fakty i mity 2011 578 13, kawiarenka, Rok 2011
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PEDOFIL PRZED SĄDEM
Â
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 13 (578) 1 KWIETNIA 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
W roku 1952 ówczesne Ministerstwo Oświaty
instruowało nauczycieli, jak wszczepić w dziecię-
ce umysły przekonanie, że pewien Józef to naj-
wspanialszy z ludzi. 60 lat później Ministerstwo
Edukacji zaleca to samo. Z tym wyjątkiem, że
Józefa zmienił Karol. Metoda indoktrynacji pozo-
stała niezmieniona. Bo się sprawdza.
Â
Str. 25
ISSN 1509-460X
Po naszej publikacji odnalazły się ofiary księdza
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 13 (578)
1–7 IV 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Nie dwa miliony, nie półtora, nawet nie milion... Marne 30–35
tysięcy pielgrzymów z Polski wybiera się na pierwszomajowy
benefis Wojtyły. Taką hiobową i katastrofalną dla włoskiej
turystyki wieść ogłosił (na podstawie danych Watykanu) wi-
ceburmistrz Rzymu Mauro Cutrufo. I prawie się rozpłakał
(autentycznie). My jakoś nie (też autentycznie).
Elita
Jeszcze nie został beatyfikowany, a już w ponad 50 kościo-
łach w Polsce JPII pojawił się jako święty. Na witrażach. Z au-
reolą wokół głowy. Po 1 maja w wielu świątyniach przybędzie
nowych okiennych mozaik. Na nich to Pan Bóg będzie sie-
dział po prawicy (o ile sobie zasłuży) Karola Wielkiego.
zrozumieć, dlaczego nasz kraj po 1989 roku, a de fac-
to od początku lat 80., stopniowo poddawał się hegemo-
nii Kościoła. Z pewnością kluczowy dla tego procesu był
szok, jaki wywołało wybranie Wojtyły na papieża. Przywód-
cy PRL do 1978 roku bronili państwa przed klerykalizacją,
trzymając Watykańczyków w administracyjnych ogranicze-
niach. Po pamiętnym konklawe skonstatowali, że rządu dusz
w Polsce mieć już nie będą, bo Polacy właśnie dostali swo-
jego idola. Powstanie „Solidarności” z jej 10 milionami człon-
ków upewniło władze, że jeśli chcą jeszcze porządzić spo-
kojnie przez kilka lat i potem miękko wylą-
dować – muszą mieć sojusznika. Kościół,
zawsze skory do różnych układów i machlo-
jek dla własnych korzyści, był idealnym part-
nerem (szerzej pisze o tym w tym numerze
Paweł Petryka). Zapalił więc świeczkę Wałę-
sie i ogarek Jaruzelskiemu; przy okazji wła-
dza – poprzez 3934 księży i biskupów oraz 625
zakonników współpracujących z SB – wie-
działa o wszystkim, co się działo w „Solidar-
ności”. Demokratyczne zmiany w Polsce na-
stąpiłyby o 5–7 lat wcześniej, gdyby nie to,
że biskupi dogadani z PZPR „uspokajali nastro-
je społeczne” w zamian za pierwsze (jeszcze
przed 1989 rokiem) zwroty majątków, maso-
we pozwolenia na budowę kościołów, ulgi
celne, podatkowe i inne. Wszak Breżniew, ra-
zem ze swą doktryną, zmarł już w 1982 roku.
Gdy 8 lat później sklerykalizowana opozycja za-
częła rządzić, nie mogła wszak być gorsza
od Jaruzelskiego w dogadzaniu klerowi.
Nie miała ani wizji państwa czy relacji
społecznych, ani własnego języka deba-
ty publicznej. Przyjęła więc wszystko to,
co podsuwali jej „przewodnicy duchowi”.
Lewica poddała się zupełnie. Przyjmu-
jąc język klerykałów, oddała dobrowolnie biskupom pole
do społecznej manipulacji, a Kościół mógł wpływać na de-
cyzje kolejnych rządów.I to pomimo tego, że poparcie dla
polityków, którzy jawnie odwoływali się do nauki Kościo-
ła, nigdy w wyborach parlamentarnych nie przekroczyło
2 milionów głosów. Na 30 milionów wyborców.
Duchowni, kontrolując dziś język debaty, mogą swobod-
nie wyznaczać, kto w sporze jest tym złym lub kto ma ra-
cję. A nikt nie chce być zaliczany do grona popierających
„mordowanie dzieci nienarodzonych” tylko dlatego, że jest
zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Kreując
się na autorytety i wyrocznie moralne, biskupi zawłaszczy-
li media, szkoły, służby mundurowe i wszystkie branże. My,
racjonaliści, daliśmy się zepchnąć do podziemia.
Dodatkowo klerykałowie w kampanii zniechęcania do nas
wykorzystują nieliczne przypadki głupich zachowań ludzi,
którzy mówią o sobie, że są niewierzący. Ot, choćby przy-
padek pewnego rolnika z woj. kujawsko-pomorskiego, któ-
ry w święto Bożego Ciała jechał przed procesją i rozrzucał
obornik. O napadających na świątynie i plebanie mówi się
per „wrogowie Kościoła”, a jeśli w dodatku
„lewicowy” prezydent RP Kwaśniewski mó-
wi, że antyklerykalizm jest chorobą i ekstre-
mizmem, to niewielu ma odwagę przyznać
się publicznie do bycia antyklerykałem.
A jednak trzeba to robić, bo niczego nam
w tej chwili tak nie brakuje jak właśnie do-
brego antyklerykalnego świadectwa.
Okoliczności nam sprzyjają. Biskupi tracą
poparcie społeczne, a racjonaliści je zyskują.
Do ludzi dociera prawda o ogromnych pienią-
dzach, jakie Kościół – suweren – dostaje
od państwa – wasala. Polacy poznali świat
i zrozumieli, że RParafialna jest samotną wyspą – skanse-
nem na morzu normalności i postępu. Teraz trzeba nam
odzyskać język debaty publicznej. Czyni to prof. Joan-
na Senyszyn. Każdy jej wpis na blogu i publiczna wypo-
wiedź są szeroko komentowane. Jednak ona i reszta na-
szej redakcji nie załatwimy wszystkiego. W odróżnieniu
od Kościoła nie kształcimy swoich kadr na koszt państwa,
nie dysponujemy ośrodkiem propagandowym w każdej miej-
scowości. Biskupi mają też swoich świeckich pachołków,
zwanych na ironię samo-rządowcami, którzy zapewniają
im wpływy i dostęp do kasy na prowincji.I to jest wła-
śnie nasze pole bitwy. Wchodźmy do rad osiedli, sołectw;
zakładajmy blogi i listy dyskusyjne. Polska to wolny kraj.
Nie bójmy się zabierać głosu w każdym środowisku,
ale mówmy logicznie i racjonalnie, tak jak myślimy.
Antyklerykał musi się kojarzyć z człowiekiem
na wysokim poziomie, ma go cechować Kultura
przez duże „K”, o której pisałem tydzień temu.
Wdanie się przez nas w pyskówkę będzie ozna-
czało ich zwycięstwo. Pomimo naszych ra-
cji mogą nas wtedy przedstawić jako zwy-
kłych chuliganów, margines. Tylko na to
czekają. Dobry wizerunek to nie tylko zgrab-
ne wypowiedzi, ale i siła argumentów. Mu-
simy być prawdziwą elitą, uzbroić się w wie-
dzę.I stąd cykle historyczne i materiały ana-
lityczne na łamach „FiM”.I najważniejsze: ra-
cjonaliści nie walczą z Bogiem! Nie chcą ni-
kogo przymusowo ateizować. Walczymy z kle-
rykalizmem niszczącym państwo; głównie z po-
litykami, którzy w trosce o własne stołki do-
tują agendy obcego państwa. Za poparcie
z ambon oddają nasze pieniądze i mają-
tek. Racjonaliści chcą państwa świec-
kiego, w którym każdy czułby się
u siebie. Państwa szanowanego
w Europie i świecie. Państwa, z któ-
rego mogliby być dumni zarówno wierzący, jak i ateiści.
Nie można walczyć w pojedynkę. W wielu miejscach
powstały kluby Czytelników „FiM”, a taki klub to nic inne-
go, jak kilka osób i dobre chęci. Wiemy, że wspólne oma-
wianie tematów z „FiM” oraz pierwsze, choćby maleńkie
akcje „apostolskie” dają Wam wiele satysfakcji. Deklaru-
jemy wszelką możliwą pomoc w Waszym działaniu: mate-
riały promocyjne, zwroty gazet, doradztwo prawne itp.
Wreszcie sami rozpoczynamy budowę w uroczym miejscu
pod Gostyninem Centrum Polskiego Racjonalizmu, gdzie bę-
dziemy się spotykać.
Musimy być otwarci na potrzebujących Rodaków. W Pol-
sce kobiety będące ofiarami przemocy domowej – prze-
pytywane przez socjologów w latach 2000–2010, gdzie
szukają wsparcia – na ostatnim miejscu wymieniały pa-
rafie i plebanie. Dlaczego? Bo tam mieszkają mistrzowie
hipokryzji! Pokażmy, że humanista robi to, co mówi i tak
jak mówi. Sieć społeczna – tygodnik, partia RACJA, klu-
by Czytelników, Fundacja – pozwoli nam wygrać z fałszem,
obłudą i megazłodziejstwem.
Włoski kardynał Angelo Amato twierdzi, że na ogłoszenie
Wojtyły świętym nie trzeba będzie długo czekać. Nastąpi to
szybko. Może za mniej niż 2 lata. Trzeba się spieszyć, bo wy-
chodzą na jaw ukrywane fakty o ukrywaniu pedofilii w Krk.
Buty Wojtyły, narty, zegarek, piuskę, sutannę, pióro, a nawet
serdaczek – wszystko to można oglądać w objazdowym mu-
zeum (kinie?) Jana Pawła II. Zaraz, gdzie ten pośpiech – moż-
na oglądać, ale nie przymierzać! Choć fakt, w serdaczku nie-
jednemu byłoby do twarzy.
Hołownia na łamach „Newsweeka” wnosi, aby Polacy zauwa-
żali różnicę pomiędzy JPII a Małyszem. Ależ to łatwe: moż-
na odróżnić po wąsach, a jeszcze lepiej po tym, że Pan Adam
odmówił nawet honorowego obywatelstwa Wisły i nie ma nic
wspólnego z ukrywaniem pedofilii wśród kleru.
PSL ogłosił, że zrobi wszystko, by skoczek z Wisły wystarto-
wał do Sejmu z jego listy wyborczej. Czy chodzi o to, że na-
reszcie ktoś z tej partii nie miałby kłopotów z wybiciem się?
„Tego państwa nie ma” – tak o Polsce wyraziła się... caryca
Katarzyna Wielka? Też, ale wcześniej. Ostatnio do podobne-
go wniosku doszła Jadwiga Kaczyńska i w najnowszym filmie
o Smoleńsku podzieliła się nim ze światem.
PiS chce, by gazoport w Świnoujściu nosił imię Lecha Ka-
czyńskiego. Brudziński pomysł uzasadnił tym, że port w Hong-
kongu nosi imię królowej Wiktorii. Ale czy nie lepszym przy-
kładem byłby most imienia cesarza Japonii Hirohito, który za-
grzewał do boju kamikadze?
Lubelski PiS żąda, aby 10 kwietnia repertuar kin, teatrów
i innych instytucji kultury dopasowany był „do charakteru te-
go szczególnego dnia ogólnonarodowej refleksji”. Niewyklu-
czone, że ta lokalna inicjatywa może przybrać ogólnopolski
wymiar żałobny. Proponujemy, żeby tego dnia pozawiązywać
jeszcze psom ogony na supeł. Niech nie merdają.
Pan Tomek – największy uwodziciel wśród agentów lub naj-
większy agent wśród uwodzicieli – widywany jest w okolicach
domu Kaczyńskiego. Jedni mówią, że go ochrania, inni – że
rozpracowuje. Jeszcze inni, że… właśnie uwodzi, czego do-
wodem miałaby być rosnąca wściekłość kota Alika.
Pokolenie JPII zostało zastąpione przez „pokolenie TVN24-Wo-
jewódzki-Palikot-Szczuka-Napieralski-Zabawa-Seks” – biadoli ul-
trakatolicki portal Fronda. Ideałem dla moherów byłoby „poko-
lenie TRWAM-Rydzyk-Sobecka-Pospieszalski-Smoleńsk-krzyż”.
Na szczęście na towary przeterminowane popytu nie ma.
„Tu sprzedają antypolskie książki” – plakaciki z taką infor-
macją naklejane są nocami na witryny księgarń sprzedających
„Złote żniwa” Grossa. Paradoksalnie, m.in. o tym traktuje ta
książka: o napisach JUDE na sklepach i o rysunkach gwiazd
Dawida wiszących na szubienicach.
„Współżycie małżeńskie to forma modlitwy” – ogłosił kościelny
spec od seksu o. Knotz. No dobrze, ale kto będzie miał siłę „mo-
dlić się” rano, przed posiłkiem, po posiłku? I jeszcze przed snem?
No a w kościele to już chyba by była jakaś perwersja?
Polacy wyjeżdżający „za chlebem” ulegają superszybkiemu pro-
cesowi laicyzacji. W Wielkiej Brytanii zaledwie 9 proc. roda-
ków czasem odwiedza kościółek. Co gorsza, blisko 50 proc.
pań i panów znad Wisły żyje nad Tamizą w związkach niesa-
kramentalnych. „Życie religijne nie ma dla przybyszów z Pol-
ski żadnej wartości” – biadolą polscy księża. A słowo „warto-
ści” jest tu dla księży kluczowe.
JONASZ
Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzyna-
rodowy Fundusz Walutowy domagają się od Grecji zaprze-
stania finansowania z budżetu państwa Greckiego Kościoła
Prawosławnego. Ale Grecja to biedy kraj jest.
Kończymy smutno. Aż 47 proc. Polaków (sondaż TNS OBOP)
wierzy, że kropla krwi JPII przekazana Kubicy przez Dziwi-
sza pomoże mu w powrocie na tor Formuły 1. Też w to wie-
rzymy. Jeszcze i w to, że 1 maja Wojtyła zmartwychwstanie,
wskrzesi Kaczyńskiego, po czym da Wolakom po 100 złotych.
Bo na rozum – dla połowy narodu! – już raczej za późno.
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
A
by skutecznie odnowić oblicze tej ziemi, trzeba wpierw
Nr 13 (578)
1–7 IV 2011 r.
GORĄCE TEMATY
3
dzie Rejonowym
rozpoczął się pro-
ces 47-letniego ks.
Zbigniewa R.
, byłego proboszcza
miejscowej parafii św. Wojciecha,
którego pedofilskimi poczynaniami
prokuratura zainteresowała się do-
piero po cyklu publikacji pt. „Tanie
dranie”, zamieszczonych na łamach
„FiM” (4–6/2010) w styczniu i pierw-
szej połowie lutego 2010 r. Ofiary
masturbowała się, a klęczący przed
nią dzieciak musiał cierpliwie czekać
na „finał”. Dopiero wówczas pedofil
pozwalał mu odejść, żeby umył twarz...
Sprawa miała szansę wyjść na
jaw już po 4 miesiącach deprawa-
cji. W kwietniu 2001 r. Marcin
wpadł w szkolne tarapaty. Wezwa-
ny przez dyrektorkę narozmowę
dyscyplinującą nie wytrzymał na-
pięcia i zeznał w obecności psycho-
loga o wszystkim, co spotkało go
Już w seminarium Marcin wy-
znał o molestowaniu tzw. ojcu du-
chownemu i prefektowi, awkrótce
rzecz stała się też znana (tym razem
oficjalnie) biskupowi. Przełożeni za-
ordynowali klerykowi (na jego
koszt!) terapię psychologiczną,
anadrugim roku studiów zaczęli
go publicznie poniżać, by nakłonić
do dobrowolnego odejścia, bo
„z pewnością będzie kiedyś taki
sam” jak ksiądz Zbigniew R.
Przed sądem Marcin K. raz jesz-
cze potwierdził to, co przed rokiem
z najdrobniejszymi detalami opisa-
liśmy. Na czas jego zeznań sędzia
(naprośbę pokrzywdzonego) na-
kazał duchownemu opuszczenie sa-
li rozpraw.
Piotr K.
był niegdyś ministran-
tem. Ataku ze strony księdza Zbi-
gniewa doświadczył, gdy miał 14
lat – zdawał wtedy u niego egza-
min przed bierzmowaniem.
– Mieliśmy dużo zgłoszeń, ale
tylko ci dwaj panowie odważyli się
zeznawać – podkreśla prokurator
z Kołobrzegu.
~~~
Oskarżony ks. Zbigniew R. za-
przecza wszelkim zarzutom i ocenia
je jako „sfabrykowane”. Przekonu-
je, że to… Marcin K. nachodził go
naplebanii, proponując seks zapie-
niądze, aPiotra K. w ogóle sobie
nie przypomina. Jednak podczas
przeprowadzonych w śledztwie ba-
dań seksuologicznych ujawnił bie-
głym, że jest gejem i że pierwszy sto-
sunek z mężczyzną odbył tuż po wy-
święceniu, apóźniej to już „samo
poszło”. Potwierdził, że ordynariusz
uprzedził go o możliwych kłopotach,
gdy do kurii wpłynęło oficjalne pi-
smo Marcina K. Prokuratura wyłą-
czyła do odrębnego postępowania
sprawę zniszczenia przez kierownic-
two seminarium duchownego dowo-
dów (tzw. listów do kata, których
pisanie zaleciła klerykowi terapeut-
ka) świadczących, że centrala Ko-
ścioła koszalińsko-kołobrzeskiego
wiedziała o przygodach swojego ka-
płana dużo wcześniej, niż się do te-
go dzisiaj „oficjalnie” przyznaje. Ko-
lejna rozprawa odbędzie się 24 ma-
ja. Będziemy tam…
ANNA TARCZYŃSKA
Tanie dranie
Dwaj młodzi mężczyźni deprawowani w dzieciństwie
przez księdza pedofila odważyli się stanąć z nim
oko w oko przed sądem…
Gdy złożył w prokuraturze za-
wiadomienie o przestępstwie, sze-
fowie pedofila zrobili wielkie oczy,
bo przecież „nikt i nigdy
oficjalnie ich wcześniej
nie informował”. „Za-
chowanie tego pana
to nic innego jak
próba wyłudzenia
pieniędzy” – oświad-
czył w lokalnych me-
diach radca prawny
kurii.
– Wyczekał, żebym został sam.
Kazał mi usiąść sobie na kolanach.
„Nie będziesz się tak stresował”
– powiedział. Odpowiadałem na py-
tania, a on w pewnym momencie
włożył mi rękę w majtki. Prze-
straszyłem się, bo nie wiedzia-
łem, o co chodzi. Wtedy złapał
mnie zarękę i zaczął nasiłę wci-
skać w swoje majtki. Kazał po-
ruszać… Udało mi się wyrwać.
Mówił, że to wszystko było tylko
snem i musi zostać między
nami. Kilka dni póź-
niej namawiał mnie
podczas spowiedzi
napowtórkę.
Opowiedziałem
o tej historii ko-
ledze i rodzi-
com. Wiem,
że tata pró-
bował ją
gdzieś
zgłaszać,
ale sprawę
zamieciono
pod dywan – ze-
znał przed sądem
Piotr K., druga ofiara
księdza R.
Czyżby nie było
ich więcej?
pedofila zgłosiły się do redakcji
po naszym apelu na łamach gazety.
Śledztwo wszczęto 3 marca. Ple-
ban jest oskarżony o wielokrotne
molestowanie seksualne
Marci-
naK.
i – jednorazowo –
Tomasza
K.
, gdy ci byli jeszcze dziećmi (rzecz
działa się w latach 1999–2001). Gro-
zi mu maksimum 10 lat więzienia,
bowiem inkryminowane wydarze-
nia miały miejsce przed noweliza-
cją kodeksu karnego (obecnie gór-
ny pułap za przestępstwo z art. 200
kk wynosi 12 lat). Rozprawę utaj-
niono. Przypomnijmy…
Ksiądz R. był klasycznym piesz-
czochem biskupów, bowiem zaledwie
dziewięć lat po wyświęceniu otrzy-
mał we władanie prestiżową para-
fię. Marcin K. zetknął się z nim w li-
stopadzie 2000 r. Miał 12 lat, gdy wie-
dziony ministrancką ufnością po raz
pierwszy poszedł z proboszczem
na plebanię. Wielebny ograniczył
się wówczas do masażu swojego kro-
cza (ręką chłopca), ale z czasem by-
ło coraz gorzej: bestia uchodząca
za kapłański wzór do naśladowania
dotychczas na plebanii. Niestety,
ciało pedagogiczne ograniczyło się
do zawiadomienia matki chłopca,
a bogobojna niewiasta postanowi-
ła zamieść sprawę pod dywan…
Młody człowiek był tak mocno
związany z Kościołem, że mimo
dramatycznych doświadczeń zaraz
po maturze postanowił wstąpić
do Wyższego Seminarium Du-
chownego w Koszalinie. W czerw-
cu 2008 roku odbył specjalne re-
kolekcje w jezuickim Centrum For-
macji Duchowej. Opowiedział tam
o wszystkim spowiednikowi i nie-
długo później ks. Zbigniew został
nagle odwołany przez biskupa
Edwarda Dajczaka
(fot. obok)
z funkcji proboszcza…
„Z dniem 30 czerwca 2008 r. zo-
stał on zwolniony z obowiązków pro-
boszcza i skierowany na roczny urlop
zdrowotny z powodu podejrzenia
o naruszenie przyrzeczenia życia
w celibacie przez relację z dorosłym
mężczyzną”
– będzie się później za-
rzekał kanclerz kurii w piśmie
do prokuratury.
Proboszcz Zbigniew R.
ki przystąpią do pierwszej komu-
nii, albo nie dacie i nie przystąpią.
Alternatywa to, ultimatum, czy raczej or-
dynarny szantaż?
Już tylko miesiąc dzieli katolickich du-
chownych od „złotych żniw”. Maj – jak wia-
domo – to czas, w którym drugoklasiści przy-
stępują do tzw. Pierwszej Komunii Świętej.
To wydarzenie związane z ogromnym finan-
sowym obciążeniem kieszeni rodziców ma-
łych komunistów. Wynajęcie restauracji, ca-
tering, prezenty, alby, garniturki, przyjęcie
– to dziś już standard i zobowiązanie: „Żeby
moje dziecko nie było pokrzywdzone”. Nie-
stety, często dochodzi też do licytowania się
i prześcigania w ekstrawagancji. Przez to
wszystko biedniejsi rodziciele odejmują sobie
od ust, żeby sprostać wyzwaniu.
Jeden taki rodzic zadzwonił do naszej re-
dakcji z informacją, że pani katechetka kazała
złożyć tzw. „dar ołtarza” i pomóc finansowo
w strojeniu kościoła. Z propagandowych mate-
riałów do Pierwszej Komunii Świętej dowie-
dzieliśmy się, że „dar ołtarza” to nic innego
jak zwykły haracz dla proboszcza.
„Jak pierwsi
chrześcijanie chcemy dzielić się tym, co mamy.
Z dobroci serc naszych rodziców składamy dar
ołtarza dla naszej świątyni”
– czytamy w komu-
nijnej broszurce.
wybulę 1100 zł dla14 osób. O prezentach dla
adepta nie wspomnę. Kiedy zaprotestowałem
w sprawie rekomendowanej kwoty na „wystrój
ołtarza”, deklarując 40 zł, pani katechetka po-
wiedziała córce w szkole, że jeśli nie wpłacę,
o którą wzbogaci się
Sławomir N.
z miej-
scowej parafii, może sięgać jednorazowo kil-
kunastu tysięcy złotych. Do tego ów księży-
najest dyrektorem ważnego wydziału Kurii
Metropolitalnej Warszawskiej, więc pewnie
nie robi zakupów w Biedronce...
Renata S.
, dyrektor szkoły, w której uczy
się mała Kasia, była zaskoczona.
– Nie wierzę, że pani katechetka tak po-
stępuje, ale obiecuję wyjaśnić sprawę, bo ta-
kie zachowania są niedopuszczalne. Na pew-
no wszystko sprawdzę. Co do tak zwanych
„darów ołtarza”, to proszę pytać proboszcza.
To są jakieś kościelne tradycje, o których ja
nie mogę wiele powiedzieć – powiedziała nam
dyrektor Sobczak.
Zobaczymy, czy po interwencji dyrektor-
ki pieniądze niezadowolonym rodzicom zo-
staną zwrócone, jednak znając księżowskie
powołanie i oddanie katechetki, może być
z tym kłopot.
Wszystkich Czytelników prosimy o in-
formowanie nas o podobnych sprawach. Bę-
dziemy interweniować!
ARIEL KOWALCZYK
Słony opłatek
Ojca małej
Kasi
mało szlag nie trafił, kie-
dy zobaczył wpis w dzienniczku córki, że
mu-
si
dołożyć do tej imprezy jeszcze 90 złotych
naww. bzdury.
– Samotnie wychowuję dwójkę dzieci i pra-
cuję na państwowej posadzie. W domu się nie
przelewa, a i zabraknąć potrafi. Wiadomo, że
z komunią są związane duże wydatki. A to trze-
ba było kupić młodziankowi buciki za 50 zł,
ato różaniec za20 zł, ato książeczkę ze wznio-
słymi mądrościami (15 zł), nie mówiąc o takich
drobnostkach jak koszula za 20 zł i alba za
136 zł. Za skromny poczęstunek w restauracji
to Kasia o komunii może zapomnieć – powie-
dział „FiM” ojciec dziewczynki.
W jednej z warszawskich szkół (tam uczy
się Kasia) takie opłaty są na porządku dzien-
nym. Katechetka
Marzena T.
oznajmiła
uczniom, że 90-złotowa danina jest obowiąz-
kowa, a nieuiszczenie jej grozi nieotrzyma-
niem pozwolenia na przystąpienie do komu-
nii. Oczywiście nikt z rodzicami tej opłaty
nie uzgadniał. Warto zauważyć, że w tym nie-
wątpliwym szaleństwie uczestniczy ponad set-
ka uczniów i uczennic. A przecież są rów-
nież inne szkoły podstawowe, więc kwota,
W
kołobrzeskim Są-
A
lbo dacie kasiorę i wasze dziecia-
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 13 (578)
1–7 IV 2011 r.
POLKA POTRAFI
Sukces jest kobietą
Prowincjałki
Ponad miesiąc działań operacyjnych i suk-
ces! Odnieśli go zamojscy policjanci, któ-
rzy namierzyli 54-letniego złodzieja trzech kogutów. Drobiu o wartości 150
złotych nie udało się jednak odzyskać. Z kolei z kurnika w Tłuchowie znik-
nęło siedem kur niosek. Sprawcą – jak się okazało – był 24-letni syn wła-
ścicielki, który przysięga, że kury ukradł, żeby je wypuścić na wolność.
Według psychologów kobieta, któ-
ra zarabia więcej niż jej partner,
szybko zostanie kopnięta w tyłek
lub co najmniej zdradzona.
Wszystko przez niezmienną
od tysiącleci naturę mężczyzny, któ-
ry czuje się zagrożony, gdy nie stoi
na czele rodzinnego stadła i – aby
przekonać siebie, że wciąż jest sam-
cem alfa – flirtuje z mniej zaradny-
mi kobietami. Nasze rodaczki chy-
ba się tym nie przejęły. Według in-
ternetowego serwisu „Ediustacja.pl”,
który prowadzi dokształcające kur-
sy i szkolenia, to kobiety – wbrew
rodzimemu stereotypowi matki Po-
lki kury domowej – chętniej się uczą
i podwyższają zawodowe kwalifika-
cje. I to zarówno młode dziewczy-
ny, które zaczynają karierę zawodo-
wą, jak i panie po 40., które chcą coś
w życiu zmienić. Ponoć wynika to też
z faktu, że kobiecie łatwiej jest przy-
znać się, że czegoś nie wie.
Z danych GUS-u wynika, że już
ponad 58 procent studentów to ko-
biety – zarówno państwowych, jak
i tych prywatnych uczelni. Najczęściej
są to kierunki humanistyczne, ale co-
raz częściej panie wybierają studia
techniczne. Pędu do wiedzy i pracy
nie hamuje nawet przykry fakt, że
w polskich warunkach – niezmiennie
– od kobiety wymaga się tyle samo
co od mężczyzny na podobnym sta-
nowisku, ale... płaci już mniej. Z ra-
portu „Kobieta na rynku pracy” fir-
my Sedlak and Sedlak wynika, że
w ubiegłym roku ta różnica w przy-
padku szeregowych pracowników wy-
nosiła średnio 330 zł, a jeśli chodzi
o stanowiska kierownicze – ok. 3 ty-
sięcy złotych. Panuje przekonanie, że
kobieta, która chce zrobić tzw. ka-
rierę, musi być dwa razy lep-
sza niż mężczyzna i na każ-
dym kroku dowodzić swo-
ich kompetencji. Kobiety
– wciąż wychowywane
na ciche i skromne – nie
potrafią upomnieć się
o swoje i głośno po-
wiedzieć, że im też
się należy.
Jak wynika
z analiz tej samej
firmy, w roku 2010
tylko jedna trzecia
Polaków miała
bezpośredniego
przełożonego
kobietę, choć i tak
w porównaniu z innymi europejski-
mi krajami nie wypadliśmy najgorzej.
Tak czy owak, z myślą o żądnych
kariery Polkach, w marcu, w stolicy,
po raz piąty już zorganizowano Ty-
dzień Kobiet Sukcesu. Hasło prze-
wodnie: Każda z nas kryje w sobie
wielki potencjał, trzeba to tylko za-
uważyć i umiejętnie wykorzystać. Psy-
chologowie biznesu, eksperci do kre-
owania wizerunku, trenerzy od mo-
wy ciała i negocjacji biznesowych prze-
konywali ambitne dziewczyny, że
jak się postarają, to
osiągną zawodowy
sukces nawet w pol-
skiej rzeczywistości.
Warto dodać, że wśród
stric-
te
zawodowych kursów znalazło
się miejsce na warsztaty „Esen-
cja kobiecości” – o sztuce uwo-
dzenia i rozumienia mężczyzn
czy „Makijaż dla ciebie”. Że-
by kursantka przy okazji nie
zapomniała o swojej bio-
logicznej roli.
Niegdysiejsze ha-
sło „Kobiety na trak-
tory” nie straciło wcale
na aktualności...
JUSTYNA CIEŚLAK
Dwóch 17-latków z Solca Kujawskiego pod
osłoną nocy usiłowało ukraść kropidło i świe-
ce z cmentarnej kaplicy. Obydwaj pijani i odziani w szaty liturgiczne, co by-
najmniej nie stanowi okoliczności łagodzącej. Grozi im aż do 10 lat paki.
Zgłosił się na ochotnika do prac porządko-
wych w trzebnickiej bazylice. Zamiast ma-
chać miotłą, skorzystał jednak z okazji i wyniósł pięć zabytkowych mosięż-
nych lichtarzy. Największy miał półtora metra wysokości. Wszystkie spie-
niężył w lokalnym skupie złomu.
4 tys. złotych służbowych pieniędzy prze-
grał na automatach pod Biłgorajem pe-
wien 24-latek. A że nie miał odwagi zmierzyć się z pracodawcą, pociął so-
bie twarz i szyję nożem do otwierania paczek, pozorując napad. Szefostwo
się na bajkę nabrało, policjanci już nie. Tym bardziej że w domu hazardzisty
znaleźli jeszcze dwa firmowe telefony komórkowe, CB-radio i nawigację sa-
telitarną.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Ja uważam, że jestem człowiekiem moralnym, ale uważam też, że Jerzy
Urban jest człowiekiem moralnym. Natomiast Jan Paweł II nie był czło-
wiekiem moralnym.
(Marek Raczkowski, rysownik)
Miałem wrażenie, że walę głową w mur. Bo na moje racjonalne argumen-
ty nie było żadnej merytorycznej argumentacji. Żadnej. Była tylko argumen-
tacja polityczna, że musimy wylądować przed Sarkozym.
(major Grzegorz Pietruczuk o swojej dyskusji z Lechem Kaczyńskim
na pokładzie samolotu lecącego do Gruzji)
Pobożność oderwana od dobroci odwiodła od wiary więcej ludzi niż wszyst-
kie ateistyczne ideologie.
(ks. Wojciech Jędrzejewski, dominikanin)
Kościół nie może być bunkrem, a tak go czasem chciano widzieć. Świadczy
o tym nawet architektura wielu naszych świątyń. Nie ma w nich światła, nie
ma powietrza, jasnej przestrzeni, ale ponury mrok. Zamiast okien, mamy
szczeliny, jakbyśmy się chcieli ostrzeliwać.
(ks. Wacław Oszajca, jezuita)
Myślę, że należę do nielicznego grona ludzi piśmiennych w Polsce, którzy
czytali encykliki Jana Pawła II. Nie zgadzam się z nim w różnych sprawach,
które, moim zdaniem, są przeszkodą na drodze rozwoju cywilizacyjnego
Polski.
(profesor Janusz Czapiński, psycholog społeczny)
Od tysięcy lat zmarłych członków rodziny i przyjaciół odwiedza się na cmen-
tarzach, a nie w miejscu ich ostatniej pracy. PiS pragnie widocznie upa-
miętnić swoje istnienie jakąś nową, niewątpliwie świecką obyczajowością
funeralną.
(profesor Magdalena Środa, etyk)
Prezes PiS jest zaznajomiony nie tylko z nowoczesnymi funeraliami, ale rów-
nież z problematyką lotniczą, historyczną, wywiadowczą, jak również bie-
gły w zakresie Prawdy samej. Pytaniem jest tylko, czy mógłby się z tych kom-
petencji utrzymać. Bardzo w to wątpię.
prywatną sprawą obywateli. Zwłaszcza w kra-
ju, w którym można ludziom płacić 1000 zł za ca-
łomiesięczną pracę.
W pewnym dobrze mi znanym mieście na Śląsku
władze – rozeźlone najściami mieszkańców dopytują-
cych się o mieszkania komunalne – zamieściły w ofi-
cjalnym organie samorządu oświadczenie, że
„troska
o zdobycie miesz-
kania jest prywat-
ną sprawą oby-
wateli”
i że nie
życzą sobie, aby
zawracać im gło-
wę tego typu
sprawami. Prezydent tego miasta zarabia prawie 10 tys.
złotych na rączkę, więc zapewne problemy mieszkanio-
we ludzi zarabiających 10 razy mniej nieczęsto przy-
chodzą mu na myśl. A powinny przychodzić, bo o tym
stanowi m.in. Konstytucja RP.
Ta historia sprzed kilku lat przypomniała mi się, gdy
przeglądałem niedawno raport NIK na temat obowiąz-
ku wywiązywania się gmin z zapewnienia lokali socjal-
nych. Są to mieszkania, które przysługują ludziom eks-
mitowanym z dotychczasowych lokali. Na ogół są to
więc osoby rzeczywiście najbiedniejsze. Okazuje się, że
żadna gmina w Polsce nie wywiązuje się z tego obo-
wiązku
w pełni. Także gminy najbogatsze. Jak widać,
to, co w życiu najważniejsze, czyli dach nad głową, nie
jest najważniejsze dla włodarzy i samorządów. W odróż-
nieniu od… tablic ku czci ofiar smoleńskich i pomników
Jana Pawła II
. Cóż, na ścianach lokali mieszkaniowych
na ogół nie wmurowuje się tablic z nazwiskami inicjato-
rów budowy, czyli na przykład wójtów. Szkoda, że nie
ma takiej tradycji, bo może zamiast tych szpetnych i głu-
pich pomników mielibyśmy jakieś pożyteczne budowle.
Mieszkań dla najuboższych nie ma m.in. dlatego,
że na ten cel rząd daje dopłaty znacznie mniejsze niż
te, o jakie wnioskowały gminy. Na przykład w 2010 ro-
ku gminy wnioskowały o 262 mln zł, a dostały 160 mln.
Różnica – 100 mln złotych – to raptem 14 razy mniej,
niż wydano w jednym roku (2010) na wojnę w Afgani-
stanie. Ta suma, choć tak niewiele znacząca w budże-
cie, mogłaby zapewnić lokum dla mniej więcej 1000 ro-
dzin, czyli małego miasteczka. Tylko w jednym roku!
Ale żeby tym problemom zaradzić, trzeba je najpierw
widzieć, a nie mieć łba zapełnionego kościelnym pu-
stosłowiem i gadaniną o tym, że „rynek wszystko zała-
twi, jak będzie
wzrost PKB”.
W przywoływa-
nej tu po wiele-
kroć Szwecji,
gdzie mniej wie-
rzą w Kościół
i cudowne moce tzw. wolnego rynku, przy budowie i re-
montach tanich mieszkań pracuje 100 tysięcy ludzi.
Jeśli zachować proporcje ludnościowe (Szwecja ma
tylko 9 mln obywateli), to w Polsce musiałoby to być 400
tysięcy osób. Zatem rozwiązywanie problemów miesz-
kaniowych jest także rozwiązywaniem problemów z bez-
robociem, bo to oznaczałoby w Polsce jego spadek o 20
procent (z obecnych 2 mln).
Obecny rząd szykuje specjalną ustawę mającą uno-
wocześnić kwestię gospodarki mieszkaniami komunal-
nymi. Są tam pomysły przeróżne. Obok racjonalnych,
takich jak przydzielanie lokalu na czas określony oraz
uzależnianie przedłużenia najmu od wysokości zarob-
ków (osoby, które zaczęły dobrze zarabiać, straciłyby
prawo do takiej pomocy mieszkaniowej – i nic w tym
dziwnego), powstały także pomysły szkodliwe – na przy-
kład likwidacja dodatków mieszkaniowych dla osób, któ-
re są właścicielami lokali. Uderzyłoby to w niezamożne
osoby, które wykupiły kiedyś mieszkania spółdzielcze,
a teraz mają problem z ich utrzymaniem. Aby jakakol-
wiek gospodarka mieszkaniowa miała sens, poza nowe-
lizacją przepisów trzeba w tę dziedzinę wpompować moż-
liwie jak największe pieniądze – to rzecz ważniejsza niż
Orliki i autostrady. Ale kto to dostrzega w Katolan-
dzie? Tu są inne priorytety.
RZECZY POSPOLITE
Mieszkania albo śmierć
(jw.)
Nie wyobrażam sobie żeby taki pajac jak Jarosław Kaczyński mógł zostać
po raz kolejny premierem (...). No pajac, no jeżeli ktoś jednego miesiąca (...)
po rosyjsku wygłasza orędzie, miesiąc później oskarża Putina z Tuskiem
o zamordowanie Lecha Kaczyńskiego, to jest błazenda.
(Janusz Palikot)
Małysz był w Polsce popularniejszy nawet od Jana Pawła II.
(„Aftenposten”, dziennik norweski)
Jestem najbardziej oskarżaną osobą we wszechświecie i w historii.
(Silvio Berlusconi)
Wybrali: AC, PPr, ASz
ADAM CIOCH
KURA-TORZY
FETYSZYŚCI?
TO JUŻ PLAGA…
JEDNORĘKI BANDYTA
K
westie mieszkaniowe nigdzie nie powinny być
Nr 13 (578)
1–7 IV 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
TATA, A NIE PAPA
z architekturą obiektu i przesła-
niem wiary obiecującej przecież ży-
cie. Ale co tam życie? Najważ-
niejsze, żeby pożyć!
o.P.
Pożądane jest też umartwianie się
poprzez oglądanie filmów religij-
nych oraz odmawianie modlitw
(pacierz rano i wieczorem, koron-
ka o godz. 15, dziesiątek różańca,
litania, msza, brewiarz, ulubio-
na modlitwa).
Jan Paweł II
może i jest jesz-
cze „największym autorytetem mo-
ralnym” (cokolwiek to znaczy) dla
większości Polaków, ale nie dla mło-
dych w wieku 19–26 lat. Według
badania OBOP, za największy au-
torytet ta grupa młodzieży uważa
rodziców (53 proc.), a JPII pełni
taką rolę dla 47 procent. 13 pro-
cent młodych ludzi nie zna żadne-
go autorytetu.
Katowicach, Gdańsku, Lublinie
i Krakowie. Sprawy dotyczą zani-
żania wartości przekazywanych nie-
ruchomości, przekazywania mająt-
ku, który nie mógł być zgodnie z pra-
wem przekazany, oraz obdarowywa-
nia nim instytucji, które nie miały
do tego żadnego tytułu prawnego.
Centralne Biuro Antykorupcyjne,
które w lutym skierowało już 11
zawiadomień, przygotowuje kolejne
doniesienia. Nie nazywajmy więc
szamba perfumerią.
MaK
zaprotestowanie przeciwko „maka-
brycznemu kultowi relikwii”, któ-
ry, zdaniem autora, jest sprzeczny
z tradycją chrześcijańską.
MaK
OSTATNIA KOMUNIA
AK
UPADŁY ZAKON
SZKOŁA KANTÓW
Amerykańscy jezuici zgodzili się
w końcu na zapłacenie 166 mln do-
larów odszkodowania ofiarom mo-
lestowania seksualnego (około 500
osób) przez księży tego zgromadze-
nia. Jezuici ogłosili upadłość fi-
nansową, więc część pieniędzy bę-
dzie pochodzić od ubezpieczyciela,
a część od nich samych. To trzecie
co do wielkości odszkodowanie wy-
płacone przez Kościół papieski
w Stanach Zjednoczonych. Archi-
diecezja Los Angeles musiała za-
płacić 660 mln, a diecezja San Die-
go – 198 mln dolarów.
ASz
MaK
W Lublinie wybuchł skandal wo-
kół Zespołu Szkół Katolickich im.
Świętej Teresy. Trwa bowiem śledz-
two w sprawie sprzedawania przez
szkołę świadectw za pieniądze, bez
zdobycia przez część uczniów wia-
domości wymaganych przez przepi-
sy oświatowe. Jest już kilkanaście
tomów akt w tej sprawie. Ale to nie
wszystko – szkoła miała także za-
wyżać liczbę uczniów i wyłudzać
w ten sposób nienależne dotacje
od miasta. Kilka osób już usłysza-
ło zarzuty w tych sprawach. Lubel-
ski ratusz zapowiedział, że upomni
się o zwrot pieniędzy, jeśli zarzuty
się potwierdzą.
W OBRONIE OBRAZY
Bogdan Zdrojewski, minister kul-
tury i dziedzictwa narodowego, w wy-
wiadzie dla „Wprost” opowiedział
się przeciwko zniesieniu cenzorskie-
go paragrafu penalizującego „obra-
zę uczuć religijnych”. Za utrzyma-
niem religijnej cenzury w kodeksie
karnym przemawia, zdaniem Zdro-
jewskiego, historyczna rola Kościo-
ła w ochronie „wartości narodowych”
oraz wrażliwość niektórych katoli-
ków w kwestiach symboli religijnych.
A my pytamy: jaki jest związek
logiczny pomiędzy ministrem kul-
tury a kulturą ministra? Pewnie ta-
ki, jak między zdrowym rozsądkiem
a Zdrojewskim rozsądkiem.
MaK
Z LPR ICH RÓD
Wielu ludzi w Polsce czuje sil-
ny związek z Kościołem. Dlaczego
silny? Bo pęta nie mogą być luźne!
Paulini z Włodawy co rusz przeko-
nują o tym swoich wiernych. Oka-
zuje się, że „krótką smyczą”, na któ-
rej zamierzają trzymać parafian, mo-
że być nawet tak zwana pierwsza
komunia. Księża wymyślili bowiem,
że egzamin dopuszczający do ka-
tolickiego sakramentu muszą zda-
wać nie tylko dzieciaki, ale i ich…
rodzice. Tatusiowie i mamusie, nie
chcąc pozbawiać swych pociech ra-
dości z okazji spodziewanych pre-
zentów, stawili się na „przesłucha-
nie” co do jednego.
o.P.
MaK
DYMIĄCY PISTOLET
PAPIESKI PIERNIK
Lokalna stacja telewizyjna z Fi-
ladelfii weszła w posiadanie doku-
mentu, który określa jako „smo-
king gun” (dymiący pistolet). Pisto-
let wymierzony w Kościół.
Dokument sporządzono w paź-
dzierniku 2003 roku, ponad rok
po (!) „deklaracji z Dallas”, któ-
ra miała być wyrazem kościelnej
skruchy i obietnicą poprawy. Nor-
my „zerowej tolerancji” zatwier-
dzone na konferencji episkopatu
w Dallas przewidywały natychmia-
stowe raportowanie policji uzasad-
nionych podejrzeń o molestowa-
nie i informowanie ofiar o ich
prawnych opcjach. Kościół zobo-
wiązywał się zatem do „otwarcia
i przejrzystości”.
Tymczasem jednostronicowy, we-
wnętrzny dokument kościelny nosi
tytuł… „Zakaz ujawniania informa-
cji dotyczących przestępstw seksual-
nych kleru i innych pracowników ko-
ścielnych” i stwierdza, że „pracow-
nikom kościelnym nie wolno infor-
mować organów ścigania o przemo-
cy seksualnej”. U dołu formularza
jest także miejsce na podpis dla ro-
dziców pokrzywdzonych dzieci, co
dowodzi, że zakaz miał obowiązywać
nie tylko księży.
Od papieskich kremówek nor-
malnych ludzi już mdli od dawna.
Tymczasem – wraz ze zbliżającą się
beatyfikacją – papieskim słodko-
ściom z Wadowic przybywa kon-
kurencja. Klaryski z klasztoru w Sta-
rym Sączu zapragnęły wylansować
kruche gwiazdki oraz pierniczki pa-
pieskie. Ponoć po jednej sztuce te-
go rodzaju ciastek gość z Watyka-
nu miał popróbować w czerw-
cu 1999 roku na bankiecie u klary-
sek, wydanym z okazji kanonizacji
św. Kingi. I „szczerze zachwalał”
i „nie szczędził słów uznania dla wy-
pieków zakonnic”… Wobec powyż-
szego siostrzyczki postanowiły po-
pularne w wielu polskich domach
ciastka ochrzcić mianem „papie-
skich”, zastrzegając dowcipnie, że…
receptury należą do pilnie strzeżo-
nych tajemnic klasztoru. Klaryski
bardzo liczą na to, że dzięki przy-
miotnikowi „papieskie” gwiazdki
i pierniki będą się sprzedawać jak
świeże bułeczki.
IRYTUJĄCY
SMOLEŃSK
Wśród członków PJN są byli
członkowie PiS-u i uchodźcy z PO
(nieliczni), a także były członek „Sa-
moobrony”
Wojciech Mojzesowicz
(był też w PSL i PiS). Są również…
aktywiści LPR i Młodzieży Wszech-
polskiej, np.
Adam Gucwa
i
Miłosz
Sosnowski
(w Warszawie). Zdaniem
„Naszego Dziennika”, rozmowy
z PJN prowadzą także inni współ-
pracownicy
Giertychów
, byli posło-
wie –
Radosław Parda
i
Piotr Ślu-
sarczyk
. Ciekawe, jakie polityczne
wykopaliska przyciągnie jeszcze
do siebie „lewicowa”
Joanna Klu-
zik-Rostkowska
.
KORONKA CZY SMS?
Ostatni sondaż przeprowadzony
przez CBOS bije w PiS mocniej niż
w PO i SLD razem wzięte. Otóż
badani rodacy w 87 proc. uważają,
że tragedia smoleńska to przede
wszystkim narzędzie do walki poli-
tycznej. 85 proc. Polaków widzi w ka-
tastrofie tupolewa temat zastępczy,
który celowo ma odwrócić uwagę
od spraw istotnych dla społeczeń-
stwa. 78 proc. respondentów uważa
temat katastrofy z 10 kwietnia 2010
roku za nudny i irytujący.
ASz
Jeśli nie jesteś zadowolony ze
swojego życia i wszystko ci się sy-
pie, duszpasterstwo młodych die-
cezji zamojsko-lubaczowskiej pro-
ponuje przeprowadzić program
wielkopostnej odnowy duchowej.
Ma ona przynieść radość, satysfak-
cję z życia, poczucie sensu, syste-
matyczność i pracowitość, a pole-
ga na codziennym odnotowywaniu
w specjalnym grafiku rezygnacji
z palenia, picia, pizzy, fast foodów,
słodyczy, internetu, gier, TV, słu-
chania muzyki, Facebooka, Ga-
du-Gadu, filmów, wysyłania SMS-
-ów, a nawet normalnych rozmów.
Pragnącego odnowy może ponad-
to uszczęśliwić skrupulatne wyli-
czenie, ile każdego dnia udało mu
się zaoszczędzić na Caritas i misje,
ile czasu poświęciło się na czyta-
nie Biblii, katechizmu, encyklik Be-
nedykta XVI i katolickich portali.
MaK
PRÓŻNA FOTYGA
EROS I TANATOS
Międzynarodowej komisji, która
miała zbadać sprawę katastrofy smo-
leńskiej raczej nie będzie, co ozna-
czałoby porażkę misji
Macierewi-
cza
i Fotygi w USA. Okazuje się,
że Polonusi zza oceanu wysłali tyl-
ko kilka tysięcy listów z poparciem
tej inicjatywy. Ponadto w USA dzia-
ła portal polonijny www.progressfor-
poland.com, który sprzeciwił się ak-
cji PiS, sugerując, że jest „składa-
niem donosu na własne państwo”.
Portal wysłał listy do polityków ame-
rykańskich i Kościoła, aby nie anga-
żowali się po stronie inicjatywy PiS,
która jest wewnętrzną, polską roz-
grywką polityczną.
Ksiądz
Krzysztof M.
, wikary
z Gdańska, padł ofiarą nastolatka
poderwanego w internecie. Duchow-
ny odebrał
Eryka B.
z dworca, za-
prosił do mieszkania i został przez
niego uduszony po awanturze pod-
czas kolacji. 18-latek zabrał z miesz-
kania pieniądze i złoty łańcuszek.
„Nasz Dziennik” i „Fakt” przed-
stawiły księdza geja jako męczen-
nika dobroci, choć policjanci, z któ-
rymi rozmawialiśmy, nie mają wąt-
pliwości, że był ofiarą własnych nie-
ostrożnych namiętności.
MaK
AK
KOŚCIELNA
REKLAMA
CS
Gdy pisaliśmy o przypadkach
reklamowania z ambon aptek, któ-
re od parafii wynajmowały lokale,
to księża nie kryli zdziwienia szu-
mem medialnym powstałym wokół
problemu. Tłumaczyli, że wskazy-
wanie tanich punktów z lekami to
część ich misji, na którą rzekomo
składa się dbanie o integralne po-
trzeby człowieka. Prawdopodobnie
w kierunku zaspokajania swoich
potrzeb poszedł proboszcz ze Sta-
rego Brusa – ks.
Andrzej T.
– gdy
na zabytkowej dzwonnicy przy
własnej świątyni parafialnej zawie-
sił reklamę zakładu pogrzebowe-
go. Tablica jest tandetna, kłóci się
MaK
PROTESTANT
SZAMBO W KOMISJI
Waldemar Cichoń
, artysta
z Elbląga, zrobił instalację złożo-
ną z narty, kijka i wiosła. Twórca
zapewnia, że istnieje duże prawdo-
podobieństwo, iż wymienione
przedmioty były dotykane przez Ka-
rola Wojtyłę. Celem instalacji jest
CBA wysłało do prokuratury
pięć kolejnych zawiadomień o prze-
stępstwach popełnionych w państwo-
wo-kościelnej Komisji Majątkowej.
Chodzi o prokuratury w Rzeszowie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]