fakty i mity 2011 569 04, kawiarenka, Rok 2011

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
CUD JP... II KATEGORII
ß
Str. 13
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 4 (569) 3 LUTEGO 2011 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
To nie są Murzyni, nawet nie Cyganie
ani nie Żydzi. Jest znacznie gorzej
– to Rosjanie od 20 lat mieszkający
w Polsce. Po „Smoleńsku” kazano im
wynosić się z Polski. Precz!
ISSN 1509-460X
Siostra Marie Simon-Pierre nie miała parkinsona
ß
Str. 3
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 4 (569)
28 I – 3 II 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
34 procent respondentów TNS OBOP deklaruje, że nie ufa
Kościołowi katolickiemu. To najgorszy dla Krk wynik w hi-
storii, czyli odkąd prowadzone są takie badania. Z kolei 75
procent Polaków uważa, że kler zdecydowanie za bardzo an-
gażuje się w politykę. Niech no tylko księża wrócą z kolędy…
Siewcy wojen
Jarosław Kaczyński wnioskuje, by dziesiątki tysięcy polskich
grobów z Katynia, Miednoje, Ostaszkowa, Charkowa, Staro-
bielska i tym podobnych miejsc przenieść do Polski. Zatrud-
nienie dla kopaczy i przewoźników na lata. Ale gdzie to wszyst-
ko zwieźć? Najlepiej pod pałac na Krakowskim Przedmieściu.
fikacji Jana Pawła II rozgrzewa środowiska klerykal-
ne. Duchowni i ich świeckie sługusy podkreślają zasługi Woj-
tyły dla zachowania pokoju na świecie. Wmawiają nam, że
Komitet Pokojowej Nagrody Nobla skompromitował się, od-
mawiając papieżowi Polakowi przyznania tego wyróżnienia.
Ja zaś stawiam tezę, że w rzeczy samej papieże, nie wy-
łączając „naszego”, optują za wojnami i robią wiele, aby
stan niepokoju na świecie podtrzymać. Świadomie wpisu-
ją się w ten sposób w scenariusze lobby militarnych oraz
radykałów islamskich.
Zaślepieni wiarą w „ojca świętego” nie dostrzegają te-
go, gdyż nie są w stanie łączyć faktów i zdarzeń. I to wła-
śnie odróżnia ich od ludzi myślących racjonalnie. Ci ostat-
ni potrafią umotywować każdą decyzję szerszym tłem – spo-
łecznym, politycznym, ekonomicznym. Dokładnie tak uczy-
nił Komitet Pokojowej Nagrody Nobla, odmawiając JPII jej
przyznania. Mądrzy ludzie widzieli bowiem jasno, jakie
skutki dla świata niesie m.in. jego twarde stanowisko
w sprawie kontroli narodzin. Przyjrzyjmy się tej spra-
wie bliżej.
Z prognoz demografów wynika, że w 2025
roku na świecie będzie żyło ponad 8 mi-
liardów ludzi. Tradycyjnie wzrost ten
będzie się koncentrować
w biednej Afryce, na Kara-
ibach oraz w ubogich pań-
stwach Azji. Już obec-
nie – jak wynika z ba-
dań FAO (Organizacja
ds. Wyżywienia i Rol-
nictwa) – przyrost
liczby ludności jest
tam większy niż
możliwości miej-
scowych pro-
ducentów
żywności.
Słabe, opóź-
nione techno-
logicznie gospo-
darki, co sam obserwowałem w Kenii, nie są w stanie za-
spokoić rosnącego zapotrzebowania na żywność. Za kilka-
naście lat ludzie będą głodować na skalę dotąd niewyobra-
żalną, a głodni będą podatni nie tylko na choroby takie jak
AIDS, ale także na propagandę, która za stan ich życia
obarczy innych – sąsiadów, członków obcego plemienia,
mieszkańców sąsiedniego państwa. Ewentualnie obywate-
le obrócą się przeciwko swojej władzy. To, co się stało w Tu-
nezji, gdzie głodu nie ma, to nawet nie przedsmak tego, co
nastąpi w innych krajach. Jak rozdzielić żywność, której wy-
starczy dla połowy społeczeństwa? Najprostszym sposobem
jest wywołanie wojny – domowej lub z sąsiednim pań-
stwem. Zakup broni doszczętnie zuboży biednych, a zarobią
znów najbogatsi. Od lat 70. do końca ubiegłego wieku 2/3
wojen na świecie toczyło się w Afryce. Wojna niesie nie
tylko ofiary i pożogę, ale też rozpad systemów demokratycz-
nych oraz kontroli społecznej; zwiększa się popularność au-
torytarnych reżimów wojskowych i radykałów religijnych
(rekrutacja zamachowców samobójców). A dostęp do gło-
wic atomowych to już coraz mniejszy problem. Co się mo-
że stać, jeśli już nie jedna Korea Płn., ale 10 czy 20 państw
będzie szantażowało świat atomem?
Oprócz braku żywności także malejący dostęp do wody
pitnej będzie niósł ryzyko wojny i destabilizacji. Deficyt bie-
żącej wody to również ryzyko wybuchu pandemii najróż-
niejszych chorób zakaźnych, w tym cholery i gruźlicy. Prze-
niesienie chorób zakaźnych do Europy jest łatwe. Możemy
wtedy stanąć przed takimi medycznymi wyzwaniami, ja-
kich dotąd nie znaliśmy.
Miliony ludzi o niskich kwalifikacjach i nieznających ję-
zyków – w obliczu głodu, wojny i chorób – podejmie pró-
by emigracji do Europy. A ta nie jest na to gotowa. Unia
wyda miliardy na bardzo kosztowną ochronę granic, o utrzy-
maniu i asymilacji emigrantów nie wspominając. Standard
życia obywateli UE obniży się, co spowoduje falę prote-
stów i niepokojów. Europa straci szansę na bycie jednym
z liderów nowego świata.
Wzrost liczby ludności w Afryce i Azji powoduje też wzrost
emisji gazów, z tym że nie ludzkich. McCann i McCockey,
dwaj specjaliści od rozwoju globalnego, w książce pt. „Lo-
kalnie-globalnie” dowodzą, że około 23 procent światowej
emisji gazów cieplarnianych zawdzięczamy wycince lasów
w Afryce i Azji na tereny pod uprawy, któ-
rych ciągle brakuje. W efekcie klimat nie
tylko w tych rejonach uległ radykalnej zmia-
nie. Coraz więcej ludzi jest narażonych na skut-
ki powodzi i długotrwałych susz, co zmniej-
sza produkcję żywności i podnosi jej
ceny. W roku 2010 za jednego
dolara dziennie utrzymywało się
44 procent światowej populacji;
w samej Afryce Subsacharyjskiej
57–66 procent.
Kościół papieski, zwalczając
prowadzone przez organizacje
międzynarodowe oraz UE ak-
cje na rzecz planowania ro-
dzin i ograniczenia liczby lud-
ności, m.in. poprzez anty-
koncepcję, powoduje
zwiększenie cierpienia se-
tek milionów ludzi. Pa-
pież, oficjalnie nawołując
do pokoju, de facto popie-
ra wojny i producentów
broni. Czemu to czyni?
Współcześni przywódcy
Kościoła nie potrafią się
przyznać, że ich doktryna za-
chęcająca do wielodzietno-
ści była błędem. Ponadto stan ciągłego niepokoju na świe-
cie jest okazją, aby papież i dyplomaci Watykanu mogli
prowadzić negocjacje i apelować o pokój, co niezwykle pod-
nosi wiarygodność Kościoła w oczach maluczkich. Biedni
i głodni są także wspaniałą maszynką do wyciskania pie-
niędzy od rządów i ludzi zamożnych – pod hasłami pomo-
cy humanitarnej. Sami tylko Niemcy każdego roku – za po-
średnictwem Kościołów, ewangelickiego i katolickiego – prze-
kazują na ten cel około miliarda euro. W rzeczywistości więk-
szość tych kwot idzie na zakup działek i budowę infrastruk-
tury Krk. To także sens istnienia i finansowania wielu mi-
syjnych zgromadzeń zakonnych.
I dlatego Jan Paweł II nie zasługiwał na Pokojową Na-
grodę Nobla, a jego następcy do momentu, kiedy nie zmie-
nią swojej postawy wobec planowania rodziny, nie mają
szans na uznanie ze strony mądrych ludzi na świecie. Na-
uczanie Kościoła rzymskokatolickiego jest w istocie anty-
ewangeliczne, antyludzkie i stanowi zagrożenie dla świata.
Nie zmieni tego sączona jednocześnie watykańska propa-
ganda miłości i pokoju, na którą łapie się ograniczona i nie-
douczona tłuszcza. I jak tu się dziwić papieżom i klerowi,
że właśnie o powiększenie tej tłuszczy apelują! Oficjalnie Krk
nie może jednak optować wyłącznie na rzecz pomnożenia
własnych wiernych. W walce z ograniczeniem wielodziet-
ności Watykańczycy za pontyfikatu JPII weszli więc w so-
jusz z radykałami islamskimi i dokładnie tak samo głosują
na forum ONZ. To kolejna „wielka zasługa” przyszłego bło-
gosławionego. Z powodu takich „zasług” zamiast dostać No-
bla, trafi on na katolickie ołtarze.
3 lutego nie myśl ani nie mów o takich sprawach jak Smo-
leńsk, Katyń, MAK, Tupolew czy katastrofa. Na Facebooku
ogłoszono bowiem jakże słuszny „Dzień bez Smoleńska”. Ce-
lem akcji, do której przystępują tysiące entuzjastów, jest wy-
tchnienie. I pokazanie, że Polska jest normalnym krajem. To
drugie zadanie postawiono trochę na wyrost.
Ale 3 lutego jeszcze nie ma, więc po zakopiańskim upadku
Małysza Palikot na blogu pyta: „Dlaczego Adam nie odszedł
na drugi krąg? Na jakiej był ścieżce? Kto go naprowadzał? Czy
Lepisto był trzeźwy? Czy to był lot cywilny? Czy mają tu zasto-
sowanie zapisy konwencji chicagowskiej? Czy to był zamach?”.
„Tata zamieszcza na naszej stronie internetowej różne rze-
czy, także polityczne, a nie powinien. Mamy mu to za złe”
– bronią się siostry Radwańskie po ujawnieniu, że chwalą w in-
ternecie film „Mgła”. Teraz już się wcale nie dziwimy, że
Agnieszka Radwańska tak wyzywa ojca na korcie.
Metropolici: katowicki Damian Zimoń, łódzki Władysław Zió-
łek, częstochowski Stanisław Nowak oraz biskup gliwicki Jan
Wieczorek przechodzą na emeryturę. Kto zajmie ich miej-
sce? Papieski nuncjusz Migliore zastanawia się nad kandyda-
tami. Episkopat wstrzymał oddech. Nazwiska następców po-
każą bowiem, czy polski Kościół będzie zmierzać w stronę to-
ruńską, czy łagiewnicką. Do sprawy wrócimy.
Polskie Towarzystwo Humanistyczne chce, żeby rozum, tak jak
uczucia religijne, znalazł się pod ochroną prawa. Karą za obra-
zę rozumu (np. głoszenie kreacjonizmu) mogłoby być powtór-
ne zdawanie matury. No tak, ale który z polityków miałby przy-
gotować projekt takiej ustawy? I ukręcić bicz na samego siebie?
Koniec świata blisko. Na wyciągnięcie palca – chciałoby się
powiedzieć. Konkretnie palca świętego Kandyda. Leży sobie
ów święty w szklanym sarkofagu w Choroszczy (woj. podla-
skie) i przez wieki podnosi palec środkowy prawej ręki. W ge-
ście uważanym za cokolwiek obelżywy. Legenda mówi, że jak
tym palcem dotknie wieka, nastąpi kres wszystkiego. O ile ktoś
wcześniej nie poczuje się dotknięty i nie da świętemu w pysk.
2 lutego do ramówki TVP1 trafi nowy, „świecki” program tzw.
telewizji śniadaniowej. Blok emitowany od godziny 10.40 ma
nosić nazwę „Opłatki śniadaniowe” – będzie na wskroś kato-
licki i pełen wartości. Czegoś podobnego nie ma nigdzie in-
dziej w Europie. My, Polacy, to mamy szczęście!
Niemal od 200 lat literaturoznawcy i wizjonerzy zastanawiają
się, co Mickiewicz miał na myśli, pisząc o zbawicielu Polaków
„(...) krew jego dawne bohatery, A imię jego będzie czter-
dzieści i cztery”. A Marian Cieniuch już wie. I napisał w swo-
jej książce, że w określeniu: „Polak Karol Kardynał Wojtyła
– Jan Paweł Drugi Papież” są dokładnie 44 litery. Proste?
A jeszcze prostsza i jeszcze genialniejsza jest konstatacja, że
w zdaniu: „»Fakty i Mity« tygodnik antyklerykalny Kotliń-
skiego” też są 44 litery!
Swojego konta na Facebooku nie ma Benedykt XVI, więc
ogłosił ostatnio, że „portale społecznościowe niosą zagroże-
nia”. Oj, żeby jeszcze Papa wiedział jakie... Bo Facebook to
nie to samo co Facebóg. A teraz ciekawostka: z Benedyk-
tem XVI można czasem spotkać się i pogadać (podobno au-
tentycznie) na stronie www.pope2you.net.
Władze Nepalu chcą w roku 2011 ściągnąć pod Mount Eve-
rest aż 200 tysięcy turystów... gejów! I udzielać im tam ślu-
bów. Tego ani yeti, ani świat jeszcze nie widział.
Franz Scharl – biskup Wiednia – czyścił buty przechodniom.
Przed wejściem do Uniwersytetu Wiedeńskiego. Zarobione
w ten sposób pieniądze obiecał przekazać na biedne dzieci
w stolicy Austrii. W Polsce biskupi biednych dzieci nie do-
strzegają (choć 3 miliony z nich nie dojada), a czyszczeniem
ich butów PO-PiSują się politycy.
JONASZ
W
yznaczenie przez administrację kościelną daty beaty-
Nr 4 (569)
28 I – 3 II 2011 r.
GORĄCY TEMAT
3
formalnie obywatelką
Rosji. Ma 28 lat, z cze-
go prawie 20 spędziła
w Polsce. Przyjechała tu po raz
pierwszy w 1988 r., jako pięciolet-
nie dziecko, gdy ojciec (cywil) zdo-
był pracę w administracji radziec-
kiej jednostki wojskowej stacjonu-
jącej w Jaworze (woj. dolnośląskie).
– Kilka miesięcy później dołą-
czyłyśmy ja i mama, a siostra przy-
szła na świat w Legnicy. Mam nie-
samowite wrażenia z tego przyjaz-
du. Wszystko było inne, bajkowe.
Polska natychmiast stała się moim
wymarzonym domem i już nigdy na-
wet nie wyobrażałam sobie innego
– śmieje się Galina.
Po likwidacji garnizonu jej rodzi-
ce próbowali zostać w naszym kraju
na stałe (ona chodziła w tym czasie
którzy przebywali nielegalnie w Pol-
sce od co najmniej 1 stycznia 1997
roku. Jeśli w tym okresie nastąpiły
jakiekolwiek przerwy, to żadna z nich
nie mogła być dłuższa niż 6 miesię-
cy i wszystkie łącznie nie mogły prze-
kroczyć dziesięciu. Petenci musieli
wskazać właściwemu wojewodzie ad-
res lokalu mieszkalnego, w którym
zamierzali przebywać, i przedstawić
tytuł prawny do jego zajmowania,
a także posiadać przyrzeczenie wy-
dania zezwolenia na pracę, co dla
zdecydowanej większości „nielega-
łów”, ze względu na ich status, by-
ło praktycznie nieosiągalne – wyja-
śnia pracownik Urzędu do Spraw
Cudzoziemców.
Galina: – Mimo odmowy, z peł-
ną świadomością odpowiedzialno-
ści postanowiłam pozostać w Pol-
sce, bo przecież tu jest nasz dom
– Zakratowane okna, stalowe
drzwi z wizjerem, strażnicy. Mężo-
wi odebrano do depozytu sznurów-
ki, pasek do spodni, srebrny łańcu-
szek z krzyżykiem, obrączkę. Roz-
dzielili nas. Żenię zabrali do mę-
skiej części, ja zostałam w pomiesz-
czeniu dla matki z dzieckiem. Szok!
Najbardziej bałam się spojrzenia
i pytań syna. Już domyślał się, że
to nie sanatorium i kojarzył straż-
ników z policjantami. Zauważył
ograniczenie swobody. Córeczka,
wówczas niespełna dwuletnia, pró-
bowała uciekać, ilekroć otwierano
drzwi, by podać nam jedzenie albo
zaprowadzić do toalety. Stawała
przy zakratowanym oknie i krzycza-
ła… A Dima? Nagle zauważyłam,
że moje pięcioletnie maleństwo za-
chowuje się niczym dojrzały mężczy-
zna, który próbuje udźwignąć ciężar
terytorium RP w nieprzekraczal-
nym terminie do 9 kwietnia, skut-
kujący też blokadą przyjazdów (wpis
do rejestru osób niepożądanych)
na okres 1 roku;
Jewgienij z Darią zostali ska-
zani przez wojewodę dolnośląskie-
go na wydalenie (z trzyletnim em-
bargiem na wjazd do Polski) w ter-
minie 14 dni „po niezwłocznym zgło-
szeniu się w macierzystej placówce
dyplomatycznej w celu uzyskania do-
kumentu podróży na powrót do kra-
ju pochodzenia”.
Skąd wzięło się to zróżnicowa-
nie represji?
– Traf chciał, że mężowi zawie-
ruszył się paszport i legitymował się
wówczas tylko dowodem osobistym,
dlatego potraktowano go bardziej
surowo. Dima figurował w moich
dokumentach, natomiast Dusia nie
zaburzenia (potwierdzone dwo-
ma niezależnymi badaniami) o cha-
rakterze autystycznym, wymagają-
ce życiowej stabilności i nieprze-
rwanej terapii.
W tym stanie rzeczy wobec wy-
czerpania się procedury odwoław-
czej po decyzjach z Lubania rodzi-
na Sażniewów (wspierana przez
Stowarzyszenie Interwencji Praw-
nej) zwróciła się do wojewody o tzw.
pobyt tolerowany na terytorium RP.
– Cudzoziemcowi udziela się ta-
kiej zgody m.in. wówczas, gdy jego
wydalenie naruszałoby prawo do ży-
cia rodzinnego w rozumieniu kon-
wencji o ochronie praw człowieka
i podstawowych wolności lub naru-
szałoby prawa dziecka (określone
w konwencji o prawach dziecka)
w stopniu istotnie zagrażającym jego
rozwojowi psychofizycznemu. Znam
historię Sażniewów i ten warunek wy-
daje się być u nich bezspornie speł-
niony, ale obawiam się, że w ich spra-
wie
zaczynają odgrywać rolę zra-
nione ambicje urzędników pragną-
cych pokazać, kto tu rządzi, oraz
(w ostatnich miesiącach to już na-
wet zwłaszcza) wyraźnie odczuwal-
na posmoleńska rusofobia
– twier-
dzi oficer z Sudeckiego Oddziału SG.
Od złożenia dokumentów o po-
byt tolerowany minęło wiele mie-
sięcy, ale wojewoda dolnośląski
uparcie milczał.
Galina: – Były takie dni, prze-
chodzące w tygodnie, gdy walczyłam
z panicznym strachem, kiedy nie mo-
głam wykonać najprostszych czyn-
ności i zaplanować następnego dnia.
Gdy leżałam skulona w łóżku i tyl-
ko obowiązki matki kazały mi wsta-
wać i walczyć z dniem powszednim,
robiąc ze mnie maszynę, automat
do gotowania, sprzątania oraz tule-
nia dzieci. Miałam wrażenie, że sie-
dzę na tykającej bombie i już nic
w moim życiu nie zależy ode mnie…
Bomba wybuchła w grudniu 2010
roku. W przededniu świąt Bożego
Narodzenia funkcjonariusze SG
po raz kolejny zabrali Sażniewów
z domu. Tym razem zostali osadze-
ni w Jeleniej Górze, ale tamtejszy
sąd również odrzucił wniosek o prze-
dłużenie izolacji. 20 stycznia byli prze-
słuchiwani w znanym nam już Luba-
niu, gdzie rezyduje prowadząca ich
sprawę urzędniczka z Wydziału
Spraw Obywatelskich i Cudzoziem-
ców Dolnośląskiego Urzędu Woje-
wódzkiego. Zapowiedziała ona Ga-
linie, że podobny scenariusz powtó-
rzy się jeszcze nie raz. Dziennikarzo-
wi „FiM” odmówiła udzielenia in-
formacji, jakaż to paląca potrzeba
nakazuje wsadzać za kraty dzieci o ro-
syjskobrzmiących imionach…
Zakołataliśmy już do „serc i du-
szy” pana prezydenta, premiera, sze-
fa Urzędu ds. Cudzoziemców, wo-
jewody… Żebyśmy nie musieli do-
starczać do kryminału paczek z mle-
kiem i elementarza dla Dimy i Du-
si.
Na stronie www.faktyimity.pl
zamieszczamy apel w tej sprawie.
Każdy czytelnik może złożyć
pod nim swój podpis.
DOMINIKA NAGEL
Ludzie nielegalni
W rozpalanej przez politycznych szaleńców
gorączce posmoleńskiej rusofobii do aresztów
trafiają już nawet kilkuletnie dzieci…
rzeczywistości oraz usiłuje zaopie-
kować się mamą i siostrzyczką. Choć
w Lubawce rozpaczał, to w aresz-
cie już o nic nie pytał, tylko oczy
miał strasznie poważne i smutne…
– wspomina matka i żona.
Z jej pamiętnika, pod datą
4 kwietnia:
„Dima powiedział:
– Mamo, połóż się i tro-
chę pośpij, a ja zaopie-
kuje się Dusią. Napię-
cie i zmęczenie spra-
wiło, że zdołałam za-
paść w sen. Płytki, nie-
spokojny, czujny. I pra-
wie przez mgłę widzia-
łam, jak nasz mały syn
bawi się z jeszcze mniej-
szą siostrzyczką i osła-
nia dłonią jej główkę,
żeby nie uderzyła się
o kant stołu. Jak do niej
przemawia, jak daje jej
do picia wodę z kubka.
Zrozumiałam, że od
momentu, gdy zatrza-
śnięto za nami stalowe
drzwi, mój syn już ni-
gdy nie będzie tylko
dzieckiem. Nigdy też nie
zagoi się rana, którą po-
zostawił widok ojca za-
kutego w kajdanki…”.
Komendant oddziału SG wystą-
pił z wnioskiem o umieszczenie ro-
dziny w tzw. ośrodku strzeżonym,
gdzie miałaby oczekiwać na wydale-
nie z Polski, ale Sąd Rejonowy w Lu-
baniu orzekł, że nie ma cienia powo-
du, aby przetrzymywać ich do tego
czasu pod kluczem, skoro wiadomo,
gdzie mieszkają i są łatwo osiągalni.
Efektem dalszego postępowania
administracyjnego (jego meandrów
nie będziemy tu prezentować, żeby
nie zaciemniać istoty spraw) były
dwie decyzje:
Galina z Dymitrem otrzyma-
li od komendanta SG w Lubaniu
nakaz samodzielnego opuszczenia
miała żadnego, oprócz świadectwa
ze szpitala. Gdy po urodzeniu zwra-
całam się do ambasady Rosji w War-
szawie o nadanie jej obywatelstwa
i dopisanie do paszportu matki, spo-
tkałam się z odmową. Urzędniczka
w Lubaniu przypisała ją ojcu… Chy-
ba dla wygody – zauważa Galina.
do szkoły podstawowej), ale nie zdo-
łali sforsować biurokratycznych ba-
rier i ostatecznie wyjechali do Rosji.
Galina: – Byłam wówczas ciężko
załamaną dwunastolatką. Jechaliśmy
niby na chwilę. Mama z tatą mieli
tylko pozałatwiać swoje sprawy, ale
potrwało to prawie 5 lat. Nigdy nie
przestałam marzyć o Polsce. Dokoń-
czyłam w tym czasie podstawówkę
i zakochałam się w Żeni, chłopcu,
który dzielił ze mną szkolną ławkę.
Po latach został moim mężem…
Wróciła w 1999 r., gdy ojciec pod-
jął działalność gospodarczą i założył
w Polsce własną firmę. Ukończyła
liceum ogólnokształcące, a niedługo
po maturze wyszła za
Jewgienija
.
Poślubiła go w Rosji, dokąd musia-
ła co jakiś czas podróżować, żeby uzy-
skać kolejną wizę. Zamieszkali we
dwoje w Luboradzu pod „rodzinnym”
Jaworem. On pracował jako budow-
laniec, ona zajmowała się domem.
W maju 2004 r. powiła
Dymitra
,
a swoją ostatnią wyprawę po wizę od-
była (wraz z mężem) na począt-
ku 2007 r., gdy była już w ciąży po raz
drugi. Przybyli z powrotem do Pol-
ski 1 marca tegoż roku i zgodnie
z przepisami, powinni wyjechać po
60 dniach. Postanowili zostać. W sierp-
niu Galina urodziła
Darię
.
Z początkiem 2008 r. poprosiła
nasze państwo o zezwolenie na cza-
sowy pobyt w oparciu o tzw. prze-
pisy abolicyjne wprowadzone nowe-
lizacją ustawy o cudzoziemcach.
Otrzymała odmowę i niepodlega-
jący dyskusji nakaz opuszczenia
(wraz z niespełna 4-letnim wówczas
synem i 9-miesięczną córką) teryto-
rium RP w terminie siedmiu dni.
– Kryteria abolicyjne były idiotycz-
ne, bowiem dawały szansę jedynie tym,
i przyjaciele, Dusia była niemowlę-
ciem, a Dima nie znał nawet języ-
ka rosyjskiego. Łudziłam się nadzie-
ją, że zdołamy jakoś przeczekać
do zapowiadanej kolejnej abolicji.
Ta młoda kobieta ma talent oraz
duszę artysty: w wolnych chwilach
maluje, przygotowuje scenografie
oraz gra w amatorskim zespole te-
atralnym. Nie wadzi nikomu, ale
znalazł się ktoś „życzliwy” i 3 kwiet-
nia 2009 r. funkcjonariusze Straży
Granicznej
„po uprzednim powzię-
ciu informacji
(czyt. anonimie –
dop.
red.
)
o nielegalnym pobycie cudzo-
ziemców w miejscowości Luboradz”
(tak zapisano w notatce służbowej),
przyjechali po Sażniewów.
Cała rodzina została zabra-
na do placówki SG w Lubawce
(ok. 50 km od domu).
W spisywanym przez Galinę pa-
miętniku pod datą 3 kwietnia figu-
ruje taka oto notatka:
„Jest późny
wieczór. Dopiero zakończyły się prze-
słuchania i pobieranie odcisków pal-
ców, pozostał strach, niepewność,
płacz… – Mamo, ja chcę do moje-
go domku – łka Dima. Pytają, czy
mam w Rosji jakiś adres, dokąd mo-
głabym pojechać, gdy mnie deportu-
ją. Nie mam. Jedyny dom, jaki mia-
łam, to ten, spod którego zabrano
mnie z dziećmi i mężem. Jedy-
na prawda, jaką miałam, to taka,
że nie miałam innego życia niż to
w Polsce. Moją prawdą jest to, że
moje dzieci nie znają języka rosyj-
skiego. Moją prawdą jest to, że je-
stem bardziej Polką niż Rosjanką…”.
Nazajutrz przetransportowano
Sażniewów pod konwojem do spe-
cjalnego Aresztu w Celu Wydalenia
przy Oddziale Straży Granicznej
w Lubaniu.
Dusia i Dima na „smoleńskiej” ścieżce?
Dramatyczne wydarzenia nie po-
zostały bez wpływu na zdrowie dzie-
ci. W orzeczeniu Powiatowego Cen-
trum Poradnictwa Psychologiczno-
-Pedagogicznego w Jaworze z 25
maja 2009 r. czytamy, że uczęsz-
czającemu wówczas do przedszko-
la Dymitrowi (obecnie już w „ze-
rówce”) trzeba bezwzględnie
„za-
pewnić akceptację i poczucie bez-
pieczeństwa, gdyż nagła zmiana spo-
wodowana wyjazdem do Rosji mo-
że mieć istotny wpływ na jego har-
monijny rozwój psychofizyczny”
.
O wiele gorzej było z Darią, u któ-
rej specjaliści stwierdzili poważne
G
alina Sażniewa
jest
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 4 (569)
28 I – 3 II 2011 r.
POLKA POTRAFI
Rozwodów nie będzie!
Prowincjałki
30-latek ze Szczecinka postanowił zabić się
z powodu baby. Wdrapał się na dach do-
mu tej, która go nie chciała, założył pętlę na szyję i skoczył... Zahaczył
przy tym nogą o dach, co sprawiło, że zawisł w dziwnej, poziomej pozycji.
Podczas akcji ratunkowej policja odcięła mężczyznę, a ten, upadając na zie-
mię, doznał licznych obrażeń. Niedoszły samobójca pozwał komendę policji,
bo uważa, że „nieprofesjonalnie odcięli go od stryczka”. Domaga się 60 tys.
zł odszkodowania. „Jakby się kilka minut spóźnili, pozwu by nie było” – ko-
mentuje (z żalem?) uczestniczący w procesie mecenas.
Organizacje feministyczne, lewi-
cowe, niekościelne po prostu
przekonują, że człowiek ma pra-
wo do szczęścia – czyli może
na przykład zakończyć nieudany
związek. Także małżeński. Nic
bardziej mylnego!
Spełnienie kobiety, według kle-
rykałów, tkwi w absurdalnej wier-
ności aż po grób, poniżeniu i zaci-
skaniu nóg, żeby przypadkiem nie
pobłądzić... Katolikom broniącym się
przed rozwodem dopomaga Wspól-
nota Trudnych Małżeństw „Sychar”.
Credo owego kółka wzajemnej ad-
oracji (poza ołtarzowym „Co Bóg
złączy, człowiek niech nie rozdzie-
la”) brzmi:
„W każdej sytuacji, nawet
beznadziejnej, możliwe jest odrodze-
nie małżeństwa. Dla Boga bowiem
nie ma rzeczy niemożliwych”
. Uprasz-
czając sprawę – kres miłości nie ozna-
cza kresu małżeństwa. Fakt, że mał-
żonek pije, bije i zdradza – też nie.
Jak zdesperowana potrafi być Po-
lka katoliczka? Polecam artykuł
z ostatniego „Gościa Niedzielnego”,
zatytułowany „Single z obrączką”.
Pierwszą walczącą o związek sakra-
mentalny jest
Ewa
, która swojego
księcia poznała jako 17-latka. Potem
było po bożemu – ślub i dzieci. Baj-
ka skończyła się, kiedy uniemal
50-letniej głowy rodziny nastąpił pro-
ces, który mądrość ludowa określiła
krótkim i trafnym: „Głowa siwieje,
dupa szaleje”. Mężowskie szaleństwo
skończyło się nader efektownie – ro-
mansem z 18-letnią dzierlatką i za-
powiedzią wyprowadzki z domu.
„Któregoś dnia zjedli razem śniada-
nie, mąż poszedł do pracy, a na obiad
dowiedziała się, że odchodzi”.
Począt-
kowo Ewa chciała iść na ugodę i zgo-
dzić się na rozwód, ale... szczęśliwie
trafiła na wspomnianą grupę Sychar.
Na drugiej rozprawie, natchniona ka-
techizmami, powiedziała, że sakra-
ment małżeństwa jest świętością i nie
chce, żeby mąż żył w grzechu.
„Sąd
patrzył jak na nienormalną”.
Osta-
tecznie rozwód orzeczono bez zgo-
dy świętej połowicy, dodatkowo po-
uczonej, że jej postawa jest „nie-
zgodna z zasadami współżycia”.
Rozwódka Ewa wciąż uważa
się za żonę, dumnie nosi obrącz-
kę i decyzji sądu nie uznaje.
Mąż kolejnej nabożnej de-
speratki, 46-letniej
Aleksan-
dry
, pił, zaliczał, nie wracał
na noc i ogólnie – jak to
mówią – używał życia.
Na koniec poinfor-
mował, że ma syna
z inną kobietą.
Kiedy wystąpił
o rozwód, ja-
ko przyczy-
nę małżeń-
skiej klęski
podał różni-
cę charakte-
rów. Od 5 lat
nasza orędowniczka miłości, człon-
kini Sycharu, robi wszystko, żeby się
nie rozwieść. Niedawno napisała mę-
żowi, że wciąż go kocha. Dostała od-
powiedź: „Daj mi rozwód!”.
Kolejna para. Tym razem stroną
wstrzymującą jest mężczyzna, aczkol-
wiek ze wszystkimi grzechami swoich
poprzedników: hulaszczy tryb życia,
zamiłowanie do procentów, wybuja-
ła aktywność podbrzusza. 37-letni
Marek
, kościelny neofita, przekonał
swoją połowicę, że nie warto się z nim
rozstawać. Żona
Basia
zgodziła się
wrócić pod pewnymi warunkami:
„Ze-
ro seksu, zero prasowania jego koszul”.
Wciąż straszyła rozwodem.
„Z ró-
żańcem podarowanym przez
teściową Marek postanowił
udać się do Medjugorie”.
Tam modlił się o znak dla
żony. I cóż się wydarzy-
ło? Nie uwierzycie!
„Na plecach Basi
pojawiła się wy-
sypka w kształ-
cie litery M. Basia
otwarła się na spo-
wiedź, na przebacze-
nie”
… Po czterech la-
tach posuchy doszło
do małżeńskiego zbli-
żenia, a w szafie po-
jawiły się wypraso-
wane koszule. Roz-
wodu nie będzie!
JUSTYNA CIEŚLAK
W Kocku (Lubelskie) doszło do śmiertel-
nego potrącenia pieszego – 28-letniego
mężczyzny. Kierowca audi uciekł. Policja rozpoczęła poszukiwania i wkrót-
ce mundurowi dotarli do sprawcy. Okazał się nim ich kolega z miejscowe-
go komisariatu,30-letni
Tomasz K.
W ręce policji wpadł 20-letni mieszkaniec
Lublina, który dokonał włamania do samo-
chodu. W trakcie penetrowania wnętrza pojazdu rabuś niechcący zwolnił
hamulec ręczny, a wtedy auto stoczyło się w dół ulicy i uderzyło w ścianę
budynku. Na miejsce niezwłocznie przybyli mundurowi, którzy otoczyli wła-
mywacza troskliwą opieką „na dołku”.
20-latek z Radomia niszczył budynki w ca-
łej Polsce, malując na nich graffiti. Wan-
dal wpadł przez zamiłowanie do uwieczniania swoich dzieł, a dowody poli-
cja znalazła w jego komputerze. Są to tysiące zdjęć zrobionych tuż po noc-
nych sesjach malarskich.
Opracowali: JC, KC, MaK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Tusk ma 96 ludzi na sumieniu, w sensie moralnym i politycznym. Nie po-
winien być nie tylko premierem, ale także posłem. Nie powinien uczestniczyć
w życiu publicznym. Powinien resztę życia spędzić na ekspiacji za winy.
(Jarosław Kaczyński)
¹¹¹
Premier Tusk posłał prezydenta Kaczyńskiego na pewną śmierć (...). Po-
winien przeprosić za to, co się stało, i podać się do dymisji, żeby nigdy
więcej do takiej tragedii nie doszło.
(Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim)
¹¹¹
Naszego syna rzucono Rosjanom na pożarcie.
(Jadwiga i Mieczysław Ziętkowie, rodzice Artura,
tragicznie zmarłego nawigatora samolotu Tu-154)
¹¹¹
Jarosław Kaczyński sam poczuwa się do odpowiedzialności za śmierć
brata. To on go wciągał do polityki, przymuszał do ostrego kursu prze-
ciwko PO, przeciwko Rosji (...). On czuje to piętno w sobie i dlatego tak
łatwo i nieustająco zrzuca winę na Tuska i Rosję.
(Kazimierz Marcinkiewicz, były premier)
¹¹¹
Dla Kaczyńskiego „Smoleńsk” to przemyślany w najdrobniejszych szczegó-
łach, rozpisany na role scenariusz wyborczy. Spektakl reżyserowany przez
PiS jest tandetny i krzykliwy, ale daje każdemu, nawet beztalenciu i głupko-
wi, ogromne możliwości ekspresji.
(profesor Magdalena Środa, etyk)
¹¹¹
Ja uważam, że ten raport został napisany jeszcze przed zamachem. Bo z je-
go przecieków cytowali te MAK-owe tezy w 20 minut po upadku samolo-
tu panowie Sikorski, Palikot, Niesiołowski i inni.
(słuchaczka Radia Maryja)
który pomaga zastygnąć podziałowi Polski
na zwolenników paranoicznego PiS-u i ludzi głosu-
jących na PO.
Platforma jest silna siłą swoich politycznych wro-
gów, bo to właśnie ciągle groźny PiS zapewnia
Tusko-
wi
i jego kandydatom nie mniej niż 40 procent głosów.
Słaby, a więc niewzbudzający lęków
Kaczyński
spo-
wodowałby odpływ głosów
z PO kilku, a może nawet
kilkunastu procent dotych-
czasowych zwolenników
z rozsądku. Większość tych,
którzy nie zagłosowaliby już
na partię Tuska, po pro-
stu zostałaby w domu, bo i tak nie ma swojej repre-
zentacji politycznej. Teraz fatygują się oni do urn „dla
ojczyzny ratowania” przez szaleństwem IV RP. Bez
silnego Kaczyńskiego to pospolite ruszenie nie głoso-
wałoby w ogóle, podobnie jak połowa Polaków, którzy
na wybory po prostu od dawna już nie chodzą.
Upadek SLD czasów
Millera
, a potem konflikt nie-
gdysiejszych sojuszników – PO i PiS-u – zabetonował
na dobre naszą scenę polityczną, czyniąc ją bardziej jesz-
cze odrażającą, cyniczną i niereprezentatywną, niż by-
ła do niedawna. Trudności we wdarciu się na salony
władzy, jakie napotyka
Palikot
oraz PJN, i to mimo gi-
gantycznego zainteresowania mediów ich inicjatywami,
są dowodem na to, jak trudno jest ten beton rozkru-
szyć. I jedni, i drudzy w sondażach nie przekraczają zwy-
kle 5 procent poparcia społecznego. Problem przecież
nie w tym, że brakuje poparcia dla Palikotowych anty-
klerykalnych postulatów albo medialnej reklamy wysił-
ków stowarzyszenia
Kluzik-Rostkowskiej
. Problem
polega raczej na braku wiary w ich powodzenie oraz
na deficycie wiarygodności tych inicjatyw.
Polska scena polityczna tkwi w marazmie i brakuje
jej społecznej legitymizacji. Od dawna postulowaliśmy re-
formy, które mogłyby poprawić ten stan rzeczy. Żądali-
śmy na przykład wprowadzenia 1-procentowego odpisu
podatkowego na wskazaną przez siebie partię zamiast do-
tacji budżetowych, które rozleniwiają kilka największych
partii i finansowo betonują
status quo. Chcieliśmy tak-
że zakazu emitowania dro-
gich i ogłupiających partyj-
nych spotów telewizyjnych
w TV oraz likwidacji wybor-
czej akcji billboardowej. Te
ostatnie nasze postulaty PO przejęła na chwilę jesienią,
ale szybko o nich zapomniała. Przydałoby się zapewne
także zniesienie (obniżenie) wysokiego 5-procentowego
progu wyborczego dla partii w wyborach parlamentar-
nych. Nie ma go na przykład w Holandii, a przecież kraj
ten jest świetnie i stabilnie zarządzany.
Z kolei zupełne zniesienie dotacji budżetowych bez
zastępczego finansowania (np. proponowanego przez
nas), jak chciał tego Tusk, też nie jest wyjściem, bo
popycha polską politykę jeszcze bardziej w stronę biz-
nesowego lobbingu i korupcji. Partie w końcu gdzieś
znajdą pieniądze – jak nie na stole, to pod stołem. PO
to pewnie nie przeszkadza, ale ja jako obywatel nie
chciałbym widzieć polityków już zupełnie chodzących
na postronku wielkich koncernów. Wiem, że premier,
sygnalizując zniesienie dotacji do partii, chciał ugrać
coś na powszechnej i zrozumiałej w Polsce nienawiści
do polityków, ale to jest zwykły populizm, a nie praw-
dziwa reforma.
RZECZY POSPOLITE
Odbetonujmy się
¹¹¹
Data beatyfikacji jest kolejnym cudem Jana Pawła II. Od tego roku 1 maja
będzie się już kojarzył z papieżem, a nie z lewicowym świętem.
(ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”)
¹¹¹
Znam panią, u której zdiagnozowano chorobę Parkinsona dokładnie
w dniu śmierci papieża, co rodzi oczywiście pewne skojarzenia.
(Kinga Dunin, feministka i publicystka)
¹¹¹
Empatia wobec pokrzywdzonych przez Kościół dzieci w Polsce nie ma zna-
czenia. To jest interesujące i smutne.
(Agnieszka Graff, amerykanistka)
Wybrali: AC, JC, ASz
ADAM CIOCH
NIEWDZIĘCZNIK
PO SŁUŻBIE
PARTACZ
AMATOR
A
wantura smoleńska jest kolejnym czynnikiem,
Nr 4 (569)
28 I – 3 II 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
KTO MIECZEM
WOJUJE…
NICI Z MĘCZEŃSTWA
„BRATANEK” PIS
W Kaliszu tamtejsza prokura-
tura umorzyła śledztwo w sprawie
śmierci kościelnego z bazyliki. La-
tem ubiegłego roku 88-latek zo-
stał znaleziony we własnym miesz-
kaniu, powieszony na pasku. Miej-
scowy kler przekonywał (na czym
to oni się nie znają!), że mężczy-
zna został zamordowany przez
sprawców motywowanych nienawi-
ścią do religii. Zdaniem prokura-
tury, nie było to jednak morder-
stwo, lecz samobójstwo.
MaK
Prawicowy premier Węgier
Vic-
tor Orban
jest oskarżany przez ca-
łą Europę o tendencje półdyktator-
skie, zwłaszcza o ograniczanie wol-
ności prasy. Tymczasem w Polsce zy-
skał on dobre słowo ze strony mi-
nistra
Mikołaja Dowgielewicza
,
a gorący apel do Węgrów o trwanie
przy kontrowersyjnym premierze wy-
stosowało środowisko zbliżone
do PiS –
Piotr Naimski
,
Krzysz-
tof Czabański
,
Andrzej Zyberto-
wicz
itp. Najwyraźniej w twarzy Or-
bana odnajdują oni cechy bliźniacze
Kaczyńskich
i wierzą, że przewrót
klerykalno-prawicowy, który nie
do końca udał się w Polsce, powie-
dzie się na Węgrzech.
MaK
Stanisław Żelichowski
z PSL
oraz
Tomasz Nałęcz
zgodnie twier-
dzą, że PiS współpracuje z Rosją
przeciwko Polsce. Roztropny po-
seł PSL powiedział: „Jest jakaś zmo-
wa między PiS i Rosjanami, bo że-
by wyjaśnić wszystko w kwestii ka-
tastrofy, to musi być silna pozycja
Polski na arenie międzynarodowej
(...). Jeżeli sami ośmieszamy tę po-
zycję, to kiedy mamy w kraju 38
mln zdań, to kto zechce do takie-
go kociołka przyjechać i nas tu go-
dzić”. Natomiast prof. Nałęcz stwier-
dził: „Jedno z ugrupowań, konkret-
nie PiS, wykorzystuje tę sprawę
otwarcie w kampanii wyborczej. Jak
patrzę na amunicję, jaką PiS strze-
la do premiera, to w wielu przypad-
kach jest to amunicja, którą Ro-
sjanie dostarczają”.
KRUCJATORZY
TAJEMNICA… KASY
Proboszcz parafii z Opolszczy-
zny, która liczy niespełna 500 wier-
nych, zgromadził olbrzymią kwo-
tę 2,5 mln złotych, ale nie płacił
podatków odpowiednich dla takich
przychodów.
Księżulo tłumaczył, że pienią-
dze przekazał mu pewien biznes-
men w zamian za przysługę sprzed
kilku lat. Na pytania pracowni-
ków urzędu skarbowego na temat
rzekomej transakcji, ksiądz odpo-
wiedział: „(…) konieczne jest za-
chowanie tajemnicy sakramental-
nej i zawodowej. To wyklucza moż-
liwość odpowiedzi na wiele pytań,
nawet gdy chodzi o moją obro-
nę”. Bezbożni urzędnicy naliczyli
karny podatek w wysokości 1,88
mln złotych, który powinien zostać
zapłacony w ciągu 14 dni. Duchow-
ny oczywiście twierdzi, że nie za-
płaci, bo nie ma takich pieniędzy,
a cała sprawa godzi w jego dobre
imię. Nie wiadomo, jak to się skoń-
czy, ponieważ podniesiona przez
proboszcza tajemnica spowiedzi
jest – według
Łukasza Woźnia-
ka
, asystenta prasowego opolskiej
kurii – cały czas w mocy i „nic ni-
gdy nie zwalnia z tej tajemnicy”.
ASz
KUL UKARANY
Katolicki Uniwersytet Lubel-
ski im. Jana Pawła II ma zapła-
cić 137 tys. zł kary za stosowanie
niedozwolonych praktyk. Taka jest
nieprawomocna decyzja Urzędu
Ochrony Konkurencji i Konsu-
mentów. Chodzi o pobieranie
opłat od doktorantów KUL-u.
Teoretycznie uniwersytet tego nie
czynił, ale w praktyce – owszem.
Poza tym KUL w umowach ze stu-
dentami zaocznymi wpisywał klau-
zulę o skreśleniu z listy tych, któ-
rzy terminowo nie wpłacą czesne-
go. W takim przypadku student
nie odzyskałby już uiszczonych pie-
niędzy za niewykorzystane zaję-
cia. Sprawa trafiła do UOKiK po
skardze jednej ze studentek teo-
logii. KUL tłumaczył się, że… teo-
logia jest kierunkiem wybitnie ko-
ścielnym, a on sam nie jest szko-
łą publiczną (ale kasę publiczną
bierze!). Urząd jednak zauważył,
że na KUL-u teologię studiują nie
tylko duchowni, ale też osoby
świeckie. Takie samo stanowisko
przyjęło również Ministerstwo Na-
uki i Szkolnictwa Wyższego. Tym
samym KUL-owskie praktyki zo-
stały zaliczone do nieuczciwych.
KC
HOMEOKASA
ASz
Sejmowa Komisja Sprawiedli-
wości i Praw Człowieka zarekomen-
dowała poprawkę PiS do projektu
Prawa prywatnego międzynarodo-
wego (Ppm), która określa małżeń-
stwo wyłącznie jako związek męż-
czyzny i kobiety. Za poprawką dys-
kryminującą związki jednopłciowe
było 14 posłów PiS i PO. Trzech in-
nych posłów (oraz wiceminister
sprawiedliwości
Krzysztof Wrona
)
było przeciw. Ppm to zbiór norm
prawnych, które mają zastosowanie
wówczas, gdy dane państwo ma
do czynienia na przykład z mał-
żeństwami zawartymi przez partne-
rów z różnych krajów lub podlega-
jących jurysdykcji różnych systemów
prawnych. Poprawka ma oczywiście
na celu utrudnienie życia osobom,
które zawarłyby związek partnerski
w kraju, gdzie jest to możliwe. Dys-
kryminujący zapis powstał w komi-
sji, której celem – jak wynika z sa-
mej nazwy – jest promocja praw
człowieka...
Ponad tysiąc ochotników z ca-
łego świata (w tym kilkunastu Po-
laków) będzie na początku lutego
testować na sobie tzw. leki home-
opatyczne, przedawkowując je
w wielkiej ilości. Chodzi o zdema-
skowanie homeopatii jako metody
pseudoleczniczej i wykazanie, że te
środki choć nie czynią żadnej szko-
dy, to nie przynoszą też żadnego
pożytku – są jedynie sposobem za-
rabiania pieniędzy przez firmy far-
maceutyczne. Pomysł próby powstał
po tym, jak przedstawiciel koncer-
nu Boots, producenta tych leków,
przyznał przed brytyjską komisją
parlamentarną, że nie ma nauko-
wych dowodów potwierdzających
skuteczność homeopatii.
MaK
UWAGA, NADCHODZI!
W kraju wzbiera fala błogosła-
wionej głupawki. Coraz więcej ko-
ściołów będzie nosić imię
Jana Paw-
ła II
. W samej tylko archidiecezji
poznańskiej powstaną trzy takie pa-
rafie. Swoisty rekord absurdu i bał-
wochwalstwa padnie w Jedlinie-
-Zdroju na Dolnym Śląsku. Tamtej-
szy proboszcz chce przemianowania
swojego poewangelickiego kościoła
ze świątyni „pod wezwaniem Trój-
cy świętej” na „błogosławionego Ja-
na Pawła II”. Tak oto podwładny
Wojtyła pośmiertnie wygryzie swo-
jego zwierzchnika – Boga, i to we
wszystkich trzech osobach!
MaK
„PEDALSTWO”
W URZĘDZIE
Wielce pouczająca może być
lektura biuletynów NSZZ „Soli-
darność” związanego z Kościołem.
Otóż solidarnościowcy z poznań-
skiego magistratu mogli przeczy-
tać ostatnio w swoim pisemku ob-
jaśnienie
Marka Sieniawskiego
,
urzędnika i wiceprzewodniczące-
go lokalnej „S”, że „gej to boga-
ty pedał”. Sieniawski nie widział
potrzeby przepraszania kogokol-
wiek, a jego przełożeni – karce-
nia go. Ciekawe, jak Sieniawski
spojrzy teraz w twarz petentom
swojego urzędu, z których niektó-
rzy to przecież biedne lub bogate
„pedały”.
NOWE ŚWIĘTA
PARAFIALNY
AGENT TOMEK
Bokser
Krzysztof Włodarczyk
„Diablo”
2 kwietnia w Bydgoszczy
ma bronić tytułu mistrza świata.
Nie wiadomo, czy walka się odbę-
dzie. Organizatorom przypomnia-
ło się, że tego dnia przypada – nie-
okrągła, ale zawsze – szósta rocz-
nica śmierci
JPII
! „Czy w takim
dniu można się okładać pięściami?
O godz. 21.37, w pamiętnej chwili
śmierci, gala będzie rozkręcona
na całego!” – alarmują… urzędni-
cy bydgoskiego ratusza.
W tak poważnej sprawie o opi-
nię poproszono kurę biskupią. Jej
rzecznik, ksiądz
Sylwester Wa-
rzyński
, upomniał rodaków, że
„2 kwietnia zasługuje na to, by
przeżywać go w specjalny sposób”,
zwłaszcza w roku, kiedy święto-
wać będziemy upragnioną od daw-
na beatyfikację.
Z kolei
Ryszard Frączek
, rad-
ny Raciborza, zaprotestował prze-
ciwko koncertowi zespołu Kult, któ-
ry zaplanowano na 1 maja – „dzień
wyniesienia na ołtarze”.
Czy w wyżej wymienionych
dniach małżonkom wolno będzie
współżyć, a psom radośnie merdać
ogonem? No bo o pochodzie 1-ma-
jowym możemy zapomnieć.
JC
MaK
Ogromne zdziwienie przeżyli pa-
rafianie z kościoła Narodzenia Naj-
świętszej Marii Panny w Białej Pod-
laskiej przy lekturze ogłoszeń para-
fialnych. Otóż okazuje się, że w bu-
dynku liceum katolickiego jest or-
ganizowane spotkanie ze słynnym
agentem Tomkiem oraz byłymi pra-
cownikami CBA. Organizatorem
niecodziennego spotkania jest „smo-
leńskie” Stowarzyszenie Solidar-
ni 2010. Czyżby organizowano na-
bór do służb rycerzy
Kaczyńskie-
go
wśród nastolatków?
MaK
BOSKI GWAŁCICIEL
IDĄC NA MSZĘ
Sąd Rejonowy w Częstochowie
utrzymał wyrok sprzed 2 lat i orzekł,
że ksiądz
Krzysztof J.
, były pro-
boszcz parafii pw. Najświętszej Ma-
rii Panny Częstochowskiej, jest wi-
nien gwałtu na 20-letniej kobiecie,
i skazał go na 3 lata pozbawienia
wolności. Duchowny od początku
nie przyznawał się do winy, ale nie
zaprzeczał, że współżył z wieloma
kobietami, w tym z poszkodowaną.
Skazana w tej sprawie została rów-
nież przyjaciółka księdza,
Ewa N.
,
która – według zeznań świadków
– miała nakłaniać pokrzywdzoną
do odwołania zeznań. Dostała ka-
rę 6 miesięcy pozbawienia wolno-
ści, w zawieszeniu na 2 lata. Kuria
Metropolitalna od sprawy się od-
cina. „Nie będziemy wypowiadać
się na temat wyroku (…). Nie wiem,
co dzieje się teraz z księdzem i nie
wiem, co prawo kanoniczne mówi
o kapłanie z wyrokiem skazującym”
– powiedział ks.
Andrzej Kuliber-
da
, rzecznik prasowy Kurii.
ASz
MaK
Adam W.
, 67-latek z warszaw-
skiej Woli, został zatrzymany
po tym, jak w drodze na mszę po-
rysował nożem 10 samochodów.
Świadkowie powiadomili policję,
a ta przydybała parafianina przy
wejściu do kościoła.
MaK
KATOLIK
Z KATOLIKIEM
Ewa Czaczkowska
, katolicka
dziennikarka „Rzeczpospolitej”, wy-
grała w sądzie proces z katolickim
„Naszym Dziennikiem”. Rydzyko-
wa gazeta zarzuciła dziennikarce,
że ta kłamała i manipulowała, gdy
pisała o powiązaniach arcybiskupa
Wielgusa
z SB. Działo się to w 2007
roku, gdy PiS, wykorzystując zaprzy-
jaźnione media, próbował nie do-
puścić do objęcia przez Wielgusa
stolca arcybiskupów warszawskich.
Sąd nakazał „Naszemu Dzienni-
kowi” przeproszenie Czaczkowskiej.
Już to widzimy…
MaK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed