fakty i mity 2010 519 07, Fakty i Mity

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MOLESTOWANE W AFGANISTANIE
ß
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Nr 7 (519) 18 LUTEGO 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Niełatwo będzie ją pobić. Największy kościół świata
ma 158 metrów wysokości i 30 tysięcy metrów kw.
powierzchni, a koszt budowy – być może nawet miliard
dolarów – wpędził w gigantyczne długi biedne Wybrzeże
Kości Słoniowej, gdzie obywatel zarabia 2 dol. dziennie.
ß
Str. 14-15
ISSN 1509-460X
POLSKIE ŻOŁNIERKI
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 7 (519)
12 – 18 II 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Sondaż prezydencki: niewyrazisty Komorowski – 17,7 proc; nie-
pełnosprawny Kaczyński – 18,3 proc; Cimoszewicz – 34 proc.
Coś Pan bąkałeś, Panie Włodzimierzu, że jak nie będzie in-
nego sposobu pozbycia się Kaczora, to jednak wystartujesz.
Słowo się rzekło!
Potęga umysłu
W Sejmie dyskusja o żywności modyfikowanej genetycznie.
Najtrafniejszy argument przeciw miał poseł Szyszko z PiS:
„Polsce przecież nie grozi głód. A jeśli, to z głodem dosko-
nale radzą sobie organizacje kościelne”. Oczywiście! Najle-
piej w Afryce. Co 15 sekund umiera tam z głodu dziecko.
D
rodzy Czytelnicy. Tym razem więcej o Was, a dokład-
morgach piachu”, znalazł pracę w mieście i dopiero wów-
czas, po raz pierwszy w życiu, poznał znaczenie słów:
własny pokój, segment, podwieczorek, deser, szampon.
A kiedy szef zapytał go, czy nie chciałby wykorzystać
urlopu, ten wybałuszył oczy i wyjąkał: a co to jest urlop?
Ludzie, którzy dostali w tyłek od życia, mają później
lżej i cieszą się tym, czego inni w ogóle nie dostrzegają.
Doświadczeni przez zły los potrafią
obiektywnie docenić własne szczę-
ście, które przecież w jakiejś mie-
rze posiada każdy – nawet kale-
ka czy bankrut.
Na szczęście szczęściu moż-
na pomóc. Można wyrobić w so-
bie pewne cechy charakteru i na-
wyki istotnie wspierające nas w po-
strzeganiu świata i w konkretnym działa-
niu. To mogę doradzić wszystkim, którzy twier-
dzą, że wiatr zawsze wieje im w oczy. Wiem,
że to, co napiszę poniżej, naprawdę działa, bo
sam bezwiednie stosowałem te metody od
młodych lat, a całkiem niedawno pozwoliły mi
one przezwyciężyć życiowy problem.
Otóż poza standardowym ćwiczeniem cha-
rakteru i silnej woli istnieje coś takiego jak filo-
zofia i zasady osiągania sukcesu życiowego. Jest
na ten temat całkiem obszerna literatura,
zwłaszcza rodem z USA, gdzie filozofię suk-
cesu opartą na wpływaniu na podświado-
mość uważa się za główną siłę sprawczą
tzw.
american dream
. Jej wyznawcami by-
li najwięksi i najbogatsi Amerykanie – oj-
cowie światowych korporacji, tacy
jak Carnegie, Ford, Disney i in-
ni. A najbardziej chyba zna-
nym propagatorem – Na-
poleon Hill, autor sław-
nej książki „Myśl...
i bogać się” oraz nie
mniej sławnego powiedze-
nia, które streszcza całą filozo-
fię: „Osiągniesz wszystko, co wymyślisz
i w co wierzysz”. Mowa o osiągnięciach w każdej dziedzi-
nie – materialnej i duchowej; o zdobyczach naukowych,
rozwijaniu talentów czy naprawie własnego zdrowia. A tak-
że o przezwyciężaniu życiowych dołów, czerpaniu siły
z niepowodzeń, wpływaniu na otoczenie itp.
O co tak naprawdę chodzi? Chodzi o stymulowanie dru-
giego (poza świadomością) obszaru naszego umysłu: pod-
świadomości – sfery twórczej i siedliska uczuć. W książ-
ce Josepha Murphy’ego „Potęga podświadomości” czyta-
my m.in.
„Największa tajemnica dostępna wybitnym lu-
dziom wszystkich epok polega na porozumiewaniu się
z własną podświadomością i na wyzwalaniu własnych sił
(...). Twoja podświadomość zna rozwiązanie wszystkich
problemów (...). Naucz się w pełni korzystać z danego ci
umysłu (...). W każdej sekundzie życia jesteś tym i robisz
to, o czym myślisz”
. Ciąg dalszy za tydzień.
JONASZ
Zmarł Krzysztof Skubiszewski – pierwszy minister spraw za-
granicznych po 1989 r. Jego dewizą życiową – co podkreśla-
ją przyjaciele – były słowa „Bóg i Ojczyzna”. Niestety, wymie-
niane dokładnie w tej kolejności, a w dodatku Boga mylił
z papieżem. Stąd konkordat, który współtworzył.
nie – o Waszych listach. Przychodzą ich do redakcji
dziesiątki każdego dnia. W tym kilkanaście adresowanych
do mnie. Chcę w tym miejscu podziękować za każdy list,
przesyłkę czy e-mail, za słowa uznania, wsparcia i za kry-
tykę. Tak żywy kontakt redakcji z Czytelnikami świadczy
dobitnie o tym, że gazeta tętni życiem, kreuje rzeczywi-
stość, zmienia oblicze ziemi. Tej ziemi.
Dziękuję również za to, że dzielicie się
ze mną swoimi radościami i proble-
mami. Tych ostatnich jest więcej.
Znacznie więcej. Czasem wprost nie
do wiary, jak wiele zła i bólu mo-
że pomieścić się w człowieku.
I jak wielu jest ludzi cierpią-
cych, zakompleksionych, zżera-
nych rozmaitymi namiętnościa-
mi, nienawiścią. Nie gdzieś
w Somalii czy na Haiti, ale czę-
sto po prostu za ścianą. Nierzad-
ko czuję się wyróżniony, choć cza-
sem też zażenowany otwartością,
z jaką dzielicie się tym wszystkim ze
mną. To świadczy także o tym, jak wie-
lu jest wśród nas ludzi samotnych, któ-
rych nie są w stanie zrozumieć najbliżsi
– małżonek, rodzice, dzieci. Tak więc spo-
wiedzi mam teraz zdecydowanie więcej niż
niegdyś – w konfesjonale. No i zdecydowanie
są to wyznania bardziej szczere i dojrzałe. Do-
szło jednak do tego, że przytłoczony różnymi spra-
wami zacząłem mieć poważne trudności
z zaśnięciem, a jak już wreszcie za-
snę, budzę się prawie zawsze
w środku nocy i czuwam do ra-
na – „bombardowany” setka-
mi myśli i obrazów. Poza tym
nękają mnie wyrzuty sumie-
nia, że nie wszystkim mogę
pomóc, a przecież mam też wła-
sne problemy, bo któż ich nie ma.
Nie jestem nawet fizycznie w stanie
każdemu na konkretne zapytania odpowiedzieć, a odpo-
wiedzi niektórzy wprost się domagają. Gdybym to robił, mu-
siałbym zrezygnować z wydawania i redagowania gazety.
Oczywiście, ludzkie problemy zależą od ludzi, którzy je
mają. I nie jest na przykład tak, że bogaci i piękni są z re-
guły bardziej szczęśliwi od biednych i brzydkich. Często
jest wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś ma dużo pieniędzy, ma
też wielki ból głowy jak je ulokować, a im więcej się ma,
tym więcej można stracić. Poza tym piękni, bogaci i ci,
którzy mają w życiu szczęście, stresują się tym, że... nie
są jeszcze piękniejsi, bardziej bogaci i szczęśliwi. Zasady
kompensacji i substytucji sprawdzają się w życiu bezbłęd-
nie. Przekonałem się o tym już w seminarium duchownym
(podobnie jest na przykład w zakonach), gdzie kompletnie
bezstresowe życie potrafi kompletnie wyprowadzać ludzi
z równowagi, a wojny toczy się o czyjeś złe spojrzenie czy
niewłaściwie położony akcent. Faktem jest
również, że coraz młodsze pokolenia mają co-
raz słabsze charaktery i są coraz mniej od-
porne na stres. Wielu naszych Czytelników
pamięta czasy przedwojenne i ówczesną bie-
dę, a nawet głód w małych wioskach. Dla
nich źródłem szczęścia, a przynajmniej per-
manentnej satysfakcji, jest fakt, że obecnie
najadają się do syta, mają ciepło w mieszka-
niu i myją się we własnej łazience. Jeden
z nich napisał do mnie, jak to po wojnie wy-
rwał się z wielodzietnej rodziny żyjącej na „trzech
Według najnowszych badań CBOS, aż 77 proc. Polaków po-
piera in vitro, a zaledwie 14 proc. jest przeciwna konkubina-
tom. Albo nareszcie mądrzejemy, albo respondentami byli
głównie księża. Wszak 100 procent ich związków to nie są
śluby kościelne, tylko pościelne.
Ciekawa sonda: „Jak często się spowiadasz?”. 47 proc odpo-
wiedziało, że nigdy, dalsze 15 – że tylko w wyjątkowych
sytuacjach. Czy to ankieta ze strony „FiM”? Nic podobnego
– z portalu Katolickiej Agencji Informacyjnej!
Barbara Czarnocka, wicedyrektor warszawskiego Caritasu, ku-
piła od swojej firmy wartą ok. 2 mln zł posiadłość o powierzch-
ni 6 tys. metrów kwadratowych (plus spory dom) za – UWA-
GA! – 10 tys. złotych. Nieruchomość podarowały kościelnej
instytucji charytatywnej dwie staruszki. Z przeznaczeniem na
dom samotnej matki. Do sprawy wrócimy!
Słynna lekarz oszołom Wujkowska na antenie Radia Maryja
przekonywała, że ludzi głuchoniemi „zamawiają” podczas za-
biegów in vitro głuche dzieci, zaś karły zlecają „zrobienie”
dzieci, które nigdy nie osiągną normalnego wzrostu. No i pa-
nie Rajmundzie Kaczyński, wszystko się wydało!
To jeszcze nie Nobel, ale zawsze coś. Ojciec dyrektor dostał
nagrodę katolickiej fundacji „Źródło” za umacnianie i miło-
wanie rodziny. Wygląda na to, że w życiorysie redemptorysty
jest coś, o czym nie wiemy.
Naszej Joasi Senyszyn – obok kariery brukselskiego europo-
sła – marzą się jeszcze laury literackie. Na jej blogu taką oto
można odnaleźć twórczość: „Tadeusz Rydzyk, dyrektor świę-
ty / Dzielnie kastruje wiernych z ich renty / Wmawia mohe-
rom: bracia i córki! / Dzwońcie do radia z świętej komórki!”
Prosimy o jeszcze!
W Kartuzach wziął i zniknął śnieg. Cały. Jednej nocy. Kiedy
mieszkańcy już zaczęli przebąkiwać o cudzie większym niż
w Sokółce, okazało się, że śnieg wywiozły służby miejskie, by
przebywający akurat w miasteczku prezydent Lech Kaczyński
mógł odbyć spacer pomiędzy Urzędem Gminy a rynkiem
i był widoczny dla mieszkańców...
„Mam talent! Mogę zostać świętym!” – takim hasłem pod-
czas ferii i zimowisk polscy salwatorianie próbują zwerbować
młodzież do seminariów. Nabór jest tragiczny. Może dlatego,
że zakonnicy nie precyzują, iż chodzi o „talent” do robienia
kasy, czemu bardzo sprzyja fama zakonnej „świętości”...
Po najnowszych rewelacjach dotyczących całkowitej bierności
Piusa XII wobec ludobójstwa faszystów (agencja ANSA) głos
zabrał watykański organ „L’Osservatore Romano” i opubli-
kował tekst, w którym twierdzi, że to włoski i niemiecki (?!)
ruch oporu prosił Piusa, by ten nie krytykował Hitlera. Jasne,
a Żydzi słali do papy petycje o interwencję w sprawie zwięk-
szenia przepustowości komór gazowych.
Do papieża dociera sporządzany przez watykańskie służby me-
dialne przegląd prasy. Ale ocenzurowany. Bez szczególnie przy-
krych wiadomości, np. o kolejnych skandalach pedofilskich
– podało „Corriere della Sera”. Słusznie, po co dziadka de-
nerwować, niech się dziadek cieszy.
„Wierzący nie mogą zagubić się w fascynacji nowością” – ogło-
sił w orędziu Benedykt XVI. Chodziło mu o iPody, iPhony
i iPady. Pewnie jeszcze i o to, by ludzie fascynowali się staro-
ścią, różańcem i katolickim pochówkiem.
„Egzorcysta musi umieć odróżniać opętanie od choroby”
– pod takim hasłem odbywa się w Niepokalanowie ogólnopol-
ski zjazd kościelnych wypędzaczy diabła. Ale jak zwykły śmier-
telnik ma odróżnić egzorcystę od głupka? Albo cwaniaka?
Niektórym prezenterom telewizji za przeproszeniem publicz-
nej zmniejszono pensje. Oto prowadzący „Wiadomości” Piotr
Kraśko zarabiać będzie tylko 25 tys. miesięcznie, a nie 40 jak
dotychczas. To już nie jest kryzys. To głód!
14 lutego francuscy geje i lesbijki zapowiedzieli huczne ob-
chodzenie walentynek. I to gdzie? Pod katedrami. Tamże, na
ich stopniach, pod okiem kapłanów, mają się całować. Czyż-
by swój ciągnął do swego?
W Turcji, kraju, który pretenduje do członkostwa w Unii, zna-
leziono zwłoki dziewczynki. Zakopanej żywcem! Wyrok wy-
konali (za przyzwoleniem matki) ojciec i dziadek, bo w dziec-
ku osłabła gorliwość religijna i dziewczyna poważyła się na
rozmowy z chłopcami.
Nr 7 (519)
12 – 18 II 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
obecnie VI zmiana
Polskiego Kontyn-
gentu Wojskowego
(PKW) dowodzona przez gen. bryg.
Janusza Bronowicza
. Trzonem
dwutysięcznej ekipy kontrolującej
całą prowincję Ghazni są „psy woj-
ny” z 21. Brygady Strzelców Podha-
lańskich, ale w składzie są też logi-
stycy, ratownicy medyczni i pielę-
gniarki, księgowi oraz wielu innych
specjalistów (w tym również cywi-
lów), bez których wojsko nie mo-
głoby funkcjonować.
Ponieważ żołnierze są tylko ludź-
mi, kontyngent ma na miejscu wła-
sny aparat ścigania (żandarmeria
i prokuratura wojskowa) nieubłaga-
nie zwalczający najdrobniejsze na-
ruszenia regulaminów, że już nie
wspomnimy o jakichś złych uczyn-
kach. Głównym zaś stróżem prawo-
rządności był do niedawna w Gha-
zni prokurator
K.N.
– oficer, któ-
ry nosił w Polsce na pagonach
gwiazdki kapitana, a na czas udzia-
łu w afgańskiej misji otrzymał dys-
tynkcje i płacę pułkownika (takie
okresowe awanse są normalną prak-
tyką przy wyznaczaniu żołnierzy na
stanowiska w operacjach poza gra-
nicami kraju).
Płk N. miał w bazie dużo wol-
nego czasu, więc chętnie spędzał
go w pobliżu urodziwych niewiast,
zwłaszcza z personelu medycznego.
– Okazał się wyjątkową świnią.
Upatrzył sobie kilka ofiar i zaczął
od niewinnych aluzji, takich niby
komplementów. Z upływem czasu
robił się coraz bardziej odważny,
a nawet agresywny. Na szczęście tyl-
ko werbalnie, choć było to już ewi-
dentne molestowanie seksualne.
Używając wulgarnych i obraźliwych
określeń, opowiadał, co której mógł-
by zrobić, gdyby tylko zechciała, wy-
pytywał o szczegóły życia erotycz-
nego. Później przeszedł od słów do
czynów. Usiłował wsadzać łapy za
bluzkę, dotykać miejsc intymnych...
Sytuacja stawała się dla nas dra-
matyczna, bo prokurator, a do
tego pułkownik, jest w bazie jed-
ną z najważniejszych figur, więc
ten drań czuł się zupełnie bez-
karny.
Gdy prosiłam o pomoc prze-
łożonego, usłyszałam, żeby... wytrzy-
mać, bo on nic nie może zrobić
– jest za krótki na prokuratora. Ba-
łyśmy się wystąpić z oficjalnym
raportem w tej sprawie, żeby nie
narobić sobie kłopotów. Nagłośnie-
nie afery mogłoby skutkować ko-
niecznością powrotu do kraju i utra-
tą dobrze płatnej pracy oraz nara-
żeniem się na podejrzenia pozosta-
wionych w Polsce mężów – tłuma-
czy „FiM” jedna z kobiet.
W przeddzień Wigilii bazę Gha-
zni odwiedził minister obrony
Bog-
dan Klich
w towarzystwie szefa
Sztabu Generalnego WP generała
Franciszka Gągora
(fot. 1). Przy-
wieźli żołnierzom w prezencie Be-
tlejemskie Światło Pokoju. „Przy-
jechaliśmy do was, bo święta to czas,
kiedy trzeba być z najbliższymi”
– mówił minister podczas spotkania
opłatkowego z kadrą oficerską.
– Wdarł się do kontenera miesz-
kalnego ofiary, rzucił dziewczynę na
podłogę i zerwał jej... but. Co było
dalej? No cóż, ten facet ma bardzo
oryginalne pomysły na wymuszone
pieszczoty... – zawiesza głos nasza
rozmówczyni.
Napadnięta kobieta zgłosiła
przestępstwo Żandarmerii Wojsko-
wej w Ghazni, a później wsparły ją
swoimi oświadczeniami jeszcze czte-
ry inne molestowane. Gdy problem
już oficjalnie zaistniał, prokuratora
N. wezwał na rozmowę gen. Brono-
wicz. Jakie wyjaśnienia usłyszał do-
wódca VI zmiany PKW?
– Z dobrego źródła w sztabie
wiem, że przyznał się do próby
2
Gwałt się gwałtem
odciska
Polskim kobietom żołnierzom w Afganistanie
niestraszni są talibowie. Bardziej obawiają się
rodzimego prokuratora wsadzającego łapę
w majtki...
Nazajutrz odbyła się w szpitalu
impreza dla wszystkich, a po za-
kończeniu ceregieli religijnych
gen. Bronowicz (fot. 2) powie-
dział: „Niezależnie od wydarzeń,
jakie niesie ze sobą życie, zawsze
jesteśmy razem jedną wielką ro-
dziną”. Pułkownik N. zinterpre-
tował te zachęty po swojemu...
– W sylwestra solidnie popił
i w pijackim animuszu postano-
wił wziąć sobie upatrzoną kobie-
tę siłą. Zaatakował na zewnątrz,
zaraz po wyjściu z imprezy. Był
bardzo brutalny. Dziewczyna nie
mogła się wyrwać, a gdy wsadził jej
łapę w majtki i już przystąpił do pró-
by gwałtu, zaczęła krzyczeć. Przybie-
gło kilku żołnierzy, w tym również
GROM-owcy. Dopiero wtedy pan
prokurator oprzytomniał – relacjo-
nuje koleżanka ofiary.
Ale to przecież nie było wszystko,
bowiem gdy nazajutrz wytrzeźwiał...
Gdyby płk N. trafił na te piękne dziewczyny, byłyby to jego ostatnie zaloty
odbycia stosunku, ale absolutnie nie
wymuszonego i to właśnie on, jak
twierdził, padł ofiarą prowokacji, bo
wszystkie jego ofiary rzekomo za-
chowywały się niczym „prostytutki
lub seksualne dewiantki” – ujawnia
nasz człowiek w Ghazni.
– Żandarmeria nawet nie ruszy-
ła palcem w bucie. Nie zaintereso-
wali się żadnymi świadkami ani po-
krzywdzonymi, nikogo nie chcieli
przesłuchać,
płk N. swobodnie
funkcjonował w bazie, jak gdy-
by nic się nie stało, a nas – ka-
pusiów, zaczęto traktować niczym
trędowate
oraz odsuwać od nor-
malnego wspólnego życia. Dopiero
przed kilkoma dniami prokuratora
nagle odwołano, ale wszystko wska-
zuje na to, że sprawa zostanie za-
mieciona pod dywan – zauważa jed-
na z ofiar molestowania.
– Żandarmerią w Ghazni dowo-
dzi ppłk
Andrzej Przybylski
, który
dosyć serdecznie kumplował się z pro-
kuratorem N., więc nie dziwota, że
nie chciał mu zrobić krzywdy. A tak
na marginesie, to o tutejszych żan-
darmach można by długo opowia-
dać. Chłopcy zainstalowali sobie kie-
dyś nawet własną bimbrownię, choć
niższe szarże ścigają z alkomatem
– dodaje oficer z PKW.
Gdy poprosiliśmy centralę Żan-
darmerii Wojskowej o wyjaśnienie za-
rzutów dotyczących tuszowania wy-
czynów prok. N. przez placówkę
w Ghazni, rzecznik Komendy Głów-
nej ŻW ppłk
Marcin Wiącek
odparł:
„Ponieważ pytania dotyczą osoby pro-
kuratora, to właściwym do udziele-
nia odpowiedzi jest rzecznik prasowy
Naczelnej Prokuratury Wojskowej”.
Poszliśmy więc za ciosem.
„Naczelna Prokuratura Wojsko-
wa została poinformowana o incy-
dentach natury obyczajowej, do któ-
rych doszło
m.in.
(sic!
– podkr. red.
)
w grudniu 2009 r. w Ghazni z udzia-
łem pełniącego tam do niedawna
służbę prokuratora PKW w Afgani-
stanie.
NPW prowadzi postępowanie
dyscyplinarne w stosunku do ww.
prokuratora
, natomiast prokurator
PKW w Afganistanie ppłk
Marek Ko-
larz
prowadzi w przedmiotowej spra-
wie śledztwo. 4 stycznia 2010 r. Na-
czelny Prokurator Wojskowy zwrócił
się do Dowódcy Operacyjnego Sił
Zbrojnych z wnioskiem o wcześniej-
szy niż w przewidzianym terminie po-
wrót dotychczas pełniącego tam służ-
bę Prokuratora do Polski”
– przy-
znaje płk
Zbigniew Rzepa
z NPW
w piśmie z 4 lutego.
W oczekiwaniu na rozstrzygnięcie
bez żadnej satysfakcji wrzucamy pro-
kuraturze do ogródka kolejną piłecz-
kę: popytajcie w Ghazni, jak ppłk Ko-
larz zniósł podróż do Afganistanu...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Z ostatniej chwili: choć od wspo-
mnianego 4 stycznia odbyło się już
pięć lotów z Afganistanu do Pol-
ski, w dniu oddania „FiM” do dru-
ku płk N. wciąż jeszcze przebywał
w Ghazni.
1
W
Afganistanie działa
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 7 (519)
12 – 18 II 2010 r.
POLKA POTRAFI
Miłość ci wszystko wypaczy
Prowincjałki
2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat do-
stała 62-letnia
Ewa K.
Jej mąż
Andrzej
za-
inkasował 14 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Małżonkowie usiłowali
sprzedać... arcybiskupią willę oraz prawa do książki o życiu Jana Pawła II.
Zbierali też datki na wyprawę biednych ukraińskich kleryków do Watykanu.
A ponieważ kobieta utrzymywała, że działa na zlecenie i w porozumieniu ze
Stanisławem Dziwiszem
, szło im nieźle. Wyłudzili ponad 130 tysięcy zł.
W niedzielę dzień zakochanych.
Będzie więc o miłości i wierno-
ści. Specyficznie pojmowanych.
W wielkiej wspólnocie dzieci bo-
żych obserwujemy fascynującą dwo-
istość. No bo tak: z jednej strony
moda na kościelne rozwody (do są-
dów biskupich trafia rocznie ok. 3,5
tys. wniosków o stwierdzenie nie-
ważności małżeństwa, co daje Pola-
kom drugie miejsce na świecie – za
jeszcze świętszymi Włochami), któ-
rych duchowni udzielają bez spe-
cjalnych ceregieli. Z drugiej strony
– zachęcanie do zabawy w wierną
Penelopę, czyli promowanie wier-
ności nawet... po rozpadzie małżeń-
skiego stadła.
Dla małżonków dotkniętych
zdradą i rozwodem powstał Ruch
Wiernych Serc. Organizacja, która
pomaga wytrwać w wierności, gdy
druga połówka „poszła w długą”,
i uczy, jak modlić się o powrót nie-
wiernego małżonka. W najnowszym
numerze katolickiego periodyku
„Miłujcie się” (1/2010) reportaże na-
wracające: „Rozwód to brama do
piekła” i „Bądź wierny aż do śmier-
ci”. Jeśli brakuje wam wiary w praw-
dziwą miłość – czytajcie.
Okazuje się, że ekspertem w te-
macie cudzołóstwa jest... sam Jezus.
„Co prawda nie miał żony i ktoś
mógłby powiedzieć, że nie wie, jak
to jest, kiedy zdradza najbliższa oso-
ba, ale przecież został zdradzony przez
Judasza”
, i to pocałunkiem,
„którym
ludzie zazwyczaj okazują sobie mi-
łość”
. Analizując po kościółkowemu:
sytuacja Jezusa i zdradzonej poło-
wicy jest identyczna. Niemalże.
„Czy
Jezus uznał, że skoro sam został zdra-
dzony, to już wolno mu też zdra-
dzić? Nic z tych rzeczy”
. No a Jezu-
sa trzeba we wszystkim naśladować.
Wśród „dających świadectwo”
– same panie. Żony, matki – od daw-
na nie kochanki. Walczące o związ-
ki, których
de facto
już nie ma:
Zdradził i oszukał, wybaczy-
łam, znów zdradził, znów wybaczy-
łam, powiedział, że i tak będzie zdra-
dzał, każdy dzień jest udręką, ale
trwam w modlitwie. Co robić?;
Opuścił mnie i dziecko. Mi-
mo tego modlę się. Wiem, że Bóg
w jednej chwili może przemienić
wszystko na moją korzyść;
Mąż po 10 latach małżeństwa
poszedł do innej kobiety, rozwódki,
owinęła go sobie wokół palca jak mo-
dliszka jakaś. Gdyby nie ona, pew-
nie by wrócił;
Doświadczyłam już ze strony
Pana małych „cudzików”. Zaczęli-
śmy z mężem porozumiewać się kul-
turalniej, a właściwie to on stał się
milszy. Co nie zmienia faktu, że cią-
gle chce rozwodu;
Mąż narobił strasznych długów,
jego firma zbankrutowała, pił coraz
więcej, awantury, interwencje policji,
strach i cierpienie naszego dziecka.
Wniosłam sprawę o rozwód. Moim
losem zainteresował się proboszcz
z rodzimej parafii. Usłyszałam wiele
bardzo przykrych słów: że nie chodzę
do kościoła, że kilka lat nie przyjmo-
waliśmy księdza, że nigdy nie widział
nas razem z mężem w świątyni. Trafi-
łam na cykl katechez, gdzie usłyszałam,
że mam mężowi wybaczyć i spojrzeć
na niego jak na „brata w wierze”. Na
kolejnej rozprawie sądowej o fizyczne
i psychiczne znęcanie się nad rodziną
wstałam i obwieściłam, że... przeba-
czam i proszę o umorzenie sprawy.
Za pięknymi frazesami o Bozi
i wiecznym zbawieniu kryje się praw-
da brutalna i okrutna. Ktoś nieszczę-
śnice przekonał, że alkoholik, dziw-
karz, patologiczny kłamca, awantur-
nik i degenerat (niepotrzebne skre-
ślić), od którego chcą się uwolnić,
wart jest dozgonnej miłości – sko-
ro bożej, to i żoninej. Taka dusz-
pasterska kampania o stworzenie
raju na ziemi... Niestety, tylko dla
mężczyzn. Kobiety mogą być co naj-
wyżej aniołami. Upodlonymi.
JUSTYNA CIEŚLAK
49-letni
Leszek K.
, mieszkaniec Białegosto-
ku, miał fajną robotę. Napełniał bankomaty
PKO BP. Przy okazji napełniał też własne kieszenie. Śledczy szacują, że przez
niecały rok dorobił do pensji nawet 400 tys. zł. Grozi mu do 10 lat więzienia.
W Kręplewicach pewien rolnik wracał do
domu przez pole. Była noc, potknął się i za-
klął siarczyście. Traf chciał, że przejeżdżał obok radiowóz. Za używanie w miej-
scu publicznym słów nieprzyzwoitych chłop dostał 500 złotych mandatu. Do
dziś nie może uwierzyć, że żyje w praworządnym państwie.
18-latkowi z Dąbia przemiękło obuwie.
Wszedł więc do najbliższego bloku, zapalił
świeczkę i zaczął suszyć skarpetki. A że bardzo go podróż przez zaśnieżone
ulice zmęczyła, zasnął. Zaniepokojeni dymem mieszkańcy zawiadomili policję
i straż pożarną. Chłopaka z poparzonymi stopami odstawiono do szpitala.
Niestrudzony pogromca sekt
Ryszard No-
wak
ma kolejną ofiarę. Tym razem padło
na rapera
Peję
, który – według katolickiego cenzora – gloryfikuje w swoich
utworach akty przemocy: zabijanie, gwałty, palenie domów. I dlatego właśnie
domagał się odwołania koncertu w Poznaniu. Władze miasta okazały się na
apel nieczułe.
Środki antykoncepcyjne i wczesnoporonne
sprzedawał bez zezwolenia rolnik z Wielko-
polski. Klientek szukał w szpitalach, a żeby się uwiarygodnić – przywdziewał
kitel lekarza. Z kolei w Czuchowie czujni parafianie zdemaskowali fałszywego
żebraka. Mężczyzna regularnie zajeżdżał pod kościół czerwonym oplem, par-
kował go niedaleko świątyni i zaczynał pracę.
cie i w Polsce pozornie niewiele się zmieni-
ło. Zapowiadany koniec kapitalizmu korporacyjnego
nie nastąpił. Nie wszystko jest jednak takie samo.
W świecie nieco bardziej cywilizowanym od nasze-
go zmiany są większe, niż widać to na polskim po-
dwórku. Ostatnio pisaliśmy na przykład o reformach
Obamy
. W Holandii z kolei rząd rozważa coś, co jest
zupełnie sprzeczne z trendem ostatnich dziesięcioleci
– aby ratować budżet, chce podnieść podatek dla naj-
bogatszych do 60 procent (jed-
nak tylko od części ich docho-
dów rocznych przekraczających
181 tysięcy euro). Teraz ten po-
datek też nie jest szczególnie
niski, bo wynosi 52 procent dla
finansowej elity kraju.
Piszę o tym dlatego, żeby pokazać, iż kryzys wymu-
sił powrót twórczego myślenia – uwolnionego od do-
gmatów, które krępowały rządy i media, uniemożliwia-
jąc debatę. U nas szerszej dyskusji nad przyszłością jesz-
cze nie ma, bo klika, która rządziła polską ekonomią,
trzyma się mocno. Nawet to, że w styczniu bezrobocie
skoczyło o ponad sto tysięcy w górę, nie jest powodem
do publicznej refleksji nad stanem gospodarki. Na szczę-
ście i u nas widać rysy na dotychczasowym monolicie.
Po raz pierwszy od lat wolno wreszcie w Polsce
rozmawiać o reformie emerytur. Przypomnijmy, że 11
lat temu pod rządami nieudacznego tandemu Buzek-
-Balcerowicz wprowadzono kilka nieudanych reform,
z których najbardziej brzemienna w skutki dotyczyła
emerytur. Wprowadzono u nas system chilijski (stoso-
wany tylko gdzieniegdzie w Ameryce Łacińskiej i Eu-
ropie Wschodniej), który polega na prywatyzacji części
składek emerytalnych, a więc także emerytur. Zrobio-
no to, chociaż od początku było wiadomo, że przyszli
emeryci wyjdą na tym fatalnie. Przeciętna emerytura
ma spaść z obecnych 60 procent średniej pensji do za-
ledwie 40 procent, gdy emerytury będą już wypłacane
z II filara za cały okres pracy. Bez większych protestów
ten niekorzystny wariant wprowadzono w życie przy aplau-
zie głównych mediów, które jednocześnie brały kasę od
towarzystw bankowo-ubezpieczeniowych za reklamę ich
usług – osławionych Otwartych Funduszy Emerytalnych
(OFE). To one są głównymi beneficjentami systemu.
System ten ma i tę wadę, że generuje ogromne
długi państwa. Po prostu pieniądze, które szły na wy-
płaty emerytur, muszą teraz iść
do OFE, a powstała wielomiliar-
dowa coroczna dziura jest zapy-
chana środkami pożyczonymi.
W ciągu 11 lat ZUS przelał do
OFE (i pożyczył na procent!) 139
miliardów złotych – kwotę trud-
ną do wyobrażenia. Aby pożyczyć pieniądze, rząd sprze-
daje obligacje, które... kupują OFE. I koło się zamy-
ka. System generuje długi budżetu (czyli wspólnej ka-
sy wszystkich Polaków) i łatwe zyski dla prywatnych
funduszy zarządzających.
Do niedawna każdy, kto o tym napisał, był bądź
ignorowany, bądź wyzywany od komunistów i populi-
stów. Ten chory system trzymał się mocno podlewany
kasą z OFE dla posłusznych mediów i dziennikarzy.
Ale wreszcie pojawiają się nieśmiałe próby reformy ze
strony rządu. Nawet jeśli są one niewystarczające i nie
do końca mądre, to już jest jakiś postęp. Media opła-
cane przez fundusze wrzeszczą natomiast, że wszelka
zmiana jest „atakiem na nasze emerytury”, choć nie
bardzo potrafią to udowodnić. Ważne jest, że wresz-
cie jest jakaś debata. Śmiesznie wygląda natomiast to,
że w kraju, w którym istnieją niby wolne media, po-
wód do radości stanowi samo zaistnienie dyskusji. Ale
taka to jest nasza korporacyjna wolność, która pozo-
staje w cieniu wielkiego kapitału.
ADAM CIOCH
Mieszkanka Leszna włamała się do pry-
watnego mieszkania. Łupem 33-latki padły
jedynie dwa kawałki kaszanki o wartości 4 zł.
Opracowali: WZ, MaK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Co mnie zdumiewa w Polsce, w kraju bądź co bądź katolickim, to to, że
nie ma u nas wielkiej sztuki religijnej, tej poszukującej, nie dewocyjnej.
Nie widać twórców, dla których religia byłaby nie pocieszeniem, nie po-
trzebą grzania się w cieple gromady, nie zachłyśnięciem się posiadaniem
prawdy, nie egzaltacją, że się stoi po właściwej stronie, ale dramatem oso-
bistym, drogą do nawiązania kontaktu z tym, co znikliwe.
(Ludwik Flaszen, twórca teatralny i teoretyk sztuki scenicznej,
współpracownik Jerzego Grotowskiego)
¹¹¹
Jeśli przyjdzie taki moment, w którym klasa polityczna się zorientuje, że
posłuszeństwo życzeniom Kościoła nie jest dla niej kwestią politycznego
przetrwania, i że nie od tego zależy popularność partii, proces budowania
państwa świeckiego może gwałtownie przyspieszyć. Być może pierwszą ja-
skółką zmian są niepowodzenia Kościoła w kampanii zmierzającej do
zakazu zapłodnienia in vitro. Ostateczna porażka w tej kwestii mogłaby
być zapowiedzią kolejnych, większych porażek Kościoła. Bo przecież nie-
wielu katolików w Polsce przyznaje Kościołowi prawo do wypowiadania
się w sprawach świeckich w ich imieniu. Ludzie chodzą do kościoła dla-
tego, że wierzą w Boga. Ale czymś innym jest czcić Boga, a czymś innym
podzielać poglądy papieża Ratzingera na temat in vitro albo aborcji.
(profesor Jan Hartman, filozof)
¹¹¹
Wielu ludzi kochanych i otaczanych opieką, nie chce dalej żyć. Żądają
eutanazji świadomie i konsekwentnie. Walczą o nią nawet w sądach. Po-
tępianie ich albo protekcjonalne, niepoważne traktowanie jest czymś od-
pychającym.
OFE-rmy
(jw.)
Wybrał AC
NUMER NA KARDYNAŁA
KIESZEŃ AUTOMAT
POLE PUBLICZNE
WĘDZONE NIE TUCZY
LISTA NOWAKA
PRZEBIERAŃCY
KRYZYS SIĘ ZAOSTRZA
W
ydawało się, że po wybuchu kryzysu na świe-
Nr 7 (519)
12 – 18 II 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
ŻNIWO WIELKIE,
URZĘDNIKÓW MAŁO
KSIĘDZA BAJANIE
ponad wiek co roku kolejni wro-
cławscy rajcy, posypawszy głowy po-
piołem, pokornie wypełniali nało-
żoną przez papieża pokutę. Do cza-
su aż w 1524 roku świeżo wybrana
rada nagle zdobyła się na odwagę,
powiedziała „dość!” i najzwyczaj-
niej w świecie żadnej świecy kościo-
łowi nie podarowała.
Zwykłe ludzkie, „nieświęte” za-
kochanie prowadzi do
„życiowych
tragedii: uzależnień, chorób wene-
rycznych, i psychicznych, ciężkich
grzechów, przestępstw, stanów samo-
bójczych”
– straszy młodych ludzi
ks.
Marek Dziewiecki
w artykule
„Święty Walenty i mity o zakocha-
niu”, zamieszczonym na katolickim
portalu Opoka. Aby tego uniknąć,
należy
„w Boży sposób przeżywać za-
uroczenie drugą osobą”
. Takie „świę-
te zakochanie” ma miejsce wów-
czas, gdy
„mądre dziewczęta i mą-
drzy chłopcy pozwalają swoim rodzi-
com i spowiednikom, by im towa-
rzyszyli w tej wyjątkowo delikatnej
fazie rozwoju, która zwykle decydu-
je o całej ich przyszłości. Mając
wsparcie Boga i mądrych ludzi,
dziewczęta potrafią przemieniać
chłopców w książęta, czyli takich
mężczyzn, którzy traktują kobiety jak
Boże Księżniczki, z kolei szlachetni
chłopcy pomagają dziewczętom cie-
szyć się ich kobiecym geniuszem
i rozkwitać w arystokratycznym czło-
wieczeństwie. Wtedy i tylko wtedy za-
kochanie prowadzi do świętej miło-
ści, dzięki której kobieta i mężczy-
zna powracają do raju”
.
AK
Najnowsze dane za rok 2009
dotyczące powołań do życia du-
chownego nie nastrajają hierarchii
optymistycznie. Spadek chętnych
do pracy w watykańskiej firmie
trwa. Po raz pierwszy od ćwierć-
wiecza liczba kleryków w polskich
seminariach spadła poniżej 4 tysię-
cy. Do seminarium także zgłosiło
się mniej kandydatów niż w 2008
roku, i to mimo trwającego kryzy-
su, który zwykle sprzyja ucieczce
od bezrobocia. Najgorzej jest w za-
konach żeńskich – liczba kandyda-
tek spadła w ciągu 10 lat z ponad
700 do zaledwie 300.
MaK
mają charakter zamknięty i odby-
wają się w salkach katechetycz-
nych i kościołach.
ZK
ZAKONNICY
PRZEMYTNICY
POLSKA SOLIDARNA?
Dwóch łódzkich franciszkanów
stanie przed sądem za próbę wy-
wiezienia z Polski zabytkowego oł-
tarza. Duchowni twierdzą, że oł-
tarz miał być darem dla białoru-
skiej parafii prowadzonej przez
franciszkanów. Transport został za-
kwestionowany przez celników, któ-
rzy zażądali okazania zgody kon-
serwatora zabytków na wywiezie-
nie ołtarza z kraju. Księża jej nie
mieli. Grozi im do 2 lat więzienia.
MaK
AK
OKOLICZNOŚĆ
ŁAGODZĄCA
Brytyjskie Towarzystwo Laickie
złożyło skargę na sędzię
Cherie
Blair
, żonę byłego premiera, któ-
ra wydała łagodniejszy wyrok z uwa-
gi na głęboką religijność skazane-
go. W ubiegłym miesiącu pani Bla-
ir, gorliwa katoliczka, oszczędziła
kary więzienia mężczyźnie sądzo-
nemu za wdanie się w bójkę w ko-
lejce do banku i złamanie szczęki
innemu mężczyźnie. 27-letni
Sham-
so Miah
został skazany na dwa
lata więzienia, ale w zawieszeniu,
ponieważ pani Blair oceniła, że to
„religijny człowiek”.
DAJCIE SPOKÓJ...
RODZINA SIĘ
POWIĘKSZA
Jerzy Szmajdziński
z SLD zo-
stał wytypowany na urząd prezy-
dencki jako „kandydat lewicy”. Cie-
kawe, że nie widzi on nic złego
w konkordacie, a finansowanie kle-
ru z budżetu państwa to według
niego konieczność. Oto jaką wizję
stosunków na linii państwo–Kościół
ma ten „lewicowy polityk”:
„Nie-
mniej jednak nasze słowa i nasza
polityka powinny być wyważone. Tyl-
ko tyle i aż tyle. A to oznacza, że
trzeba dać sobie spokój z sugestia-
mi typu: usunięcie kapelanów z woj-
ska, co wymaga rewizji konkordatu,
czy wręcz wypowiedzenia go, albo
zaprzestanie finansowania z budże-
tu katechetów, bo od tego podobno
biednym się poprawi. Nie poprawi
się, bo nie tak funkcjonuje państwo,
a poza tym w niektórych przypad-
kach idzie o zaspokajanie potrzeb
duchowych ludzi i nie ma żadnego
rozsądnego powodu, by z tego rezy-
gnować. Postulaty nazbyt radykal-
ne, nieprzemyślane, zgłaszane ad hoc
o wiele bardziej szkodzą, niż poma-
gają sprawie, o którą walczymy. Po-
wodują, że nie jesteśmy traktowani
poważnie, że straszy się nas »kun-
delkami«, »kwasem solnym«, a gdy
trzeba – »komuną walczącą z Ko-
ściołem«”
. Tak pisał Szmajdziński
w artykule dla „GW” z 24.11.2009
roku. I ten pan ma reprezentować
lewicę w prezydenckim wyścigu?
Proszę bardzo, ale ja na tego pa-
na nie zagłosuję!
Wygląda na to, że kryzys nie
dotyka środowiska Radia Maryja.
Rydzykowa Fundacja „Nasza Przy-
szłość” postanowiła wydawać no-
wy miesięcznik katolicki pod ma-
ło zresztą wyszukanym tytułem
„W naszej rodzinie”. Cóż... „Na-
sza Polska”, „Nasz Dziennik”, „Na-
sza Przyszłość”, „W Naszej Rodzi-
nie”, nasza naszość...
MaK
PPr
PRYMAS WON!
W Belgii, gdzie trwa laicyzacja
życia publicznego we wszelkich wy-
miarach, zmiany dotknęły nawet
oficjalne ceremonie państwowe.
Szef Senatu zaproponował właśnie,
aby podczas oficjalnych ceremonii
państwowych prymasa Belgii z miej-
sca drugiego (po królu) przenieść
na miejsce... 70. Powołano spe-
cjalną komisję do zmiany obowią-
zujących reguł protokolarnych.
Obecne zasady sięgają wieku XIX.
MaK
Radni PiS-u w Olsztynie pod-
nieśli raban o to, że nowe lokale so-
cjalne zbudowane przez miasto są
zbyt luksusowe. Mieszkania mają
30–40 mkw. powierzchni, kuchenki
gazowe, umywalki, a nawet terako-
tę. Taki luksus! Zdaniem PiS-owców,
to zbyt wiele jak na lokale dla ubo-
gich mieszkańców miasta. Radni
Kaczyńskich
woleliby ich wysłać
do baraków. I pomyśleć, że PiS to
partia, która notorycznie przedsta-
wia się jako ugrupowanie reprezen-
tujące interesy ubogich i wymachu-
je sztandarem z napisem „Polska
solidarna”.
NIE MA CO ŁASKA
POPIELCOWA
POKUTA
W parafii NMP Królowej Ro-
dzin w Białymstoku obok oczeki-
wanej zwyczajowej koperty z za-
wartością „co łaska” proboszcz za-
rządził składkę po 300 złotych od
każdej rodziny na budowę kościo-
ła. Takie qasi-wymuszenia to dość
powszechny zwyczaj, ale tym ra-
zem kwota dość wysoka. Co ma-
ją zrobić ci, których nie stać? No
cóż, są w życiu sprawy ważniejsze
od takiej na przykład nerki, któ-
rą można sprzedać lub zastawić.
MaK
Dawniej popielcowa pokuta
miała nie tylko indywidualny wy-
miar. Pokutowano również zbioro-
wo i niekoniecznie za grzechy wła-
sne. Przez ponad 100 lat w każdą
Środę Popielcową nowo wybrani
wrocławscy radni miejscy (wybory
do rady miasta tradycyjnie odby-
wały się co roku w Popielec) mie-
li obowiązek fundowania katedrze
wrocławskiej czterofuntowej świe-
cy ekspiacyjnej, którą następnie za-
palano przed ołtarzem we wszyst-
kie niedziele i święta. Na taką po-
kutę „po wsze czasy” wrocławska
rada miejska została skazana przez
papieża za uwięzienie i poturbowa-
nie w 1410 roku słynącego z nie-
spłacania zaciąganych długów bi-
skupa
Jana Kropidły
. I tak przez
JESUS, MARIA!
MaK
Jesus porzucił
Madonnę
. Nie
jest to wbrew pozorom sensacja teo-
logiczna – to wieść z działu „plot-
ki o gwiazdach”. Chodzi o 22-let-
niego modela Jesusa Luz, który po-
noć porzucił o 30 lat starszą od sie-
bie piosenkarkę. Tak komiczne są
skutki katolickiego zwyczaju nad-
używania „imion świętych” przy
nadawaniu ich dzieciom.
MaK
5 TYS. ZA „PEDAŁA”
WALENTYNKI
PRZECHRZCZONE
Przed kilkoma miesiącami sze-
rokim echem w polskich mediach
odbił się pierwszy proces o nazwa-
nie kogoś „pedałem”. We wrześniu
2009 r. Sąd Okręgowy w Szczeci-
nie skazał
Annę S.
z Wolina za no-
toryczne, publiczne określanie
dwóch mężczyzn mieszkających
w sąsiedztwie mianem „pedałów”.
Jeden z nich podał ją do sądu
o naruszenie dóbr osobistych. Sąd
skazał ją wówczas na karę 15 tys.
złotych grzywny i zakazał jej ko-
mentowania życia intymnego oraz
orientacji seksualnej powoda. Ko-
bieta odwołała się do sądu apela-
cyjnego, który przed kilkoma dnia-
mi utrzymał wyrok skazujący w mo-
cy, zmniejszył jedynie karę grzyw-
ny do 5 tys. złotych. Powód uznał
wysokość grzywny za zadowalają-
cą, bo, jak twierdzi, nie chodziło
mu o pieniądze, ale o zasady. Wy-
rok jest prawomocny.
MaK
Walentynki przestały już być
„szatańskim” importem z Zacho-
du, zostały przez Kościół „ochrzczo-
ne” i pomału zyskują status świę-
ta katolickiego.
Katolickie propozycje walen-
tynkowe to już nie tylko msze dla
zakochanych. Portal internetowy
Głos Ojca Pio do spółki z porta-
lem Kapucyni.pl zachęca do udzia-
łu w konkursie na walentynkową
pracę plastyczną lub fotograficz-
ną. Na autora walentynki, która
najbardziej przypadnie do gustu
katolickiemu jury, czeka weekend
we dwoje w prowadzonym przez
kapucynów ośrodku. Tam – w do-
mowej atmosferze, w oddzielnych
pokojach i pod czujnym okiem
trzech braci zakonnych – zako-
chani będą mogli do woli odda-
wać się... wyciszaniu i modlitwom.
AK
PPr
PRAWICA
PODZIEMNA
Działacze skrajnej prawicy czy-
nią coraz intensywniejsze przygo-
towania do nadchodzącego sezonu
wyborczego. I spotykają się ze śro-
dowiskami katolickimi... potajem-
nie. O spotkaniach informowani są
tylko wpływowi działacze LPR, PiS,
a także działacze organizacji kato-
lickich. To z nimi w ostatnim cza-
sie rozmawiali w Legnicy na Dol-
nym Śląsku m.in.:
Roman Gier-
tych
, do niedawna szef Ligi Polskich
Rodzin, i
Marek Jurek
, szef Pra-
wicy Rzeczypospolitej. Spotkania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed