fakty i mity 19 2010, Fakty i mity 2010
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
OFIARY POLSKICH KSIĘŻY
PEDOFILÓW IDĄ DO SĄDÓW
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
ß
Str. 3
Nr 19 (531) 13 MAJA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
ß
Str. 7
W katolickim Radiu Via, któ-
rym kierował, mówił o cha-
ryzmie i posłannictwie księ-
dza; uwielbiany przez mło-
dzież opowiadał jej o koniecz-
ności czynienia dobra i o ra-
dości wspólnoty. Dzieciom...
Nie, dzieciom nic nie mówił.
Wykorzystywał je seksualnie
w ciszy plebanii i na organi-
zowanych przez siebie wy-
cieczkach. Aresztowany przez
prokuraturę przyznał się
do zboczonych praktyk, ale
parafianie nadal nie wierzą,
bo „to taki dobry kapłan”.
ß
Str. 25-26
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 19 (531)
7 – 13 V 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Radio Maryja ujawniło, dlaczego Tusk nie ośmielił się star-
tować w wyborach prezydenckich. Otóż są jakoby dowody, że
statkiem Wilhelm Gustloff, zatopionym 30 stycznia 1945 ro-
ku przez rosyjski okręt podwodny (zginęło 9600 ludzi!), pły-
nęła ciotka Tuska z dwoma synami. Ponoć jeden z synów był
wśród 838 uratowanych osób. Według Rydzyjka, pasażerami
byli SS-mani z rodzinami; według faktów historycznych – głów-
nie niemieckojęzyczni cywile, w tym grupa Polaków. Ale sztu-
ka jest sztuka. To znaczy ciotka.
Efekty jo-jo
Milion podpisów pod hołdem dla Lecha Kaczyńskiego chce ze-
brać w internecie Ukrainiec Maksym Vysochansky. Mamy na-
dzieję, że to człek młody, bo w przeciwnym razie życia może mu
na realizację tego szczytnego zamiaru nie starczyć. Na razie ze-
brał ponad 5 tys. autografów, a akcja idzie jak krew z nosa.
zewem. Jedni gratulowali, inni krytykowali. Rzeczy-
wiście, ten felieton był zaskakujący, ale tylko dla tych, któ-
rzy nie wiedzą, że dla „FiM” liczy się uczciwość, uczciwość
i jeszcze raz uczciwość. Bez niej życie społeczne, gospo-
darcze i polityczne toczy choroba. Prawdą jest, że przez
ostatnie 20 lat III RP żaden redaktor naczelny ogólnopol-
skiego pisma publicznie nie ogłosił, że nie będzie głosować.
To przecież postawa antyobywatelska. Tyle że wszystko ma
swoje granice. Przynajmniej dla mnie. A w tym roku postę-
powo myślący Polacy po raz kolejny zostali postawieni
pod ścianą przez klasę polityczną, która klasy nigdy nie
miała. Mówi ona do nas z ironicznym uśmieszkiem i wła-
ściwie jednym głosem: Co prawda nie mamy dla was ofer-
ty programowej i tak naprawdę mamy was gdzieś, ale
– w imię demokracji – zagłosujcie! Przez 20 lat tej polskiej
katodemokracji antyklerykałowie, zwolennicy ideowej lewi-
cy, a także prawdziwi liberałowie nie mieli wyboru. Ow-
szem, zdarzały się interesujące oferty wyborcze, a dokład-
nie: słowa, słowa, słowa. Po raz pierwszy z ciekawym pro-
gramem wystartował Włodzi-
mierz Cimoszewicz w 1990
roku w trakcie wyborów
prezydenckich. 11 lat
później ten sam poli-
tyk nazwał Watykan
najważniejszym przy-
jacielem Polski,
a konkordat – do-
skonałą umową.
Mimo to Cimosze-
wicz byłby prezy-
dentem wymarzo-
nym, najlepszym z możliwych,
i – co najważniejsze – mógłby wybory wygrać. Była też
kampania SdRP i jej partnerów w 1991 i 1993 roku. Coś
ciekawego można było jeszcze usłyszeć podczas kampanii
prezydenckiej w 1995 roku od trzech lewicowych kandyda-
tów (A. Kwaśniewski, T. Zieliński, J. Kuroń). W pozosta-
łych kampaniach wątki dotyczące ekspansji klerykalizmu,
światłej edukacji, dostępności (refundowania) środków an-
tykoncepcyjnych i in vitro, praw mniejszości seksualnych
oraz samego modelu państwa – spychano na margines lub
zupełnie pomijano. Nie można zadzierać z Kościołem, bo to
nas kojarzy z PZPR-em – tłumaczono na szkoleniach szta-
bów wyborczych SLD w 2001 r. (wtedy to z SLD wystąpi-
łem). Później toczyła się kluczowa dla Polski gra o przystą-
pienie do UE i „głos biskupów był bardzo potrzebny”. Efekt
jo-jo tej transakcji znamy. Za bełkotliwy, niezwykle oszczęd-
ny i niejednoznaczny list z okazji referendum akcesyjnego
Episkopat dostał wszystko co chciał i obrósł w słoninę.
Politycy też uwielbiają takie pustosłowie i rozgrywanie
swoich spraw pod stołem. Ale do tego potrzebny jest im
jeszcze bezmyślny motłoch. Dlatego światłych, ambitnych
obywateli, w tym antyklerykałów, określają jako margines,
utrapienie, piąte koło u wozu. Prawica na nas pluje, a tzw.
lewica antyklerykałów uważa za chorych (cynik Kwaśniew-
ski). Czy my jednak wiecznie musimy znosić takie upoko-
rzenia? Można czasem przygryźć wargę i przeboleć, że ktoś
ma cię za skończonego idiotę, traktuje jak Cygana w skle-
pie jubilerskim czy Żyda za okupacji. Coś takiego można ewen-
tualnie zdzierżyć, ale tylko doraźnie i wyłącznie w imię ja-
kichś wyższych wartości, dobra ogólnego, wizji ostateczne-
go zwycięstwa. A co nas od lat spotyka za nasze potulne
stanie w drugim rzędzie, za życie nadzieją i ciągłe głosowa-
nie na mniejsze zło? Kolejne obiecanki, zawiedzione nadzie-
je i dalsze upokorzenia.
Potencjalnie jedyną liczącą się formacją, od której nale-
ży wymagać obrony postępowych wartości, jest tzw. lewi-
ca parlamentarna. Ale to, że SLD się (jeszcze) liczy, wcale
nie znaczy, że można liczyć na SLD. Na pewno, jak zwykle,
możemy liczyć na... słowa, słowa, słowa. I to wyważone,
bo wiadomo – polityka. Ale za same słowa nikt nie powi-
nien oczekiwać konkretnego poparcia w postaci głosów.
A Grzegorz Napieralski oczekuje. I ode mnie się nie docze-
ka, gdyż przekonałem się, ile jego słowa znaczą. Choć
w sumie nie do końca jest to wina Napieralskiego, że mło-
dy człowiek szybko się uczy także hipokryzji. A nauczycie-
li miał i ma znamienitych: Rakowski, Kwaśniewski, Miller,
Oleksy, Szmajdziński, Kalisz i wielu innych. Powiecie raz
jeszcze – taka polityka, takie uwarunkowania; przecież to
kraj katolicki, kler silny – trzeba ostrożnie, towarzysze. Ty-
le że proces wyzwolenia z watykańskiego klerykalizmu i zwią-
zanej z nim społecznej jełopizacji przeszły już wszystkie kra-
je europejskie – zarówno na zachodzie, jak i na południu
(ostatnio katolicka Hiszpania) – z wyjątkiem naszego rodzi-
mego Katolandu i Malty. I co, można było? Ano można.
Na Napieral-
skiego, a ra-
czej na SLD
w jego obec-
nej postaci, nie
będę głosował
choćby dlatego,
że winien on jest
grzechu najcięższe-
go: skutecznego
stopowania
zjednoczenia
polskiej lewi-
cy. A na dziś
tylko zjedno-
czona lewica
mogłaby uzyskać przy-
zwoity wynik w wyborach i dokonać konkretnych zmian.
Od pseudoliberałów z PO nie można się tego spodziewać.
Liderzy Sojuszu wiedzą też doskonale (i dobrze się z tym
czują), że obecnie nie ma właściwie szans na wejście na sce-
nę polityczną konkurencyjnych ugrupowań. Zapewnili to
sobie, przyjmując w 2001 roku opracowany przez Ludwika
Dorna system subwencji i dotacji z budżetu państwa dla
partii politycznych. Na przykład taka RACJA PL, mając pań-
stwowe miliony, którymi dysponuje SLD, uzyskałaby z pew-
nością lepszy od niego wynik wyborczy. Tylko niska fre-
kwencja i nikłe poparcie w wyborach mogą stać się dla sze-
fów SLD sygnałem ostrzegawczym, zmusić do szerszej ko-
alicji i powrotu do idei lewicowych; może pokonać ich strach.
A strach jest zawsze złym doradcą. Przerażenie wizją osie-
roconej po utracie „elit” ojczyzny, która już nigdy może nie
być solidarna (a kiedy była?!), od miesiąca nakręcają kato-
lickie media z TVP i Radiem Maryja na czele. PiS-owi udało
się od początku kampanię wyborczą z merytorycznej debaty
o przyszłości Polski zamienić w spór, kto jest godzien nieść
sztandar prezydencki po Lechu K. Któż, jeśli nie jego Wielki
Brat? Tymczasem strachliwy Napieralski – zamiast odważ-
nie zanegować tę schizofreniczną i szkodliwą koncepcję – wciąż
wzywa do wyciszenia, kultury politycznej i miłości bliźniego.
Jeśli ktoś uważa, że parę procent głosów więcej dla
SLD i jego przewodniczącego czemuś dobremu się przysłu-
ży, to proszę bardzo, niech na niego zagłosuje. Ja twierdzę,
że może tylko zaszkodzić. Naturalnie, jeśli wystąpi realne za-
grożenie wyborem Jarosława Kaczyńskiego, wówczas nikt
mnie w wyścigu do urny nie wyprzedzi. Jednak taką ewen-
tualność biorę pod uwagę raczej tylko w drugiej turze, choć
nie wiadomo, jak się jeszcze sytuacja rozwinie. Wówczas
zagłosuję na mniejsze zło, czyli Komorowskiego. Być może
jednowładztwo PO wyzwoli w jej elitach jakąś odrobinę pew-
ności siebie w stosunkach państwo–Kościół. Skoro wszyscy
zawodzą, tonący brzydko się chwyta. Niestety, jeszcze jakiś
czas przyjdzie nam chyba żyć marzeniami.
Najpierw w Poroninie dobrze miał niejaki Lenin, a teraz nie-
jaki (nijaki?) Kaczyński. W tamtejszym kościele proboszcz
zbiera podpisy poparcia na listach tego kandydata na prezy-
denta. W latach studenckich śpiewało się, że „w Poroninie
żyje dotąd taki baca, co Leninowi kwaśnym mlekiem leczył
kaca”. Teraz wystarczy tylko podmienić nazwiska.
W Nowej Soli też zbierane są prokaczyńskie podpisy. I też
w kościele. Zaprotestował przeciwko temu prezydent miasta
Wadim Tyszkiewicz, ale usłyszał od zbierających, żeby spa-
dał, i że na płotach mylnie go podpisują przez samo „H”.
No i kicha. Ukradziony przez zakonnicę pod Smoleńskiem ka-
wałek tupolewa, który miał zdobić sukienkę jasnogórskiej
Zawszedziewicy, wróci tam, skąd zginął. Zażądała tego rosyj-
ska komisja badająca przyczyny katastrofy. Przeor Jasnej Gó-
ry już wytoczył zdobyczną kolubrynę...
Uniwersytet Rzeszowski wozi wykładowców do Krakowa na grób
Marii i Lecha Kaczyńskich. I słusznie. Po co zdobywać wie-
dzę okrężną drogą? Można od razu u źródła – na Wawelu.
W wywiadzie prasowym (2009 rok) Doda stwierdziła, że „bar-
dziej wierzy w dinozaury niż w Biblię”, bo jej zdaniem „cięż-
ko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś
zioła”. No i na posterunku znalazł się czujny specjalista od sekt
Ryszard Nowak. Powiadomił onże prokuraturę, że piosenkar-
ka zszargała jego religijne uczucia. Niestety, Doda może teraz
cienko śpiewać, bo prokurator grozi jej dwuletnią odsiadką.
A na etat w scholi kościelnej raczej jej kary nie zamienią.
Przed prokuratorem, a później pewnie przed sądem, staną tak-
że Wojewódzki i Figurski, którzy w Radiu Eska Rock odśpie-
wali song o Kaczyńskim Jarosławie, który „po trupach” zmie-
rza do prezydentury. Szefowa sztabu wyborczego PiS podej-
rzewa, że autorem słów piosenki jest PO. Możliwe, że obaj
panowie skończą w jednej celi z Dodą, bo też grozi im kara
2 lat pierdla. Nie zgadniecie, za co... Za obrazę hymnu naro-
dowego, bo w tekście są nawiązania do Mazurka Dąbrow-
skiego! Paragrafu na obrazę L.K. (na razie) nie ma.
Czy wiesz, co tak naprawdę trzymasz w tej chwili w ręce? Być
może egzemplarz ostatniego wolnego medium w Polsce. Ran-
king wolności słowa sporządzony przez prestiżową organiza-
cję „Reporterzy bez Granic” jest dla naszego kraju druzgocą-
cy. Większą swobodę wypowiedzi mają dziennikarze w Gha-
nie, Trynidadzie, Tobago, Mali i Namibii. I to po to Wałęsa
skakał przez płot?!
Kardynał Angelo Sodano wyraził opinię, że z beatyfikacją JPII
należy poczekać. Oficjalnie z tego powodu, że w kolejce do oł-
tarzy czekają inni papieże; nieoficjalnie, bo po ujawnieniu
skandalu z gwałcicielem i złodziejem Macielem w roli głów-
nej (serdeczny druh Wojtyły) świętość (i nieomylność) JPII
coraz częściej podawana jest w wątpliwość.
Gdy rzeczony ojciec zakonny Marcial Maciel umarł w prze-
pychu w willi na Florydzie, jego legioniści ogłosili światu, że
ich
padre
trafił do nieba. „Nie, ten człowiek nie poszedł do nie-
ba” – ogłosił w minioną sobotę Watykan, gdy okazało się, co
to za ptaszek. No to gdzie jest w końcu Maciel? Co gorsza,
nie wiadomo też, kto przejmie 25 miliardów euro, które wy-
łudził oszust na konto biedaków (patrz komiks).
Włoska policja wpadła na trop księdza, który umieszczał w sie-
ci i ściągał z niej materiały pedofilskie. Klecha okazał się przy-
byszem z Katolandu. Też nam sensacja! Gdyby ogłoszono, że
ksiądz z Polski dokarmiał głodne dzieci i żył w cnocie czysto-
ści oraz ubóstwa, to dopiero byłby news!
Ruszył pierwszy na świecie chrześcijański indeks giełdowy. Ko-
ściół gwarantuje, że w umieszczone w nim firmy można inwe-
stować z czystym sumieniem, bo działają zgodnie z zasadami
etyki katolickiej. Ciekawe, co to za firmy. Pewnie burdele, fa-
bryki broni, przedsiębiorstwa trudniące się stręczycielstwem
i handlem ludźmi oraz praniem brudnych pieniędzy. Skąd to
wiemy? Stąd, że przecież Watykan nieoficjalnie czerpał (i czer-
pie nadal!) krociowe zyski z takiego właśnie biznesu.
Jordan może zniknąć. Na zawsze. I nie chodzi tu o legendar-
nego koszykarza Michaela, tylko o rzekę, w której jeden pro-
rok ochrzcił pewnego mesjasza.
Jordan jest izraelsko-jordańskim ściekiem z całkowicie zamar-
łą florą i fauną. Teraz nawet i ten rynsztok wysycha. Za rok
nie będzie ani śladu po biblijnej rzece. Szkoda, bo cokolwiek
by mówić, to kawałek ludzkiej historii...
JONASZ
M
ój ostatni komentarz spotkał się z bardzo żywym od-
Nr 19 (531)
7 – 13 V 2010 r.
KOŚCIÓŁ RZYMSKO-PEDOFILSKI
3
dawnia się po upływie
15 lat od jej popełnie-
nia, natomiast w prawie
cywilnym roszczenia z tytułu czynów
niedozwolonych będących przestęp-
stwami przedawniają się dopiero
po 20 latach.
Ofiarom szukającym
sprawiedliwości, a niemającym
środków na sądową wojnę z wie-
lebnymi zboczeńcami, redakcja
„Faktów i Mitów” uroczyście de-
klaruje udzielenie bezpłatnej po-
mocy prawnej.
Niektórzy już nam
zaufali...
W czerwcu 2009 r. Sąd Okręgo-
wy w Bydgoszczy uczynił prawomoc-
nym wyrok sądu I instancji skazują-
cy franciszkanina
Krzysztofa P.
z klasztoru w Pakości (opiekun mi-
nistrantów bardziej znany jako brat
Seweryn
– na zdjęciu) na 4,5 roku
więzienia za wykorzystywanie seksu-
alne lekko upośledzonego pod-
opiecznego. Haniebne praktyki mni-
cha już opisywaliśmy (por. „Bratnia
dusza” i „Gorycz słodyczy” – „FiM” 7,
50/2008), więc jedynie w skrócie przy-
pomnijmy, że wielebny:
rozpoczął deprawowanie
chłopca, gdy ten miał 10 lat;
na początku obiecywał dziec-
ku czekoladki, jeśli będzie posłusz-
ne, i pozwoli się nago fotografo-
wać oraz dotykać...
Te sceny rozgrywały się w za-
krystii kościoła, w położonym tuż
obok ośrodku powołań, a także
za klasztorną klauzurą, gdzie br. Se-
weryn bez trudu wprowadzał swoją
ofiarę, nie kryjąc jej przed konfra-
trami. Gdy matka dziecka dowie-
działa się o eksperymentach doko-
nywanych na synu, poszła z awan-
turą do gwardiana. Efekt? Nakazał
kobiecie milczenie, a zboczonemu
koleżce pozostawił nauczanie reli-
gii w gimnazjum oraz opiekę
nad dziećmi, które w przyklasztor-
nym ośrodku
„miło i radośnie prze-
żywały spotkanie z Bogiem i św. Fran-
ciszkiem z Asyżu”
(cyt. z plakatu
reklamowego). I tylko ostrzegł kon-
fratra, żeby działał nieco ostrożniej.
„Seweryn strasznie mnie skrzy-
czał, że to przecież miała być nasza
tajemnica i on teraz może mieć prze-
ze mnie duże kłopoty” – zeznał chło-
piec podczas utajnionego procesu.
„Jak długo brat Seweryn nie zo-
stanie skazany prawomocnym wyro-
kiem, tak długo uznajemy go za nie-
winnego” – twierdzili wówczas fran-
ciszkanie z poznańskiej centrali pro-
wincji św. Franciszka z Asyżu.
A co zrobili, gdy już został ska-
zany?
– Najpierw przysłali na przeszpie-
gi poczciwego
Ozeasza
, takiego bra-
ta łatę, który był kiedyś w Pakości
i cieszy się w mieście dużą sympa-
tią i zaufaniem. Naobiecywał rodzi-
com chłopca wszelką możliwą po-
moc oraz przyjazd różnych ważnia-
ków z władz prowincji, no i faktycz-
nie wkrótce przyjechali. Podobnie
jak brat Seweryn – z batonikami,
czekoladkami i cukierkami – zaalar-
mowała „FiM” nauczycielka z K.,
gdzie obecnie uczy się chłopak.
Spotkaliśmy się z nim w obec-
ności rodziców. Oto co nam po-
wiedzieli...
– Po wyroku w pierwszej instan-
cji pojawił się u nas nieoczekiwanie
ojciec Ozeasz. Powiedział, że do-
stał polecenie od prowincjała (był
nim wówczas o.
Adrian Buchcik
–
dop. red.
), który chciałby nas od-
wiedzić i zaoferować pomoc, a on
ma rozeznać, czego najbardziej po-
trzebujemy. Przyjechali obaj tuż
przed ubiegłorocznymi świętami
wielkanocnymi. Przywieźli kawę, cze-
kolady... całą reklamówkę słodyczy
i stroik wielkanocny. Za całe 60 zł,
jak później obliczyłam. Prowincjał
Wystarczyłoby, żeby tata dał mu
po ryju i przeniosłoby się go do in-
nego klasztoru – powiedział. Gdy
odparłem, że tata mógłby pójść za to
siedzieć, stwierdził: No i co z tego?
Chodzę teraz do szkoły w K. i le-
czę się, bo to, co robił mi Seweryn,
było straszne. Sam nie umiem się
z tym uporać – dodaje.
– Mnisi doskonale znają sytu-
ację materialną tej rodziny i wiedzą,
że nie stać jej na zawleczenie zako-
nu do sądu. Stąd też bierze się ich
lekceważący stosunek – ocenia na-
uczycielka z K.
24 kwietnia 2009 r. nowym szefem
poznańskiej prowincji franciszkanów
kilka miesięcy gwałcił 13-letniego
Ada-
sia
, późniejszego kleryka Wyższego
Seminarium Duchownego (por. cykl
„Tanie dranie” – „FiM” 4, 5, 6/2010).
„Gdy masturbował się, musia-
łem uklęknąć i czekać. Wytrysku do-
konał na moją twarz, a później ka-
zał mi iść się umyć” – to jedno z nie-
wielu nadających się do publikacji
wspomnień Adama, weryfikowanych
obecnie przez prokuraturę.
Dla dobra śledztwa (trzymamy
rękę na jego pulsie) nie chcemy
ujawnić więcej szczegółów, ale mo-
żemy zdradzić, że dzięki naszym pu-
blikacjom zgłosiły się jeszcze inne
ofiary księdza Zbigniewa R., które
Na portalu internetowym Kaszub-
skie Forum pojawiły się relacje o pe-
dofilskich sprawkach ks.
Andrzeja
S.
, byłego wikariusza parafii św. Ka-
zimierza w Kartuzach (diec. pelpliń-
ska), któremu ówczesny ordynariusz
bp
Marian Przykucki
(późniejszy
arcybiskup metropolita szczeciński)
pozwolił umknąć przed wymiarem
sprawiedliwości. Pewnie po to, żeby
mógł
„po odbyciu rekolekcji i obiet-
nicy poprawy wylądować na posadzie
proboszcza w diecezji toruńskiej oraz
zająć bardzo wpływowe stanowisko
w obejmującym tę parafię dekana-
cie”
– co ujawniliśmy niedawno w „Al-
fabecie mafii” („FiM” 17/2010).
W zamieszczonych na forum
wspomnieniach czytamy m.in.:
„Mój brat był w czasach ks.
Andrzeja S. ministrantem. Pewnego
dnia wrócił do domu i powiedział, że
nikt go nie zmusi do powrotu do mi-
nistrantury. Miał wtedy 15 lat. Ma-
ma dociekała dlaczego, co
się stało, ale on wstydził
się rozmawiać. Po 3 ty-
godniach przerwał mil-
czenie. Pamiętam, jak
razem z rodzicami po-
szli do proboszcza
(ks.
Tadeusz M
. –
dop.
red.
).
Niestety, pro-
boszcz zaczął zamia-
tać sprawę pod dy-
wan. Uważał, że
posadzenie sobie
chłopca na kola-
nach i wspólne
oglądanie z nim
zdjęć i dotyka-
nie jego krocza
wcale nie mu-
si oznaczać
molestowania”
;
„Pamiętam, jak plebania i biu-
ro parafialne św. Kazimierza było jesz-
cze u państwa
K.
(okres budowy no-
wego kościoła –
dop. red.
),
gdzie
odbieraliśmy kartki do spowiedzi. Ko-
ledzy ze szkoły często tam zachodzi-
li, ale zawsze sami. Dziwnie się póź-
niej zachowywali, nie umieli spoj-
rzeć w oczy. Mieli po wizycie różne
rzeczy. Ser żółty, twixy
(batony cze-
koladowe –
dop. red.
),
a nawet bu-
telki ze smoczkiem dla dzieci”
.
List dotyczący tego samego ks.
Andrzeja, ale nie sprzed lat, nade-
słał nam przed kilkoma dniami je-
go obecny parafianin:
„Boję się ta-
ty, bo chyba by mnie zabił za to, że
ksiądz mnie obmacywał i nie tylko,
a ja komuś o tym powiedziałem. Ale
taka jest prawda. To samo robił jesz-
cze jednemu chłopakowi. Mówiłem
pani w szkole, ale powiedziała, że
zwariowałem. Najlepiej, żeby ktoś zgło-
sił na policję i podał mnie na świad-
ka, to wtedy wszystko bym opowie-
dział”
– podpowiada 14-letni
Woj-
tek
ze wsi nieopodal Brodnicy.
Przypominamy więc rodzicom,
nauczycielom i opiekunom, że prze-
cież sam
santo subito
Jan Paweł II
w 1978 r., gdy wybrali go papie-
żem, wołał: „Nie lękajcie się!” i za-
pewniał, że „prawda nas wyzwoli”...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Nie lękajcie się!
Czternastoletni chłopiec napisał do nas:
„Tata by mnie zabił, że ksiądz mnie obmacywał
i nie tylko, a ja komuś o tym powiedziałem”...
zachowywał się bardzo lekceważąco.
„No, Ozeasz, mów co masz mówić,
bo nie mamy czasu!” – poganiał. Oze-
asz zapewniał, że w razie potrzeby
zakon udzieli synowi pomocy psy-
chologicznej, że prowincjał zrobi
z księżmi porządek, rozgoni po in-
nych klasztorach to całe towarzystwo,
które dopuściło do skandalu i...
na tym koniec. Zapytał jeszcze, jak
nam się wiedzie finansowo. Powie-
działam zgodnie z prawdą, że źle.
Pokiwali głowami, powzdychali, wy-
pili herbatę i poszli. Od tej pory nie
dają znaku życia, a gdy niedawno
zwróciliśmy się z sugestią, żeby ufun-
dowali choćby skromne stypendium
oraz wyprawkę szkolną, może jakiś
komputer, bowiem nas na takie eks-
trawagancje nie stać, a syn po tych
wszystkich przejściach musi się teraz
uczyć indywidualnie, odpowiedzieli
(patrz skan), że to problem Sewery-
na – relacjonuje matka.
– Ojciec
Efrem
(
Henryk Dzie-
miński
, proboszcz administrowanej
przez franciszkanów parafii św. Bo-
nawentury w Pakości –
dop. red.
)
zrobił mamie i mnie na kolędzie
straszną awanturę, że zeznawałem
w prokuraturze. Kpił, że na pewno
podobało mi się to, co robił Sewe-
ryn – mówi nam chłopak. – Mogłeś
przecież niczego nie rozgłaszać.
został ojciec doktor
Filemon Tadeusz
Janka
. Przesłaliśmy
mu przed kilkoma dniami smutną
informację:
„Wielebny ojcze, w po-
rozumieniu z ofiarą przestępstwa oraz
jej rodzicami redaktor naczelny „FiM”
podjął decyzję o pokryciu wszystkich
kosztów pomocy prawnej w procesie
o wypłacenie przez Prowincję odszko-
dowania dla molestowanego przez
Waszego konfratra dziecka. Proszę
łaskawie pamiętać, że brat Seweryn
nie krzywdził go prywatnie, lecz jako
osoba, której władze zakonne powie-
rzyły instytucjonalną opiekę nad mi-
nistrantami. Uprzejmie doradzamy
w tej sytuacji podjęcie pilnych i wy-
miernych działań na rzecz ofiary”
.
Zapomnieliśmy jedynie dopisać,
żeby wziął pod świątobliwą rozwa-
gę, że przegrany ewidentnie (choć-
by po odwołaniu w Strasburgu) pro-
ces niechybnie uruchomi lawinę po-
zwów (wzorem USA, Irlandii, Nie-
miec, Austrii, Holandii, Szwajcarii)
i mogą one okazać się zabójcze nie
tylko dla prowincji...
Trwa jeszcze śledztwo w opisy-
wanej przez nas niedawno sprawie
ks.
Zbigniewa R.
, proboszcza z Ko-
łobrzegu i pieszczocha koszalińsko-
-kołobrzeskich biskupów, który przez
podaliśmy prokuraturze
na przysłowiowej tacy. Adam chce
nie tylko ukarania złoczyńcy. Do-
maga się od diecezji choćby symbo-
licznego zadośćuczynienia finanso-
wego za to, że zmuszono go do odej-
ścia z seminarium, gdy ujawnił swo-
im przełożonym fakt molestowania
seksualnego przez ich kolegę po fa-
chu, a biskupi tolerowali i awanso-
wali ks. Zbigniewa, choć jego pre-
ferencje seksualne były powszech-
nie znane.
„Niech nienawiść cię nie znisz-
czy, modlimy się o to” – próbuje te-
raz przekabacić Adama (w liście
sprzed kilkunastu dni) prefekt WSD
ks. dr
Jarosław Kodzia
, który wcze-
śniej zarzucał klerykowi: „Nie mia-
łeś najmniejszego prawa i bardzo
źle zrobiłeś, osądzając kapłana!
Po-
winieneś milczeć i nikomu nic
nie mówić o molestowaniu”
.
Z wielebnym ks. Jarosławem
oraz jego szefami biskupami praw-
dopodobnie spotkamy się wkrótce
przed sądem cywilnym. Daliśmy
Adamowi słowo, że w razie potrze-
by dostanie od nas pomoc prawną.
On jest zdecydowany, żeby iść
na wojnę, a my nie rzucamy obiet-
nic na wiatr...
K
aralność pedofilii prze-
Nie lękajcie się!
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 19 (531)
7 – 13 V 2010 r.
POLKA POTRAFI
Matka Polka statystyczna
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Lech Kaczyński po śmierci – tak jak za życia – głównie dzieli.
(prof. Magdalena Środa)
¹¹¹
Dzisiaj z kręgów PiS słyszymy, że ta prezydentura była wielka, największa.
A tak, niestety, nie było. Wszyscy to pamiętamy.
(Grzegorz Schetyna)
¹¹¹
Kluzik-Rostkowska ze swoimi lewicowymi poglądami na sprawy obyczajowe
czasami nie pasuje do PiS. Ale zrobienie jej szefową sztabu ma sens. Media
lewicowo-liberalne będą miały problem z jej atakowaniem.
(Anonimowy polityk PiS dla „Rzeczpospolitej” o powołaniu posłanki
Kluzik-Rostkowskiej na szefa sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego)
¹¹¹
Praktyka wykazuje, że te partie, które usiłowały, bez zgody władz kościel-
nych zresztą, szukać instrumentalnego wykorzystania Kościoła, na przy-
kład przez podkładanie ulotek w świątyniach, już zniknęły z horyzontu
politycznego, przestały istnieć.
Jak statystycznej Polce żyje się
w państwie wyznaniowym?
Mam przed sobą publikację „Ko-
ściół, państwo i polityka płci” ze zbio-
rem tekstów traktujących o życiu ko-
biety w RParafialnej, Anno Domi-
ni 2010. Weźmy na tapetę raport
„Kościół, rodzina i prawa jednost-
ki”
Izy Desperak
– wielkie, smut-
ne, ale prawdziwe podsumowanie.
Jak wiemy, Kościół poświęca ro-
dzinie dużo uwagi. Musi być kato-
licka i tradycyjna, znaczy się – pa-
triarchalna. Uświęcony model to ma-
ma, tata i dzieci. Nie ma miejsca
na familie niepełne i jednopłciowe.
Mimo że Kościół jest orędowni-
kiem wielodzietności, przeciętna Po-
lka rodzi teraz jedno dziecko, za to
– według szacunków Federacji
na rzecz Kobiet i Planowania Rodzi-
ny – liczba nielegalnych skrobanek
waha się od 80 do 200 tys. rocznie.
Małżonkowie, jak niezmiennie na-
uczają kościelni moraliści, nie powin-
ni zapobiegać ciąży, nawet jeśli bę-
dzie dziesiątą z kolei. Praktykująca
katoliczka, która podczas spowiedzi
przyzna się do stosowania antykon-
cepcji, nie otrzyma rozgrzeszenia, chy-
ba że obieca natychmiastowe porzu-
cenie grzesznej drogi. W wioskach
i wioseczkach tuż przed spowiedzią
wielkanocną obserwuje się masowe
usuwanie spirali w gabinetach gine-
kologicznych (swoją drogą, to dopie-
ro dowód bogobojności – zainstalo-
wanie spirali w prywatnym gabine-
cie to koszt ok. 1000 zł).
To nie rodzice, ale Bóg decy-
duje, czy i kiedy jego „dzieci” będą
miały swoje własne. Kiedy małżon-
kowie mają problemy z poczęciem,
proponuje się im metody natural-
ne, pogodzenie się z wolą boską,
ewentualnie adopcję.
Aborcja traktowana jest jak lu-
dobójstwo. Rodzić musi też ofiara
gwałtu, dla której przewidziano moż-
liwość oddania dziecka do adopcji.
„Oczekiwanie od kobiety, która
ciąży nie chce i jej nie akceptuje, by
najpierw ją donosiła, następnie od-
była wielogodzinny poród, karmiła
niemowlę, a później je porzuciła,
wskazuje, że dla Kościoła kobiety są
jedynie żywymi inkubatorami”.
Kościelną inicjatywą są tzw. okna
życia, miejsca, gdzie anonimowo moż-
na zostawić nie-
mowlę. Mi-
mo to, tak-
że w miej-
scowościach,
gdzie „okna” funkcjonują, wciąż znaj-
dowane są martwe, niechciane no-
worodki.
O pozycji kobiety w Kościele de-
cyduje małżeństwo i macierzyństwo.
Feminizm w wydaniu katolickim to
docenienie kobiety w ramach stare-
go porządku, w jej „naturalnych” funk-
cjach – matka lub dziewica poświę-
cona Bogu. Kościół niechętnie patrzy
na sukcesy zawodowe kobiet. Według
sondaży, co trzecia osoba w Polsce
uważa, że żona powinna przedkładać
karierę męża nad własną.
Kampanie przeciwdziałające
przemocy w domu są dla Kościoła
atakiem na rodzinę.
„Szukająca
wsparcia w konfesjonale ofiara do-
mowej przemocy otrzymuje najczęściej
poradę, by dalej niosła swój krzyż”
.
Klerycy i księża często z lekce-
ważeniem odnoszą się do kobiet pra-
cujących w instytucjach kościelnych.
Temat molestowania w samym Ko-
ściele, rozdmuchiwany przez media,
traktowany jest jako atak na świę-
tą instytucję.
„Ofiary molestowania
są oskarżane o to, że same swą nie-
czystą seksualnością sprawcę spro-
wokowały”
. Tyle wyklęty już przez
Kościół raport.
Rozumiecie coś z tego? Z jed-
nej strony kult Maryi, Królowej Pol-
ski, Matki Niebieskiej, z drugiej – po-
strzeganie kobiety jako tworu drugo-
rzędnego. Jaki los miałaby taka Mat-
ka Boska, gdyby przyszło jej zamiesz-
kać na parafii w Pcimiu Dolnym?!
JUSTYNA CIEŚLAK
(abp Józef Życiński)
¹¹¹
Siły rozłamu nie uszanowały żałoby narodowej. Nie uszanowano bólu na-
rodu. Nad trumną ofiar wypadku prasowe hieny rozpoczęły swój niszczący
proces. Nowocześni propagandyści w pogoni za sensacją zagubili lub celo-
wo zapomnieli niepisaną zasadę, że o umarłych mówi się tylko dobrze. Eu-
ropa też o tym zapomniała.
¹¹¹
Podważanie osobistego autorytetu papieża Benedykta XVI, a także auto-
rytetu Kościoła jest wysoce niesprawiedliwe i nosi rysy prześladowania.
(kard. Stanisław Dziwisz)
¹¹¹
Biskupi i duchowni nie doniosą na księdza pedofila do prokuratury.
Przecież to są często koledzy z seminarium, znają się po 30 lat! Dlatego
tego rodzaju sprawami dyscyplinarnymi w Kościele powinni zajmować się
świeccy.
(prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin)
¹¹¹
Jest kilka cech, które opisują dobrego księdza. Powinien być wierzący
i praktykujący. Ksiądz wierzący ma wewnętrzne przekonanie, że to, cze-
mu służy, jest prawdziwe i dobre. Nie można przekonywać innych do cze-
goś, do czego samemu nie jest się przekonanym. Ksiądz praktykujący to
taki, który gdy komuś o czymś mówi, to sam tak uczciwie czyni.
(ksiądz Roman J., były dyrektor katolickiego radia
aresztowany za pedofilię; przyznał się do winy)
¹¹¹
Kampania prezydencka będzie bardzo krótka. Partie wcześniej rozpisały sce-
nariusze działań. Zaplanowano na wiele miesięcy potyczki, bitwy i wojny.
Jeśli zapasy jadu, jakie przygotowano, wtłoczone zostaną w kilka tygodni
kampanii, czeka nas straszny spektakl.
(Andrzej Olechowski)
ści, talent organizacyjny, psychopatyczna oso-
bowość dążąca do podporządkowania sobie innych.
Kandydat w sam raz na katolickie ołtarze. Gdyby
nie te wścibskie media...
Kościół rzymskokatolicki nie wzbogaci się o jeszcze
jednego błogosławionego psychopatę, mimo że tak do-
brze się zapowiadał. To już postanowione. Po 12 latach
demaskowania w me-
diach barwna postać
Marciala Maciela De-
gollady
(„FiM” 17/2008)
została ostatecznie osą-
dzona przez specjalną
komisję watykańską. Nie
będzie cudów, jakie zmarły przed 2 laty Maciel mógłby
uczynić w drodze na ołtarze. 1 maja ogłoszono wyrok,
uznając twórcę jednego z najbardziej wpływowych orga-
nizacji katolickiego świata za niezwykłego oszusta.
Przyjaciel
JPII
, „prawdziwy wzór dla młodzieży”, jak
go określił z niewątpliwą dozą nieomylności przynależną
papieskiemu urzędowi nasz Wielki Rodak, okazał się
utalentowanym kanciarzem i gwałcicielem prowadzącym
nawet nie podwójne, ale potrójne, a może i poczwórne
życie. Całe życie. Bo wiadomo już, że Maciel nie zszedł
z „drogi świętości” na starość, ale przez dziesięciolecia wy-
korzystywał seksualnie, kradł i oszukiwał. Żyjąc tak jak żył
– na kościelnym świeczniku – odniósł niebywały sukces.
Oczywiście ukrywał swoje łajdactwa, ale sam fakt, że uda-
ło się przez dziesięciolecia trzymać w tajemnicy naduży-
cia takiego kalibru, daje wyobrażenie o tym, czym w isto-
cie jest Kościół rzymskokatolicki i jego przywódcy.
Dzisiaj, gdy „mleko się wylało”, panowie z Watyka-
nu przyznali, że Maciel „prowadził życie pozbawione
skrupułów, bez autentycznego zaangażowania religij-
nego”. I pomyśleć, że gdyby nie wieloletnia presja me-
diów, setki biskupów, kardynałów i innych duchownych,
z którymi Maciel miał do czynienia, nie zauważyłoby,
że mają do czynienia z oszustem! Coś podobnego jest
możliwe tylko w autorytarnej, zdemoralizowanej insty-
tucji, kompletnie ślepej
na sprawy ducha i zwy-
kłą ludzką przyzwoitość.
Afera Maciela po-
winna wywrócić do gó-
ry nogami Watykan
i cały Kościół rzymsko-
katolicki, ale nie wywróci, bo trudno, żeby perwersja
zburzyła system zbudowany na perwersji. Daje jednak
wiele do myślenia na temat Jana Pawła II i ludzi, któ-
rymi się otaczał. Watykan Wojtyły do końca umiłował
i chronił Maciela. Jego odsunięcia dokonał dopiero
Be-
nedykt XVI
.
„Fakty i Mity” od swojego powstania trzeźwo i bez
egzaltacji oceniały pontyfikat zmarłego papieża, tropi-
ły nadużycia, badały jego przeszłość. Robiliśmy tak,
mimo że niemal cała Polska manipulowana przez me-
dia oszalała na punkcie Jana Pawła. Zewsząd spadały
na nas gromy za nasz „obrzydliwy antyklerykalizm”
i „brak pokory”. Nawet niektórzy czytelnicy zarzucali
nam, że „podnosimy rękę na największy autorytet”. Cóż,
od uznanych autorytetów cenimy bardziej prawdę i ni-
gdy jeszcze nie zawiedliśmy się na wyborze takiej wła-
śnie opcji.
¹¹¹
Ja chcę być spalony, a popiół proszę rozrzucić. Jak ktoś sobie życzy, to mo-
że wziąć wcześniej moje organy, ale one się już do niczego nie nadają.
Na moim pogrzebie nie ma być wystąpień, że byłem dobry czy zły. Tylko
śpiewy, psalmy i modlitwy. Niech ludzie nie opowiadają głupot na moim
pogrzebie, a cała uroczystość nie ma trwać więcej niż 1–3 godziny. Taka
jest moja ostatnia wola.
(Lech Wałęsa)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Ja znam ludzi w PiS, którzy oczekiwali innej decyzji.
(Bartosz Arłukowicz o kandydowaniu Jarosława Kaczyńskiego)
¹¹¹
Jarosław Kaczyński zaczął swoją kampanię od rozminięcia się z prawdą;
sugerował, że nie wiadomo, czy wystartuje. Nie było to uczciwe, bo nie
było żadnej wątpliwości, że będzie kandydował. Już wcześniej PiS zbierał
podpisy za jego kandydaturą. Polacy nie lubią dwuznaczności, lubią uczci-
we postawienie sprawy.
Świętość pod lupą
(Stefan Niesiołowski)
¹¹¹
Oskarżanie Kościoła o pedofilię to zorganizowana akcja masonów, Ży-
dów-Bogobójców i syjonistów, od zawsze wrogów papieża i katolicyzmu.
(bp Giacomo Babini,
emerytowany ordynariusz Grosseto we Włoszech)
¹¹¹
Jarosław Kaczyński będzie miał za sobą nie tylko nastroje społeczne, ale
będzie miał swoisty immunitet. Przeciwnikom, z uwagi na pamięć jego
brata, nie będzie wypadało atakować go, przypominać lata obłędu IV RP.
PiS – oraz podporządkowane tej partii media – będą działać bez takich
skrępowań. Polsce grozi realne niebezpieczeństwo, że prezydentem zosta-
nie Jarosław Kaczyński. On sam w kampanii nikogo osobiście atakować
nie musi. Zrobią to jego pretorianie. On sam będzie ukazywał tylko cier-
piącą twarz na tle symboli narodowych i religijnych.
(Jan Widacki, poseł Stronnictwa Demokratycznego)
Wybrali: AC, OH, MarS, RK
ADAM CIOCH
(bp Kazimierz Ryczan)
K
onserwatywny, ostentacyjny model pobożno-
Nr 19 (531)
7 – 13 V 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
ANI SŁOWA O ZOMO?
którzy powierzyli swoje pieniądze
pracownikom Caritasu organizują-
cym zajęcia. W nocy złodziej (?)
włamał się do budynku i ukradł ka-
setkę z pieniędzmi. Zniknęło po-
nad 6 tys. złotych uzbieranych
na wyjazd do Rzymu na grób
JPII
.
MaK
po przebadaniu ochotników, któ-
rym za pomocą impulsów magne-
tycznych „wyłączono” pewne rejo-
ny mózgu.
Prezes PiS przemówił do swo-
ich towarzyszy i poprosił o wstrze-
mięźliwość werbalną: „Trzymajmy
nerwy na wodzy. Oni tylko czeka-
ją, by wciągnąć nas w konflikt.
Apeluję do was i do siebie”. Jak
wiadomo, kiedy
Jarosław Ka-
czyński
przemawia publicznie, to
poparcie dla niego spada natych-
miast na łeb, na szyję.
Zatem pomysł PiS moż-
na uznać za trafiony. Tyle że Ja-
rosław nie wytrzyma. I za to go
kochamy!
AK
Podpisów zebrano już masę, bo ca-
łe 750. Gdzie dokładnie miałaby
stanąć statua, jeszcze nie wiado-
mo. Naszym zdaniem, można by
zdjąć z kolumny tego nieudolnego
króla i...
Prokuratura łódzka chyba zdała so-
bie sprawę z idiotycznej sytuacji
i zdecydowała, że nie będzie ścigać
aktywistek SROM-u.
MaK
CUD PAKISTAŃSKI
O prawdziwym szczęściu, co
tam szczęściu – cudzie! – może mó-
wić
Hakimillah Mehsud
, przy-
wódca pakistańskich talibów. Wy-
celowana w niego z bezzałogowe-
go amerykańskiego samolotu rakie-
ta zabiła wszystkie stojące przy nim
osoby, z wyjątkiem właśnie głów-
nego adresata wybuchowej „prze-
syłki”. Gdyby tak Mehsud zechciał
zeznać, że ostatnią osobą, o której
pomyślał przed atakiem, był
na przykład prezydent
Kaczyński
(w końcu przywódca jednego z wro-
gich państw), można by mówić o cu-
dzie, który będzie pierwszym kro-
kiem do beatyfikacji zmarłego nie-
dawno prezydenta.
MaK
ASz
MA NAJWIĘKSZEGO!
KSIĄDZ O ISLAMIE
CBA NIE OD KSIĘŻY
Po długich miesiącach przepy-
chanek w kwestii zgodności z pra-
wem budowy największego na świe-
cie pomnika Chrystusa Króla
w Świebodzinie ksiądz
Sylwester
Zawadzki
dostał w końcu od wła-
dzy zielone światło. Kolos (33-me-
trowa statua, nasyp i korona dadzą
razem prawie 50 metrów) ma być
gotowy jeszcze w tym roku.
WZ
Uniwersytet Papieski im. Ja-
na Pawła II w Krakowie (dawniej
PAT) otwiera nowy kierunek – re-
ligie Bliskiego i Środkowego
Wschodu. W programie znajdą się
m.in. języki bliskowschodnie, histo-
ria i kultura islamu. Katolicka szko-
ła ma nadzieję, że nową specjal-
nością zainteresują się wojskowi wy-
syłani na misje do Iraku i Afgani-
stanu.
ASz
DOBRE ŁOBUZY
Od ponad 3 lat poważni poli-
tycy PiS, księża, historycy z IPN
oraz redakcja „Gazety Polskiej”
prowadzą kampanię sławienia ki-
boli, czyli stadionowych chuliga-
nów. Według nich, jest to patrio-
tyczna młodzież zwalczająca zło
w życiu publicznym.
Jak ustalił salezjanin
Jarosław
Wąsowicz
, niszczenie przez kibo-
li przystanków autobusowych
i dworców kolejowych w latach PRL
to nie były akty chuligaństwa, lecz
„słuszny protest przeciw komuni-
stycznej władzy”. Zdaniem prawi-
cowych polityków, na począt-
ku XXI wieku policja nadal, nie
wiadomo dlaczego, nęka kiboli. We-
dług posłów
Pawła Poncyljusza
i
Mariusza Błaszczaka
, polega to
na bezpodstawnych zatrzymaniach
zorganizowanych grup idących
na mecze i stosowaniu wobec kibi-
ców przemocy fizycznej (bicie, uży-
wanie gazów łzawiących).
Do grona obrońców kiboli do-
łączyła redakcja ultrakatolickiego
kwartalnika „Fronda”. Pochwaliła
ona zorganizowany przez fanatycz-
nych zwolenników Lecha Poznań
bojkot publikacji spółki Agora
(„Gazeta Wyborcza”, „Metro”). Je-
go przyczyną były publikacje na te-
mat dziwnych związków tego klu-
bu z chuliganami. Większości czy-
telników „Frondy” spodobała się
szczególnie napaść na młodą kol-
porterkę „Metra” i zniszczenie
paczki gazet. Żal wywołało to, że
akcja nie zakończyła się ogoleniem
napadniętej.
MaK
WYTRZEŹWIELI?
ZA PÓŹNO
Wydawcy nowego prawicowe-
go miesięcznika „Europa” jako
pierwsi w swoim środowisku roz-
poczęli krytyczny osąd pontyfikatu
JPII
. Piszą teraz o zmarłym papie-
żu, że
„dał Kościołowi złudzenie po-
tęgi, zasłonił swoim urokiem poważ-
ne problemy, przesłanie papieża wszę-
dzie przegrało, walka z rewolucją
seksualną skończyła się kompletnym
fiaskiem, rechrystianizacja Europy
to porażka, epoka Wojtyły to czas
wielkiego pustoszenia kościołów, do-
robek teologiczny pozostawił wątły”
.
O tym wszystkim „FiM” piszą od 10
lat. I zasłużyliśmy dzięki temu
na miano „radykałów”. Szkoda, że
niektórzy potrzebują dekady, żeby
przejrzeć na oczy. A wielu ślepymi
umrze...
„Niech się ujawni obrońca tego
zboczeńca” – postuluje na łamach
włoskiego dziennika „La Stampa”
Marco Tosatti
. Znany włoski wa-
tykanista poprzez media zwraca się
do osoby (osób?), która przez lata
ukrywała prawdziwe oblicze zbo-
czeńca i oszusta
Marciala Macie-
la
– założyciela Legionu Chrystu-
sa.
„Konieczne jest, by ten, kto wWa-
tykanie go chronił inie pozwalał uka-
rać, wystąpił i wziął na siebie za to
odpowiedzialność”
– napisał publi-
cysta „La Stampy”. Niestety, Tosat-
ti spóźnił się o kilka lat. Ktoś, kto
jest za to osobiście i jednoosobowo
odpowiedzialny, zmarł 2 kwiet-
nia 2005 roku.
WULKAN BOŻY
Centralne Biuro Antykorupcyj-
ne odmówiło zajęcia się sprawą jed-
nego z pomorskich duchownych ka-
tolickich, który czerpie korzyści
z oszustw. CBA, któremu na księ-
dza doniósł jeden z biznesmenów,
przekazało sprawę do... urzędu skar-
bowego, bo uznało, że zawód księ-
dza nie jest funkcją publiczną.
Ksiądz prowadzi od lat obrót fik-
cyjną stalą oraz przyjmuje rzekome
darowizny. Duchowny prowadzi bu-
dowę kościoła, co ułatwia mu prze-
stępczy proceder.
ASz
Islandzki wulkan nie tylko spa-
raliżował ruch lotniczy na znacz-
nych obszarach świata, ale został
zaangażowany do propagandy po-
lityczno-religijnej w USA.
Od pewnego czasu konserwa-
tywno-religijne witryny internetowe
i inne media bacznie obserwują trzę-
sienia ziemi oraz inne zjawiska geo-
logiczne na naszej planecie, inter-
pretując je jako niechybne sygnały
nadchodzącego końca świata. Jed-
na trzecia Amerykanów sądzi, że
nastąpi on jeszcze za ich życia.
Prawicowy ekstremista republi-
kański
Rush Limbaugh
, którego
program radiowy ma miliony słu-
chaczy, ujawnił, że eksplozja wul-
kanu i zapylenie atmosfery są sy-
gnałem, iż Bogu nie podoba się re-
forma systemu ubezpieczeń zdro-
wotnych, którą – po ciężkich bo-
jach z republikanami i korporacja-
mi ubezpieczeniowymi – przefor-
sował niedawno prezydent
Obama
przy poparciu Partii Demokratycz-
nej. „Ziemia się otwarła. Bóg prze-
mówił! – objaśnia Limbaugh w ra-
diowej egzegezie. – Nie wiem, czy
to odrodzenie, czy Armagedon.
Miejmy nadzieję, że odrodzenie
w bożym ujęciu...”.
MaK
MaK
UCHO MORALNE
KSIĄDZ ZABÓJCA
PAN JEZUS BYWA
NIEZDROWY
Źródłem prawdziwej moralno-
ści jest głęboka wiara – tak przy-
najmniej od wieków z uporem
twierdzi Kościół. A co na to na-
uka? Otóż okazuje się, że najpraw-
dopodobniej za nasze zasady mo-
ralne i tzw. uczucia religijne cał-
kiem banalnie odpowiada znajdu-
jący się tuż za prawym uchem kłę-
bek nerwów, umiejscowiony
na skrzyżowaniu skroniowo-poty-
licznym. Jak informuje „Wiedza
i Życie”, do takiego wniosku do-
szła doktor
Liane Young
z MIT
Nie ma szczęścia duchowny, któ-
ry po pijanemu doprowadził
do kraksy drogowej koło Malewic
(Podlasie). Jego ofiary mają się jesz-
cze gorzej. W wyniku wypadku ra-
ny odniosło 8 osób („FiM” 17/2010).
Jedna z ofiar zmarła i księdza spo-
tka cięższy zarzut – doprowadzenia
do wypadku ze skutkiem śmiertel-
nym. Duchowny hasa tymczasem
na wolności po wpłaceniu 50 tys.
zł poręczenia.
MaK
Czy to możliwe, że tzw. Pan
Jezus Eucharystyczny, czyli hostia
podawana katolikom w czasie ko-
munii, może być szkodliwy dla zdro-
wia? Nie tylko może, ale i jest szko-
dliwy, gdy wierzący choruje na ce-
liakię, czyli odrzucenie przez orga-
nizm glutenu, który znajduje się
w zwykłej mące. Dlatego Kościół
od tego roku wprowadza dla dzie-
ci pierwszokomunijnych w Polsce
specjalne hostie, udzielając certyfi-
katu specjalistycznej firmie z Opocz-
na. Teraz już dzieci z celiakią nie
będą musiały poprzestawać na pi-
ciu wina z kielicha, co często uzna-
wały za dyskryminujące i mówiły,
że do nich przychodzi „inny Pan Je-
zus”. Istnieją już w Polsce specjal-
ne msze bezglutenowe, gdzie wszyst-
kie komunikanty są „zdrowe”. A my
mamy problem – jak to jest z tą
transsubstancjacją, skoro wszystko
jest kwestią mąki?
MiC
PZ
„SOKÓŁ” NA COKÓŁ
SROM
NA WOJCIECHA
Powstała specjalna strona in-
ternetowa, która ma zmusić
H.
Gronkiewicz-Waltz
do budowy
pomnika
Kaczyńskiego
. Aby pa-
ni prezydent Warszawy nie przy-
szło do głowy wahać się, na stro-
nie zbierane są podpisy pod ape-
lem, w którym czytamy m.in.:
„Ja-
ko Prezydent Rzeczypospolitej Pol-
skiej przywrócił nam Polakom pa-
mięć idumę zpolskości. Dzięki Nie-
mu Polacy zrozumieli wagę narodo-
wej tożsamości. Swoim oddaniem
naszemu państwu stanowił wzorzec
polskiego patrioty czasu pokoju”
.
Donosiliśmy o tym, że anoni-
mowa grupa feministek SROM ob-
wiesiła Łódź plakatami informują-
cymi o możliwości dokonania legal-
nej aborcji w Wielkiej Brytanii. Ka-
tolicki Klub Świętego Wojciecha
uznał takie informowanie za prze-
stępstwo i doniósł na sprawczynie
do prokuratury. Sprawa stała się
głośna i do prokuratury zaczęły
się zgłaszać także różne, zapewne
przypadkowe, osoby donoszące sa-
me na siebie, że to one są spraw-
cami „przestępstwa”. Afera zamie-
niła się w ten sposób w happening.
MaK
I PO PIELGRZYMCE
Bardzo rozczarowali się niepeł-
nosprawni uczestnicy warsztatów te-
rapii zajęciowej w Białej Podlaskiej,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]