-
kich turystów rozstrzelana ostatnio w centrum Warszawy.
Przejęzyczenie o „polskich obozach śmierci”, które padło z ust
prezydenta Baracka Obamy, z pewnością nie ułatwi mu kam-
panii wyborczej. Ale głupia pomyłka ma swój głębszy wymiar
– to o kimś, na kim nam nie zależy, mówimy byle co i byle
jak. Więcej o stosunku władz USA do Polski można przeczy-
tać w komentarzu obok i w tekście na str. 11.
Z
najomy zapragnął odwiedzić rodzinę w USA. Stać go
Jesteśmy jedynym narodem w Unii Europejskiej, w sto-
sunku do którego USA stosują tak ostry reżim wizowy. Cze-
mu zawdzięczamy tę niełaskę? Czy Amerykanów obraził Pu-
łaski lub Kościuszko? Czyżbyśmy za mało dopłacali do ame-
rykańskich firm nad Wisłą, dawali im zbyt mało ulg? Prze-
cież wcale nie pyszczyliśmy o niedotrzymane przez janke-
sów umowy offsetowe za ich wadliwe F-16. A może jesz-
cze za mało polskich żołnierzy oddało życie w ich woj-
nach? Mało im tego, że włażąc w ich tłuste dupska (po-
dobnie zresztą jak w dupska watykańskiego kleru), jeste-
śmy pośmiewiskiem całego Wschodu i Zachodu i naraża-
my się na zamachy terrorystyczne?
Skąd bierze się przedziwna słabość polskich władz wszel-
kiej maści wobec Amerykanów? Może to skutek jakichś
odwiecznych lęków przed kolejną utratą niepodległości?
Szukanie oparcia w silniejszym? A może kompleksy? Wiel-
kie mocarstwo budzi respekt i strach…
No cóż, niestety,
polska racja stanu jest
mało mobilna. 22 la-
ta temu założyliśmy
sobie, że musimy
być wierni USA, bo
te wszystko i z każ-
dym mogą zrobić,
a ze stołu bogacza
i dla nas coś spad-
nie. Nic z tych bajań nie wy-
szło. A i świat się już zmienił. USA
to dziś tylko jeden ze światowych
graczy. Nasza siła i pozycja zależą
od relacji z wieloma pań-
stwami. Ponad-
to Amerykanie
patrzą na Polskę przez pry-
zmat tamtejszej Polonii – słabej, podzielonej i kruchtowej.
Nasi rodacy, choć liczni, nie liczą się na scenie politycznej,
a rekinów biznesu też wśród nich niewielu. Weźmy Chica-
go, w którym mieszka ponad milion polonusów. Ilu mają
radnych, członków stanowego i federalnego parlamentu?
ZERO. Tak samo liczna populacja Latynosów w Chicago ma
ich kilkunastu. Od lat na zjazdy Kongresu Polonii nie przy-
chodzi nikt z władz miasta i stanu. Na najgłupszą latyno-
ską imprezę przyjeżdża gubernator z całą świtą. Polacy
w USA mają wizerunek religijnych fanatyków, pijaków i aspo-
łecznych analfabetów (słabo mówią po angielsku). Jeste-
śmy znani z tego, że stawiamy kościoły i pomniki (JPII,
Lech Kaczyński, Katyń), ale nie potrafimy ufundować na uni-
wersytecie skromnej katedry studiów polskich. Czy pań-
stwo, z którego pochodzi taka społeczność, zasługuje na po-
ważne traktowanie? Co najwyżej na puste obietnice w cza-
sie kampanii wyborczych. Faktem jest, że Polacy w USA
(głównie sztandarowi katolicy) nagminnie przedłużają przy-
znany pobyt, pracują na czarno i oszukują w podatkach. To
jednak nie usprawiedliwia upokarzającej procedury wizo-
wej – selekcji, którą amerykańscy dyplomaci stosują w po-
lish camp każdego roku wobec tysięcy Polek i Polaków.
Nasze dumne rządy prawicowe i pseudolewicowe od 22
lat pozwalają, by jankesi traktowali nas jak podludzi i że-
braków. Odpowiedź może być tylko jedna – natychmiast
przywrócić wizy dla obywateli USA. Uderzy to w interesy
ich firm w Polsce. Powinniśmy też wywalić z naszych lot-
nisk amerykańskich urzędników imigracyjnych, którzy do-
konują selekcji wtórnej – decydują o tym, czy osoba z waż-
ną wizą wejdzie na pokład samolotu! Przy logicznej i twar-
dej postawie polskiego rządu władze USA w mig przepchną
przez Kongres stosowną ustawę. Odwagi! Jeśli sami nie
będziemy się szanować, to kto nas uszanuje? Na pewno
nie Amerykanie i Watykańczycy – dwie najbardziej aro-
gancki i chamskie nacje świata.
na bilet, a zaproszenie ma na piśmie. – W końcu raz
się żyje, jestem wolnym człowiekiem i odwiedzę piękny
kraj wolnych ludzi – pomyślał i zaczął działać. Tak, dzia-
łać, bo zanim zobaczy się Nowy Jork czy Dziki Zachód,
trzeba wiele, oj, wiele zachodu tu, w Polsce. Pierwszego
dnia łączył się ze słono płatną infolinią dla kandydatów
do wiz i wypełniał w internecie długaśną ankietę, podając
swoje operacyjne dane, których nie powstydziłby się ża-
den proboszcz w Katolandzie. Przez kolej-
ne dni kompletował zaświadczenia: z pra-
cy, z ZUS-u i z banku o stanie konta.
Do tego jeszcze zaproszenie z tłumacze-
niem, pokwitowanie wpłaty 150 dol.
na konto ambasady oraz
własne oświadcze-
nie, że posiada
żonę i dwoje
dzieci, więc ra-
czej wybierze
powrót do nich niż zry-
wanie azbestu z USda-
chów. A na koniec uniżo-
ną prośbę do Jego Eks-
celencji Ambasadora,
żeby wpuścił go
do światowej oa-
zy prawa, spra-
wiedliwości,
wolności i miło-
ści. Przytargał to
wszystko z krań-
ca Dolnego Ślą-
ska do centrum
Warszawy dzień
przed wyznaczoną następnego
dnia rano audiencją. Musiał więc wynająć pokój w hotelu
i żywić się przez dwa dni w okolicach Wiejskiej, czyli naj-
drożej w Polsce. Skoro świt wymoczył się w hotelowej
wannie, wbił w najlepszy garnitur i wypachnił, żeby nie ura-
zić amerykańskich nozdrzy polskim potem i naftaliną. Wresz-
cie podążył w stronę ambasady, po drodze kłaniając się ni-
sko prezydentowi Reaganowi wykutemu w spiżu przez
wdzięcznych Polaków. Stanął posłusznie w kolejce, a wpusz-
czony zaledwie po godzince przycupnął w środku na krze-
sełku, czekając na wyświetlenie się nadanego mu numer-
ka. Dwie godziny. Ale cóż to są dwie godziny, albo ta jed-
na godzinka wcześniej i cały miniony tydzień (urlopu!) głów-
kowania, załatwiania, wypełniania, dzwonienia, kompleto-
wania, jeżdżenia, skoro za chwilę ma być jednym z tych
szczęśliwców, którym Największy, Niezawodny Przyjaciel
Polski uchyli swoich podwoi i pozwoli na własne oczy po-
dziwiać najwspanialszą Demokrację Świata! Czekając tak
w ambasadzie, nie żałował ani minuty poświęconego cza-
su, ani jednej spalonej kalorii. Tym bardziej że przecież ocze-
kiwanie jest najpię… Jest! Jest jego numerek! Podchodzi
z szerokim uśmiechem do Pani Konsul. Ochoczo odpowia-
da na zadawane łamaną polszczyzną pytania, chce żeby wi-
działa, jak bardzo pragnie odwiedzić jej kraj. Przeprasza
uniżenie, że nie wszystko rozumie, bo Pani Konsul zmęczo-
na przechodzi na angielski. No, już chyba wszystko omó-
wione, zweryfikowane. Wszystko gra! I jeszcze tylko jed-
no, ostatnie pytanie: – Kto pana zaprosił? – Znajomi. – W an-
kiecie napisał pan, że rodzina, to kłamstwo! – A bo to da-
leka rodzina, bardzo dawno ich nie widzia… – Nie kwali-
fikuje się pan, następny... W tym momencie od tygodnia
zarezerwował sobie czas na ulgę i satysfakcję z poniesio-
nych trudów. W pewnym sensie ulgę poczuł. W ciągu trzech
chwil (niedowierzania, potem szoku, a na końcu ulgi) wy-
leczył się z Ameryki.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skar-
gę Fundacji Lux Veritatis na decyzję Krajowej Rady Radio-
fonii i Telewizji, która nie przyznała Telewizji Trwam miej-
sca na multipleksie. Rydzyk pozostanie zatem na razie bez
telewizji cyfrowej. „Jaskrawo widać, że sądy w Polsce nie są
niezawisłe!” – zagrzmiał na to biskup Dec. Jasne, niezawisłe
są wtedy, gdy wiszą u kurialnej klamki.
W Polsce kandydatów na sędziów Europejskiego Trybunału
Praw Człowieka wybiera komisja składająca się w całości
z urzędników rządowych. Potem ci sędziowie oceniają w Stras-
burgu, czy… polski rząd nie krzywdzi przypadkiem obywate-
li RP. I w tym jednym przypadku biskup Dec (patrz wyżej)
ma rację – sędziowie polscy nie są do końca niezależni.
Senat przyjął bez poprawek ustawę emerytalną podnoszącą
wiek uprawniający do tzw. emerytury 67. W izbie wyższej PO
ma zdecydowaną przewagę, a dostało jeszcze wsparcie od se-
natorów kojarzonych niegdyś z lewicą – Cimoszewicza, Gin-
towt-Dziewałtowskiego i Piniora. Cóż, aktualne oparcie (w PO)
zmienia stanowisko poparcia.
Jan Tomaszewski został zawieszony na miesiąc w prawach
członka klubu PiS za oświadczenie, że nie będzie kibicował
polskiej drużynie, bo jest w niej zbyt dużo cudzoziemców. Pa-
nie Janie, czcicielu czystej polskości, nie ma czego żałować!
Wszak w Twoim klubie są posłowie i posłanki o nazwiskach
takich jak Hofman, Abramowicz, Sellin i Schreiber. A byli
jeszcze Wassermann z Dornem! A czy Jarosław nie kojarzy
się z ruskim – tfu! – Wschodem?
Po „nawiedzeniu” przez JPII w 1987 roku największa w Pol-
sce, łódzka tkalnia Uniontex rychło zbankrutowała. Jej budyn-
ki popadły w ruinę, a wielkie zdjęcie z papieskiej wizyty cią-
gle było niszczone. Miasto pragnęło zamienić hale fabryczne
na muzeum JPII. Na to niebiosa zesłały ogień – w ostatnich
dniach dach budynku spłonął, dopełniając dzieła zniszczenia.
Zdumiewające mogą być skutki jednego papieskiego błogo-
sławieństwa!
Janusz Palikot został ukarany przez sejmową komisję etyki
za stwierdzenie, że Leszek Miller z powodu wysłania wojsk
do Afganistanu i Iraku „ma krew na rękach”. Poseł Palikot
słynie z ciętego języka, ale żeby karać go akurat za mówienie
oczywistej prawdy?
„Redaktor Terlikowski chyba naprawdę nie zdaje sobie spra-
wy z tego, że Kościół, w którym on jest aktywistą, jest dla
wielu ludzi bardziej odrażający niż piekło” – zauważyła prof.
Magdalena Środa. My powiemy więcej – niebo, nawet siód-
me, w którym wieczność trzeba by spędzić w towarzystwie Ter-
likowskiego, niechybnie okaże się piekłem.
Najprawdopodobniej na czerwcowym katolickim Światowym
Spotkaniu Rodzin Kościół ogłosi 6-miesięczny okres przygoto-
wania do małżeństwa. Ma to zastąpić obecny czas 3 miesięcy
i sprawić, że małżeństwa będą zawierane w bardziej przemyśla-
ny sposób, wobec plagi żądania kościelnych unieważnień. Oba-
wiamy się, że skończy się na tym, że młode panie – zamiast
w ciąży – będą przychodziły do ślubu z pociechami na ręku.
W „Gościu Niedzielnym” znalazła się informacja, że w ko-
ścielnym centrum cudów w Fatimie pali się woskowe figurki
wyobrażające… chore narządy. Ma to wywołać cuda uzdro-
wień. „Zabobon?” – wyprzedzająco pyta kościelna gazeta. „Ra-
czej ochrzczony pogański zwyczaj” – uspokajająco odpowiada
sam sobie „Gość”. Zatem wszystko może się okazać dobre,
byle robiono to pod skrzydłami Kościoła.
Arabia Saudyjska wydaje miliony dolarów na resocjalizację
dawnych dżihadystów, fanatycznych bojowników islamskich.
Uczy ich zawodu, dopłaca do aut i mebli, a nawet pomaga
szukać żony. Miliony dolarów wart byłby każdy, kto znalazł-
by żonę lub męża dla Jarosława Kaczyńskiego, jeśli tylko po-
mogłoby to zakończyć smoleński dżihad i parcie na IV RP.
Hiszpańscy socjaliści, obecnie pozostający w opozycji, doma-
gają się wprowadzenia podatku od kościelnych nieruchomo-
ści. Rządząca prawica natychmiast i nie bez racji zarzuciła so-
cjalistom hipokryzję, bo przez 8 lat swoich rządów nie zająk-
nęli się na ten temat. Biskupi oświadczyli, że w przypadku
wprowadzenia podatku ograniczą działalność Caritasu. I daj
(również Polsce!) Boże! Wtedy pomoc dla ubogich, przejęta
przez państwo, będzie wreszcie mniej kosztowna.
JONASZ
Nr 22 (639)
1–7 VI 2012 r.
GORĄCE TEMATY
3
Wiosna pedofilów
Wiosna pedofilów
Po krótkim zastoju
uzupełniamy listę księży
uwikłanych w pedofilię
o nowe pozycje.
W tym o oficjalnego…
duszpasterza młodzieży.
~
wielokrotnie goszczącego
na naszych łamach ks.
Wojciecha R.
,
byłego proboszcza parafii św. Woj-
ciecha w Kołobrzegu, oskarżonego
o molestowanie dwóch chłopców.
Tym razem nic więcej o nim nie na-
piszemy, ponieważ dwukrotnie sygna-
lizowaliśmy datę (zapowiedzianą
przez sąd) zakończenia tajnego pro-
cesu i każdorazowo obronie udało
się wywieść w pole oczekujących
na korytarzu żurnalistów, zgłaszając
kolejne wnioski dowodowe;
~
ks. kpt.
Jacka S.
, kapelana
wojskowego z Legionowa areszto-
wanego w połowie stycznia 2012 r.
za seks z 14-latką oraz późniejsze
nakłonienie jej do aborcji. Akt
oskarżenia jest już gotowy.
~~~
Opisując pedofilów w sutannach,
zdarza się, niestety, że gubimy ich
z oczu po wyciszeniu skandali. A co
robią z nimi szefowie?
Ksiądz
Henryk A.
był od niespeł-
na roku proboszczem swojej pierw-
szej parafii Wniebowzięcia NMP
w Różance (diecezja świdnicka), gdy
z dniem 1 kwietnia 2009 r. biskup or-
dynariusz
Ignacy Dec
odwołał go ze
stanowiska i skierował na urlop zdro-
wotny. Faktycznym powodem było
dziecko poczęte przez 15-letnią
Zacznijmy od najświeższego przy-
padku... 18 maja Prokuratura Rejo-
nowa w Malborku postawiła zarzu-
ty 40-letniemu ks.
Dariuszowi S.
,
wikariuszowi parafii św. Mateusza
Apostoła w Nowym Stawie (woj.
pomorskie, diecezja ełcka). Jest on
podejrzany o popełnienie przestęp-
stwa z art. 200 par. 1 kk. (
„Kto ob-
cuje płciowo z małoletnim poniżej
lat 15 lub dopuszcza się wobec ta-
kiej osoby innej czynności seksual-
nej lub doprowadza ją do poddania
się takim czynnościom albo do ich
wykonania, podlega karze pozbawie-
nia wolności od lat 2 do 12”
). W je-
go przypadku „inna czynność” ozna-
cza onanizowanie niespełna 14-let-
niego chłopca.
Ksiądz Dariusz to człowiek za-
mknięty w sobie, wyciszony, każdą
wolną chwilę spędzał nad książka-
mi, a urlopy – w podróżach po świe-
cie. Zdolny kaznodzieja i stały współ-
pracownik „Ekspresu Homiletycz-
nego”, gdzie publikował „gotowce”
kazań dla leniwych kolegów po fa-
chu. W okresie 12 lat kapłaństwa
pracował na posadzie wikariusza ko-
lejno: w Sztumie, Kwidzynie i Pa-
słęku (wszędzie był
dekanalnym
duszpasterzem młodzieży!
), a od
Ksiądz kanonik Sławomir S. (w czarnym uniformie) już „urlopuje” w areszcie
Śledztwo „w sprawie” molesto-
wania wszczęto pod koniec lutego
z zawiadomienia matki pokrzywdzo-
nego. Kobietę zaniepokoił fakt, że
bardzo dotychczas pogodny i towa-
rzyski dzieciak zaczął nagle unikać
ludzi i popłakiwać po kątach. Skło-
niła go do zwierzeń. Nie wiemy do-
kładnie, co usłyszała, ale znamy
szczegół o świątobliwej ręce w majt-
kach, który wstrząsnął kobietą do te-
go stopnia, że napisała skargę do or-
dynariusza elbląskiego bp.
Jana
Styrny
, a gdy ten nie zareagował,
pobiegła do prokuratury.
pod Suwałki, po którym mój syn
oświadczył, że już nie będzie służył
do mszy. Nie dopytywałam wówczas
o przyczynę. Dopiero teraz wspo-
mniał, że ksiądz niby tak w zaba-
wie obmacywał podopiecznych
– mówi matka byłego ministranta
w Nowym Stawie.
– Już z poprzednich parafii cią-
gnęły się za nim opinie, że „lubi
chłopców”, zwłaszcza tych młod-
szych, a do ekscesów miało jakoby
dochodzić również na pielgrzym-
kach. Było to bardzo niepokojące
i nie pojmuję, dlaczego biskup dał
mu etat katechety w naszej szkole
– podkreśla nauczycielka z nowo-
stawskiej podstawówki.
Po wybuchu afery ordynariusz
zawiesił podwładnego w czynno-
ściach i skierował na urlop. Tym ra-
zem zdrowotny...
~~~
Co najmniej trzymiesięczny (z wy-
raźnie już rysującą się opcją na prze-
dłużenie) „urlop” spędza w areszcie
ksiądz kanonik
Sławomir S.
(48 l.),
proboszcz parafii św. Maksymiliana
Marii Kolbego w Sz. (diecezja łowic-
ka), który trafił za kratki 4 kwietnia
na mocy postanowienia Sądu Rejo-
nowego w Rawie Mazowieckiej. Pro-
kuratura zarzuca mu kontakty sek-
sualne z trzema „małoletnimi poni-
żej lat 15” (por. „Wielka noc pedo-
fila” – „FiM” 15/2012).
Dowody są na tyle mocne, że Sąd
Okręgowy w Łodzi oddalił zażalenie
na areszt złożone przez obrońcę ka-
nonika, podkreślając w uzasadnieniu
zagrożenie wysoką karą i realne
prawdopodobieństwo matactwa.
Adwokat załączył do wniosku pe-
tycję z setkami podpisów parafian
domagających się natychmiastowe-
go uwolnienia „ukochanego duszpa-
sterza”, który żadną miarą nie mógł
dopuścić się tak ohydnych prze-
stępstw, skoro jest „dobrym gospo-
darzem” oraz „wybudował kościół”.
– Po wszystkich wsiach wcho-
dzących w skład parafii chodziły
od domu do domu bojówki z kół-
ka różańcowego. Strach było nie
podpisać – tłumaczy sadownik z J.
Strach towarzyszy też na każdym
kroku 19-letniemu już dzisiaj mło-
dzieńcowi, który jako pierwszy zde-
cydował się zgłosić przestępstwo,
oraz jego rodzinie. Obelgi, zapo-
wiedź zemsty, obietnice „kary bo-
skiej” w postaci spalenia gospodar-
stwa, pomówienia, prowokacje...
– Szkoda, że na tym etapie lu-
dzie nie mogą poznać treści na-
granej przez poszkodowanego
rozmowy z proboszczem. Prawda
jasno z niej wynika, bo ksiądz sam
przyznał się do winy i jeszcze mu
groził, jeśli nie dochowa tajem-
nicy – podkreśla osoba zbliżona
do śledztwa.
Kuria w Łowiczu zapewnia,
że „decyzje organów państwo-
wych” będą dla niej wiążące, ale
na razie obowiązuje domniema-
nie niewinności, więc „bardzo
współczujemy księdzu Sławkowi
i modlimy się za niego” – pocie-
sza konfratra rzecznik prasowy
ks.
Piotr Karpiński
.
~~~
Prokuratura Rejonowa w Kę-
trzynie wciąż jeszcze prowadzi śledz-
two „w sprawie” podejrzeń dotyczą-
cych molestowania seksualnego je-
denastu dziewczynek przez ks.
Ja-
rosławaM.
, proboszcza parafii Mat-
ki Boskiej Królowej Polski w Garb-
nie (diecezja warmińsko-mazurska).
Postępowanie wszczęto 30 kwiet-
nia (por. „Garderobiany” – „FiM”
20/2012), ale sąd nie zdążył prze-
słuchać wszystkich domniemanych
ofiar, więc na ostateczne decyzje
trzeba zaczekać.
– Bardzo proszę powściągnijcie
zainteresowanie, bo to nie służy
śledztwu – napomina nas
Jarosław
Duczmalewski
, szef prokuratury
w Kętrzynie.
(Nie)szczęśliwy tatuś ks. Henryk A.
uczennicę z Wałbrzycha, którą ple-
ban (będąc jeszcze wikarym parafii
św. Jerzego i Matki Bożej Różańco-
wej w Wałbrzychu) przygotowywał
do bierzmowania, zaś w chwilach wol-
nych od religijnych ceregieli brał
do łóżka. Po narodzinach wyparł się
ojcostwa i nie chciał płacić alimen-
tów, ale zlecone przez sąd badania
DNA ujawniły nagą prawdę, więc
trzeba było uciekać (szczęśliwym dlań
trafem „bierzmowana” nie złożyła za-
wiadomienia o przestępstwie). Już
we wrześniu trafił do parafii Deszcz-
no w sąsiedniej diecezji zielonogór-
sko-gorzowskiej. „Życzymy księdzu
Henrykowi Bożego błogosławieństwa
i ludzkiej życzliwości na czas pobytu
w naszej parafii” – ogłosił z ambony
proboszcz ksiądz
Janusz Drgas
.
(Nie)szczęśliwy tatuś ksiądz jest obec-
nie rezydentem parafii w powiato-
wym mieście K. oraz… katechizuje
i przygotowuje do bierzmowania mło-
dzież z tamtejszego Zespołu Szkół
Ponadgimnazjalnych.
ANNA TARCZYŃSKA
Podejrzany ks. Dariusz S. zniknął z Nowego Stawu
sierpnia 2009 r. w Nowym Stawie,
gdzie do jego obowiązków należa-
ła opieka nad lektorami oraz mini-
strantami. Dodatkowo nauczał re-
ligii w tamtejszej Szkole Podstawo-
wej nr 2 im. Wincentego Pola. Uży-
wamy czasu przeszłego, bo wieleb-
ny już zniknął z miasteczka. Bez żad-
nego oficjalnego usprawiedliwienia
ogłoszonego wiernym i szkolnej dzia-
twie przez księdza proboszcza
Je-
rzego Pawelczyka
(powiatowy ka-
pelan strażaków), który każde inne
wydarzenie personalne skrupulatnie
odnotowuje w kronice parafialnej
oraz coniedzielnych ogłoszeniach
duszpasterskich.
– Nie wiem, co się z nim dzie-
je. Wyjechał i nie udzielam na ten
temat żadnych informacji – ucina
rozmowę pleban.
Zgodnie z obowiązującą proce-
durą postępowania karnego chłop-
ca przesłuchał sąd w obecności bie-
głego psychologa. Ekspert orzekł,
że jego opowieść jest absolutnie wia-
rygodna. To przesądziło o nadaniu
sprawie statusu „przeciwko osobie”
i postawieniu księdzu zarzutów.
– Do zdarzenia doszło tylko raz,
w stosunku do jednego małoletnie-
go. Nie mamy żadnych informacji
o większej liczbie tego typu sytuacji
– zastrzega
Piotr Wojciechowski
,
zastępca szefa malborskiej prokura-
tury. Innymi słowy: wikary uległ chwi-
lowej pokusie. A może zachowywał
wcześniej dalej idącą ostrożność?
– Ksiądz Darek był bardzo mi-
ły i przyjazny, ale jakiś dziwny.
W wakacje 2010 roku zorganizował
ministrantom kilkudniowy wyjazd
~~~
Gwoli ścisłości dodajmy, że na fi-
niszu znajdują się sprawy:
~
ks. dr.
Bogusława P.
zPu-
ław (archidiecezja lubelska), który
wkrótce stanie przed Sądem Rejo-
nowym w Krasnymstawie oskarżony
o molestowanie w Niemczech 11-let-
niego ministranta;
Nr 22 (639)
1–7 VI 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Wdówki futbolowe
Prowincjałki
62-letnia
Małgorzata L.
przez ca-
łe życie pracowała jako nauczy-
cielka i zarabiała grosze. Postanowiła, że na emeryturze nie będzie uda-
wać życia. Jako „profesor nauk matematycznych” albo „pracownik ame-
rykańskiej agencji kosmicznej NASA” wyłudzała od ludzi pieniądze na in-
westycje, które miały pomnażać ich majątek. Przez 3 lata uzbierała w ten
sposób 2 miliony złotych, które przehulała.
ŻYĆ, NIE UMIERAĆ
Przed Euro są do kupienia koszul-
ki z hasłem: „Mam piłkę w dupie”.
Jest na nich ludzik z wystającym
i baaardzo okrągłym tyłkiem.
A pisarka
Karolina Macios
za-
łożyła internetowy klub „Wdówek
Futbolowych”. Dla wszystkich ko-
biet, które mają piłkę tam, gdzie
ludzik z koszulki, za to ich mężo-
wie czy partnerzy – nie! Takie kół-
ko wzajemnego wsparcia, kiedy już
się zacznie. Macios napisała też
książkę pod tym samym tytułem. Ak-
cja rozgrywa się teraz. W dniach
przed Euro. I jeszcze w czasie, kie-
dy Euro już jest. Bohaterka, nieja-
ka
Marta
, ma męża kibica, 8-letnie-
go syna i jest w 7 miesiącu ciąży. Jest
gorąco, siedzą w mieszkaniu klitce,
a za oknem tłum kibiców, którzy
krzyczą, piją i puszczają pawie. Bo-
haterka obija się brzuchem o mał-
żonka, który większość czasu spędza
przed telewizorem. I jest coraz bar-
dziej wkur... To wszystko spra-
wia, że przecina kable od telewi-
zora i chce się rozwodzić. W prze-
rwach między meczami małżon-
kowie chodzą do szkoły rodze-
nia (wprawdzie jeden poród już
odbębniony, ale bez tej szkoły,
więc Marta łudzi się, że jak pod-
uczą, to będzie mniej bolało).
Tam bohaterka spotyka inne
piłkarskie wdówki i ich mężów
kibiców.
„I kiedy my wypisy-
wałyśmy na tablicy wszystko,
co kojarzy nam się z rodze-
niem dziecka, oni zebrali się
w kącie sali i z ożywieniem wymie-
niali uwagi na temat kadry polskiej.
Jedna z dziewczyn z terminem na po-
łowę czerwca modliła się o ciążę prze-
noszoną: »Niby jak mam rodzić
w trakcie Euro?!«”.
Takie piłkowe mistrzostwa mo-
gą być wybawieniem dla podupada-
jącego związku! – twierdzą, na od-
wyrtkę, psycholodzy. Chodzi o wspól-
ną radość z sukcesów ulubionej dru-
żyny. Ewentualnie – częstszy wariant
w polskich domach – o wspólne opła-
kiwanie klęski na murawie. Ale to
opcja dla kibicki (rzadkość) lub mi-
strzyni w udawaniu.
A co oni w TYM, piłce znaczy,
widzą? –głowi się autorka książki ijej
babskie bohaterki. Specjaliści odmó-
zgów (nie tylko męskich) wiedzą co.
Przez tysiące lat mężczyźni po-
lowali, a kobiety obrabiały jedzenie
i zajmowały się
dziećmi – opowiada
Barbara Pe-
ase
, psycholożka, autorka książki
„Dlaczego mężczyźni nie mają poję-
cia, a kobiety zawsze chcą mieć wię-
cej butów”. Od XVII w. rolnictwo
rozwinęło się na tyle, że nasi myśli-
wi zyskali więcej wolnego czasu. Za-
częli więc wymyślać sobie gry i za-
bawy, w tym również futbol. I takie
uczestnictwo w meczu, nawet przed
telewizorem, stanowi namiastkę po-
lowania – w grupie innych ścigają-
cych „zwierza” samców. Odwieczny
rytuał wyruszania na łowy zmienili
w rytuał wspólnego kopania piłki lub
oglądania, jak inni kopią.
Przy okazji – jak udowodniono
– oglądanie meczu wpływa na mę-
ski układ hormonalny, co częściowo
wyjaśnia, dlaczego kibicowanie sta-
je się dla niektórych nałogiem. Wie-
lu psychologów twierdzi również, że
to swoista forma terapii.
Mężczyzna – któremu
z zasady nie wolno
okazywać uczuć – może
sobie do woli wrzeszczeć
i płakać, a drugi samiec nie
potępi, bo robi to samo.
„Mąż mnie zdradza. Nie
dość, że na moich oczach,
na naszej kanapie, to jeszcze
z kilkunastoma spoconymi fa-
cetami!”
– lamentuje boha-
terka książki, pocieszając
siebie i inne nieszczęśni-
ce: Euro, Euro i…
po Euro.
JUSTYNA CIEŚLAK
Naga jak Pan Bóg stworzył 63-let-
nia Niemka opalała się w niedzie-
lę na plaży w Świnoujściu. Wzbudziło to taką sensację, że w krótkim cza-
sie słońce przesłoniło jej kilkudziesięciu gapiów. Interweniowała policja.
Nie po to, żeby gapiów rozpędzić, ale by cudzoziemkę zmobilizować do wło-
żenia szlafroka.
GORSZYCIELKA
W Otocznej
Gil
od lat kłóci się
z
Ossolińskimi
. Albo Ossolińscy
z Gilem – tego już nikt tu nie pamięta. Stanisław Gil ma 80 lat. Sędziwy
wiek nie przeszkadza mu jednak w wymyślaniu sposobów na to, jak
uprzykrzyć sąsiadom życie. Ostatnio oblewa ich ropą.
KARGUL I PAWLAK
Sześciu 300-kilogramowych jałó-
wek poszukuje policja z nakiel-
skiego posterunku. Krowy zniknęły z obory w Chwałszycach nad ranem.
Choć kolegom z Nekli pomagają śledczy z Wrześni, krów jak nie było, tak
nie ma. Mieszkańcy wsi swoje wiedzą – twierdzą, że dorodne jałówki tra-
fiły na komunijne stoły.
KROWY KOMUNIJNE
Wiesław S.
, doświadczony my-
śliwy, dostał zgodę na odstrzele-
nie łani. Usadowił się na ambonie i czekał. A kiedy w krzakach zauważył
zwierzę, strzelił. Prosto w serce dorodnego jelenia. Sądowi tłumaczył, że
zapomniał na polowanie okularów. Za pomyłkę zapłaci 6 tys. zł.
Opracowała WZ
ŚLEPY TRAF
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Posłowie Ruchu Palikota nie uczestniczą już, jak to bywało na przykład
za czasów SLD, w uroczystościach kościelnych, nie zapraszają na święce-
nie biur poselskich, nie całują pierścieni. To musi szokować rozpasany kler.
(poseł Robert Biedroń, RP)
K
ażda instytucja ma swoją piętę achillesową.
Nakaz demonstrowania radości Euro zaczyna przybierać formę karykatu-
ralną. Na każdym niezadrukowanym dotąd skrawku etykiety, opakowania
albo plastikowej butelki obowiązkowo musi się znaleźć dowód niebywałe-
go entuzjazmu, z jakim podchodzimy do mistrzostw kontynentu w piłce
kopanej.
(Kamil Durczok, dziennikarz)
Kto należał do PRON?! Kto jadł obiadki z I sekretarzem partii?! Kto
sprzedawał mecze?! Kto krzyczał do „Solidarności”: „Do roboty, darmo-
zjady!”?! Dzisiaj się przykleił do prawicy, do PiS i sieje zamęt. Przykleiło
się gówno do okrętu i krzyczy: „Płyniemy!”.
(Grzegorz Lato, prezes PZPN, o pośle Janie Tomaszewskim)
Skoro państwo czuje się zbyt biedne, aby zadbać o emerytury matek, któ-
re porzuciły pracę, aby zajmować się swoimi chorymi dziećmi, to dlacze-
go miałoby opłacać składki za misjonarzy i zakonników?
(Agata Nowakowska, publicystka)
Niestety, polski papież nie udał się nam, podobnie jak nie udały się nasze
powstania, organizacja lotu do Smoleńska czy służba zdrowia.
(Piotr Szumlewicz, publicysta, redaktor książki „Ojciec nieświęty”)
Nie można mówić, że Kościół katolicki to coś zupełnie innego niż Pan
Bóg? Chrystus założył Kościół, a Chrystus się nie myli (…). Skoro papież
Benedykt XVI usunął z Kodeksu wszelkie zapisy ułatwiające procedurę
odejścia z Kościoła, to najwyraźniej nie są one potrzebne.
(Tomasz Terlikowski, dziennikarz katolicki)
Poseł Palikot, występując z Kościoła, zamachnął się na własną duszę.
(ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”)
Wybrał AC
Agresywny, nienawistny stosunek do homoseksu-
alności jest zresztą nie tylko PiS-owską piętą achille-
sową, to polska haniebna specjalność w wymiarze mię-
dzynarodowym. Ostatnio było w Parlamencie Euro-
pejskim głosowanie przeciwko rozmaitym przejawom
homofobii w Unii i w naszym sąsiedztwie. Ogromna
większość (4 na 5) europosłów, nie tylko z lewa, gło-
sowała za rezolucją potę-
piającą przemoc i przeja-
wy dyskryminacji. Ale by-
ły wyjątki. Jak myślicie,
gdzie było najmniej gło-
sów „za”? Na 27 krajów
w UE najmniejszy odse-
tek głosów wymierzonych w homofobię był wśród
Polaków. Wypadliśmy statystycznie gorzej niż Litwa
mająca opinię skrajnie homofobicznej. Natomiast w ta-
kim kraju jak Rumunia, ostatnim w Europie, gdzie
karano za homoseksualność (jeszcze kilka lat temu),
tylko jeden deputowany na 25 nie chciał potępić ho-
mofobii. Wśród Polaków było takich 29, a zaledwie 12
poparło rezolucję.
Zapewne ciekawi Państwa, kim są ci europosło-
wie. Obok rozmaitych zwyczajowych homofobów – róż-
nych
Legutków
,
Kurskich
i
Bielanów
– znajdziecie
nobliwego profesora
Jerzego Buzka
, byłego szefa
Parlamentu Europejskiego. Natomiast deputowana
Ró-
ża grafini von Thun und Hohenstein
(też z PO,
jak i Buzek), która ma zwykle usta pełne proeuropej-
skich frazesów, nie była łaskawa zająć żadnego sta-
nowiska przy głosowaniu. Taki trudny był wybór?
ADAM CIOCH
Piętą achillesową polskiego Sejmu jest poseł
Pięta. Stanisław Pięta.
Kiedy PO chce kogoś obrzucić błotem, to za rurę
z obelżywościami robią usta profesora
Stefana Niesio-
łowskiego
, a jeśli PiS chce na kogoś napluć, a osobliwie
na gejów i lesbijki, to za dyżurną plujkę robi pan Stani-
sław. Jest mniej bystry
odNiesiołowskiego, ale zato
brutalniejszy. Cóż, praca
w Sejmie to w ogóle bywa
brudna robota, ale niektó-
rzy dali się wynająć do ról
wyjątkowo popapranych.
Stanisław Pięta, choć dyżuruje przy nieczystościach,
także ma swoje marzenia. Kiedyś jego przyjaciele z„Ga-
zety Polskiej” zdradzili, że marzy mu się uprawianie po-
lityki za pomocą pistoletu. Nie wiadomo, czy chodzi
o strzelanie do wiwatu, czy w tył głowy, ale wiadomo,
że nie brzydził się poprzeć tzw. Marszu Niepodległości,
w którym tłumnie maszerują łysi chłopcy niestroniący
od przemocy. W sumie każdy ma takich sojuszników,
na jakich zasługuje. Łysole mają Piętę, a Pięta łysoli.
Tym ostatnim z pewnością podobał się niedawny
występ katolickiego posła Pięty, w którym po raz kolej-
ny już w swej karierze zestawił ludzi homoseksualnych
z zoofilami i nekrofilami. Klub nagrodził go za te pro-
stackie porównania brawami. Przecież po to wysłano go
na mównicę, żeby zalał ją zwyczajowymi przy takich oka-
zjach nieczystościami. Wiadomo było, co Pięta może
powiedzieć, i to właśnie zrobił – nie ma w tym żadne-
go przypadkowego wyskoku ani przypadku.
RZECZY POSPOLITE
Pięta sejmowa
Nr 22 (639)
1–7 VI 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
wymagamy tego ani nie domagamy
się zaproszenia, bo jesteśmy wystar-
czająco zmęczeni tego dnia)” –stwier-
dza z żalem.
NIE ZAWETOWALI
ŚWIĘTY DZIEŃ
DZIECKA
Mimo protestów i gwałtowne-
go sprzeciwu środowisk pisowskich
(„gejowski faszyzm” posła
Stani-
sława Pięty
) ustawa przeciwko mo-
wie nienawiści (Ruchu Palikota
i SLD) oraz ustawa o złagodzeniu
paragrafu o obrazie uczuć religij-
nych (SLD) przeszły bez problemu
do dalszych prac w komisjach par-
lamentarnych.
Pierwszy czerwca nacałym świe-
cie obchodzony jest jako Między-
narodowy Dzień Dziecka. To stric-
te świeckie święto w Polsce nie-
które dyrekcje szkół postanowiły
ukraść dzieciakom, zamieniając je
w Parafialny Dzień Dziecka i wy-
korzystując do kościelnej indoktry-
nacji. I tak w piątek, 1 czerwca,
uczniowie zpublicznej Szkoły Pod-
stawowej wDulsku oraz Niepublicz-
nej Szkoły Podstawowej w Sokoło-
wie wraz znauczycielami –poobej-
rzeniu pokazów umiejętności stra-
żaków ipolicjantów naboisku szkol-
nym – mają się stawić na wspólne
świętowanie Dnia Dziecka, zorga-
nizowane w parafii pw. Wniebo-
wzięcia NMP w Dulsku. Przy ko-
ściele wspólnie z proboszczem za-
planowano dla nich „nadzwyczaj-
ną atrakcję” w postaci tzw. mara-
tonu biblijnego, czyli głośne czyta-
nie Ewangelii. Jako pierwszy wczy-
taniu Biblii wystartuje wójt gminy
Radomin, następnie sztafetę przej-
mą nauczyciele, a po nich mają
występować uczniowie. Szkolne ob-
chody Dnia Dziecka zakończy pa-
rafialne ognisko i pieczenie kieł-
basek, które – w związku z katolic-
kim postem obowiązującym w pią-
tek – będą konsumowane za spe-
cjalną dyspensą proboszcza!
AK
AK
i wśród Polonii. Spłoszeni biskupi
szykują ponoć dla Natanka kolej-
ną karę – oficjalną ekskomunikę.
MaK
z wiary”. Czy jednak stara nadwi-
ślańska tradycja zrzucania odpowie-
dzialności na Pana Boga może być
„pośmiewiskiem z wiary”?
MaK
ROZWÓD
Z KOŚCIOŁEM
Norweski parlament wprowa-
dził nowe zapisy dokonstytucji, któ-
re zakończyły prawie500-letni zwią-
zek państwa z Kościołem luterań-
skim. Kościół ten przestał być wy-
znaniem oficjalnym, apaństwo jest
całkowicie świeckie. Zlikwidowane
zostało m.in. ministerstwo ds. reli-
gii. Zmiany popierają wszystkie par-
tie znajdujące się wnorweskim par-
lamencie. Jednocześnie poinformo-
wano, że w Norwegii rośnie liczba
katolików. Po raz pierwszy od cza-
sów reformacji przekroczyła 100
tys. osób, czyli 2 proc. ogółu spo-
łeczeństwa. Co trzeci tamtejszy ka-
tolik ma polskie obywatelstwo, ale
wśród katolików z norweskim oby-
watelstwem większość to także po-
tomkowie Polaków.
ASz, MaK
TAKI INSPEKTOR!
KOŚCIÓŁ
NA STADIONY
MaK
Jeszcze tak niedawno księża ka-
toliccy podśmiewywali się ze świad-
ków Jehowy, że imają się tanich
chwytów marketingowych i organi-
zują wielkie zgromadzenia na sta-
dionach. Tymczasem zokazji40-le-
cia powstania diecezji koszalińsko-
-kołobrzeskiej zorganizowano zgro-
madzenie kilkunastu tysięcy osób
na stadionie właśnie. Rozumiemy,
że w zlaicyzowanym regionie kato-
licy powinni mieć świadomość, iż
jest ich jeszcze wciąż niemało. Choć-
by tylko od święta.
DEMONY OBUDZONE
Na 2 tygodnie przed premierą
wycofano zdystrybucji kinowej film
„Gdy budzą się demony”. Reżyse-
rem obrazu poświęconego założy-
cielowi Opus Dei jest
Rolland Jof-
fe
, twórca słynnych „Pól śmierci”
i „Misji”. Przyczyn rezygnacji dys-
trybutora – Monolith Films – nie
są znane. Ale coś nam się wydaje,
że ktoś się przestraszył kościelnych
demonów już obudzonych iodwie-
ków wiszących nad Polską.
MaK
MaK
Wpodszczecińskiej Czarnej Łą-
ce stanął kościół namiotowy („FiM”
20/2012). Jak to często w Katolan-
dzie bywa – za zgodą biskupa, ale
bez zgody władz budowlanych.
Tamtejszy powiatowy inspektor bu-
dowlany nie przestraszył się jednak
Kościoła i wlepił mandat probosz-
czowi. Jego wysokość pozostaje ta-
jemnicą.
PROBOSZCZ ORZE
MĘCZENNICA
Ksiądz dobrodziej z parafii
w Niedźwiadnej w podległych so-
bie wioskach zarządził błagalne mo-
dły o pozyskanie „wsparcia z nie-
ba” dla zapewnienia tegorocznych,
obfitych plonów. Dziękując tym
wszystkim, którzy poprzez złożenie
na jego ręce ofiary pieniężnej „za-
świadczyli opotrzebie Bożej pomo-
cy”, wyliczył, ile rodzin z poszcze-
gólnych miejscowości zrzuciło się
na ten okup. Summa summarum
za dziesięciodniowe pośrednictwo
w wypraszaniu łask u Pana B. wie-
lebny od rolników z 10 wiosek za-
inkasował 1705 zł. Musiał nią być
podłamany, bo pokusił się oreflek-
sje: „Ze smutkiem należy stwier-
dzić, że coraz mniej rodzin przy-
bywa nate nabożeństwa (…). Nad-
chodzą wcale niełatwe czasy, kie-
dy mieszkanie na wsi niekoniecz-
nie będzie wiązało się zuprawą ro-
li czy dojeniem krów, araczej zwy-
glądaniem listonosza, przynoszące-
go skromną emeryturkę lub zapo-
mogę”. Niestety, nie mamy dobrej
nowiny dla proboszcza zNiedźwiad-
nej. Nadeszły już bowiem czasy, kie-
dy mieszkanie na wsi niekoniecz-
nie musi się wiązać zpoddaństwem
Kościołowi i obowiązkiem opłaca-
nia czarów.
DATEK ZA OBRAZĘ
Toruńska policja zebrała się
na odwagę i chce uchylenia im-
munitetu posłance
Annie Sobec-
kiej
. Zdaniem funkcjonariuszy po-
słanka złamała prawo, płacąc grzyw-
nę zaksiędza
Tadeusza Rydzyka
.
Sobecka twierdzi, że policja „dzia-
ła nazamówienie polityczne” poto,
aby świętą posłankę „zdyskredyto-
wać w oczach opinii publicznej”.
To, będąc świętą rydzykową, moż-
na być jeszcze bardziej zdyskredy-
towanym?!
Spór między Watykanem a wło-
ską firmą odzieżową Benetton zakoń-
czył się „datkiem charytatywnym”.
W ubiegłym roku firma Benet-
ton prowadziła akcję promocyjno-
-społeczną piętnującą nienawiść.
Nabillboardach reklamowych moż-
na było zobaczyć m.in. całującego
się premiera Izraela zprezydentem
Autonomii Palestyńskiej, przywód-
ców USA i Chin w tej samej po-
zie, a także Benedykta XVI i jed-
nego z islamskich imamów. Tylko
Watykan zareagował na kampanię
z gigantycznym oburzeniem.
Władze Watykanu zagroziły fir-
mie procesem, ale ostatecznie do-
szło do ugody. Plakaty zostały wy-
cofane, a firma przyznała, że „ura-
ziła uczucia wiernych” (choć nie
wiadomo jakie, bo przecież nie re-
ligijne), i ofiarowała nieujawnioną
publicznie, choć konkretną kwotę
pieniędzy na „działalność charyta-
tywną Kościoła”. To dopiero uspo-
koiło „uczucia wiernych”.
MaK
MaK
DOMKI DO GOLENIA
DAWNYCH
KOMUNII CZAR
„Rzeczpospolita” donosi, że mi-
mo spadku liczby praktykujących
w Polsce buduje się obecnie kilka-
set kościołów. Niemal wyłącznie jest
to jednak kościelna ekspansja nate-
reny podmiejskich nowych osiedli
domków jednorodzinnych klasy bo-
gatej i średniej. Nowe kościoły są
naogół mniejsze iskromniejsze niż
te budowane przed laty. Tymcza-
sem wNiemczech nasprzedaż cze-
ka aż 1/3 (!!!) spośród wszystkich
budynków sakralnych, ajest ich łącz-
nie ponad 100 tysięcy.
Franciszek Kamecki
, proboszcz
parafii w Grucznie, z wielkim roz-
rzewnieniem wspomina pierwszoko-
munijne imprezy sprzed47 lat. „Pa-
miętam, że w pierwszej mojej para-
fii wikariuszowskiej z proboszczem
motocyklem czeską Javą objeżdża-
liśmy z entuzjazmem wioski parafii
Nowa Cerkiew bez zaproszenia, alu-
dzie na hasło: »Ksiądz proboszcz«
chowali wódkę podstół. Gdzież tam-
te chwile i zwyczaje?”. A dziś cóż
ztego pozostało... „Zdarza się, cho-
ciaż coraz rzadziej, że ksiądz lub ka-
techetka są zapraszani do domów
naprzyjęcia pierwszokomunijne (nie
MaK
ZAMIAR
EWENTUALNY
Sąd Okręgowy wGdańsku kon-
tynuuje sprawę potencjalnej obra-
zy uczuć religijnych, jakiej miał do-
puścić się
Adam „Nergal” Dar-
ski
poprzez podarcie Biblii. Sąd
pierwszej instancji uniewinnił ar-
tystę. Tymczasem sąd okręgowy,
doktórego złożono zażalenie, zwró-
cił się z pytaniem do Sądu Naj-
wyższego o interpretację kodeksu
karnego. Chodzi okwestię tego, czy
doobrazy uczuć religijnych docho-
dzi tylko wtedy, gdy sprawca dzia-
ła z„zamiarem bezpośrednim”, czy
także wtedy, gdy jest powodowany
„zamiarem ewentualnym”. Obawia-
my się, że niedługo będzie można
zostać skazanym za obrazę uczuć,
działając nawet „bez jakiegokol-
wiek zamiaru”.
MaK
TO IDZIE MŁODOŚĆ!
W Miastku na Pomorzu po-
wstało koło Ruchu Palikota złożo-
ne w dużej mierze z tegorocznych
maturzystów. Poza legalizacją ma-
rihuany młodzi chcą wyprowadze-
nia religii ze szkół. Obiecali też
uczestniczenie wposiedzeniach ra-
dy miejskiej. Na razie w roli ob-
serwatorów.
AK
TRUPIA RELIGIA
MaK
Przed zgubnym skutkiem no-
szenia symboli śmierci (np. trupie
czaszki) przestrzega ksiądz
Prze-
mysław Sawa
, przepytywany przez
„Nasz Dziennik”. Uważa on, że ta-
kie symbole są związane m.in. zsa-
tanizmem i samo ich noszenie to
„identyfikacja z konkretną rzeczy-
wistością zła”. Jak w takim razie
ocenić propagowanie przez Kościół
wieszania krzyży i krzyżyków? To
przecież symbole śmierci, wdodat-
ku męczeńskiej!
MaK
JAK TRWOGA…
HUFCE RYCERSKIE
Firma DSS (wykonawca auto-
strady A2), oskarżana publicznie
oniepłacenie namasową skalę pod-
wykonawcom, postanowiła… zamó-
wić mszę w intencji „przełamania
kryzysu w przedsiębiorstwie”! Na-
szym zdaniem to czystej wody głu-
pota, ale kontrahenci uznali tę ini-
cjatywę „za robienie pośmiewiska
Mimo anatem rzucanych przez
episkopat nie przestają rosnąć sze-
regi Rycerzy Chrystusa Króla, brac-
twa religijnego prowadzonego przez
księdza
Piotra Natanka
. Wyznaw-
ców przywdziewających na swoje
uroczystości czerwone płaszcze jest
już ponoć 2,5 tys. w całej Polsce
MaK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]