fakty i mity 2011 579 14, kawiarenka, Rok 2011
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZA KATASTROFĘ TU-154
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 14 (579) 14 KWIETNIA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Zazdrość, zdrada, może porzucenie, kłótnia
kochanków, afekt i… tragiczna śmierć.
Toż to powielany na tysiące sposobów
banał – powiecie. Może, ale nie
dla 18-letniego Eryka z Piły i jego ofiary
– 39-letniego księdza Krzysztofa.
Lecz czy ofiary (na zdjęciu)
nie są tu dwie?
ISSN 1509-460X
PiS ODPOWIEDZIALNY
Â
Str. 7
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 14 (579)
8–14 IV 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W czasie jesiennej kampanii wyborczej na rozkaz Jarosława K.
zostanie utworzony Komitet Obrony Wyborców. Jego zada-
niem ma być pilnowanie wszystkich komisji wyborczych przez
zaufanych ludzi. Ciekawe, skąd w atmosferze ciągłej podejrz-
liwości prezes PiS weźmie 25 tysięcy zaufanych kolesiów?
Strategia
79 procent Polaków chce wysłać Kaczyńskiego przed oblicze
sądu za słowa o Ślązakach. A 20 procent nie chce. I tak ma
być, bo inaczej wrzask się rozlegnie, że w Polsce uciskane są
mniejszości.
Po premierze filmu Anity Gargas o katastrofie smoleńskiej pt.
„10.04.10” Kaczyński oświadczył licznie zgromadzonym dzien-
nikarzom, że „teraz trudniej będzie kłamać”. Zali miałoby to
oznaczać, że prezes PiS na zawsze zamilknie?
osób chodzących do kościoła nie wierzy w piekło, czy-
ściec i życie wieczne. A zatem ateistów w Polsce mamy ja-
kieś 80 procent, gdyż tylko 40 procent Polaków praktykuje.
Katolicyzm deklaratywny stał się sposobem na życie w pań-
stwie, gdzie obrzędy religijne są częścią oficjalnego rytuału.
Dawniej był to udział w czynie społecznym czy pochodzie
pierwszomajowym, dziś – we mszy, nabożeństwie czy ape-
lu ku czci JPII. Wszak modlą się przed kamerami głowy
państwa i samorządów, rektorzy publicznych uczelni, nauczy-
ciele, aktorzy, prezenterzy telewizyjni i radiowi. To ja nie bę-
dę gorszy! Tyle że o żadnej wierze w Boga nie może tu być
mowy. Rozmawiałem – jako ksiądz – z wieloma takimi nie-
wierzącymi, acz gorliwymi katolikami. Jeden zapewniał mnie,
że za Polskę i Kościół oddałby życie, ale… – Ale co?! – pod-
chwyciłem. – Ale po śmierci z czło-
wieka zostaje tylko gnój,
proszę księdza, nic więcej
nie ma.
Niewiara w życie po-
zagrobowe automatycz-
nie i faktycznie stawia
takich ludzi poza Ko-
ściołem, więc o pol-
skim społeczeństwie
katolickim nie mo-
że być mowy.
Przy okazji war-
to zauważyć, że
powszechna nie-
wiara społeczeństw
w jakąś religię (np.
rzymski panteon) lub ide-
ologię (np. komunizm) prę-
dzej czy później powodo-
wała upadek tychże syste-
mów... Ale na razie miliony ta-
kich właśnie Polaków katolików
oficjalnie tworzą katolickie społe-
czeństwo, dając mandat biskupom
(jako swym duchowym zwierzchnikom)
do łupienia świeckiego państwa i szantażowania go katolic-
kimi wartościami. Kariera prawie każdej ekipy rządzącej
po 1980 roku kończy się wezwaniem na pomoc Kościoła.
Także obecnie biskupi mają się stać negocjatorami wewnątrz
polskiego porozumienia. Mają zasypać podziały, które sami
wywołali. Co tym razem przy okazji wyłudzą?
Partyjni spin doktorzy i specjaliści od public relation
mogliby się wiele nauczyć od kościelnych psychomanipu-
latorów wykształconych przez Opus Dei. Zabrali się oni ostro
do pracy, głównie w mediach (według „Gościa Niedzielne-
go”, większość stypendystów papieskiej fundacji „Dzieło No-
wego Tysiąclecia” trafiło do pracy w kancelarii Lecha Ka-
czyńskiego i do TVN). Najpierw zaczęli nakręcać spiralę na-
rodowego uniesienia przed beatyfikacją JPII. Ma ona po raz
kolejny wykazać, że Polak=katolik, a wszyscy Polacy są
jednością. Kto ma inne zdanie, jest obcy i zły. Jednocze-
śnie przygotowują się do zachwiania owej jedności pod-
czas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zresztą
od roku w tej sprawie jątrzą idzielą, czego Wawel i„krzyż
smoleński” są najlepszymi dowodami. Ale na szczęście du-
chowni pomogą odbudować ducha jedności w narodzie!
1 maja dziobami swoich papug – polityków i dziennikarzy
– będą mówić o NIM, bo tylko ON – tym razem w cudow-
ny sposób, bo zza grobu – potrafi pogodzić Polaków. Bisku-
pi mają świadomość, że jest to wymarzony moment na po-
prawienie swoich notowań i przejęcie inicjatywy. Jak zwy-
kle pod hasłem dobra wspólnego, wykorzystując podgrza-
ną przez siebie narodową histerię związaną z beatyfikacją
JPII oraz obchodami nauczki (z nieba) smoleńskiej, chcą
znów zabłysnąć jako jedyne autorytety izbawcy narodu.
Po co? Aby z tej pozycji wymusić na rządzie swój udział
w kreowaniu programu polskiej prezydencji w UE, a także
umocnić na jesieni podział sceny politycznej na dwie silne
prawice: PiS i PO. To teraz ich priorytety. Podobnie bisku-
pi zagrywali wiosną 2005 roku, kiedy umierał JPII. Przy po-
mocy swoich agentów w mediach, tj. transmisji telewizyj-
nych, „świeckich” komentarzy i świadectw, przekonywali,
że CAŁY naród czuwa przy łożu śmierci Największego Po-
laka. Wytworzono wówczas taki nacisk psychiczny na in-
nowierców i ateistów, że ci bali się przyznać do swoich po-
glądów. Pamiętacie wypowiedzi aktywistów SLD z tego
okresu? Ja pamiętam. To właśnie na tej fali PiS i PO wy-
grały wybory jesienią 2005 roku.
Zgodnie z obecnym planem, liczyć się ma tylko różno-
barwna prawica. Klerykałowie mają posiąść
niepodzielną władzę na zawsze. Nurt anty-
klerykalny na zawsze ma się stać margi-
nesem. Lekiem na całe zło Polaków
– na awantury w domu, choroby (czyt.
niedomagania służby zdrowia) czy dziu-
rawe ulice – stanie się teraz modli-
twa do JPII błogosławionego. To za-
wsze działało, bo rozgrzeszało i uła-
twiało życie. Skoro modlitwa do pa-
pieża ma mi pomóc, to super,
bo teraz ON za mnie wszyst-
ko załatwi. Modlitwa
zwalnia od myślenia,
a myślenie to wy-
siłek, po co więc
go sobie dokła-
dać! Spo-
wiedź zma-
zuje winy
imożna ją
powtarzać
w nieskończo-
ność... Takiego rozumowa-
nia nauczono pokolenia polskich pa-
rafian. I na tym biskupi chcą ufundować
nową Polskę. Na powszechnej nieodpowiedzialności.
W strategii przygotowanej przez duchownych i ich świec-
kich parobków są jednak pewne rysy. Rok 2011 to jednak
nie rok 2005. Po raz pierwszy swój głos będzie oddawać
ponad 2 miliony ludzi, dla których nie ma innych czasów
niż te z telefonem komórkowym i internetem. Traktują oni
religię co najwyżej jako przejaw kultury. Minionej. Są to wy-
borcy mobilni i niezależni. Odrzucają wszelkie próby narzu-
cania mód i zachowań. Ważny jest tylko głos ich środowi-
ska. A tam Kościół się nie liczy. Liczne popularne wśród
młodych stacje TV czy portale redagowane są za granicą.
Dotarcie do informacji o skrywanych aspektach pontyfika-
tu JPII jest znacznie łatwiejsze niż 6 lat temu.
Co się jednak stanie, kiedy ziści się czarny scenariusz
i biskupi znów przejmą inicjatywę?
Będą narastać nastroje populistyczne i skrajnie prawico-
we, a Polska przestanie się liczyć na mapie UE. Wybór na sce-
nie politycznej zostanie ograniczony do prawicy konserwa-
tywno-liberalnej oraz prawicy konserwatywnej. Gowin wyzna
wreszcie miłość Kaczyńskiemu. Biskupi będą trząść władzą,
a władza będzie trząść trzosem przed każdą sutanną.
Ideowe lewicowe i liberalne elity oraz racjonalnie my-
ślący obywatele mogą temu zapobiec. Czy jednak elitom
tym – politycznym, gospodarczym i medialnym – wystar-
czy odwagi, by bronić normalności? W 1997 roku Polska
stała przed szansą wyboru wielkiej koalicji UW i SLD. Ale
przywódcy tej pierwszej woleli wybrać historię. Rząd UW
i AWS tylko umocnił Kościół. Jak stanie się tym razem?
JONASZ
68 proc. Polaków (badania SMG KRC) jest przeciwnych budo-
wie pomnika Lecha Kaczyńskiego w stolicy. Co czwarty respon-
dent jest „za”. Niestety, to te 25 proc. wrzeszczy i zionie niena-
wiścią pod krzyżem (teraz pod pałacem), a zastraszone dwie
trzecie siedzi w domach. Tych ostatnich zapraszamy 10 kwiet-
nia na Krakowskie Przedmieście – redakcja „FiM” tam będzie!
„W kontekście śmierci Lecha Kaczyńskiego nie ma mowy o mę-
czeństwie” – powiedział Dziwisz i z mety stał się zdrajcą i wro-
giem Prawdziwych Polaków. Zwłaszcza że dodał, iż Polska mia-
ła większe nieszczęścia niż to smoleńskie! Jak to większe?! – za-
wyli obrońcy krzyża. To potopek szwedzki był gorszy? A mo-
że jakieś tam trzy rozbiorki? Albo dwie wojenki i okupacyjka?
Ależ ta świętość ostatnio potaniała. Jeszcze dwa miesiące te-
mu jednodobowy pobyt w Rzymie na „pierwszomajowym świę-
cie” rodzime biura podróży oferowały za 2 tysiące zł (w tym
jeden posiłek). Dziś, kiedy okazało się, że na beatyfikację JPII
nie wybiera się nawet 30 proc. zapowiadanej liczby pielgrzy-
mów, Polska Izba Pielgrzymkowa i Katolicka Agencja Infor-
macyjna zapraszają na… czterodniowe (!) pielgrzymki beaty-
fikacyjne (w tym zwiedzanie Padwy i Asyżu oraz trzy posiłki
dziennie) za – UWAGA! – 830 złotych. Ciekawe, czy za do-
datkową stówę można dostać kawałek relikwii?
Ta sama KAI uruchomiła specjalną stronę www, na której
miłośnicy JPII niejadący do Rzymu mogą zanosić swoje mo-
dły do Papy i Boga. KAI sugeruje nawet, jak może taka mo-
dlitwa wyglądać: „Proszę Cię Panie Boże, przez wstawiennic-
two bł. Jana Pawła II o uwolnienie ze skłonności homosek-
sualnych”. Bo o powrót rozumu już za późno!
Tablica przy ul. Mickiewicza w Warszawie, na której widnie-
je napis „Tu mieszkał Jacek Kuroń 1934–2004”, została zde-
wastowana (kolejny już raz) przez „nieznanych sprawców”. Jak
to nieznanych! Podpowiadamy policji, że drani należy szukać
wśród nielicznej grupy polskich ateistów! No bo czy na coś
podobnego poważyli się pełni chrześcijańskiej miłości bliźnie-
go Prawdziwi Polacy Katolicy?
Ogólnopolski Instytut „Polska Racja Stanu 2010” zainauguruje
swoją działalność 10 kwietnia w Sopocie. Co ma robić? „Dokoń-
czyć Dzieło!” – jak to określają założyciele. Czyli co? Zlustro-
wać Polaków, opluć Niemców, wypowiedzieć wojnę Rosjanom?
Zuzanna Kurtyka, Beata Gosiewska i przede wszystkim redak-
torzy Ewa Stankiewicz i Jan Pospieszalski pospieszyli do Chica-
go, by tam z wielką pompą odsłonić pamiątkową tablicę „ku czci!”
– wiadomo czyjej. Ale nie odsłonią, bo tablicy nie wykonano.
Niezrażeni tym goście oświadczyli, że „oddanie śledztwa w spra-
wie śmierci głowy państwa w ręce Rosji to tak, jakby Ameryka
oddała śledztwo w sprawie World Trade Center w ręce Al-Ka-
idy”. I dziwić się później żartom Amerykanów o Polakach…
Coraz mniej wiernych uczestniczy w rekolekcjach wielkopost-
nych. Z roku na rok o 20 procent!
Jaka jest tego przyczyna, wie Przyczyna Wiesław – ksiądz krakow-
ski i profesor w jednym. „Bo ludzie są zapracowani” – mówi
Przyczyna i spieszy z pomysłem: nie trzy, ale jeden dzień reko-
lekcji wystarczy, a jak i tego za dużo, to może by tak rekolekcje
w internecie... My ze swojej strony proponujemy lekturę „FiM”.
Tomasz Kaczmarek, znany powszechnie pod ksywą „agent To-
mek”, czyli polski James Bond, ostatnio zatrudniony przez pre-
zesa jako czyściciel kuwety kota Alika, wystartuje z listy PiS
na Dolnym Śląsku (drugie miejsce na liście). Jeśli się dostanie…
dostanie immunitet i uniknie więzienia za ujawnienie tajemnic
państwowych (śledztwo prowadzi prokuratura) w opublikowa-
nym wywiadzie rzece. Taki z niego agent, a tak głupio wpadł.
Psychiatrzy, psycholodzy, lekarze różnych specjalności oraz eg-
zorcyści (w sumie 60 osób z całego świata) obradowali w Wa-
tykanie nad tym, jak zapobiec panoszeniu się szatana w inter-
necie. Lekarze, uleczcie samych siebie!
Polskie portale katolickie podają newsa (bez żadnych źródeł
czy dowodów!), że firma Pepsi-Cola testuje swoje produkty, wy-
korzystując komórki pobierane od… abortowanych dzieci. To
znaczy „podobno tak robi”, ale już jest powód do walki o ży-
cie nienarodzonych. Czyżby Coca-Cola rzuciła coś na tacę?
Instytuty badania opinii społecznej przepytały 33 tysiące osób
z 16 krajów Europy (w tym z Polski) na temat zaufania do róż-
nych instytucji. Okazało się, że Kościołowi papieskiemu ufa
zaledwie 38 proc. respondentów. Znacznie więcej osób ufa np.
strażakom. I słusznie, bo strażacy gaszą pożary, a Watykań-
czycy je rozniecają.
W
edług sondażu TBS OBOP, ponad 50 procent spośród
Nr 14 (579)
8–14 IV 2011 r.
GORĄCY TEMAT
3
wszelką wątpliwość
(rzecz nie dotyczy
oczywiście ludzi cier-
piących na „syndrom Macierewi-
cza”), że katastrofa smoleńska nie
była efektem zamachu terrorystycz-
nego. Definitywne zamknięcie tego
wątku śledztwa ogłoszono 1 kwiet-
nia podczas specjalnej konferencji
prasowej z udziałem prokuratora ge-
neralnego
Andrzeja Seremeta
, na-
czelnego prokuratora wojskowego
gen. bryg.
Krzysztofa Parulskiego
i szefa Wojskowej Prokuratury Okrę-
gowej w Warszawie płk.
Ireneusza
Szeląga
. Decyzję podjęto w opar-
ciu o zeznania kilkunastu polskich
specjalistów z Inspektoratu MON
ds. Bezpieczeństwa Lotów (badali
wrak samolotu i kategorycznie wy-
kluczyli możliwość wybuchu jakiejś
bomby) oraz ekspertyzy:
~
Instytutu Technicznego Wojsk
Lotniczych (parametry paliwa za-
tankowanego do rządowego Tu-154
były prawidłowe);
~
Instytutu Geologii PAN (zja-
wiska atmosferyczne w okolicach
lotniska powstały naturalnie, więc
wszelkie teorie o „sztucznej mgle”
należy włożyć między bajki);
~
Wojskowego Instytutu Che-
mii i Radiometrii (w miejscu kata-
strofy nie stwierdzono żadnych śla-
dów materiałów wybuchowych, tok-
sycznych ani przekraczającego nor-
my promieniowania);
~
kryminalistyczne, przeprowa-
dzone w laboratoriach ABW i Ko-
mendy Głównej Policji (odgłosy za-
rejestrowane na filmie z miejsca ka-
tastrofy nie były wystrzałami z bro-
ni palnej);
~
biegłych z Katedry Nawiga-
cji Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił
Powietrznych w Dęblinie (dostar-
czone przez Rosjan tzw. karty po-
dejścia lotniska w Smoleńsku nie
zostały sfałszowane i zawierały praw-
dziwe dane o współrzędnych progu
pasa startowego i lokalizacji dwóch
radiolatarni służących pilotom
do orientacji przestrzennej).
Cóż zatem pozostało? Choć
w śledztwie wciąż jeszcze weryfiko-
wana jest hipoteza o ewentualnej
usterce samolotu (z czystej ostroż-
ności procesowej, bo według ra-
portu MAK i dokonanych przez pol-
ską komisję ustaleń, wszystkie me-
chanizmy spisywały się bez zarzu-
tu), to najbardziej istotnym kierun-
kiem są działania bądź zaniechania
popełnione przez ludzi. Obok orga-
nizacji oraz zabezpieczenia lotu
(uchybienia proceduralne, ewentu-
alne niedociągnięcia w pracy perso-
nelu naziemnego), chodzi tu przede
wszystkim o
ocenę wyszkolenia pi-
lotów i precyzyjne opisanie ich
zachowań
będących, według zgod-
nej opinii ekspertów nie szargają-
cych sobie nazwisk mniemanologią,
ostatnim „klockiem” konstrukcji
zrujnowanej w Smoleńsku.
Zatrzymajmy się przy tym ostat-
nim wątku i przypomnijmy najważ-
niejsze okoliczności (niektóre po-
jawiały się w naszych publikacjach,
inne wyszły na jaw niedawno), któ-
rych nie zdołają „zaczarować” nawet
najzręczniejsi arcykapłani z PiS-u:
~
Załoga Tu-154
już przed
startem znała prognozę pogody
oraz aktualną sytuację na smo-
leńskim lotnisku
. Dodatkowe in-
formacje o wystąpieniu nieprzenik-
nionej mgły otrzymywała w trakcie
lotu i jedyną (według obowiązują-
cych reguł) decyzją kapitana mógł
być wybór między powrotem
do Warszawy lub skierowaniem się
od razu na lotnisko zapasowe;
~
Żaden z pilotów nie miał
uprawnień do lądowania w ist-
niejących warunkach
, więc pod-
jęcie choćby próby nosiło znamio-
na przestępstwa;
~
Do kabiny nieustannie wcho-
dziły nie do końca jeszcze zidentyfi-
kowane osoby towarzyszące głowie
państwa, a obecny w kokpicie dowód-
ca Sił Powietrznych generał
Andrzej
Błasik
nie przerwał procedury
przeanalizowaniu sytuacji, mając
na uwadze fakt, że jestem bezpośred-
nio odpowiedzialny za bezpieczeń-
stwo wszystkich osób znajdujących
się na pokładzie samolotu, a wyko-
nanie zadania postawionego przez
Pana Prezydenta naraziłoby pasaże-
rów na niebezpieczeństwo utraty ży-
cia, nie mogłem podjąć decyzji
o kontynuowaniu lotu do Tbilisi
(…). Lądowanie w Ganji odbyło się
bezpiecznie.
Podczas opuszczania
pokładu samolotu Prezydent RP po-
wiedział (cyt.) „Jeszcze się z panem
policzę”
. Odbyło się to w obecności
szefowej pokładu”.
„Ale najbardziej zabolało, jak
usłyszałem, że
prezydent w rozmo-
wie z dziennikarzami na pokładzie
nazwał mnie lękliwym pilotem
.
Do mnie to wszystko docierało po-
przez personel pokładowy”
– podkre-
ślił oficer w wywiadzie udzielonym
„Gazecie Wyborczej”.
~~~
– Kiedy w dowodzonej przeze
mnie jednostce „spadł” pierwszy
po zakupie samolot Su-22 (był to
poziom dzisiejszego F-16), szef wojsk
lotniczych załatwił sprawę w kilka
minut. Ukarał dowódcę dywizji i na-
kazał mu ukarać jeszcze dziesięciu,
bo pilot się wykatapultował, a sa-
molot na szczęście nikogo nie zabił.
Rozumował tak: skoro pilot „wy-
siadł” ze sprawnej maszyny, to zna-
czy popełniono błąd w przygoto-
waniu do lotów. Załapałem się
na karę i nie pomogły wyjaśnienia,
że byłem na urlopie, a „sprawca”
został mi w tym czasie przydzielo-
ny z innej jednostki, więc nawet go
nie znałem. Dziesięciu trzeba było
znaleźć i basta! Od takiej Polski ode-
szliśmy, więc żeby nikogo nie skrzyw-
dzić, należy uzbroić się w cierpli-
wość, a osądzać za rzeczywiste grze-
chy, nie zaś domniemane.
– A czy dzisiaj można wska-
zać te rzeczywiste?
– Przypomnijmy naszym Czy-
telnikom: miał niespełna 42 la-
ta i dowodził brygadą, gdy
w sierpniu 2005 r. otrzymał
pierwszą generalską gwiazdkę.
Po odejściu z jednostki przez kil-
ka miesięcy pełnił biurową funk-
cję komendanta Szkoły Orląt,
a już w kwietniu 2007 roku zo-
stał generałem dywizji i dowód-
cą Sił Powietrznych, by dokład-
nie po czterech miesiącach awan-
sować o jeszcze jeden szczebel
na generała trzygwiazdkowego.
– Był o 11 lat młodszy od śred-
niej wieku poprzedników. Jeżeli po-
dzielimy tę różnicę przez obowią-
zujące w armii trzyletnie kadencje,
to wyjdzie, że był o prawie cztery
kadencje mniej od nich doświadczo-
ny. Innymi słowy: cztery pokolenia
lotniczych doświadczeń, przyjmując
kadencję za pokolenie, zostały świa-
domie skasowane przez PiS-owskie-
go ministra obrony. Nie przez nie-
przyjaciela na wojnie. Logika bez-
dusznych liczb wskazuje, że śp. ge-
nerał Błasik żyłby sobie dziś szczę-
śliwie ku radości rodziny i na chwa-
łę Sił Powietrznych, a dowódcą zo-
stałby w roku 2021. No, może
w 2019, skoro urodził się pod szczę-
śliwą gwiazdą, jak powiadano, gdy
otrzymał nominację…
– Jakie były jej konsekwencje?
– Wiele kluczowych stanowisk
oddano żółtodziobom marzącym
o karierze. Haniebnym tego przy-
kładem było wystawienie przez Bła-
sika do nominacji generalskiej swo-
jego kolegi
Adama S.
i powierze-
nie mu jednej z najważniejszych jed-
nostek bojowych, choć doskonale
wiedział o jego skłonnościach
do molestowania podwładnych pań.
Efekt? Niespełna dwa lata po no-
minacji generał S. odszedł żegnany
uroczyście i przy dźwięku fanfar,
i nikt nawet się nie zająknął, że by-
ła to decyzja wymuszona prokura-
torskim śledztwem. Dopiero w li-
stopadzie 2010 roku wyszło szydło
z worka, gdy skazano go potajem-
nie na dwa lata więzienia w zawie-
szeniu na trzy oraz degradację,
za „nadużycie stosunku zależności
i doprowadzenie innej osoby do ob-
cowania płciowego”.
– A w specpułku?
– Doszło tam do kuriozalnej
i niespotykanej dotychczas sytuacji,
że dowódca oraz jego zastępca nie
latali na flagowym samolocie, bo nie
posiadali uprawnień. Kto miał za-
tem kontrolować pilotów rządowych
tupolewów? Kto miał ich uczyć, sko-
ro Rosja była „be” i zaniechano wy-
syłania tam ludzi na szkolenia? Pa-
nowie z PiS-u świadomie zerwali
więź pokoleniową, a dalej to już
wszystko samo się potoczyło. Do-
piero teraz MON poszedł po rozum
do głowy i zapowiada reorganizację
pułku oraz przyjęcie „najbardziej
doświadczonych pilotów, wybranych
z całych Sił Powietrznych”. Ludzi
znajdujących się na szczycie karie-
ry, którzy oprócz życia, nie będą
mieli już nic więcej do stracenia…
DOMINIKA NAGEL
Oliwa wypływa
Smoleńsk był
konsekwencją
zbiorowego mordu
dokonanego
na czterech
pokoleniach
lotniczych
doświadczeń…
podejścia do lądowania, choć znał
sytuację pogodową;
~
Mimo prawidłowych wskazań
przyrządów pokładowych oraz nada-
wanych przez nie sygnałów ostrze-
gawczych samolot zszedł poniżej „wy-
sokości decyzji” zastrzeżonej przez
rosyjskich kontrolerów (100 m);
~
Siedzący za sterami tupole-
wa kpt.
Arkadiusz Protasiuk
oraz
drugi pilot mjr
Robert Grzywna
byli bezpośrednimi świadkami słyn-
nego incydentu gruzińskiego (wów-
czas w charakterze odpowiednio
drugiego pilota i nawigatora), kie-
dy to
Lech Kaczyński
usiłował
zmusić dowodzącego rządowym sa-
molotem kpt.
Grzegorza Pietru-
czuka
do narażenia życia pasaże-
rów (byli wśród nich m.in. także
prezydenci Ukrainy, Litwy i Esto-
nii). Oto fragment notatki pilota:
„Pan Prezydent Lech Kaczyński przy-
szedł osobiście do kabiny pilotów
i zapytał, czy wiem, kto jest zwierzch-
nikiem Sił zbrojnych RP. („Czy wie
Pan, kto jest zwierzchnikiem Sił
Zbrojnych RP?”, odpowiedziałem:
„Tak wiem, Pan, Panie Prezyden-
cie”, Prezydent odpowiedział: „w ta-
kim razie polecam wykonać lot
do Tbilisi”). Po tym Pan Prezy-
dent wyszedł, nie czekając na mo-
je wyjaśnienia (…). Po kolejnym
Szczygło wybrał sobie Błasika...
Kogo i za co można winić
w sprawie Smoleńska? Rozma-
wiamy z pozostającym w stanie
spoczynku generałem lotnictwa:
– Jeśli chodzi o przyczyny ma-
jące faktyczny i bezpośredni wpływ
na spowodowanie katastrofy, czyli
popełnione błędy w sztuce oraz jaw-
ne pogwałcenie przepisów, to z wer-
dyktem trzeba spokojnie poczekać
na końcowe ustalenia komisji mi-
nistra
Jerzego Millera
i prokura-
tury. Nie ma gdzie się spieszyć. Szyb-
ko to trzeba pomagać poszkodo-
wanym, a ci z winowajców, którzy
jeszcze żyją, niech dojrzewają.
– Minister już ujawnił, że
„gros winy leży po stronie pol-
skiej”. Także z komunikatów pro-
kuratury można wyłowić sygnał,
że oberwą urzędnicy, którzy nie
wypełnili prawidłowo wszystkich
papierków oraz kilku wojskowych
ze specpułku…
– Można. Jestem głęboko prze-
konany, że katastrofę smoleńską
ma na sumieniu były premier Ja-
rosław Kaczyński i jego nieżyjący
już, niestety, minister obrony
Alek-
sander Szczygło
. To oni przewró-
cili pierwszy „klocek” domina, bo-
wiem pod ich rządami świadomie
skasowano cztery pokolenia lotni-
czych doświadczeń i dopuszczono
do władzy w Siłach Powietrznych
ludzi nie w pełni przygotowanych
do jej objęcia.
– Może pan wyjaśnić, w czym
rzecz?
– Średni wiek dowódców Sił Po-
wietrznych obejmujących to stano-
wisko w latach 1999–2007 wynosił 56
lat. Mówię o generałach
Dulębie
,
Olszewskim
i
Targoszu
. W 2007
roku nastąpił jakiś kataklizm, bo
okazało się, że nie ma ludzi doświad-
czonych, więc Szczygło wybrał so-
bie Błasika…
W
iadomo już ponad
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 14 (579)
8–14 IV 2011 r.
POLKA POTRAFI
Harde Wenus
jadłowstręty. Między innymi ruch
pro-ana (nie mylić z pro-anal), czy-
li – świadome wpędzenie się w ano-
reksję i traktowanie jej jako sposób
naszczęśliwe życie. Jedno zhaseł ru-
chu pro-ana brzmi: „To, co mnie
żywi, niszczy mnie”. Jedzenie trak-
towane jest jako zbędnakonieczność.
Większość zwolenniczek ruchu to na-
stolatki – porozumiewają się przez
internet, same siebie nazywają „mo-
tylkami”, a ich znakiem rozpoznaw-
czym jest
czerwo-
na bran-
soletka.
Kolej-
nym ży-
wieniowym
zboczeniem
jest pregorek-
sja, zwana ano-
reksją ciążową. To
osobliwe schorzenie
polega natym, że prze-
sadnie dbająca o figu-
rę dama zachodzi
w ciążę, ale dbać
o szczupłość – nadal
przesadnie – nie przestaje. Ko-
biety głodzą się w czasie ciąży.
W efekcie są niedożywione, od-
wodnione, a wraz z nimi – ich
dziecko. Pregoreksja u ciężar-
nej może skończyć się po-
ronieniem lub opóźnionym
rozwojem noworodka. Jak
przewidują naukowcy, licz-
ba chorych (czyt. głupich)
będzie z każdym rokiem
wzrastać.
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Z papierosem w ręku zasnął w przydrożnym
rowie mieszkaniec gminy Orneta (woj. war-
mińsko-mazurskie). Wkrótce chrapał w samym środku morza ognia płoną-
cych traw. Życie zawdzięcza przypadkowemu przechodniowi, choć z tego
akurat sprawy sobie nie zdawał, bo był tak pijany, że przespał akcję ratun-
kową. Z poważnymi poparzeniami ciała trafił do szpitala.
Już wkrótce czeka nas manifest
kobiecości. Takiej zwyczajnej
i prawdziwej.
Wszystko dzięki dwóm paniom,
Izie Moczarnej-Pasiek
i
Klaudii
Winiarskiej
, które zorganizowały
wystawę pt. „Harda Wenus”, ananiej
–fotoobrazy ztzw. prawdziwymi ko-
bietami: nadwaga, cellulit, rozstępy,
tu iówdzie odpowiednia fałdka. Wer-
nisaż odbył się wDniu Kobiet wTo-
runiu, a teraz wystawa „Wenus” ma
przemierzyć kolejne polskie miasta.
Przygotowania do pokazania
światu, jak wygląda gruba igoła ba-
ba, trwały cały rok. Wystawa to pro-
test autorek wobec stereotypowe-
go postrzegania kobiet i presji „od-
powiedniego” wyglądania.
„Chciałam sfotografować kobiety
duże, o niebanalnych kształtach, bo
takie przeważnie chodzą po ulicach,
są matkami, żonami, kochankami”
– skomentowała Moczarna-Pasiek.
Negatywnaocenaotyłych osób to
problem na całym świecie. Niegdyś
obfitość kojarzono z powodzeniem,
bogactwem i płodnością. Dziś jest
inaczej. Antropolodzy z Uniwersy-
tetu Stanowego Arizony opublikowa-
li badania, zktórych wynika, że przy-
bywa społeczności, w których ludzie
otyli postrzegani są jako brzydcy, le-
niwi ipozbawieni samokontroli. Naj-
gorzej jest w Meksyku, Paragwaju
i Samoa Amerykańskim. Zdaniem
naukowców, za zmianą w postrzega-
niu nadprogramowych kilogramów
stoją media ikult wszystkiego co chu-
de i giętkie.
Okazuje
się, że gru-
be kobiety
częściej niż
te szczupłe
uznają swoje
związki za nie-
satysfakcjonujące
–nierzadko wią-
żą się z kimś,
kto do końca im
nie odpowiada,
ale nawet w oczach
tego niedoskonałego
wybranka wciąż czu-
ją się nieatrakcyj-
ne. Zasada ta nie
dotyczy przygru-
bych mężczyzn.
Co ciekawe, o swo-
ją wagę najbardziej mar-
twią się panie „sparowane”.
Samotnym i zrezygnowanym
singielkom jest już najwidocz-
niej wszystko jedno.
À propos
mediów i potrze-
by chudości. Ostatnimi czasy
– oprócz powszechnie zna-
nej anoreksji i bulimii – po-
jawiły się nowe psychiczne
38-latek z Kluczborka pokłócił się z partnerką.
Postanowił dać jej dowód miłości. Wtym ce-
lu podpalił swoje auto. Zaalarmowanym przez sąsiadów policjantom i stra-
żakom wyjaśnił, że chciał babie udowodnić, iż rzeczy materialne nie mają dla
niego żadnego znaczenia, a z miłości dla niej jest w stanie zrobić wszystko.
Dwóch nastolatków ze Skawiny strzelało zokna
bloku zbroni pneumatycznej. Strzelali, bo –jak
się tłumaczyli –jeden znich chciał się rozładować poprzeżytym dopiero co
zawodzie miłosnym, zaś drugi postanowił wspierać druha w niedoli. Trafili
m.in. dwóch dekarzy pracujących na dachu sąsiedniego bloku.
Do baru w Ustce wjechała klientka. Merce-
desem. Wizyta była zupełnie przypadkowa, bo
– jak się okazało – 48-latka pomyliła biegi w automatycznej skrzyni i poje-
chała doprzodu zamiast wstecz. Ostatni taki numer widzieliśmy we francu-
skiej komedii.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Najpierw chciałem pochować brata w rodzinnym grobie. Kiedy pojawił
się Wawel, zadałem sobie pytanie, czy mogę osobie tak przeze mnie ko-
chanej odmówić takiego zaszczytu, nawet jeśli dla mnie będzie to tak ol-
brzymie utrudnienie.
(Jarosław Kaczyński)
Zawsze miałem skłonność do żartów. Czasem nawet zbyt dużą jak na po-
lityka i na człowieka w moim wieku. Taki już jestem podobno po dziad-
ku. Często muszę się powstrzymywać, aby nie żartować.
(jw.)
lityczna deklaracja Donalda Tuska, mało do-
strzegana z powodu spraw w Polsce istotniejszych,
czyli zainteresowania rocznicami zgonów smoleń-
skich i watykańskich, no i beatyfikacją.
Premier mianowicie oświadczył, i to na piśmie, że
nie jest już liberałem, i że od wszelkich ideologii bar-
dziej ceni dobro człowieka. Oczywiście jestem już du-
żym chłopcem i dlatego
nie ufam zbytnio polity-
kom. Wiem, że politykiem
zostaje się przeważnie
z żądzy władzy lub z bra-
ku lepszego pomysłu na
życie i trwa się w tym fa-
chu dzięki składaniu fałszywych obietnic, tudzież kłam-
liwemu zapewnianiu pracodawców, czyli wyborców, że
rzekomo dba się o ich interesy i pragnienia. Poczyniw-
szy to zastrzeżenie, uważam jednak, że warto się po-
chylić chwilę nad tym, co Tusk ogłosił.
Mówiąc o swojej filozofii politycznej, powiedział, że
„człowiek jest ważniejszy niż jakakolwiek idea czy dok-
tryna. Nawet ukochana w młodości idea liberalizmu”.
Tę deklarowaną zmianę potwierdzają ostatnie uczynki
kierowanego przez Tuska rządu – na przykład reforma
OFE wbrew wrzaskom lobby bankowego oraz zaklęciom
szamanów neoliberalizmu, atakże podwyżki dla nauczy-
cieli mimo ogólnych oszczędności budżetowych.
Osobiście w zasadzie nic nie mam przeciwko libe-
ralizmowi, jeżeli rozumieć przez niego troskę o wol-
ność osobistą oraz gospodarczą. Tyle tylko, że w pol-
skiej praktyce politycznej nigdy nie było żadnego libe-
ralizmu. Nadwiślańscy nominalni liberałowie (środowi-
ska Unii Wolności, potem PO, środowisko
Balcero-
wicza
itp.) byli na ogół obyczajowymi konserwatysta-
mi, ludźmi, którzy skapitulowali przed roszczeniami
Kościoła, ślepo zwalczali wszystko, co państwowe,
azwolności gospodarczej pozostała im naiwniutka wia-
ra w cudowność niewidzialnej ręki wolnego rynku. Psu
na budę taki liberalizm! Jeśli więc Tusk deklaruje od-
wrót od niego w stronę racjonalnej gospodarki i troski
o interesy zwykłych ludzi, to mogę na to powiedzieć
tylko tak, i amen! Oczywiście pamiętając, że polity-
kom można wierzyć tylko troszkę…
Zmianę u Tuska
i w jego partii zauważył
także konserwatywny pu-
blicysta
Michał Kar-
nowski
, który ogłosił klę-
skę ideologii uosabianej
przez Balcerowicza oraz
„upadek jednego z mitów towarzyszących nam przez ca-
łe lata 90. i – choć już nieco słabiej – przez całą kolejną
dekadę. To mit o wyższości prywatnej własności nad pań-
stwową, mit nieskuteczności państwa zawsze i wszędzie”.
Wiatr nowego wyczuwa też
Robert Walenciak
, dzien-
nikarz lewicowy:
„(…) przemiana Tuska nie jest odosob-
nionym przypadkiem, znaczna część tych, którzy wierzyli,
że rynek jest remedium na wszystko, dziś już tak nie my-
śli. Na naszych oczach umiera kolejna utopia”.
Ta utopia kosztowała nas bardzo drogo. Miliony
bezrobotnych, wielkie plajty, zdewastowane gospodar-
czo całe połacie kraju, 2, 3 miliony ekonomicznych
uchodźców-tułaczy. Dlatego cieszę się, że powoli na-
stępuje otrzeźwienie. Ale to dopiero przedwiośnie,
nawet nie wiosna przemian. Oby zresztą nie było to
przesilenie przedwyborcze, takie pod publiczkę. Tusk
poza wyborami ma przed sobą problem 13,5 proc.
bezrobotnych, których w marcu znów przybyło. Czy
znów pokaże się im palcem drogę na Zachód, czy rząd
spróbuje dać Polakom szansę na życie w Polsce?
ADAM CIOCH
Mam przekonanie, że tylko przez Boże Miłosierdzie można zrozumieć to,
co się wtedy stało.
(Tomasz Terlikowski o katastrofie w Smoleńsku)
Dla człowieka wierzącego nie jest przypadkiem, że Tu-154 spadł właśnie
w wigilię Niedzieli Miłosierdzia, w „liturgiczne” wspomnienie śmierci Ja-
na Pawła II. Tak jak nie jest przypadkiem, że skład delegacji był właśnie
taki, że stanowiła ona Polskę w miniaturze. Bóg chciał nam coś wtedy
powiedzieć... I powiedział bardzo mocno.
(jw.)
RZECZY POSPOLITE
PO legalizuje narkotyki i w praktyce kończy walkę z narkomanią. Za po-
parcie kryminalistów i narkomanów pozwoli im się legalnie naćpać. Prze-
cież powszechnie wiadomo, że PO miała największe poparcie w więzieniach.
(Marek Suski, poseł PiS)
Premier jak nowy
SLD Napieralskiego to wydmuszka. Nie ma tu żadnej wizji lewicy – tylko
garść sprzecznych, przypadkowo zasłyszanych sloganów. Wystarczy delikat-
nie postukać – w środku jest pusto.
(Adam Leszczyński, lewicowy publicysta)
Po śmierci papieża świat zląkł się, co teraz będzie.
(biskup Adam Lepa)
Byłem przy śmierci Jana Pawła II. Momentem dotykającym nieba była
chwila, kiedy ksiądz arcybiskup Stanisław Dziwsz zapalił światło i zain-
tonował „Ciebie Boga wysławiamy”.
(ks. Konrad Krajewski, ceremoniarz papieski)
Byłem tak urzeczony faktem, że lecę w samolocie z widzialnym następcą
Chrystusa, że nigdy nie zapinałem pasów bezpieczeństwa.
(jw.)
Wraz ze zmianą pokoleń pamięć o Janie Pawle II będzie słabła.
(ksiądz Adam Boniecki)
Popieram Platformę, niestety. Jej politycy mają milsze twarze. Skoro nie wie-
rzę ani jednym, ani drugim, popieram tych ładniejszych.
(Jan Nowicki, aktor)
Wybrali: AC, JC, PPr, RK
NAPALONY
AUTO-AGRESJA
SNAJPERZY
BARO-BUS
W
ostatnich tygodniach pojawiła się ważna po-
Nr 14 (579)
8–14 IV 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
DO KRUCHTY Z TYM
z byle nawiedzeniem „cudownego
obrazu” w byle mieścinie.
„Za 104
dni Matka Boża w Kopii Jasnogór-
skiego Obrazu nawiedzi naszą para-
fię – 10 lipca 2011 r.”
– zapowiada
swoim owieczkom proboszcz parafii
pw. MB Fatimskiej w Ostrowie Wiel-
kopolskim. I przypomina, że na tę
okoliczność w kościele zostały usta-
wione dwie skarbony. Należy doń
składać dary w dwóch kopertach, któ-
re parafianie otrzymali podczas ko-
lędy. Do jednej należy wrzucać ko-
perty z darami duchowymi dla „cu-
downego obrazu” w postaci próśb,
dziękczynień oraz obietnic poprawy,
a do drugiej – koperty z darami pie-
niężnymi. Te drugie są niezbędne dla
„zewnętrznego przygotowania kościo-
ła oraz ulic na trasie przejazdu i przej-
ścia Obrazu”
. Przygotowania do fe-
ty są na etapie szycia flag. Ma być
ich aż kilkaset!
Niedzieli, który chce zwalczać nie-
dzielny handel. Nas intryguje, jak
mały musi być sklep, aby kupowa-
nie w nim nie było „grzechem”. Czy
tak mały jak czynny po każdej mszy
sklepik… przyparafialny?
MaK
Aż 53 proc. ankietowanych Po-
laków uważa, że obchody śmierci
Jana Pawła II
powinny mieć cha-
rakter wyłącznie kościelny. Ich zda-
niem, państwo nie powinno zaj-
mować się upamiętnianiem tego
wydarzenia, ponieważ było ono
zdarzeniem związanym z życiem
Kościoła.
data 2 kwietnia na zawsze została
wykreślona z uroczystości wpisa-
nych do oficjalnego kalendarza wa-
tykańskiego. I zdezorientowanym
wielbicielom papieskich rocznic ob-
jaśnił, że „to wszystko za sprawą
beatyfikacji papieża Polaka. Sko-
ro Kościół ma pewność, że dusza
Jego znalazła się w niebie, nie ma
potrzeby modlić się za nią, nawet
przed beatyfikacją, bo błogosła-
wionym Jan Paweł II jest faktycz-
nie od chwili uznania cudu za Je-
go wstawiennictwem, czyli od 14
stycznia”.
UMARTWIANIE
GEJÓW
Mirosław G.
, kielecki radny
PiS, został oskarżony o kierowanie
gróźb karalnych pod adresem nie-
wielkiej manifestacji środowisk ho-
moseksualnych, która odbyła się
w Kielcach w maju 2010 roku. Za-
kapturzeni mężczyźni krzyczeli
pod adresem manifestantów hasła
typu: „Dobry gej to martwy gej”
i „Jak złapiemy, połamiemy”. Rad-
ny był wśród osób wznoszących te
okrzyki. Oskarżony nie przyznaje
się do winy i twierdzi, że był na miej-
scu jako… politolog.
MaK
UKRADŁ ZE WSTYDU
MaK
Ksiądz
Paweł W.
z diecezji pel-
plińskiej na Pomorzu został złapa-
ny na kradzieży małej butelki żo-
łądkowej gorzkiej w Biedronce. Du-
chowny, który zapłacił 200-złoto-
wy karny mandat, wyjaśnił, że
ukradł powodowany wstydem. Bar-
dzo chciał się napić, ale nie miał
odwagi kupić alkoholu w Wielkim
Poście.
SORRY ZA KACZORY
Przewodnicząca partii PJN
(w wolnym tłumaczeniu: Pomido-
rowa Jest Najsmaczniejsza) –
Jo-
anna Kluzik-Rostkowska
– prze-
prasza za ostatnie wybory prezy-
denckie. „Jeśli ktoś zagłosował
na Jarosława Kaczyńskiego, bo go
do tego przekonałam, to ja go prze-
praszam” – powiedziała liderka
PJN, sugerując również, że Jaro-
sław Kaczyński jest psychicznie bar-
dzo niestabilnym człowiekiem, po-
nieważ raz jest „spokojnym męż-
czyzną, następnego jest konfron-
tacyjnym politykiem, potem idzie
do sklepu, w którym się gubi, a na-
stępnie antagonizuje cały Śląsk”.
Przepraszam, że o mało nie wsa-
dziłam „psychicznego” na fotel pre-
zydenta – rozbrajająco łka Kluziko-
wa i pewnie chce, by dać jej jeszcze
jedną szansę. Nic z tego!
ASz
AK
MaK
WARIACJE
SMOLEŃSKIE
RÓŻAŃCE Z GAZETY
ZBOKI I KANIBALE
AK
W Polsce coraz trudniej odróż-
nić prasę zwykłą od katolickiej.
Dziennik „Super Express” zorga-
nizował właśnie konkurs na zdję-
cia czytelników
z Janem Paw-
łem II
. Wśród nagród można zna-
leźć m.in. papieskie… pachnące ró-
żańce. Niestety, nie wiadomo, czym
poza klerykalnym wazeliniarstwem
pachną owe różańce i czy są po-
święcone – np. przez redaktora na-
czelnego „SE”.
Publicysta Radia Maryja
Marek
Czachorowski
w swoim ostatnim fe-
lietonie na antenie rozgłośni opowia-
dał o spotkaniu premiera
Tuska
z
Marcinem Mellerem
, redakto-
rem naczelnym miesięcznika „Play-
boy”. Zamiast dywagować na temat
dyskusji obu panów, Czachorowski
zatrzymał się przy gazecie dla męż-
czyzn, którą nazwał „pismem porno-
graficznym wychowującym seryjnych
morderców takich jak
Ted Bundy
(najsłynniejszy psychopata amery-
kański)”. Po tej wypowiedzi mogli-
śmy usłyszeć również, że „naczelny
magazynu dla kanibali ustawia sce-
nę polityczną w pewnej telewizji, dys-
ponując siłą erotomanów i suto przez
nią opłacanych kobiet manifestują-
cych w magazynie brakiem ubrania
swoje duchowe ubóstwo”. Ciekawe,
ilu „kanibali”, czyli czytelników „Play-
boya” pojawia się na coniedzielnej
mszy i zjada – o zgrozo! – ciało Chry-
stusa…
BOJKOT TO BOJKOT!
Poseł
Joachim Brudziński
na-
mawia wszystkich Polaków do boj-
kotu stacji TVN, a dokładnie: roz-
rywkowego programu „X Factor”.
Brudzińskiemu przeszkadza, że je-
den z odcinków tego programu bę-
dzie wyemitowany 10 kwietnia, czy-
li w rocznicę smoleńskiej katastro-
fy. Poseł lamentuje, że „zamiast
wspominać wielką tragedię, wyemi-
tują rozrywkowe show. Okazuje się,
że stacje epatowały nieszczerą ża-
łobą. Mam nadzieję, że widzowie
przełączą wtedy na inny kanał”.
TVN, broniąc się, zapowiada, że
„rocznica będzie uczczona zarów-
no w TVN, jak i TVN24”. Po tej
wypowiedzi możemy już być pew-
ni, co nas czeka 10 kwietnia. W ce-
lach zdrowotnych namawiamy
do niewłączania telewizorów w okre-
sie rocznicy smoleńskiej!
ASz
MaK
KRAWCZYK I ABBA
UJAWNICIELE
Krzysztof Krawczyk
, katolicki
piosenkarz, planuje wydanie albu-
mu muzycznego pt. „JPII Abba Oj-
cze”. Mają się na nim znaleźć ulu-
bione piosenki zmarłego papieża,
m.in. „Góralu, czy ci nie żal” i „Bar-
ka”. W niektórych utworach głos
Krawczyka zostanie nałożony na głos
śpiewającego Wojtyły. To prawie jak
Frank Sinatra z Bono z U2.
MaK
Środowiska wspierające OFE
bronią funduszy do ostatniego wy-
strzału. Prezydent
Bronisław Ko-
morowski
, który jest ostatnim ogni-
wem w procesie uchwalania ustawy
redukującej wpłaty do OFE, dostał
list z żądaniem ujawnienia eksper-
tyz, na podstawie których podejmie
decyzję o poparciu lub zawetowaniu
nowego prawa. Sygnatariuszami nie-
codziennego żądania są m.in.
Le-
szek Balcerowicz
,
Jerzy Stępień
(były prezes Trybunału Konstytucyj-
nego) i…
Włodzimierz Cimosze-
wicz
, senator kojarzony z lewicą. Au-
torzy listu uważają, że odmówienie
dostępu do tych ekspertyz świadczy-
łoby o „braku uczciwości debaty”.
Wynika z tego, że wszyscy prezyden-
ci podpisywali dotąd ustawy (w tym
tę ustanawiającą 12 lat temu OFE)
„nieuczciwie”, bo nie publikowali
zwykle materiałów, które pomogły
podjąć im decyzję.
Pomysłów na obchody pierw-
szej rocznicy katastrofy smoleńskiej
nie brakuje.
„W tym dniu – roczni-
cy lotu, z którego nikt nie powrócił
– hodowcy gołębi pocztowych pra-
gną uroczyście rozpoczynać sezon
lotowy”
– informuje parafia pw. św.
Jadwigi w Poznaniu i z okazji rocz-
nicy katastrofy smoleńskiej zapra-
sza na mszę połączoną z… poświę-
ceniem gołębi.
W katedrze rzeszowskiej, 10
kwietnia, zaplanowano odsłonięcie
i poświęcenie przez biskupa tablicy
ku pamięci ofiar. Jej fundatorami
„poprzez złożenie ofiary na tacę”
mają stać się (nie wiedzieć czemu)
mężczyźni i ojcowie przybyli na mszę
w intencji wszystkich, którzy zginę-
li w wypadku. W parafii pw. św. Ra-
fała Kalinowskiego w Mrągowie za-
planowano poświęcenie tablicy ufun-
dowanej przez radę miasta.
O wywieszanie flag narodowych
z czarną wstążką i przyniesienie zni-
czy apeluje z kolei ks.
Jerzy Chę-
ciński
– proboszcz katedry kołobrze-
skiej. Leżajska fara zaś wzywa para-
fian do
„oddania czci poległym”
po-
przez udział we mszy i przypomina,
że w Leżajsku
„pamięć o nich zosta-
ła utrwalona w rondzie im. Lecha Ka-
czyńskiego”
. Natomiast ks.
Ireneusz
Łuczak
z parafii pw. Jadwigi Ślą-
skiej w Krośnie Odrzańskim zapra-
sza do zakrystii, „pojedynczo lub gru-
powo”, wszystkich chętnych do zrzu-
cenia się na mszę zbiorową w inten-
cji ofiar katastrofy.
ASz
W PYSK PO BOŻEMU
NIE KUPUJ
W NIEDZIELĘ!
NAGONKA
Z KRZYŻEM
Katecheta w Sidzinie w woje-
wództwie opolskim pobił 11-letnie-
go chłopca – uderzył go dwukrot-
nie w twarz. Sprawą na wniosek
matki zajęła się policja. Prasa do-
niosła, że ksiądz po tym incyden-
cie czuje się strasznie. Szczerze
współczujemy. Chłopca o samo-
poczucie nie pytano.
MaK
Biskup
Marek Mendyk
z Legni-
cy robienie zakupów w hipermarke-
tach w niedzielę nazywa „złem” i ka-
że się swoim poddanym spowiadać
z tego „przestępstwa moralnego”.
Wypowiedź biskupa związana jest
z powstaniem Ruchu Świętowania
Rydzykowy „Nasz Dziennik” pro-
wadzi nagonkę przeciwko ministro-
wi edukacji
Katarzynie Hall
i zbie-
ra nawet podpisy w celu jej odwoła-
nia. Chodzi o absurdalny zarzut, że
podczas wizyty w katolickiej szkole
we Włocławku minister nie chciała
występować na tle wielkiego krzyża
widniejącego na ścianie i że jej współ-
pracownik („ND” ustalił, że był to
ponoć rzecznik ministerstwa) umyśl-
nie zasłaniał go banerem z napisem
„Włocławek”. Katolicka gazeta zor-
ganizowała już całą kampanię, w któ-
rej publikowała słowa potępienia pa-
ni minister ze strony hierarchów i po-
słów PiS. Nieszczęsnej Hallowej, no-
tabene gorliwej katoliczce, zarzuca-
ją „znieważenie krzyża”.
MaK
MaK
NIEPAPIESKA
ROCZNICA PAPIESKA
W całej Polsce hucznie obcho-
dzono szóstą rocznicę śmierci
Ka-
rola Wojtyły
. Jednak nie w para-
fii wojskowej pw. św. Augustyna
w Złocieńcu. Tamtejszy proboszcz
oświadczył swoim parafianom, że
w Złocieńcu „zgodnie z decyzją Pa-
pieża Benedykta XVI, nie będzie ob-
chodów 6. rocznicy śmierci Jana Paw-
ła II w dniu 2 kwietnia”. Ani szó-
stej ani żadnej następnej, ponieważ
FLAGOWA FETA
AK
Niegdysiejsze peerelowskie po-
chody pierwszomajowe prezentują się
dziś nader skromnie w porównaniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]