Fantomy bieguna północnego. Trójkąt Bermudów w Arktyce, Różne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko o niczym, czyli nic o wszystkim
Fantomy bieguna północnego
Fantomy bieguna północnego
Trójk±t Bermudów w Arktyce?...
Oczywi¶cie wszyscy znaj± z literatury, mediów, Internetu niezwykłe wydarzenia, które rozgrywały siê i
rozgrywaj± nadal w Trójk±cie Bermudzkim czy Trójk±cie Smoka na Morzu Diabelskim. O znikaj±cych
statkach i samolotach, o znikaj±cych załogach... Podawano ró¿ne wersje wydarzeñ i ró¿ne wytłumaczenia
– jedne warte drugich, a wszystkie do niczego. Tak zatem pasjonuj±ca tajemnica niepokoi, i
trudno jest siê oprzeæ jej złowrogiemu urokowi, a ¿e Bieguny naszej planety wpisuj± siê w siatkê
ogromnego kryształu, jakim jest Ziemia, wiêc i tam tak¿e powinny dziaæ siê dziwne rzeczy – i
dziej± siê.
Rzecz w tym, ¿e wydarzenia, o których bêdzie tu mowa, rozgrywały siê w Arktyce. To ziemie i morza
pokryte grubym na wiele metrów lodem, gdzie w dzieñ i w nocy trwaj± wielostopniowe mrozy, szalej±
wichry i zamiecie ¶nie¿ne, gdzie gnane wiatrem lody s± w stanie zmia¿d¿yæ statek jak łupinê. ¦mieræ
człowieka w tych warunkach jest czym¶ normalnym, wpisanym w codzienn± rutynê polarnika. Cała nasza
wiedza zebrana przez pokolenia, a za któr± przyszło drogo Ludzko¶ci zapłaciæ, zmierza do tego, by
prze¿ywalno¶æ polarnika była jak najdłu¿sza w tych ekstremalnych warunkach. Dzi¶ jest to oczywiste, ale
kilkadziesi±t lat temu liczyły siê tylko odkrycia geograficzne i interesy wielkich korporacji, a ludzie byli
spisywani na straty.
Tak te¿ było za czasów kapitana Henry’ego Hudsona (1550-1611), który usiłował znale¼æ tzw.
Przej¶cie Północno-Zachodnie, co wymagało opłyniêcia kontynentu północnoamerykañskiego od północy.
Upragniony szlak morski do Azji, który byłby niezale¿ny od podziału ¶wiata dokonanego na mocy traktatu
w Tordesillas i bulli papie¿a Aleksandra VI – na mocy której ¶wiat podzielono wzdłu¿ linea di
mercatione (1493-94) – która przebiegała ok. 2.000 km na zachód od archipelagu Wysp
Zielonego Przyl±dka - oraz traktatu w Saragossie (1529) dziel±cych ¶wiat na strefy wpływów Portugalii na
wschodzie i Hiszpanii na zachodzie. Hudson popłyn±ł na ten szlak, ale niewła¶ciwie dobrał sobie
towarzyszy i w rezultacie buntu załogi swego statku Discovery został wraz z synem i siedmioma
oddanymi mu członkami załogi spuszczony na wodê Zatoki Hudsona bez ¶rodków do prze¿ycia. Jego ciała
ani łodzi nie odnaleziono nigdy. Nikt nie zna jego dalszych losów. Ponoæ jego duch nawiedza statki, które
czeka zagłada... A wszystko to stało siê w 1610 a. D. [1 na mapce.]
Dziwne wydarzenie spotkało załogê rosyjskiego statku Swiatoj Pawieł, który pod dowództwem kapitana
Aleksieja Czirikowa znalazł siê w pobli¿u jakiej¶ wyspy o zalesionych stokach tamecznych gór. Licz±c na
przychylno¶æ tubylców, kapitan wysłał na jej brzeg łód¼ załadowan± towarami z dziesiêcioosobow±
załog±. Kiedy po dwóch dobach łód¼ nie wróciła – wysłano za ni± czteroosobowy rekonesans.
Tak¿e i ci zwiadowcy nie powrócili i nigdy ich nie znaleziono. Dzi¶ przypuszcza siê, ¿e było to u brzegów
wyspy Attu, w archipelagu Aleutów, w roku Pañskim 1740... [2]
W czerwcu 1899 roku, na Biegun wyprawiła siê włoska ekspedycja ksiêcia Luigi Amadeo di Savoia na
statku Stella Polare. Biegun miał byæ zdobyty przez główna grupê polarników asekurowan± przez dwie
grupy wsparcia, z których ka¿da składała siê z 3 osób i 102 psy, które ci±gnêły potê¿nie wyładowane
sanie. Bieguna nie zdobyto, za¶ trzyosobowa grupa wsparcia dowodzona przez por. Queriniego nigdy nie
wróciła do bazy, co miało miejsce w czerwcu 1900 roku. [3]
Wyspy widma i...
Arktyka ma swe legendy, a jedn± z nich jest opowie¶æ o tajemniczej, znikaj±cej wyspie zwanej od
nazwiska odkrywcy Ziemi± Sannikowa. Europejska geografia zna takie „znikaj±ce” czy
„wêdruj±ce” wyspy na Atlantyku: Antilia, Hy-Brysail czy O’Brazil albo Brazile,
Wyspa Siedmiu Miast i inne, które naprawdê istniały tylko w imaginacji ¶redniowiecznych geografów i
kosmografów, a które znikały z map w miarê poznawania Atlantyku, i dzisiaj przypominaj± je tylko nazwy
konkretnych obiektów geograficznych: Antyle czy Brazylia. Tak¿e Ocean Arktyczny czy jak go nazywaj±
Rosjanie – Północny Ocean Lodowaty – ma swoje „znikaj±ce” czy
„wêdruj±ce” wyspy – Ziemia Sannikowa, Ziemia Andriejewa. Dwie z nich istniały
naprawdê i faktycznie składały siê z lodu naniesionego pr±dami morskimi i spiêtrzonego przez sztormy
oraz lodu kopalnego – były to Wyspa Wasilewskaja (znikła w 1912 roku) i Wyspa Siemionowska
(znikła w 1936 roku). I wła¶nie do Ziemi Sannikowa wyprawił siê słynny rosyjski polarnik baron Eduard
W. Toll (1858-1902), który z drugim uczonym i dwoma Nieñcami dotarli do Wyspy Benetta w 1902 roku.
Tam znaleziono ich ostatnie ¶lady i dziennik, co miało miejsce w 1909 roku. Czterech mê¿czyzn
rozpłynêło siê w białej pustce Arktyki bez ¶ladu. Jak w Trójk±cie Bermudzkim czy na szczytach
Czerwonych Wierchów w Tatrach... [4]
... sterowce nad Arktyk±
No i wła¶nie na poszukiwania legendarnych wysp Arktyki wyprawili siê Niemcy i Rosjanie w 1931 roku
Kreator PDF
Utworzono 12 March, 2008, 10:44
Wszystko o niczym, czyli nic o wszystkim
sterowcem LZ-127. Była to naprawdê doskonale zorganizowana wyprawa statkiem powietrznym o
długo¶ci 237 metrów, szeroko¶ci 30 i wysoko¶ci 34 metrów. Ogólna pojemno¶æ wszystkich balonetów
sterowca wynosiła 105.000 m3, za¶ piêæ silników o mocy 2.650 KM nadawały masie własnej LZ-127
wynosz±cej 62 tony plus 23 tony payloadu prêdko¶æ 128 km/h. Praktyczny zasiêg tego statku
powietrznego wynosił 11.250 km. Najpierw pokonano trasê Berlin – Szczecin – Kołobrzeg
– Visby – Helsinki – Leningrad (dzisiaj Sankt Petersburg) - gdzie na pokład
dokooptowano ekipê radzieckich uczonych, którzy potem polecieli dalej do Wysp Nowosyberyjskich.
Chodziło o konkretne rozstrzygniêcie kwestii istnienia Ziemi Sannikowa i Ziemi Andriejewa, nastêpnie
statek powietrzny skierowano na Tajmyr i z powrotem do Berlina. W ci±gu 110 godzin LZ-127 pokonał
odległo¶æ 13.200 km. Ziemi Sannikowa i Ziemi Andriejewa nie znaleziono. Pozostały one jedynie na
kartach powie¶ci Leonida Płatowa „Archipelag Znikaj±cych Wysp” i „Kraina Siedmiu
Traw”... Ta wyprawa, to pełny tryumf ludzkiej nowoczesno¶ci my¶lenia i techniki! W ci±gu
czterech i pół dnia z pokładu sterowca zbadano tak wielk± przestrzeñ, któr± z lodołamaczy badano by co
najmniej przez trzy lata! To chyba po tej wyprawie w polskich szkołach przedwojennych na lekcjach
geografii mówiono taki wierszyk.Ale jeszcze wcze¶niej, bo w dniu 15 kwietnia 1928 roku, w Arktykê
startuje wyprawa sterowca Italia, dowodzona przez gen. Umberto Nobilego (1885-1978). Italia, to
równie¿ statek powietrzny o kubaturze 19.000 m3, długo¶ci 115 m, szeroko¶ci 18,5 m i wysoko¶ci 38 m.
Trzy silniki o mocy 720 KM nadawały jej 40-tonowej masie prêdko¶æ 120 km/h. Statek powietrzny
wzleciał w niebo w Mediolanie, o godzinie 02:00 i skierował siê na Triest, gdzie skrêcił na północ kieruj±c
siê do Oslo, sk±d miał polecieæ dalej do Vadso nad fiordem Varanger, a dalej do King’s Bay, sk±d
miał siê zacz±æ atak na Biegun. Niestety – na trasie sterowiec wpadł w siln± burzê, która zagnała
go nad Wêgrami i Słowacj± nad Karpaty, potem Polskê i finalnie wyl±dował w miejscowo¶ci Jezierzyce
k./Słupska, gdzie przez dwa tygodnie dokonywano niezbêdnych napraw. Ponoæ hangar dla Italii stał tam
jeszcze po II Wojnie ¦wiatowej – jak podaje Stefania Sempołowska w ksi±¿ce „Na
ratunek”.
Italia osi±gnêła Biegun Północny, ale w drodze powrotnej uległa katastrofie i byæ mo¿e ten wierszyk
szkolny dotyczył wcale nie lotu LZ-127, a wła¶nie Italii? Generał Nobile prze¿ył katastrofê, ale spêdził na
lodach prawdziw± polarn± Odysejê. Na pomoc z Norwegii wyruszył słynny badacz polarny, pogromca
Bieguna Południowego - Roald Amundsen (1872-1928). Poleciał on potê¿nym hydroplanem Latham 20
(według innych ¼ródeł był to Latham 02) z Tromso do King’s Bay, w czerwcu 1928 roku. Leciał
tam koordynowaæ operacjê poszukiwawczo-ratownicz±, która zgromadziła 16 statków, kilkadziesi±t
samolotów i 1.500 ludzi ró¿nych narodowo¶ci. By zapanowaæ nad tym ¿ywiołem trzeba było silnej i
do¶wiadczonej rêki i chłodnego, kalkuluj±cego umysłu. Tylko Amundsen mógł podołaæ temu zadaniu. I
nie dokonał tego, bowiem ostatni raz widziano go z piêcioma towarzyszami – francuskimi
lotnikami – jak odleciał z Tromso. W godzinê po starcie Amundsen pytał przez radio o stan lodów
na północ od Wyspy Nied¼wiedziej. Potem jaki¶ statek odebrał bardzo słabe sygnały SOS, ale nie mógł
ustaliæ, sk±d pochodziły. A potem w eterze zapanowała cisza i nikt nigdy wiêcej nie zobaczył Amundsena i
jego towarzyszy – jak podaj± to Alina i Czesław Centkiewiczowie oraz František Bìhounek
– notabene, jeden z uczestników wyprawy Nobilego. Rozbitków z Italii uratował w koñcu radziecki
lodołamacz, weteran polarnych akcji ratunkowych, s/s Krasin.
Jesieni± 1929 roku, w okolicach Wyspy Nied¼wiedziej wyłowiono dodatkowy zbiornik paliwa z napisem
Latham 20, za¶ nieco pó¼niej jeden z pływaków hydroplanu z takim¿ napisem. Uznano to za dowód, ¿e
Amundsen i jego ludzie zginêli w katastrofie lotniczej pomiêdzy Wysp± Nied¼wiedzi± a Spitzbergenem, ale
czy na pewno?... [5]
Rejs Moskwa – Fairbanks.
Ale to jeszcze nie koniec. Jest tutaj bowiem jeszcze jedno polonicum.
Kompletn± zagadk± jest los innego bohatera lotniczych akcji ratunkowych na obszarze Antarktyki
– mowa o słynnym radzieckim lotniku polskiego pochodzenia - Zygmuncie Lewaniewskim (w
literaturze podaje siê równie¿ Lewoniewski lub Lewóniewski) (1902-1937). Jego wyczyny były słynne w
okresie miêdzy dwoma wielkimi wojnami. Jemu te¿ powierzono misjê przetarcia szlaku powietrznego
pomiêdzy ZSRR i USA. Nie wchodziły w rachubê lekkie, jednomiejscowe, i jednosilnikowe samoloty, ale
potê¿ne czterosilnikowe, komercyjne olbrzymy ANT-25. Trasa lotu miała wie¶æ z Moskwy via Biegun
Północny do Fairbanks na Alasce – pocz±tkowo wzdłu¿ południka Moskwy - 38oE, a nad Biegunem
nale¿ało wej¶æ na południk Fairbanks – 148oW.
I tak w dniu 12 sierpnia 1937 roku, potê¿ny ANT-25 o oznaczeniach SSSR N-209 wyruszył w swój
pierwszy i ostatni rejs do Stanów Zjednoczonych. Pocz±tkowo wszystko było OK., samolot leciał na
wysoko¶ci 6.000 m. Pierwsza radiodepesza została nadana z pozycji 87o55’N – 58oE i
donosiła o niesprzyjaj±cej pogodzie, która zmusza ich do utrzymania wysoko¶ci 6.000 m.
Drugi radiogram donosił o przelocie nad Biegunem o godzinie 13:40 i zawierał pro¶bê o podanie prognozy
pogody po amerykañskiej stronie Bieguna. Zakoñczono j± stwierdzeniem, ¿e wszystko jest w porz±dku.
Kreator PDF
Utworzono 12 March, 2008, 10:44
Wszystko o niczym, czyli nic o wszystkim
Trzeci radiogram był niepokoj±cy, Lewaniewski donosił:
Lecimy na trzech silnikach; du¿e trudno¶ci. Przebijamy siê przez gêste chmury...
Nale¿y nadmieniæ, ¿e wiał cały czas silny czołowy wiatr, który utrudniał lot samolotu, a poza tym cały
czas było całkowite zachmurzenie. Prawdopodobnie maszyna zeszła z pułapu 6.500 m, gdzie było
słonecznie, na pułap 4.500 m – w gêste chmury. Zaczêło siê oblodzenie samolotu i co za tym idzie
– dalsza utrata wysoko¶ci...
W dniu 13 sierpnia, o godzinie 15:58 jedna z jakuckich radiostacji odebrała rzucone z samolotu pytanie
– Czy nas słyszycie?..., a potem nast±piła cisza w eterze. SSSR N-209 nie odezwał siê ju¿ nigdy.
Czy¿ nie przypomina to ostatniego lotu Amundsena? Czy¿ nie przypomina to znikniêcia Amelii Earhard i
jej samolotu Lockheed Electra? Czy¿ nie przypomina to piêciu TBM Grumman-Avanger, które nale¿ały do
Flight-19, który zagin±ł w Trójk±cie Bermudów?... Najpierw wszystko w porz±dku, potem jakie¶ niewielkie
trudno¶ci, a potem tylko błêdne ogniki radiosygnałów i koniec ł±czno¶ci. Na zawsze!...
Rozpoczêła siê operacja poszukiwawczo-ratunkowa, w której wziêli udział najwiêksi znawcy i weterani
Arktyki. W ró¿nych warunkach pogodowych przeczesano tereny, wody i lody Arktyki, nad którymi mógł
siê pojawiæ samolot Lewaniewskiego – wszystko na pró¿no. Nie znaleziono nawet ¶ladu po nim i
jego czterech towarzyszach. Ich los stał siê kolejn± ponur± tajemnic± Arktyki... [6] Dzisiaj lec±c nad
Biegunem potê¿nymi Airbusami czy Boeingami z Kopenhagi do Tokio czy Seulu nie zdajemy sobie
sprawy, ¿e lecimy szlakiem naszego wielkiego i ju¿ zapomnianego rodaka...
Zagłada radzieckiego flagowca.
W rok pó¼niej, cały ¶wiat pasjonował siê akcj± ratunkow± załogantów radzieckiej stacji naukowej
„Siewiernyj Polius”, która z Bieguna Północnego zdryfowała a¿ do wschodnich wybrze¿y
Grenlandii w czasie 274 dni i została podjêta z kry lodowej przez lodołamacze s/s Tajmyr i s/s Murmañ.
Dryf skoñczył siê na pozycji 70o54’N – 19o48’W, na wysoko¶ci grenlandzkiego
Przyl±dka Brewstera. Czterej uczeni: Iwan Papanin, Ernest Krenkiel, Pietier Szyrszow i Jewgienij Fiedorow
doskonale znie¶li t± podró¿ przez Morze Grenlandzkie, dokonuj±c przy okazji wielu spektakularnych
badañ, obserwacji i odkryæ – m.in. Basenu Arktycznego i przedzielaj±cego go Grzbietu Nansena.
Niewielu ludzi jednak pamiêta, ¿e uratowanie czwórki Papaninowców zostało okupione krwawo strat± 30
członków załogi radzieckiego sterowca SSSR W-6 Osoawiachim, który w dniu 5 lutego 1938 roku, o
godzinie 19:00 wystartował z bazy w Dołgoprudnym na im ratunek. Ten najwiêkszy w ZSRR statek
powietrzny mierzył 104,5 m długo¶ci, miał 18.500 m3 objêto¶ci, co pozwalało mu osi±gaæ pułap
operacyjny 4.500 m z payloadem 8,5 tony. Trzy silniki o mocy 815 KM rozpêdzały sterowiec do prêdko¶ci
113 km/h. jego dowódca Nikołaj S. Gudowancew otrzymał zadanie podjêcia Papaninowców z kry i
dostarczenie ich do kraju. Podyktowane ono było po¶piechem, bowiem kra ta kruszyła siê w coraz
szybszym tempie, za¶ Tajmyr i Murmañ były jeszcze daleko. Zacz±ł siê wy¶cig ze ¶mierci±. W-6 lecial na
wysoko¶ci 600 m nad ziemi±, i to stało siê przyczyn± katastrofy, bowiem na jego trasie stanêła Niebło-
gora – wzniesienie o wysoko¶ci 622 m n.p.m. I tak, jak na Titanicu w pamiêtn± noc 14/15
kwietnia 1912 roku, tak na W-6 górê t± dostrze¿ono o ułamek sekundy za pó¼no. Próba manewru
antykolizyjnego nie powiodła siê, i W-6 wyr¿n±ł sw± mas± w stok Niebło-gory. Buchn±ł płomieñ i po¿ar
strawił statek powietrzny z 30 załogantami. Było to w dniu 6 lutego 1938 roku, około godziny 20:00, w
odległo¶ci około 170 km na południe od Murmañska... [7]
¦ledztwo wykazało, ¿e winnymi byli autorzy mapy z 1904 roku, na której nie uwidoczniono Niebło-gory.
Takim był wniosek komisji dochodzeniowej. Winni znale¼li siê w kazamatach Łubianki pod „czuł±
opiek±” funkcjonariuszy NKWD. Wyroki wykonano...
Ale - ale... - jest pewien drobny szczegół, który m±ci ten klarowny z pozoru obraz. Otó¿ – jak
podaje Walerij Usolcew z Chabarowska autor artykułu w „Kalejdoskopie NLO” z dnia 3
listopada 2003 roku, o katastrofie Osoawiachimu - kolejarze z pobliskiego miasta Kandałaksza o¶wietlili
szczyt góry reflektorami, by sterowiec siê na ni± nie nadział. Załoga sterowca widziała te ¶wiatła, a mimo
to nie wykonała manewru przeciwkolizyjnego – dlaczego? Co zawiodło – ludzie czy sprzêt?
My¶lê, ¿e pozostanie to kolejn± ponur± tajemnic± Arktyki...
O tych wydarzeniach opowiadali nam nasi dziadkowie, którzy byli ich ¶wiadkami, tak jak my jeste¶my
¶wiadkami wypraw statków Apollo, lotów do ISS Alfa czy misji sond Mars Express i Stardust... Kiedy¶ to,
co pasjonuje nas, dla naszych wnuków te¿ bêdzie ju¿ tylko histori±...
Na Arktycznym Teatrze Działañ Wojennych i...
II Wojna ¦wiatowa, to szczególnie ponury okres w historii Arktyki. Hitlerowcy usiłuj±c przerwaæ dostawy
konwojowe z Ameryki i Kanady do Zwi±zku Radzieckiego usiłuj± za wszelk± cenê przerwaæ szlaki
komunikacyjne północnego Atlantyku i Oceanu Lodowatego. W latach 1939-44 wrze Bitwa o Atlantyk,
której apogeum przypada na rok 1943. Tzw. „wilcze stada” U-bootów dziesi±tkuj±
konwoje, topi±c wszystko, co tylko porusza siê na powierzchni wody. Ale Alianci szybko przejmuj±
inicjatywê – nowe rodzaje broni i ¶rodków detekcji ZOP – sonary aktywne, pasywne i radar
pozwalaj± na wykrywanie, za¶ bomby i granaty głêbinowe nowej generacji pozwalaj± na skuteczne
topienie niemieckich piratów, zanim jeszcze dopadali swych ofiar.
Kreator PDF
Utworzono 12 March, 2008, 10:44
Wszystko o niczym, czyli nic o wszystkim
Hitlerowcy zorientowali siê, ¿e znajomo¶æ arktycznej „ku¼ni pogody” daje mo¿liwo¶æ na
trafne przepowiadanie pogody na Europejskim Teatrze Działañ Wojennych, a przecie¿ powodzenie
operacji wojennych w du¿ej mierze zale¿y wła¶nie od kaprysów pani Aury, co dokładnie wyszło np. w
czasie Bitwy o Ardeny (Bitwa o Wyłom) na przełomie lat 1944/45. Dlatego wła¶nie jednym z celów
OPERATION WUNDERLAND było opanowanie szpicbergeñskich i innych arktycznych stacji
meteorologicznych. Ale i nie tylko, bowiem w grê wchodziło sparali¿owanie radzieckiej ¿eglugi Wielk±
Północn± Drog± Morsk± (Przej¶ciem Północno-Wschodnim) i otwarcie mo¿liwo¶ci uderzenia na ZSRR od
północy – innymi słowy mówi±c – otwarcie Frontu Północnego i wziêcie Moskwy w dwa
ognie – od zachodu i z północy, a zarazem odciêcie jej od syberyjskiego zaplecza i portów. To jest
ju¿ moja hipoteza, ale innego wytłumaczenia dla tej operacji po prostu nie ma... Jeszcze innym celem
mogło byæ – i na pewno było – zbudowanie potê¿nej i tajnej zarazem bazy morskiej na
Ziemi Peary’ego (Grenlandia Północna) [8] na brzegach płoni North-East Clear Water –
jednego z nielicznych akwenów arktycznych cały rok wolnego od lodów. Byæ mo¿e do tej wła¶nie bazy
wywieziono z płon±cego Berlina samego Führera III Rzeszy Adolfa Hitlera. Nieprawdopodobne? No nie
bardzo – zwłok Hitlera nie znaleziono do dnia dzisiejszego, a na tej sprawie połamały sobie zêby
amerykañska CIA, radzieckie KGB, izraelski MOSSAD czy biuro Simona Wiesenthala... Pisałem ju¿ o tym
wraz z dr Milošem Jesenským w ksi±¿ce „WUNDERLAND: Pozaziemskie technologie
Trzeciej Rzeszy”, w której dochodzimy do wniosku, ¿e trop ten jest nader „ciepły”...
Podobn± hipotezê stawia w swej powie¶ci hipotetyczno-sensacyjnej pt. „Tajemniczy okrêt
podwodny” wspomniany ju¿ tutaj Leonid Płatow.
... Hitler w Arktyce?
A dlaczego nie? Pierwsz± wskazówk± jest wypowied¼ Grossadmirala Karla Dönitza dla jednej z gazet
niemieckich, który sugeruje istnienie potê¿nej bazy morskiej, w której Hitler mógłby siê ukryæ w razie
czego. A drug± poszlak± jest wydarzenie, które opisuj± Alina i Czesław Centkiewiczowie w ksi±¿ce
„Na podbój Arktyki”. Jest ono znane pod nazw± „Sprawa Kurs North” i
przebiegło nastêpuj±co – jesieni± 1943 roku, w czasie najwiêkszego nasilenia walk Bitwy o
Atlantyk, z bazy USAF w Godthab (Nuuk) startuj± trzy bombowce i dwa samoloty dalekiego zwiadu. W
pewnym momencie samoloty gubi± drogê i ich załogi prosz± o podanie kursu. Ziemia odpowiada –
Utrzymaæ kurs North! I tak przez cały czas samoloty leciały na północ, a¿ wreszcie spadły z braku paliwa.
Amerykanom udało siê je znale¼æ i przeprowadzili ¶ledztwo, w wyniku którego wyszła na jaw
zdumiewaj±ca rzecz – a mianowicie: ¿ a d n a amerykañska czy aliancka radiostacja n i e
utrzymywała ł±czno¶ci z tymi samolotami! A zatem mogli to zrobiæ tylko Niemcy. Przyjêto, ¿e była to
robota załogi jakiego¶ U-boota, który zmylił załogi samolotów i wyprawił je do białego piekła... [9] A
mo¿e to nie U-boot, a tajna baza III Rzeszy na Grenlandii? Baza, do której miał siê ewakuowaæ sam
Führer III Rzeszy?
Wbrew temu, co siê pisze, wystarczyło, ¿eby Hitler wyrwała siê z berliñskiego kotła i przedostał do
Hamburga, a stamt±d do Norwegii samolotem, gdzie przesiadł siê na U-boota, który zawiózłby go na
Ziemiê Peary’ego. I chyba tak rzeczywi¶cie było, tylko ¿e nikt nie chce – ze zrozumiałych
wzglêdów – tego przyznaæ...
Kryptonimy „Muskox”, „Iceberg”, „High Jump”...
Jest jeszcze i trzecia poszlaka, o której pisz± Centkiewiczowie, a mianowicie – ju¿ po wojnie,
Amerykanie, Brytyjczycy i Kanadyjczycy ruszaj± w Arktykê. W 1945 roku, Anglicy zorganizowali wyprawê
na Biegun Północny i ju¿ 15 maja tego¿ roku ich samolot przeleciał na trasie Reykjavik – Biegun
Północny – Reykjavik. Celem wyprawy były pomiary pola magnetycznego, promieniowania
słonecznego i stanu pogody, za¶ naprawdê jest to wojskowy rekonesans przed maj±cymi tam nast±piæ
operacjami militarnymi.
Od roku 1946 wyprawy arktyczne maj± charakter mniej lub bardziej wojskowy – pisz±
Centkiewiczowie. Powstaj± amerykañskie bazy militarne na wybrze¿ach Grenlandii. I co najciekawsze
– W ci±gu dwóch powojennych lat USA skierowały na obszary arktyczne przeszło 20 wypraw, w
których udział wziêło kilkadziesi±t tysiêcy ludzi. Wiêkszo¶æ z tych wypraw miało czysto wojskowy
charakter. W lutym 1946 roku przeprowadzono wielk± operacjê wojskow± pod nazw± MUSKOX maj±c± na
celu zbadanie mo¿liwo¶ci u¿ycia baz północnej Kanady, jako wyrzutni pocisków rakietowych. [...]
Inne wyprawy miały za zadanie wypróbowanie ró¿nych rodzajów broni w warunkach arktycznych oraz
przeprowadzanie manewrów l±dowych, morskich i powietrznych.[...]
W manewrach, które w 1946 roku odbyły siê na Alasce, wziêły udział specjalne oddziały w sile 4.500
ludzi. M.in. dokonywano prób ró¿nych rodzajów broni i ekwipunku oraz wysadzania desantów.
Wiosna tego¿ roku jednostki morskie z udziałem lotniskowca przeprowadzały manewry na morzu wzdłu¿
wybrze¿y Labradoru oraz w Cie¶ninie Dawisa. Jednocze¶nie inne oddziały amerykañskiej floty wojennej
odbywały æwiczenia na Morzu Grenlandzkim. Latem 1946 roku na morzach Beringa i Czukockim
przeprowadzono æwiczenia okrêtów podwodnych pod kryptonimem ICEBERG.
Kreator PDF
Utworzono 12 March, 2008, 10:44
Wszystko o niczym, czyli nic o wszystkim
Amerykañskie statki ¿eglugi przybrze¿nej eskortowane przez lotniskowiec przepłynêły wodami Cie¶niny
Baffina do miejscowo¶ci Thule/Qaanaag w północno-zachodniej Grenlandii. Tam zało¿ono wielk± bazê, z
której samoloty dokonywały lotów do Bieguna, a okrêty podwodne usiłowały pod lodem dopłyn±æ do
północnej Grenlandii. Napotkawszy jednak na ciê¿kie lody zmuszone były cofn±æ siê do bazy.
Zwróæ uwagê Czytelniku na daty – to wszystko dzieje siê w latach 1945-46 – jeszcze
przedtem, zanim po 5 marca 1946 roku, mówi±c słowami sir Winstona Churchilla – W Europie, od
Szczecina po Triest, zapadła ¿elazna kurtyna. Czym jednak były te manewry? Otó¿ były niczym innym,
jak „wykurzaniem” niedobitków hitlerowców z bazy Kriegsmarine na Ziemi
Peary’ego i w ogóle z Arktyki! W roku 1947 Amerykanie podejmuj± operacjê o kryptonimie HIGH
JUMP na Antarktydzie, któr± dowodzi adm. Richard Byrd. Celem HIGH JUMP jest przejêcie kontroli nad
Now± Szwabi± (Neuschwabenland) i Ziemi± Królowej Maud, któr± hitlerowskie Niemcy zagarnêły w
kwietniu 1940 roku po ataku na Daniê i Norwegiê. I tak naprawdê, to wygl±da na to, ¿e wtedy wła¶nie n
a p r a w d ê skoñczyła siê Druga Wojna ¦wiatowa... Przyznajê, ¿e kiedy czytałem te materiały, to czułem
siê jak kot, który złapał wyj±tkowo tłust± mysz, albo jak detektyw kanapowy, któremu udało siê znale¼æ
kolejny fragment układanki...
Wiem, ¿e wszystko to brzmi sensacyjnie, ale teraz doszły dodatkowe elementy łamigłówki, któr±
stanowiły amerykañskie działania w Arktyce w latach 1945-46. Do tego tak¿e wpisuje siê to, co w lecie
1946 roku działo siê na szwedzkim niebie – co atoli jest ju¿ osobn± histori±, któr± opisałem w
ksi±¿ce „WUNDERLAND 2 – Hitlerowskie rakiety Stalina”.
Koñcz±c pragnê jeszcze dodaæ, ¿e wiele relacji wskazuje na to, i¿ poza siłami militarnymi dwóch
Supermocarstw na Arktycznym Teatrze Działañ Wojennych od czasu do czasu daje o sobie znaæ jaka¶ t
r z e c i a siła, o której wspominaj± amerykañscy, rosyjscy i kanadyjscy weterani arktycznych patroli tej
miary, co np. gen. Walentin Akkuratow i jego koledzy lotnicy, amerykañscy i rosyjscy podwodniacy,
którzy spotykali siê z niewyja¶nionymi zjawiskami w otchłaniach Północnego Oceanu Lodowatego. Tego
dowodz± równie¿ wypadki, jakim ulegały radzieckie i rosyjskie okrêty podwodne w wodach mórz
Barentsa, Karskiego i Norweskiego. W moim referacie na IX Miêdzynarodowy Kongres Ufologiczny w
Koszycach wymieniam niemal 30 jednostek, które tam uległy awariom lub po prostu znikły! Nie zatopiono
je, nie uległy minom, ale znikły, jakby siê rozpu¶ciły w wodach arktycznych oceanów.
Je¿eli nic siê nie zmieni w ¶wiatowej polityce, to niejeden raz jeszcze usłyszymy o podobnych
wydarzeniach i usłyszymy niejedn± hipotezê, na temat tego, co dzieje siê w wodach i przestrzeniach
powietrznych Arktyki. I jeszcze niejedno ludzkie ¿ycie skoñczy siê w niewyja¶nionych okoliczno¶ciach...
Kreator PDF
Utworzono 12 March, 2008, 10:44
[ Pobierz całość w formacie PDF ]