epilog, moja książka - Trudny Świat

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
10 lat pó
Ņ
niej
Z lustra patrzyła na mnie twarz, pi
ħ
knie wymalowanej pani magister. Przyjrzałam si
ħ
jej.
Miała ci
Ģ
gle te długie loki i pewny siebie wyraz twarzy. Ci
Ģ
gle przypominała t
Ģ
szesnastolatk
ħ
, która tyle prze
Ň
yła.
Tak, to ci
Ģ
gle byłam ja.
Wszystko co si
ħ
stało dot
Ģ
d było jak zły sen. Ale teraz stałam na progu mojego nowego
Ň
ycia.
Ubrana w biał
Ģ
suknie miałam stan
Ģę
przed ołtarzem i powiedzie
ę
: „tak”, jedynej osobie któr
Ģ
kocham, z któr
Ģ
chce sp
ħ
dzi
ę
reszt
ħ
Ň
ycia. Byłam ksi
ħŇ
niczk
Ģ
, tego jednego dnia, byłam
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
i nikt nie mógł tego zmieni
ę
. Tak mi si
ħ
wydawało.
Kto
Ļ
zapukał
- Prosz
ħ
– odpowiedziałam stoj
Ģ
c plecami do wej
Ļ
cia.
- Chciałem ci
ħ
zobaczy
ę
, zanim wyjdziesz za niego – powiedział a ja odwróciłam si
ħ
na
d
Ņ
wi
ħ
k jego głosu.
Wygl
Ģ
dał jeszcze lepiej ni
Ň
dziesi
ħę
lat temu. Nadal miał te swoje pi
ħ
kne włosy, ale ju
Ň
inaczej uło
Ň
one. Zachował swój nie
Ļ
miertelny styl. Nie wierzyłam,
Ň
e stoi teraz przede mn
Ģ
.
Po tylu latach, znowu si
ħ
spotykamy.
- Marek? – zapytałam chod
Ņ
wiedziałam,
Ň
e to on.
- Dawno si
ħ
nie widzieli
Ļ
my, co? – zapytał, u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
. – Pi
ħ
knie wygl
Ģ
dasz.
- Co ty tu robisz? – nie umiem okre
Ļ
li
ę
tonu jakim to powiedziałam, ale byłam troch
ħ
przestraszona.
- Chciałem z tob
Ģ
porozmawia
ę
, dopóki jeste
Ļ
jeszcze Klar
Ģ
Weber – powiedział powa
Ň
nie.
- O czym? – zapytałam oschlej ni
Ň
chciałam.
Nie bez powodu nie dostał zaproszenia, na mój
Ļ
lub. Nie chciałam go widzie
ę
, nie dzisiaj.
To miał by
ę
mój i tylko mój dzie
ı
, i nie mogłam do pozwoli
ę
mu go zniszczy
ę
.
- Przemy
Ļ
lała
Ļ
to? – zapytał podnosz
Ģ
c i ogl
Ģ
daj
Ģ
c kolczyki le
ŇĢ
ce na toaletce.
- Marek – powiedziałam błagalnie.
- Pytam si
ħ
powa
Ň
nie – zapewniał. – Czy ty to tak naprawd
ħ
przemy
Ļ
lała
Ļ
? I czy robisz to bo
go kochasz?
- Marek, kocham go, jest najcudowniejsz
Ģ
osob
Ģ
na
Ļ
wiecie, jedyn
Ģ
, która była ze mn
Ģ
zawsze, nawet kiedy nie było mu to na r
ħ
k
ħ
– mówiłam spokojnie. – I tak, robi
ħ
to dla siebie.
- Tak jak magistrat z ekonomii? – zapytał wyzywaj
Ģ
co.
Nie miałam poj
ħ
cia sk
Ģ
d on o tym wie. To znaczy mój magistrat to nie tajemnica, ale do
czego on pije, przecie
Ň
on nie mo
Ň
e wiedzie
ę
. Nie mo
Ň
e, bo nikt nie wie,
Ň
e nie chciałam i
Ļę
na ekonomie i zarz
Ģ
dzanie. Nikt!
- Co? – zapytałam zdziwiona.
- Nie udawaj. Doskonale wiem dlaczego sko
ı
czyła
Ļ
ekonomie. Nie zrobiła
Ļ
tego dla siebie, a
dla rodziców. To oni chcieli,
Ň
eby
Ļ
to sko
ı
czyła. A ty si
ħ
poddała
Ļ
, bo nie chciała
Ļ
im mówi
ę
,
Ň
e nie interesuje ci
ħ
matma i tak na prawd
ħ
, chcesz robi
ę
co
Ļ
innego!
Zatkało mnie. On wiedział wi
ħ
cej ni
Ň
powinien. Wi
ħ
cej, ni
Ň
si
ħ
po nim spodziewałam.
Czy
Ň
by Marek si
ħ
a
Ň
tak zmienił? Zacz
Ģ
ł si
ħ
nagle interesowa
ę
kim
Ļ
poza sob
Ģ
.
- Sk
Ģ
d o tym wiesz? – dalsze wypieranie nie miało sensu.
- Znam ci
ħ
Klara. Zrobisz wszystko
Ň
eby by
ę
fair wobec innych. Po
Ļ
mierci swojej siostry
robisz wszystko by uszcz
ħĻ
liwi
ę
, wszystkich dookoła. Nie my
Ļ
lisz tylko o sobie.
- To nie prawda!
- Nie kłam. Ten
Ļ
lub jest idealnym dowodem na to! Wasi rodzice od pocz
Ģ
tku go planowali!
Doskonale o tym wiedziała
Ļ
. Maciek jest w tobie zakochany, to jest prawdziwe uczucie, ale ty
po prostu nie chcesz go straci
ę
!
- Nie masz prawa tak mówi
ę
!
- Mam! Je
Ļ
li w tym momencie powiesz mi,
Ň
e kochasz go bardziej ni
Ň
kochała
Ļ
mnie wyjd
ħ
i
ju
Ň
nigdy mnie nie zobaczysz, obiecuje – zapewniał.
Musiałam usi
ĢĻę
. Nie wiem dlaczego, ale po prostu nie umiałam tego powiedzie
ę
. Poczułam
jak łza płynie mi po policzku. Nie mogłam, po prostu nie mogłam! Poczułam si
ħ
jak
najwi
ħ
ksza oszustka
Ļ
wiata!
- Nie płacz – ukl
ħ
kn
Ģ
ł przede mn
Ģ
. Potarł r
ħ
k
Ģ
o moj
Ģ
twarz, a ja znowu poczułam to samo co
zawsze kiedy mnie dotykał.
Lubiłam go chyba troch
ħ
bardziej ni
Ň
my
Ļ
lałam. To wszystko nie miało by
ę
tak! Nie dzisiaj
nie teraz, nie z nim!
- Marek, prosz
ħ
, wyjd
Ņ
. Ja zaraz bior
ħ
Ļ
lub i nie mog
ħ
si
ħ
teraz rozkojarza
ę
– powiedziałam.
- Jak chcesz – powiedział i wyszedł.
Zostałam sama. Ostatni raz spojrzałam w lustro. „Dam rade” – powiedziałam sobie i
wyszłam.
Przy ołtarzu stał człowiek, którego kochałam najbardziej na
Ļ
wiecie, a przynajmniej tak mi si
ħ
wydawało. Miał na sobie pi
ħ
kny garnitur, był idealn
Ģ
randk
ħ
. Pasowali
Ļ
my do siebie, a co
najwa
Ň
niejsze on mnie kochał. Wygl
Ģ
dał na tak pewnego tego co robi,
Ň
e ja te
Ň
poczułam si
ħ
lepiej. Szłam z u
Ļ
miechem na twarzy, który miał przykry
ę
moje rozdarcie.
***
- Ja Maciej Mongrand bior
ħ
Ciebie Klaro Weber za
Ň
on
ħ
i
Ļ
lubuj
ħ
Ci miło
Ļę
, wierno
Ļę
i
uczciwo
Ļę
mał
Ň
e
ı
sk
Ģ
oraz to
Ň
e Ci
ħ
nie opuszcz
ħ
a
Ň
do
Ļ
mierci. Tak mi dopomó
Ň
Panie Bo
Ň
e
Wszechmog
Ģ
cy w Trójcy Jedyny i Wszyscy
ĺ
wi
ħ
ci.
To było takie cudowne – pomy
Ļ
lałam i wtedy dopiero zrozumiałam.
- Maciek, ja nie mog
ħ
tego zrobi
ę
– powiedziałam patrz
Ģ
c mu prosto w oczy. – Ja nie mog
ħ
za
ciebie wyj
Ļę
.
Łzy zebrały mi si
ħ
w oczach i wybiegłam z ko
Ļ
cioła. Pobiegłam do pierwszej lepszej
taksówki i pojechałam prosto do domu moich rodziców. Zdj
ħ
łam z siebie sukienk
ħ
,
rozpu
Ļ
ciłam włosy i płakałam…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • materaceopole.pev.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed