fakty i mity 2012 621 04, Fakty i mity 2012

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KSIĘŻA KOCHAJĄ 14-LATKI
Â
Str. 3, 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 4 (621) 2 LUTEGO 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Winstona Smitha – bohatera
słynnego „Roku 1984”
– obserwuje i inwigiluje
jego własny telewizor.
Makabryczna, acz nierealna
literacka wizja Orwella?
Niekoniecznie.
Po wprowadzeniu w życie
wszystkich ustaleń ACTA
Twój monitor i komputer
mogą zamienić się
w śledzącego Cię
policjanta.
Â
Str. 10
ISSN 1509-460X
Nr 4 (621)
27 I – 2 II 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Poseł na posyłki
Początki prac nad coraz bardziej kontrowersyjną umową
ACTA (patrz tekst na str. 10) przypadają na rok 2007. Dziw-
nie zbiega się to z początkami światowego kryzysu. Może nie
jest to dzieło przypadku, a rządom, bankom i korporacjom
chodzi o zakneblowanie ust opinii publicznej? Historia zna
takie próby, które skończyły się wściekłością tłumów skut-
kującą obalaniem całych systemów: 1789, 1917, 1956, 1980.
Czy także 2012?
P
ierwsze tygodnie pracy w Sejmie potwierdziły moje
projektów aktów, nad którymi pracują posłowie. Ze wzglę-
du na ich niską jakość musimy je często w pośpiechu pisać
od nowa, często nawet nie wiedząc, po co jakiś projekt ma-
my przyjąć. Dodatkowo rządowe konsultacje społeczne to
zwykle parodia. W Danii czy Szwajcarii każdy projekt muszą
przejrzeć związkowcy i pracodawcy, wytwórcy i konsumen-
ci. Mają na to miesiące. U nas konsultacje istotnych regu-
lacji trwają niekiedy kilka godzin, tj. jedną debatę. Oczywi-
ście reprezentanci watykańskiego Kościoła mają znacznie
więcej czasu na analizy.
Konferencja Episkopatu Polski do-
staje bowiem każdy projekt ustawy
(chyba że jakiegoś
sobie nie życzy)
ze znacznym wyprzedzeniem.
Zobowiązał
się do tego rząd polski w ramach tzw. Komisji Wspólnej
Rządu i Episkopatu – tworu
powstałego bezprawnie i dzia-
łającego poza wszelką kon-
trolą. To światowy ewenement
i ewidentny przejaw państwa
wyznaniowego.
W naszym kraju kryzys
i wojny na górze nie skończą
się nigdy, jeśli nie oddzielimy
polityki od tworzenia aktów
prawnych. Polityka to określe-
nie
kierunków rozwoju
kra-
ju, województwa, powiatu,
gminy, branży, edukacji, kul-
tury, ochrony środowiska,
zdrowia itp. Polityka stabilna
pozwala planować na pozio-
mie państwa i życia prywatnego każdego obywatela. Nikt
nie boi się wówczas, że jakieś nowe regulacje podatkowe
czy inne rozłożą inwestycję lub spowodują, że na przykład
wybrane przez nas studia okażą się bezsensowne. Posło-
wie – oprócz wyznaczania kierunków – powinni także kon-
trolować rząd. Sejmowe komisje branżowe powinny stać
się polem debaty z ministrami na temat, co się udało, a co
nie wyszło i dlaczego. Może trzeba zmienić kierunek, ina-
czej rozłożyć akcenty? Zamiast politykierstwa i awantur – rze-
czowa debata. Ktoś powie, że poseł może już dzisiaj kon-
trolować rządzących za pośrednictwem interpelacji i zapy-
tań. Tak, to prawda. Te sposoby nie zastąpią jednak deba-
ty. Bo konfrontacja opinii i stanowisk jest istotą polityki.
Nie jest nią wymiana ciosów przed kamerą.
Na dowód tego, że nie zmieniam zdania, przytoczę frag-
ment swojego komentarza sprzed lat („FiM” 42/2009), kie-
dy nie byłem jeszcze posłem:
„Skandynawowie zrozumieli, na czym polega polityka.
Polityką nie jest wydawanie decyzji na dom mieszkalny – po-
lityką jest określenie, jakie dzielnice będą mieszkalne. Mini-
ster nie zajmuje się tam pierdołami, tylko strategią. I to nie
na czas od wyborów do wyborów, ale na wiele lat. Wie,
że jak ustali z opozycją zasady postępowania, to nikt ich
po wyborach nie wywróci. Sprawy bieżące załatwiają sze-
fowie niezależnych agencji. Ci, pozbawieni jakiegokolwiek
nacisku politycznego, działają przejrzyście, szybko i facho-
wo. Wspierają ich twórcy prawa. A prawo w Skandynawii
czy Austrii piszą rządowi prawnicy po otrzymaniu od mini-
stra wizji i celów, jakie mają być osiągnięte. Polityk okre-
śla, co chce osiągnąć (bo tym jest polityka), a resztą zaj-
mują się eksperci. Niemal do istoty ustroju nowoczesnych
państw należy stabilność kadr urzędniczych. U nas po wy-
borach zmienia się nawet sprzątaczki. W Skandynawii
zmieniają się wyłącznie politycy, bo polityczne jest tylko to,
co jest polityczne i wiąże się bezpośrednio z kreowaniem
priorytetów państwa. Robota urzędnicza to robota urzędni-
cza. Efekty? W urzędach zostaje zachowana tak zwana pa-
mięć instytucjonalna – kontakty, procedury; nowi się szyb-
ką uczą, bo mają od kogo. W Warszawie urzędników, któ-
rzy pracują dłużej niż 7 lat, jest ok. 10 procent”.
JONASZ
Kompletną pomyłką nazwał bp Pieronek pomysł powołania
do życia partii Polaków katolików o nazwie Błękitna Polska.
„A patrząc, kto do tego się bierze, widzę kompletną klapę”
– dodał biskup, mówiąc o Rydzyku. Małe pytanko: na jakie
konto mamy przesłać księdzu ekscelencji honorarium za pro-
pagowanie idei „Faktów i Mitów”?
wcześniejsze przekonania i obawy, o których niegdyś
pisałem. Polska to może już nie dziki, ale jednak chory kraj.
Niezmiennie uważam, że głównym zadaniem wszyst-
kich organów władzy powinna być odbudowa przekonania
obywateli, że państwo polskie jest ich państwem. I to nie-
zależnie od przekonań politycznych, wyznawanych wartości
czy przynależności do kościołów. To dlatego posłowie RP
chcą wyprowadzenia krzyża z Sejmu.
Na początek jednak musimy naprawić system tworze-
nia prawa. Dzisiejsze regulacje są nieczytelne nie tylko dla
obywateli, ale także dla osób je redagujących. Nawet sami
wykonawcy prawa nie wiedzą, jak należy stosować przepi-
sy. Skoro tak, to zjawi-
skiem powszechnym sta-
je się ich nieprzestrze-
ganie. Za to wszystko od-
powiadają parlamenta-
rzyści, ale większość pro-
jektów ustaw, nad któ-
rymi pracujemy, to przed-
łożenia rządowe. Są one
pełne niedoróbek i błę-
dów… stworzonych
w gabinetach ministerial-
nych. Rząd traktuje par-
lament jak automatycz-
ną pralkę, ale na wypra-
nie stosów brudów bra-
kuje posłom czasu i wie-
dzy. Większość z nich to przecież zwyczajni ludzie, żadni tam
eksperci. A jednak wymaga się od nich poprawiania, kon-
struowania i przedkładania projektów ustaw – często skom-
plikowanych oraz powiązanych z setkami innych regulacji.
Trafiają one do sejmowych legislatorów, lecz jakość projek-
tów jest tak mierna, a legislatorów tak niewielu, że nawet
ci specjaliści nie mogą się połapać, o co chodziło projekto-
dawcy. Efektem są takie buble jak ostatnia ustawa refun-
dacyjna. Do tego dochodzi jeszcze upolitycznienie prac – z za-
łożenia merytorycznych. Jako członek Komisji Spraw We-
wnętrznych i Administracji jestem świadkiem, jak jej wice-
przewodniczący z PiS dosłownie każdą debatę nad projek-
tem Komisji tak prowadzi, aby w końcu doprowadzić do kon-
kluzji, że Donald Tusk czegoś nie zrobił, o czymś zapomniał
itp. Podobnie inny PiS-owiec całą dyskusję nad infrastruk-
turą drogową oparł na naczelnej tezie: Polska w zamyśle
Niemiec, które rządzą UE i polskim rządem, ma być tylko
tranzytem pomiędzy RFN i Rosją. I tylko dlatego, jego zda-
niem, nie mamy (?) dróg z północy na południe, tylko z za-
chodu na wschód...
Posłów jest za dużo. W takiej gromadzie każdy chce się
wyróżnić. Najprostszym sposobem nie jest praca u podstaw,
lecz polityczne awanturnictwo. I stąd zespoły ds. katastro-
fy smoleńskiej czy mnożenie dziwnych komisji śledczych.
Powołuje się je po to, by kilku polityków mogło się popro-
mować w telewizji. W bogatych Niemczech ponad 81 mi-
lionów obywateli wybiera 622 członków Bundestagu, a 39
milionów Polaków wybiera 460 posłów. Wystarczyłoby ich
najwyżej 160, średnio po 10 na województwo. Tyle że to
nie oni powinni tworzyć prawo. Poseł to przedstawiciel na-
rodu, uosobienie narodowych oczekiwań wobec władzy wy-
konawczej. On – żyjący pośród swych wyborców – ma urze-
czywistniać ich pragnienia, definiować je; wyznaczać cele
i tworzyć raczej pomysły, a nie projekty. Te mieliby reda-
gować od podstaw apolityczni, bezpartyjni fachowcy – le-
gislatorzy i praktycy, koniecznie czerpiąc ze sprawdzonych
już wzorów z innych państw.
To także przywróciłoby równowagę pomiędzy Sejmem
a rządem, który dziś dyktuje posłom swoje wizje prawa i sam
sobie ustala reguły działania, wnosząc ponad 90 procent
KRRiT odmówiła wprowadzenia Telewizji Trwam na multi-
pleks cyfrowy. W odpowiedzi Rydzyk oświadczył, że katolicy
powinni zaniechać płacenia podatków. A w Kodeksie karnym
jest sobie (a muzom?) art. 18, który brzmi: „Odpowiada za pod-
żeganie, kto chce, aby inna osoba dokonywała czynu zabro-
nionego…”. Za to grozi Rydzykowi nawet 5 lat więzienia.
Odważy się jakiś prokurator?
Piosenkarka Doda – wkurzona wyrokiem sądu skazującego ją
na grzywnę za obrazę uczuć religijnych – oświadczyła, że raz
na zawsze opuszcza Polskę. „To kraj, który ludziom obiecuje
tylko zgnuśnienie” – powiedziała. Katolickie portale decyzję
wokalistki skwitowały ironicznym stwierdzeniem, że „dla Po-
laków wyjazd Dody może być większym wstrząsem niż śmierć
Jana Pawła II”. Prorocy!
Oburzeni wychodzą na ulice miast, a tymczasem niezawod-
ny „Super Express” donosi, że w Polsce objawił się pierw-
szy rumpolog, czyli wróżbita przepowiadający przyszłość z…
pośladków. 53-letniemu Kazimierzowi Olszewskiemu wystar-
czy pokazać gołą d…, a on już ustali, „co jest czym czego”.
Do rumpologa powinni w te pędy stawić się wszyscy mini-
strowie rządu Tuska!
Jedno z katopolskich wydawnictw opublikowało wspomnienia
małżeńskie. Tytuł: „Celibat pomógł mnie i mojej żonie zoba-
czyć, że jest jeszcze życie poza łóżkiem”. Czekamy na tom dru-
gi świadectwa, tym razem alkoholików, pt. „Chwilowa absty-
nencja pozwoliła mnie i mojej żonie zobaczyć, że istnieje świat
poza butelką”.
Na trzydniowy karnawał do klasztoru w Tyńcu zapraszają
tamtejsi benedyktyni. Żadnych zabaw, tylko medytacja. Ce-
na za dobę (sam nocleg) 120 zł. Żadnych kredytów, tylko
żywa gotówka.
Ojcowie paulini zapraszają na nocne (z 27 na 28 stycznia) czu-
wanie modlitewne w intencji, aby Warszawa choć trochę po-
litycznie przypominała Budapeszt. Chodzi o obecny bałagan
nad Dunajem czy o rok 1956?
O apostatach, czyli o takich, którzy chcą się wypisać z fanklu-
bu Krk, kapucyn Marcin Radomski w wywiadzie dla Katolic-
kiej Agencji Informacyjnej powiedział: „To są nasi bracia szcze-
gólnej troski”. W zasadzie zakonnika rozumiemy – według
doktryny jego religii wariatem jest każdy, kto choćby tylko pró-
buje samodzielnie myśleć.
Cud! Cud! – rozkrzyczały się okołowatykańskie media włoskie
(a za nimi polskie). Z katastrofy superwycieczkowca Concor-
dia ocalała Madonna. A dokładniej – jej gipsowa figura.
Przy okazji uratowało się jeszcze ok. 4 tys. luda. Ale to aku-
rat normalka.
„19 stycznia 2012 r. w świątyni sama się odnowiła i zaczęła pła-
kać ikona Władimira Putina” – ogłosiła światu Matuszka Fo-
tinja ze wsi Bolszaja Jelnia, założycielka Światowego Kościoła
Władimira Władimirowicza. I świat zatrząsnął się ze śmiechu.
A jak „Osservatore Romano” ogłosi, że krwawymi łzami pła-
cze np. Madonna z Pampeluny, to nikt się nie śmieje.
Z Rosją, z państwami skandynawskimi, nawet z Francją, ży-
czą sobie poprawy stosunków Litwini indagowani w sondażu
Prime Consulting.
A z Polską? Z Polską chce najmniej, bo „aż” 1,8 proc. ankie-
towanych. A ktoś kiedyś pisał: „Litwo, ojczyzno moja…”. I my
go nazywamy wieszczem?
Niemiecki teolog i psychiatra (to wiele tłumaczy) Manfred
Lütz skrytykował jogging (bieganie dla zdrowia), twierdząc,
że oddala on od Boga. Czyżby chodziło o to, że Niebiański
Staruszek po prostu nie jest w stanie nadążyć za truchtający-
mi po parku?
 Nr 4 (621)
27 I – 2 II 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
Tę historię powinni
bardzo uważnie
przeczytać rodzice
wszystkich dzieci
pilnie uczęszczających
do kościoła...
siebie to zadanie, poznał rodzinę Ka-
tarzyny i zdobył jej zaufanie. Rodzice
byli wdzięczni, że dbał o ich córkę i mo-
dlił się za nią. Wkrótce okazało się, że
wykorzystał tę sytuację do zaspokaja-
nia swoich potrzeb seksualnych”.
Mimo choroby dziewczynka by-
ła bardzo zaangażowana w życie pa-
rafii, więc jej najbliższych absolut-
nie nie dziwiło, że spędza każdą wol-
ną chwilę w kościele. Wikary tę sy-
tuację wykorzystał...
„Zapraszał ją do mieszkania
na plebanii, gdzie przebywała z nim
sam na sam, częstokroć do późnych
godzin nocnych. Rodzice całkowicie
ufali księdzu, więc nigdy nie kwestio-
nowali tych wizyt. Początkowo obo-
je tylko rozmawiali na różne tematy
i oglądali telewizję, ale
ledwie tylko
skończyła 15 lat, ks. Mirosław zaczął
ją molestować seksualnie
”.
w stopniu tak poważnym, że
była bli-
ska popełnienia samobójstwa
”.
– Winiłam siebie, swój podły cha-
rakter, słabości, zakłamanie... Prze-
cież jestem dorosła i wiedziałam,
co robię. Przecież ksiądz mnie nie
zgwałcił. Dopiero psycholog otwo-
rzył mi oczy, że zostałam ukształto-
wana w wieku 14–15 lat, gdy wika-
ry Mirek
wychowywał mnie, do-
gadzając sobie na plebanii, a póź-
niej konsekwentnie trzymał na
emocjonalnej smyczy.
„Pani P. jest ofiarą wykorzysty-
wania seksualnego. Jej rozwój został
skrzywiony poprzez wpajanie prze-
świadczenia, że określone zachowa-
nie jest dowodem miłości. Ksiądz Mi-
rosław spowodował u niej bardzo głę-
bokie i długotrwałe spustoszenia psy-
chiczne. Objawy, dolegliwości oraz
kłopoty psychiczne, emocjonalne
i małżeńskie pani P. są efektem mo-
lestowania w okresie dziecięcym i wie-
loletniej późniejszej manipulacji”
– napisał dr Kapalka w uzasadnie-
niu cytowanej na wstępie konkluzji.
W czerwcu 2010 r. Grażyna wy-
słała do biskupów Regmunta i So-
chy dwa odrębne, aczkolwiek nie-
mal jednobrzmiące listy z załączo-
nym werdyktem psychologa. Wiemy,
że wpłynęły 17 czerwca do kurii i ad-
resaci je przeczytali. Kobieta chcia-
ła od nich tylko jednego – odpo-
wiedzi na pytanie, co zamierzają zro-
bić z informacją o skłonnościach
podwładnego określonego przez
amerykańskiego specjalistę mianem
„pedofila i psychopaty”. Pięć mie-
sięcy później z tą samą sprawą zwró-
cił się do ordynariusza „wciąż pe-
łen wiary” mąż Marcin, deklarując
gotowość „udzielenia dalszych infor-
macji”. Żadne z małżonków nie
otrzymało odpowiedzi. Dla nas bp
Regmunt był nieco łaskawszy: „Od-
była się rozmowa z osobą wspomnia-
ną w mailu pana P(...). W ocenie bi-
skupa kwestia dotyczy zainteresowa-
nych osób i one powinny ten pro-
blem rozwiązać” – rzekł ordynariusz
ustami ks.
Andrzeja Sapiehy
, rzecz-
nika prasowego kurii.
I jeszcze stanowisko oskarżo-
nego (zapis stenograficzny):
„FiM”: – Księże proboszczu,
można słówko?
Ksiądz Mirosław: – OK, słu-
cham?
– Na wstępie chciałem uprze-
dzić, że jestem dziennikarzem
„Faktów i Mitów”. Mogę konty-
nuować?
– Dziękuję. Nie znajdziemy
wspólnego tematu, ale życzę szczęść
Boże!
– Zatem tylko jedno: jeśli wy-
ślemy księdzu pytania dotyczą-
ce pani P(...), będziemy mogli
liczyć na odpowiedź czy szkoda
czasu?
– Szkoda czasu. Zdecydowanie!
Panowie w sukienkach mniema-
ją, że skoro pedofilia uległa już
przedawnieniu, to można im sko-
czyć. W jak wielkim tkwią błędzie
pokażemy za tydzień...
DOMIKA NAGEL
Współpr. T.S.
Proboszcz znalazł
Katarzynę
w Filadelfii
„Ksiądz Mirosław...
(tu nazwisko
pewnego znamienitego proboszcza
z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej

dop. red.
)
jest pedofilem i psycho-
patą
, który dalej zagraża społeczeń-
stwu i może molestować kolejne ofia-
ry. Polskie władze, zwłaszcza kościel-
ne, powinny być o tym poinformo-
wane, aby podjąć wszelkie koniecz-
ne kroki, żeby ochronić społeczeń-
stwo przed realnym niebezpieczeń-
stwem ze strony tego duchownego”
– czytamy w konkluzji ekspertyzy
Wychowanie
do (po)życia
z 1 maja 2010 r., dotyczącej jednej
z ofiar plebana. Pod tym dokumen-
tem podpisał się amerykański spe-
cjalista dr
Georg M. Kapalka
. Spo-
rządził go po dwóch latach wypro-
wadzania z ciężkiej depresji 42-let-
niej
Katarzyny P.
, którą „pedofil
i psychopata” zaczął molestować
seksualnie, gdy była jeszcze dziec-
kiem, a po dłuższej przerwie zno-
wu nabrał na nią – już jako mężat-
kę i matkę – apetytu. Należy w tym
miejscu podkreślić, że:
~
dr Kapalka nie jest żadnym
leczącym dusze szarlatanem z wy-
kształceniem teologicznym, lecz do-
świadczonym psychologiem klinicz-
nym (praktykuje od 1985 r.), pro-
fesorem Uniwersytetu Monmouth,
autorem pięciu podręczników i po-
nad stu publikacji naukowych;
~
od prawie dwóch lat ordyna-
riusz
Stefan Regmunt
oraz biskup
pomocniczy
Paweł Socha
wiedzą
o wyczynach podwładnego, ale nie
podjęli kroków w kierunku skutecz-
nej ochrony potencjalnych ofiar ks.
Mirosława, który wciąż cieszy się
znakomitymi układami w diecezjal-
nej centrali i kieruje (z nominacji)
jednym ze specjalistycznych duszpa-
sterstw.
Biskup Regmunt uznał,
że nie będzie interweniował, bo-
wiem przypadek Katarzyny P. jest
sprawą między katem a ofiarą.
Przyjrzyjmy się szczegółom (uwa-
ga: wszystkie fragmenty wyróżnio-
ne kursywą są cytatami z eksperty-
zy dr. Kapalki)...
Ksiądz Mirosław poznał Kasię,
gdy był świeżo wyświęconym wika-
riuszem parafii w Ś., ona zaś 14-let-
nim dzieckiem. Chorowała wówczas
na serce i przygotowywała się
do trudnej operacji.
„Całkowicie polegała na księdzu,
szukając u niego, jako katolickiego
kapłana, oparcia psychicznego i du-
chowego. Ksiądz Mirosław przyjął na
Z ciągu dalszego ekspertyzy do-
wiadujemy się, że robił to metodycz-
nie, żeby nie spłoszyć zwierzyny.
Od wstępnego obejmowania i gła-
skania stopniowo przechodził do ca-
łowania oraz dotykania. Najpierw
czynił to przez ubranie, a następ-
nie po gołym ciele – obmacując pier-
si i wkładając rękę w majtki... Że-
by złagodzić opór, poił ją alkoho-
lem (najczęściej szampanem). Po in-
tensywnej „rozgrzewce” zaspokajał
się w finale onanizowaniem. Dra-
styczne szczegóły pomińmy...
„Katarzyna przeżywała wielki kon-
flikt wewnętrzny. Z jednej strony wie-
działa, że robi źle, uczestnicząc w in-
tymnych spotkaniach oraz pozwalając
na takie traktowanie, ale z drugiej
– czuła się wyróżniona. Ksiądz Miro-
sław przekonywał, że ma ona do speł-
nienia specjalną i wybitną rolę jako
wybranka mogąca umożliwić kapła-
nowi zaspokojenie jego naturalnych
męskich potrzeb.
W sposób typowy dla
pedofila uczył dziecko, aby zaakcep-
towało molestowanie, traktowało to
jako dowód jego miłości oraz utrzy-
mało specjalną intymną wieź pomię-
dzy nimi w najwyższym sekrecie
”.
Choć wspomnienia z dzieciństwa
i młodości wyciskają z oczu łzy, Ka-
tarzyna nie boi się już mówić o swo-
ich relacjach z „wychowawcą”.
– To trwało cztery lata. Żyłam
w stanie jakiegoś paraliżu doszczęt-
nie obezwładniającego moją wolę.
Nie pojmuję, dlaczego uległam, bo
przecież wcześniej widziałam, co ro-
bił innej, trochę starszej dziewczy-
nie działającej w oazie. Pamiętam,
jak podczas ferii w Zakopanem do-
bierał się do niej w nocy i w ni-
czym mu nie przeszkadzała moja
obecność w pokoju. Po maturze wy-
jechałam na studia do Warszawy,
więc nasze kontakty osłabły, ale
wciąż nie dawał mi spokoju. Miał
już na szczęście inną kochankę,
a później kolejne. Wiem, że jesz-
cze niedawno nagminnie stosował
patent polegający na zapraszaniu
na kolację dwóch dziewcząt, za-
zwyczaj z rodzin patologicznych. Jed-
na z nich była upatrzonym celem,
druga robiła za przyzwoitkę – opo-
wiada kobieta.
„Gdy Katarzyna dojrzała do wie-
ku pełnoletniości, zmieniła miejsce
zamieszkania, ale
ksiądz nieustan-
nie komunikował jej, że spaja ich
specjalna więź i jest wyróżnioną ko-
bietą, która może dać kapłanowi dar
zadowolenia cielesnego.
Mówił, że on
ją rozumie lepiej aniżeli jakikolwiek
inny mężczyzna i zawsze będzie
nad nią czuwał. Pomimo tego, że
z czasem spotkała swojego przyszłe-
go męża i wzięła z nim wkrótce ślub,
wpływ księdza Mirosława trwał i nie
pozwolił jej oddać się partnerowi emo-
cjonalnie w takim stopniu, jaki wy-
stępuje zazwyczaj w małżeństwach.
Było to spowodowane uzależnieniem
psychicznym od osoby księdza”.

Marcin
, mój mąż, o niczym
nie wiedział. Nie miał pojęcia rów-
nież o tym, że w postanowieniu o wy-
jeździe na stałe do USA najważniej-
szym dla mnie powodem było pra-
gnienie ucieczki przed księdzem.
Zabrałam ze sobą mamę i staran-
nie pozacierałam za sobą wszystkie
ślady. Okazało się, że niedokładnie
– mówi Katarzyna.
„Pani P., mąż i dzieci osiedli
w stanie Pensylwania. Początkowo
kontakt z księdzem Mirosławem się
urwał, ale w okresie następnych kil-
ku lat znowu ją znalazł i zaczął na-
gabywać. Zabiegał o możliwość przy-
jazdu do USA, ażeby panią P. od-
wiedzić oraz wznowić stosunki. Za-
czął wpływać na panią P., przekonu-
jąc, że tylko on jest w stanie dać jej
takie zrozumienie i poparcie, jakie-
go ona potrzebuje, oraz że zrobi to
lepiej niż mąż”.
– Listy ze wspólnymi starymi
zdjęciami, później telefony... Roz-
mawialiśmy niemal codziennie. Gdy
otrzymał probostwo, namawiał, że-
bym wszystko rzuciła i wracała
do Polski. Do niego. Nie ukrywam,
że strasznie mi zamącił w głowie,
ale na szczęście bezskutecznie.
W kontakcie twarzą w twarz nie by-
łam już tak silna – przyznaje mat-
ka, żona i... kochanka.
„Z czasem ksiądz Mirosław za-
aranżował kilka wizyt w USA, pod-
czas których (w latach 2005–2008)
odbywał stosunki seksualne z pa-
nią P. Jej małżeństwo cierpiało,
a mąż odkrył zdrady. Zerwała ona
wówczas wszelkie związki z księdzem
Mirosławem i zdecydowała się pod-
jąć leczenie, aby odbudować psychi-
kę i ratować zagrożone rozpadem
małżeństwo”.
– Pierwszy raz przyjechał pod
pretekstem pociechy duchowej dla
mojej nieuleczalnie chorej mamy.
Nie ma sensu rozpamiętywać, jak
i dlaczego wylądowaliśmy w łóżku,
w każdym razie nawet mu później
powieka nie drgnęła, gdy przebywał
w towarzystwie
Marcina
. Tak się
zaczęło, a stać go było na kolejne
wypady do Ameryki. Tymczasem
ja pękłam. Wpadłam przez to za-
kłamane życie w potworny dołek
psychiczny i całe szczęście, że Mar-
cin się domyślił, bo koniec mógł być
tragiczny. Wszystko mężowi opo-
wiedziałam, ale nie mogłam uwol-
nić się od poczucia winy za to, co
jemu i dzieciom zrobiłam. Uzgod-
niliśmy, że pójdę do psychologa.
Przez dwa lata doprowadzał mnie
do równowagi psychicznej.
„Pani P. zaczęła leczenie, aby zlo-
kalizować przyczyny i powstrzymać
rozwój głębokiej depresji, która wpły-
wała na jej samopoczucie, ograni-
czyła życie i codzienne funkcjonowa-
nie (częsty płacz, zaburzenia snu)
Nr 4 (621)
27 I – 2 II 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Końskie zdrowie
wspomagać się „kalendarzykiem”, że-
by sperma zrobiła co trzeba.
Autor znalazł też nowsze przykła-
dy na potwierdzenie swojej teorii.
W latach 80. doktor
P.G. Ney
opisał
przypadek pacjentki, która po trudnym
porodzie „z powodu dolegliwości bó-
lowych” unikała współżycia. „Nasila-
ło się u niej przygnębienie, przestała
dbać o dziecko, bywała brutalna, stra-
ciła apetyt”, aż... trafiła do psychiatry-
ka. Przytomny lekarz zalecił mężowską
penetrację z finałem w środku i...
po sprawie. Pomyślicie, że uszczęśli-
wiła nie tyle sperma, co polepszenie
stosunków z mężem, któremu celibat
też pewnie nie służył... Nie! Pomogło
nasienie – uważa doktor Ney, a za nim
nasz Matyjek. Ale to jeszcze nic.
Na początku XXI w. sperma potrafiła
też... ocalić od samobójstwa. A tak.
Amerykański psycholog
Gordon Gal-
lup
przepytał ponad 200 dziewczyn
na okoliczność używania gu-
mek: czy często, czy rzadko,
a może od czasu do cza-
su... Wyszło mu, że „ko-
biety nieotrzymujące na-
sienia” trzy razy częściej
targały się na własne życie.
Jakie będą spermowe
badania Anno Domini 2012,
które Kościół uzna za przydatne?
Ja już się boję! Bo może oka-
zać się na przy-
kład, że każdy
gwałciciel to ja-
kiś… no, może
nie lekarz, ale
co najmniej
bioenergotera-
peuta!
JUSTYNA
CIEŚLAK
Prowincjałki
Z bardzo bolącym gardłem stawiła się
w izbie przyjęć elbląskiego szpitala pewna
22-latka. Lekarz kazał jej zdjąć majtki i usiąść na fotelu ginekologicznym.
Niecodziennym badaniem zajmuje się obecnie prokurator.
GŁĘBOKIE GARDŁO
Sperma jest święta, sperma do-
bra jest... Kiedy się marnuje, Pan
Bóg gniewa się – śpiewali ci
z Monty Pythona.
Jak Kościół zniechęca do prezer-
watyw? Nie uwierzycie... Na portalu
Rodzina katolicka pojawiły się bred-
nie pt. „Znaczenie nasienia mężczy-
zny dla zdrowia kobiety”. Autor, nie-
jaki
Jerzy Matyjek
, to 86-letni le-
karz – wielki kibic kalendarzyków
małżeńskich, a w latach 90. poseł
z ZChN-u. Pan doktor powołuje się
na odkrycia medyków katolików z…
początków ubiegłego wieku.
Pierwsza wojna światowa. Żołnie-
rze leżą w okopach, a
Maria Stopes
,
angielska doktorka, okupuje pacjent-
ki, które przyznają się do stosunków
przerywanych. Muszą siedzieć w jej
gabinecie i opowiadać, jak im się ży-
je. I co? Panie będące w związkach,
w których marnuje się nasienie, są
sfrustrowane, mają lęki, depresję
i „rozliczne niedomagania nerwico-
we”. Można by pomyśleć, że bały się
ciąży (w tych czasach pewnie jednej
z wielu), ale nie! „Złe samopoczucie
tych kobiet – podsumowała Stopes
– jest następstwem pozbawiania ich
dobroczynnego działania nasienia”.
Od tamtej pory sprzeciwiała się uży-
waniu prezerwatyw, dopomagając
– dodajmy od siebie – rzeżączkom
i innym syfom.
Kolejne badania, które przywołu-
je eksposeł Matyjek, to już „światły”
rok 1929. Wtedy odbył się francuski
kongres ginekologów i ustalono, że
kobiety pozbawione wewnętrznych
ejakulacji cierpią na ciele i umyśle.
Na szczęście dolegliwości ustępują
po wdrożeniu współżycia z pozosta-
wianiem nasienia”. Dwa lata później,
na kolejnym kongresie, sperma na-
uczyła się leczyć nowotwory piersi
i macicy, więc zalecano ją profilak-
tycznie. W latach 40. plemniki umia-
ły już wpływać na... „wzrost i dojrze-
wanie” macicy w przypadku jej nie-
dorozwoju. Uznano również, że ko-
biety, które latami unikały nasienia,
a potem wzięły i zmądrzały, najpew-
niej są już bezpłodne... A teraz
najważniejsze. Nasienie po-
winno być mężowskie! Bo
takie właśnie wytwarza
substancje, które szyku-
ją w macicy miejsce dla
potomka. Inaczej położ-
nicy grozi tzw. rzucawka
ciężarnych – drgawki i utra-
ty przytomności, niekiedy pro-
wadzące do śmierci; według
dzisiejszych badań są
one spowodowane
problemami hor-
monalnymi,
sercowymi lub
genetycznymi.
Dlatego najle-
piej jeszcze kil-
ka miesięcy po
nocy poślubnej
W Grzybowej Górze stanęła w ogniu sto-
doła. Gasić przyjechali pijani strażacy ochot-
nicy. Tak przynajmniej twierdzą oburzeni mieszkańcy. Poziomu alkoholu w ich
krwi policja sprawdzić nie mogła, bo ochotnicy z miejsca pożaru uciekli.
WODA OGNISTA
Dariusz Leszczyński
spod Włocławka został
wezwany do zapłacenia alimentów – także
tych zaległych. W sumie ok. 4 tys. zł plus odsetki. Problem w tym, że pan Da-
riusz dziecka nie ma, choć – jak przyznaje – bezskutecznie stara się o nie od 12 lat.
EGZEKUCJA
Kilkanaście (!) policyjnych patroli szukało
radiowozu, który w nocy utknął w śnież-
nej zaspie w okolicach Horyszewa Polskiego. Pechowi funkcjonariusze, któ-
rzy wracali właśnie z interwencji, stracili łączność z bazą. Koledzy wykopa-
li ich z opresji dopiero bladym świtem.
ZASYPANI W AKCJI
W garażach i stodołach siedmiu rolników
spod Lipna śledczy z CBŚ znaleźli 917,5 kg
wysuszonego i pociętego tytoniu o wartości 267 tys. zł. W swój towar przed-
siębiorczy wspólnicy zaopatrywali okolicznych mieszkańców. Grozi im za to
do 2 lat więzienia.
NAROBILI DYMU
„Jestem pijany i siedzę w przydrożnym
rowie. Pomóżcie!” – z takim apelem za-
dzwonił pewnej nocy na policję 25-letni obywatel Człuchowa. Biedak był
bowiem tak pijany, że nie mógł o własnych siłach wyjść z rowu, na tyle
jednak świadomy, żeby zawalczyć o życie.
ZIMNY S.O.S.
W przerobionym barku
Michała P.
, 32-lat-
ka z Lublina, w blasku lampki i w chłodzie
wentylatorów dojrzewało 18 sadzonek konopi indyjskich. Za mini „ogróde-
czek” grozi mu do 3 lat więzienia. Tyle samo może zainkasować pewna bez-
robotna mieszkanka Prudnika. Ta – żeby zarobić na chleb – hodowlę zało-
żyła w szklarni na ogródkach działkowych.
KONOPIELKI
Opracowała WZ
Kościół prezentuje sam siebie jak ostatni bastion
publicznej moralności. Jednocześnie we wszel-
kich sprawach etycznych jest trwale i rozpaczliwie
bezużyteczny.
Mit o Kościele jako fundamencie i skarbnicy mo-
ralności był przez lata podtrzymywany przez kler oraz
konserwatystów. W tym niewierzących. Także w ostat-
nich latach polska prawica stale propaguje wiarę w nie-
zbędność istnienia Ko-
ścioła. Robili to m.in.
Jarosław Kaczyński
,
Jan Maria Rokita
,
a mistrzem w tej mate-
rii pozostaje
Tomasz
Terlikowski
. Ten ostat-
ni zasłynął debatą z jakimś czeskim hierarchą, w której
dowodził, że może i Czesi nie potrzebują Kościoła, aby
być etyczni, ale Polacy muszą go mieć koniecznie, bo
Polska bez tego się zawali. Może jego Polska się zawa-
li, może to Wszechpolska legnie w gruzach, ale żaden
realnie istniejący kraj nie potrzebuje Kościoła katolic-
kiego do normalnego funkcjonowania. Oczywiście każ-
de społeczeństwo potrzebuje pewnych zasad. Tyle że
one nie biorą się z kościelnej gadaniny, ale przede wszyst-
kim z doświadczenia życiowego, a także z nawyków kul-
turowych i może też z ludzkiego genomu.
Ostatnio w prasie katolickiej pojawiły się m.in.
aluzje do rzekomych zasług Kościoła w zwalczaniu
niewolnictwa. Biskup
Grzegorz Ryś
z Krakowa do-
wodził m.in., że ludzie wierzący „znieśli niewolnictwo,
tyle że trzeba było na to czekać XIX wieków”. A więc
Kościół nierychliwy, ale sprawiedliwy? Wolne żarty!
W zniesieniu niewolnictwa nie ma zasług Kościoła pa-
pieskiego. Przeciwnie – nawet Biblia dostarcza więcej
powodów do jego utrzymania niż do zniesienia. A w znie-
sieniu niewolnictwa mieli, owszem, zasługi pewni ludzie
wierzący, tyle że byli to na ogół wierzący inaczej – bra-
cia polscy, kwakrzy, niektórzy metodyści. Te dwie pierw-
sze grupy były zresztą przeklęte przez wszystkie główne
Kościoły. Decydujące dla upadku tej zmurszałej i hanieb-
nej instytucji zniewolenia było jednak oświecenie ze swo-
ją ideą braterstwa. Tyle tylko, że Wiek Świateł wywodził
tę ideę z masonerii
i nowoczesnej filozofii,
a nie z Ewangelii czy
nauki Kościoła.
Jak groteskowy był
stosunek Kościoła do
niewolnictwa, świadczy
tekst z tygodnika „Niedziela” autorstwa
Ewy Polak-
-Pałkiewicz
. Ta katolicka publicystka rozczula się nad dzia-
łalnością świętego
Piotra Klawera
. Ów hiszpański jezu-
ita dawał prezenty nieszczęśnikom sprowadzanym z Afry-
ki do Ameryki Łacińskiej oraz organizował dla nich coś
w rodzaju religijnych przedstawień stworzonych po to, aby
nakłonić ich do chrztu. I chrzcił ich tysiącami, choć
z opisów Polak-Pałkiewiczowej można domniemywać, że
wielu niewolników nie bardzo wiedziało, na co się decy-
duje ani o co w tym wszystkich chodzi. Przecież większość
z nich była nawracana metodą ewangelizacji rysunkowej,
bo między ewangelizowanymi a misjonarzem nie było do-
słownie żadnego wspólnego języka. Autorka nie wysila
się nawet nad refleksją nad tym, że niewolnictwo stano-
wiło część systemu katolickiego imperium hiszpańskiego.
Zatem Kościół i jego wierni nie tylko nie zwalczali nie-
wolnictwa, ale jeszcze ciągnęli z niego zyski. Przy czym
kler swoje ofiary dodatkowo ograbiał z dotychczasowego
światopoglądu.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nie ulega wątpliwości, że umieszczenie krzyża łacińskiego na ścianie za fo-
telem marszałka, na której znajduje się też godło państwowe, w sali ple-
narnej obrad Sejmu, musi być zinterpretowane jako utożsamienie się na-
czelnego organu władzy ustawodawczej, a nawet całego państwa, z reli-
gią rzymskokatolicką, względnie z Kościołem katolickim. Taka lokaliza-
cja symbolu religijnego oznacza promocję, wręcz rekomendację katolicy-
zmu przez naczelny organ władzy państwowej wobec obywateli.
(dr Paweł Borecki, specjalista w zakresie prawa wyznaniowego)
Usunięcie poświęconego krzyża oznacza jego profanację i zbezczeszczenie.
(bp Edward Frankowski)
RZECZY POSPOLITE
Bezużyteczni
Wrogość polskiej prawicy wobec Owsiaka i WOŚP nie jest incydentalnym
wybrykiem. Jest wyrazem głęboko zakorzenionych charakterystyk psycholo-
gicznych prawicowości (…). Oni wierzą m.in., że każdy milion zebrany przez
Owsiaka to milion zabrany Caritasowi. Nie akceptują hasła „Róbta, co
chceta”, bo prawica nie wierzy w dobroć człowieka i nie ufa wyborom do-
konywanym przez jednostkę.
(prof. Krystyna Skarżyńska, psycholog)
Chciałabym, aby w Polsce nastąpiły zmiany w sądach. Nie może być tak,
żeby osoba kompletnie zaangażowana w Kościół katolicki, a z taką mia-
łam do czynienia podczas procesu, orzekała w sprawie dotyczącej religii,
gdyż oskarżony jest z góry skazany na porażkę, a cały przebieg sprawy
bardziej przypomina mszę.
(Dorota Rabczewska, Doda, piosenkarka)
Najłatwiej jest mi zaakceptować to, co jest umiarkowane, nieszkodliwe
w sensie stwarzania zagrożeń, a więc w sumie Platformę Obywatelską.
(senator Włodzimierz Cimoszewicz
o swoim obecnym światopoglądzie politycznym)
Wybrał AC
ADAM CIOCH
Nr 4 (621)
27 I – 2 II 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
potencjalnych kandydatów do „ka-
płaństwa” postanowiło zaprząc
do pomocy internet. Na Facebooku
stworzono profil „Kościół w budo-
wie. Wstęp wolny” reklamujący stan
duchowny. Proponujemy raczej
– „Kościół do rozbiórki. Chętni po-
szukiwani”. To właśnie hasło jest
chyba bliższe prawdzie…
MaK
(sic!), na które przyjmowane są
wpłaty z pomocą dla rodziny. Oka-
zuje się, że dzieci wymagają stałej
pomocy medycznej i że rodzinie bra-
kuje rzeczy codziennego użytku. I to
jest to poczwórne szczęście?!
MaK
MEN-TALNOŚĆ
KOŚCIOŁA
Ministerstwo Edukacji Narodo-
wej przyszło z odsieczą Kościołowi,
któremu groziły zawirowania z lek-
cjami religii w przedszkolach. We-
dług nowych przepisów religia nie
wchodzi w skład pięciogodzinnej pod-
stawy programowej w przedszkolach,
zatem – według niektórych interpre-
tacji – powinna być odpłatna, co oczy-
wiście groziło masowym exodusem
dzieci z zajęć. W Zakopanem już na-
wet kazano rodzicom za nie płacić
(„FiM” 3/2012), a w Myślenicach
i Suchej Beskidzkiej decyzję o pła-
ceniu rady miast wycofały dopiero
po interwencji kurii (sic!). Teraz
MEN jasno zdecydował, że lekcje re-
ligii – niezależnie od tego, kiedy się
odbywają – mają być „bezpłatne”,
czyli religijna indoktrynacja na koszt
„bogatych” samorządów. Biedny kler
odetchnął z ulgą.
katolików, bo większość spraw są-
dowych dotyczy ochrony ich war-
tości. Biskup
Tadeusz Pieronek
natychmiast sprawę skomentował,
twierdząc, że „ta niecywilizowa-
na propozycja nie ma żadnych
szans”. Szkoda, że hierarcha nie wi-
dzi cywilizacyjnego zacofania Pol-
ski właśnie w tym przepisie. Ura-
żeni katolicy mogą dochodzić swo-
ich praw z Kodeksu cywilnego i to
powinno – tak jak w reszcie UE
– wystarczyć.
pieniędzy, m.in. na Telewizję
Trwam. Dyrektor imperium me-
dialnego Radia Maryja od miesię-
cy ostentacyjnie odmawia wykona-
nia polecenia sądu.
MaK
SOLENNIE
POKROPIENI
KSIĄDZ ZGWAŁCONY
WNIOSEK
WYZNANIOWY
W wielu publicznych placów-
kach oświatowych wizyty księdza
po kolędzie na stałe zagościły w ka-
lendarzu szkolnych imprez.
„Zgod-
nie z tradycją gościliśmy księdza pro-
boszcza na świątecznej kolędzie.
Przedszkolaki, uczniowie Szkoły Pod-
stawowej, a później Gimnazjum śpie-
wali kolędy oraz uczestniczyli we
wspólnej modlitwie”
– donosi Ze-
spół Szkolno-Przedszkolny w Pa-
niówkach.
„Dziś przyjmowaliśmy
w naszych progach księdza Piotra,
który nawiedzał parafian w Bezwo-
li z duszpasterską wizytą
– relacjo-
nuje na swojej stronie Szkoła Pod-
stawowa w Bezwoli. –
Po modlitwie
w każdej klasie, w każdym miejscu,
w którym pracujemy dla dzieci, zo-
staliśmy solennie pokropieni (...).
Błogosławieństwo z pewnością do-
dało nam ducha do dalszej solid-
nej pracy w nowym roku”.
Podobne informacje znajdujemy
na stronie publicznego Zespołu
Kształcenia i Wychowania w Klu-
kowej Hucie:
„W szkole odbyła się
kolęda. Ksiądz proboszcz poświęcił
mury szkoły i pobłogosławił nam
wszystkim”.
Z kolei dyrekcja Gim-
nazjum nr 2 w Wodzisławiu Śląskim
na zaplanowane odwiedziny dusz-
pasterskie, czyli kolędę, zaprasza
uczniów wraz z rodzicami.
W Bielsku Podlaskim rozpoczął
się proces prawosławnego duchow-
nego
Witalisa G.
, oskarżonego
przez prokuraturę za przymusze-
nie niepełnosprawnej dziewczyny
Marzeny O.
do współżycia płcio-
wego. Badania genetyczne jej dziec-
ka potwierdziły ojcostwo księdza.
Batiuszka twierdzi, że to on wła-
ściwie został przez dziewczynę
zgwałcony, bo natarczywie nalega-
ła na seks.
W akademikach Uniwersytetu
Łódzkiego i miejscowej politechni-
ki pary mieszane płciowo mogą
mieszkać ze sobą, o ile dostarczą
dokument z urzędu stanu cywilne-
go o planowanej dacie ślubu lub…
zaświadczenie z parafii o tym, że
dali na zapowiedzi. Tak oto Ko-
ściół – na wniosek władz państwo-
wych uczelni – pilnuje „właściwe-
go prowadzenia się” dorosłych już
osób.
ASz
OCHRONA ZBIORU
BAJEK
MaK
MaK
MaK
SKAZANI
NA KATOLICYZM
BOSKO NIELUDZCY
PARAFIA STAWIA
Human Rights Watch, jedna
z największych w świecie organiza-
cji broniących praw człowieka, skry-
tykowała Polskę. Chodzi „o jedną
z najbardziej restrykcyjnych ustaw
antyaborcyjnych w Europie”, któ-
ra w naszym kraju ciągle obowią-
zuje. Zdaniem organizacji odma-
wianie mieszkańcom swobodnego
dostępu do badań prenatalnych i le-
galnego przerywania ciąży jest wy-
razem „okrutnego i nieludzkiego
traktowania oraz naruszania prawa
do prywatności i życia rodzinnego”.
MaK
Zdaniem cytowanego przez
„Frondę” ks. prof.
Dariusza Wa-
lencika
przy obecnym stanie praw-
nym nie jest możliwe wystąpienie
w Polsce z Kościoła rzymskokatolic-
kiego. Według jego opinii rozporzą-
dzenie episkopatu z roku 2008 zo-
stało unieważnione w roku 2009
przez
Benedykta XVI
, który doko-
nał korekty prawa kanonicznego. Za-
tem polscy katolicy nie mają jak
wystąpić z Kościoła, bo nie ma prze-
pisów szczegółowych. Tym sposo-
bem bycie katolikiem w Polsce sta-
ło się czymś w rodzaju kary dożywo-
cia, orzekanej wkrótce po narodze-
niu, podczas tzw. chrztu.
Jedna z łódzkich gazet lokalnych
opublikowała tekst o najdłuższych
kursach, jakie mieli miejscowi tak-
sówkarze. Okazało się, że najdalej
pojechał ksiądz z grupą swoich zna-
jomych – najpierw zażyczył sobie za-
wiezienia do Madrytu, a stamtąd
– do portugalskiej Fatimy. W su-
mie: 8 tysięcy kilometrów.
MaK
Michał Piróg
– znany choreo-
graf i juror – stanął w obronie
Do-
dy
, skazanej za obrazę uczuć reli-
gijnych. Przypomnijmy, że piosen-
karka wyrokiem sądu musi zapła-
cić 5 tys. zł za stwierdzenie, że au-
torzy Biblii „palili jakieś zioła i by-
li napruci winem”. Piróg odważnie
nazwał wyrok „paranoją”. Powie-
dział też: „Jakichś kilkunastu kole-
si na zlecenie nowo istniejącej fir-
my napisało zbiór bajek. Źle prze-
tłumaczyli wstęp, potem nazmyśla-
li, co im się po kilkuset latach wy-
dawało, a teraz na ten zbiór opo-
wiadań nic nie można powiedzieć”.
Po tej wypowiedzi w katolickich me-
diach żądają zwiększenia sankcji
za obrazę uczuć religijnych.
ASz
WIELKIE ŻARCIE
Do nietypowej kradzieży doszło
w kościele we wsi Okół (gmina Bał-
tów). Złodziej wtargnął do kościo-
ła, otworzył tabernakulum i ukradł
puszkę z konsekrowanymi hostia-
mi. Niczego innego nie zabrał.
W sumie zniknęło 100 hostii, czy-
li – jak twierdzi Kościół katolicki
– 100 kompletnych „ciał Pana Je-
zusa”. Czyżby ktoś chciał przystę-
pować do komunii na zasadzie
„zrób to sam”?
MaK
AK
FUNDUSZ
NA ŻĄDANIE
OGRÓDEK
PANA BOGA
ZWOLNIENIE
KOLĘDOWE
Postulatom Ruchu Palikota
(bez podania nazwy partii) arcybi-
skup
Andrzej Dzięga
poświęcił ca-
ły „list pasterski” odczytany w ko-
ściołach szczecińskich. Bronił w nim
Komisji Majątkowej i żąda (!) utrzy-
mania Funduszu Kościelnego (lub
innej formy wspierania Kościoła
przez państwo), a ujawnione przez
media oszustwa przy „zwracaniu
mienia” Kościołowi nazwał „pew-
nymi prowokacjami”. Dzięga za-
pewnił także, że księża płacą po-
datki od pensji w instytucjach,
w których są zatrudnieni. Nie wąt-
pimy – państwo utrzymuje znaczą-
cą część kleru katolickiego (kape-
lani, katecheci itp.) i z wypłacanych
pensji potrąca sobie podatki. To
rzeczywiście wielki ciężar fiskalny
dla księży i wyraz solidarności
z resztą obywateli.
W Muszynie (woj. małopolskie)
nie boją się kryzysu. Niebawem po-
wstanie tam najprawdziwszy biblij-
ny ogród! Proboszcz tamtejszej pa-
rafii – ks.
Paweł Stabach
– już
zaciera ręce. „Zagospodarujemy kil-
ka hektarów pustego pola, który
otacza starą plebanię (…). To bę-
dzie nowa atrakcja kurortu oraz ele-
ment przybliżający mieszkańcom
i turystom miejsca związane z chrze-
ścijaństwem” – mówi zadowolony.
W ogrodzie będzie rzeka Jordan
z miejscem chrztu Chrystusa, świą-
tynia Salomona, winnica z Kany Ga-
lilejskiej, miejsce, gdzie szatan ku-
sił Jezusa i w końcu gorejący krzew,
w którym Bóg miał się objawić Moj-
żeszowi. Całość ma kosztować kil-
ka milionów złotych. Ksiądz Sta-
bach liczy na dotacje unijne do ra-
ju... Podatkowego na pewno.
ASz
„Prosimy dyrektorów szkół o ta-
kie zorganizowanie lekcji, może na-
wet kosztem lekcji religii, aby dzie-
ci, które mają danego dnia kolędę,
mogły wcześniej pójść do domu, aby
uczestniczyć w tym obrzędzie razem
z całą rodziną”
– apeluje z ambo-
ny proboszcz parafii pw. św. Ja-
na Chrzciciela w Brańszczyku. Dzie-
ciaki muszą bowiem zdążyć poło-
żyć przed księdzem na stole
„ćwi-
czenia z lekcji religii i kontrolki obec-
ności na Mszy św.”.
MaK
WYSYP ŁASK…
W ramach wspierania polityki
katolickiej płodności tygodnik „Nie-
dziela” napisał entuzjastyczny tekst
(„Szczęście razy cztery”) o historii
rodziny spod Częstochowy, w której
urodziły się czworaczki. Na końcu
zaś zamieścił numer konta parafii
NASZ JEDEN
PROCENT!
Autorski pomysł „Faktów i Mi-
tów” sprzed lat, aby partii politycz-
nych nie finansować z budżetu, ale
z odpisów podatkowych poszczegól-
nych obywateli, będzie realizowany
przez Ruch Palikota. Partia przed-
stawiła projekt ustawy w tej sprawie.
Naszym zdaniem takie rozwiązanie
ułatwi kontrolę wyborców nad po-
czynaniami polityków i zwiąże par-
tie ze społeczeństwem.
AK
MaK
MaK
NIECH TO PIERONEK!
KOMORNIK
U RYDZKA
Ruch Palikota chce usunięcia
z Kodeksu karnego art. 196, który
mówi o karze za obrazę uczuć reli-
gijnych. Partia przygotowała już w tej
sprawie nowelizację kk. Według
posłów RP ten przepis faworyzuje
POLOWANIE
NA KLERYKA
Sąd w Toruniu zlecił komorni-
kowi wyegzekwowanie od księdza
Tadeusza Rydzyka
3,5 tys. zł grzyw-
ny i 1 tys. zł kosztów sądowych za
zorganizowanie nielegalnej zbiórki
Wyższe Seminarium Duchow-
ne w Łodzi wobec dramatycznego
spadku zainteresowania studiami
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed